<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50935773658/in/dateposted-public/" title="Dom. Plan sytuacyjny"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50935773658_f1e7491314_b.jpg" width="793" height="985" alt="Dom. Plan sytuacyjny"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
**„Dom. Plan sytuacyjny”** to internetowy reportaż dramatyczny. Interaktywny spacer po warszawskich wnętrzach i zapis ich zwyczajności w relacjach między człowiekiem a przestrzenią. Każdy z rozdziałów to opowieść o domu, którego plan staje się zarówno polem odkrywania kolejnych warstw pamięci, jak i rewizji planów i marzeń o jego przyszłości. Każdy rozdział ma początek, ale nie ma końca. To podróż po domu. Po osiach czasu i przestrzeni. Wertykalnie i horyzontalnie.
Praca opiera się na metodzie **hipertekstu**. To znaczy, że doświadczenie lektury nie polega, tak jak zazwyczaj, na przechodzeniu ze strony pierwszej do drugiej, z drugiej do trzeciej, z trzeciej do czwartej i tak dalej. Tutaj każda kolejna strona lektury zależy od **twojego wyboru**. Organizacja treści opiera się na systemie odnośników — linków. Na każdej ze stron spotkasz ich co najmniej kilka. Klikając w jeden z nich przeniesiesz się w zupełnie inny obszar opowieści, a stamtąd w kolejny. I tak dalej.
Co miesiąc będzie się tu pojawiał nowy rozdział reportażu -- kolejny dom -- w którym wraz z narratorami i narratorkami będziemy mogli spacerować po ich wnętrzach, wsłuchując się w rozmowy ze współmieszkańcami, odkrywając zapis zmienności przestrzeni — czasem w głębokiej przeszłości, a czasem w dalekiej przyszłości.
[align center]
~~[[wejdź]]~~
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911888402/in/dateposted-public/" title="DOM 1"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911888402_0cabcb7575_b.jpg" width="1024" height="746" alt="DOM 1"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
Ten dom to jest dom miłości. Dużo się w nim dzieje, bo nasza miłość się bardzo intensywnie zmienia, ale ten dom to są realne ściany ograniczające i chroniące to uczucie, które jest między nami. Niedoskonałe. Ale wszystko jest rozwojowe, jak w tym domu. Mam taką cichą nadzieję, że nasz dom będzie kiedyś piękny. Skończą się wszystkie porządki i nabierze takiego kształtu, jaki mieć powinien.
***
*To jest mój dom. Możesz **[[wejść->POCZĄTEK]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911792807/in/dateposted-public/" title="POD SCHODAMI"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911792807_748a7a76d6_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="POD SCHODAMI"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Pod schodami i pod podestem jest taka przestrzeń, która nazywa się „pod schodami”.*
~~MAMA~~
Zanim ten dom nabrał jakichś ludzkich kształtów, to z poziomu podłogi parteru wystawały belki. Takie belki zbrojeniowe. Wystawała tutaj taka belka, na której tata regularnie nabijał sobie guzy. Zapominał o niej i na nią wpadał. W końcu została w jakiś sposób obcięta, ale nie pamiętam jak to się stało.
*Czasami się tu chowa rower, czasami jakieś graty potrzebne do ogrodu. Obok jest budka z napisem GAZ. Pod schodami jest ziemia ogrodowa, dwie palety, które kiedyś przywlokłem skądś. Budowaliśmy z nich z kolegami grindbox do jeżdżenia na deskorolce. I jeździliśmy przed moim domem, kiedy byliśmy w gimnazjum. Sanki. Rzeczy mojego taty. Kilka łopat. To jest przestrzeń zewnętrzna, ale można tu schować coś albo kogoś przed deszczem.*
~~JA~~
Tam miało być okno?
~~TATA~~
Gdzie?
~~JA~~
Tu, pod schodami zewnętrznymi.
~~TATA~~
Powinno być. Ale chyba nie ma.
~~JA~~
No bo pomieszczenie, które jest za tą ścianą pod schodami to **[[piec->PIEC]]**?
~~TATA~~
No tak. Ale nie ma okna. Niepotrzebne było.
***
*Jesteś pod schodami. Nad Tobą są **[[schody zewnętrzne->SCHODY ZEWNĘTRZNE]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911746311/in/dateposted-public/" title="PIEC"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911746311_a8d59af34a_b.jpg" width="970" height="747" alt="PIEC"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Stoi tutaj piec.
To miejsce jest dość dziwne. Trochę ceglane. Jest tu dużo rur i dużo niesamowitych konstrukcji z tych rur. Fascynuje mnie to i trochę przeraża, bo tu jest na przykład hydrofor i on się bardzo szybko kręci, jak się pompuje wodę. Bo wodę pompujemy ze studni, która jest wykopana za domem.
Ciekawa przestrzeń. Za tym piecem i hydroforem jest kolejna graciarnia. Stoi tu szafka, która była w naszym pierwszym domu. Ze zdjęciem stópki dziecka. Jest taka zbita szafka, chyba przez tatę. I jest jeszcze taka malutka, która chyba stała w **[[dużym pokoju->DUŻY POKÓJ]]**, a na niej stał nasz sprzęt. Są tu też rzeczy do oddania, jakieś wory, ściery. Chyba nie mam szczególnej relacji z tym pomieszczeniem. Coś tu odkładam czasem, ale nie mam zbyt wielu wspomnień. Chyba Ania często wieszała tutaj pranie, więc może coś więcej skojarzy.*
~~ANIA~~
Ciężko mi opisywać te pomieszczenia piwniczne, bo nie mam z nimi żadnego związku. W jednym była pralka, teraz jest to **[[łazienka->ŁAZIENKA DOLNA]]**, w drugim piec.
Tam, gdzie był piec, były też powieszone sznurki i można było tam wieszać pranie. Trzeba było też czasem włączać piec po szkole, to wtedy też się schodziło. Jest jeszcze pompa, czyli cały zbiornik na wodę. Często się nam psuła. Kiedyś zostało wyłączone automatyczne włączanie się pompy i trzeba było robić to ręcznie. I to się wiązało z tym, że musiałam tam często stać i gapić się na wskaźnik. Pamietam ten moment. No i zdarzały się momenty, kiedy pompa w ogóle nie działała i tata musiał pompować wodę ręcznie.
***
~~MAMA~~
Na wprost schodów jest pomieszczenie, gdzie jest piec, pompa i ściana kominowa. Są w zasadzie dwa piece: gazowy, a obok niego piec na koks, w którym kiedyś osobiście paliłam. Za ścianą kominową, która przecina cały dom, są rozmaite worki z butami. Są tam też jakieś zapasy środków chemicznych. To wszystko stoi na półce. Półka jest zabytkowa, bo stała kiedyś w tym jednym pokoju, w domu, w którym mieszkaliśmy wcześniej. No nie można jej było wyrzucić.
***
*Jesteś w pomieszczeniu, w którym jest piec. Za Tobą są **[[schody do piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911001503/in/dateposted-public/" title="SCHODY WEJŚCIOWE"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911001503_d657e87815_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="SCHODY WEJŚCIOWE"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj są schody zewnętrzne. Dziewięć schodów. Przez długi czas nie było tu balustrady, teraz jest. Jak jej nie było, to można było skakać z boku schodów. Jak w domu byli rodzice, to tak z czwartego stopnia. A jak nie było, to z wyższych.
Naprzeciwko furtka.
Schody kiedyś wyglądały inaczej. Miały fakturę takich drobnych kamyczków. Jak siedzieliśmy tu z Anią, to lubiłem wydłubywać te kamyczki. Teraz są przykryte betonem, który się troszeczkę rozwala. No ciężko tu zrobić coś porządnie. Po jednej stronie ściana, po drugiej barierka. Na tych schodach siedziała zazwyczaj moja siostra Ania. Czytała książki. Albo się uczyła.*
~~ANIA~~
Zawsze je liczyliśmy. Nie pamiętam ile ich jest. Dziewięć?
~~JA~~
Dziewięć.
~~ANIA~~
Z początkowych czasów, to kojarzą mi się z takimi purchlami tynku. Niewygładzone, szorstkie. Tej barierki nie było bardzo długo. Pamiętam, że się wchodziło nimi idąc przy ścianie. Byliśmy mali jeszcze, a nie było barierki, więc trzeba było się trzymać ściany. Ściana też była chropowata i niewygładzona. Jak wszystko u nas. Miała .fałdy. Pamiętam to uczucie dotykania jej.
I te nieskorelowane światła. Włączniki.
~~JA~~
Niesamowite tam jest to, że jak włączysz ten na dole i wyłączysz ten na górze schodów, to jak następna osoba naciśnie ten na dole, to on już nie działa. Nikt nie wie jak to funkcjonuje.
~~ANIA~~
Ciągle było z nimi coś nie tak. I jeszcze ten włącznik na dole. Z taką gumą chroniącą przed deszczem chyba. Ktoś kiedyś na niego wylał jakiś syrop i on tak obrósł jakoś. Obrzydliwe. Zawsze się brzydziłam go dotknąć. Ten na górze był już normalny, taki jak reszta w domu: brązowy i plastikowy. A ten… Później go wymieniono, ale też na podobnie obleśny.
~~JA~~
Dziwne.
~~ANIA~~
Na schodach zawsze było słońce. Tak mi się kojarzy to miejsce. Barierka najpierw była niepomalowana, ażurowa. Polakierowana tylko. Potem ktoś ją pomalował, ale ta farba z niej schodziła. Dwa lata temu tata ją przemalował. Pamiętam to zdziwienie, jak się nagle zastało pomalowaną barierkę i **[[drzwi->DRZWI WEJŚCIOWE]]**.
Zawsze leżałam na tych schodach i się opalałam. Wszyscy mi truli, że robią mi się ślady od nich na skórze. No bo rzeczywiście, jak byłam roznegliżowana, żeby jak najlepiej się opalić, to pamiętam te kamyczki na nogach odciśnięte. Zawsze.
No i było to miejsce schadzek. Na tych schodach przeżyłam moje pierwsze niezakochanie. Pamiętam, jak się tam pociłam i próbowałam rozmawiać z tym kolesiem. I ta rozmowa się tak totalnie nie kleiła. Pamiętam jakie miałam wtedy klapki i jak było gorąco. Byłam może w czwartej-piątej klasie. W każdym razie w podstawówce. Straszne to było. Ale też urocze na swój sposób.
~~JA~~
Według mnie te schody najbardziej zmieniły charakter, kiedy zmieniła się ich faktura. Z tych kamyczków na gładką. Już nie mam tak, że chcę na tych schodach siadać jak jest ciepło, bo te kamyczki się tak super nagrzewały.
~~ANIA~~
Jak zeszłym latem usiadłam na nich, to też były nagrzane. Ale rzeczywiście, najważniejsza zmianą było jak z nierównych stały się wyrównane. I to był temat w domu. Że schody są zrobione i są teraz gładkie. Na pewno postawienie barierki nie zrobiło na mnie wrażenia. To było w takim momencie, że już nie skakaliśmy chyba z tych schodów. Po poręczy też nie zjeżdżaliśmy, bo ona nigdy nie była dobrze wygładzona.
***
*Jesteś na schodach zewnętrznych. Przed Tobą jest **[[podest->PODEST]]**, pod schodami jest przestrzeń **[[pod schodami->POD SCHODAMI (DWÓR)]]**. Niedaleko, nieco z boku, jest wejście do **[[garażu->GARAŻ]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911793152/in/dateposted-public/" title="DRZWI"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911793152_f62ee790d2_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="DRZWI"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Drzwi wejściowe zazwyczaj trzymamy zamknięte na klucz.*
~~ANIA~~
Drzwi były kiedyś w innym kolorze. Jak to się mówiło: jasny orzech. Czyli generalnie kolor sraczki. I klamka była inna niż teraz. Taka dziwna. Miała problem z odskakiwaniem. I były nie do pary te klamki, z jednej i z drugiej strony.
~~JA~~
Jedna była z takim rowkiem.
~~ANIA~~
Tak. Ale nie pamiętam, czy to ta pierwsza, czy druga. Ale teraz jest inna, prawda?
~~JA~~
Tak.
~~ANIA~~
Od pewnego czasu zaczęliśmy zamykać drzwi na klucz. Pukała do nich zazwyczaj babcia Zenia. Czyli babcia-babuśka.
~~JA~~
Tak. Zapomniałem w ogóle, że tak na nią mówiliśmy.
~~ANIA~~
No. No więc było wiadome, że przychodzi babcia. I ja nie lubiłam tego, że ona przychodziła do nas, bo zawsze strasznie długo gadała i mnie to wkurzało okropnie. No i z mamą się spierały. I jeszcze ty odwalałeś zawsze coś przy babci i ja się za ciebie wstydziłam. Za wszystkich się wstydziłam.
~~JA~~
No bo ja zawsze lubiłem badać granicę wygłupów. Żeby się wygłupiać w najgorszy możliwy sposób, ale żeby nikt oprócz ciebie tego nie widział. No a jak babcia była, to w to totalnie szedłem.
~~ANIA~~
Po tym pukaniu można było odróżnić, czy przychodzi babcia, czy może wujek, który był w naszym domu może z dziesięć razy przez całe życie. No ale to było inne pukanie.
To jest nieprawdopodobne, że mam tak zapisane niektóre dźwięki w głowie, że na przykład słyszę, jak ktoś otwiera te drzwi. Bo one brzmią w określony sposób. Albo słyszę, jak ktoś wchodzi po **[[schodach naszych->SCHODY ZEWNĘTRZNE]]**. I mi się to przypomina, jak jestem w swoim mieszkaniu. No ale takie mam silne wspomnienie. Akustyczne.
Czasem tata walił w drzwi, kiedy ktoś nie wyjął klucza. No bo u nas trzeba wyjąć z drzwi klucz, żeby ktoś mógł te drzwi otworzyć z drugiej strony.
~~JA~~
Oczywiście nikt nie wyjmował.
~~ANIA~~
No i tatę to zawsze wkurzało, bo chciał wejść do swojego domu normalnie, bez pukania, jak człowiek.
*Teraz drzwi są przemalowane na ciemny mahoń. Tak samo, jak balustrada.*
***
~~MAMA~~
To są jakieś rosyjskie drzwi. Nie pamiętam, gdzie je kupiliśmy. Mają dziwny klucz. Nigdy takiego klucza nie widziałam. Jest taki duży, jak do furtki, nie płaski. Dwustronny: z jednej strony ma trzy ząbki, z drugiej dwa. Zastanawialiśmy się, czy nie wymienić tych drzwi kiedyś. No ale nigdy nam to nie wyszło.
***
*Jesteś przy drzwiach wejściowych. Z jednej strony jest **[[podest->PODEST]]**, z drugiej **[[sień->SIEŃ]]**.* <a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911792762/in/dateposted-public/" title="PODEST"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911792762_6e7829b059_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="PODEST"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Z podestu na ziemię są niecałe dwa metry. Może metr osiemdziesiąt. Więc stąd nie można było skakać.
To jest bardzo ważne miejsce, bo tutaj zaczyna się mój każdy sen o lataniu. Zaczyna się zawsze tak, że stoję na tym podeście i bardzo delikatnie kładę się na powietrze (które jest niesamowicie gęste) i tak rozkosznie sobie pływam po ogrodzie. Żabką. Bardzo miłe sny.
Potem podest został zabudowany z tej strony, z której nie można było skakać.*
~~MAMA~~
Tamtej ściany na podeście nie było. To jest taki ganek, on został wybudowany ze względu na ochronę ciepła.
~~TATA~~
Tam docelowo pewnie kiedyś będzie jakaś weranda. Żeby było cieplej w domu.
~~JA~~
Wiatrołap.
~~TATA~~
Wiatrołap.
*Na podeście zazwyczaj stała tylko miotła zrobiona z gałęzi, którą zamiataliśmy **[[schody->SCHODY ZEWNĘTRZNE]]**, kiedy spadł śnieg. Teraz jest tu inna miotła. Na cegle stoi płyn do dezynfekcji.*
~~ANIA~~
Na podeście, zanim była ściana z cegieł, była dziura, z której my nigdy nie skakaliśmy.
~~JA~~
Ja skakałem.
~~ANIA~~
Ja nie pamiętam, żebym skakała. Ale pamiętam, jak kiedyś przyjechali do nas starsze chłopaki. I oni skakali.
~~JA~~
Raz nas odwiedziła jakaś rodzina dziadka Lutka. Pamiętam, że oni byli starsi od nas i oni skakali z tego podestu. I ja od tej chwili miałem w głowie myśl, że też kiedyś skoczę. I potem skakałem.
~~ANIA~~
No i potem powstała ściana z cegieł. I barierka na schodach.
***
~~MAMA~~
Początkowo było tak, że podest, na który się wchodzi ze schodów, był na przestrzał otwarty. I w pewnym momencie tata stwierdził, ze postawi tam ścianę z cegły. Bo mu trochę cegieł zostało. No żeby było troszkę cieplej. Ale też nie zamknął tej ściany do końca, zostawiając taki otwarty fragment u góry, sądząc, że kiedyś wstawi tam okno. To było jakieś dwadzieścia lat temu.
***
*Jesteś na podeście. Za Tobą są **[[schody wejściowe->SCHODY ZEWNĘTRZNE]]**, przed Tobą **[[drzwi wejściowe->DRZWI WEJŚCIOWE]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911792587/in/dateposted-public/" title="SIEŃ"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911792587_69be2ee0ec_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="SIEŃ"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Sień w zasadzie zawsze wyglądała podobnie. Tata niedawno zbudował taką małą szafeczkę na buty. To jest małe pomieszczenie, około półtora metra na dwa i pół. Są tutaj korki i inne prądowe rzeczy. Można zobaczyć na liczniku co się dzieje. Jest tu taka listwa. Na niej przyklejonych sześć serduszek WOŚP. Do tej listwy sa przyczepione haczyki, na które można odwiesić kurtki. Po boku, na tej samej listwie, dwa mniejsze haczyki na klucze — moje i taty. Mama zawsze nosi klucze w swojej torbie. Ania swoje ma też zawsze przy sobie. No i babcia Ala też ma swój komplet. Ale tutaj wisiały zawsze moje i taty: na dolnym haczyku moje, na górnym jego.*
~~BABCIA~~
Sionka.
~~JA~~
Sień.
~~TATA~~
To się nazywa łapacz. Łapacz powietrza.
~~JA~~
Wiatrołap.
~~TATA~~
No coś takiego.
~~JA~~
Ale mówisz teraz o **[[podeście->PODEST]]**?
~~TATA~~
Nie, nie. O tym, gdzie buty są.
~~JA~~
No to to jest sień.
~~TATA~~
„Sień” to my mówimy, ale to się chyba nazywa łapacz. W planach jest chyba tak napisane.
~~BABCIA~~
Nigdy się nie spotkałam z „łapaczem”.
~~TATA~~
Ale tak jest. To jest łapacz powietrza.
~~BABCIA~~
Sionka.
~~TATA~~
„Sionka” to nie jest oryginalna nazwa.
~~BABCIA~~
Oryginalna nazwa to „sień”. Ale to jest małe, więc jest to sionka.
~~TATA~~
Marek, możesz zobaczyć w planach. „Łapacz” mówili fachowcy. Z punktu widzenia ekonomii on łapie zimne powietrze i nie puszcza dalej. Na tym polega cała sprawa.
~~BABCIA~~
Dla mnie to jest sionka.
~~TATA~~
Kwestia nazewnictwa. Sionka to jest jeszcze co innego.
~~BABCIA~~
Mała sień.
~~TATA~~
I jak ten plan?
~~JA~~
Jest. Sień.
~~BABCIA~~
No sień. A ponieważ jest to krótkie, to trzeba to zdrobniale nazywać sionką.
~~TATA~~
A łapacza nie ma?
~~JA~~
Nie ma.
~~BABCIA~~
No i widzisz. Kto ma racje? Czyje na wierzchu?
~~TATA~~
Ale sionki też nie ma.
~~BABCIA~~
Ale jest sień. A sień to jest na ogół długa. Na parę metrów.
~~TATA~~
No właśnie, ale tu nie ma paru metrów.
~~BABCIA~~
No i dlatego jest sionka.
~~TATA~~
Dobrze. Niech będzie sionka.
~~BABCIA~~
Proszę tak nazywać i już.
~~TATA~~
Nawet jesionka może być.
*Ściany są nieotynkowane, podobnie jak większość pozostałych w domu. Mają w sobie mnóstwo niespodzianek. Takich ciekawych form. Super się na nich światło odkłada. Są piękne.*
~~ANIA~~
Tak zwana sień. Zimno tam zawsze było. Brudno. Niezapomniane pudło z przyborami do czyszczenia butów. Wieszak pełen kurtek różnych. I rodzice: „Dzisiaj dzieci zabiorą zimowe kurtki na **[[górę->PRZYGÓREK]]**, bo już jest lato i zrobimy wielkie pranie!”. Oczywiście nigdy to się nie udawało i przez cały rok wisiały tam wszystkie kurtki ze wszystkich pór roku. Drzwi się przez nie nie otwierały, no bo otwierają się w stronę wieszaka. Zawsze trzeba było je zamykać. „Zamknąć drzwi, bo zimno leci!”.
W sieni lubi buszować Ninka. Zawsze jak wychodzimy, to ona lubi postać sobie w drzwiach i pogrzebać w tych pastach do butów.
***
~~MAMA~~
Początkowo w sieni stały pudła i te wszystkie buty były w pudłach. Nie pamiętam na czym wisiały kurtki… W każdym razie tata w pewnym momencie zrobił wieszak, a potem półkę na buty. Za każdym razem to było święto, jak pojawiało się coś nowego. No bo komfort życia nam się za każdym razem nieco poprawiał. Ta szafka na buty, ona jest za mała i za wąska. Bo sień jest wąska. Jak się człowiek machnie, to wszystkie buty z tej półki leżą na ziemi. I taka jest poetyka naszego domu. Komfort życia nam nie wychodzi.
W ogóle ten łapacz, ta sień, jest dłuższa, niż powinna być. Ona powinna być krótsza, bardziej zbliżona do kwadratu. Myśmy wyciągnęli ją bardziej, zmniejszyli **[[przedpokój->KORYTARZ (DÓŁ)]]**, bo chcieliśmy, żeby **[[łazienka->ŁAZIENKA]]**, która jest za ścianą, żeby była dłuższa. Tam była zaprojektowana tylko toaleta, a prawdziwa łazienka miała być na górze. No ale my od początku planowaliśmy, żeby strop był drewniany z bardzo prostego powodu. Mieliśmy drewno za darmo od rodziny babci Zeni, która miała las. W ogóle ciągle brakowało pieniędzy. Wszystkie rodziny, i taty, i moja się składały na ten dom. Żeby szło do przodu. Bardzo dużą rolę odegrał dziadek Lutek. Był blacharzem, znakomitym przedwojennym blacharzem, nawet, to wiecie, że brał udział po wojnie w kryciu kościoła sióstr wizytek. No znany był w okolicy, więc wtedy, kiedy nic nie było i działał handel wymienny, dziadek za każdym razem, jak coś komuś zrobił, komuś pomógł, to coś zawsze w zamian dostał i coś dla nas załatwił.
No więc sień została przedłużona, żeby zrobić **[[mini-łazienkę->ŁAZIENKA]]**. No i tata zrobił po jakimś czasie **[[łazienkę w piwnicy->ŁAZIENKA DOLNA]]**, która bardzo dobrze działa. Bo jakby wszyscy tu u nas byli: ty, Ania, Nina, tata, babcia i ja, to dwie toalety to jest rzecz niezbędna.
***
*Jesteś w sieni. Za Tobą są **[[drzwi wejściowe->DRZWI WEJŚCIOWE]]**. Przed Tobą wejście do **[[przedpokoju->KORYTARZ (DÓŁ)]]**.* <a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911853922/in/dateposted-public/" title="PRZYGÓREK"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911853922_dbd764e1d4_h.jpg" width="1600" height="1321" alt="PRZYGÓREK"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tu jest tak zwany przygórek. Jest najmniej wykończonym miejscem w domu. Przestrzeń najbardziej niedoskonała. Niepodbity sufit. Tylko płyta pilśniowa. Przygórek służy nam jako magazyn. W zasadzie to kolejna graciarnia.
Ma bardzo niekomfortowy skłon, tak, że w rogu nie można już niczego dostać.
Przygórek to szafki i ubrania. Raczej nie trzymamy ubrań w pokojach, więc przygórek to też rodzaj garderoby. Pod kątem stoi wieszak.
Jest tu też **[[dziura->DZIURA]]**.*
*Przygórek oddaje poziom niezorganizowania całego domu, chociaż to jest w zasadzie dość organiczne niezorganizowanie. Nie przeszkadza mi to, ale mam wrażenie, że tych rzeczy jest za dużo. Za dużo ubrań.
Na przygórku są głównie ciuchy, pościele, jakieś szmaty, szeroko pojęte tekstylia. Trochę instrumentów: bębny, Cajon, cymbałki, akordeon, gitary. Mama uczy w szkole, to przez to. Też plecaki i torby.
Każdy ma tutaj swoją półkę. Odkąd się wyprowadziłem, na mojej jest całkiem pusto. Nad moją półką jest półka taty, a odkąd siostra się wyprowadziła, to jej półkę przejęła mama. I tak naprawdę to mama ma najwięcej ubrań.
Jest tutaj też waga. Na tej wadze ważymy pranie. Mamy taką tradycję, że zawsze przed praniem ważymy rzeczy, żeby dbać o pralkę i nie dać jej za dużo. Maksymalnie pięć kilo.
Lubię tu przebywać. Jest bardzo cicho. Te wszystkie ubrania i rzeczy całkowicie wytłumiają to pomieszczenie. Często sobie tutaj wpadałem i leżałem na materacu. Udawałem, że czytam, ale tak naprawdę spałem.
Jest tutaj taka duża szpara, która wychodzi na korytarz, na to lustro, które jest w **[[korytarzu->KORYTARZ (GÓRA)]]**. Można by coś przez nią przerzucić.*
*Im dłużej się tu jest, tym bardziej wydaje się być piękne to pomieszczenie. W pewnym sensie niesamowite. Ściany mają bardzo ciekawą fakturę, w którą super się wpatruje. W ogóle się nie nudzi. Wygląda jak chmury.*
~~MAMA~~
Realizacja moich marzeń, ale jak tak teraz na niego patrzę, to nie wiem, czy słusznych. Chcieliśmy, żeby ubrania były w jednym pokoju. No i ten pokój to jest szafa. Ale taka, do której wszystko się wrzuca. Są półki, jest jakiś prześmieszny wieszak.
Tu powinna być łazienka. To figuruje na planie. Przyzwoita łazienka, pełnometrażowa, z wanną, prysznicem, umywalką. Ale nie jej. Wszystko jest tylko w planach.
***
~~ANIA~~
Przygórek to nasza garderoba.
To pierwsze miejsce, w którym się bawiliśmy. Nawet zanim się wprowadziliśmy. Zawsze byliśmy tu z rodzicami, kiedy oni próbowali doprowadzić ten dom do stanu mieszkalnego. Pamiętam, jak podbijali sufit właśnie tutaj, na poddaszu. Wrzucali pod dach worki z watą mineralną i wszystko zabijali płytą pilśniową. I w ten sposób był podbity ten sufit. Dopiero później pojawiła się boazeria. Oni zajmowali się podbijaniem tego sufitu, a my się bawiliśmy.
Przygórek to głównie ubrania sprzątanie i ubrania. To moje skojarzenia. Raz na jakiś czas trzeba było zrobić porządek w tych ubraniach. Zazwyczaj latem. Trzeba było poprzebierać rzeczy i odłożyć do pytanki, żeby mama oceniła, co z nimi zrobić. To była praca, ale też zabawa, jak każda praca, kiedy byliśmy dziećmi.
Była torba z paskami i chustkami. Torba z przebraniami.
~~JA~~
Była torba, gdzie mama odkładała ciuchy do teatru szkolnego.
~~ANIA~~
Sukienka z komunii po kimś, która była moją sukienką ślubną do zabawy. W ogóle byliśmy mistrzami wcielania się w różne osoby. Potrafiliśmy pół dnia rozkminiać jakie samochody mamy i jakie cechy charakteru.
~~JA~~
Bardzo często bawiliśmy się w różne osoby, które znamy.
~~ANIA~~
Bawiliśmy się, że jesteśmy sąsiadem, bliźniaczkami i tak dalej.
No i tam na przygórku rozpoczynał się proces wstawiania prania. Zawsze trzeba było pranie włożyć do wora i ważyć na specjalnej wadze. Takiej, jak ze starego warzywniaka. I to była pierwsza część prania, druga była w **[[piwnicy->PRALNIA]]**.
~~JA~~
Jeszcze chodziłaś piszczeć na przygórek.
~~ANIA~~
Tak. Ogólnie rodzice, jak na tamte czasy, byli dość świadomi, jesli chodzi o wychowywanie dzieci. No i mama wiedziała, że starsza siostra, która zostaje obarczona młodszym rodzeństwem, potrzebuje przestrzeni dla siebie. Więc była tak zwana aniowa godzinka, kiedy ja miałam szansę porobić przez godzinę coś zupełnie sama. Więc mogłam popiszczeć, czyli zrealizować się wokalnie. Oczywiście jak już możesz coś robić, to ci się nie chce, a mnie najbardziej odpowiadało śpiewanie wtedy, kiedy mam na to ochotę. Przy zmywaniu na przykład. Potem **[[u siebie w pokoju->POKOIK ANI]]**.
To właściwie nie był śpiew, tylko piszczenie rzeczywiście. Nie wiem, z czego to wynikało, że ja miałam taką potrzebę piszczenia.
Jeszcze mi się przypomina jedno wspomnienie związane z przygórkiem. Jak chodziłam do zerówki, to chodziłam zawsze na późniejsza zmianę. Więc nie było problemu ze wstawaniem. Ale raz na jakiś czas była sytuacja, że łączono w przedszkolu grupy, bo pani zachorowała, czy coś. No i wtedy trzeba było wstać na 8.00 rano. Wtedy mama zapalała światło na przygórku, kładła tam materac, wynosiła mnie z tej **[[wspólnej jeszcze sypialni->POKÓJ WSPÓLNY (WSZYSCY)]]**, bo wtedy jeszcze spaliśmy wszyscy razem, i tam pomagała mi, półśpiącej, się ubrać. Starała się w każdym razie jak najbardziej osłodzić mi te wszystkie momenty związane z porannym wstawaniem. Myślę, że sama miała traumę z tym związaną. No ale tak. Kojarzy mi się z przygórkiem to światło spod półprzymkniętych powiek.
***
*Jesteś na przygórku. Za tobą jest wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ (GÓRA)]]**. Przed Tobą, za ścianką pod oknem jest **[[dziura->DZIURA]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911661636/in/dateposted-public/" title="PRZEDPOKÓJ"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911661636_7eb3ed3695_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="PRZEDPOKÓJ"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
W korytarzu na dole jest kaloryfer, którzy nie grzeje. Jak się włączy ogrzewanie, to on przez chwilę jest ciepły, ale potem przestaje grzać.
~~ANIA~~
Leżały na nim też wszystkie czapki, szaliki, rękawiczki. I rodzice: „Powiesimy torbę na kaloryferze, żeby tam trzymać te wszystkie rzeczy, żeby nie leżały na kaloryferze, tylko były w torbie”. No ale oczywiście jak ktoś szukał czapki w torbie, to wywalał wszystko i zostawiał na podłodze. Albo na kaloryferze — przy dobrych wiatrach.
~~MAMA~~
Wszystkie kaloryfery, które mamy w domu, są używane. Jak się skończyły prace budowlane, to weszli tu hydraulicy, żeby rury kłaść. Rury i kaloryfery. Nas oczywiście nie było na to wszystko stać, więc trzeba było kombinować. Okazało się, że ci hydraulicy mają na sprzedaż jakieś używane kaloryfery z jakiejś budowy. No i dlatego teraz każdy kaloryfer w domu jest inny. No i ten nie grzeje. Czasami potrafi zacząć grzać, ale z reguły tego nie robi. Tak samo słabo działa kaloryfer w **[[kuchni->KUCHNIA]]**.
~~TATA~~
No grzeje, ale tak byle jak.
~~MAMA~~
Przez wydłużenie **[[sieni->SIEŃ]]** i **[[łazienki->ŁAZIENKA]]** mamy w korytarzu załom muru. Na planie tego nie ma. Zrobił się nam tutaj taki zaułek ni stąd, ni zowąd, gdzie można się skryć i napaść na kogoś niecnie, co ty Marek chętnie wykorzystywałeś, bo ty zawsze lubiłeś znienacka.
~~ANIA~~
Zawsze się ludzie śmiali, że na korytarzu jest troje drzwi i nikt nigdy nie wie którymi wyjść albo iść do **[[łazienki->ŁAZIENKA]]**. Więc każdy wychodził wchodząc do **[[łazienki->ŁAZIENKA]]** albo wchodził do **[[łazienki->ŁAZIENKA]]** wychodząc. Taka zamotka.
~~MAMA~~
Prześmieszną sprawą jest podłoga w tych pomieszczeniach: w **[[sieni->SIEŃ]]**, korytarzu i w **[[kuchni->KUCHNIA]]**. To jest kolejny nasz pomysł, taki z rodzaju „nowotwór”, czyli twór nowy, którego nikt inny by nie stworzył oprócz nas. Chodziło o to, żeby było ciepło, więc na wylewkę z betonu położyliśmy płytę pilśniową, która oczywiście ani nie jest równa, ani dobrze nie przylega. Generalnie jest ciepło, ale, że tak powiem, habrawo. I na tym wszystkim leży linoleum, oczywiście też nierówne. W naszym domu wszystko jest nierówne. Podłoga jest nierówna, pod meble zawsze trzeba coś podkładać. Też ściany nie są zbyt równe. Ściany tata sam tynkował, prawda? Marek?
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Tak mi się wydaje, że całe wnętrze otynkował tata. I na zewnątrz chyba też. To jest tylko taka obrzutka. Nie jest równo i nie jest pięknie. Jak to mówi nasz sąsiad: „Tak mąż chlapnął 20 lat temu i tak stoi”.
~~JA~~
Kiedyś pod koniec liceum go spotkałem i on mnie pyta, jakie mam plany, a ja do niego, że nie wiem, że może na architekturę. A on na to: „Ooo, no to na architekturę idź, bo ojciec twój chlapnął ten dom 20 lat temu i od tamtej pory taki stoi”.
~~MAMA~~
No bo u sąsiada jest wszystko wyciągnięte na błysk. A u nas wszystko habrawe.
No to jest wesoły autobus ten nasz dom.
***
*Jesteś w przedpokoju. Za Tobą jest **[[sień->SIEŃ]]**. Na wprost wejście do **[[dużego pokoju->DUŻY POKÓJ]]**. W lewym końcu wejscie do **[[kuchni->KUCHNIA]]**, w prawym obok siebie **[[schody do piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]** (po lewej) i **[[schody na górę->SCHODY NA GÓRĘ]]** (po prawej). Równolegle do wyjścia do sieni są drzwi do **[[łazienki->ŁAZIENKA]]** (po lewej) i do **[[pokoju babci->POKOIK BABCI]]** (po prawej).*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50910972638/in/dateposted-public/" title="ŁAZIENKA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50910972638_83a1e7494e_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="ŁAZIENKA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
Ja uważam łazienkę za mistrzostwo świata, bo na bardzo małej przestrzeni mieści się brodzik, kibelek i umywalka. No i właściwie to była przez większość naszego dotychczasowego życia jedyna pełnometrażowa łazienka, jaką mieliśmy. Pięć lat temu tata urządził **[[dolną łazienkę->ŁAZIENKA DOLNA]]**, co też znacznie polepszyło komfort naszej egzystencji.
***
~~ANIA~~
Łazienka to bardzo skomplikowana sprawa.
~~JA~~
No jest to gruby temat. Ona przechodziła liczne przeobrażenia. Była też pierwszym miejscem, i w sumie jedynym, które przeżyło remont, który wykonał ktoś spoza domu. Nie wiem, czy pamiętasz, kto przychodził do domu.
~~ANIA~~
Pan Woźniak.
~~JA~~
Tak. Myśmy się potem w niego bawili.
~~ANIA~~
Myśmy się we wszystko bawili. Jak to było? Stworzyliśmy jakiegoś potwora czy człowieka-hybrydę, złożonego z kilku ludzi. I on miał chyba ręce pana Woźniaka
~~JA~~
Pamiętam, że on był jakąś taką postacią charakterystyczną. Ale nie wiem, dlaczego my stworzyliśmy tego potwora, który miał kilka elementów pana Woźniaka.
~~ANIA~~
Na początku, po wprowadzeniu się do domu, to niczego tutaj nie było. Żadnego podłączenia. No woda była. Był kran, ale nie było umywalki. Chyba była miska postawiona na stoliku turystycznym. Takim składanym, skręconym na stałe. Pamiętasz?
~~JA~~
Tak.
~~ANIA~~
No to na nim chyba była miednica i tam się myło ręce. Za moich czasów jeszcze był nocnik. I niebieska wanna.
Jeszcze pamiętam, że się wodę do kąpieli gotowało w **[[kuchni->KUCHNIA]]** w tym samym garnku, w którym gotowano zupę.
~~JA~~
Tak. Pamiętasz to? To się pokrywało z dość traumatyczną sytuacją, kiedy mama była w szpitalu. I to był dla mnie chyba pierwszy moment rozłąki z nią. Zajmował się nami tata, co było zupełnie nową rzeczą. Pamiętam w ogóle, że już skreśliłem to, że mama wróci. I tylko w tobie miałem oparcie, bo tacie jakoś nie ufałem. I kiedyś, pamiętam, patrzę, jak tata gotuję wodę do kąpieli w tym wielkim garnku. I podchodzę do ciebie i mówię z taką powagą: „Ania. Musimy pogadać. Tata chyba wlewa nam zupę do wanny”.
~~ANIA~~
Tak, tak. Potem były już przeobrażenia. Zakupiona została na przykład toaleta turystyczna z płynami do wymiany.
~~JA~~
Jak to w ogóle działało?
~~ANIA~~
To był chyba zbiornik po prostu. Trzeba było go co jakiś czas opróżniać. No a zapach był niwelowany przez te specjalne płyny.
No ale w końcu pojawił się pan Woźniak i kafelki, brodzik, umywalka. I to wszystko na ilu metrach?
~~JA~~
To jest chyba najmniejsze pomieszczenie w naszym domu.
~~ANIA~~
Ciężka sprawa. Ale to było pomieszczenie, z którego byliśmy najbardziej dumni. Mama to zawsze podkreślała, że łazienka to jedyne miejsce, które wygląda tak, jak u innych ludzi. I te kafelki były takie zieloniutkie. Pamiętam, że jak tak patrzyłam na tę łazienkę, to myślałam sobie zawsze, że tu jest naprawdę ładnie.
~~JA~~
Czyli można podzielić dzieje łazienki na czasy przed Woźniakiem i po Woźniaku.
~~ANIA~~
Tak. Łazienka mi się jeszcze kojarzy z myciem i szorowaniem. Od pewnego momentu musiałam to robić na zmianę z mamą.
***
*Jesteś w łazience. Za Tobą wyjście do **[[przedpokoju->KORYTARZ (DÓŁ)]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911056993/in/dateposted-public/" title="ŁAZIENKA DOLNA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911056993_14640b5c35_b.jpg" width="970" height="747" alt="ŁAZIENKA DOLNA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Dolna łazienka jest bardzo fajną przestrzenią, odkąd stała się dolną łazienką. Wcześniej była tylko takim **[[miejscem, gdzie stała pralka->PRALNIA]]**.
Jest tu zimno, bo nie ma ogrzewania. Trzeba nagrzewać takim piecykiem olejnym. Ale jest to bardzo komfortowe miejsce. Na przykład przyjemnie jest wziąć tutaj kąpiel latem. Można sobie odsłonić okno, wyjrzeć na ogród.
Są tu gładkie ściany.
Łazienka była wykończona jakieś pięć lat temu. Zostało postawiona wanna, kibelek, umywalka. Z tatą położyliśmy wykładzinę.
Jak się tu mówi, słychać bardzo głęboki pogłos.*
~~MAMA~~
Łazienka dolna to jedyne przyzwoite pomieszczenie w piwnicy. Tata tknięty szałem postanowił ją tutaj zrobić, a ja nie mam zwyczaju, żeby zabraniać mu czegokolwiek, chociaż nie bardzo wiedziałam, po co to robił. Zostało wykończone pomieszczenie. Ponieważ jest to piwnica, wszystko, gdzie ma spływać woda, jest postawione na wysokim stopniu. I na takich stopniach są wanna i ubikacja, co wygląda dość śmiesznie. Stoi tutaj też pralka, jest duża umywalka. Sporo pracy wymagało, żeby to wykończyć, ale dzięki temu mamy drugi punkt łazienkowy w domu.
Cztery lata temu okazało się, że zamieszka tu babcia Ala, a to miejsce okazało się bezcenne. Niesamowite to jest. Ten tata ma nagle jakąś intuicję, ni stąd, ni zowąd podejmuje decyzję, coś robi i okazuje się za jakiś czas, że akurat tego było nam trzeba. Mistyk mój własny.
Fajna jest ta łazienka. Cieszę się, że ją mamy.
***
*Jesteś w łazience dolnej. Za Tobą są **[[schody do piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911793017/in/dateposted-public/" title="KUCHNIA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911793017_b41962dbe2_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="KUCHNIA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~TATA~~
Marek?
~~JA~~
No?
~~TATA~~
Płytki będziemy układać. W kuchni.
~~JA~~
I w **[[łazience->ŁAZIENKA DOLNA]]**.
~~TATA~~
To na koniec. Najważniejsze, to położyć w kuchni, **[[przedpokoju->KORYTARZ (DÓŁ)]]** i **[[łapaczu->SIEŃ]]**.
***
~~ANIA~~
Ciężko złapać z kuchnią tamtą perspektywę, bo teraz mam tę, którą mam. I nie będę ukrywać, że ta kuchnia jest dla mnie nieco obleśna. Więc nie za chętnie tam przebywam.
Pamiętam zlew, którego podstawę skonstruował tata. Taką wysoką. Pamiętam, że ciocia Ola, która jest bardzo wysoka, mówiła, że wreszcie zrobiliśmy coś dla niej. A dla nas, jak jeszcze byliśmy mniejsi, to było bardzo wysoko.
Nie przypominam sobie szczególnej celebracji tej kuchni. Trochę się u nas gotowało, ale nie pamiętam, żeby gotowało się dużo. Dla mamy to nie był przyjemny rytuał. Ona lubi gotować, ale nie przepada za presją tej czynności. Bunt wywoływał sam fakt, że musiała w wakacje codziennie ugotować obiad.
~~JA~~
No tak, bo w roku szkolnym, to obiady w szkole.
~~ANIA~~
Ja też często nie gotowałam. Odkrycia kulinarne przyszły, kiedy skończyły się właśnie obiady w szkole. Pojawił się Fix Knorra. Coś tam zamieszałam, pokroiłam mięso i zrobiłam coś pysznego. I wszyscy się bili piętami, że zrobiłam jakieś jedzenie. No i jeśli sama go nie zjadałam, to ktoś mógł się nawet poczęstować.
~~JA~~
Kuchnia była też miejscem, w którym mieliśmy specjalne wieczorki. Nie wiem od czego to zależało, ale co jakiś czas przenosiliśmy kolację z **[[dużego pokoju->DUŻY POKÓJ]]** do kuchni.
~~ANIA~~
Chyba kiedy rodzice oglądali coś w telewizji. No i zawsze wymyślaliśmy coś z niczego. Nie, żebyśmy byli głodzeni, ale przychodziła nam wtedy ochota na coś wykwintnego. Oczywiście nie było niczego takiego, ale udawaliśmy, że pijemy alkohol. U nas w domu nie było alkoholu, no i byliśmy dziećmi, więc nalewaliśmy do jedynych kieliszków w domu takiego gęstego soku, który się zazwyczaj rozrabia z wodą, i udawaliśmy, że pijemy szoty.
~~JA~~
To było takie strasznie słodkie.
~~ANIA~~
No ale wiedzieliśmy zawsze, że wódka jest niedobra, bo wszyscy dorośli się krzywią, kiedy ją piją, więc wszystko się zgadzało. A my byliśmy dorośli.
~~JA~~
I te kolacje.
~~ANIA~~
Przygody kulinarne pod tytułem „Zróbmy coś fajnego z książki kucharskiej”. I zastępowanie składników, których nie mamy, tymi, które mieliśmy. I wychodziły kulki z sera białego obtoczone w kakao.
U nas w kuchni się gotuje na gazie. Też wodę w takim czajniku z gwizdkiem. Ale oczywiście gwizdka nie używamy, bo ma nieprzyjemny dźwięk. Więc trzeba chodzić co chwila i sprawdzać, czy woda się gotuje, czy nie. Albo miało się to w nosi, ktoś wstawiał wodę i zapominał. Któregoś razu, pamiętam, jak wszedłeś do dużego pokoju zbulwersowany: „Kto wstawił wodę? Kto wstawił wodę?! TCHÓRZE! KTO WSTAWIŁ WODĘ?!”.
~~JA~~
Tak było.
***
~~MAMA~~
Kuchnia gazowa, którą nadal posiadamy dzięki dziadkowi Lutkowi blacharzowi. Komuś coś zrobił i ją dostał w formie zapłaty. No i ona do tej pory funkcjonuje.
Początkowo mieliśmy lodówkę rodem z muzeum PRL.
~~JA~~
Mewę. Klasyk.
~~MAMA~~
Nie pamiętam od kogo ją dostaliśmy. Chyba od mamy Maurycego. Oni sobie w pewnym momencie kupili nową lodówkę, a ta poszła do nas. Żółta, z bolcem, który trzeba było naciskać, żeby ją otworzyć. To była w zasadzie chłodziarka. Piękna. Kiedyś nam się popsuła, a już wtedy to był zabytek. Kto pojechał wtedy na Plac Szembeka do tego fachowca?
~~JA~~
Nie pamiętam.
~~MAMA~~
Skądś wytrzasnęliśmy fachowca, starszego pana, który naprawiał takie urządzenia. Okazało się, że w Mewie popsuła się grzałka. Co zabawne, bo to lodówka. I on nam sprzedał taką grzałkę, i lodówka była znowu sprawna. Cudowne urządzenie. Nadal gdzieś jest.
~~JA~~
Tata zdjął od niej drzwi i ona jest w **[[piwnicy->GARAŻ]]** teraz. Widziałem.
~~MAMA~~
Zdjął drzwi, bo wykorzystuje ją jako szafkę. Ale ja nie pamiętam, żeby ona kiedykolwiek przestała działać. Przyszła po prostu nowa lodówka, więc Mewa została wymieniona.
~~JA~~
A meble?
~~MAMA~~
Cały komplet przedziwnych szafek. Były w okleinie mahoniowej, takiej błyszczącej, którą ktoś, kto miał te meble przed nami, pomalował na różowo. I właśnie takie meble stały w kuchni bardzo długo. Regał na postumencie, coś w rodzaju kredensu, wąska szafka. I dopiero w zeszłym roku postanowiliśmy, wymienić te meble. Tata postanowił, że ta nowsza pozioma szafka z Ikei pójdzie do **[[pokoju babci Ali->POKOIK BABCI]]**, czego babcia dobrze nie przyjęła. Przyszły meble z Ikei i, Marek, możesz powiedzieć, jak się montuje meble z Ikei.
~~JA~~
Długo.
~~MAMA~~
Nie było to proste. Pare razy słyszałam, że się tego nie da zrobić. Ale w końcu się dało. I stoją.
***
~~ANIA~~
Kuchnia wygląda teraz zupełnie inaczej. Kiedyś były tam takie odrapane meble i zawsze pootwierane na oścież szafki. Mama się zawsze złościła, a tata zawsze nie zamykał szafek. Od jakiegoś czasu pamiętam kuchnię z tymi zasłonkami w czerwonobiałe pasy. I to jest dla mnie kwintesencja kuchni. Te pasy. Te nasza kuchnia jakoś specjalnie kuchenna nie jest, ale te zasłonki nadają jej jakiegoś uroku. No i teraz są nowe meble. I nic nie mogę znaleźć, co mnie wkurza. Wielkie szafy, w ogóle nie dostosowane do mojego wzrostu. No słabo to wymyśliliście.
~~JA~~
Ja tego nie wymyśliłem.
***
~~JA~~
A te poprzednie meble gdzie są?
~~MAMA~~
U nas niczego się nie wyrzuca. Gdzieś są.
Ja myślę, że jak kiedyś przybędzie coś nowego i będzie trzeba coś wymienić, to będziemy musieli wykopać coś pod domem. Pod piwnicą. I zrobimy tam archiwum naszego domu.
Z kuchnią wiąże się jeszcze jeden mebel i on ma niesamowitą, mrożącą krew w żyłach historię. Nie wiem, gdzie on teraz jest. Mianowicie chodzi o stół. Bardzo stary, który dostaliśmy od babci Zeni i dziadka Lutka. To był ich stół. U nich chyba też stał w kuchni. Solidny, pomalowany na jasnozielono, bo dlaczego nie. Blat miał z płyty paździerzowej, a pośrodku, pod blatem była półka. Czy dwie nawet.
~~JA~~
Ja pamiętam, że ta płyta była zawsze wygięta. Że się zapadała.
~~MAMA~~
To było takie rusztowanie i na tym była położona płyta paździerzowa. Płyta paździerzowa i plastelina to są dwa tworzywa, które zrobiły w naszym domu niesamowitą karierę.
Mamy rury PCV. Po ich położeniu, w momencie, w którym puszczona została woda, okazało się, że ciekną. Więc ja, jako nauczyciel, wzięłam plastelinę, była to jakaś taka niezwykła, bardzo twarda plastelina, i oblepiłam tą plasteliną te rury. No i przestały cieknąć. I nie ciekną. Chyba zresztą są nadal tą plasteliną zalepione.
~~JA~~
A ten stół?
~~MAMA~~
Stół to było miejsce na garnki, pokrywki i inne tego typu rzeczy. Ta górna część, ta z płyty paździerzowej, zrobiła się wklęsła. Żeby nie było tego dołka, usłaliśmy ten blat gazetami i czymś przykryliśmy, żeby było równo. I wiele lat później do naszego domu wprowadziła się mysz. Prawdopodobnie weszła przez **[[garaż->GARAŻ]]**. To była jedyna mysz, która z nami mieszkała. Przez wiele przeszliśmy, łowiąc tę mysz. Szmatami i ręcznikami zatykaliśmy wszelkie możliwe wejścia. Byliśmy przerażeni, to była pierwsza mysz w naszym życiu. No i okazało się, że ona mieszkała właśnie w tym stole. Pośród tych gazet.
A w pokoiku, gdzie było mnóstwo rzeczy, bo po wyprowadzce Ani znów stał się **[[graciarnią->GRACIARNIA I]]**, była wielka siatka z czekoladowymi misiami. Dostałam te misie w akcie wdzięczności od mojej koleżanki. Śliczne te misie, chyba z Lindta, każdy miał dzwoneczek, każdy w złotym papierku. Ale te misie były niestety przeterminowane, więc za bardzo nie wiedziałam, co z nimi zrobić. Zjeść nie bardzo, wyrzucić szkoda. No więc czym żyła mysz, kiedy odcinaliśmy jej wszystkie źródła możliwego pożywienia? Jak zajrzałam tam do tych misiów, to widać było całe jej dzieło. Wszystko w proszku. Także stół i misie załatwiły nas na cacy.
~~JA~~
I wtedy wyrzuciliście ten stół.
~~MAMA~~
Żeby położyć kres tym harcom, postanowiliśmy wymienić stół. Nie wiem gdzie on jest, podejrzewam, że w **[[piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**, bo nie sądzę, żeby tata go wyrzucił. W każdym razie wtedy została kupiona w Ikei ta szafka pozioma. To nie była szafka kuchenna, tylko pokojowa. Biała. Tata potem wymyślił, żeby ona poszła do **[[pokoju babci->POKOIK BABCI]]**. I wtedy zostały wymienione meble. Szafkę pod zlewem zrobił osobiście tata. Stelaż drewniany, z boku którego jest co?
~~JA~~
Płyta paździerzowa.
~~MAMA~~
I tylko drzwiczki zostały kupione, oczywiście niepasujące. Wpadają głębiej niż powinny. No ale to charakterystyczne dla naszego domu.
Ja na przykład kupowałam osobiście okna do **[[pokoju babci Ali->POKOIK BABCI]]**. Z tatą. Kupiliśmy trzy okna i wszystkie otwierały się w tę samą stronę. Jakoś nam do głowy nie przyszło, że powinny się otwierać w dwie. A jak w kuchni wymienialiśmy okna na plastikowe, to gość, który je wstawiał, wstawił je odwrotnie.
~~JA~~
Że się uchylają od dołu.
~~MAMA~~
Tak. I mówi do taty: „Rany boskie! Odwrotnie żeśmy okna wstawili!”. I pyta, czy ma kuć i wstawiać jeszcze raz, ale takie zamieszanie z tym było, że tata powiedział, że niech już tak zostanie. No i tak jest. Nie mamy szczęścia do precyzji i elegancji wnętrza. Po prostu nie bardzo nam to wychodzi.
***
*Jesteś w kuchni. Za Tobą wyjście do **[[przedpokoju->KORYTARZ (DÓŁ)]]**. Po prawej są małe drzwi do **[[dużego pokoju->DUŻY POKÓJ]]**.* <a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911662076/in/dateposted-public/" title="DUŻY POKÓJ"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911662076_70c83c578d_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="DUŻY POKÓJ"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~ANIA~~
Wcześniej, zanim wprowadziliśmy się do tego domu, mieszkaliśmy w cztery osoby jednym pokoju w domu babci Zeni, który stoi u nas w ogrodzie.
Dlatego z dużym pokojem najbardziej mi się kojarzy to wrażenie jego przestrzeni. To był dla nas szał. Goniliśmy się dookoła, przez pokój, **[[przedpokój->KORYTARZ (DÓŁ)]]** i **[[kuchnię->KUCHNIA]]**. Bo duży pokój ma tę właściwość, że można do niego wejść i z **[[przedpokoju->KORYTARZ (DÓŁ)]]**, i z **[[kuchni->KUCHNIA]]**. Więc były te gonitwy i darcie ryja. Ktokolwiek do nas przychodził, zawsze były śmiechy, bo raz byłeś tu, a zaraz potem tam. W ogóle z **[[korytarza->KORYTARZ (DÓŁ)]]** do dużego pokoju na początku nie było drzwi. Było wejście po prostu.
Przez długi czas na podłodze były gołe deski. Teraz jest wykładzina. Przy stole były dwa dywaniki zielone, wykrojone z jakiegoś materiału. Musieliśmy je trzepać i odkurzać.
No i stół, który zawsze był zawalony gratami, tak jak jest teraz. Uzyskanie na nim jakiegokolwiek kawałka miejsca graniczyło z cudem. I zawsze była kosa, jak ktoś nie posprzątał przed jedzeniem. Na przykład ja robiłam sobie zazwyczaj tylko tyle miejsca, żeby postawić talerz. I wtedy przychodził tata i było: „Trzeba posprzątać, zanim się zje! Ja nie mam gdzie usiąść!”. No i teraz jest tak samo, tylko teraz mieszka w domu babcia, która zajmuje połowę stołu.
Jest też duży regał po prawej. Przeszklony. Jedyne miejsce, gdzie się wsadza jakieś bibeloty. Zdjęcie Johna Andersona.
~~JA~~
Pamiętam, jak Julka kiedyś do nas przyjechała. No i przez to, że u nas w ogóle nie ma zdjęć nigdzie wystawionych, Julka zapytała, kto to jest, czy to jakiś członek rodziny. No a to jest po prostu ważna dla naszych rodziców muzyczna postać.
~~ANIA~~
Pamietam, jak mama dostała to zdjęcie od wujka Staśka. Była w opór zajarana tą muzyką. Tłumaczyła sobie teksty, spisywała i trzymała w specjalnym segregatorze. Tańczyła, szalała. To był jej idol totalny. Także ja nie mam w ogóle wątpliwości, dlaczego to zdjęcie tam jest.
Jest komoda pod telewizorem. Na tej komodzie też był kiedyś regał. Bliźniaczy do tego przeszklonego. I te dwa stały wcześniej gdzieś w miejscu tych tatowych.
~~JA~~
Też mi się tak wydaje.
~~ANIA~~
Jeszcze była kanapa, na której nocowała babcia Ala, kiedy do nas przyjeżdżała.
~~JA~~
Na której myśmy spali, kiedy byliśmy chorzy.
~~ANIA~~
Tak. To było łóżko do chorowania. Żeby nie trzeba było z wszystkim łazić na **[[górę->POKÓJ WSPÓLNY (WSZYSCY)]]**. No i ja z Ninką na niej jeszcze spałam. Już nie ma tej kanapy. To była taka czerwona, stara wersalka. Teraz w jej miejscu stoi kupiona w Ikei kanapa. Bardzo porządna.
Tutaj toczyło się całe życie. W naszym domu słychać wszystko, co się dzieje. Więc nawet, jak próbowałam się uczyć, to mnie zawsze wszystko rozpraszało. I co chwila chodziło się do pokoju, żeby zobaczyć, co się dzieje. I człowiek w to wsiąkał. Trudno było wrócić do **[[siebie->POKOIK ANI]]**.
Przy posiłkach rodzice zawsze siedzili po bokach stołu i mogli sobie swobodnie patrzeć na telewizor, a my siedzieliśmy przy długim boku, tyłem do telewizora. „Nie odwracaj się, bo kruszysz!”. Zero zrozumienia.
Na jednej z tatowych półek jest adapter, są płyty winylowe. W pokoju rozstawione są cztery wielkie, stare i posklejane taśmą kolumny, które do tej pory funkcjonują.
~~JA~~
Dobry polski sprzęt. Trochę zaniedbany, ale świetny.
~~ANIA~~
To było coś, na czym tacie zawsze zależało.
Istotnym momentem dla rodziny było pojawienie się drzwi z **[[korytarza->KORYTARZ (DÓŁ)]]** do dużego pokoju. Drzwi specjalnie na zamówienie. Takie wyrzeźbione wręcz. Są bardzo ładne. Majestatyczne. No i wstawienie tych drzwi, to był też koniec pewnej epoki, bo od tej pory można było wszystko pozamykać. I już nie było swobodnego biegania dookoła. Zresztą zawsze było zimą dbane, żeby wszystkie drzwi pozamykać, bo „zimno leci”. A u nas wszytko jest nieszczelne.
*W duży pokoju jest kącik mamy, w którym stoją dwa zbudowane przez tatę regały, które są bardzo niefunkcjonalne.*
~~ANIA~~
Te regały, które zrobił tata, są zupełnie niepraktyczne. Książki układa się warstwowo. Pamiętam te wieczory, kiedy przychodziłam o 22.00 do mamy i mówiłam, że potrzebuję na jutro jakiejś książki. I obie wtedy przekopywałyśmy całe te regały, obie niemożliwie wkurzone: mama na mnie, ja na świat.
*Wiecznym problemem w naszym domu jest nadmiar książek. Kłócą się tutaj dwa poglądy na tę kwestię. Według taty książek powinno być tyle, ile potrzeba. Jeśli przeczytasz książkę, oddaj ją komuś innemu. Dla mamy książki to podstawa wszystkiego. Musza być. Efektem tego konfliktu są te regały na książki. Są wysokie i mają podstawę kwadratu, więc książki nie są w nich ułożone tak, jak na normalnym regale.*
~~MAMA~~
Moje miejsce wygląda tak, że są dwa regały autorstwa taty, pomiędzy nimi są położone trzy dechy. I biurko o długości czterech metrów. Robi wrażenie. Jest tu komputer. Wszędzie mam mnóstwo papierków, zapisków i rozmaitych rzeczy. Jest to miejsce, gdzie można się rozłożyć z robotą. Tylko nie wiem, dlaczego te regały mają przekrój kwadratu.
~~JA~~
Mi się wydaje, że powiedziałaś, że u nas wszystko jest krzywe i półka o podstawie takiej, jak to biurko byłaby bardzo niestabilna i trzeba by przyczepić regały do ściany, a tata nie chciał tego robić. Więc to pewnie kwestia tego, żeby zrobić stabilne meble.
***
~~JA~~
Co było wcześniej w tym miejscu, w którym stoją regały? Stał tu inny regał, nie? Taka półka.
~~MAMA~~
Stała tu półka?
~~TATA~~
Stała. Był na niej sprzęt.
~~JA~~
Stała tutaj taka półka drewniana, która stoi teraz w **[[piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**. Z tego samego miotu, co te meble. Skąd one są?
~~TATA~~
Od cioci Oli.
~~MAMA~~
Od jakichś jej znajomych.
~~TATA~~
No tak, bo wystawili je na korytarz w jej bloku.
~~MAMA~~
Ale to nie były meble Oli.
~~TATA~~
Ale z jej bloku.
~~JA~~
No i stała tu, w tym miejscu tych regałów taka półka. Właśnie z tego kompletu. Jak te szafki, które są pod telewizorem. Taki regał brązowy, pamiętacie?
~~TATA~~
No tak. Możliwe.
~~MAMA~~
I co myśmy z nim zrobili?
~~TATA~~
Pewnie się rozwalił. I wyrzuciliśmy.
~~MAMA~~
Nie pamiętam, żeby był wyrzucany. W tym domu czego się nie wyrzuca. Najwyżej się wynosi — do **[[piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**.
~~TATA~~
Wyrzuca się, wyrzuca.
~~MAMA~~
Ta półka, na której jest reklama biżuterii ze stópką dziecka, to była jeszcze w poprzednim domu. Pamiętam to, bo się godzinami wpatrywałam w tę stópkę. I potem przyszła z nami tutaj. A potem poszła do **[[piwnicy->PIEC]]**.
~~JA~~
A te regały dwa to kiedy zbudowałeś?
~~TATA~~
Byłeś już na świecie.
~~JA~~
No byłem, byłem.
~~TATA~~
Pomagałeś mi. Czy nie?
~~JA~~
No tak, budowaliśmy razem, ale kiedy to było?
~~TATA~~
Razem?
~~JA~~
No.
~~TATA~~
Nie wiem.
~~MAMA~~
Najpierw powstał jeden i stał jakiś czas. I potem była idea, żeby powstało to biurko, bo ja się nie miałam gdzie podziać.
~~JA~~
Ty miałaś tutaj wcześniej jakieś biurko?
~~MAMA~~
Nie pamiętam.
~~TATA~~
Miałaś.
~~MAMA~~
Tak, musiało być tu biurko, bo jakieś biurko stoi w **[[piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**. Prosta archeologia.
~~TATA~~
To nie było to biurko.
~~MAMA~~
A gdzie ono stało?
~~TATA~~
**[[U Marka->POKÓJ MARKA]]**.
~~MAMA~~
Na górze u Marka? Takie ciężkie?
~~TATA~~
Nie takie ciężkie.
~~MAMA~~
No to Marek miał to biurko. Ale tutaj wcześniej też jakieś było. Takie na nóżkach. Gdzieś tam jest, mam wrażenie. Nie domykała się jedna szafka.
~~JA~~
Takie starsze, nie?
~~MAMA~~
Tak, stare.
~~TATA~~
Nie, nie. Było takie, owszem. Co przywiozłaś od pani Zosi. Ale ono od razu poszło do **[[piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**. Tutaj przecież nigdy nie stało.
~~MAMA~~
Tak?
~~TATA~~
No jasne.
~~MAMA~~
No to się nie upieram.
~~JA~~
A mi się wydaje, że ono mogło tu stać.
~~MAMA~~
Ania jako pierwsza dostała biurko. Potem ty.
~~JA~~
No tak.
~~TATA~~
Każdy miał.
~~MAMA~~
Ale co się potem stało z tym twoim biurkiem, to nie wiem.
~~JA~~
Chyba je porąbaliśmy, nie?
~~TATA~~
Nie. Ja mam to biurko.
~~MAMA~~
Tak. **[[W piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**?
~~TATA~~
Nie w piwnicy. **[[U mnie na górze->POKÓJ RODZICÓW]]** stoi.
~~MAMA~~
A, tak. Pod komputerem taty. **[[W piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]** stoi biurko, które ja skądś przywiozłam.
~~TATA~~
No to, które żeśmy od pani Zosi przywieźli.
~~MAMA~~
Możliwe.
~~JA~~
Tam stoi jeszcze stół, który ja przywiozłem.
~~TATA~~
Stoi. Ale nie ruszamy go. On by tu pasował, jeśli byłby odrobinę krótszy. Jak ten. Taki długi się tu nie zmieści. Nie będzie można przejść. Poza tym on jest strasznie ciężki. Ale ja ten stół chcę jeszcze wykorzystać.
~~MAMA~~
Do czego?
~~TATA~~
Do skończenia sufitu. Tutaj jeszcze trzeba pokończyć.
~~MAMA~~
Nie wiem, co tu jest do kończenia.
~~TATA~~
No jak to „co”?
~~BABCIA~~
Uważam, że sufit jest idealny.
~~TATA~~
No tak. Ale muszę.
~~JA~~
Polakierować.
~~TATA~~
Nie. Dziury musze zaszpachlować.
~~BABCIA~~
Nic tu już nie rób.
~~TATA~~
Trzeba.
~~BABCIA~~
Odpuść.
~~TATA~~
No ale muszę.
~~BABCIA~~
Jest piękny sufit. I zdrowy.
~~TATA~~
Muszę to zrobić. Przecież nie mogą tu takie dziury być. Obym się tylko do nich dostał.
~~BABCIA~~
No to na razie sobie odpuść.
~~TATA~~
Jak będę się dobrze czuł, to będę robił.
~~MAMA~~
Jeść zaczynaliśmy na tym małym stoliku.
~~TATA~~
Śniadaniowym.
~~JA~~
Składanym.
~~MAMA~~
Który nie wiadomo gdzie sie podział.
~~TATA~~
Gdzieś powinien być.
~~MAMA~~
On zaczął się w pewnym momencie sam składać, więc został skręcony na stałe, żeby się nie składał.
~~TATA~~
Marek, pamiętasz ten stolik?
*Zabrałem ten stolik do Białegostoku. Rozkręciłem go, żeby łatwiej było przewieźć i wywiozłem.*
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Brązowy, dobry stolik.
~~TATA~~
Dobry.
~~MAMA~~
Kempingowy.
~~TATA~~
Dobry, dobry. Byłby idealny dla Niny teraz.
~~MAMA~~
Tak, dla Niny byłby super. Został skręcony na mocno i długo nam służył. Jak już przestał być do jedzenia, to zaczął być do zabawy. A potem zniknął. Nie wiem, czy tata go rozkręcił, złożył i gdzieś stoi.
~~TATA~~
A może ktoś wziął z was? Nie wiem, czy ty, Marek… Ty to nie, ale może Ania.
~~MAMA~~
Nie sądzę.
~~TATA~~
I potem wyrzuciła.
~~MAMA~~
Nie wiem.
~~JA~~
Nie wiem, co się z nim stało. A ten, który jest tu teraz?
~~MAMA~~
To jest stół od pani Jasi. Stół i dwa fotele.
~~JA~~
A te fotele to już wyrzucone?
~~TATA~~
Nie no, są przecież. **[[U ciebie->POKÓJ MARKA]]** jeden, a drugi **[[u mnie->POKÓJ RODZICÓW]]**.
~~MAMA~~
Marek, tutaj niczego się nie wyrzuca. Naucz się tego. Jeden jest **[[u nas w pokoju->POKÓJ RODZICÓW]]**, a drugi **[[u ciebie->POKÓJ MARKA]]**.
~~TATA~~
Ale ten twój fotel przy biurku wyrzucimy. Tylko niszczysz sobie na nim kręgosłup.
~~MAMA~~
Ja wiem, ale ja potrzebuję krzesła obrotowego. Absolutnie musi się kręcić.
~~TATA~~
No to drugie takie trzeba kupić.
~~BABCIA~~
A to nie podpiera kręgosłupa?
~~MAMA~~
Właśnie nie. To chyba Marka dzieło, bo Marek sobie zawsze prostował na nim kręgosłup. No i w końcu trzasnęło. Wszyscy mówili, że się w końcu popsuje, ale on zawsze „gdzie tam!”. I nie da się tego naprawić?
~~TATA~~
Nie.
~~MAMA~~
No bo mi chodzi o ilość odpadków. Na fotel mnie stać. Szkoda tylko tyle plastiku wychrzanić.
~~JA~~
No tak.
~~TATA~~
Ale po co takie stare rozwalone trzymać? Daj spokój.
~~MAMA~~
Jak chcesz.
***
~~MAMA~~
Te drzwi, z **[[przedpokoju->KORYTARZ (DÓŁ)]]** do dużego pokoju, to chyba najdumniejsze miejsce w domu. Są piękne. Zostały zamówione u stolarza, którego syna uczyłam. Ja tutaj mnóstwo ludzi uczyłam. Dzieci naszych hydraulików też. Pan stolarz pomierzył i zrobił drzwi. Pamiętam, że to jeszcze z naszego drewna, które nam zostało z budowy. Kręcił nosem, no bo to nie było jego drewno, ale zrobił. Piękne drzwi. Myśmy je pomalowali lakierem, chociaż gdyby mogły zostać niepomalowane, to mogłyby. I pachniałyby w dodatku.
Długie lata spędziliśmy szczęśliwie na tych fotelach, chociaż jak przyjechały do nas, to już były dość zużyte. Pewnego dnia tata zarządził, żeby kupić do nich jakieś poduszki. On chyba sobie wyobrażał, ze my kupimy jakieś pasujące. A myśmy pojechali i kupili takie dwie fantastyczne poduchy z gęsiego pierza. Na jednej z nich do tej pory siedzę przy biurku. I teraz żadnego fotela tutaj nie ma.
Oprócz tego są tutaj trzy taborety, które wykonał tata. Nie, jednego nie wykonał. Dwa. Z obu wyłażą gwoździe i oba są dziwne. Ale oba solidne. Trzeci pomalowany na brązowo. Był tu też czwarty, ale był tak niewygodny, że tylko antena na nim stała. Teraz jest w **[[naszym pokoju->POKÓJ RODZICÓW]]** i stoi na nim zasilacz do keyboardu.
~~JA~~
Jest niestabilny bardzo.
~~MAMA~~
No może następna edycja mebli taty będzie lepsza. On się cały czas rozwija.
Jest tu wykładzina. Ale podłoga pod spodem jest idealna, żeby ją wyszlifować.
~~JA~~
Wycyklinować.
~~MAMA~~
Wycyklinować. Ale oczywiście wyobrażenie, że wynosimy to wszystko i cyklinujemy, skutecznie nas odstrasza. No więc podłoga jest, jaka jest.
Kupiliśmy wykładzinę. Byle jaką i cienką. Nie pamiętam, jaka idea za tym stała. Na pewno chodziło o to, żeby była tania. Podłoga generalnie nie jest taka, jaka powinna być. Jest nierówna, gwoździe, nie powiem, że wystają, ale nie są wbite tak, jak powinny być. No i w wykładzinie robią się dziury. Potem ty przywiozłeś wykładzinę z hotelu europejskiego i tata powiedział: „Położymy ją w dużym pokoju”. I niestety zrobił to. Efekt jest taki, że na 2/3 pokoju jest jedna wykładzina, a na 1/3 druga. I utworzyły się piękne fale. No ale to jest nasz dom. Jakby Nina chciała się bawić w ocean, to fale ma już zrobione.
Okna kupowane są od kogoś, kto ogłosił, że zostały mu z budowy. Pozornie fajnie, ale powypaczane. W związku z tym, jak się je zamknie, to raczej nie należy ich ruszać, bo może stać się tak, że się je otworzy i już nie zamknie.
U nas w domu nie ma ani jednego karnisza. Jest coś takiego, że tata bardzo nie chce krzywdzić tych ścian. Żadnego gwoździka nie wolno wbić.
~~JA~~
To jest chyba kwestia tego tynku. Tata mu nie ufa.
~~MAMA~~
W każdym razie o żadnym wierceniu nie ma mowy. Więc wymyśliliśmy deski na kołkach. W deskach są spore gwoździe, a na nich sznurki, na których wiszą zasłonki. Odsłania się je specjalnym kijem, który leży na kaloryferze.
Kanapę dostaliśmy od babci Zeni i dziadka Lutka. W ubiegłym roku czy dwa lata temu wymieniliśmy tę kanapę?
~~JA~~
Dwa lata temu. Ania mówiła, że jeszcze spała na tamtej z Niną.
~~MAMA~~
Tak. Kupiliśmy ją w Ikei. Jest bardzo wygodnym meblem i bardzo ją lubimy. Stoi naprzeciwko tych drzwi. To po nas zostanie. Drzwi i kanapa.
No i przeklinają mnie teraz wszyscy z moim mężem i synem na czele, bo w pokoju pojawia się coraz więcej pojemników plastikowych, wypełnionych kupowanymi przeze mnie zabawkami dla Niny: klockami, lalkami, puszkami, guzikami i wszystkim, co tylko Pan Bóg i babcia Alina wymyślili dla dzieci.
No i jest jeszcze ta gablotka, z tego kompletu, co był pomalowany na różowo i kiedyś stał w **[[kuchni->KUCHNIA]]**. Tam też są książki, ponieważ gablotka stoi na szerszym postumencie, który też był elementem tych mebli. Trzy mamy takie panele z dolnymi szufladami i na jednym z nich stoi gablotka właśnie. Mnóstwo rzeczy jest na tej wysuniętej części. Na wierzchu laurki od Niny, bo niedawno był dzień babci i dziadka.
A na ścianie wisi przepiękna fotografia twojego autorstwa: samotne drzewo. Za każdym razem, jak ćwiczę i żongluję, to patrzę w to drzewo, bo mnie wtedy światło nie razi. Mam to twoje drzewo przed oczami.
~~JA~~
Dobre zdjęcie.
~~MAMA~~
Tak.
~~MAMA~~
Ostatnio też zdarzyło się coś, co się nie zdarza. Otóż wyrzuciłam stąd mnóstwo wydawnictw ciągłych, które z uporem godnym lepszej sprawy zbierałam. Jakieś wydawane w kioskach encyklopedie i inne temu podobne. No i cześć została wywieziona na makulaturę, ale bardzo dużo zostawiliśmy na takiej specjalnej półce koło ratusza, gdzie stoją książki, które można sobie zabrać. Wywieźliśmy je tam i one znikły. Więc mają jakieś dalsze życie.
~~JA~~
Na pewno.
~~MAMA~~
No i tak tutaj jest. Dom w pigułce.
Dziadek Lutek zawsze mówił: „Mareczku, ty zbudujesz drugi dom”. Teraz dopiero wiesz, czym to pachnie.
***
*Jesteś w dużym pokoju. Za Tobą drzwi do **[[kuchni->KUCHNIA]]** (z lewej) i do **[[przedpokoju->KORYTARZ (DÓŁ)]]** (z prawej). Po lewej stronie wejście na **[[balkon->BALKON]]**.* <a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911057043/in/dateposted-public/" title="GARAŻ"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911057043_89b96977e9_b.jpg" width="970" height="747" alt="GARAŻ"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Garaż jest chyba moim ulubionym pomieszczeniem w domu.
Jest mniej więcej tego samego rozmiaru, co **[[duży pokój->DUŻY POKÓJ]]**, bo jest bezpośrednio pod nim. Więc jest to duża przestrzeń.
Tu jest wszystko. Rzeczy małe, duże, stare, nowsze. Jest tu między innymi łóżeczko wiklinowe, w którym leżałem jako dziecko. Stoi teraz na krótszym boku i służy jako szafko-półka i miejsce na lampkę. Stare biurko. Bardzo piękne. Meble z przeróżnych momentów i okresów historii tego domu. Rzeczy, które ja przyniosłem skądś, rzeczy, które skądś przynieśli moi rodzice. Widzę swoje projekty. Taczkę. Rowery. Maszynę do szycia mojej babci, taką na pedał -- Singera. Piłę do cięcia drewna. Lodówkę samochodową. Jest tutaj mała choineczka. Są deski. Jest lina. Butla gazowa. Szlifierka. Siatka. Folia. Papa. Stara lodówka „Mewa”. Antena satelitarna. Części do rowerów. Piła spalinowa. Spryskiwacz. Dłuto. Hebel. Śrubokręty. Kurtki. Kręcone krzesło. Silnik do czegoś dużego. Stojak na choinkę z częścią jakiejś starej choinki. Wąż ogrodowy. Pompka do roweru. Wielki młot. Drążek. No i stół pingpongowy.
Kiedyś był rzeczywiście taki czas, że rozkładaliśmy stół i graliśmy w ping-ponga, czasem nawet robiliśmy to w **[[dużym pokoju->DUŻY POKÓJ]]**. Ten stół jest niewymiarowy, więc kiedy grałem na nim i potem próbowałem grać w szkole, to czułem różnicę jego długości. Nie wchodziły mi piłki po prostu, bo ten tutaj jest za długi. Może można by przyciąć ten stół… Lubię go. Jest to świetna rzecz. Też dobry materiał na coś innego.
Marzę, żeby coś zrobić w tym garażu kiedyś. Jakąś pracownie może.*
~~ANIA~~
Oprócz tego, że garaż to królestwo taty, to to bardzo często było dla mnie najciekawsze pomieszczenie w domu. Zawsze było tam dużo rzeczy, o których nie wiedzieliśmy. Czasem przez okno z zewnątrz widzieliśmy, że jest tutaj coś nowego. I zawsze musieliśmy to sprawdzić.
Garaż najbardziej kojarzy mi się z wycieczkami rowerowymi, no bo trzymaliśmy tutaj rowery. Przed każdym wyjazdem wspólnym trzeba było te rowery obejrzeć, jak po zimie się uruchamiało rower to też oczywiście zrobić przegląd i przetrzeć z kurzu.
Te garażowe drzwi były zamykane na takie haczyki od góry i od dołu. Na zimę były zastawiane jeszcze takimi dodatkowymi, prowizorycznymi drzwiami, właściwie płytami, czy czymś w rodzaju połączenia płyt i desek. Wiadomo, zimą wejść było trudniej.
Potrzebne były te drzwi garażowe. Wracało się tędy, kiedy było się gdzieś rowerem. Pamiętam, że wielokrotnie z nich korzystałam, tak po prostu. Wchodziłam do domu dołem.
No a potem ty przejąłeś pieczę nad garażem. Zacząłeś zwozić wszystko, co znalazłeś na śmietniku, meble, rupiecie. No bo wszystko się na pewno do czegoś przyda. Nikt nie wiedział tylko do czego, ty pewnie też nie.
***
~~MAMA~~
Nie wiem po co komu garaż, jak się nie ma samochodu. Zresztą tata powiedział, że nawet, jakby miał samochód, toby do tego garażu nie wjeżdżał, bo nie byłoby jak.
Garaż od stóp do głów jest zawalony rzeczami.
To pomieszczenie wielkości **[[dużego pokoju->DUŻY POKÓJ]]**, nawet większe, bo **[[balkon->BALKON]]** na nim leży.
Są tutaj takie śmieszne, okrągłe kaloryfery. Oczywiście zakręcone, bo ogrzewanie garażu mogłoby nas doprowadzić do ruiny. Jest tu zimno. Ale dzięki temu trzymamy tutaj część zapasów.
Jak wymieniliśmy meble w **[[kuchni->KUCHNIA]]**, to te stare wylądowały tutaj.
Jest tu maszyna do szycia na pedał -- Singera -- po babci Zeni. Tata umie na niej szyć. Umiał szyć, jak się poznaliśmy. Piękny okaz Singera ta maszyna.
Stoją tam rowery, stoją rozmaite maszyny. Dwa manekiny w kawałkach.
~~JA~~
Jeden manekin.
~~MAMA~~
Ostatnio zafascynowana była nimi Nina. Zobaczyła z dworu przez okno jakieś białe ręce i nogi w dziwnych pozycjach. No nie mogła się napatrzeć.
***
*Jesteś w garażu. Z jednej strony jest wyjście **[[na zewnątrz->SCHODY ZEWNĘTRZNE]]**, z drugiej są **[[schody do piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50910972423/in/dateposted-public/" title="POKOIK"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50910972423_2efed4a2a1_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="POKOIK"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
Pokoik babci to jest coś pomiędzy tym, co było wcześniej, a tym co wniosła ze sobą babcia. Początkowo babcia spała na tej kanapie Ani, ale kanapa się coraz bardziej zuŻywała, więc kupiliśmy w zamian za nią bardzo ładny mebel ikeowski. Babcia na początku była z tego faktu niezadowolona, ale w końcu stwierdziła, że jest super. Są półeczki po Ani, jest ta biała półka z **[[kuchni->KUCHNIA]]**, która zmieniła wcześniejsze położenie i zrobiła miejsce na nowe meble.
Wszędzie leżą rozmaite rzeczy. Całe biurko jest wyłożone rozmaitymi pudełeczkami, papiereczkami, zapiskami, długopisami i tak dalej. Ale też pojawiły się kwiaty, które babcia bardzo lubi. Dostaję zawsze na koniec roku szkolnego rozmaite kwiaty doniczkowe i one wędrują za każdym razem do pokoiku babci, gdzie ona je hoduje. Przez to potrafi zjeść śniadanie o 14.00, bo musi podlać kwiaty. „Kwiaty potrzebują wody”.
Ty dałeś też babci taki wieszak ikeowski. On na kółeczkach jest?
~~JA~~
Na podstawce.
~~MAMA~~
Na podstawce. I tam wiszą ubrania babci.
I tak to wygląda.
***
*Jesteś w pokoiku babci. Za Tobą wyjście do **[[przedpokoju->KORYTARZ (DÓŁ)]]**.* <a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50910972423/in/dateposted-public/" title="POKOIK"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50910972423_2efed4a2a1_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="POKOIK"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~JA~~
A co było w **[[pokoju Ani->POKOIK ANI]]**, zanim tam zamieszkała?
~~MAMA~~
Graciarnia. Zresztą zawsze ten pokoik był nazywany pokoikiem babci Ali. Zawsze. Bo od początku było powiedziane, że wkład finansowy babci w budowę tego domu jest tak duży, ze babcia musi mieć swój pokój. Nie korzystaliśmy z niego, ale był tak nazywany: pokoik babci. Potem stał się **[[pokoikiem Ani->POKOIK ANI]]**. A teraz jest rzeczywiście **[[pokoikiem babci->POKOIK BABCI]]**. Ale na początku był graciarnią. Przed dłuższy czas tam nie było podłogi.
~~BABCIA~~
Pierwsze słyszę.
~~MAMA~~
No tak było. I ty wiedziałaś o tym. Mówiłam ci zawsze, że przeprowadzisz się kiedyś do mnie i będziesz mieszkała w tym **[[pokoiku->POKOIK BABCI]]**.
~~TATA~~
Wykrakałaś.
~~MAMA~~
No jak śmiesz!
~~TATA~~
Ale dobrze właśnie! Dobrze wykrakałaś!
~~MAMA~~
Dobrze wykrakałam…
~~TATA~~
Jesteś osobą przewidującą.
~~MAMA~~
W każdym razie przenosiliśmy się w takim tempie, żeby Ania była tutaj już na nowy rok szkolny. Żeby nie było przenosin w tym czasie szkolno-jesiennym, tylko żeby to zrobić latem.
~~TATA~~
Ale przecież my się na zimę przenosiliśmy.
~~MAMA~~
Na zimę? W każdym razie pamiętam, że to było w pędzie, więc wszystko, co nie było wiadomo, gdzie wsadzić, to wrzucaliśmy tu.
~~JA~~
To jest w ogóle ciekawe, że myśmy się przenieśli z takiego pokoiku malutkiego…
~~TATA~~
A tutaj cały dom rzeczy.
~~JA~~
Jak sobie przypominam, to w **[[piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]** graciarnia, tutaj graciarnia, na **[[przygórku->PRZYGÓREK]]** graciarnia.
~~TATA~~
Wszędzie.
~~BABCIA~~
A największa graciarnia teraz w **[[pokoiku->POKOIK BABCI]]**. Parapecik taki wąski, kwiatki mi spadają…
~~MAMA~~
Ciesz się z parapetu, bo w tym domu nigdy parapetów nie było. Oprócz tego twojego.
~~TATA~~
Nigdzie nie ma parapetów.
~~BABCIA~~
Stały dwa kwiatki. Jeden spadł, pociągnął drugi, drugi też spadł…
~~MAMA~~
Nie ma parapetów. Jest w **[[kuchni->KUCHNIA]]** i **[[u ciebie->POKOIK BABCI]]**.
~~TATA~~
Rzeczywiście. I to wyjątkowe, że te parapety powstały, bo tutaj właściwie nie ma opcji, żeby parapety były.
***
~~MAMA~~
Pokoik był początkowo pozbawiony podłogi i był graciarnią. To, że mieliśmy tyle rzeczy, które tam trzymaliśmy, to jest jakaś zagadka materii. No więc graciarnia. Dzieci były małe i mieszkały sobie **[[na górze->POKÓJ WSPÓLNY (WSZYSCY)]]**, ale oczywiście cały czas rosły. A mieszkać z Markiem to dla młodej panienki nie była łatwa sprawa. Ty miałeś bardzo burzliwy temperament, a Ania jest delikatna, subtelna. Przynajmniej była. W związku z tym nabraliśmy wrażenia, że trzeba ją chronić przed twoimi dzikimi zapędami. Była tak zwana aniowa godzinka, czyli godzina, którą Ania spędza bez brata. Ale też są zdjęcia na dowód tego, że ona cię terroryzowała. Jest zdjęcie, na którym Marek bierze z nią ślub. Ona jest w jakiejś starej sukience komunijnej i w welonie zrobionym z czegoś tam, ty też w stroju oficjalnym. I bierzecie ślub.
~~JA~~
Ja tego bardzo nie lubiłem.
~~MAMA~~
To musiał być jej pomysł. Więc miała swoje za uszami. Tak czy inaczej, przyszedł taki moment, w którym postanowiliśmy stworzyć **[[przestrzeń tylko dla niej->POKOIK ANI]]**. Bardzo przeżywałeś jej wyprowadzkę. Byłeś niezadowolony i zraniony na wskroś.
***
~~ANIA~~
Tam najpierw bardzo długo była graciarnia. Ale było mówione: „Nie mówcie, że to jest graciarnia, bo jak babcia przyjedzie i usłyszy, to się obrazi”. No bo to miał być pokój babci Ali. No ale rzeczywiście, jak się wprowadziliśmy, to tam były wszystkie rzeczy, których się nie dało upchnąć gdzie indziej. I ta graciarnia była tam bardzo długo, bo plan był taki, że my będziemy mieć wspólny pokój **[[ten u góry->POKÓJ MARKA]]**. Ten, który jest twój. Miał być oddzielony od rodziców, tak jak teraz jest, ale miał być dzielony przez nas.
***
*Jesteś w graciarni. Za Tobą wyjście do **[[przedpokoju->KORYTARZ (DÓŁ)]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911746266/in/dateposted-public/" title="SCHODY DO PIWNICY"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911746266_10f1e89d38_b.jpg" width="970" height="747" alt="SCHODY DO PIWNICY"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Klatka schodowa, która prowadzi do piwnicy, jest bardzo ciemna. Ściany są bardzo nierówne, takie pociapane. Jest tutaj coś z takiej średniowiecznej piwnicy. Tak się kojarzy. Zakurzona i ciemna przestrzeń.
Schodzi się po schodach, pomiędzy, na spocznikach, jest taka mała półeczka, na której kładzie się jakieś dziwne rzeczy. Jest tu dużo kluczy, jakichś uszczelek, śrubek. Ciekawe miejsce do odkładania rzeczy. Po drodze leżą ziemniaki.
Jest tu zimno.*
~~MAMA~~
Bardzo mroczne miejsce.
***
*Jesteś na schodach do piwnicy. Idąc w górę wejdziesz do **[[przedpokoju na dole->KORYTARZ (DÓŁ)]]**. Schodząc na dół możesz iść: na wprost do **[[pomieszczenia, w którym jest piec->PIEC]]**, w lewo do **[[dolnej łazienki->ŁAZIENKA DOLNA]]** lub w prawo do **[[garażu->GARAŻ]]**. Pod schodami jest przestrzeń **[[pod schodami->POD SCHODAMI (PIWNICA)]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911034078/in/dateposted-public/" title="POKÓJ WSPÓLNY"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911034078_9f3d38ea3a_h.jpg" width="1600" height="1321" alt="POKÓJ WSPÓLNY"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To pierwsze zamieszkane miejsce w tym domu. To tutaj się dzieją pierwsze rzeczy, które pamiętam.
Spaliśmy tutaj przez jakiś czas. Mieliśmy cztery łóżka. W zasadzie trzy. Ja z siostrą na tapczanie i rodzice na materacach.*
*Potem Ania przeniosła się do **[[pokoiku na dole->POKOIK ANI]]**, który był wcześniej **[[graciarnią->GRACIARNIA I]]**, a potem stał się **[[pokojem babci->POKOIK BABCI]]**. A ja zostałem tutaj. Aż do zbudowania ściany.*
~~JA~~
A tamten tapczan? Bo my z Anią spaliśmy na takim tapczanie.
~~MAMA~~
Legendarnym.
~~TATA~~
Legendarnym.
~~BABCIA~~
Pamiętam, jak zbudowałeś dla nich z listewek piętrowe łóżko.
~~TATA~~
Tak. Ale to w tamtym domu.
~~BABCIA~~
Tak. W ostatnim pokoju.
~~JA~~
Tam był jeden pokój.
~~BABCIA~~
Dwa były.
~~MAMA~~
My mieliśmy jeden pokój.
~~TATA~~
Jeden pokój i kuchnię ślepą.
~~JA~~
No dobra, ale skąd ten tapczan?
~~MAMA~~
No z tamtego domu. To jest tapczan dziadków. Były takie tapczany, my też taki mieliśmy. Niebieski chyba.
~~JA~~
On się składał.
~~MAMA~~
Podnosiło się go i do tej skrzyni pod spodem wkładało się pościel. I opuszczało.
~~TATA~~
Myśmy tą skrzynię rozwalili i wyrzucili.
~~MAMA~~
Tak?
~~TATA~~
No tak.
~~MAMA~~
Bo mam wrażenie, że gdzieś stała później. Nieważne. W każdym razie został sam tapczan. I tutaj przyszliśmy z tapczanem.
~~JA~~
Chyba przez **[[balkon->BALKON NIEDOROBIONY]]** żeśmy ten tapczan wyrzucali, nie?
~~TATA~~
Tak.
~~JA~~
Było coś takiego.
~~MAMA~~
Ale na górze?
~~TATA~~
Tak.
~~MAMA~~
Tak. Była taka akcja.
***
~~ANIA~~
Ciężko sobie przypomnieć jak pokój wyglądał wcześniej, zanim został podzielony ścianą. Teraz to jest **[[sypialna rodziców->POKÓJ RODZICÓW]]** i **[[twój pokój->POKÓJ MARKA]]**. Kiedyś w ogóle miało być tak, że za ścianą miał być nasz wspólny pokój, ale to nie doszło do skutku.
Na początku wszyscy tam spaliśmy. Ja na tapczanie, mama z tatą na materacach, pośrodku nas, a na samym końcu był twój materacyk.
~~JA~~
Na początku razem spaliśmy na tapczanie. A potem miałem materacyk.
~~ANIA~~
Tak.
Ten pokój, jak każdy, w którym spałam, kojarzy mi się z bezsennymi nocami, przewracaniem się z boku na bok i zastanawianiem, kiedy już będzie rano. Słyszałam wtedy rozmowy rodziców. Nie omawiali jakichś konkretnych problemów z naszego życia. Raczej to były dyskusje filozoficzno-religijne. Ale słyszałam, że gadali do późna. Dopiero teraz to rozumiem, kiedy mam dziecko, dlaczego im tak zależało, żeby pogadać.
Pamiętam też, że mama ćwiczyła w nocy. Miała zawsze zrywy takie, raz na jakiś czas, że będzie ćwiczyć. I też teraz dopiero rozumiem, dlaczego robiła to w środku nocy. To jedyny moment, kiedy człowiek jest naprawdę dla siebie, żeby pomyśleć, coś dla siebie zrobić. I według schematu tych ćwiczeń wiedziałam, jak długo już nie śpię. Jak docierałam do końca, to wiedziałam, że już jest bardzo późno. Ale zazwyczaj zasypiałam w trakcie.
~~JA~~
Że nas to nie budziło.
~~ANIA~~
No.
Pamiętam też nasze zabawy. Zabawki były ułożone w tej części rodziców, czy bardziej już tam, gdzie ty miałeś później **[[pokój->POKÓJ MARKA]]**?
~~JA~~
Bardziej tam. Pamiętasz? Mieliśmy taki zielony dywan. I głównie na tym dywanie się bawiliśmy. Takimi pudłami - domy z nich budowaliśmy.
~~ANIA~~
To były tak zwane alsówki. Taka firma Also produkująca desery i budynie, w której wujek Marek pracował i przywoził nam te desery. Takie w proszku. Przeterminowane, ale oczywiście je jedliśmy, bo przecież przeterminowane nie znaczy, że niedobre.
I w tych pudełkach trzymaliśmy zabawki. Zawsze, jak mama kazała sprzątać, to się wszystko wrzucało do alsówki i tyle.
No i te alsówki, takie wąskie pudełka, służyły nam za półki. Że jedno pudełko szło na dół, po bokach coś się kładło, drugie na górę i powstawała półeczka. Generalnie budowanie pokojów to była dla nas bardzo istotna zabawa. Jedna z najważniejszych. Lubiliśmy ustawiać jakieś bibelociki, robić sobie biureczka i tak dalej. I oczywiście zawsze każde z nas musiało być lepsze od drugiego.
***
~~MAMA~~
Tutaj było wasze królestwo. Twoje i Ani.
Kiedyś znaleźliśmy tu z tatą zeszyt, w którym było mnóstwo brzydkich słów. Chyba tutaj.
~~JA~~
Też mi się tak wydaje. Na pewno tata znalazł.
~~MAMA~~
Tak, tata. I my, nawet nieszczególnie zdenerwowani idziemy do was z tym zeszytem pełnym przekleństw, żeby zapytać o co chodzi. A wy nam wytłumaczyliście, że zapisaliście sobie w nim wszystkie słowa, których nie wolno używać.
***
*Jesteś w pokoju wszystkich. Za Tobą i po lewej za rogiem są wyjścia na **[[korytarz->KORYTARZ (GÓRA)]]**. Po prawej stronie wejście na **[[niedokończony balkon->BALKON NIEDOROBIONY]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50910972423/in/dateposted-public/" title="POKOIK"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50910972423_2efed4a2a1_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="POKOIK"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
Ten pokój przez długi czas był **[[graciarnią->GRACIARNIA I]]**.
~~ANIA~~
Tak, tak.
~~MAMA~~
Została położona podłoga, rzeczy zostały wyniesione, chyba do **[[piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**. I tutaj ty zamieszkałaś. Kupiliśmy narożną kanapę. Nie była dobrej jakości, ale wyróżniała się tym, że się tu mieściła, a to nie było takie proste. Kupiliśmy półeczki, biurko. I tam sobie żyłaś. Drzwi były zamknięte i nie wolno było wchodzić bez powodu. To znaczy nie każdy mógł.
I to był przez długi czas pokoik Ani. Potem stał się znowu **[[graciarnią->GRACIARNIA II]]**. Potem przez chwilę znowu pokojem Ani. A potem **[[pokojem babci Ali->POKOIK BABCI]]**.
***
~~ANIA~~
Ja nie wiem skąd się wzięła idea, żebym ja miała ten pokój. Nie pamiętam, żebym o to zabiegała. Ale to było super. Marzenie Lisy z „Dzieci z Bullerbyn”. Własny pokój z własnymi zasłoneczkami, z własnym łóżkiem, które było kupione dla mnie, z biureczkiem, z krzesełkiem… No po prostu szał. Byłam zachwycona. Bardzo miło wspominam ten pokój. Te pierwsze zasłonki - żółte w kwiatuszki. I w ogóle sam początek mieszkania tam był wspaniały. Oczywiście przeżywałam tam też wszystkie moje młodzieńcze doły i wszystkie nastolatkowe załamania.
Pamiętam bałagan na biurku. Doprowadzałam go do takiego stopnia zaawansowania, że musiałam przenosić się z nauką na łóżko. Oczywiście nigdy nie chciało mi się posprzątać.
Zimno zimą, gorąco latem. Taki pokój. Okna są chyba na wschód, bo mi tam zawsze słońce świeciło od rana. A że do rannych ptaszków nie należę, to mi to doskwierało.
Pokoik to też pierwsze pomieszczenie w domu, które zostało pomalowane. U nas ściany do tej pory są niepomalowane. Nie wszystkie w każdym razie. A tu były. Co oczywiście wykorzystałeś, odciskając piętno swych nóg. Bo lubiłeś się kłaść na łóżku i nogi kłaść na ścianie. Ta ściana do tej pory to pamięta.
~~JA~~
W ogóle ja cię często tam odwiedzałem.
~~ANIA~~
No właśnie. I zawsze, jak się człowiek już zmobilizował, pomyślał: „Dobra, jutro mam klasówkę, muszę iść się uczyć”, wchodziłam do pokoju i po sekundzie byłeś w nim też ty. Totalnie mnie przygotowałeś do macierzyństwa, bo teraz mam to samo z Ninką.
~~JA~~
Nie ma za co.
~~ANIA~~
Zawsze miałam problemy ze spaniem. Więc z tym też mi się ten pokój kojarzy. Pamiętam też, jak mama mówiła mi dobranoc i szła **[[na górę->POKÓJ RODZICÓW]]**, ja mówiłam dobranoc i zapalałam światło, i czytałam. Tak długo, jak chciałam. Oczywiście miałam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia, ale radość z czytania była ogromna.
Pamiętam też granie na gitarze we wszystkich możliwych pozycjach.
Siedzenie przy grzejniku. Było zimno zimą, więc często siedziałam przytulona do grzejnika. Kładłam na nim książki, dlatego wszystko książki miałam rozklejone od ciepła. Ale ja miałam ciepło. I wtedy niechętnie wychodziłam stamtąd, bo poza pokojem było strasznie zimno. W ogóle zimno było zawsze w tym domu.
~~JA~~
Ważne dla mnie i związane z tym pokojem były czytanki z mamą. Te, jak już byliśmy starzy.
~~ANIA~~
Ostatnio czytałyśmy z Niną „Mary Poppins” i miałam zupełnie to samo. „Ale Nina, na pewno chcesz tę książkę? Nie nudzi cię?”, „Tak, tak, chcę!”, „Ale może cię to nudzi?”, „Nie, nie, bardzo fajna książka!”. I skakanie, i nucenie, i chodzenie. I ty miałeś dokładnie to samo, tylko mając piętnaście lat więcej niż Nina teraz.
Nie wiem, skąd się wzięło to czytanie. Byliśmy już dorośli raczej. Taki kaprys, żeby nam mama czytała. Ale wszystkim się podobało.
~~JA~~
Mama super czyta. Jest bardzo śmieszna w tym.
~~ANIA~~
Normalnie czyta. Nic o tym nie wiem, żeby była jakaś super śmieszna.
No w każdym razie leżeliśmy na tym jamniku, czyli wąskim tapczaniku, kładliśmy się we dwoje, a mama czytała. I ty oczywiście nie mogłeś uleżeć i zawsze jak mama chciała już wychodzić, to błagałeś, żebyśmy dokończyli rozdział. I zaraz to samo: łaskotanie, skakanie. szturchanie.
***
*Jesteś w pokoju Ani. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->KORYTARZ (DÓŁ)]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911034143/in/dateposted-public/" title="POKÓJ MARKA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911034143_2949a1b688_h.jpg" width="1600" height="1321" alt="POKÓJ MARKA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Mój pokój. Powstał, kiedy postawiliśmy z tatą ściankę w **[[pokoju wspólnym->POKÓJ WSPÓLNY (MAREK I RODZICE)]]**. Za ścianką jest **[[pokój rodziców->POKÓJ RODZICÓW]]**.
Mam tutaj duże okno. Bardzo je lubię. Spędzałem przy nim dużo czasu. Nawet biurko tutaj stało, ale to zupełnie nie zdawało egzaminu, bo cały czas się gapiłem przez okno i nic nie robiłem. Nie odrabiałem lekcji, tylko patrzyłem. Okno wychodzi na ulicę. Nie jest bardzo ruchliwa. Raz na jakiś czas ktoś przejdzie. To też jest ciekawe miejsce na wyczekiwanie osoby, która ma przyjść. Czuję, że jestem w tym pokoju po to, żeby się gapić na to okno z różnych perspektyw.
Bardzo często robiłem przemeblowania. Łóżko przestawiałem tysiąc razy i nadal je przestawiam, nawet teraz, kiedy już tu nie mieszkam. Teraz łóżko jest w fazie niedotykania żadnej ze ścian. Stoi pośrodku, po lewej stronie od drzwi. Po prawej stronie ukonstytuowała się część magazynowo-pracownicza. Są tu książki, albumy, jakieś prace. Biurko. W zasadzie biurko to blat położony na dwóch kobyłkach. Koziołkach. Nie jestem dobry w kwiatki. Są tu jakieś, ale wyglądają dość marnie. Leżą też różne moje rzeczy. Namiot.
W pokoju była kiedyś wykładzina, ale namówiłem rodziców, żeby się jej pozbyć. Teraz podłoga to piękne deski. Deski na podłodze, deski na suficie. To chyba wpływa na wyobraźnię. Patrzenie na sęki i wyobrażanie sobie czym mogą być. Twarze, zwierzęta.
Ściany są pomalowane na biało. Już trochę brudne. Nad łóżkiem była kiedyś wielka mapa, ale zdjąłem ją. To dziwne, ale po jej zawieszeniu zacząłem dużo jeździć. Chyba potrzebowałem chwili spokoju, więc ją zdjąłem. Chociaż nie wierzę jakoś specjalnie w takie zabobony.
Jest tutaj kaloryfer, nawet dwa. Ten przy samym skłonie jest praktycznie nieodczuwalny.
W pewnym momencie zbudowałem sobie tutaj taki mebel. Szafkę. Nawet ją lubię. Ma fajną formę. I drugi, większy mebel na prace plastyczne, które robiłem, jak studiowałem na akademii.*
~~ANIA~~
Twój pokój to była zawsze pewnego rodzaju enigma. Różne rzeczy się tutaj działy. No i zawsze ten pokój odzwierciedlał to, co się działo w twoim życiu. Więc były plakaty ze skejtami, naklejki na drzwiach ze sklepów, które już pewnie nie istnieją. Te, które Nina zdrapała i mieliście przez to kosę.
Zawsze mnie tutaj nachodziły refleksje na temat twoich perypetii życiowych.
A teraz wiadomo, garderoba teatralna. Składzik. Przypomina mi się tutaj monolog Skrzyneckiego „Wyprzedaż teatru”. Ale z drugiej strony trzeba przyznać, że bardzo ładne zrobiłeś sobie te półeczki. Ładnie wygląda ta ściana z tymi półeczkami śmiesznie zrobionymi.
Pokój jest generalnie bardzo klimatyczny, chociaż od zawsze mi się kojarzy z tym, że nigdy nie wiadomo, co się zastanie w środku. I zawsze był totalny bałagan. Zawsze.
~~JA~~
Miewałem takie momenty, że tam nie było żadnego skrawka podłogi.
~~ANIA~~
Jak jeździłeś na desce, to były deski. Pożyczane od kolegów rozwalone buty, które próbowałeś wskrzesić. Jak się wspinałeś, to były rzeczy do wspinaczki i tak dalej, i tak dalej. Pokój zawsze bardzo mocno odzwierciedlał twoje życie. Osobowość też.
*Jest w tutaj kosz wiklinowy, który jest w naszej rodzinie od samego początku. Pamiętam go od zawsze. I w tym koszu też trzymam swoje rzeczy. W domu są trzy wiklinowe rzeczy, które są moim wspomnieniem ze starego domu.*
~~JA~~
Mamo, a ty pamiętasz jaka historia stoi za tymi wiklinowymi koszami? Bo mi się wydaje, że to są najstarsze rzeczy, jakie pamiętam. One były z nami jeszcze w starym domu, prawda?
~~MAMA~~
Tak. Ja lubiłam wiklinę. One były kupione na Szembeka. Te dwa kosze. W jednym spała Ania.
~~JA~~
W tym, który jest u mnie?
~~MAMA~~
Tak. Jak była niemowlętkiem takim najmniejszym, to spała w tym koszu.
~~JA~~
Ja też w nim spałem?
~~MAMA~~
Chyba już nie, prawda?
~~TATA~~
Nie.
~~MAMA~~
Potem dostaliśmy to łóżeczko wiklinowe, jak ty byłeś mały.
~~JA~~
To łóżeczko jest teraz w piwnicy, prawda? W **[[garażu->GARAŻ]]**.
~~MAMA~~
Tak, jest w **[[garażu->GARAŻ]]**.
~~TATA~~
No, chyba jest.
~~MAMA~~
Tak, tak.
~~TATA~~
Ale mieliśmy jeszcze jedno łóżeczko.
~~MAMA~~
A, tak. To zielone. To było łóżeczko od babci. Ania spała w tym koszu wiklinowym. A potem były w nim zabawki. Tak, on był na zabawki, ty Marek już miałeś łóżeczko. Marzyliśmy w ogóle o kolebce. Ja marzyłam, w każdym razie. Ale nie kupowaliśmy wielu rzeczy, bo nie było gdzie i nie było za co. Ale kosz został kupiony. Duży na bieliznę i jeszcze jeden, taki półpłaski, co przy ścianie stoi. Jeszcze, też z wikliny, takie płaskie kosze na owoce. Gdzieś zobaczyłam, u Adasia chyba, taki patent, że można w kuchni zawiesić takie właśnie poziome wiklinowe kosze. Nigdy nie udało mi się tego zrealizować, ale kosze zostały. Są gdzieś jeszcze. I jeszcze był kupiony kosz na włóczkę i druty. Bo ja robiłam na drutach dla Ani. Robiłam skarpetki, sukienki. Różne rzeczy robiłam.
Zamiłowanie do wikliny wyniosłam z domu rodzinnego.
*Ściana, którą postawiłem z tatą, służy mi jako tablica. Jest drewniana, więc można do niej łatwo przyczepiać rzeczy. Jest tu trochę zdjęć i jakichś zapisków. Różne pamiątki.*
~~MAMA~~
Ze strony Markowej na tej ścianie wisi cała dekoracja. Zapis rozmaitych etapów życia naszego syna. Jest tutaj stary numer 8, który wisiał kiedyś na naszej furtce, zrobiony jeszcze przez dziadka Lutka z blachy i ręcznie malowany. W pewnym momencie został wymieniony, więc Mareczek się nim zajął i powiesił u siebie na ścianie.
Pokój jest jak jamniczek. Uważasz, że jest nieustawny, ale ja osobiście bardzo go lubię. Może przez to, że ciebie też bardzo lubię.
Ciekawie tu się zrobiło, kiedy wziąłeś sprawy w swoje ręce. Półka, która stała na nogach, stoi teraz na boku. Blat na dwóch kobyłkach jest biurkiem. Skonstruowane osobiście półeczki. Wcześniej jeszcze wieszaki pełne dziwnych strojów.
Muszę przyznać, że mój syn jest zbieraczem. Ale to chyba nic dziwnego.
***
*Jesteś w moim pokoju. Za Tobą wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ (GÓRA)]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911723756/in/dateposted-public/" title="POKÓJ RODZICÓW"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911723756_e926010a49_h.jpg" width="1600" height="1321" alt="POKÓJ RODZICÓW"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Jest tutaj ściana, którą wybudowałem z tatą.
Bardzo miła przestrzeń. Jasna. Rodzice mają w pokoju dwa duże okna. Zazwyczaj są zasłonięte i panuje tu taki magiczny półmrok. Zawsze, kiedy tutaj wchodzę, pierwsze, co robię to patrze przez **[[balkon->BALKON NIEDOROBIONY]]**, którego nie ma, a który miał być.
W pokoju rodziców jest najpuściej. Oni zawsze przywiązywali uwagę do tego, żeby nie było tu wiele rzeczy. Bo tu się śpi. I tak jest.
Tata sobie tu ćwiczy.
Pusta przestrzeń. Jest w niej coś świętego. Na ścianie wisi krzyż. Bardzo piękny, stary krzyż. W tym domu nie ma dużo obiektów kultu religijnego. Ale ten krzyż jest tutaj i wisi nad drzwiami. I jest sobie.
Te dwa okna wychodzą na dom sąsiadów. I to też zawsze była moja rozrywka. Patrzenie przez okno i podglądanie tych państwa. Tam się działo.
Jest tutaj syntezator Casio. Nie wiem, czy ktoś jeszcze na nim gra, ale moja mama trochę grała. Moja siostra też.
Jest szafeczka z książkami. Anna Świderkówna „Prawie wszystko o Biblii”. Stanisław Tokarski „Sztuki walki”.
Są dwa materace, na których śpią rodzice.
W tej przestrzeni, odkąd powstała ta ścianka, niewiele się zmieniło. W zasadzie nic. Ale kiedyś te łóżka stały wszystkie w drugą stronę, kiedy to był **[[pokój wspólny->POKÓJ WSPÓLNY (WSZYSCY)]]**, spaliśmy tu wszyscy i nie było ścianki.*
~~ANIA~~
Została wprowadzona ściana i są teraz dwa pokoje. Sypialnia rodziców jest bardzo ascetyczna. Prawie nic tam nie ma. Materace, jedna półka z książkami i właściwie tyle. Teraz jeszcze biurko z komputerem.
Ta przestrzeń nie jest dla mnie specjalnie istotna. Może na początku, kiedy Ninka była mała i przyjeżdżałam do rodziców się wyspać. Najpierw usypiałam ją i gdzieś kładłam, a potem ja kładłam się tam. I to rzeczywiście było dla mnie ważne, bo mogłam się wreszcie wyspać. Były też sytuacje, w których ja szłam spać, a tata zabierał Ninkę na spacer. To też pamiętam, bo tysiąc myśli się wtedy pojawiało, czy dadzą radę, czy nie. No to wtedy mi się źle odpoczywało, bo się zastanawiałam ciągle, co oni robią.
***
~~MAMA~~
Generalnie góra jest taka, jaką chcieliśmy mieć. Dół jest taki, jaki musiał być -- wszędzie jest mnóstwo rzeczy. Ale wewnętrznie i w marzeniach zawsze chcieliśmy, żeby dom był pusty. I ta góra to jest takie miejsce.
W naszym pokoju są dwa materace, na których śpimy, półka z książkami i przez długi czas nie było nic więcej. Jest piękna, drewniana podłoga, która jest sufitem salonu.
Pokój jest piękny między innymi dlatego, że jet narożny, w związku z czym ma okna z dwóch stron. Jest tu balkonowe okno, czyli pozostałość po **[[niedoszłym balkonie->BALKON NIEDOROBIONY]]**. I to okno jest na północ. A skoro ono jest na północ, to w takim razie te dwa okna są na zachód. Czy ja dobrze myślę? Ten dom nie jest tak prościutko po kierunkach postawiony, ale wschód byłby od strony okna w **[[pokoju babci->POKOIK BABCI]]**. Babcia wschód widzi.
~~JA~~
Okno macie na południowy zachód. Tak bym powiedział.
~~MAMA~~
No, tak po skosie. No i te dwa okna czynią z tego pokoju bardzo piękne, jasne miejsce.
W wyniku rozwoju komputeryzacji wylądowało tu biurko i komputer. Oczywiście są też sprzęty do ćwiczeń, które uprawiamy razem albo uprawia tata. I stoi tu krzesło albo fotel. W tej chwili fotel.
Pięknem tego pokoju jest duża ilość drewna. Bardzo ładna drewniana podłoga z desek. Też te skłony obite drewnem. To wszystko czyni ten pokój takim miejscem cichym, pięknym i osobnym. To miejsce pełne naszych najlepszych uczuć -- moich i taty. Ja się świetnie tam czuje. Można się wyciszyć, pobyć ze sobą, jeśli ma się ochotę. Dół to zgiełk, góra to pustelnia. U nas nie ma nic pomiędzy.
***
*Jesteś w pokoju rodziców. Za Tobą jest wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ (GÓRA)]]**, po prawej wejście na **[[nieistniejący balkon->BALKON NIEDOROBIONY]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911793207/in/dateposted-public/" title="BALKON"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911793207_5830f6f6de_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="BALKON"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Balkon. Bardzo rzadko z niego korzystamy. Tutaj właściwie w ogóle się nie wchodzi. Balkon jest od strony ulicy, a rodzice są ludźmi, którzy się kryją. Przez to, że mieszkaliśmy w tym domu od stanu surowego, to na balkon na początku nie można było wychodzić, bo nie było balustrady przez długi czas. Teraz ta balustrada jest. Zbudował ją mój tata.*
~~JA~~
Ciekawi mnie, że w zasadzie nie używamy tego balkonu.
~~MAMA~~
Tutaj w ogóle miało byc inaczej.
~~ANIA~~
Miał być taras.
~~MAMA~~
To miał być taras.
~~BABCIA~~
Ze schodami.
~~MAMA~~
Ze schodami.
~~JA~~
No tak. I jeszcze był czas, kiedy ten balkon był niezabudowany.
~~MAMA~~
Tak. Nie miał balustrady i ściany bocznej. Teraz balustrada jest, ale ona ledwo zipie. No ale co z tego, skoro na balkon się nie wychodzi. I i tata jeszcze narzeka, że **[[u Marka w pokoju->POKÓJ MARKA]]** jest zimno, bo jest nad balkonem. I to prawda. Tata miał kiedyś pomysł, jak budowaliśmy dom, żeby nie było balkonu. Ja oczywiście protestowałam, bo chciałam mieć balkon z zejściem do ogrodu. Balkon jest, ale zejścia nie ma, więc balkon jest nieużywany.
***
*Jesteś na balkonie. Za Tobą wejście do **[[dużego pokoju->DUŻY POKÓJ]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50910972423/in/dateposted-public/" title="POKOIK"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50910972423_2efed4a2a1_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="POKOIK"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
Po wyprowadzeniu się Ani pokoik znowu zaczął pełnić funkcję graciarni, tak jak na początku.
~~JA~~
Kładłaś tam swoje torby. Mnóstwo toreb. Ale też Ania zawsze miała możliwość, żeby wpaść i się przespać tutaj. Ale były tu gromadzone rzeczy.
~~MAMA~~
Tak, tak. Ja mam taki talent niedobry, że gromadzę rzeczy. Ale pracuję nad sobą. Chociaż wiem też, po kim to mam. Byłeś w mieszkaniu babci Ali i dziadka Maurycego, to wiesz, jak to wygląda. Na każdej powierzchni coś leży. I to piętrowo.
Pociesza mnie jedna myśl. Mieszkanie Marii Janion wygląda zupełnie tak samo. No ale trzeba się rozwijać. Jak tylko znajdę energię, a ty znajdziesz czas, to będziemy wyrzucać, wyrzucać, wyrzucać.
No ale na razie są graciarnie.
Kiedy w listopadzie cztery lata temu zmarł dziadek Maurycy, my ponownie wysprzątaliśmy ten pokoik. To się stało tak nagle. I ja zrobiłam wtedy wszystko, żeby babcia Ala się tutaj sprowadziła, bo gdyby mieszkała sama w tym mieszkaniu na drugim piętrze, w którym mieszkała ze swoim mężem przez całe życie… Babcia jak wchodzi do tego mieszkania, to natychmiast traci z nami kontakt. Tutaj czegoś szuka, tam coś zaczyna czytać, przekładać. Nie ma człowieka. No więc ja przy pomocy rąk, nóg, głowy i wszystkiego robiłam wszystko, żeby ją sprowadzić tu. No i się udało. I została. I mieszka w tym pokoiku, i jest to **[[pokoik babci Ali->POKOIK BABCI]]**, jak było od początku założone.
***
*Jesteś w graciarni. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->KORYTARZ (DÓŁ)]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50910972343/in/dateposted-public/" title="SCHODY NA GÓRĘ"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50910972343_6cc788975f_k.jpg" width="2000" height="1547" alt="SCHODY NA GÓRĘ"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj są schody na górę. W połowie schodów jest spocznik. Jak buduje się dom, to po określonej liczbie stopni musi być spocznik. Chyba po siedmiu. Na spocznikach schody zazwyczaj zakręcają. I to jest taka klatka schodowa, że na tych dwóch spocznikach schody zakręcają i wchodzi się na górę.*
*Szesnaście stopni.*
~~MAMA~~
Schody są zakończone drzwiami. To było ważne, bo dzieciom przez dłuższy czas nie wolno było po schodach ani wchodzić, ani schodzić. Dlatego musiały być drzwi.
~~BABCIA~~
Jak się będziesz tak dobrze czuł, to na schodach parkiet założysz.
~~TATA~~
Tak.
~~JA~~
Na schodach?
~~TATA~~
No być może. Może drewniane się zrobi. Ale to na końcu. To nie jest aż tak potrzebne w tej chwili. Są ważniejsze rzeczy. Uszczelnienie domu na przykład, żeby mniej płacić za energię.
~~BABCIA~~
Gdzie uszczelnienie?
~~TATA~~
No przy oknach.
~~BABCIA~~
No tak.
~~TATA~~
I w **[[piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**. Z piwnicy tutaj.
***
~~ANIA~~
Nie wiem skąd u dzieci jest to, że zawsze liczą schody, jak po nich wchodzą. Te też zawsze liczyliśmy.
~~JA~~
Ja zawsze liczę schody.
~~ANIA~~
Te schody były zawsze trochę niebezpieczne. Nie wolno było wariować na schodach. Nie wolno było biegać. W związku z czym co drugie wejście po schodach Marka, to było psie wejście na czworakach. Generalnie zakazy nas prowokowały, żeby na tych schodach świrować. Pamiętam, że jest na nich super akustyka. Zawsze lubiłam tam śpiewać. Mama zawsze zwracała mi na to uwagę.
~~JA~~
Mama nadal tam śpiewa.
~~ANIA~~
Drzwi na górę trzeba było zamykać, bo były przeciągi. I zawsze te drzwi trzaskały. I było wtedy: „Kto nie zamknął drzwi?!”. Kojarzy mi się jeszcze taka scena, że jakoś przez całe życie ten dom był dokańczany, że zawsze tata coś robił, coś przybijał, wyrównywał. Pamiętam, że szedł raz z oknem, stanął przed zamkniętymi drzwiami i wydarł się: „CO ZA DEBIL ZAMKNĄŁ TE DRZWI?!”. A to on je zamknął.
~~JA~~
Okno jest.
~~ANIA~~
Jest.
~~JA~~
Przez nie na tych schodach jest przepiękne światło.
~~ANIA~~
Nie wiążę z tym czegoś szczególnego, ale zawsze się patrzyło na to okno idąc po schodach.
***
*Jesteś na schodach na górę. Idąc w górę dojdziesz do **[[korytarza na piętrze->KORYTARZ (GÓRA)]]**, schodząc w dół dojdziesz do **[[przedpokoju na dole->KORYTARZ (DÓŁ)]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911723841/in/dateposted-public/" title="KORYTARZ"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911723841_c2f8bb5c3b_h.jpg" width="1600" height="1321" alt="KORYTARZ"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Na korytarzu też jest drewniana podłoga. Znam ją na pamięć. Jest tu takie miejsce, gdzie bardzo głośno skrzypi.
W korytarzu jest lustro. Widzę się w nim od stóp do głów. Zdarzało się przed tym lustrem stać przez jakiś czas. Stroić głupie miny. Stoją przy nim dwie sztalugi. Skądś je przywiozłem. Muszę je stąd wziąć.*
~~ANIA~~
W korytarzu jest lustro. Hit hitów. Bardzo duże lustro, nawet w całkiem ładnej, ozdobnej ramie. Kompletnie nie pasującej do niczego. Dostaliśmy je od kogoś.
~~JA~~
Od pani Jasi chyba.
~~ANIA~~
Tak, dokładnie. Ale my bardzo się lubiliśmy bawić przy tym lustrze. Jest całkiem spore. A dla dzieci ogromne. Pamiętam, jak kiedyś odkryłeś, że jak się je podniesie od spodu, to się zmienia cały obraz, bo lustro odbija inne fragmenty przestrzeni. Oczywiście była za to wielka bura od rodziców i od tamtej pory już nie można było podnosić lustra. Można było dotykać, ale tylko z mamą. I było: „Mamo, możemy iść z tobą podotykać lustro?”. Prześmieszne.
Ja przy lustrach spędzałam pół swojego życia, badając twarz i zastanawiając się, czy jestem brzydka, czy jednak ładna. To lustro było w tym kontekście bardzo ważne. No i oczywiśćie śpiewanie i tańczenie przy lustrze. Przed każdą dyskoteką w podstawówce trzeba było się ubrać, przejrzeć w lustrze, potem poćwiczyć przed nim kroki i dopiero można było iść.
***
~~MAMA~~
Nie jest to dobre miejsce na lustro, bo jest tam dosyć ciemno. Ale to jedyne lustro, w którym można się obejrzeć w całości.
Na korytarzu nic się nie dzieje. Lustro. I tyle.
***
*Jesteś na korytarzu na piętrze. Za Tobą są drzwi na **[[schody->SCHODY NA GÓRĘ]]**. Na wprost Ciebie drzwi do **[[mojego pokoju->POKÓJ MARKA]]**, po lewej wejście na **[[przygórek->PRZYGÓREK]]**, a po prawej drzwi do **[[pokoju rodziców->POKÓJ RODZICÓW]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911723866/in/dateposted-public/" title="DZIURA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911723866_f75ed41e4a_h.jpg" width="1600" height="1321" alt="DZIURA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest przestrzeń, która nazywa się „dziura”. Tutaj nie można nawet stanąć. Ale na pewno jest to osobna przestrzeń, chociaż w zasadzie to część **[[przygórka->PRZYGÓREK]]**.*
*Dziura jest bliską mi przestrzenią. Dużo tu buszowałem, kiedy byłem całkiem mały i trochę starszy. Tutaj między innymi wrzuca się rzeczy, które na pewno się nie przydadzą, ale jeszcze nie ma odwagi, żeby je wyrzucić.
Pamiętam, jak świeciłem sobie tutaj latarką i robiłem dziwny, dziecięcy teatr.
Dziura jest przestrzenią, po której porusza się na leżąco.*
*W dziurze jest kosz wiklinowy. Drugi jest w **[[moim pokoju->POKÓJ MARKA]]**. Są z nami od bardzo dawna.*
*Bardzo dużo kurzu.
No. Dziura.*
~~ANIA~~
Do dziury się gramoliliśmy. Nie wiem, czy pamiętasz.
~~JA~~
No.
~~ANIA~~
Po prostu taki nasz domek. I były tam samochody, czy coś… Nie pamiętam dokładnie, ale na pewno to była atrakcja. To była pierwsza nasza zabawa, jak jeszcze rodzice podbijali sufit, tam, w **[[dużym pokoju->DUŻY POKÓJ]]**. A my bawiliśmy się w dziurze.
~~MAMA~~
W tamtej dziurze?
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Coś podobnego.
~~ANIA~~
Na początku dużo bawiliśmy się na **[[przygórku->PRZYGÓREK]]**. To był ten moment, kiedy jeszcze tu nie mieszkaliśmy. To było tak prawie, prawie. Pamiętam, że kiedyś sie bawiliśmy i nagle powiedzieliście: „No, to dzisiaj już tu nocujemy”. I pamiętam, że to było niesamowite. W każdym razie byliśmy w szoku. Spaliśmy wszyscy razem — **[[tam, gdzie teraz jest wasz pokój->POKÓJ WSPÓLNY (WSZYSCY)]]**.
***
*Jesteś w dziurze. Możesz się z niej wyczołgać z powrotem na **[[przygórek->PRZYGÓREK]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911056993/in/dateposted-public/" title="ŁAZIENKA DOLNA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911056993_14640b5c35_b.jpg" width="970" height="747" alt="ŁAZIENKA DOLNA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~ANIA~~
Tutaj była druga część wyprawy z praniem. Schodziło się tutaj z **[[przygórka->PRZYGÓREK]]** z rzeczami do prania. To pomieszczenie, w którym stała pralka. Nadal stoi, ale to teraz dolna łazienka. Wcześniej była tu tylko pralka. Była też półka. Mama mówiła zawsze, że będziemy na niej trzymać przetwory. Przez ostanie trzydzieści lat zrobiliśmy w sumie jakieś dziesięć słoików czegokolwiek. Ale słoików jest dużo.
~~JA~~
Głównie służyły do ocalania życia pająkom.
~~ANIA~~
Tam też był zawsze skitrany jakiś alkohol. A to jakiś koniak, a to jakaś wódeczka malutka, jakaś małpka. Nie wiedzieliśmy o chodzi, bo u nas w domu w ogóle nie było alkoholu.
Dla mnie to było raczej niefajne miejsce. Brudno, zimno. No i trzeba było to pranie rozwieszać. Nawet teraz tak mam, jak wchodzę do siebie do łazienki i widzę pranie nierozwieszone, to mi się odechciewa wszystkiego. Więc pranie się wstawiało w tym pomieszczeniu, ale rozwieszało albo na górze, gdzieś po kaloryferach, albo w **[[pomieszczeniu, w którym jest piec->PIEC]]**.
***
*Jesteś w pomieszczeniu, w którym jest pralka. Za tobą są **[[schody do piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911034183/in/dateposted-public/" title="NIEDOSZŁY BALKON"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911034183_d0adbdd243_h.jpg" width="1600" height="1321" alt="NIEDOSZŁY BALKON"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Był tu kiedyś balkon, ale rodzice go ścięli. W zasadzie nie było balkonu. Nigdy nie powstał. Wystawały tylko belki, na których miał kiedyś być osadzony. Było to miejsce, gdzie nie można było wychodzić, ale jak nikogo nie było w domu, to to robiłem. To były belki i na nich były położone dechy. Nigdy nie było barierki. Widać stąd mnóstwo drzew. Widok na cały nasz ogród. Za domem babci widać wysokie drzewa. Tam już się zaczynają leśne tereny.*
~~JA~~
A ten balkon na górze?
~~TATA~~
To jest nieszczęście. Pół życia mi zabrało. Już nie mówiąc o tych ludziach, którzy tu pracowali. Jak oni tutaj klęli… Bardzo im współczułem. To jest w ogóle szok, że oni się zgodzili robić ten balkon, kiedy jest drewniany strop.
~~JA~~
No tak.
~~TATA~~
No bo jak jest betonowy, to po prostu wypuszczasz druty, szalujesz i masz sprawę z głowy. Masz po prostu podest balkonowy. Robisz barierkę i tyle. A tu jak? Można by było te belki podeprzeć od dołu, ale to ile pracy z tym by było… Ile pieniędzy. Koszmar. No i na ostatek, jak już to wycinałem, to te belki całe spróchniałe były.
~~JA~~
Tam by trzeba było jakieś podpory ogarnąć.
~~TATA~~
Podpory to raz, ale poza tym zabezpieczać przed tym próchnem, żeby się nie zepsuły tak te belki. Ach… Szkoda czasu!
***
~~ANIA~~
Patrzenie przez okno. Tam był ten balkon, który już został zlikwidowany. Nigdy się na niego nie wychodziło, bo to były tylko deski położone na belkach, więc było tam dość niebezpiecznie. Ja przez ten balkon zawsze patrzyłam, czy u babci Zeni się świeci w tym jej domku. I zawsze miałam wkrętę, żeby to sprawdzać i żeby w razie czego, jak się nie będzie świeciło, to żeby tam iść. No ale też bałabym się iść, bo nie wiadomo, co by się tam zastało, skoro się nie świeci. Takie miałam myśli.
***
*Jesteś w miejscu, gdzie był kiedyś balkon. Za Tobą jest teraz **[[pokój rodziców->POKÓJ RODZICÓW]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911034078/in/dateposted-public/" title="POKÓJ WSPÓLNY"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911034078_9f3d38ea3a_h.jpg" width="1600" height="1321" alt="POKÓJ WSPÓLNY"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~JA~~
Był taki okres, kiedy Ania była już w **[[swoim pokoju->POKOIK ANI]]**, ale na górze jeszcze nie było ściany. Mieszkaliśmy tam my, to znaczy rodzice i Marek. A Ania mieszkała w **[[swoim pokoju->POKOIK ANI]]**.
~~ANIA~~
I wtedy nie było jeszcze ściany?
~~JA~~
No właśnie nie było.
~~ANIA~~
Okej.
~~MAMA~~
Ja tego nie pamiętam.
~~JA~~
To był dość dłuższy okres. Wy spaliście na swoim terytorium, ja w rogu. Ale ściany jeszcze nie było.
~~MAMA~~
Czyli Ani tam nie było?
~~JA~~
No nie było.
***
~~ANIA~~
Mam mało wspomnień z tego czasu. Chociaż pewnie cały czas tu spędzaliśmy.
Radio było nagrywane u ciebie. Już tutaj biurko miałeś.
~~JA~~
Mieliśmy radio. Swoją drogą gdzieś są kasety z audycjami.
~~ANIA~~
Mówiłam ci ostatnio gdzie. Znalazłeś?
~~JA~~
Nie znalazłem. To była jakaś wieloletnia tradycja. To radio. Nagrywaliśmy wywiady, audycje.
~~ANIA~~
Najbardziej sławny wywiad z Manuelą z Big Brothera.
~~JA~~
I ze Zbigniewem Wodeckim.
~~ANIA~~
Oraz z Ryszardem Rynkowskim. Działo się. To było, jak już chodziłeś do szkoły. Bo stało tu twoje biurko.
~~JA~~
Oczywiście musieliśmy co chwila wstrzymywać audycję, bo ja dostawałem napadów śmiechu.
~~ANIA~~
Dokładnie tak.
Jeszcze mi się kojarzy to miejsce z inną historią dotyczącą tego chłopaka, z którym gadałam na **[[schodach wejściowych->SCHODY ZEWNĘTRZNE]]**. A dlaczego na **[[schodach->SCHODY ZEWNĘTRZNE]]**? Bo do nas nikogo się nie wpuszczało. Bo za duży bałagan, dom niewykończony i że wstyd generalnie. Zawsze gości przyjmowało się na **[[schodach->SCHODY ZEWNĘTRZNE]]**.
~~JA~~
Mama w szkole uczyła, więc pewnie nie chciała mieć akcji pod tytułem „gadający o domu uczniowie”.
~~ANIA~~
No tak.
Ale, wracając, ja się strasznie bałam tego chłopaka. Po prostu on chciał ze mną chodzić, a ja nie chciałam i się bałam w ogóle takich klimatów wtedy. W ogóle nie byłam w to wkręcona. I któregoś razu było tak, że nie miałam z kim zatańczyć poloneza w gimnazjum. Więc oczywiście naciągnęłam na to jego, a on oczywiście myślał, że ja wreszcie przejrzałam na oczy i zdecydowałam się przyjąć jego zaloty. I, oczywiście, puściłam go w trąbę. On przyszedł -- widziałam go przez okno w twojej części pokoju. I byłam wtedy tylko z tatą w domu i mówię mu: „Tato, proszę, powiedz mu, że mnie nie ma”. I tata to zrobił. Chociaż nigdy nie kłamał.
~~JA~~
W ogóle dla niego zawsze najważniejszą rzeczą było mówienie prawdy.
~~ANIA~~
No właśnie. I wiesz, jakbym ci powiedziała, że to zrobił, tobyś nie uwierzył. A tata to zrobił. Nie był zadowolony, ale powiedział temu kolesiowi, że mnie nie ma. Pamiętam, jak słyszę, że to mówi, a potem widzę z tego okna tego gościa, jak odchodzi.
***
~~JA~~
Tata, pamiętasz, kiedy myśmy tę ścianę stawiali?
~~TATA~~
No jak ty chodziłeś do szkoły. Jakoś do czwartej klasy.
~~JA~~
Coś takiego, nie? To też trochę trwało. Pamiętam, że najpierw postawiliśmy jedną część ścianki, a potem drugą.
~~TATA~~
Najpierw jedną, potem styropian, a na końcu drugą. Najpierw była pierwsza. Z rok za nią mieszkałeś.
~~JA~~
Pytanie ile mieszkałem tutaj, kiedy nie było ściany.
~~TATA~~
Jak zaczęliśmy robić tą ścianę, która oddziela **[[nasz pokój->POKÓJ RODZICÓW]]** od **[[twojego->POKÓJ MARKA]]**, to ty trochę mieszkałeś tu, trochę tam. Trudno ci się było widocznie odnaleźć. I nic dziwnego. Każdy tak ma. Ania na początku, jak dostała **[[swój pokój->POKOIK ANI]]**, to też się bała sama mieszkać. Ona to w ogóle, bo jeszcze mała była. Ale potem to się wszystko uspokoiło. Każdy u siebie. Taka dorosłość zaczęła już w was prześwitywać.
***
*Jesteś w pokoju moim i rodziców. Za Tobą i po lewej za rogiem są wyjścia na **[[korytarz->KORYTARZ (GÓRA)]]**. Po prawej stronie wejście na **[[niedokończony balkon->BALKON NIEDOROBIONY]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911746286/in/dateposted-public/" title="POD SCHODAMI - PIWNICA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911746286_faf99e457c_b.jpg" width="970" height="747" alt="POD SCHODAMI - PIWNICA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To pomieszczenie nazywa się „pod schodami” (tak samo, jak **[[to na zewnątrz->POD SCHODAMI (DWÓR)]]**). Pełni funkcję graciarni, jak zresztą wiele pomieszczeń w naszym domu.
Obecnie zajmowane głównie przeze mnie. Trzymam tu rzeczy do projektów. Teatralne graty. Zrobiłem kiedyś taką wielką głowę z drutu i papieru, i ona tu jest.*
~~MAMA~~
Śmieszne miejsce. Trzymamy tu rozmaite rupiecie. Teraz najbardziej Marek trzyma swoje.
~~JA~~
Tak. W pewnym momencie przejąłem tę przestrzeń.
***
*Jesteś pod schodami. Nad Tobą są **[[schody do piwnicy->SCHODY DO PIWNICY]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50911068853/in/dateposted-public/" title="POCZĄTEK"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50911068853_87c0dc6784_b.jpg" width="1024" height="776" alt="POCZĄTEK"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~JA~~
Pierwsza rzecz do ustalenia to jest lista mieszkańców. Wprowadziliśmy się tutaj razem.
~~TATA~~
Wszyscy razem.
~~ANIA~~
Cała czwórka.
~~JA~~
Kiedy ty się, Ania, wyprowadziłaś?
~~ANIA~~
Pierwszy raz czy drugi?
~~JA~~
Pierwszy raz.
~~ANIA~~
Nie pamiętam. Jakoś wtedy, jak dyplom robiłam. W 2014 — coś koło tego.
~~JA~~
A drugi raz?
~~ANIA~~
No niepełny rok mnie nie było. Potem wróciłam i po kilku miesiącach znowu się wyprowadziłam. Czyli załóżmy, że pierwsza wyprowadzka w 2014, a ponowna wprowadzka i druga wyprowadzka w 2015.
~~JA~~
A babcia kiedy się wprowadziła?
~~MAMA~~
W grudniu 2016 roku. Na Boże Narodzenie dokładnie.
~~JA~~
No i moje wyprowadzenie i wprowadzenie to jest niejasna rzecz.
~~TATA~~
Trochę mieszkasz, trochę nie mieszkasz.
~~JA~~
Wyprowadziłem się na dobre, jak wyjechałem do Białegostoku. W 2016 roku tam zacząłem studiować. I wróciłem w marcu na pandemię. Czyli mnie nie było od 2016 do 2020. I potem we wrześniu 2020 znowu się wyprowadziłem.
~~MAMA~~
Dokładnie tak.
~~JA~~
Czyli od 2016 roku w domu mieszka tata Marian, mama Alina i babcia Alina. Z wyjątkiem okresu od marca do września 2020 roku, kiedy to mieszkał tu też syn Marek.
~~TATA~~
Tak jest.
~~JA~~
A w którym roku się tutaj wprowadziliśmy?
~~ANIA~~
W 1993.
***
*Kiedy wejdziesz przez furtkę, staniesz przed **[[schodami wejściowymi->SCHODY ZEWNĘTRZNE]]**.*
[align center]
~~[[Dom 1]]~~
~~[[Dom 2]]~~
~~[[Dom 3]]~~
~~[[Dom 4]]~~
~~[[Dom 5]]~~
~~[[Dom 6]]~~
~~[[Dom 7]]~~
~~[[Dom 8]]~~
~~[[Dom 9]]~~
~~[[Dom 10]]~~
~~[[Dom 11]]~~
~~[[Dom 12]]~~
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989126568/in/dateposted-public/" title="DOM2"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989126568_a0db5d755e_b.jpg" width="724" height="1024" alt="DOM2"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
Ten dom narodził się wiosną 1995 roku. Wcześniej był miejscem zachlapanym farbą, pełnym pyłu remontowego, gdzie za całe wyposażenie kuchni służył jeden dzbanek elektryczny i deska do pracowania położona między dwoma taboretami. Moje noce w tym domu były nieważne, moje dni toczyły się poza domem.
W marcu 1995 roku zaręczyliśmy się z twoim tatą i zaczęliśmy wspólnie decydować o naszym domu. Pojawiła się łazienka, kuchenne szafki, z piwnicy wyciągnięto piecyk elektryczny.
W lipcu 1995 roku zamieszkaliśmy razem.
W lipcu 1996 pojechaliśmy na wakacje, dźwigając w moim brzuchu ciebie.
Zaczęłaś się rodzić w lipcu, ale lekarze zabronili ci wyjsć. Od tego momentu aż do twoich narodzin czekałam na ciebie w szpitalu. Urodziłaś się 13 października.
Od listopada 1996 roku zaczęliśmy mieszkać we trójkę.
W lipcu 1999 dołączył do nas Antek.
Pies Lemat pojawił się w 2006.
Tadzio został mieszkańcem domu w październiku 2008.
~~JA~~
Na początku 2017 wyprowadziłam się z domu i mieszkałam poza nim do 2020. W 2021 zamieszkałam tu znowu. Na chwilę.
~~ANTEK~~
Ja wyprowadziłem się na trzy miesiące w styczniu 2019. Mieszkałem do marca w twoim mieszkaniu, kiedy ty byłaś w Senegalu.
***
*To jest mój dom. Możesz wejść przez **[[furtkę->FURTKA2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989773081/in/dateposted-public/" title="FURTKA2"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989773081_bcf89898c6_b.jpg" width="724" height="1024" alt="FURTKA2"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Wchodzi się do nas przez furtkę. Jest przy niej domofon, ale chyba nigdy nie działał. Przynajmniej ten do nas.
Budynek jest podzielony na trzy mieszkania: moich dziadków, mojej cioci — siostry mojej mamy — i jej rodziny i nasze.
Domofon nie działa. Więc jeśli nie ma się klucza, zazwyczaj trzeba dzwonić do mojej ciotki albo do dziadków. Trzeba było kombinować. Teraz oczywiście też nie działa, ale jest zimno, więc furtka otwiera się przez samo pchnięcie. Wszystko się skurczyło na zimnie.
Tata zrobił dodatkowe zabezpieczenie: na kolcach na płocie jest pętelka z jakiegoś kabla. Trzeba ją zdjąć z kolców na furtce i pchnąć. I jest się na podwórku.
Kiedyś z tym otwieraniem było sporo zamieszania, musiałam wchodzić nieraz przez śmietnik, który jest po prawej stronie przy płocie.*
~~TATA~~
Irytuje mnie, że ten domofon nie działa.
***
~~ANTEK~~
Niedziałający domofon. Ale działał przez wiekszą część naszego życia.
~~JA~~
Ja mam wrażenie, że nigdy nie działał.
~~ANTEK~~
Przez większą działał.
~~JA~~
Mnie się wydaje, że teraz to jest już mniejsza część.
~~ANTEK~~
Może tak. Furtka, która się psuje. Jak jest zimno, trzeba ją zamykać na haczyk.
~~JA~~
Jak jest zamknięta, to można ją otwierać nożem.
~~ANTEK~~
Ale to od tego roku dopiero.
*Tadzio to odkrył. Wkładasz rękę w szczelinę, wyciągasz złamany nóż, który tam jest schowany, podważasz zamek i wchodzisz.*
~~ANTEK~~
Jest jeszcze jedno wejście. Przez śmietnik.
~~JA~~
Bardzo często wchodziłam tą drogą.
~~ANTEK~~
To jest żadna bariera. Wystarczy otworzyć dwie furtki i już się jest.
~~JA~~
Trzeba się wdrapać i przejść przez taką wąską szczelinę.
***
~~MAMA~~
Ogrodzenie, które pamiętam jeszcze z dawnych czasów, było tą samą siatką. Zmieniała kolor. I jej kolor okazywał się całkiem istotny. Na początku była to po prostu zardzewiała siatka. W pewnym momencie dziadek zdecydował się pomalować ją na szaro.
~~JA~~
Pamiętam to.
~~MAMA~~
Ta szara barwa była nieznośna, ale nawiązywała do płotu sąsiadek. Okazało się, że dziadek jest do tego koloru bardzo przywiązany. W momencie, kiedy farba zaczęła odchodzić i się łuszczyć — pokazywały się takie rude strupy — postanowiliśmy znowu przemalować siatkę.
~~JA~~
Na zielono.
~~MAMA~~
Na zielono. Zielono-błyszcząco. Tak zwany kolor młotkowy.
~~JA~~
Jaki?
~~MAMA~~
Młotkowy. Zieleń młotkowa. No i przemalowaliśmy, ale zrobiliśmy to bardzo niedokładnie i teraz mamy na płocie zieleń młotkową, na której widać strupy rudej farby i plamy, jak po trądzie, farby szarej, która też się spod spodu przebija. Co więcej, nasze malowanie było znacznie mniej dokładne niż malowanie dziadka, wobec tego z jednej strony ogrodzenie jest bardziej młotkowo-zielone, a z drugiej bardziej szare. Nie wygląda to najlepiej.
W siatce jest też miejsce, kompletnie niezauważalne przez nikogo spoza domu. Tam, gdzie brakuje jej fragmentu.
~~JA~~
Czterech cząstek drutu.
~~MAMA~~
Kawałka drucika. Jest zrobiony otwór o szerokości dziesięciu centymetrów, który był kiedyś strasznie ważny. Otóż był to otwór na butelkę na mleko. Jak przychodzili mleczarze, to po naszej stronie płotu był koszyk wiklinowy, w który mleczarz wkładał butelkę mleka.
~~JA~~
Jak im się płaciło?
~~MAMA~~
Wydaje mi się, że raz w miesiącu się regulowało. W każdym razie pamiętam z dzieciństwa tę butelkę na mleko z takim kapslem aluminiowym, która zawsze stała w koszyku przy furtce.
***
~~TADZIO~~
Wchodząc przez furtkę, myślę tylko o tym, żeby być już w domu.
***
*Jesteś przed domem. Przed Tobą **[[schody wejściowe->SCHODY2]]**. Obok wejście do **[[garażu->GARAŻ2]]** i przejście do **[[ogrodu->OGRÓD2]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989879162/in/dateposted-public/" title="SCHODY WEJŚCIOWE"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989879162_05ea5a2b92_b.jpg" width="724" height="1024" alt="SCHODY WEJŚCIOWE"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Schody do domu. W ich połowie są drzwi do mieszkania mojej ciotki. Na końcu **[[drzwi->DRZWI2]]** do naszego domu.
Jak byłam mała, to z przyjaciółką z podstawówki chowałam się za murkiem, który je osłania od strony ulicy. Krzyczałyśmy do ludzi na przystanku, że mają fajną torbę albo włosy i się chowałyśmy.
Kiedyś wymieniliśmy kafelki, którymi są wyłożone schody. Miały być mniej śliskie, ale nadal są.*
~~ANTEK~~
To jest miejsce spotkań z resztą domowników. To znaczy nie spotkań naszej rodziny, tylko innych mieszkańców budynku. Na przykład dziadków albo rodziny ciotki, która mieszka na dole. Myślę, że przez to, że mieszkamy tak blisko siebie, nie mamy potrzeby utrzymywania codziennego kontaktu. Jesteśmy zawsze pod ręką.
~~JA~~
Zawsze można pójść pożyczyć jajko.
~~ANTEK~~
Tak. To bardziej układ sąsiedzki niż rodzinny.
Schody to rozmowy przed wejściem. Stanowią też przestrzeń, o którą trzeba dbać. Zmienia się tam roślinność względem pory roku. Wszystkie rośliny, które stoją w **[[holu->HOL2]]**… może nie wszystkie, ale część z nich jest wynoszona przed dom. Więc **[[hol->HOL2]]** jest etapem przejściowym w oczekiwaniu na lepsze czasy.
***
~~TADZIO~~
Schody kojarzą mi się z możliwymi wypadkami. Nie wywalałem się na nich często, ale zawsze jest myśl, że za sekundę się wywalę.
~~JA~~
Ty też tak masz?
~~TADZIO~~
Tak.
***
~~MAMA~~
Te schody zostały wybudowane, kiedy podzieliliśmy dom.
Jak byłam mała, to wejście wyglądało zupełnie inaczej. Dom był jeszcze całością, więc to jest prehistoria. W każdym razie były tutaj dość strome **[[schodki do wejścia->STARE SCHODKI2]]**, zawsze tonące w cieniu.
***
*Jesteś na schodach wejściowych. Na ich końcu są **[[drzwi wejściowe->DRZWI2]]**. Możesz też wrócić pod **[[furtkę->FURTKA2]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989881687/in/dateposted-public/" title="GARAŻ"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989881687_514cb1a154_b.jpg" width="724" height="1024" alt="GARAŻ"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~TADZIO~~
W garażu trzymamy śmieci. Tak samo, jak na **[[strychu->GÓRA2]]**. Śmieci i rowery. Jak się wchodzi do garażu, to albo się czegoś szuka…
~~JA~~
…i nie znajduje.
~~TADZIO~~
Nie. Czasami się znajduje. Szukałem ostatnio kombinerek i znalazłem. Cieszę się z tego powodu.
~~JA~~
Po co ci były kombinerki?
~~TADZIO~~
Nieważne.
~~JA~~
Okej.
~~TADZIO~~
No i są też rowery. W zasadzie nie przepadam za rowerami, bo zawsze, jak jadę, to muszę jechać szybciej, niż mi się chce. Jak jadę z mamą na przykład.
***
~~ANTEK~~
Garaż, czyli przestrzeń nieuporządkowana. Przestrzeń przejściowa. Moje nieudolne próby oczyszczenia jej i konfrontowanie się z tym, że to niemożliwe.
~~JA~~
Tam kiedykolwiek stał samochód?
~~ANTEK~~
Nie stał. Nie dostaliśmy pozwolenia od miasta na wybudowanie wjazdu do garażu. Jest nawet brama w płocie, z tego, co wiem, która pozwala na wjechanie. Chociaż… Na pewno miała być. W każdym razie miał tam być normalny wjazd, tylko po prostu nie dostaliśmy na to zgody. Może przez to, że byłby zbyt blisko drugiego wjazdu. No i dlatego tam nie ma samochodu i nigdy nie było, chociaż jest tam tunel do naprawy. Dziwna przestrzeń. Nie wiadomo co się tam dzieje, w tym tunelu. Na pewno jest w środku drabina. I szczury.
~~JA~~
Szczury tam są?
~~ANTEK~~
Na pewno.
~~JA~~
Nie.
~~ANTEK~~
No to zobacz, jak będzie cieplej.
~~JA~~
Nie sądzę, żeby były tam szczury. Nie widziałam u nas nigdy żadnego szczura. Na osiedlu owszem, ale u nas w domu nigdy. Ale ja słynę z naiwności.
~~ANTEK~~
Pamiętam też uszkodzony kaloryfer w garażu, który zamarzł, pękła rura i trzeba było go przebudowywać.
~~JA~~
Ja nie pamiętam tego kompletnie. Nie wiem, o czym mówisz.
***
*Jesteś w garażu. Za Tobą wyjście **[[przed dom->FURTKA2]]**.*
~~JA~~
Masz tutaj swoje drzewo. Jest chyba od początku twojego bycia tutaj.
~~TATA~~
Które drzewo?
~~JA~~
To, które z babcią Izą posadziłeś.
~~TATA~~
A, to. Tak. Ono było tu prawie od mojego początku. Sosna.
~~JA~~
A nie świerk?
~~TATA~~
Nie. To jest sosna.
***
~~MAMA~~
Jak byłam dziewczynką, to była tam wielka kupa gruzu. Na środku ogrodu.
~~JA~~
Jak ja byłam mała, to była pod wiatą.
~~MAMA~~
To była dla mnie wtedy góra.
Ogród był straszliwie zarośnięty. Było więcej drzew. Właściwie to był sad. I była tam huśtawka, na której się huśtaliśmy.
~~JA~~
Jest nadal.
~~MAMA~~
To nie ta. Tamtej już nie ma, bo nie ma drzew, na których wisiała. Jedna deska między dwoma jabłonkami. Jak się mocno rozhuśtało, można było spaść na róże. I to nie było przyjemne, więc trzeba było uważać.
Tu był straszny nieład dookoła. A dziadkowie w ogóle nie zwracali uwagi na to, czy jest pięknie. Miało być przydatnie i wygodnie.
~~JA~~
Za to teraz zwracają na to uwagę. Dziadek pięknie urządził ich ogródek.
~~MAMA~~
No tak. Ale teraz się nudzą, bo nie mogą nigdzie wychodzić. To dlatego.
Wtedy byłam zawsze przyzwyczajona do nieładu. I do tego, że rodzice się specjalnie nami nie przejmowali. Całe zainteresowanie było skupione gdzieś indziej, albo na sprawach duchowych, albo na kłopotach z trudną babcią. To wszystko sprawiało, że z jednej strony miałam dużo swobody, a z drugiej doświadczałam w tym wszystkim samotności.
Nie chodzi tutaj o niechlujstwo. Rodzice po prostu nie zwracali uwagi na rzeczy. Na przykład na jakość sprzętu. Wszystko, co mieli, było z odzysku, uzyskane od kogoś, odziedziczone po przodkach. Bardzo mało kupowali, ale jeśli już, to coś, co mi się nie podobało. Jak tapczanik u **[[Ani w pokoju->ANIA2]]**.
~~JA~~
To jest cenna umiejętność. Umiejętność korzystania z rzeczy — z zasobów, które się ma. I się jej nie docenia, bo po prostu chce się mieć rzeczy.
~~MAMA~~
Dziadkowie w ogóle nie przejmowali się rzeczami. Nawet w najmniejszym stopniu.
Ja natomiast potrafię wybrać coś, co mi się podoba. Czy cenne, czy nie — to obojętne. Ważne, żeby się podobało. Jak ten pomarańczowy dzbanek w **[[łazience->ŁAZIENKA2]]**. Urzekł mnie jego kształt. Albo dywan na stole w **[[salonie->SALON2]]**.
***
~~TADZIO~~
Ogród dzieli sie na ogród i wiatę.
Mam ulubione drzewo. To nasza czereśnia. Łatwo się na nią wspiąć, jest dreszcz emocji, jak się wejdzie na najwyższą gałąź. Cudownie się zbiera z niej czereśnie. Dwa lata temu nie działała. Rok temu się nią nie zajmowaliśmy. Mam nadzieję, że w tym roku się zajmiemy i będziemy jeść czereśnie.
~~JA~~
Jeśli nie wyprzedzą nas ptaki.
~~TADZIO~~
No.
Pod wiatą trzymamy super drewno. Jest też hamak. Był też kiedyś stół pingpongowy, ale chyba się zepsuł. Albo go sprzedaliśmy, już nie pamiętam.
~~JA~~
Jest tam chyba cały czas.
~~TADZIO~~
Nie ma. Dawno u nas nie byłaś.
***
*Jesteś w ogrodzie. Za Tobą są **[[schody z domu do ogrodu->SCHODY OGRÓD2]]**. Można stąd iść pod **[[furtkę->FURTKA2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989881587/in/dateposted-public/" title="GÓRA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989881587_c2dd5057e7_b.jpg" width="724" height="1024" alt="GÓRA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*__[[Mój pokój->GOSIA II2]]__ stał się pokojem rekreacji dla całej rodziny.
Kiedyś spałam na tej kanapie, teraz na materacu. Kanapa jest miejscem oglądania filmów. Generalnie mam wiele ciężkich wspomnień z tego miejsca, ale od kiedy pojawił się tu rzutnik i stało się salą kinową, mam wrażenie, że jego aura się zmieniła. I teraz się tym nie przejmuję. Chociaż w sumie ostatnio ktoś podłożył pod rzutnik mój zeszycik z napisem „Mój psychotropowy dziennik” i jestem teraz w paranoi, że ktoś przeczytał moje zapiski z liceum z każdego dnia brania leków.
Stoi tu biurko, które było **[[u Tadzia->TADZIO II2]]**. Malutkie. To było kiedyś moje biurko i stało w **[[pokoju wspólnym->WSPÓLNY II2]]**.
W tym miejscu spał też tata przez jakiś czas. Parę miesięcy, ze względów zdrowotnych.
Z lewej strony są drzwiczki na **[[mały korytarzyk->STRYSZEK2]]**, który biegnie dookoła pomieszczenia.
Jest tu nisko i klaustrofobicznie. Tylko tu śpię. Wolę tu być, kiedy jest ciemno, wtedy nie widać tego koloru.*
~~TATA~~
Cudownie się tu śpi. Jest to okno dachowe, więc jak się człowiek budzi, to widzi niebo, a jak jest noc, to ma gwiazdy nad sobą. Niesamowita sytuacja. Możesz zasypiać pod gwiazdami.
~~JA~~
Tak naprawdę, to od kiedy ty przemeblowałeś ten pokój, to też mi się tam znacznie lepiej śpi.
~~TATA~~
Rano można sobie uchylić to okno, posłuchać śpiewu ptaków, powąchać świat. Lubię strych. Pełni też funkcje gospodarcze, jak każdy strych. Jest tutaj suszarnia. No i jest zabałaganiony bardzo.
~~JA~~
Gdzieś muszę składować swoje rzeczy. Tam i w **[[garażu->GARAŻ2]]**.
~~TATA~~
Cieszę się, że mamy ten strych. W ogóle, bardzo lubię wielopoziomowość naszego domu. Że się wchodzi po schodach, że nie jest płasko. Bardzo to lubię.
~~JA~~
Ja tak samo. Dobry dom.
~~TATA~~
Dobry dom.
***
~~TADZIO~~
Góra to stare książki i stare malunki Gosi. Bawiłem się tam Lego przez pewien czas. Teraz kupiliśmy sobie rzutnik, więc jak możemy, to oglądamy tam filmy.
***
~~MAMA~~
Bolączką tej przestrzeni jest to, że dach przecieka. Tutaj też się gromadzą te moje strachy dotyczące domu. Nie wygląda to najlepiej.
Jak byłam mała i udało mi się wejść na **[[strych->STRYCH2]]**, to wchodziłam na komin. Do okna prowadziły takie maciupeńkie schodki. Oczywiście tego moja mama już zupełnie nie pozwalała robić, ale byłam bardzo szczęśliwa, kiedy mi się to udało.
***
*Jesteś na górze. Małe drzwiczki prowadzą na **[[stryszek->STRYSZEK2]]**. Po kaczych schodach można zejść na **[[dół->LEMAT2]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989070688/in/dateposted-public/" title="DRZWI"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989070688_a703b69a3f_b.jpg" width="724" height="1024" alt="DRZWI"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Te drzwi to wejście do domu. Mają zasuwę, która wydaje wspaniały dźwięk przy zamykaniu.
Dolny zamek został zrobiony po mojej wyprowadzce.
Drzwi otwiera bardzo długi klucz. Nie mam swojego. Po wyprowadzce mój przejął Tadzio, a nikt nie dorobił dodatkowego, więc teraz jestem bez klucza.
Jest tu też krata — od strony wnętrza. Metalowa krata, bardzo ładna, ale cała zasłonięta kurtkami, które tu wiszą. Jest też zrobiona dodatkowa osłonka przed zimnem. Mój tata ją zrobił.
Bardzo lubię te drzwi.*
~~MAMA~~
Bardzo mi się nie podobają. Marzę o tym, żeby je wymienić.
~~JA~~
A ja je tak lubię…
~~MAMA~~
Są zaglonione od dołu. Jak Lemat był młody, to drapał je domagając się wejścia.
Drzwi były kupione w okresie, kiedy wszystko było złej jakości. Drewno było źle zabezpieczone, deski zaczęły pękać… Brzydkie drzwi. Popękane, z plamami zielonymi od dołu, z zadrapaniami od psa w środku. Lemat zresztą nauczył się w końcu sięgać do klamki i otwierać drzwi pyskiem. Bardzo inteligentny pies.
Marzę o tym, żeby wymienić te drzwi. Są takie momenty, kiedy wchodzę na jakieś portale, gdzie mogę kupić starocie, i wpisuję tam hasło „drzwi”. Chciałabym mieć stare i piękne drzwi z litego drewna. Nie ukrywam, że chciałabym, żeby troszeczkę przypominały te, które prowadziły do domu za czasów mojego dzieciństwa.
Te mi w ogóle nie odpowiadają. Denerwują mnie.
***
~~TATA~~
Niedawno wymieniłem w nich zamki i działają teraz lepiej niż kiedyś.
~~JA~~
Według mnie masz z nimi silny związek pod postacią obsesyjnego sprawdzania, czy są zamknięte.
~~TATA~~
Tak. Jestem w stanie w środku nocy wstać i jeżeli nie jestem pewien, że drzwi są zamknięte, to schodzę na dół i sprawdzam.
***
*Jesteś przy drzwiach. Za Tobą są **[[schody wejściowe->SCHODY2]]**. Jeśli przejdziesz przez drzwi, wejdziesz do **[[holu->HOL2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989881467/in/dateposted-public/" title="HOL"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989881467_9e6ba76805_b.jpg" width="724" height="1024" alt="HOL"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Półokrągły hol. Hitem jest chłodne światło, które tutaj jest. Wpada przez luksferę, która tworzy całą tą okrągłą ścianę.
Jest bałagan. Zawsze był. Zawsze giną tutaj czapki, rękawiczki.
Jest ogród zimowy. Część roślin, kiedy robi się ciepło, wychodzi stąd na dwór: albo na **[[schody wejściowe->SCHODY2]]**, albo na **[[balkon->BALKON2]]**. Część zostaje tutaj przez cały rok. Jest tutaj drzewko cytrynowe z sześcioma cytrynami — po jednej dla każdego członka rodziny (włącznie z psem Lematem). Są kaktusy, w części po babci od strony taty.
Jest szafa taty. Za szafą są drzwi na **[[schody do ogrodu->SCHODY OGRÓD2]]**. Kiedyś latem z nich korzystaliśmy, ale potem została tutaj ustawiona ta szafa.
Przy roślinach stoi moja ukochana rzeźba, która stała w moim mieszkaniu. Teraz czeka na mnie tutaj, aż znajdę kolejny dom. Nie jest mojego autorstwa, dostałam ją od przyjaciółki, z którą ta rzeźba wędrowała z mieszkania do mieszkania. W pewnym momencie przyjaciółka stwierdziła, że ktoś inny ma się tą rzeźbą zająć. I to jestem ja.
No i od niedawna, od jakiegoś roku, stoi tutaj skrzynia, która wędrowała od pokoju do pokoju. Była najpierw w **[[pokoju Antka i moim->WSPÓLNY II2]]**, potem, po podziale pokoju, stała w **[[pokoju Tadzia->TADZIO II2]]**. I była tam bardzo długo w formie zajmowacza przestrzeni. W pewnym momencie Tadzio uznał, że ma tego dosyć i skrzynia przyszła tutaj. Jest niesamowita. Kosmiczna. Są w niej różne skarby. Nikt nie wie dokładnie jakie. Materiał w ptaki. To była zasłona w **[[moim pokoju->GOSIA I2]]**. Kość biodrowa człowieka, którą dostała kiedyś moja mama. Z napisem „Dla drogiej Martusi, na wieczną pamiątkę — Marcin”.*
~~TADZIO~~
Jak są u nas jacyś goście, to często mówią, że to jest nasza mała szklarnia. Bardzo to lubię. Lubię tu siedzieć. Liczyć cytryny. Problemem jest to, że w holu jest zimno. Strasznie zimno. Latem też chłodno, ale wtedy można się tu ochłodzić, to akurat nie problem.
***
~~MAMA~~
Hol został zaprojektowany przez tatę Zosi — dziewczyny Antka. W stosunku do reszty domu to nowa część.
~~JA~~
Przez tatę?
~~MAMA~~
Tak. Michał jest odpowiedzialny za całą wieżę. No bo tak to się nazywa. Ta część. Wieża.
~~JA~~
Co?
~~MAMA~~
No tak. Zaprojektował to. Nie wiedziałaś o tym?
~~JA~~
Nie.
~~MAMA~~
Naprawdę.
~~JA~~
To w takim razie kiedy to się wydarzyło?
~~MAMA~~
Dziadkowie zaangażowali w to Michała, kiedy jeszcze był kończącym studia studentem. Postanowili po prostu wesprzeć młodego architekta. Zresztą jego i jego kolegę. Przygotowali razem wizualizację całości: czyli dobudowanej części dziadków i naszej wieży. Co ciekawe, dziadkowie zgodzili się na fragment od jednego i fragment od drugiego. Przypuszczam, że zrobili to, żeby było sprawiedliwie, ponieważ moi rodzice, oprócz tego, że byli purytańscy, to mieli zawsze dużą potrzebę bycia dobrymi i sprawiedliwymi. Dlatego postanowili, że jeden z chłopaków zrealizuje jedną część, a drugi drugą. I akurat nasza jest zaprojektowana przez tatę Zosi.
~~JA~~
Nie wiedziałam o tym.
~~MAMA~~
Zasadniczo chodziło o klatkę schodową. Żeby podzielić wejścia do domów. No a jak już powstał hol, to trzeba było pociągnąć górę, żeby zrobić dodatkowy pokój. I tak powstała wieża.
Mam wrażenie, że ja byłam za młoda i za głupia…
~~JA~~
…nie cierpię, jak tak mówisz.
~~MAMA~~
…żeby jakoś aktywnie brać udział w zatwierdzaniu tych projektów. Żeby wskazywać, co mi się podoba, a co nie.
~~JA~~
Ale to nie świadczy o głupocie.
~~MAMA~~
Pamiętam, że jak zobaczyłam projekt, to były rzeczy, które mi się nie podobały. Ale mam wrażenie, że nigdy nie powiedziałam tego na głos. Może nie miałam śmiałości. I pieniędzy. No bo to moi rodzice byli inwestorami.
Nie za bardzo lubię luksferę. Chciałam mieć przeszklony hol, ale chciałam, żeby tam były szybki. Takie pionowe szybki, a nie luksfery.
~~JA~~
Teraz to jest bardzo modne. Luksfery.
~~MAMA~~
Miałam ochotę, żeby te wąskie szybki były w części dolnej i górnej. Być może jest to zupełnie idiotyczne z architektonicznego punktu widzenia. Ale jakoś nadal trochę żałuję.
Hol jest bardzo przydatny jako miejsce zimowego przechowywania roślin. Nie wyglądają tam pięknie i przez te kilka miesięcy hol nie jest zbyt ładnym miejscem. W pewnym momencie, kiedy przychodzi wiosna, te wszystkie donice rozchodzą się po okolicach domu. Więksozść trafia na **[[balkon->BALKON2]]**, niektóre na **[[schody do domu->SCHODY2]]**. Hol robi się wtedy jaśniejszy, czystszy, przyjemniejszy. I nie robi takiego złego wrażenia przy wejściu.
Tak. Ja bym hol trochę inaczej zorganizowała, gdybym mogła.
***
~~TATA~~
Hol lubię ze względu na rośliny, które tam są. Tam jest moja cytryna. Doglądam te rośliny, martwię się, że niektóre nie rosną tak, jakbym chciał.
Wkurza mnie bałagan. W zasadzie poza skrzynią i roślinami wszystko w tym miejscu mnie irytuje. No może poza szafą z butami, która jest od niedawna.
~~JA~~
Też twoja szafa tam stoi od niedawna.
~~TATA~~
Jest beznadziejna, głównie ze względu na swój wygląd. I strasznie niefunkcjonalna. Jak wszystkie szafy w naszym domu jest pełna ciuchów, które się wysypują przy jej otwieraniu.
~~JA~~
Twoja też taka jest? Myślałam, że jesteś doskonały. Chociaż do twojej zaglądasz tylko ty.
~~TATA~~
Tylko ja, na szczęście. Tylko ja.
***
~~ANTEK~~
Hol jest bardzo intensywny. Nie mamy łagodnego przejścia do domu. Dużo się tam dzieje. Stoi wiele rzeczy.
Na przykład krzesło, które towarzyszy nam przez całe życie.
~~JA~~
Tak.
~~ANTEK~~
Skrzynia, która pojawiła się tam niedawno. Gdzieś się wcześniej pałętała po pokojach i zagracała przestrzeń.
Mama trzyma w niej kość.
~~JA~~
Otworzyłam ją ostatnio z ciekawości i znalazłam buty, kupione dla mamy w zeszłym roku. Wszyscy myśleli, że zaginęły, a one tam były. Dobre buty. Trochę ciasne, ale będę miała na śnieg.
~~ANTEK~~
No ale wiesz, jak jest. Nikt ich specjalnie tam nie schował przed mamą.
***
~~MAMA~~
Jest jeszcze jedna rzecz w holu, której nie widać, bo jest ukryta. Hol ma dwa wejścia. Jedno od ulicy, drugie od strony ogrodu. Drzwi do niego są teraz za szafą taty.
***
*Jesteś w holu. Za Tobą są **[[drzwi wejściowe->DRZWI2]]**. Przed Tobą, po prawej, wejście na **[[schody na górę->SCHODY GÓRA2]]**. Po lewej, za szafą, są **[[schody do ogrodu->SCHODY OGRÓD2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989067323/in/dateposted-public/" title="STARE SCHODKI"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989067323_56b71210ec_b.jpg" width="724" height="1024" alt="STARE SCHODKI"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
To była taka część domu, która była zawsze chłodna. Co się często okazywało korzystne, bo latem można było znaleźć tu cień. Pierwsze zdjęcia, na których mogę siebie zobaczyć, są właśnie stąd. Mała dziewczynka siedząca na pierwszym stopniu tych schodów.
To było takie krótkie wejście do drzwi do domu, które są teraz drzwiami do domu mojej siostry — ciotki Ani.
~~JA~~
I nie było żadnego tarasu?
~~MAMA~~
Był maciupeńki podest. To, co zostało z tych dawnych czasów, to daszek, który jest nad tym wejściem. On obejmował cały ten podest, którego już nie ma. Żeby nie stać w deszczu, kiedy się otwiera drzwi.
***
*Tych schodków już nie ma. Są **[[schody wejściowe->SCHODY2]]** do naszego domu.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989070893/in/dateposted-public/" title="BALKON"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989070893_53a72a9386_b.jpg" width="724" height="1024" alt="BALKON"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Balkon to bardzo ważna przestrzeń. Przez pół roku pełni funkcję salonu. Je sie tam śniadanie, obiad i kolację. I generalnie spędza czas. Jest tam rozkładany daszek, winogrono, zioła. Bardzo dużo roślin, o które dbają moi rodzice. Mają na ich punkcie obsesję. To znaczy radość. Miłość do roślin.*
~~TADZIO~~
Balkon jest cudowny. Zawsze można tam posiedzieć, jak jest ciepło. Dla mnie problem polega na tym, że każdy członek naszej rodziny ma jakieś swoje miejsce. Gdziekolwiek się gromadzimy. Na przykład w **[[kuchni->KUCHNIA2]]** ja siedzę najbliżej okna, tak, że nie widzę, co się dzieje za oknem. W **[[dużym pokoju->SALON2]]** tak samo. A jak jesteśmy na balkonie, to jestem przodem do ściany. Nie mam pojęcia, dlaczego tak jest. Moje miejsce zostało ustalone przed moim urodzeniem. No a ja musiałem się dostosować.
~~JA~~
Trochę to jest frajerskie, ale nic nie zrobisz. Jesteś najmłodszy, musisz teraz cierpieć. Według mnie masz fajne miejsce.
~~TADZIO~~
Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
***
~~ANTEK~~
Balkon jest przede wszystkim miejscem spotkań towarzyskich. Oczywiście kiedy jest ciepło. To jest moje ulubione miejsce w domu. Jest w nim dużo spokoju. To kwestia **[[ogrodu->OGRÓD2]]**, który stamtąd widać.
~~JA~~
Jesteś osobą, która najczęściej korzysta z balkonu.
~~ANTEK~~
Tak. Bo wychodzę na papierosa. W ogóle spędzam dużo czasu w domu, ze względu na covid. Musiałem się przystosować do mieszkania tutaj. Spokornieć.
~~JA~~
No tak, to się rzeczywiście wydarzyło.
~~ANTEK~~
Kiedyś wyczyściłem na balkonie wszystkie kafle. Pożyczyłem od sąsiada specjalną maszynę, żeby je wyczyścić.
~~JA~~
Naprawdę?
~~ANTEK~~
Tak. Ale to nic nie dało. Były czyste przez chwilę, a potem wróciły do swojego poprzedniego stanu.
~~JA~~
Kiedyś też rzucałeś z balkonu kamieniami.
~~ANTEK~~
W naszych kuzynów przed swoją pierwszą komunią. Byłem już po pierwszej spowiedzi i musiałem iść do drugiej, bo rzuciłem w nich tym kamieniem. Całe szczęście, że nic się nie stało. Ale byłem wtedy wściekły… Śmiali się ze mnie.
~~JA~~
Śmiali się?
~~ANTEK~~
No z czystej niechęci bym w nich nie rzucił. Musiałem być porządnie wkurzony.
***
~~MAMA~~
Balkon spełnia absolutnie podstawową rolę w naszym życiu. Teraz jest okres braku balkonu, ale jak przychodzi kwiecień, pierwsze ciepłe dni, wychodzimy na balkon ze śniadaniem, z kolacją. Jesteśmy szczęśliwi. Wszyscy. To jest miejsce, które nas absolutnie scala i spaja. I kochamy je.
~~JA~~
Tak jest.
~~MAMA~~
Co więcej, uważamy, że to jest najlepsze miejsce w całym domu. W sensie w całym budynku. Na całym naszym terenie to jest najlepsze miejsce.
~~JA~~
Na całym Mokotowie właściwie.
~~MAMA~~
Może nawet na całym Mokotowie. Miejsce zupełnie wyjątkowe. Szczególnie, jak jest piękny, letni wieczór, zapalamy świece, ptaki śpiewają. Najlepiej jerzyki. To jest chyba ptak naszego domu, co?
~~JA~~
Tak. Zawsze czekamy na pierwsze jerzyki.
~~MAMA~~
Tak. Jerzyki przylatują w ostatnie dni kwietnia, albo na początku maja. Potem bardzo wcześniej odlatują, już w sierpniu. Kiedy latają, to tak jakby się przekomarzają ze sobą, wydają takie ostre świsty. Uwielbiamy to. Z utęsknieniem czekamy na te świszczące jerzyki nad głową. Najczęściej to się dzieje wieczorem. Siedzimy i słuchamy.
~~JA~~
Zimą mamy sikorki.
~~MAMA~~
Kwiczoły, sójki, kosy. Synogarlice tureckie. Czasami sroki. Srok już tak nie kochamy, bo jedzą jajka innym ptakom. I czasami potrafią zubożyć okolicę. Tak. Ale jerzyki mają absolutnie specjalne względy. Te wieczory na balkonie, kiedy jerzyki świszczą nad głową, to jest moment, kiedy wszyscy czujemy ulgę. Poczucie pełni. Że wszystko jest dobrze, że jesteśmy w miejscu i czasie, w którym powinniśmy być.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Ten balkon jest bardzo ważny.
Jak byłam mała, raz na rok przyjeżdżała do nas ciotka z Genewy. Mieszkała w **[[pokoju dziadków->DZIADKOWIE2]]**, czyli obecnym **[[salonie->SALON2]]**. Ciotka lubiła wracać do Szwajcarii z jakimiś zdjęciami, więc robiła nam sesję zdjęciową na tym balkonie. Przywoziła nam, moim siostrom i mnie, trzy takie same zabawki i trzy takie same ubranka. I ustawiała nas na balkonie w tych trzech identycznych sukienkach i robiła zdjęcie. Jest trochę tych zdjęć balkonowych z dzieciństwa.
Balkon był w ogóle bardzo odrapany. Jak tutaj mieszkałam jako dziewczynka, to było tuż po tym, jak moi rodzice odkupili ten dom od ojczyma mojego ojca. Dom w całości był bardzo zaniedbany. W czasie wojny do **[[pokoju dziecinnego->WSPÓLNY I2]]** wpadła bomba. Jakieś pozostałości tych zniszczeń wojennych pamiętam. Że wszystko było nieeleganckie. Podłoga była brudna, wszędzie jakieś stare fragmenty tynku, jakiejś farby… Tak samo **[[ogród->OGRÓD2]]** był zawalony ogromną ilością śmieci. Nie sprawiało to dobrego wrażenia.
***
~~TATA~~
Taras jest miejscem magicznym, które przenosi nas…
~~JA~~
…do Toskanii.
~~TATA~~
Przenosi nas do lepszego świata. Jak tylko można tam siedzieć, to mam wrażenie, że nic lepszego już mnie w życiu nie spotka. Kiedy jest piękny czerwcowy dzień, kiedy ptaki latają nad głowami i widzisz tę całą roślinność. Kiedy rozwijają się liście winorośli i zawiązki kiści winogron — wtedy czuję, że jestem w najlepszym miejscu na świecie. Mógłbym się przenieść gdzieś indziej, mieć widok na góry, morze, ale po co, skoro mam tutaj widok na **[[dziki ogród->OGRÓD2]]**.
Można powiedzieć, że filozofia naszej rodziny jest taka, by z jednej strony nie przejmować się przestrzenią, która nas otacza, ale żeby tak ją skonstruować, żeby była mimowolnym źródłem doznań estetycznych.
~~JA~~
I inspiracji.
~~TATA~~
I inspiracji. Że ten bałagan, który tu wszędzie jest, jest tego dowodem. Przestrzeń jest ważna jako tło i inspiracja, ale to nie oznacza, że zasuwamy od rana do wieczora, żeby ją porządkować. I to jest filozofia, która w tym domu panuje.
~~JA~~
Sama się zagnieździła.
~~TATA~~
Tak. Można powiedzieć, że to jest forma wyrafinowanego lenistwa, ale ja uważam, że to coś więcej.
~~JA~~
Ja też.
***
*Jesteś na balkonie. Za Tobą jest wejście do **[[salono-sypialni->SALON2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989770781/in/dateposted-public/" title="SCHODY NA OGRÓD"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989770781_9923daf22f_b.jpg" width="724" height="1024" alt="SCHODY NA OGRÓD"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
To wyjście od strony ogrodu okazało się zupełnie nieprzydatne. Trochę szkoda. Teraz te drzwi prowadzące do schodów są zasłonięte szafą, bo jakieś miejsce na szafę musi być.
~~JA~~
One były kiedyś używane, prawda?
~~MAMA~~
Praktycznie nigdy nie były.
~~JA~~
Były czasami. Latem.
~~MAMA~~
Ale są niepotrzebne. Łatwiej jest czasami obejść dookoła, niż biec tym wejściem. Prawie wcale nie były używane.
Te schody służą głównie różom. Łatwiej im się pnie po murze.
***
~~ANTEK~~
To wejście miało nas oddzielać od ulicy, która jest ruchliwa.
~~JA~~
Teraz jest. Ale kiedyś nie była. Przecież ta ulica była całkiem malutka, jak byliśmy mali.
~~ANTEK~~
Ja właśnie się biję z tym, czy mam wspomnienie ulicy przed przebudową, czy nie. Ale pamiętam na pewno wymianę okien.
~~JA~~
Tak.
~~ANTEK~~
Zafundowaną przez miasto ze względu na rozbudowanie ulicy.
***
~~TADZIO~~
Fajne jest to wyjście. Ale nie pamiętam używania go.
~~JA~~
Mnie się wydaje, że ono zostało zastawione szafą w momencie tych różnych przeprowadzek pokojowych. Byłeś bardzo malutki.
~~TADZIO~~
Możliwe.
***
*Jesteś na schodach do ogrodu. Za Tobą wejście do **[[holu->HOL2]]** (stoi w nim szafa, żeby przejść, trzeba ją odsunąć). Przed Tobą zejście do **[[ogrodu->OGRÓD2]]**. Można pod schodami zawrócić i iść przed dom, pod **[[furtkę->FURTKA2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989771521/in/dateposted-public/" title="POKÓJ WSPÓLNY"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989771521_5b2fee4309_b.jpg" width="724" height="1024" alt="POKÓJ WSPÓLNY"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To był pokój mój i Antka. Pamiętam, że kładłam się w nocy na parapecie, zasłaniałam zasłoną i patrzyłam w gwiazdy. Moje łóżko najczęściej zasłaniało drzwi do **[[salono-sypialni->SALON2]]**, a Antka stało pod oknem, albo wzdłuż ściany. W każdym razie było sporo przemeblowań, ale kiedy pokój został podzielony, to moja część była pod narożnymi oknami, więc naturalne było, że **[[mój pokój->GOSIA I2]]** był tam, a **[[Antka->ANTEK I2]]** po drugiej stronie.*
~~JA~~
Ta część była moja. Pamiętam, jak bawiłam się się tutaj czarnoskórą lalką.
~~ANTEK~~
Ona jest **[[u Tadzia->TADZIO II2]]**.
~~JA~~
Tak. Emilka? Amelka. Jakoś tak. Pamiętasz w ogóle jak mieszkaliśmy razem?
~~ANTEK~~
Nie pamiętam. Pamiętam tylko, jak wyglądał ten pokój.
~~JA~~
Ja pamiętam jego ściany, ale nie pamiętam przestrzeni. Właściwie, to pamiętam kąty. Mama mówiła, że nie było wtedy tego okna, które jest **[[u Tadzika w pokoju->TADZIO II2]]**.
~~ANTEK~~
Ja w to nie wierzę.
~~JA~~
Ja też. Musiało być.
~~ANTEK~~
Dla mnie zawsze tam było okno. Ale niewiele pamiętam. Pamiętam piec. On był zawsze ważnym punktem przestrzeni.
~~JA~~
I bardzo duża szafa. Piękna, z gładkiego drewna.
~~ANTEK~~
Z lat siedemdziesiątych?
~~JA~~
Możliwe. Ciemne drewno. Bardzo duża.
~~ANTEK~~
Na nóżkach?
~~JA~~
Nie. Nie wiem, czy ona nie jest przypadkiem u ciotki na dole.
~~ANTEK~~
Może tak. Ale nie pamiętam jej jakoś bardzo.
***
~~MAMA~~
Pamiętam, gdzie stało biurko i gdzie było miejsce przebierania dziecka.
~~JA~~
Ja też to pamiętam.
~~MAMA~~
Przypuszczam, że pamiętasz ze zdjęć. Ono było tam, gdzie jest teraz biurko **[[u Tadzia->TADZIO II2]]**. Stało tam biurko, na którym przebierało się fikające nogami dziecko.
~~JA~~
Ja to pamiętam na tysiąc procent.
~~MAMA~~
Ja bardzo kiepsko pamiętam, jak dochodziło do zmian miejsc waszego spania. Kompletnie mi to umyka. Nie pamiętam, jak wyglądał pokój dziecinny. To, co pamiętam, to jak w czasie jednej bardzo srogiej zimy musieliśmy palić w tym piecu kaflowym. W mieszkaniu były dwa piece, pamiętasz?
~~JA~~
Pamiętam, jak paliliśmy.
~~MAMA~~
A pamiętasz piec w **[[kuchni->KUCHNIA2]]**?
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Były dwa. W sypialni waszej i w **[[kuchni->KUCHNIA2]]**. Ja bardzo chciałam, żeby jeden został. Zresztą moja mama też temu kibicowała.
~~JA~~
Za to babcia Iza nie chciała.
~~MAMA~~
Bo babcia Iza była bardzo nowoczesna i wydawało jej się, że pokój będzie ładniejszy, jeśli nie będzie w nim takiego starocia. I będzie po prostu więcej przestrzeni. Natomiast moja mama bardzo się bała, że znowu będzie wojna. Że przyjdzie moment, kiedy nie będzie jak grzać i wtedy ten piec będzie nam wszystkim niezbędny.
No i paliliśmy w tym piecu tamtej zimy.
~~TATA~~
Z pięć, sześć lat temu.
~~MAMA~~
Z piętnaście. Małgosia była wtedy mała.
~~JA~~
Ja to pamiętam, ale byłam bardzo mała.
~~TATA~~
Mi się wydaje, że później.
~~MAMA~~
Wszyscy siedzieliśmy tutaj razem, zgromadzeni wokół tego pieca.
~~TATA~~
Jakieś śladowe ilości węgla nadal mamy. W krytycznej sytuacji będzie można palić.
***
~~JA~~
Pamiętasz, jak był tutaj pokój mój i Antka?
~~TATA~~
Oczywiście, że pamiętam.
~~JA~~
Mama mnie uświadomiła, że kiedyś nie było tego okna po stronie Tadzia. Nie mogłam się z tym zgodzić, dopóki nie zobaczyłam planu.
~~TATA~~
Nie było. Było tylko to po stronie Antka. Potem zostało tamto wybite ze względu na plany podzielenia pokoju.
Ja się w tym pokoju oświadczyłem twojej mamie i pamiętam go głównie z czasów, kiedy nie mieszkaliśmy w tym domu jako rodzina. To biurko, które jest w **[[moim gabinecie->GABINET OJCA2]]**, było właśnie tu. Albo pamiętam z czasu, kiedy byłaś sama, kiedy pokój nie był jeszcze podzielony.
~~JA~~
No tak. On został podzielony w momencie, kiedy Tadzik się urodził. Tuż po pojawieniu się Tadzika.
~~TATA~~
Nie, to było długo przed przecież. Podział pokoju był niedługo po narodzinach Antka.
~~JA~~
A no tak. Po Tadziku było przebudowanie **[[strychu->STRYCH2]]** na **[[mój pokój->GOSIA II2]]**.
***
*Jesteś w pokoju moim i Antka. Już go nie ma, został podzielony na dwa oddzielne pokoje. Kiedy istniał, przez jedne drzwi można było wyjść na **[[korytarz->KORYTARZ2]]**, a przez drugie do **[[salono-sypialni->SALON2]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989069153/in/dateposted-public/" title="POKÓJ TADZIA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989069153_0917b09373_b.jpg" width="724" height="1024" alt="POKÓJ TADZIA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest pokój Tadka. Kiedyś tworzył z **[[pokojem Antka->ANTEK II2]]** jeden, **[[wspólny pokój->WSPÓLNY II2]]**, w którym mieszkałam z Antkiem. I on mieszkał tu jako pierwszy. To był **[[jego pokój->ANTEK I2]]**. A kiedy ja przeprowadziłam się na **[[strych->GOSIA II2]]**, Antek przeprowadził się do mojego **[[starego pokoju->GOSIA I2]]**, a Tadzio tutaj.
Niedawno zrobił renowację, pozbył się skrzyni, która powędrowała do **[[holu->HOL2]]**, odmalował ściany z pomarańczowego na szary i kupił piękną szafę. Wymienił też biurko.
Z okna widać dom sióstr zakonnych.*
~~JA~~
Gdzie było to biurko?
~~TADZIO~~
Na **[[górze->GÓRA2]]**.
~~JA~~
A to, które było tutaj gdzie teraz jest?
~~TADZIO~~
Na **[[górze->GÓRA2]]**.
~~JA~~
Okej.
~~TADZIO~~
Moje ulubione miejsce to łóżko.
~~JA~~
Święta baza.
~~TADZIO~~
Tak. Lubię też parapet, bo czasami można się tam schować.
~~JA~~
Zawsze masz jakieś towarzystwo.
~~TADZIO~~
Nie zawsze.
~~JA~~
Ale często.
~~TADZIO~~
Jak się wychodzi z mojego pokoju, to na obramówce drzwi jest zaznaczony wzrost ludzi. Bardzo to lubię. Można sobie popatrzeć, jak się wzrasta.
~~JA~~
To była bardzo stara praktyka.
~~TADZIO~~
Ale już jest to zamalowane.
Siedzę przeważnie tutaj. W zasadzie wszystko, czego potrzebuję do życia, tutaj jest. Nawet jedzenie. Sprawiłem sobie nową szafę. Jest bardzo wygodna. Nowe ściany. Tablicę korkową. Zrobiłem duży remont, kiedy się zaczął koronawirus. Zacząłem po prostu patrzeć na ten pokój i go zmieniać.
Mogłaby tu być jeszcze półka z czajnikiem, kilkoma miskami i miejscem na zupki chińskie.
~~JA~~
Masz zupki chińskie w swoim pokoju?
~~TADZIO~~
Nie. Ale chciałbym mieć zawsze ze cztery na zapas. Toby było fajne.
***
~~JA~~
Zabranie stąd skrzyni dużo dało tej przestrzeni.
~~TATA~~
Tak. To był mój pomysł, żeby to zrobić.
~~JA~~
To prawda.
~~TATA~~
Została kupiona też szafa i teraz pokój wygląda całkiem dobrze. Myślę, że jego wielkość jest wystarczająca.
***
~~MAMA~~
Na tej framudze zawsze wyrysowuje się wysokości dzieci. I na tej samej framudze są moje wysokości wyrysowane. Teraz tam jest kilka warstw farby, ale gdyby poskrobać, to jest do znalezienia tam kreska z podpisem na przykład: „Marta, 1976”.
Poza tym w pokoju Tadzia jest jedna rzecz, która mnie martwi. Za ścianą jest rura spustowa, która co jakiś czas cieknie. Jestem mykologiem, też mykologiem budowlanym, więc wiem, co się z tym może wiązać. I w tym wypadku się wiąże. I to miejsce budzi we mnie lęk. Weszłam ostatnio do Tadzia i widziałam, że w tym kącie przy rurze spustowej jest coś nie tak. Jakbyś się przyjrzała, to widać, jak odchodzi tynk. Tam, w tym kąciku, jest nieustanne źródło zła. Ściana jest zupełnie nierówna, może tego nie widać na pierwszy rzut oka, ale jest tam wielki nawis. Kiedyś tynk po prostu spadnie Tadziowi na głowę.
~~JA~~
Jezu, nie mów takich rzeczy. Powiedziałaś to, jak jakąś przepowiednię.
~~MAMA~~
No ale tak będzie.
~~JA~~
Ale na głowę? Nie wolno mówić takich rzeczy. Przecież język jest kreacyjny. Żeś wymyśliła…
~~MAMA~~
No dobrze, to nie na głowę. Na nogi.
~~JA~~
Ale dlaczego na niego akurat? Może spadnie, ale Tadzio będzie u kolegi…
~~MAMA~~
Powiedziałam tylko, że tynk…
~~JA~~
Nie wolno mówić takich rzeczy.
~~MAMA~~
Dobrze.
Ale jest jeszcze jeden lęk związany z domem, który w sumie też bierze się z mojej wiedzy mykologicznej. Otóż mamy drewniany strop. Ten, po którym chodzimy. I on się ugina, to czuć. Nawet jak pies chodzi, czuję te ugięcia stropu. I strasznie się boję.
~~JA~~
Że kiedyś spadniemy w dół?
~~MAMA~~
Że kiedyś będzie trzeba wszystko wymienić. A wtedy cały ten dom przestanie istnieć, bo będzie trzeba wymienić podłogę. Jak się kiedyś okazało, że jest wyciek z lodówki i coś nie tak z belkami pod spodem, to się naprawdę bałam. Bałam się, że ten dom straci swoją tożsamość. Że moment, w którym będziemy musieli zmienić stropy, to będzie koniec świata.
~~JA~~
Tak, jakby to był kręgosłup domu?
~~MAMA~~
Tak. Trochę tak.
***
*Jesteś w pokoju Tadzia. Za Tobą wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989771126/in/dateposted-public/" title="SCHODY NA GÓRĘ"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989771126_04548fa6cb_b.jpg" width="724" height="1024" alt="SCHODY NA GÓRĘ"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tu zaczynają się schody na górę.
Po prawej stronie jest okno, za którym widać mikro-tarasik przed **[[drzwiami wejściowymi->DRZWI2]]**. Teraz zasłania je styropian. Dzięki temu jest cieplej.
Schody są drewniane. Po prostu piękne, tak samo jak poręcz. Świetnie brzmią. Zawsze wiadomo, kto wchodzi, kiedy siedzi się w domu. Zawsze to inne skrzypienie. Inne mamy, inne Antka, dziadków.
To dla mnie ważne miejsce, bo zjeżdżałam tutaj na pupie. Fantastyczna zabawa. Zjeżdżaliśmy z Antkiem na różnych kartonach. Tak samo na poręczy. Na pewno nieraz wlazła mi tutaj drzazga w tyłek. Od tego zjeżdżania.*
~~JA~~
Tadzio, zjeżdżałeś tu?
~~TADZIO~~
Tak. Jak byłem mały.
***
~~MAMA~~
Te schody miały bardzo ważną funkcję. Służyły do zjeżdżania.
~~JA~~
Czyli ty też to robiłaś?
~~MAMA~~
Ty w ogóle tego nie robiłaś w porównaniu do tego, jak my się na nich bawiłyśmy.
~~JA~~
No co ty. Ja to robiłam bardzo często. Najcześciej, jak wychodziliście na imprezy.
~~MAMA~~
Zjeżdżanie po schodach na pupach stanowiło dla nas bardzo ważną, nie codzienną, ale dość częstą rozrywkę.
~~JA~~
Czyli ty mnie tego nauczyłaś.
~~MAMA~~
Może tak było.
Zjeżdżało się i wydawało na każdym kolejny schodku takie odgłosy: uh! — uh! — uh! Raz wbiłam na nich sobie straszną drzazgę.
~~JA~~
Ja też.
~~MAMA~~
Ale u mnie to się skończyło na chirurgii. Chirurg musiał wyciągać mi drzazgę z pupy.
~~JA~~
To może ja w ogóle nie miałam tej drzazgi, tylko twoją zapamiętałam, jako swoją?
~~MAMA~~
Mogło tak być.
Całe te schody, które są teraz naszymi schodami na górę, były górną częścią schodów starego domu. Na dole one zakręcały i schodziły w dół, piętro niżej. W tym miejscu, gdzie jest komórka pod schodami.
~~JA~~
**[[Pakamera->PAKAMERA2]]**.
~~MAMA~~
**[[Pakamera->PAKAMERA2]]**. To było kiedyś **[[półpiętro->PÓŁPIĘTRO2]]**.
***
~~ANTEK~~
Schody na górę. Miejsce zjeżdżania na pupie.
~~JA~~
Dopiero po rozmowie z mamą skminiłam, że to ona nas tego nauczyła. Że ona poleciła nam tę miejscówę, jako zajebistą do zabawy. Pamiętam, że na kartonach zjeżdżaliśmy.
~~ANTEK~~
Tak, tak. Na jakimś starym materacu.
~~JA~~
Na tym, na którym teraz Lemat śpi.
~~ANTEK~~
Nie, ten w **[[pokoju lemata->LEMAT2]]** został przyniesiony z dołu, od ciotki.
~~JA~~
Aha.
~~ANTEK~~
Ze schodami kojarzy mi się też klepka, którą można podnieść. Jest możliwość wyjęcia ze trzech deseczek z klepki i można tam coś schować. Jakąś karteczkę. Wiadomość.
~~JA~~
Może powinniśmy to zrobić? To jest tam, gdzie kończą się schody i wchodzi się na **[[korytarz->KORYTARZ2]]**, nie? Pierwsze deseczki **[[korytarza->KORYTARZ2]]**.
~~ANTEK~~
Tak. Są dziury w tej klepce i można ją podważyć.
~~JA~~
Odkryłeś to, jak byłeś mały?
~~ANTEK~~
Tak. To jest coś, co pamiętam z dzieciństwa.
~~JA~~
Włóżmy tam wiadomość. To będzie fajne.
***
~~TATA~~
Lubię te schody, bo są stare i drewniane. Tak naprawdę są tak stare, jak ten dom. Kojarzą mi się z Lematem, który bardzo często czeka na mnie na górze i kiedy wejdę po schodach, to podaje mi łapę.
~~JA~~
Tylko tobie.
~~TATA~~
Tak.
~~JA~~
Jesteś wybrańcem.
***
~~TADZIO~~
Świetne jest to, że kiedy siedzę w domu i jest już późno, i Antek wraca do domu, to dokładnie wiem, że to on, po krokach, jakie stawia na schodach. Uwielbiam to.
***
*Jesteś na schodach. Na dole na wprost jest wyjście do **[[holu->HOL2]]**, po lewej stronie są drzwi do **[[pakamery->PAKAMERA2]]**. Na końcu schodów jest **[[korytarz->KORYTARZ2]]**.* <a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989069833/in/dateposted-public/" title="KUCHNIA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989069833_1ace308b90_b.jpg" width="724" height="1024" alt="KUCHNIA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
**[[Kuchnia->KUCHNIA2]]** była najpierw **[[gabinetem mojego ojca->DZIADEK2]]**, a potem pokojem mojej siostry.
Strasznie mi się nie podobał ten pokój, kiedy była tutaj Ania. Przede wszystkim przez nowoczesny tapczanik. Nowoczesny jak na lata siedemdziesiąte. Wydawał mi się wyjątkowo mało elegancki i całkowicie bez duszy. Może to też kwestia jego pokrycia… My z Agnieszką miałyśmy dwa wielkie stare tapczany. Dokładnie te same, które teraz mają chłopcy. Trzeba było tylko materace zmienić, ale w sumie te materace, to jeszcze w tym roku żeśmy wyrzucali. Takie z ostrą trawą w środku. Pamiętasz?
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
One były super. Tylko w momencie, kiedy ja byłam nastolatką, zaczęły wychodzić z nich sprężyny, dziurawiąc materac, powodując siniaki i zadrapania na ciele śpiącego człowieka. Ale ostatecznie zostały wyrzucone dopiero teraz. Wydawały się wieczne. A te tapczany pojawiły się w domu, jak ja miałam jakieś trzy lata. No i mamy je do dziś.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
No wiec to, co mi się nie podobało u Ani, to łóżko. Bardzo mi się nie podobało. Wchodziłam do tej przestrzeni z niesmakiem. Siostrę kochałam, ale skoro była między nami duża różnica wieku, nie traktowałam jej jak równej sobie, bo po prostu była dużo młodsza.
Ten pokój był też ciemny. A ja byłam przywiązana do jasności i świetlistości, więc chodziłam tam bez większej przyjemności.
***
*Tego pokoju już nie ma. Wcześniej był tu **[[gabinet dziadka->DZIADEK2]]**. Teraz jest **[[kuchnia->KUCHNIA2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989772236/in/dateposted-public/" title="ŁAZIENKA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989772236_b4ccf00de2_b.jpg" width="724" height="1024" alt="ŁAZIENKA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj jest łazienka. Została wyremontowana ileś lat temu. Z tego, co pamiętam, była żółtawa. Żółte kafelki.
Teraz na podłodze są kolorowe. Nie są stare, mają na takie wyglądać. Kupiłyśmy je z mamą w jakimś meksykańskim sklepie. Jest wanna, piękne rury. Z okna widać okno sypialni moich dziadków. Zawsze mam dylemat, czy widzą mnie nagą w wannie, czy nie. Dlatego mamy tu też rolety. W oknach piękna krata. Piękne są te kraty w oknach, ale trochę nie mają sensu.*
~~MAMA~~
Tutaj stoi piękny wazon, który kupiłam w internecie. Stary. Podoba mi się jego kształt. Pani Lesia go nie cierpi. Chowa go co jakiś czas.
~~JA~~
Bo jej nie pasuje do tego miejsca.
~~MAMA~~
Ja uważam, że jest idealny.
Tutaj zawsze była łazienka. Wanna zawsze była duża. I w tej wannie bardzo często kąpałam się z siostrą, kiedy jeszcze byłyśmy małe.
A jak już był tutaj nasz dom, zrobiłam tutaj najstraszniejszą rzecz w moim życiu. Skaleczyłam moje najstarsze dziecko.
~~JA~~
Uważasz, że to jest najstraszniejsza rzecz w twoim życiu? To wzruszające. Ja też uważam, że to było straszne.
~~MAMA~~
Tadzio siedział w wannie. Ty miałaś dwanaście i pół roku, czy trzynaście lat. No i miałaś patrzeć na Tadzia, który się kąpał. Zaczęłaś się malować z przyjaciółką. Wtedy Tadzio się poślizgnął i zaczął topić. Ty krzyknęłaś i w momencie, w którym ja wpadłam, to go wyciągnęłam…
~~JA~~
Nie, to ja go wyciągnęłam i udzielałam pierwszej pomocy, bo byłam świeżo po kursie.
~~MAMA~~
No w każdym razie kiedy tu wpadłam, to chwyciłam cię za rękę, wbijając ci paznokcie do krwi. No i zostało.
~~JA~~
„Chwyciłam”. Tak „chwyciłaś”, że mam bliznę.
~~MAMA~~
No tak. Byłam w emocjach po prostu. Bardzo się tego wstydzę. To była poważna sytuacja, topiło się dziecko, ale to nie usprawiedliwia łapania drugiego dziecka w sposób, po którym zostają blizny. Które sobie oczywiście rozdrapywałaś.
~~JA~~
No tak. Żeby była pamiątka.
~~MAMA~~
Ładna pamiątka po matce. Coś okropnego. No nie jestem z siebie zadowolona.
~~JA~~
No dobrze już.
~~MAMA~~
Jest tu okno. Widać z niego sypialnię dziadków. Moja mama, która według ustaw norymberskich była żydowskim dzieckiem, przechowała w sobie strach aż do dzisiaj. Przez okno widać ich sypialnię, a w tym miejscu za ścianą, gdzie nie ma okien, jest schowek. W ogóle go nie widać. Jest u nich w domu taka specjalna szafa, za którą jest ten schowek — nieco podwyższony. To jest schowek na Żyda. W razie czego można tam człowieka przechować. Moi rodzice zrobili to miejsce jakieś trzydzieści lat temu. To jest pozostałość ich strachu.
***
~~TADZIO~~
Jedyne prywatne miejsce w tym domu. Co tu dużo mówić… Woda z kranu płynie, można się kąpać.
~~JA~~
To jest bardzo konfliktowe miejsce. Walczymy cały czas o tę prywatność. I bywa gorąco, jak chociażby wtedy, kiedy się kąpiesz, a ja pukam i mówię „Tadziooo, muszę sikuuu!” I wbijam ci tam. No bo to nie jest trudne, wystarczy podważyć haczyk zamykający drzwi.
~~TADZIO~~
No tak. Ta prywatność jest naruszana bardzo często.
~~JA~~
Jest jedna łazienka na pięcioro domowników, więc to oczywiste.
***
~~ANTEK~~
Łazienka to jest jedyne miejsce w domu, które jest intymne w jakiś sposób.
~~JA~~
Tadzio też o tym powiedział.
~~ANTEK~~
Bo my z Tadziem wiemy o co chodzi.
~~JA~~
Wiecie coś, czego ja nie rozumiem.
~~ANTEK~~
Jedyne, co wybija tę intymność, to ojciec stojący i patrzący przez **[[czujkę->CZUJKA2]]**.
~~JA~~
To znaczy?
~~ANTEK~~
Ojciec staje przy **[[czujce->CZUJKA2]]** i patrzy na ulicę. I zdarza mu się robić to zdecydowanie za długo. Że to nie jest jedynie zerknięcie, tylko że tam stoi. I patrzy. I to wyzbywa zupełnie z poczucia prywatności.
~~JA~~
Rozumiem.
~~ANTEK~~
Był też remont. Dość ważny. To jest w sumie jedyne miejsce, w którym mama się zaangażowała w organizację przestrzeni.
~~JA~~
Tak, to było super. Pamiętam, że była w szoku. Wybrała te kafelki, które są na podłodze.
~~ANTEK~~
Tak. Ona miała na to jakąś koncepcję i chciała zrobić tak, żeby jej się podobało. Myślę, że to jest dla niej bardzo ważna przestrzeń.
~~JA~~
Tak myślisz?
~~ANTEK~~
Tak.
Jest jedno ważne miejsce w łazience. Pawlacz, od razu po lewej stronie za wejściem. I tam były płyty winylowe.
***
~~TATA~~
W łazience lubię terakotę na podłodze. Podoba mi się ten wzór.
~~JA~~
Kafelki.
~~TATA~~
To, co jest na podłodze. Terakota.
~~JA~~
A to nie jest…
~~TATA~~
Kafelki są na ścianach pionowych, a na dole jest…
~~JA~~
G… g…
~~TATA~~
Gras… Gres. Gres.
~~JA~~
A jaki masz stosunek do okna w łazience?
~~TATA~~
Lubię je. Właściwie nigdy go nie zasłaniam. Podoba mi się i nie mam żadnych problemów związanych z jakąś ograniczoną prywatnością. Lubię to, że dzięki niemu łazienka jest optycznie większa.
~~JA~~
Ciekawe, że nigdy się nie zasłaniasz. Ja zasłaniam się prawie zawsze.
~~TATA~~
Wszyscy w tym domu się zasłaniają. Oprócz mnie.
~~JA~~
I teraz sie okazuje, kto jest prawdziwym ekshibicjonistą.
~~TATA~~
Czasami zasłaniam, troszeczkę tylko. Ale zazwyczaj tego nie robię.
***
*Jesteś w łazience. Za Tobą wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989880192/in/dateposted-public/" title="SALONO-SYPIALNIA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989880192_81cd2a5eb4_b.jpg" width="724" height="1024" alt="SALONO-SYPIALNIA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To pomieszczenie nazywam salono-sypialnią. Jego oficjalna nazwa jest niedookreślona, ale według mnie to zdecydowanie jest salon, bo jemy tu obiady rodzinne w niedziele i święta. Kiedy przychodzą goście, to też jemy tutaj. I śpią tutaj rodzice.
Jest tu przepiękna szafa mojej mamy. Toaletka, wielkie okno i wyjście na **[[balkon->BALKON2]]**. Jest też półokrągła ściana. Po jej drugiej stronie jest korytarzyk do **[[pokoju Antka->ANTEK II2]]**. Kiedyś jej nie było. Powstała, kiedy nasz **[[wspólny pokój->WSPÓLNY II2]]** został podzielony na osobny **[[pokój Antka->ANTEK I2]]** i osobny **[[mój->GOSIA I2]]**. Więc ten salon był wcześniej większy. I były tutaj drzwi do naszego **[[wspólnego pokoju->WSPÓLNY II2]]**. Takie drugie wejście. Teraz te drzwi to drzwi do **[[pokoju Antka->ANTEK II2]]**. Wtedy, kiedy były jeszcze w salonie, były trochę tajemnym wejściem. Z drugiej strony było zastawione łóżkiem, a z tej słomkową zasłonką. Nie bardzo pamiętam, jak wyglądał salon przed remontem, ale pamiętam, że za tą zasłonką była moja kryjówka.
Jest tu też półka z książkami. Beletrystyka i książki o grzybach. Głównie mojej mamy, poupychane w kilku rzędach. Myślę, że w tym domu jest za dużo książek. Za dużo na taką ilość półek.
Jak są święta, to wyjście na **[[balkon->BALKON2]]** zastawia choinka.
Jak byłam mała, siedziałam na parapecie przy tym dużym oknie i wciskałam stopy za kaloryfer. I tak siedziałam i się grzałam.*
~~JA~~
Jakbyś nazwała tę przestrzeń?
~~MAMA~~
Czy nazwałabym to pomieszczenie salonem? Dla mnie to jest living room. Mniej salon, a bardziej pokój do życia. Pokój, w którym spędzam najwięcej czasu.
Pracuję raczej w pracy, ale jeśli pracę przynoszę do domu, to moim miejscem jest właśnie ten pokój. Zresztą w mojej pracy mam dokładnie taki sam układ siedzenia, jak tutaj. Też jestem skierowana na południowy wschód.
Lubię spędzać czas w łóżku. Szczególnie, kiedy jestem zmęczona, nie czytam na siedząco, tylko się kładę. Wtedy potrafię taką górę książek położyć na stołku i czytać, właściwie jedna po drugiej.
~~JA~~
Nie znam osoby, która czyta tyle i w takim tempie, co ty.
~~MAMA~~
Dużo czytam.
~~JA~~
Obsesyjnie. Kompulsywnie.
~~MAMA~~
Też mi się tak wydaje.
~~JA~~
Trzy książki w tygodniu. Albo cztery, jak dobrze pójdzie.
~~MAMA~~
No może tak być. Zależy od wielkości. Ostatnio czytałam… Czy ty wiesz, że jest książka Stendhala „Różowe i zielone”?
~~JA~~
Nie, ale brzmi świetnie.
~~MAMA~~
Całkiem ciekawe.
No więc jeśli czytam, to mam tu taki stołek, który jest stołkiem z mojej dawnej pracy. Miał być wyrzucony, więc go zabrałam, odremontowałam i jest teraz tutaj. Wysoki stołek laboratoryjny, przedwojenny pewnie. I on właśnie służy mi do trzymania tych wszystkich książek, które tak kompulsywnie czytam. Czasami stawiam tam komputer. Ale najczęściej książki i kubek z kawą albo herbatą. Tak, to jest bardzo przydatna część tej przestrzeni.
~~JA~~
Co jeszcze lubisz?
~~MAMA~~
Lubię te drzwi. Jak myślałam sobie, co lubię w tym domu poza podłogą, to pomyślałam o tych drzwiach. Zawsze tutaj były. Te drzwi i ta klamka. Generalnie lubię tutaj stare rzeczy, które są od zawsze. Są dla mnie kojące. I do takich rzeczy właśnie należą te drzwi.
Lubię ten obrazeczek, który wisi po lewej stronie przy oknie. Miniaturka Matki Boskiej Częstochowskiej. Babcia dostała ją kiedyś od pewnej pani z Krakowa, która powiedziała do niej: „Masz, ty to docenisz, u mnie w domu to zupełnie obojętne”. No i dała jej ten obrazek.
Lubię ten dywan, który jest na stole. W ogóle nie znam domów, w których jest dywan na stole. Ty znasz?
~~JA~~
Nie.
~~MAMA~~
No to jest oczywiście vermeerowskie. To, że ja go tutaj położyłam, musi mieć swoją genezę w obrazach Vermeera.
~~JA~~
Nie wiem, czy nie bardziej van Eycka.
~~MAMA~~
Nie, Vermeera. Jeśli o mnie chodzi, to to na pewno z Vermeera. Takie szczegóły są dla mnie istotne. Ładne — niekonieczne cenne.
~~JA~~
No tak.
~~MAMA~~
Stoi tu lampa, która stała kiedyś u mojej babci. Twojej prababci. Powiedziałam, że bardzo chcę ją odziedziczyć. I teraz jest tutaj.
~~JA~~
Ja też bym bardzo chciała tę lampę odziedziczyć. Lampę i jeszcze…
~~MAMA~~
Moździerz.
~~JA~~
Moździerz.
~~MAMA~~
Moździerz też jest stary, ale nie wiem po kim. Tutaj się schodzą meble po mojej mamie i mamie taty. Wydaje mi się, że szafa jest po dziadku, a stolik po pradziadku. Tych z portretów na ścianie. Dziadek był sędzią. Zresztą babcia, jego żona, zawsze twierdziła, że jestem do niego podobna. Więc, no…
~~JA~~
Przywiązałaś się do niego.
~~MAMA~~
Troszeczkę. Za dużo o nim nie wiem. Chciał być literatem. Podobno kiedyś Wierzyńskiemu pokazał swoje wiersze, a Wierzyński kazał mu złamać pióro.
~~JA~~
Czyli?
~~MAMA~~
Czyli kazał mu więcej nie pisać. To znaczy, że pisał bardzo złe rzeczy. Napisał poemat w młodości pod tytułem „Czarna perła". Chyba go kiedyś czytałam. Myślę, że ojciec tę czarną perłę ma i nie wiem, czy jej czasem nie przepisał. No i było to rzeczywiście bardzo złe. Obawiam się, że dziadek miał dużo chęci i mało talentu, co też po nim odziedziczyłam.
~~JA~~
Nie cierpię takich tekstów. Proszę, żebyś tak nie mówiła.
~~MAMA~~
Mam być autentyczna w tej rozmowie, więc jestem autentyczna.
Jest tu jeszcze ten obraz. „Przyjęcie do konwiktu”. I lustro. No i to też jest historia z innej części domu. Jak wchodziło się po **[[dawnych schodach do domu->STARE SCHODKI2]]**, to w holu, tam gdzie jest teraz mieszkanie ciotki Ani, były dwie rzeczy, które były dla mnie, jako dziecka, bardzo ważne. Po pierwsze lustro. Takie duże, eleganckie, zdobione. Nie wiem co się z nim stało. To, które jest tutaj, jest wynikiem moich prób odszukania tamtego. Też jest ładne, no ale to jeszcze nie to. Drugą rzeczą, na którą wpadało się w tym holu starego domu, był obraz. Dokładnie ten obraz: „Przyjęcie do konwiktu”. Bardzo lubiłam na niego patrzeć. Interesowały mnie w nim dwie rzeczy. Otóż uznałam, że jeden z mnichów jest święty, ponieważ ma aureolę. W ogóle wtedy nie widziałam, że to jest beczka w tle. Byłam przekonana, że ten podrzędny mnich jako jedyny jest święty. Pasowało mi to jakoś do tej sytuacji. No ale okazało się, że to tylko beczka. Druga rzecz, która mnie w tym obrazie zajmowała, to ten chłopiec, który jest przyjmowany do konwiktu. Utożsamiałam się z nim. Miałam wrażenie, że on dostanie za chwilę tęgie lanie od swoich nowych kolegów, którzy się przyglądają z góry. I czułam się zawsze, niemal jak to dziecko, zawstydzona, skonfundowana i nieszczęśliwa.
~~JA~~
Dlaczego się z nim identyfikowałaś?
~~MAMA~~
Może dlatego, że jest na pierwszym planie, a może przez to, że byłam dzieckiem nieśmiałym i niezbyt pewnym siebie. W każdym razie te dwie rzeczy na mnie bardzo oddziaływały, za każdym razem, kiedy wchodziłam do domu. Potem ten obraz zniknął. To znaczy tak naprawdę został przekazany mojej siostrze, tylko nie bardzo jej się podobał, więc trzymała go gdzieś w piwnicy, co spowodowało rozwój różnych pleśni i dostanie się owadów pod szybkę. No ale jest tutaj. W ogóle to „Przyjęcie do konwiktu” to grafika, którą dostał mój pradziadek, ten z portretu, który był najbardziej świetlistą postacią całej naszej rodziny. Łożył na Zachętę Sztuk Pięknych, a Zachęta w ramach wdzięczności za datki co jakiś czas dawała coś swoim darczyńcom. I stąd ten podpis: „Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych w Królestwie Polskiem Członkom swoim za rok 1882”. Więc to jest podarunek od Zachęty dla tego jegomościa. Jestem do niego przywiązana.
W tej chwili jesteśmy w dawnej **[[sypialni moich rodziców->DZIADKOWIE2]]**. Twoich dziadków.
Ten dom, przed tym, jak został podzielony, składał się kiedyś z dwóch części, które były kompletnie oddzielne. Była część gościnna i klauzura. To było przez moich rodziców całkowicie poważnie traktowane. Te wszystkie pomieszczenia, w których jesteśmy teraz, były zamknięte dla odwiedzających. Cały nasz obecny dom.
~~JA~~
A ziomalki nie mogły?
~~MAMA~~
Ziomalki mogły, ale zasadniczo życie towarzyskie miało się na dole toczyć. Góra była miejscem życia rodzinnego. No a młodzi mężczyźni nie mieli absolutnie prawa tu wchodzić.
I tutaj był pokój rodziców. **[[Pokój moich rodziców->DZIADKOWIE2]]** płynnie przeszedł w nasz living room. Na początku pewnie spaliśmy w **[[pokoju dziecinnym->WSPÓLNY II2]]**, ale to trwało bardzo krótko. Musiałabym popatrzeć na zdjęcia, żeby sobie cokolwiek przypomnieć, bo wszystko mi się zlewa.
Mieliśmy tu rozkładany materac ikeowy. Lubiłam go całkiem, bo się łatwo rozkładał.
~~JA~~
Ja mam jakieś wspomnienie z tym materacem. Że poszliście na imprezę, a my zostaliśmy z taką drobną opiekunką z ciemnymi włosami. Pamiętam, jak rozkładamy ten materac i bawimy się poduszkami, a ona bawi się z nami. Taka czarna gąbka, nie?
~~MAMA~~
Czarna gąbka. Bardzo długo ją mieliśmy. Była tak blisko podłogi, a podłoga tak blisko balkonu, że kiedyś wij drewniak wszedł do domu i ukąsił mnie w pośladek. W moim własnym łóżku. Jestem biologiem, ale dopiero wtedy się dowiedziałam, że wije drewniaki potrafią być agresywne jak osy. Naprawdę, bardzo nieprzyjemne doświadczenie.
Nie wiem, czy jestem w stanie sobie przypomnieć ten pokój zanim pojawiło się tutaj to łóżko. W zasadzie nie pamiętam czasu, kiedy nie byliśmy tutaj.
***
~~TADZIO~~
Pokój rodziców. Lubię tam być, bo jest duży stół. Jest tam przyjemnie, ma się wrażenie, że jest bardziej elegancki niż reszta domu. Kanapa rozkłada się na łóżko. Całkiem fajna. No i jest wyjście na **[[balkon->BALKON2]]**.
***
~~ANTEK~~
To jest sypialnia mamy. To nie jest salon.
~~JA~~
Stary, co tydzień jemy tutaj uroczysty niedzielny obiad.
~~ANTEK~~
Dla mnie jemy go w pokoju mamy. To nie jest dla mnie przestrzeń użytkowa. To nie jest salon, w którym mogę alternatywnie spędzać czas. Nie jest tak. To jest pokój mamy. Można czasami tutaj wejść i coś zrobić. No ale to nie jest salon. Nie dla mnie. Według mnie ten dom nie ma salonu. Chociaż wydarzają się tutaj rzeczy.
~~JA~~
Czasami przychodzisz tu porysować.
~~ANTEK~~
Czasami tak, ale to jest kwestia jakiegoś wspólnego spędzania czasu. To nie jest przestrzeń, w której mogę się zamknąć i znaleźć prywatność w innym niż **[[mój pokój->ANTEK II2]]** miejscu.
~~JA~~
Okej.
~~ANTEK~~
Więc sypialnia mamy. Dobrze pamiętam to miejsce z dzieciństwa. Tutaj, przy wyjściu na **[[balkon->BALKON2]]**, stał mały telewizor. Na tym stoliku.
~~JA~~
Pamiętam, jak wkradaliśmy sie tu, kiedy rodzice jedli kolację albo byli w gabinecie i włączaliśmy sobie Cartoon Network. Siedzieliśmy w napięciu i podnieceniu, że oglądamy bajkę, chociaż nam nie wolno. I nasłuchiwaliśmy, czy rodzice czasem nie idą.
~~ANTEK~~
Też pamiętam przełączanie kanałów, jak rodzice wchodzili. Albo wyłączanie telewizora.
~~JA~~
Tak. Czuwanie z pilotem w ręku i przełączanie w ostatniej chwili na Animal Planet.
~~ANTEK~~
Pamiętam też chowanie się pod łóżkiem rodziców. Skitrałem się i długo siedziałem pod tym łóżkiem, i potem w formie żartu wyskoczyłem.
~~JA~~
Wspaniale.
~~ANTEK~~
Tak.
~~JA~~
No właśnie. Bo tutaj było łóżko. Takie gumowe coś. Spleśniało potem. Takie materacowe, czarne. Obrzydliwe.
~~ANTEK~~
Czarny materac rozwijany. On jest teraz na działce.
~~JA~~
Tak. Ten, który jest na działce. I potem było tu łóżko z Ikei. Nie to, które jest teraz. Swoją drogą to tutaj jest strasznie brzydkie. Nie wiem, dlaczego tu jest.
~~ANTEK~~
Mam jeszcze wspomnienie wkładania nóg za grzejnik i grzania się w zimę.
~~JA~~
Dla mnie to było bardzo ważne. I super.
~~ANTEK~~
Było ważne.
~~JA~~
Że bawiliśmy się w **[[ogrodzie->OGRÓD2]]** w śniegu i później się tutaj grzaliśmy.
~~ANTEK~~
Tak.
~~JA~~
Mama robiła herbatkę od serca i grzaliśmy się. Można nawet było oglądać telewizję.
~~ANTEK~~
O tak.
Pamiętam też, że dużym wydarzeniem było zrobienie tutaj tego łuku. Tej ściany. To była, pamiętam, decyzja na ostatnim etapie planowania, żeby zrobić tutaj łuk, a nie ostrą ścianę. I w sumie cały czas jestem wdzięczny, że jest właśnie tak.
~~JA~~
Tak.
~~ANTEK~~
A te zasłony to mamy od zawsze.
Pamiętam też mycie okien na wiosnę. Nie wiem, czy pamiętasz: otwarty **[[balkon->BALKON2]]**, zapach takiej chamskiej, cytrynowej chemii…
~~JA~~
Ale to jest sytuacja, dziejąca się raz do roku.
~~ANTEK~~
Raz do roku, ale bardzo to pamiętam z okresu dziecięcego.
~~JA~~
Tak. Mycie okien. Na **[[balkonie->BALKON2]]** i na **[[czujce->CZUJKA2]]**.
***
~~JA~~
Antek mówił, że to wyłącznie pokój mamy, dla mnie to salono-sypialnia, dla mamy living room. Ty mówiłeś, że to salon, ale przecież też tu śpisz.
~~TATA~~
No tak. Jest jakaś polifunkcjonalność tego miejsca. Ja bardzo bym chciał spać na **[[górze->GÓRA2]]**. Zrobić tam sypialnię. Ale dla mamy jest to niekorzystne rozwiązanie. Ze względu na schody między innymi.
***
*Jesteś w salono-sypialni. Za Tobą wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ2]]**. Po lewej stronie wyjście na **[[balkon->BALKON2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989772126/in/dateposted-public/" title="PAKAMERA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989772126_faf316a3c0_b.jpg" width="724" height="1024" alt="PAKAMERA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest pakamera. Komórka pod schodami.
Tutaj była jedna z moich ulubionych kryjówek. Za tą szafką, która tu stoi, jest taka maleńka, trójkątna przestrzeń. Tam miałam koce, poduszki, było też takie pudło z płytami gramofonowymi, które było moim stoliczkiem. Miałam światełko jakieś. No i to była moja kryjówka. Właziłam do niej przez pudła i siedziałam, czasem przez wiele godzin. Teraz zupełnie nie da się tutaj wejść.
W tym miejscu było kiedyś **[[półpiętro->PÓŁPIĘTRO2]]** i schody na dół, kiedy ten dom nie składał się z trzech mieszkań.
Teraz pakamera służy do trzymania w niej różnych rzeczy. Kieliszki, garnki, talerze, które robiłam z bezdomnymi. Jedzenie.
To była też kryjówka Tadzika.*
~~TADZIO~~
Szafka i góra śmieci. Jak się nie ma klaustrofobii i wdrapie na to wszystko, to za szafą jest mała przestrzeń, w której uwielbiałem się chować.
~~JA~~
Chyba to ja pokazałam ci to miejsce.
~~TADZIO~~
Nie. Chyba Antek.
~~JA~~
Antek się tam nie chował. To była moja kryjówka. Wydaje mi się, że jako dobra siostra podzieliłam się z toba moim magicznym miejscem. A ty teraz mówisz, że to Antek…
~~TADZIO~~
Pamiętam, że tam były jakieś kolorowanki, więc może rzeczywiście to twoje miejsce. Nie wiem.
Czasami tam chodzę po mleko. Jest tam trochę zimno, więc trzymamy tam mleko.
***
~~ANTEK~~
Pakamera kojarzy mi się bardzo dobrze. Przez bazę, która tam jest. Generalnie pakamera to skrytka, która kiedyś była **[[półpiętrem i schodami na dół->PÓŁPIĘTRO2]]**. Taki pawlacz większy.
Jak byliśmy mali, to został przerobiony na bazę. Można było przejść przez półki, za którymi była baza. Rozstawiona jakaś gra planszowa, koce…
~~JA~~
Ja zrobiłam to super miejsce. Oczywiście, że ja. Jestem najstarsza, więc to ja byłam inicjatorką tej przestrzeni. Było tam pudełko z płytami gramofonowymi, które było stolikiem. Twoją inicjatywą było, żeby wyciągąć i przejrzeć te płyty. Mieliśmy stary gramofon i zaczęliśmy odkopywać starą muzykę mamy. A w bazie zrobiło się trochę więcej miejsca.
Jeszcze Tadzio się w niej bawił.
~~ANTEK~~
Według mnie Tadzio nie ma wspomnień z tego miejsca.
~~JA~~
Teraz nie da się tam wejść.
~~ANTEK~~
No tak. Kiedyś było tam zdecydowanie mniej rzeczy. Dało się jakkolwiek przejść.
~~JA~~
Chociaż ja myślę, że tak naprawdę nigdy nie widziałam podłogi tej przestrzeni. Nigdy. Wchodzenie do pakamery to zawsze było wchodzenie na taką kupę czegoś, z nadzieją, że w tej kupie nie ma niczego cennego, albo czegoś, co można by stłuc. Trzeba było zgrabnie wspiąć się na tę górę przedmiotów i przecisnąć za półki. I wtedy było się w bazie.
~~ANTEK~~
Możliwe.
***
~~TATA~~
Pakamera to kolejne miejsce bałaganu.
Kiedyś trzymałem tam wino. Ale teraz już nie.
***
*Jesteś w pakamerze. Za tobą są **[[schody na górę->SCHODY GÓRA2]]**.* <a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989772126/in/dateposted-public/" title="PAKAMERA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989772126_faf316a3c0_b.jpg" width="724" height="1024" alt="PAKAMERA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
To miejsce, kiedy było tutaj półpiętro, pełniło dla mnie bardzo istotną funkcję.
Moi rodzice toczyli dosyć bogate życie towarzyskie. Co jakiś czas przychodziło tutaj dużo znajomych. No i było wesoło.
~~JA~~
Tak zwane towarzystwo trójdzietnych.
~~MAMA~~
Ludzie, którzy dużo śpiewali, trochę tańczyli. Byli bardzo interesujący. Oczywiście dzieciom nie wolno było w tych spotkaniach uczestniczyć. Natomiast moim absolutnie typowym zachowaniem było podsłuchiwanie tych spotkań. Zabierałam ze **[[swojego pokoju->WSPÓLNY I2]]** taki mały dywanik, który miałam pod łóżkiem, kładłam go na półpiętrze i słuchałam tego, co się dzieje na dole. I to mi wystarczyło. Nie musiałam nawet ich podglądać. Podobał mi się ten gwar, te piosenki, które oni śpiewali. Zresztą lubiłam tych ludzi, jeździłam z nimi w dzieciństwie na różne obozy… Bardzo mi grały w duszy te ich śpiewy. Pewnie stąd to moje podsłuchiwanie. Moja siostra tego nie robiła.
~~JA~~
Agnieszka, tak?
~~MAMA~~
Agnieszka. Ania była wtedy trochę w innym świecie. Była młodsza i inaczej się ją traktowało.
~~JA~~
Niedobrze.
~~MAMA~~
Nie, że niedobrze. Inaczej.
No dobra, czasami niedobrze…
~~JA~~
No właśnie.
~~MAMA~~
W każdym razie ja siedziałam i słuchałam. To było dokładnie w tym miejscu, gdzie są teraz drzwi do **[[pakamery->PAKAMERA2]]**.
***
*Tego półpiętra już nie ma. Jest **[[pakamera->PAKAMERA2]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989771521/in/dateposted-public/" title="POKÓJ WSPÓLNY"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989771521_5b2fee4309_b.jpg" width="724" height="1024" alt="POKÓJ WSPÓLNY"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
Mieszkałam w tym pokoju z moją starszą siostrą Agnieszką. I to nie było łatwe sąsiedztwo. Bardzo łatwo było stwierdzić, która część pokoju jest moja, a która Agnieszki. Otóż ten pokój miał okna tylko z jednej strony. Dwa okna narożne. Więc moja część była dobrze naświetlona, a Agnieszki zacieniona. Myślę, że skorzystałam na tym.
~~JA~~
To się odbiło na waszych charakterach.
~~MAMA~~
Myślę, że moja część była dużo lepsza.
~~JA~~
Czyli tak naprawdę to ty nam zaszczepiłaś przeświadczenie, że tamta strona jest lepsza. I dlatego były walki o to.
~~MAMA~~
Nie wiem, ale ja byłam przekonana, że ta część przy oknach była lepsza.
Łóżko było ustawione między ścianą a piecem kaflowym i ten piec był strasznie ważny w czasie naszych zabaw. Wdrapywałyśmy się na niego i skakałyśmy na moje łóżko — z całkiem dużej wysokości. Oczywiście było to absolutnie zabronione przez naszych rodziców, ale ponieważ my nie byłyśmy dziećmi bardzo pilnowanymi, a całe zainteresowanie domu skupiało się na mojej trudnej babci, to czasem ten zakaz łamałyśmy. Z tym że faktycznie było to dość niebezpieczne zajęcie. Kiedyś Agnieszka niefortunnie spadła na plecy. Na szczęście nie na podłogę, tylko na moje łóżko, ale miała moment, w którym nie mogła złapać tchu. Pamiętam to. Horror. Rzeczywisty moment grozy. Myślałam, że minęła minuta, zanim odzyskała dech w piersiach.
~~JA~~
I byłyście wtedy same w domu?
~~MAMA~~
Chyba tak.
Ten pokój był niepodzielny. Nie można go było w żaden racjonalny sposób podzielić. Z jednej strony ogromne okna narożne, z drugiej żadnych okien. A na dodatek my z Agnieszką kompletnie się nie rozumiałyśmy. Inne temperamenty, inne kompleksy. Wszystko inne. Ja byłam niechlujna, emocjonalna, lubiłam ruch, ludzi, mało czytałam, w ogóle mnie nie interesowała telewizja. Agnieszka natomiast była introwertyczna, mnóstwo czytała, z jeszcze większą pasją oglądała telewizję. Naprawdę, nic nas nie łączyło. Rodzice robili, co mogli, żeby nas sprawiedliwie podzielić. Miałyśmy przepierzenie na skos, żeby każda z nas była chociaż odrobinkę doświetlona. No ale to się w ogóle nie sprawdzało. Wyszłam z tego z przekonaniem, że w tym pokoju właściwie nie mogą żyć dwie osoby. Chyba, że coś się zmieni. No i tą zmianą było wybicie okna w części ciemnej. To się stało po urodzeniu się Tadzia — z jedenaście lat temu.
~~JA~~
Co? Mamo.
~~MAMA~~
No tak. Okno zostało wybite tuż przed podziałem **[[pokoju->WSPÓLNY II2]]** na dwa osobne.
~~JA~~
Nie…
~~MAMA~~
Tak. Wcześniej to nie było potrzebne.
~~JA~~
Antek! Chodź proszę. Mama mówi, że to okno zostało wybite jedenaście lat temu.
~~MAMA~~
Wtedy, kiedy miało dojść do podziału.
~~JA~~
Mamo, to okno było już wcześniej.
~~MAMA~~
Ale przecież ja wiem lepiej.
~~ANTEK~~
Ale ono się przecież pokrywa z tym, które jest na dole u ciotki.
~~JA~~
I stara krata jest.
~~MAMA~~
No nie, moi drodzy.
~~ANTEK~~
I stara krata, tak jest.
~~MAMA~~
Ona nie jest stara. Jest zrobiona na wymiar.
~~JA~~
Nie, niemożliwe. Jak to możliwe?
~~ANTEK~~
Ale dlaczego?
~~MAMA~~
Sprawdźcie jak parapet wygląda.
~~JA~~
No. Jest inny.
~~MAMA~~
No jest. To jest całkiem nowe okno, którego wybicie umożliwiło podział **[[pokoju->WSPÓLNY II2]]**. Wiadomo było, że żeby podzielić **[[pokój->WSPÓLNY II2]]**, trzeba je w tym miejscu zrobić. I zdecydowaliśmy się na to w momencie, kiedy dzieci, czyli wy, wymagały podziału.
~~JA~~
Ja w to nie wierzę.
~~MAMA~~
Potem ciotka na dole zrobiła to samo, bo przecież to jest mieszkanie z takim samym układem, jak u nas.
Wcześniej miałyśmy jeden pokój w całości. Z dwojgiem drzwi — jedne w miejscu tych tadziowych, drugie do **[[pokoju rodziców->DZIADKOWIE2]]**. I można było chodzić dokolusia. Zresztą często śniło mi się, że przez te pokoje goni mnie straszliwy czarownik, a ja uciekam przez jedne drzwi, drugie, korytarz i tak w kółko, i okropnie się bałam, że ten czarownik zmieni kierunek biegu. Ale zwykle ten sen się właśnie tak kończył: biegnę co sił i trafiam w ramiona tego straszliwego człowieka.
A jeszcze co do okna narożnego… Jak byłam młoda, miałam trzech kolegów, którzy byli starsi ode mnie o cztery lata. Wiadomo, w tym wieku to strasznie dużo. Oni byli starzy i dorośli…
~~JA~~
A ty ile miałaś lat?
~~MAMA~~
Ja piętnaście, oni dziewiętnaście. Oni byli w klasie maturalnej, a ja byłam w zasadzie jeszcze dzieckiem z podstawówki. No ale związałam się z nimi emocjonalnie. Oni byli dość niedostępni i z trochę innego środowiska. Zawsze przechodzili tą samą trasą z psem, a ja po prostu godzinami siedziałam na parapecie pod tym oknem narożnym, żeby zobaczyć, że oni przechodzą. Jak ich w końcu zobaczyłam, to myślałam, że wszystko jest w porządku i wracałam do życia. To się ciągnęło miesiącami. Jakoś o ósmej albo przed ósmą gasiłam światło, siadałam na parapecie i patrzyłam przez okno. I czekałam, żeby zobaczyć i wrócić do swoich spraw. Bardzo to było dziwne i kompletnie nałogowe zajęcie.
~~JA~~
Byłaś zabujana w jednym z nich i to dlatego tak.
~~MAMA~~
Ja nie byłam zabujana w jednym z nich. Cała ta historia, że jest trzech facetów i jestem ja — to mnie w tym wszystkim pasjonowało. Potem z czasem z tymi chłopakami zaczęłam chodzić na spacery i to też trwało przez kolejne lata, aż w końcu się wszyscy rozstaliśmy na dobre. W każdym razie działo się to na tyle długo, że cała ich trójka odprowadziła mnie na maturę. To było fajne. Ukoronowanie moich wieczorów.
~~JA~~
No ale w sumie jak patrzyłaś? Przecież stamtąd widać dom sióstr tylko.
~~MAMA~~
Ale wtedy siostry jeszcze nie były tak rozbudowane.
~~JA~~
Czyli widziałaś więcej.
~~MAMA~~
Znacznie więcej. Był szerszy widok i mogłam ze swobodą patrzeć, jak idą sobie z psem na spacer. Bardzo to było dziwne. Trudne do zrozumienia.
~~JA~~
No nie wiem, czy takie trudne.
~~MAMA~~
Nie wiem.
W pokoju miałam jeszcze jedno specjalne miejsce. Skrytkę za plecionką przy łóżku. Tam przy przejściu do **[[pokoju rodziców->DZIADKOWIE2]]**.
~~JA~~
No to ja też się chowałam w tym miejscu.
~~MAMA~~
To było dobre miejsce. Rzeczywiście pozwalało się ukryć przed światem. Wtedy to było dla mnie jądro tego domu. Moje miejsce własne. Bezpieczne miejsce. Drugim takim miejscem bezpiecznym była dawna kuchnia, która zresztą jest pierwowzorem naszej kuchni. Z poczuciem bezpieczeństwa wiąże się często osoba, która daje bezpieczeństwo. Teraz pewnie ja nią jestem albo powinnam być, natomiast w moim dzieciństwie była nią moja niania, która w tej kuchni stale przebywała. I ta niania była dla mnie ostoją. Moim kamieniem węgielnym. Nie rodzice, nie babcie, tylko właśnie ta niania, której, jeżeli miałam jakiś problem, mogłam się zawsze zwierzyć. Nawet kiedy byłam w wieku studenckim i myślałam o domu i moim miejscu w nim, to nigdy to nie był mój pokój, ale zawsze ta kuchnia. Kuchnia z nianią. Moje centrum świata.
Muszę cię jeszcze o jedną rzecz zapytać.
~~JA~~
No?
~~MAMA~~
Ja nie wiem, czy ty pamiętasz, ale w tym pokoju, jak jeszcze był połączony — też za waszych czasów — był taki żyrandol w formie trzech misek wiszących na pałąku. Modernistyczny. Pamiętasz go?
~~JA~~
Nie wiem.
~~MAMA~~
To były trzy miski, w które wkręcało się żarówki. Ponieważ każde ze świateł przechodziło przez swoją miskę i dawało cień kolejnej, miałam wrażenie, że widzę anioły na ścianach. Tak się światło formowało. Te miski wyglądały jak skrzydła, a żarówki jak głowa, więc jak byłam mała, miałam wrażenie, że nad moim łóżkiem jest sterczący anioł. I bardzo długo byłam przekonana o jego obecności.
***
~~TATA~~
Tutaj stało biurko, które jest teraz w **[[gabinecie->GABINET OJCA2]]**.
~~MAMA~~
Dokładnie.
~~TATA~~
Jak przyszedłem do tego domu, to tylko ty, Marta, byłaś w tym pokoju. I dokładnie tutaj się oświadczyłem.
~~JA~~
Serio?
~~TATA~~
Przyszedłem z wielkim kwiatem i się oświadczyłem.
***
*Jesteś w pokoju wspólnym mojej mamy i jej siostry. Już dawno go nie ma. Kiedy istniał, przez jedne drzwi można było wyjść na **[[korytarz->KORYTARZ2]]**, a przez drugie do **[[pokoju dziadków->DZIADKOWIE2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989882087/in/dateposted-public/" title="DOMEK LEMATA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989882087_3679e8520e_b.jpg" width="724" height="1024" alt="DOMEK LEMATA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tu jest przestrzeń, z której można przejść do **[[gabinetu ojca->GABINET OJCA2]]**, albo po kaczych schodach na **[[górę->GÓRA2]]**.
Przede wszystkim jest tutaj miejsce naszego psa Lemata. Ma tutaj swój domek. Legowisko, swój obrazek powieszony. Są książki. Dwa regały. Poezja, jakieś klasyki, Rilke, Mann, takie rzeczy.*
~~JA~~
Lemat śmierdzi.
~~MAMA~~
Możliwe. Jest starym psem. Przepraszam, ja nie czuję tego. Jestem człowiekiem pozbawionym zmysłów, mimo, że kiedyś byłam emocjonalna i zmysłowa. Teraz jestem kadłubkiem. Całkiem zabawne.
~~JA~~
Nie, mamo, to nie jest zabawne. Proszę, żebyś tak nie mówiła.
~~MAMA~~
Tata ma wybitnie zmysły wyrobione. Po prostu odczuwa świat znacznie mocniej ode mnie. Ja jestem raczej stonowana, chyba właśnie dzięki tym brakom. Więc jak mówisz, że Lemat śmierdzi, to ja tego nie czuję. No chyba, żeby się przytulił.
~~JA~~
Przepraszam, że poruszyłam ten temat.
~~MAMA~~
On też jest mieszkańcem tego domu. Lemat ma długie pazury, więc jak chodzi, to te pazury słychać.
~~JA~~
To prawda.
~~MAMA~~
W ogóle tego miejsca nie było za mojego dzieciństwa. Był tylko taki podest do ściany, na którym stała drabina na **[[strych->STRYCH2]]** i dziura, przez którą się na ten **[[strych->STRYCH2]]** wchodziło. To wszystko zostało wybudowane razem z **[[holem->HOL2]]**, z całą wieżą. Kacze schody, które sa zaraz przy **[[schodkach->SCHODKI2]]** i prowadzą na **[[górę->GÓRA2]]**, powstały, kiedy zaadaptowaliśmy górę na **[[twój pokój->GOSIA II2]]**. Zastanawialiśmy się, jak to zrobić. Te stropy są bardzo słabe.
Przy domku Lemata jest okno z kratą od wewnątrz i na tej kracie pnie sie roślinka. Hoja. I to jest roślina mojego dzieciństwa. Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek zmieniła okno. Myślę, że nie. To jedna z najtrwalszych rzeczy w tym domu. Nie trzeba jej w ogóle podlewać, prawie wcale nie rośnie, niesamowita sprawa. Co jakiś czas ma kwiaty. Takie tłuste, małe. Baldachy różowych kwiatów.
Małgosiu?
~~JA~~
Tak?
~~MAMA~~
Miałaś rację, że Lemat śmierdzi.
~~JA~~
Dziękuję.
~~MAMA~~
Pod deską w domu Lemata widać okno, które jest na dole **[[schodów->SCHODY GÓRA2]]**, teraz zasłonięte styropianem. To jest idealne miejsce dla psa, bo on ma tutaj wspaniały widok na to, co się dzieje na zewnątrz. No teraz gorszy, bo ten styropian. Zasadniczo bardziej lubi to miejsce latem, niż w tej chwili.
Wisi tu też obraz zrobiony w 1963 roku przez Piotra Roznera, który był pierwszym ukochanym mojej matki, a przy tym wychowankiem ciotki Anny z Genewy, która gościła u nas w pokoju dziadków. Jak pierwszy raz była w Szwajcarii, to Piotr podarował mi ten obraz. Dobrze mi się kojarzy.
~~JA~~
Mamo, jak nie było tutaj kaczych schodów, to wisiał tu taki dzwon krowi, prawda? Taki duży.
~~MAMA~~
Tak. Widzisz, dobrze, że to przypomniałaś, bo ja tego nie pamiętałam. Była tutaj krata i na tej kracie wisiał szwajcarski krowi dzwonek, który teraz jest gdzieś w **[[holu->HOL2]]**, prawda?
~~JA~~
Tak. Jest jeszcze taki bardzo ciężki. Syberyjski.
~~MAMA~~
Tak, tak. A tamten krowi rzeczywiście długo tu wisiał. Chociaż czekaj… On nie jest szwajcarski. On jest słowacki. Przywiozłam go ze Słowacji.
***
~~TATA~~
Jak są jakieś webinaria i drzwi do **[[gabinetu->GABINET OJCA2]]** nie są zamknięte, to wtedy widzę na ekranie siebie na tle tej przestrzeni i tych kaczych schodów. I to jest widok, który bardzo lubię.
~~JA~~
Jest też tutaj domek Lemata.
~~TATA~~
Tak. Lemat ma możliwość patrzenia na świat przez okno.
~~JA~~
Stróżuje przed twoim gabinetem.
~~TATA~~
Nie wiem. Trudno powiedzieć.
***
~~TADZIO~~
Kanapa Lemata strasznie śmierdzi. Strasznie.
***
~~ANTEK~~
Lemat ma najlepsze pomieszczenie w całym domu. Najlepszy widok. Cały czas siedzi i patrzy.
~~JA~~
Jak leży, to widzi styropian, a jak wstanie — ulicę. Nieoczywista przestrzeń.
~~ANTEK~~
Bardzo nieoczywista. Lemat ma dwa portrety w swoim pokoju. Nie ma źle. Dużo książek. Okultyzm, Bosch.
~~JA~~
Pamiętasz te kratę przy **[[schodkach->SCHODKI2]]**?
~~ANTEK~~
Tak.
~~JA~~
Wisiał tam przywieziony przez mamę dzwon.
~~ANTEK~~
Na tej kracie? Przecież on jest ciężki.
~~JA~~
Nie ten z Syberii. Mniejszy taki, krowi.
~~ANTEK~~
Był krowi dzwonek. Nie wiem co się z nim stało, może jest w skrzyni.
~~JA~~
Albo w **[[holu->HOL2]]**.
~~ANTEK~~
Albo w **[[holu->HOL2]]**.
***
*Jesteś w przestrzeni, z której można przejść do **[[gabinetu ojca->GABINET OJCA2]]**, albo wejść kaczymi schodami na **[[górę->GÓRA2]]**. Za Tobą są **[[schodki->SCHODKI2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989070003/in/dateposted-public/" title="KORYTARZ"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989070003_2bcc3d0885_b.jpg" width="724" height="1024" alt="KORYTARZ"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Korytarz. Jest tutaj wnękowa szafa, która była kryjówką. Jest komoda. Komoda to ważne miejsce w domu, bo są tutaj wszystkie majtki i skarpetki mieszkańców. Codziennie odbywa się przy niej szukanie skarpetek i majtek. Bardzo nerwowe, bo oczywiście wszystkie są nie do pary.*
~~TADZIO~~
Próbuję chować majtki i skarpetki w szafie w **[[moim pokoju->TADZIO II2]]**.
*Na tej komodzie kładzie się też klucze. Mówi się, że „coś jest na komodzie”. Nad nią lustro. Bardzo ładne.
Między wejściami do pokojów **[[Tadzia->TADZIO II2]]** i **[[Antka->ANTEK II2]]** jest półko-parapet na drukarkę.*
~~JA~~
Wydrukowało ci się coś.
~~ANTEK~~
Okej.
~~JA~~
Co myślisz o szafie? Oprócz tego, że jest tam mnóstwo twoich rzeczy.
~~ANTEK~~
Jest tam mnóstwo moich rzeczy, które znikają.
~~JA~~
Ale to nie moja wina.
~~ANTEK~~
Nie mam z nią żadnych wspomnień.
~~JA~~
Mnie się wydaje, że chowałeś się tam jak szalony, kiedy bawiliśmy się w chowanego. Oboje się tam chowaliśmy.
~~ANTEK~~
Chowaliśmy się, tak. To była jedna z kryjówek. Ale nie pamiętam specjalnie zabawy w chowanego.
~~JA~~
Na tej parapeto-półce stał kiedyś telefon. Taki na kablu.
~~ANTEK~~
Jakoś się tak utarło, że to jest przestrzeń telefonu. Dziwny jest w ogóle ten parapet nad kaloryferem.
~~JA~~
Dziwny. Z dupy trochę. Ale chyba przez ten telefon on tutaj jest. Żeby był tutaj taki kącik na rozmowę.
~~ANTEK~~
Korytarz to była zawsze przestrzeń zabawy. Pamiętam zabawę i niezadowolenie ojca z jej powodu. Kiedy Tadzio był mały, to kopaliśmy sobie piłkę z jednego końca korytarza na drugi.
~~JA~~
Tadzio też o tym mówił.
~~ANTEK~~
My dość często spędzaliśmy tak czas. Wspólna aktywność.
~~JA~~
Świetne jest to, że kiedy Tadzio przyszedł na świat, to my byliśmy już duzi, więc wiedzieliśmy dokładnie, czego mu będzie brakować. I zapewnialiśmy mu to. Granie w piłkę. Dużo opieki. Dużo luzu i samoakceptacji.
***
~~TADZIO~~
Na korytarzu często grałem z Antkiem w piłkę. Okno na **[[czujce->CZUJKA2]]** było jedną bramką, a **[[pokój Antka->ANTEK II2]]** drugą. Małe boisko, ale przytulne.
***
~~MAMA~~
Bawiłyśmy się tutaj z Agnieszką. Wyciągałyśmy dywaniki z **[[naszego pokoju->WSPÓLNY I2]]**, które normalnie leżały pod naszymi łóżkami i budowałyśmy z nich wyspy. Wypełnialiśmy je plastikowymi zwierzątkami i żołnierzykami. I tak się bawiłyśmy. Chociaż nie lubiłyśmy się jakoś bardzo.
Jest tutaj wnęka. Teraz to szafa, ale kiedyś jej nie było. Była zielona płachta, a za nią jedno z najlepszych miejsc do chowania.
~~JA~~
Później też.
~~MAMA~~
Teraz to szafa. Cała zapełniona twoimi ubraniami.
Jest też komoda. Ten mebel był w dawnym domu, w pokoju stołowym. Czyli w odpowiedniku naszego **[[salonu->SALON2]]**, który był na dole.
~~JA~~
Były w niej talerze?
~~MAMA~~
Nie pamiętam. Nic nie pamiętam.
~~JA~~
Dużo pamiętasz.
~~MAMA~~
Nie. Wyrzucam z pamięci rzeczy, które są mało istotne.
***
~~TATA~~
Lubię ten widok na korytarz, kiedy stoi się tyłem do czujki i patrzy wgłąb, na to rozejście do **[[pokoju Antka->ANTEK II2]]** i do **[[pokoju jadalnego->SALON2]]**. Ładna perspektywa.
~~JA~~
A co myślisz o szafie w korytarzu?
~~TATA~~
W środku jest gigantyczny bałagan, ale same drzwiczki mi się bardzo podobają.
~~JA~~
Mam tak samo.
***
*Stoisz na korytarzu. Za Tobą jest **[[czujka->CZUJKA2]]**. Po lewej **[[schody->SCHODY GÓRA2]]**, którymi można zejść na dół. Po prawej drzwi do **[[łazienki->ŁAZIENKA2]]**. Idąc dalej, po lewej są najpierw **[[schodki->SCHODKI2]]**, potem drzwi do **[[pokoju Tadzia->TADZIO II2]]**. Po prawej wejście do **[[kuchni->KUCHNIA2]]**. Na wprost, na końcu korytarza wejście przez mały korytarzyk do **[[pokoju Antka->ANTEK II2]]** (po lewej) i wejście do **[[salonu->SALON2]]** (po prawej). Nad wejściem do **[[pokoju Antka->ANTEK II2]]** jest **[[pawlacz->PAWLACZ2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989771851/in/dateposted-public/" title="POKÓJ ANTKA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989771851_2c7f0861ea_b.jpg" width="724" height="1024" alt="POKÓJ ANTKA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Ten pokój był kiedyś **[[moim pokojem->GOSIA I2]]**.
Po podziale **[[naszego wspólnego pokoju->WSPÓLNY II2]]** powstał mały korytarzyk. Uważam, że jest urokliwy. W pokoju są wielkie narożne okna ze wspaniałym parapetem. Z jednej strony widać dom sióstr, z drugiej **[[balkon->BALKON2]]**. Jest dużo światła.*
~~JA~~
Jak się nazywa ta roślina?
~~ANTEK~~
To jest oleander.
*Jest tutaj hodowla oleandra.*
~~TATA~~
Zachwyca mnie ten piec kaflowy. Bardzo go lubię.
~~JA~~
Twoja mama go nie chciała.
~~TATA~~
Może nie chciała…
~~JA~~
Ale zostawiliśmy.
~~TATA~~
Nie pamiętam, czy chciała, czy nie chciała.
Piec jest sam w sobie piękny. Były takie zimy, kiedy był rozpalany.
~~JA~~
To prawda.
***
~~ANTEK~~
Myślę o moim pokoju w kontekście Tadzia. Tadzio nigdy nie wchodzi tu bez mojej zgody. To jest rzecz, która nigdy nie stanowiła problemu. Bardzo wcześnie ustaliłem zasady, powiedziałem Tadzikowi, że potrzebuję przestrzeni swojej prywatności, a on to respektuje. Dlatego jestem mu wdzięczny, bo już dawno mógł się zbuntować i normalnie tu wchodzić, a on jako jedyna osoba w domu jakoś szanuje tę moją prywatność.
Problem z tym domem polega na tym, że, może przez te klepki albo drewniany strop, bardzo niosą się dźwięki. Nie ma żadnej izolacji akustycznej. Możliwe, że jedynie **[[gabinet ojca->GABINET OJCA2]]** jest miejscem, w którym jest naprawdę cicho. Cała reszta jest w nieustannym kontakcie ze wszystkim i wszystkimi. Ściana, która oddziela mój pokój od **[[pokoju Tadzia->TADZIO II2]]**, jest z karton-gipsu. W nocy słyszę, jak Tadzio przewraca się w łóżku. Raz na jakiś czas budzę się, kiedy kopie przez sen w ścianę.
~~JA~~
Co za koszmar.
~~ANTEK~~
Tak. Więc ten brak izolacji jest dużym problemem, ale z drugiej strony tworzy uczucie ciągłego życia. Tego, że jest się w nieustannym kontakcie. I może to też jest ważne.
~~JA~~
Myślę, że to mega ważne.
~~ANTEK~~
Mój pokój bardzo długo był zielony. Uznałem, że to uspokajający kolor.
~~JA~~
To była ta sama faza, w której ja malowałam **[[swój pokój->GOSIA II2]]** na strychu. Oboje pomyśleliśmy: „Oho, zielony, kolor nadziei, to świetny pomysł!”. To była moda, w którą oboje wpadliśmy.
~~ANTEK~~
Chcieliśmy się wyluzować.
~~JA~~
Co doprowadziło nas do porządnej nerwicy.
~~ANTEK~~
Ja z tego zielonego wyszedłem niedawno. Przecież przemalowanie mojego pokoju to jest kwestia ostatniego roku. Wcześniej nie dało się tego zorganizować.
W moim pokoju zawsze przeszkadzały mi kraty w oknach. Te od strony **[[balkonu->BALKON2]]**. Zawsze chciałem mieć tam wyjście, szczególnie, że te kraty mają potencjał do otwierania się. Powinny się otwierać, ale się nie otwierają. Każde próby otworzenia ich kończyły sie tylko wyginaniem prętów.
~~JA~~
Miałbyś bliżej na papieroska.
~~ANTEK~~
Tak jest.
~~JA~~
A jak ci tu jest po powrocie z wyprowadzki?
~~ANTEK~~
Ja mam duży problem ze zdefiniowaniem tego, czy to jest mój dom. Nie mam tu żadnego poczucia bezpieczeństwa.
~~JA~~
Żadnego?
~~ANTEK~~
Jestem otoczony przez ludzi, których lubię, ale to nie jest moja przestrzeń. Jest mi tutaj bardzo dobrze, ale czuję, że jestem u kogoś, a nie u siebie.
~~JA~~
To jest ciekawe, bo z jednej strony bardzo to rozumiem, a z drugiej mam tu bardzo duże poczucie bezpieczeństwa. Ale musiałam się najpierw na długo wyprowadzić, żeby to poczuć.
~~ANTEK~~
Myślę, że to może być to. Dla mnie już te trzy miesiące mieszkania gdzieś indziej wniosły zupełnie nową perspektywę.
***
~~TADZIO~~
Wejście do Antka to jest most zwodzony. Nie można na niego wejść. Tylko czasami dostaję pozwolenie. No ale zawsze się trzymałem tego zakazu.
Pamiętam, że jak byłem mały i Antkowi się coś nie podobało, to mówił, że zadzwoni do Pana Wilka i on nas zje. I bałem się tego, że Pan Wilk przyjdzie, jeśli wejdę na teren Antka. Fajnie tam zawsze było, ale zawsze pojawia się w mojej głowie myśl, że jak tam wejdę, to coś się stanie. Jak bawię się piłką na korytarzu i mi tam przez przypadek wpadnie, to zawsze próbuję nie wejść stopami na pole korytarzyka.
Pokój Antka jest przestronny i ma więcej miejsca. Ma dwa okna i fajnie to wygląda.
***
*Jesteś w pokoju Antka. Za Tobą jest wyjście przez mały korytarzyk na **[[korytarz->KORYTARZ2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989882322/in/dateposted-public/" title="CZUJKA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989882322_aa8822c6f3_b.jpg" width="724" height="1024" alt="CZUJKA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To przestrzeń przy oknie. Za oknem biała krata, taka sama, jak we wszystkich oknach.*
~~JA~~
Jakbyś to miejsce nazwał?
~~TADZIO~~
Portalem
~~JA~~
Portalem?
~~TADZIO~~
No tak. Zobacz: tutaj jest ciepło, a tam zimno.
~~JA~~
Ja bym to nazwała wieżą widokową. Matka mówi: „idź na czujkę!”.
*To jest czujka. Domofon nie działa, więc trzeba stać na czujce, żeby patrzeć, czy idą goście. Tu jest słuchawka od domofonu, ale nie działa. Można coś powiedzieć i na dole będzie słychać, ale nie da się otworzyć **[[furtki->FURTKA2]]**.
Jak byłam mała, siadałam na tym parapecie. Bardzo go lubię. Uważam, że jest piękny.*
~~TATA~~
To jest główne okno do kontaktu z cywilizacją. Przez nie patrzymy na świat i cywilizacje pod postacią ulicy. Mamy z jednej strony świat odkryty i hałas, a z drugiej świat schowany i ciszę. **[[Ogród->OGRÓD2]]**.
~~JA~~
No tak.
~~TATA~~
Poza tym na kracie w oknie jest termometr.
Kraty to jest coś, co mnie strasznie irytuje w tym domu. Od samego początku. Są tu od czasów PRL-u, kiedy było dużo włamań do domów. Ludzie sie zabezpieczali, bo przestępczość była większa. Ale nie lubię ich. Przez dwadzieścia sześć lat się do nich nie przyzwyczaiłem.
***
~~MAMA~~
Na czujce stoi głównie Tadzio.
Domofon nie działa i często zdarzają się bardziej naiwni goście, którzy nie wiedzą, że nie otworzymy im przez domofon i stoją tam, czekają na możliwość wejścia. Więc jeśli nie wiemy, czy goście są przyzwyczajeni do naszych zwyczajów, Tadzio stoi i czeka. I kiedy ktoś już przyjdzie, krzyczy i wtedy ktoś wybiega i wpuszcza gościa.
Jak byłam mała, to tutaj zamiast domofonu był przycisk, którym otwierało się **[[furtkę->FURTKA2]]**.
Widok stąd jest niezbyt szeroki. Kiedyś był szerszy, ale została dobudowana wieża. Dawniej widziało się stąd dużo więcej. I w ogóle widok był inny.
~~JA~~
Przede wszystkim ścięto drzewo.
~~MAMA~~
No tak. Tam, gdzie stoi ten platan, stał klon srebrzysty. Bardzo stary. Tak właściwie, to tutaj była cała aleja klonów srebrzystych.
***
~~TADZIO~~
Bardzo lubię stać na czujce.
~~JA~~
Najczęściej stoisz na czujce.
~~TADZIO~~
Najczęściej. To jest nudne, jak się tam siedzi pół godziny i nikt nie przychodzi.
***
*Jesteś na czujce. Za tobą ciągnie się **[[korytarz->KORYTARZ2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989069833/in/dateposted-public/" title="KUCHNIA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989069833_1ace308b90_b.jpg" width="724" height="1024" alt="KUCHNIA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Kuchnia kiedyś wyglądała inaczej. Była tutaj taka pomarańczowa narożna kanapa. Ohydna. Obrzydliwie klejąca, z jakiejś takiej jakby skórki… No ale świetnie się na niej siedziało.
Z okna w kuchni jest widok na dach części mieszkalnej dziadków. Można by było na niego wyjść, gdyby nie krata. Jest też widok na piękny świerk, na komin. Przylatują tutaj ptaki i rzucamy im wtedy suchy chleb.
Po prawej stronie od wejścia stał kiedyś piec kaflowy, ale został wywalony. Taki wysoki. Bardzo piękny.
Te meble są tutaj od początku. Odkąd to miejsce stało się kuchnią. Wcześniej był tutaj **[[pokój Ani->ANIA2]]**, czyli młodszej siostry mojej mamy. Albo mamy. Ale chyba Ani.*
~~MAMA~~
W kuchni był **[[gabinet dziadka->DZIADEK2]]**. Echo tego gabinetu znajduje się teraz w przyziemiu dziadków. To była przestrzeń niezwykle tajemnicza. Mnóstwo półek, szafek, szuflad.
~~JA~~
Nasza kuchnia była **[[gabinetem dziadka->DZIADEK2]]**?
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Myślałam, że **[[pokojem Ani->ANIA2]]**.
~~MAMA~~
Najpierw **[[gabinetem dziadka->DZIADEK2]]**, potem **[[pokojem Ani->ANIA2]]**.
Potem, w momencie, kiedy nastał podział domu, musieliśmy z tatą te kuchnię wyposażyć. Postanowiliśmy się pobrać, kiedy to pomieszczenie było w zasadzie w stanie surowym. Trzeba było robić kuchnię od zera. Udało nam się kupić meble kuchenne. Spryciarsko, spod lady i za połowę ceny. Byliśmy wtedy młodzi i biedni. Dostaliśmy od teściów jakieś pieniądze na urządzenie domu, ale gdybyśmy mieli zapłacić za te meble tyle, ile chcieli za nie w sklepie, to na nic więcej by nam nie zostało. Więc byliśmy z siebie niezwykle dumni, że dowiedzieliśmy się o producencie i jakoś to ogarnęliśmy bezpośrednio od niego. Poza tym nam się te meble całkiem podobały.
Jak byłam w ciąży z tobą, przez kilka miesięcy byłam w szpitalu w Kamieniu Pomorskim. Zaczęłaś się za wcześnie rodzić i trzeba było przez trzy miesiące doprowadzić cię do odpowiedniej wielkości. Jak wróciłam do domu po tych trzech miesiącach i weszłam do tej świeżo zrobionej kuchni, to się zachwyciłam. Myślałam: „jak tu jest pięknie, jak wspaniale, jak bosko!”. To był moment, w którym poczułam, że ta kuchnia jest czymś rewelacyjnym i wymarzonym.
I te meble są do dziś. Trochę się rozpadają, ale są do dziś.
Bardzo lubię podłogę w domu, ale chciałabym, żeby była bardziej zadbana. Denerwują mnie śmieci na podłodze. Nie lubię też, jak posadzka w kuchni jest brudna. Generalnie nie denerwuje mnie wiele rzeczy, ale na to zwracam uwagę. No i jeśli chodzi o podłogę, w kuchni jest dziura pod podłogą. W jednym miejscu uginają się deski. To pewnie przez jakieś ubytki w stropie. Więc to jest dla mnie niepokojące miejsce. Co jakiś czas sprawdzam, jaki jest stan podłogi.
***
~~TADZIO~~
Kuchnia to jest chyba moje trzecie ulubione miejsce w domu. Pierwszym jest **[[mój pokój->TADZIO II2]]**. Drugim **[[kibel->ŁAZIENKA2]]**. A trzecim kuchnia.
Czajniki, kubki. Tutaj dzieje się większość obowiązków domowych. Można tu robić różne rzeczy. Tort na przykład.
~~JA~~
Najcześciej robisz herbatkę od serca.
~~TADZIO~~
Herbatka od serca do nic nadzwyczajnego. Herbata, cytryna i sok. Ale mamy na to nazwę.
~~JA~~
Sok malinowy. Nasza rodzinna specjalność. Jesteś jej największym fanem, ale ja też jestem jej fanką.
~~TADZIO~~
Problem w tym, że nie smakuje, kiedy jest lato, bo jest za gorąco.
~~JA~~
To wynalazek mamy.
~~TADZIO~~
Tak.
W lodówce jest wszystko i tak naprawdę nic.
~~JA~~
Dużo pleśni.
~~TADZIO~~
Tak dużo pleśni.
*Mama jest mykologiem.*
~~TADZIO~~
Mama chyba kiedyś zakopała kreta w zamrażarce.
~~JA~~
Nie pozwala niczego wyrzucać, bo ją to podnieca. Lubi to.
***
~~TATA~~
Lubię kuchnię. Podobają mi się meble. W ogóle mi się nie znudziły.
~~JA~~
Poza **[[gabinetem->GABINET OJCA2]]**, najwięcej czasu spędzasz w kuchni.
~~TATA~~
Tak. Bo zajmuję się głównie porządkiem w kuchni.
~~JA~~
Antek też.
~~TATA~~
Wyrzucam śmieci, robię takie rzeczy, których nikt inny nie robi.
~~JA~~
I chwała ci za to.
~~TATA~~
Ale znów jest bałagan. Zmora tego domu.
~~JA~~
Ale dzięki temu jest trochę przytulnie.
~~TATA~~
Ja lubię ten dom szczególnie w środę, jak wychodzi pani Lesia. Jestem wtedy nim zachwycony. Później z kolejnymi dniami mój zachwyt blaknie.
***
~~ANTEK~~
Kuchnia jest strasznie ciasna. Kiedyś stał tam piec, teraz jest po nim dziura. I stoi tam zmywarka.
~~JA~~
Czyli ty tę przestrzeń postrzegasz jako dziurę po piecu, a nie miejsce zmywarki?
~~ANTEK~~
Tak. To jest dziura po piecu. Potem pojawiła się nad nią szafka. Najładniejsza szafka, która jest w kuchni.
~~JA~~
To prawda.
~~ANTEK~~
W kuchni jest wieczny syf. Czasami w ramach zabawy staram się ją wyczyścić, ale to tak, jakby budować domek z Lego tylko po to, żeby go potem rozwalić i zbudować coś innego.
~~JA~~
Lego…
~~ANTEK~~
No mieliśmy bardzo dużo Lego. Pamiętam moment, kiedy kupowaliśmy tę wielką skrzynię z klockami.
~~JA~~
To było fantastyczne. Bardzo dużo się nimi bawiliśmy. Kocham Lego. Tadzio nie miał aż takiej zajawy…
~~ANTEK~~
Tadzio nie miał. Ja miałem większą, kiedy się z nim bawiłem, jak był mały.
~~JA~~
No dobra. A propos kuchni i twojego sprzątania: ja pamiętam moment, w którym uświadomiłam sobie, kim jesteś, przez pojawienie się tej twojej potrzeby porządkowania. „Antek jest pedantem, to ciekawe. Jest zupełnie inny niż ja”.
~~ANTEK~~
Wiesz, przestrzeń własną możesz mieć idealnie zasyfioną, ale przestrzeń wspólna powinna być uporządkowana i maksymalnie praktyczna. A tutaj nigdy to nie występowało. Kuchnia to jest dla mnie miejsce ogromnej frustracji. Przeszedłem chyba przez wszystkie możliwe warianty stworzenia systemów uporządkowania przestrzeni. Jakieś podziały w lodówce, żeby nabiał był w jednym miejscu, mięso w drugim, wino w trzecim… Nigdy to się nie utrzymywało. Mimo, że wszystko było opisane.
~~JA~~
Ale gdyby ciebie to tak nie irytowało, gdybyś nie miał wobec czego się buntować, to może być nie poszedł na takie studia.
~~ANTEK~~
No tak. Nie doszedłbym do tego momentu.
~~JA~~
Jesteś na wzornictwie i będziesz sobie planował przestrzenie tak, jak ci się podoba. Porządnie. Ja na przykład uważam, że zajmuję się śpiewem, bo ojciec na mnie krzyczał, że bez przerwy śpiewam.
~~ANTEK~~
Gosia. Mnie jest głupio tak demonizować naszych rodziców. To są dobrzy ludzie. Nikt ich nie nauczył bycia rodzicami.
~~JA~~
No są dobrzy. Są.
***
*Jesteś w kuchni. Za Tobą wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ2]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989069478/in/dateposted-public/" title="PAWLACZ"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989069478_232c17f8f1_b.jpg" width="724" height="1024" alt="PAWLACZ"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*__[[Pakamerę->PAKAMERA2]]__ i pawlacz lubię przede wszystkim za ich nazwy.*
~~ANTEK~~
Jest nad **[[moim pokojem->ANTEK II2]]**. Został zrobiony po tym remoncie, kiedy podzielono **[[nasz pokój->WSPÓLNY II2]]**.
~~JA~~
Ty uważasz, że on został zrobiony dopiero wtedy?
~~ANTEK~~
Tak. To ma sens.
~~JA~~
Rzeczywiście. To ma sens. Czyli pawlacz istnieje od czasu podzielenia **[[pokoju->WSPÓLNY II2]]**.
~~ANTEK~~
Tak. Kiedyś stały tam stare głośniki rodziców. Ojca. I zostały niestety wyrzucone, zanim zdążyłem się za nie zabrać. Były tam też jakieś gramofony, stary sprzęt audio.
Teraz to przestrzeń, w której są bombki na choinkę. Stare zdjęcia też.
~~JA~~
Wspinaliśmy się tam.
~~ANTEK~~
Ważnym wydarzenim był moment, w którym przychodziły święta i można było się tam wspiąć, żeby zobaczyć co tam jest. To była zawsze wyjątkowa przestrzeń.
***
~~TADZIO~~
W pawlaczu trzymamy wszystkie rzeczy na choinkę. Też jakieś stare poduszki. Ja tam wchodzę zawsze. Pawlacz jest fajny, bo jest mały. Droga wejścia przebiega następująco: krzesło, parapet nad kaloryferem, czyjeś ramię i wdrapanie się do pawlacza.
***
*Jesteś w pawlaczu. Ostrożnie schodząc na dół po czyimś ramieniu, parapecie nad kaloryferem i krześle, znajdziesz się z powrotem na **[[korytarzu->KORYTARZ2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989068773/in/dateposted-public/" title="SCHODKI"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989068773_7aa603244a_b.jpg" width="724" height="1024" alt="SCHODKI"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Kiedy masz doła, to te schodki czekają, żeby na nich przysiąść. Albo kiedy nie ma się siły, żeby iść gdziekolwiek indziej, to po prostu się na nich siada.
Jest przyczepiona do ściany drewniana szyna. Kiedy dzieci były małe, wsuwało się w nią taką małą ściankę, żeby nie było przejścia do **[[gabinetu taty->GABINET OJCA2]]**. Potem to była przeszkoda dla psa, bo tata przez długi czas nie lubił się z Lematem. A teraz są najlepszymi przyjaciółmi.
Była tutaj też krata, podobna do tych, które są w oknach. Z boku. I wisiał na niej krowi dzwonek.*
~~ANTEK~~
Ta wsuwana ścianka stanowiła pewne wyzwanie. Dało się przez nią przejść. Cały czas są po niej szyny.
Była tam też krata. Taka w stylu tych, które mamy w oknach. Nie wiem, czy masz to wspomnienie.
~~JA~~
Mam.
***
*Jesteś na schodkach. Za Tobą jest **[[korytarz->KORYTARZ2]]**, przed Tobą **[[przestrzeń, w której jest domek Lemata->LEMAT2]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989070428/in/dateposted-public/" title="GABINET OJCA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989070428_b1e3f06d1e_b.jpg" width="724" height="1024" alt="GABINET OJCA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Gabinet ojca. Dwa biurka, widok na ogród przy jednym, na ulicę przy drugim. To drugie jest biurkiem mamy, ale z niego nie korzysta, bo pracuje w **[[salonie->SALON2]]**. Kiedyś to miejsce było **[[gabinetem mamy i taty->GABINET MATKA OJCIEC2]]**.*
~~TADZIO~~
Gabinet ojca to jest miejsce podobne do **[[pokoju Antka->ANTEK II2]]**. Strefa zamknięta. Co prawda nie jest tak, że muszę pytać, czy mogę wejść, ale drzwi zawsze są zamknięte, więc jedynie słyszę jakieś rozmowy przez telefon albo internet. To był **[[gabinet naszych rodziców->GABINET MATKA OJCIEC2]]**, ale teraz pracuje tam tylko ojciec, bo matka przeniosła się z pracą na łóżko w **[[salonie->SALON2]]**. Albo do swojej pracy po prostu.
***
~~MAMA~~
Ważne są dla mnie te okna. Widok znad mojego biurka jest ładny, ale popołudniem. Wcześniej jest dosyć ciemno.
Teraz to przestrzeń taty. On się rozbudowuje. Jakiś czas temu było tu znacznie mniej rzeczy, mniej książek. Tata nie musiał obstawiać się drugim stolikiem. Jego biurko kupiliśmy gdzieś… W każdym razie jest używane. W szufladzie znaleźliśmy zdjęcie poprzedniego właściciela: pana adwokata Maślanki. I teraz przynajmniej wiemy, że tata siedzi przy biurku mecenasa Maślanki.
Jak ojciec był jeszcze kawalerem, to miał przy swoim biurku kawalerskim powieszony „Ogród rozkoszy ziemskich” Boscha. Mały i wyblakły, więc w pewne święta postanowiłam mu podarować reprodukcję w lepszym stanie. I ta jest większa, ale ma już ze dwadzieścia lat i też wyblakła. Wygląda prawie jak ta, którą wymieniałam.
Ja nie lubię ustawiania zdjęć na półkach, a tata bardzo lubi. Chociaż jest tu zdjęcie, które mi się podoba, a to dlatego, że mam wielką słabość do miejscowości, która nazywa się Jarosław. Jeździliśmy do Jarosławia na festiwale muzyki dawnej. Zaczęliśmy, jak Antek miał może roczek… No i przez wiele lat tam powracaliśmy. Na tym zdjęciu jesteście z Antkiem przy jakiejś starej jarosławskiej kamienicy. Lubię to zdjęcie, bo mam stamtąd dobre wspomnienia. Z wami i tym miejscem.
Ojciec obstawia się zdjęciami. Ciebie jest tu najwięcej. Na przykład tutaj: ty na **[[balkonie->BALKON2]]**. Nasze weselne zdjęcie, zrobione przed wejściem — **[[przy drzwiach->DRZWI2]]**.
Jest tu Budda, chyba druga naprawdę cenna rzecz w tym domu. Jest z Nepalu i to podobno dość stary posążek. Przywieziony przez ciotkę Annę z Genewy. Trochę bez sensu ten Budda tam siedzi, tak smętnie i z boku. Powinien mieć lepsze miejsce.
***
~~ANTEK~~
Bardzo ważny jest obraz Boscha, który jest nad biurkiem ojca. Za mojego życia zupełnie wyblakł. Pamiętam jego intensywne kolory i jak intensywnie je tracił. Ważna w gabinecie jest tez atmosfera książek.
~~JA~~
Jest cudowna.
~~ANTEK~~
Czujesz, że jesteś w miejscu otoczonym wiedzą. Przez samo przyglądanie się grzbietom można doszukać się wielu ciekawych rzeczy. Na przykład „Kosmiczna cebula”. Wiem, gdzie leży, ale nie przeczytałem jej w końcu.
Do tej przestrzeni nie było wstępu, kiedy byliśmy dziećmi. W ogóle, jak tak sobie myślę, to ten dom jest bardzo pocięty. Najpierw oddzielał nas ojciec, potem ja byłem oddzielony od ciebie, później ja oddzieliłem Tadzia…
~~JA~~
Ja nie pamiętam, żebym cię oddzielała.
Tak naprawdę to, co jest ważne w tym domu, to to, że jest otwarty. My nie bardzo mogliśmy nocować w innych domach.
~~ANTEK~~
Tak. Ale tutaj mógł przyjść każdy.
~~JA~~
I to z inicjatywy matki. Ojciec był zawsze na nie, ale jego zawsze można było…
~~ANTEK~~
Zamykał się w pokoju.
~~JA~~
Miał swoje mieszkanko, a reszta domu stała otworem. Olga bardzo długo tu mieszkała. Teraz jest w sumie naszą przyrodnią siostrą.
~~ANTEK~~
Tak.
~~JA~~
Wiele przyjaciółek tu pomieszkiwało, ale głównie ona.
~~ANTEK~~
Do mnie ludzie przychodzili na **[[balkon->BALKON2]]**.
~~JA~~
Tak. Na papieroska. I zawsze mama zagadywała.
***
~~MAMA~~
Jest jedna rzecz, o której nie wolno pisać. Może tylko oględnie. Ten obraz kupiłam na Allegro. Nie ma go w żadnych katalogach, ale wszystko wskazuje na to, że jest autentyczny. Ktoś, kto go sprzedawał tego nie wiedział. Był opisany po prostu jako Chrystus.
~~JA~~
No ale sprawdzały to i historyczka, i historyk sztuki.
~~MAMA~~
Sprawdzali oględnie. Wisi tutaj, w gabinecie, bo jest dość ciemno.
~~TATA~~
No ale my nie mamy wątpliwości.
~~MAMA~~
Przy czym ja nie wielbię go za autentyczność. Ten Chrystus mnie urzeka. Już powiedziałam, że jak będę bliska śmierci, to proszę mi go przed nosem postawić. I wtedy mogę umierać.
~~JA~~
I jeszcze śpiewać Kochanowskiego.
~~MAMA~~
Kochanowskiego na pogrzebie. Wczoraj byłam na pogrzebie i śpiewali „Zwycięzca śmierci”. Też mi się to podobało. Więc może być najpierw „Zwycięzca śmierci” a potem „Czego chcesz od nas, Panie”.
***
~~TATA~~
Bardzo lubię ten gabinet. Dobrze się w nim czuję. Jestem otoczony rzeczami, które mają dla mnie znaczenie. Na przykład pracami Antka z jego teczki na ASP.
~~JA~~
Sześć półek z książkami.
~~TATA~~
Dużo półek z książkami. Obrazy, które bardzo lubię. Przed moimi oczami Bosch. Zdarza mi się po prostu patrzeć na jakiś fragment tego obrazu. Jest już bardzo wyblakły, ale nadal zdarza mi się przyglądać różnym szczegółom, które w sobie ma. Nie chcę używać górnolotnych słów, że go kontempluję...
~~JA~~
Masz też okno.
~~TATA~~
Mam okno z widokiem na **[[ogród->OGRÓD2]]**. I mam też rośliny, które podlewam i pielęgnuję. Bardzo są dla mnie ważne. Mam biurko. Pamiętam, że jest to biurko po jakimś adwokacie. Jak je kupiliśmy po ślubie, to znaleźliśmy nawet zdjęcie tego pana w szufladzie. Biurko jest starym meblem, które kompletnie do mnie pasuje.
~~JA~~
To prawda. I masz przewspaniałe krzesło.
~~TATA~~
I mam cudowne krzesło. Wspaniałe. Ja tutaj wszystko lubię. Jest również bałagan…
~~JA~~
…ale przynajmniej jest twój.
~~TATA~~
Są tu też rzeczy mamy. Zdarzało się, że mama pracowała przy drugim biurku, ale to nie okazało się dobrym rozwiązaniem.
Mam tutaj obrazy mojego syna i mojej córki. I to są rzeczy bardzo ważne dla mnie. Patrzę na nie od czasu do czasu.
~~JA~~
Istotne dla tej przestrzeni jest też to, że drzwi są prawie zawsze zamknięte.
~~TATA~~
Tutaj? Czasami są przymknięte.
***
*Jesteś w gabinecie ojca. Za Tobą wyjście do **[[przestrzeni za schodkami->LEMAT2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989069833/in/dateposted-public/" title="KUCHNIA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989069833_1ace308b90_b.jpg" width="724" height="1024" alt="KUCHNIA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
Gabinet dziadka był miejscem, gdzie mój ojciec znikał. Życie toczyło się na dole, a moja babcia, twoja prababcia, była bardzo trudną osobą i mój ojciec był chroniony przed nią, więc mógł się tutaj schować. Zniknąć, schronić się. To był jego schowek. Jego i na niego.
Potem rodzina się rozrosła i trzeba było dziadka gdzieś przenieść. A ten pokój przejęła moja siostra.
~~JA~~
Ania.
~~MAMA~~
Ania.
~~JA~~
Dziadek jest zbieraczem, więc przeniesienie go do piwnicy miało większy sens. Bo kolekcjonuje tam wszystko.
~~MAMA~~
Potem, jak Ania zaczęła tu mieszkać, już nie miał dobrego schowka. Ten czas przez narodzinami mojej młodszej siostry był dla niego chyba najłagodniejszy.
***
*Gabinetu dziadka już nie ma. Potem w jego miejscu był **[[pokój ciotki Ani->ANIA2]]**. A teraz jest **[[kuchnia->KUCHNIA2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989069153/in/dateposted-public/" title="POKÓJ TADZIA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989069153_0917b09373_b.jpg" width="724" height="1024" alt="POKÓJ TADZIA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~ANTEK~~
W obecnym pokoju Tadzia mieszkałem długo. Właściwie mam bardzo mało wspomnień z etapu, kiedy te pomieszczenia były połączone w **[[jedno->WSPÓLNY II2]]**. Pamiętam remont, jak przenieśliśmy się na jego czas do dziadków.
~~JA~~
Serio? I gdzie spaliśmy?
~~ANTEK~~
Po kątach.
~~JA~~
A co pamiętasz z czasu mieszkania w pokoju Tadzia?
~~ANTEK~~
W tym wywietrzniku, który jest od strony **[[Tadzia pokoju->TADZIO II2]]**, są cały czas dziury w wylocie, bo strzelałem do niego z łuku. Strzały były tam powbijane.
~~JA~~
W tej ścianie tadziowej?
~~ANTEK~~
Tak.
~~JA~~
Tak, totalnie. Przecież to było mega podziurawione. Ty strzelałeś i wszystko było w dziurach.
~~ANTEK~~
Wszystko. Wszystkie moje szafy były podziurawione.
~~JA~~
Szafa na ubrania.
~~ANTEK~~
I ściana przede wszystkim. Przecież ja miałem wywierconą dziurę kciukiem w ścianie. Na długość kciuka.
~~JA~~
Naprawdę?
~~ANTEK~~
Tak. Ściany były wtedy żółte.
~~JA~~
Biedny. Musiałeś sobie coś odreagowywać.
~~ANTEK~~
Rodzice byli wściekli o te dziury. Mieliśmy szafy z Ikei z takimi plastikowymi okienkami, do których strzelałem z pistoletu na kulki. W pewnym momencie potraktowałem jedno z tych okienek z kopa i zrobiła się dziura. No… Faktycznie. To była jakaś patologia. Albo odreagowywanie.
~~JA~~
Bardzo brutalna forma spędzania wolnego czasu w zamknięciu.
~~ANTEK~~
A pamiętasz zamykanie w pokoju jako formę kary?
~~JA~~
Tak.
~~ANTEK~~
No to ten pokój był tego przestrzenią.
~~JA~~
Za karę byłeś zamykany w pokoju i dlatego się wyżywałeś.
~~ANTEK~~
Nie doprowadziłbym do kojarzenia tych dwóch rzeczy. Ale faktycznie, ten pokój był też jakąś celą. Oprócz tego, że był mieszkaniem.
~~JA~~
„Marsz do pokoju!” Pamiętam.
~~ANTEK~~
Czy łóżko stało w innym miejscu? Chyba nie. Tam jest bardzo wąsko. To nie jest przestrzeń do życia. W ogóle.
~~JA~~
Tam się też robiło często przemeblowania.
~~ANTEK~~
Tak. Trzeba było po prostu raz na jakiś czas coś zmienić.
Dla mnie ten pokój jest cały czas żółty. I ma lampę taką… Pamiętasz tę lampę? Z takim trójkątnym kloszem.
~~JA~~
Szklaną?
~~ANTEK~~
Tak.
~~JA~~
Taką wyciąganą w dół!
~~ANTEK~~
Wyciąganą w dół, ze spiralą.
~~JA~~
Czerwoną.
~~ANTEK~~
Nie czerwoną, żółtą. Mi się wydaje, że wszystko miała żółte.
~~JA~~
Nie, czerwoną.
~~ANTEK~~
Tak?
~~JA~~
Tak.
~~ANTEK~~
Można ją było ściągać na dół.
~~JA~~
Pamiętam. To była fajna atrakcja.
~~ANTEK~~
Coś się z nią stało później.
~~JA~~
Nie pamiętam.
~~ANTEK~~
Kiedy myślę o tej przestrzeni, to myślę też o wszystkich wyjazdach do dziadków, kiedy jeszcze żyli.
***
*Jesteś w dawnym pokoju Antka. Teraz to **[[pokój Tadzia->TADZIO II2]]**. Za Tobą jest wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989771851/in/dateposted-public/" title="POKÓJ ANTKA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989771851_2c7f0861ea_b.jpg" width="724" height="1024" alt="POKÓJ ANTKA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~ANTEK~~
Ja mam wrażenie, że ten twój pokój po podzieleniu **[[naszego wspólnego->WSPÓLNY II2]]** był trochę zamkniętą przestrzenią. Może z tego wynika to, że ustaliłem z Tadziem, że nie może wchodzić do **[[mojego pokoju->ANTEK II2]]**.
~~JA~~
Zabraniałam ci wchodzić?
~~ANTEK~~
Mogłaś być na takim etapie.
~~JA~~
My się wtedy za bardzo nie lubiliśmy.
~~ANTEK~~
No biliśmy się regularnie, to prawda. Aż nie stałem się silniejszy. I biliśmy się zawsze z mojego powodu.
~~JA~~
To jest dziwne, że się nie lubiliśmy. Bardzo się nie lubiliśmy.
~~ANTEK~~
Ja bym nie powiedział, że bardzo.
~~JA~~
Ja pamiętam, że się świetnie z tobą bawiło, ale było mnóstwo spięć. Pamiętam moment, kiedy uznałam, że jesteś fantastyczny i muszę się z tobą zaprzyjaźnić. Że to genialne, że mam brata i jak mogłam się z tobą nie lubić.
~~ANTEK~~
Ja pamiętam moment, jak paliliśmy sziszę u ciebie w pokoju.
~~JA~~
Wtedy już cię lubiłam.
***
~~MAMA~~
Poszłaś mieszkać **[[na górę->GOSIA II2]]**, bo wydawało się, że tam będziesz najbardziej niezależna. Byłaś już dorastająca i chcieliśmy dać ci najwięcej prywatności.
~~JA~~
Antek mówił, że po tym, jak urodził się Tadzio, ty mieszkałaś w moim starym pokoju **[[z Tadziem->TADZIO I2]]**, a Antek mieszkał w **[[tym małym->ANTEK I2]]**. I potem się zamienił z Tadziem.
***
*Jesteś w moim dawnym pokoju. Teraz to **[[pokój Antka->ANTEK II2]]**. Za Tobą jest wyjście przez mały korytarzyk na **[[korytarz->KORYTARZ2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989771781/in/dateposted-public/" title="POKÓJ DZIADKÓW"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989771781_a9cd34bc4f_b.jpg" width="724" height="1024" alt="POKÓJ DZIADKÓW"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
Rodzice mieli na środku wielki tapczan. W zasadzie łóżko. Największe w całym domu. Przykryte wspaniałą wełnianą kapą. Szarą i bardzo ciężką, która mnie absolutnie zachwycała. Żałuję, że jej już nie ma. To była jedna z rzeczy, które mi się szalenie podobały. Na którą zwracałam uwagę, kiedy tu wchodziłam. Chociaż nie robiłam tego zbyt często, bo to był prywatny pokój rodziców. Albo prywatny pokój ciotki Anny z Genewy. Nie było tak, jak teraz, kiedy wszyscy przechodzimy przez pokój idąc na **[[balkon->BALKON2]]**. Wtedy **[[balkon->BALKON2]]** należał do tego pokoju, więc był przestrzenią prywatną, tak jak pokój. Kiedy tu zaglądałam, cieszyłam się, że jest taki jasny. Cieszyła mnie jego harmonia. Bo tak, jak cała reszta domu była byle jaka, tak tutaj było bardzo ładnie. Nie było za dużo mebli. I to mi się podobało.
Jak przyjeżdżała ciotka Anna, to zapach był niebywały.
~~JA~~
Jaki zapach?
~~MAMA~~
Zapach perfum i mydła, którego używała do prania bielizny. Ona zawsze przywoziła ze sobą takie saszetki do prania i tutaj wszystko pachniało tym eleganckim szwajcarskim mydłem i perfumami. Pamiętam też jej złote bransoletki leżące na stoliku nocnym. Wspaniałe. I czekoladę szwajcarską. Ale jej nie było czuć. Można było posmakować, ale tylko w dniu jej przyjazdu.
***
*Tego pokoju już nie ma. Jest **[[salono-sypialnia->SALON2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989881587/in/dateposted-public/" title="GÓRA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989881587_c2dd5057e7_b.jpg" width="724" height="1024" alt="GÓRA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*W miejscu, w którym potem powstał **[[mój pokój->GOSIA II2]]**, był wcześniej strych.*
~~MAMA~~
Strych był dosyć fajny. Totalnie zakurzony z bardzo dziwnym powietrzem, jakby przesyconym kurzem i wapnem. Bardzo ciepłe miejsce. W dzieciństwie marzyłam, żeby mieć tam swój pokoik. Były takie momenty, że robiłam tam sobie swój kącik. Ale bardzo trudno się tam wchodziło, po drabinie i przez klapę, która nawet nie miała zawiasów. Miejsce mało dostępne i właściwie bez ciekawostek. Mówi się, że na strychach są zawsze największe skarby, ale u nas nie było. Oczywiście szukałam ich, miałam wrażenie, że uda mi się coś znaleźć między deskami. No ale niczego nigdy nie znalazłam.
***
*Jesteś na strychu. W takiej zimnej graciarni. Później powstał tutaj **[[mój pokój->GOSIA II2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989881587/in/dateposted-public/" title="GÓRA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989881587_c2dd5057e7_b.jpg" width="724" height="1024" alt="GÓRA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był mój pokój, a wcześniej kompletnie nieużywany **[[strych->STRYCH2]]**. Zimna graciarnia.
Ten pokój był zrobiony, kiedy miałam chyba dwanaście lat. Urodził się Tadzio i był potrzebny kolejny pokój. Kończyłam chyba wtedy podstawówkę… No na pewno gimnazjum spędziłam już tutaj. Więc mieszkałam tu sześć lat, a potem się wyprowadziłam.
Zielone ściany. Są jakimś koszmarem. Nie wiem, co mi przyszło do głowy, żeby się na ten kolor zdecydować. Chciałam, żeby to był pokój nadziei, a tylko mnie to wkurzało.
To, co tak naprawdę uwielbiam w tym pokoju, to skosy. Wiele godzin spędziłam na leżeniu i obserwowaniu jak rozchodzi się na nich światło. No i dzięki nim właściwie nie ma tu jednego koloru, tylko jest nieskończona paleta zieleni.
Jest tu umywalka. Kiedy postanowiliśmy zrobić tu pokój, ktoś wpadł na pomysł, żeby zrobić tu umywalkę, żebym nie musiała schodzić na dół myć zęby. Nigdy z niej nie korzystałam.
Jest część za ścianką, gdzie stał kiedyś keyboard, na którym grałam i suszyły się ubrania. Keyboardu już nie ma, ale ubrania nadal się tu suszą. Obok są trochę tajemne drzwiczki na **[[stryszek->STRYSZEK2]]**, który jest korytarzem dookoła całej góry.*
~~ANTEK~~
Góra była fajnym miejscem, kiedy ty tam mieszkałaś. Później straciła zupełnie swój urok. Może ze względów gabarytowych. Tam nie ma miejsca na głowę.
~~JA~~
Ty uważasz, że mój pokój był fajnym miejscem?
~~ANTEK~~
Tak. Ja ci zazdrościłem tego pokoju. Uważałem, że jest bardziej intymny.
~~JA~~
Stary, tam nie ma drzwi. To jest koszmar.
~~ANTEK~~
Byłoby super, gdyby ojciec nie spędzał tyle czasu w **[[gabinecie->GABINET OJCA2]]**. Wtedy byłabyś z boku.
~~JA~~
Ja wiem, że ty też to słyszysz, ale ja słyszę od szóstej rano TOK FM, nawet jeśli sobie go słuchają w łóżku. Słyszę jak tata bez przerwy bębni palcami w biurko. Ile razy wrzeszczałam z góry: „Tato! Przestań pukać w stół!”...
~~ANTEK~~
A pamiętasz ile razy tata krzyczał: „Ścisz tę muzykę! Co to jest?! To nie jest muzyka!”?
~~JA~~
„To jest nie do wytrzymania!”
~~ANTEK~~
To jest przestrzeń domu rodziców. Miejsce testowania różnych systemów i schematów. Uczenia się.
*Po mojej wyprowadzce ten pokój zmienił swoją funkcję. Stał się częściowo bawialnią Tadzia, miał tutaj klocki Lego. Zrobiono z tego też przestrzeń kinową. Codziennie, albo parę razy w tygodniu rodzice robią sobie seanse. No i ja tu nadal śpię, odkąd znowu tu mieszkam, ale nie nazywam tego moim pokojem. Mam poczucie, że jestem tu tylko na chwilę, że nocuję u rodziców. Więc śpię w śpiworze. Moje rzeczy są upchnięte we wnęce za schodami, częściowo też w **[[garażu->GARAŻ2]]**.*
*To był mój pokój. Teraz to po prostu **[[góra->GÓRA2]]**. Po kaczych schodach można zejść na **[[dół->LEMAT2]]**. Małe drzwiczki prowadzą na **[[stryszek->STRYSZEK2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989771851/in/dateposted-public/" title="POKÓJ ANTKA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989771851_2c7f0861ea_b.jpg" width="724" height="1024" alt="POKÓJ ANTKA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
~~MAMA~~
Musiałam tu mieszkać z tatą i Tadziem.
~~JA~~
Nie. Antek mówił, że tak nie było. Tata musiał być sam, a ty byłaś z małym Tadziem.
~~MAMA~~
No chyba, że tak było przez jakiś czas.
~~JA~~
Tak, tak było. Tadzio był mały i spał z tobą w łóżku. Bardzo długo w sumie.
~~MAMA~~
No ja tego nie pamiętam. Bardziej pamiętam spanie z mężem niż z synem. Natomiast mogło być tak, że Tadek denerwował tatę. No ale ogólnie nie byliście trudnymi dziećmi.
~~JA~~
No ale tak było.
~~MAMA~~
Tadek był pieszczochem. Potrzebował matki.
***
~~TADZIO~~
Pamiętam coś takiego, że Antek chciał się wymienić na pokoje, a ja się zastanawiałem i ostatecznie się zgodziłem i wziąłem **[[gorszy->TADZIO II2]]**. Ale w zasadzie to fajnie mi się tam mieszka. Blisko do **[[kuchni->KUCHNIA2]]**.
~~JA~~
Możesz wszystkich podsłuchiwać.
***
*Jesteś w dawnym pokoju Tadzia. Teraz to **[[pokój Antka->ANTEK II2]]**. Za Tobą jest wyjście przez mały korytarzyk na **[[korytarz->KORYTARZ2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989066748/in/dateposted-public/" title="STRYSZEK"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989066748_6c210211f3_b.jpg" width="724" height="1024" alt="STRYSZEK"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Przez te drzwiczki wchodzi się na stryszek, który ma formę korytarza wokół całej **[[góry->GÓRA2]]**. Łażą tam dookoła różne zwierzęta. Słychać je.
Są tam głównie śmieci. Stare podręczniki, stare rysunki, worki z pościelą sprzed pięćdziesięciu lat. Wąski korytarzyk. I często słychać, że się tam coś dzieje.*
***
*Jesteś na stryszku. Za Tobą wyjście do **[[pokoju na górze->GÓRA2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/50989070428/in/dateposted-public/" title="GABINET OJCA"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/50989070428_b1e3f06d1e_b.jpg" width="724" height="1024" alt="GABINET OJCA"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Teraz to **[[gabinet ojca->GABINET OJCA2]]**.*
~~ANTEK~~
Gabinet mamy i taty. Pamiętam, jak mama tam pracowała, kiedy miała komputer stacjonarny.
~~JA~~
I mikroskop.
~~ANTEK~~
I może mikroskop. Potem, jak już miała laptopa, przestała korzystać z tej przestrzeni. Gabinet mamy i taty stał się **[[gabinetem taty->GABINET OJCA2]]**.
***
~~MAMA~~
Gabinet był wymyślony jako nasz wspólny pokój. Mój i taty. Na początku tak funkcjonowaliśmy, ale z czasem okazało się, że mamy inne przyzwyczajenia przy pracy. Tata zawsze słucha muzyki, ja muszę mieć bezwzględną ciszę. Poza tym w gabinecie są dwa okna. Z okna przy biurku taty jest dobry widok na **[[ogród->OGRÓD2]]**. To okno jest oknem świetlistym, południowo-wschodnim. Bardzo piękne światło wpada przez to okno i jest bardzo ładny widok. Taki, jak w salonie. I ja to lubię. Z kolei to drugie okno, skierowane na zachód, jest ciemniejsze. Oczywiście kiedy jest piękny zachód słońca, można tam robić zdjęcia i jest znacznie korzystniej. I mimo, że z przyjemnością na te zachody patrzyłam, to praca w ciemności nie bardzo mi się podobała. Więc przyszłam za słońcem do **[[salonu->SALON2]]** i pracuję teraz tam. To moje normalne miejsce pracy, jeśli jestem w domu.
***
*Jesteś w gabinecie matki i ojca. Teraz to **[[gabinet ojca->GABINET OJCA2]]**. Za Tobą wyjście do **[[przestrzeni za schodkami->LEMAT2]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51004452910/in/dateposted-public/" title="Dom 3"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51004452910_e4fe8a6af0_z.jpg" width="640" height="594" alt="Dom 3"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Moje pierwsze wspomnienia związane z domem pochodzą z czasów przeprowadzki ze Służewia. Rodzice sprzedali tamto mieszkanie, wzięli kredyt i kupili to, na nowowybudowanym osiedlu na Ursynowie. Miałem wtedy chyba sześć lat. Przyjeżdżaliśmy tutaj z mamą. Pachniało świeżym betonem i farbą — lubiłem wąchać ten zapach. No i kiedyś mama powiedziała, żebyśmy wybrali się zobaczyć, jak buduje się nasze mieszkanie. Wziąłem klocki Lego (wybrałem część ulubionego zestawu) i pojechaliśmy. No i to jest to pierwsze wspomnienie: ja, na zimnej, jeszcze betonowej podłodze z tymi klockami Lego. Było lato, więc ten chłód betonu wobec tego gorąca na zewnątrz już wtedy zrobił z tego mieszkania jakieś schronienie.
Chciałbym urządzić to mieszkanie po swojemu. Jest duże i ma potencjał, żeby być cudowne. No i myślę, że to jest niewykorzystany potencjał. Co prawda to nie moja działka, w końcu rodzice mają jakiś pomysł na tę przestrzeń, ale mam uczucie takiej bezradności, kiedy nie mogę się z tym pomysłem spotkać. Szukam minimalizmu. Wyrzuciłbym wszystkie garnki. Do piwnicy chociaż. Albo oddał komuś. Tak samo buty.
Chciałbym na nowo wprowadzić się do tego domu. Żeby niczego tutaj nie było i żeby wszystko urządzić od zera, po swojemu.
Mamy sąsiadów. Na dole jest tzw. Sąsiadka z dołu. Nigdy jej nie widać, siedzi zamknięta w mieszkaniu ze swoim mężem. W pandemii to już w ogóle. Ale to taki typowy monitoring osiedlowy. Obok, na tym samym pietrze, jest tzw. Sąsiadka obok. Po prostu. Chociaż też dosyć wścibska. Jeszcze na górze jest Sąsiadka z góry, która strasznie się łomocze. Ma steper, na którym ćwiczy od szóstej rano. Kiedyś chodziła biegać na siłownię, ale teraz średnio ma jak. Moja siostra ledwo to wytrzymuje, wali co jakiś czas szczotką w sufit, ale to nic nie daje. Więc jesteśmy otoczeni.
Jak myślę o słowie „dom” to myślę o cieple. Bo właśnie nigdy nie miałem takiego poczucia, że to jest ciepły dom. Kiedy myślę „ciepły dom”, to wyobrażam sobie miejsce w klimacie domu na wsi, z kominkiem. Takie miejsce, gdzie jest pomarańczowe światło. No i jak jestem u siebie, na przykład w **[[swoim pokoju->MÓJ POKÓJ3]]**, to mi to wyobrażenie nie zgadza się z tym, co widzę. To ciepło dzieje się gdzie indziej, wiadomo. Ale w samej przestrzeni go nie ma. Zazwyczaj.
To poczucie domu, tego bajkowego ciepła, pojawia się, kiedy tu wracam po dłuższej nieobecności. Na przykład jak wracałem ze studiów, albo wracamy wszyscy razem z wakacji. I to jest wtedy zawsze to pierwsze wejście do domu i ten jego zapach: domu, który nie był używany. I wtedy to uczucie ciepła się pojawia. Takiego domu-Domu.
Przez wyjazd na studia straciłem poczucie wewnętrznej jedności z tym miejscem. Moje bycie tutaj jest jakby techniczne. Czasami myślę, że moglibyśmy być gdziekolwiek, bo to ciepło nie dzieje się w przestrzeni, tylko ściśle między nami. Jeśli czuję ducha przestrzeni, to on jest raczej chłodny. Wkłada palec pod żebra, żeby dokuczyć. Może właśnie dlatego to się zmienia, kiedy tutaj wracam. Kiedy tu jestem, nie czuję ciepła, ale wracając, czuję je zawsze.
Myślę „powrót do domu”, to widzę taką sytuację, jak wracam z Krakowa, siadam w fotelu w **[[salonie->SALON3]]** i gadam z rodzicami o tym, co się wydarzyło przez te ostatnie pół roku. I to się dzieje zawsze tam — w centrum całego domu. Nigdy w **[[moim pokoju->MÓJ POKÓJ3]]**.*
***
~~JA~~
Jak to się stało, że tutaj mieszkamy.
~~TATA~~
Nasze poprzednie mieszkanie było za małe. Potrzebowaliśmy większego, w dobrej lokalizacji i tak dalej. Zastanawialiśmy się, czy chcemy mieć dom pod Warszawą, czy jednak mieszkanie w mieście, blisko metra. Wybraliśmy tę drugą opcję. Zaczęliśmy się rozglądać, zapisaliśmy się z mamą do jakiejś agencji pośrednictwa nieruchomości. Ta agencja nam coś podrzuciła. Ogólne namiary na to mieszkanie. Czy nawet samą informację, że coś kiedyś tutaj będzie. No i po tym zaczęliśmy sami drążyć temat, już bez agencji. Chodziliśmy po okolicy, znaleźliśmy plac budowy jeden czy drugi, stwierdziliśmy, że to całkiem fajna okolica. Robotnicy na placu budowy dali nam namiary na prezesa tej firmy czy spółdzielni, odpowiedzialnej za budowę. No i potem poszło. Kiedy zdecydowaliśmy się na mieszkanie, stan budynku był surowiutki.
~~JA~~
A twoje pierwsze myśli związane z tym domem?
~~TATA~~
Że jest w bardzo dobrej lokalizacji. Że będzie fajny widok naokoło. Że szkoła się buduje, to też dobrze. Samo mieszkanie było w stanie surowym, ale rozkład był wiadomy. Już wtedy wiedzieliśmy, że będziemy go korygować. Żeby było po naszemu. W każdym razie to był dobry moment, żeby się nad tym zastanowić, przemyśleć, porozmawiać z robotnikami i dowiedzieć się, co w ogóle da się tutaj zrobić.
No i się dało.
***
~~MAMA~~
Bardzo lubię nasz dom. Jest w super okolicy. No i fajnie się dogadujemy.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Rozplanowanie mieszkania może nie odpowiadać każdemu, ale myślę, że i tak zrobiliśmy dobrą robotę. Każdy ma swój kąt, żeby się wyciszyć, popracować, pobyć samemu. Jednocześnie jesteśmy razem.
Kiedy wprowadzaliśmy się tutaj z poprzedniego mieszkania, wiedzieliśmy, że to mieszkanie jest warte każdych pieniędzy i każdych oszczędności.
~~JA~~
Jak to było na początku?
~~MAMA~~
Poprzednie mieszkanie nam się zbytnio nie podobało. Było na piątym piętrze, było mniejsze i tak dalej. Bardzo szybko pojawiliście się z Basią na świecie, więc nie mogliśmy inwestować w remonty mieszkania, bo jeszcze byliście za mali, żeby takie rewolucje przeżywać. Więc ono od początku było średnio zorganizowane. Jak pojawiłeś się ty, to zaczęliśmy myśleć o kupnie większego mieszkania. No i powoli zaczęliśmy się rozglądać, spłaciliśmy tamto mieszkanie, ogarnęliśmy sytuację finansową.
Pamiętam taką sytuację, że zawiozłam was do dziadków, był koniec lutego, słonecznie, śnieg topniał. Piękne przedwiośnie. Wybrałam się na Ursynów, bo mieszkanie blisko linii metra było dla nas priorytetem. No i zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam, że buduję się fajne osiedle. Niewysokie budynki, dwupiętrowe. Dowiedziałam się, że naprzeciwko ma być szkoła, więc byłam już zupełnie zauroczona, chociaż potem okazało się, że musicie chodzić gdzie indziej, bo to szkoła prywatna. W każdym razie szybko znaleźliśmy jakieś odpowiedzialne osoby, dowiedzieliśmy się co, gdzie za ile i kiedy, no i zdecydowaliśmy się, mimo kwoty i kredytów, które trzeba było wziąć. Ale do dzisiaj nie żałujemy tej decyzji. Jest tu bardzo fajnie.
~~JA~~
A co byś zmieniła?
~~MAMA~~
Uporządkowałabym to wszystko. Nagromadziło się przez te lata naprawdę dużo rzeczy. Zrobić porządek z książkami, część oddać na makulaturę, te wszystkie podręczniki ze szkół średnich i tak dalej. Zrobić porządek w dokumentach. Mnóstwo rzeczy przywieźliśmy od dziadków i to też wymaga uporządkowania.
***
~~JA~~
Jakie jest twoje pierwsze wspomnienie z tego domu?
~~BASIA~~
Mój rysunek z czasu, kiedy tutaj przyjeżdżaliśmy, ale mieszkaliśmy jeszcze w starym mieszkaniu.
~~JA~~
Ja zawsze zabierałem tu klocki Lego.
~~BASIA~~
Tego nie pamiętam. Pamiętam, że w pewnym momencie, jak już była tutaj nowa podłoga, taka idealna, błyszcząca, to nie mogliśmy za bardzo się po niej przemieszczać, żeby jej nie porysować. „Zdejmij buty i chodź w skarpetkach”. Żeby się nie ruszać, dostawaliśmy zadania, wymagające siedzenia w miejscu. Ja dostałam kartkę i kredki. Dokładnie pamiętam, że narysowałam taki długi, powyginany kwiat, na którym siedziała papuga. Z tyłu napisałam, że to jest pierwszy rysunek na nowym mieszkaniu dla mamy i taty. Nadal go gdzieś mają. Pokazywali mi.
Pamiętam też, jak siedziałam w wannie, w **[[dużej łazience->DUŻA ŁAZIENKA3]]**. I było mi wtedy smutno, że już nie wrócimy na stare mieszkanie. Myślałam o wannie w tym starym, o tym, że ta tutaj jest wygodniejsza niż tamta. Jeszcze byłam mała i mieściłam się do niej cała.
~~JA~~
Ja w ogóle nie pamiętam starego mieszkania. Pamiętasz, jak się dowiedziałaś, że się przeprowadzamy?
~~BASIA~~
Nie. W ogóle się o tym nie myślało. Były inne problemy.
~~JA~~
Na przykład?
~~BASIA~~
Czy dostanę kucyka Pony na urodziny.
~~JA~~
No tak.
~~BASIA~~
Albo czy mama kupi mi naklejki z kotkami.
~~JA~~
Jaki kolor ma według ciebie nasze mieszkanie?
~~BASIA~~
Jest takie ciemne. Szarawe.
~~JA~~
Przez te ściany białe.
~~BASIA~~
Takie, jak niebo dzisiaj.
~~JA~~
A co się w tobie budzi, kiedy myślisz sobie „wracam do domu”?
~~BASIA~~
Jak myślę, że po całym dniu wracam w końcu do domu, to oczywiście pojawia się **[[mój pokój->POKÓJ ASI3]]**, moje łóżeczko mięciutkie. I koc. I poduszka. I pluszowy słonik. I to, że siedzimy razem w **[[kuchni->KUCHNIA3]]**. Każdy coś swojego robi, ale siedzimy razem.
~~JA~~
Albo się uczysz muzyki.
~~BASIA~~
To sie akurat często zdarza.
~~JA~~
Czyli jak mówisz: „wracam do domu”, to myślisz…
~~BASIA~~
Widzę moje kwiatki w pokoju, kubeczki w kwiatki, ciepłe napary z herbaty. I przytulanie się z mamą.
***
~~JA~~
Pierwsze skojarzenie z domem?
~~TATA~~
Jakbym miał powiedzieć jedno słowo, to „ciepło”. I dosłownie, i w przenośni. Bycie u siebie. Z jednej strony to takie ciepło domowe, na przykład w **[[kuchni->KUCHNIA3]]**: tego wystroju, dekoracji. Ciepłych mebli. I słońca, które tam zawsze jest. Tak samo w **[[salonie->SALON3]]** albo na **[[balkonie->BALKON3]]**. Ciepłe światło, słońce, zachód słońca, który tu wpada. I też to uczucie, kiedy wracamy tu z wakacji. Nawet skądś, gdzie jest cieplej niż w Polsce. To w domu zawsze jest najcieplej.
***
~~JA~~
Jakbyś miała podsumować jednym słowem, z czym Ci się kojarzy nasze mieszkanie, to co by to było?
~~MAMA~~
Ciepło. Czuję ciepło. I zawsze chętnie tu wracam. Z wakacji, ze spaceru, skądkolwiek. I zawsze się cieszę, że wy też z podobną tęsknotą wracacie do tego domu.
***
*To jest mój dom. Dla mnie zaczyna się przy **[[furtce przed budynkiem->WEJŚCIE3]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51072937848/in/dateposted-public/" title="MÓJ POKÓJ (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51072937848_d532606dd7_z.jpg" width="640" height="594" alt="MÓJ POKÓJ (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Kiedy myślę o moim pokoju, przychodzi do mnie wspomnienie, chyba z okolic piątej klasy podstawówki. Budzę się o 9.30, bo mam lekcje na 10.30, i widzę, że na szafie stoi karton. I patrzę na ten karton, i myślę, że tam coś jest, a ja zaraz pójdę do szkoły i jak wrócę, to przypomnę sobie ten moment, kiedy się obudziłem i patrzyłem, i nie wiedziałem co w nim jest. Koniec wspomnienia. To miejsce, w którym stał karton, zajmuje teraz kwiatek. Nie podlewam go. Wiem, że to trzydzieści sekund roboty, no ale… Ale jeszcze się trzyma.
Moje pojęcie domu zmieniło się na przestrzeni lat bycia i wracania tutaj. Przede wszystkim chodzi o wyjazd na studia. Tryb życia i relacji z miejscem, w którym żyję, były w Krakowie zupełnie inne niż tutaj. Powroty do domu były, no właśnie, powrotami. Chcąc nie chcąc stałem się odcięty. Połowa mojego „domu” to akademik w Krakowie, połowa to tu. A kiedy zaczęła się pandemia i odbył się ten przyspieszony powrót, musiałem się z tym poczuciem rozbicia jakoś skonfrontować. W kontekście pokoju, to zamienienie mojego nie-pokoju, który był kiedyś moim pokojem, z powrotem w mój pokój. Oczywiście nie ten sam, co przed wyjazdem.
Mój pokój. To jest miejsce wszystkiego. Ja tutaj śpiewam, śpię, uczę się, ćwiczę aktorstwo. I przez to mi trochę obrzydł. Bo przez pandemię stał się miejscem do wszystkiego. Wszystko się sprowadziło tutaj. Nie do końca czuję się tu jak u siebie. Właśnie przez to.
Kiedyś grałem na komputerze w Call of Juarez, a Basia wzięła moją kamerę i zaczęła mnie nagrywać z komentarzem „Halo, halo, mama, mama, Adaś się nie uczy, tylko gra na komputerze”. Później zobaczyłem to nagranie i byłem w szoku, jak ładnie mój pokój na nim wyglądał. Jakbym go widział po raz pierwszy. Ale niestety nie zmieniło to widzenia go na codzień, bo poza kamerą wyglądał zawsze tak sobie.
Naprzeciwko wejścia do pokoju jest okno z firanką i beżowymi zasłonami. Pokój jest dość ciemny. W dodatku sąsiadka ma pod moim oknem ogródek i posadziła sobie w nim sosnę, która rośnie i coraz bardziej zasłania mi widok i dopływ światła. Nie wiem, czy to jest legalne. Żeby było w pokoju słońce, musi przyjść lato i taki późny zachód słońca. Ale na ogół panuje tutaj szarość.
Na drzwiach do pokoju jest przyklejona tabliczka z napisem „Tu dowodzi Adam”. Przyklejona dosyć mocno, poza tym w miejscu, gdzie pękła szybka, więc jej oderwanie mogłoby rozwalić drzwi.
Po prawej od wejścia stoi wysoka szafa. Są w niej ubrania wiszące, typu koszule. Obok niej mniejsza komoda z koszulkami i swetrami. Za nią kolejna, taka sama, z innymi drobiazgami. Obie do wysokości bioder. Razem tworzą powierzchnię, z której zrobiłem sobie taki ołtarzyk pracy. Na ścianie wisi tablica magnetyczna, na której notuję rzeczy do zrobienia. Codziennie rano na nią patrzę. Na komodach leżą kartki, rzeczy do pisania, też Pismo Święte.
Stojący szafko-regał, a na nim książki. Bardzo dużo i zbierane w zasadzie od czasów liceum. Klimaty teatru, filmu, aktorstwa i tak dalej.
Obok biurko. Na nim monitor, pod nim stary komputer. Coraz rzadziej z niego korzystam, wolę ustawić sobie laptopa na komodzie, która jest naprzeciwko biurka. Jest wyższa, idealna, żeby pracować przy niej na stojąco, co uskuteczniam. Przy biurku się garbiłem i czułem, jak męczy to mój kręgosłup, więc zrobiłem z niego miejsce na drukarkę, a miejsce pracy komputerowej to teraz komoda po lewej od okna. W komodzie są graty komputerowe, typu joystick i kierownica, oraz inne elektroniczne pierdoły, stare kable i tak dalej. Są też sflaczałe piłki do nogi i siatkówki. I rękawice bokserskie, nieużywane od trzech lat.
Od dwudziestu dni śpię na podłodze. Rozkładam sobie matę, na nią kładę koc i to jest moje posłanie do spania. Bardzo mi z tym dobrze. Uważam, że nie powinienem mieć już łóżka w pokoju, bo zajmuje za dużo miejsca, a ja i tak z niego nie korzystam. Wiadomo, kiedy ktoś do mnie przychodzi albo rodzice by chcieli usiąść na chwilę, albo siostra, to jest to jakieś miejsce. Ale mógłbym zawsze ogarnąć coś innego. Ja z łóżka nie korzystam, bo spodobało mi się spanie na podłodze. To się zaczęło, kiedy wróciłem tu z Krakowa w marcu zeszłego roku. Czytałem jakąś książkę o ruchu, o tym, że jak śpisz na twardym, to coś się musi stać miękkie. Wiadomo, że prędzej zmięknie ciało niż podłoga. I tak jest. Zauważyłem na przykład, że mniej mnie bolą plecy. Na początku oczywiście było to dość uciążliwe, ale przywykłem i teraz jest wspaniale.
Czuję się minimalistyczny. Przyziemny. Gdybym miał zakładać teraz swój własny dom, to miałbym tam tylko kwiatek i stos książek. Jeden t-shirt i tak dalej. Wiadomo, do końca się tak nie da. Ale w ideale by tak było.
Moje odczuwanie tego pokoju się zmieniło. Dobrze mieć przestrzeń, w której jest się ze sobą. Można ze sobą porozmawiać. Pobyć z sobą za zamkniętymi drzwiami. No ale właśnie, w przesadzie to jest uciążliwe. Zaczyna się gnić. Dlatego uciekałem ostatnio stąd, żeby pracować u znajomych. Żebym tak nie wrastał w to miejsce. No i ten status bycia tylko tutaj, tej takiej zwiększonej grawitacji mojego pokoju, na razie nie zapowiada się, żeby zmienił się na coś innego. Oczywiście nauczyłem się z tym żyć. Uczę się. Wróciłem w marcu z Krakowa i zamieniałem swój „były pokój” w „mój pokój”. Potem jesienią znowu do Krakowa i w grudniu znowu tutaj. No i to samo. Robienie swojego pokoju. Myślenie o byciu gdzieś indziej jest zawieszone, bo tak naprawdę na razie nie ma jak i po co się stąd wynosić. Z drugiej strony zmieniłem się na tyle, że tego pokoju takim zupełnie swoim już nie stworzę. Więc jestem pomiędzy.*
~~JA~~
Co myślisz o moim pokoju?
~~MAMA~~
Bardzo go lubię. Jest mały i dobrze zorganizowany. Chociaż wiem, że ty masz jakieś inne pomysły na jego urządzenie i pewnie osiągniesz swój cel. Chcesz się pozbyć łóżka.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Boję się, że ty się za chwile wyprowadzisz, a my będziemy musieli znowu kupić łóżko, bo może po pandemii zaczną przyjeżdżać goście i będą musieli mieć gdzie spać.
~~JA~~
Kupię futon japoński.
~~MAMA~~
Goście nie będą chcieli spać na futonie. Zobaczymy.
Masz mnóstwo książek, szczególnie ze swojej dziedziny teatralno-filmowej. Nabyłeś tego przez lata studiów bardzo dużo. Masz stary globus. To pamiątka taty jeszcze. Wiszą tu medale, które zdobyłeś. Masz starą kamerę i mnóstwo fajnych gadżetów. Tablicę, na której planujesz wszelkie swoje działania. No i uwielbiasz kwiaty, co mnie bardzo cieszy.
~~JA~~
Mam wrażenie, że tu jest wieczny półmrok.
~~MAMA~~
Twój pokój ma okno na północ, więc mimo, że jest to duże okno, nie jest aż tak jasno. Ma też firankę i cienkie zasłonki, żeby nikt ci nie zaglądał do pokoju z budynku naprzeciwko. Ale rzeczywiście, przez to wszytko pokój jest trochę ciemnawy. Mogłoby być jaśniej, ale trzeba by całkowicie odsłonić te firanki i zasłony.
Pokój na pewno wymaga odnowienia. Zresztą jak całe mieszkanie.
~~JA~~
A co z sytuacjami, kiedy tu wchodziłaś, kiedy mnie nie było?
~~MAMA~~
Czasami, jak chciałam sobie odpocząć, to po prostu przychodziłam tutaj i siedziałam. Bardzo lubię ten pokoik.
~~JA~~
Czyli mogłabyś go przejąć.
~~MAMA~~
Mogłabym. Bo jest waśnie taki mały, bardziej przytulny. Nasza sypialnia jest bardzo duża i przez to staje się magazynem rzeczy, bo wszystko, co jest gdzieś niepotrzebne, jest wynoszone tam.
***
~~JA~~
Mój pokój.
~~BASIA~~
Kiedy cię nie ma w Warszawie, to jest tam wielki syf.
~~JA~~
Dobrze wiedzieć.
~~BASIA~~
Nie wyobrażasz sobie. Gorzej niż kuchnia i sypialnia rodziców razem wzięte. Wszystko jest tu przynoszone. Na przykład cała podłoga jest wyłożona orzechami z działki, które sie suszą. Stoi suszarka na ubrania, a łóżko jest zawalone rzeczami z tej suszarki.
~~JA~~
Nieźle. A kiedy ja tu jestem?
~~BASIA~~
To mi się to miejsce kojarzy z matą rozłożoną na podłodze przez cały czas.
~~JA~~
Bo ja tam ćwiczę i śpię.
~~BASIA~~
Kojarzy mi się ten pokój też z rozpadającym się wszystkim. Miałeś zawsze rozpadające się krzesło. Albo szuflada na klawiaturę zawsze ci wypadała.
~~JA~~
Rozwaliła się, kiedy grałem w Fifę. Wkurzałem się i rozpieprzałem to biurko.
~~BASIA~~
Pamiętam, że zawsze zazdrościłam ci tych mebli. Bo dostałeś je nieco później. Wcześniej miałeś te ze starego mieszkania i ja myślałam, że to ja mam lepiej, bo mam nowe. A jak ty później dostałeś nowe meble i nowe firanki, to miałam tak, że chciałam je mieć. I chciałam tu spać. Zamienić się na pokoje.
~~JA~~
Co myślisz o pomyśle wyrzucenia łóżka?
~~BASIA~~
Nie podoba mi się. Co z nim zrobisz?
~~JA~~
Odda się. Albo sprzeda.
~~BASIA~~
No ale potem, jak jednak zmienisz filozofię życia i uznasz, że łóżka są dobre, to co?
~~JA~~
To będę spał w **[[salonie->SALON3]]**.
~~BASIA~~
Ale jest wiele innych rozwiązań. Ja bym chciała mieć na przykład łóżko piętrowe. Gdzie mogę spać na górze, a na dole mieć na przykład pianino albo jakieś szafki. W **[[moim pokoju->POKÓJ ASI3]]** takie rozwiązanie byłoby wskazane.
~~JA~~
No, to nie jest głupie.
A nie sądzisz, że w moim pokoju jest szaro i nieprzyjemnie? Nawet, jak się zapali światło.
~~BASIA~~
Jest. To przez tę ścianę gołą. No i przez to, że meble są takie ciemne. Piękne, ale ciemne. Gdyby były jaśniejsze, jak **[[u mnie->POKÓJ ASI3]]**, byłoby jaśniej w ogóle. Chociaż ja mam dwa okna i **[[balkon->BALKON ASI3]]**, więc też inaczej wygląda sprawa światła. Bo ty masz okno na zachód?
~~JA~~
Północ.
~~BASIA~~
Taki północny zachód. Zawsze będziesz miał tam ciemno. Promienie słońca nigdy do ciebie nie dotrą.
~~JA~~
Dosłownie i w przenośni.
~~BASIA~~
Ale meble mógłbyś mieć jaśniejsze.
***
~~TATA~~
Nie mam zdania na temat twojego pokoju. Kiedy go urządzaliśmy i wywaliliśmy do **[[piwnicy->PIWNICA3]]** te sosnowe meble, które tu były, to nie dokończyliśmy tak naprawdę tego urządzania. Kupiliśmy meble, całkiem fajne, ale na przykład nigdy nie powiesiliśmy na ścianach żadnych dekoracji, map, półeczek. I tak do dzisiaj nic tutaj nie ma. W każdym razie wtedy wydawało się, że ten pokoik swoje zadanie spełnia. Głównie się tu uczyłeś, w czasach szkolnych i licealnych. Pokój, biurko, nauka, komputer.
~~JA~~
Uczyłem się biologii w łóżku do drugiej w nocy.
~~TATA~~
Próbowaliśmy to ogarnąć, ale nie udało się. Przecież jakieś obrazki można było powiesić i tak dalej.
Natomiast odkąd się wyprowadziłeś na studia parę lat temu, pokój zaczął pełnić inną funkcję.
~~JA~~
Magazynu.
~~TATA~~
No właśnie garderoby. Różne rzeczy się tam trzymało i różne rzeczy tam się działy. Natomiast teraz znowu tu jesteś, więc znowu jest inaczej. Masz swoje pomysły.
~~JA~~
Mój naczelny pomysł: wyrzucenie łóżka. Jakbyś się do tego odniósł?
~~TATA~~
To ta cała rozmowa jest po to? Podpucha pod pytanie o wyrzucenie łóżka?
~~JA~~
Ja wiem, że to jest drażliwy temat…
~~TATA~~
Nie drażliwy. Tylko…
~~JA~~
Już śpię dwadzieścia dni na podłodze.
~~TATA~~
Ja czasami zaglądam do twojego pokoju i widzę, że leżysz na łóżku, a nie na podłodze.
~~JA~~
Nieprawda!
~~TATA~~
Czytasz książki, słuchasz muzyki, relaksujesz się. Na łóżku. Nie na podłodze, nie na desce, nie stoisz na kamieniu.
***
*Jesteś w moim pokoju. Za Tobą jest wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ3]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51073632006/in/dateposted-public/" title="SALON (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51073632006_4cafc90206_z.jpg" width="640" height="594" alt="SALON (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Zawsze uwielbiałem wszystkie imprezy rodzinne. Na przykład komunię mojej siostry, kiedy weszło tutaj ze trzydzieści osób. Moja mama stawała na rzęsach, żeby to wszystko ogarnąć.
Pierwsze, co rzuca się w oczy po wejściu do salonu, to wieka roślina w lewym rogu, po przekątnej od wejścia. Moja mama ją taką wyhodowała. Zaraz obok tego kwiatka są drzwi na **[[balkon->BALKON3]]**.
Przed **[[balkonem->BALKON3]]**, ale bliżej, po lewej stronie od wejścia, stoi regało-szafka. Niewysoka i dosyć długa. Ma trzy poziomy. Na pierwszym są drzwiczki — nie mam pojęcia co za nimi jest. Na drugim płyty winylowe i dziwne książki typu „Encyklopedia papieży”. Klimaty „Świata Wiedzy”. Poziom wyżej są płyty DVD. Na samej górze, na zamkniętym poziomie, jest kwiatek. Taki zwisający, bluszczowaty.
Po prawej stronie od wejścia jest kolejny kwiatek. I tak, jak ten wcześniejszy był szeroki, ten jest wysoki.
Kwiatki są na każdym parapecie. Okna są z dwóch stron. Na wprost od wejścia jedno, a po lewej, obok wejścia na **[[balkon->BALKON3]]** drugie, z widokiem na balkon i to, co za nim.
W rogu, za tym wysokim kwiatkiem na prawo od wejścia, stoją dwie chude i wysokie szafki. Regały w sumie. Na jednym są płyty CD mojego taty. Cały w płytach. Mój tata jest tak zwany melomanem i audiofilem. Drugi regał jest oszklony i stoi na nim zastawa dla gości. Rodzice dostali ją w prezencie ślubnym: białą ze złotymi zdobieniami. Kiedy otwiera się drzwiczki, wszystko się trzęsie i wszystkie naczynia dzwonią. W tym pierwszym regale, na samym dole, są dwie szuflady, w których trzymane są stare albumy ze zdjęciami. Mnóstwo zdjęć. Bardzo rzadko się tam zapuszczam, te szuflady są raczej poza zasięgiem wzroku, więc zwyczajnie nie wpadają w oko, ale zdarza się, że raz na rok mam odruch, żeby tam zajrzeć i pooglądać. No i wtedy się uruchamiają różne rzeczy. Zupełnie co innego, niż przeglądanie zdjęć na komputerze.
Przed tymi regałami, czyli między nimi a wysokim kwiatkiem, stoi otwierany w dół barek. Są w nim oczywiście alkohole, ale też wszystko inne: jakieś figurki, drobne zabawki, jakiś różaniec, zdjęcia pamiątkowe…. Wszystko. Nad barkiem są encyklopedie, albumy, książki w stylu „Historia malarstwa” albo „Historia muzyki”. I to wszystko jest pozastawiane jakimiś mikro-pamiątkami. Stoi tam na przykład bursztynowa łódeczka. Więc jak ktoś chce wyciągnąć którąś z tych książek, to musi zdjąć tę bursztynową łódeczkę i całą resztę, bo inaczej wszystko pospada. Pamiętam, jak w podstawówce miałem znaleźć definicję czegoś, to zawsze spisywałem ją z Encyklopedii PWN, która stoi właśnie tutaj.
Za regałami w rogu, przy prawej ścianie stoi kanapa. Rzadko używana. Mieszczą się na niej trzy osoby.
Za kanapą pianino elektryczne mojej siostry, które było wcześniej w **[[jej pokoju->POKÓJ ASI3]]**, ale niedawno zostało przeniesione tutaj. I dobrze. Robi salonowy klimat. Basia dostała je na osiemnastkę. Ostatnio częściej na nim gra. Obok niego lampka z okrągłym białym kloszem. Zazwyczaj wieczorem świeci tylko ona.
Na środku salonu jest stół z opcją rozłożenia i dostawienia blatu. Blat trzymamy w szafie w **[[sypialni rodziców->SYPIALNIA RODZICÓW3]]**. Po rozłożeniu stół robi się dwa razy większy i staje się idealny na imprezy rodzinne. Zazwyczaj jest złożony i jest wtedy kwadratowy. Po każdej stronie mieści się jedna osoba.
Nad stołem wisi żyrandol z pięcioma żarówkami. Latem fruwają wokół niego dwie muchy. Gonią się.
W lewym dalszym rogu, patrząc od wejścia, stoi telewizor. Ten róg jest ścięty, więc telewizor ustawiony jest w stronę środka salonu. Kiedyś mieliśmy telewizor z tzw. dupą, kineskopowy. I on stał na wprost wejścia do salonu. Ten, płaski, idealnie pasuje w miejscu tego ściętego rogu. Przy nim są też głośniki i gramofon mojego taty. To jest nowy sprzęt, chyba Technicsa. Dużo dobrego wyciąga ze starych płyt.
Względem telewizora ustawione są meble do siedzenia, czyli kanapa pod prawą ścianą i dwa dosyć duże fotele, po dwóch stronach stołu. Obite są szaro-purpurowo-zielonym materiałem we wzór z takich jakby łezek. Ja siedzę zazwyczaj na tym pod oknem. Trudno tam wytrzymać, bo siedzi się nieco bokiem do telewizora. Najlepszy do oglądania jest oczywiście fotel najbliżej wejścia, ale to jest miejsce taty.
Z fotelami wiąże się wspomnienie tak zwanej zabawy w sasebi. Moja siostra była bardzo wkręcona w temat zwierząt i oglądała bardzo dużo Animal Planet i innych kanałów przyrodniczych. I zobaczyła kiedyś program, w którym lew gonił sasebi. I dzięki temu powstała zabawa, polegająca na gonieniu się dookoła fotela na kolanach. Robiło to straszny łomot. Rodzice nas zawsze opieprzali, że Sąsiadka z dołu będzie się wkurzać.
Jeśli się popatrzy na te meble, to widać, że są stare. To znaczy nie stare typu „stuletnia kamienica w Krakowie”. Mają jakieś trzydzieści lat. Były w naszym starym mieszkaniu i zostały przywiezione tutaj. Ale prezentują się nadal całkiem nieźle.
Salon to jest głównie przestrzeń związana z moim tatą. Tutaj najcześciej siedzi i słucha muzyki. Tutaj oglądamy sobie filmy, głównie ja z tatą. Tutaj obecnie pracuje, kiedy siedzi w domu na home office.*
~~TATA~~
Praca w domu to tylko ostatni rok. Nie uważam salonu za moje normalne miejsce pracy. Jedynie jako zastępcze. Jestem niestety do tego zmuszony, żeby znaleźć w domu miejsce, w którym ta praca będzie się odbywać. Wyszło na to, że salon się najlepiej do tego nadaje. Nie podoba mi się to, szczególnie, że zaciera się znaczenie salonu, jako miejsca odpoczynku. Jest godzina siedemnasta, wyłączam komputer służbowy, włączam komputer prywatny. I już nie jestem w pracy. No nie brzmi to najlepiej. Muzyka w tle cały czas ta sama, czy pracuję, czy odpoczywam.
Ale w normalnych warunkach salon jest wspaniałym miejscem. Bardzo fajnym. Urządziliśmy je dość szybko i bez jakiejś szczególnej dbałości o szczegóły. Chyba jako pierwsze w całym domu. Ale przez te wszystkie lata, chociaż moglibyśmy coś zmienić, nic tej zmiany nie wymagało. Takiej radykalnej. Wszystko się broni. Telewizor wymieniliśmy, o.
~~JA~~
Telewizor ma funkcję oglądania filmów.
~~TATA~~
Filmów, ale też zdjęć z wakacji. Dobrze wymyślone jest też to, że wstawiliśmy tu pianino Basi. Fajnie się komponuje.
~~JA~~
Salonowy klimat.
~~TATA~~
Niby nowocześnie, ale z elementami klasyki. Stary samowar, stary obraz i nowe pianino. Miks. Ale to tworzy klimat, który mi bardzo pasuje.
~~JA~~
Rzeczywiście. Samowar. To jest twoja pamiątka rodzinna.
~~TATA~~
I obraz.
~~JA~~
I obraz. To jest Wyspiański…
~~TATA~~
Malczewski. Nazywa się chyba „Zaklęta nuta”. Namalował go wujek mojego taty. Kopia.
~~JA~~
Ale prawie jeden do jeden.
~~TATA~~
Nie wiem. Nie no, chyba jest do odróżnienia… Zresztą wydaje mi się, że to jest przemalowany tylko fragment tego oryginalnego obrazu. Więc nawet nie piracka kopia obrazu. Widać różnicę w każdym razie. Ma wartość pamiątkową i został w pełni legalnie przywieziony ze Związku Radzieckiego. Załatwione były dokumenty, papiery z różnych instytucji kultury i celnych. Nie pamiętam tego, bo byłem mały. Ale wiem, że jest przywieziony legalnie.
Druga pamiątka to rzeczywiście ten samowar. Rosyjski — jak z obrazka. On był u mojego taty w mieszkaniu. Tata zawsze mówił, że pamięta, jak jego babcia piła z tego samowaru. Więc biorąc pod uwagę wiek, to wychodzi na to, że on ma jakieś dwieście lat. Wiąże się z nim nieco zabawna historyjka. Polecieliśmy samolotem na pogrzeb mojego wujka, czyli brata taty. Wtedy okazało się, że ten samowar był w tym mieszkaniu w Kownie. Więc wzięliśmy go do torby, pojechaliśmy na lotnisko i na lotnisku, jak była odprawa, to powiedziałem, że mamy tutaj samowar. Pani celiniczka powiedziała tylko, że okej i tyle. Nawet nie zajrzała. Być może dlatego, że w tamtych czasach kupowało się na bazarach samowary elektryczne. No w każdym razie nie zainteresowała się tym naszym, chociaż my byliśmy nawet przygotowani na to, że nie da się go przewieźć, więc mieliśmy nawet torbę, żeby go przepakować i zostawić to rodzinie na miejscu. Ale nie była potrzebna, a samowar przyleciał do nas. Cenny, historyczny zabytek. Jak mówię, przypuszczam, że może mieć ze dwieście lat.
~~JA~~
Dziedzictwo.
~~TATA~~
Trochę tak.
~~JA~~
A twoja ulubiona czynność w salonie?
~~TATA~~
Lubię słuchać muzyki. Mam tak od zawsze, jak tylko sięgam pamięcią, zawsze miałem hopla na punkcie muzyki. Lubię, kiedy fajnie brzmi i staram się wyciągać z tych płyt jak najwięcej.
~~JA~~
Kojarzysz mi się z niedzielnym słuchaniem. Popołudnie, odpoczynek, muzyczka.
~~TATA~~
Faktycznie tak jest. W niedzielę, kiedy mogę troszeczkę w tym sprzęcie poprzestawiać, poustawiać, wziąć kawę i mieć te pół godzinki dla siebie. Po prostu posłuchać. Poza tym muzyka gra non stop. W tle. Bardzo to lubię.
***
~~MAMA~~
Salon to jest miejsce przesiadywania wieczorami. Dzisiaj to też miejsce pracy taty. Salon to jest wieczna muzyka, winyle, które tata uwielbia. Też dużo kwiatów, bo bardzo lubimy kwiaty.
~~JA~~
Jaki jest twój ulubiony kwiatek?
~~MAMA~~
Obecnie taki duży, który zajmuje pół pokoju. Zamiokulkas. To jest tak wspaniały kwiat. Mamy go od małego. Bardzo rzadko kwitnie, ale w tym momencie wypuścił dwa kwiaty. Nie są jakieś piękne, ale jest to wielka satysfakcja. Już ma dzidziusia, bo ze szczepki zrobiłam drugi, który pięknie się przyjął.
Salon nie jest do końca zorganizowany. Meble pochodzą ze starego mieszkania. No ale wygląda to w sumie fajnie.
~~JA~~
Obiady jemy w salonie.
~~MAMA~~
Bardzo często jemy obiady w salonie. Włączamy sobie telewizor i siedzimy, i odpoczywamy.
~~JA~~
A ten kołowrotek?
~~MAMA~~
Kołowrotek jest pamiątką bardzo starą, przywiezioną z mojego rodzinnego domu. A wcześniej był przywieziony z kresów. To jest kołowrotek do przędzenia wełny. Stał na strychu w moim rodzinnym domu, nigdy nie wykorzystywany. Jak już mieliśmy to mieszkanie, to zobaczyłam u siebie na wsi na strychu ten kołowrotek i zapytałam brata, czy mogłabym go zabrać. Oczywiście nie miał żadnych przeciwwskazań, więc od tego czasu jest u nas. Wspaniała pamiątka, zupełnie niepasująca do wystroju. Ale jest. Jedyna pamiątka. Kojarzy mi się z moją mamą, bo wiem, że ona na nim pracowała. Kołowrotek stoi po lewej stronie od wejścia. Wisi też na nim owczy dzwonek. Jak jeszcze byliście mali, byliśmy w górach i spotkaliśmy wypasającego owieczki bacę. Zapytaliśmy, czy by nam nie podarował takiego dzwonka w ramach pamiątki, a on bez żadnego problemu nam taki dzwoneczek sprezentował. Właśnie taka owcza wełna była przędzona na tym kołowrotku. Więc dzwonek pasuje.
~~JA~~
Pasuje.
Nie przeszkadza ci muzyka w salonie?
~~MAMA~~
Nie. A jak zaczyna przeszkadzać, to po prostu idę sobie do **[[kuchni->KUCHNIA3]]**. Każdy ma prawo, żeby się wyżyć.
***
~~BASIA~~
Tata w zasadzie przejął salon. Przez pandemię musi tam pracować, chociaż w zasadzie mógłby to robić też w **[[sypialni->SYPIALNIA RODZICÓW3]]**. Ale w salonie może słuchać muzyki. Poza tym lepiej pracować w innym pomieszczeniu, niż się śpi, wiadomo. Jedyne konflikty, jakich doświadczam z tego tytułu, to sytuacje, kiedy chcę grać na pianinie, a nie mogę, bo będę tacie przeszkadzać. Albo on mi.
Salon to królestwo telewizora.
~~JA~~
Też mi się z tym kojarzy.
~~BASIA~~
I popcornem.
~~JA~~
Taaak. Ale popcornu nie ma znowu tak często. Filmy oglądane wspólnie we czwórkę też są rzadkością. Zazwyczaj to ja z tatą oglądam.
~~BASIA~~
Tak. Jest to denerwujące, kiedy oglądacie jakieś brutalne filmy, kiedy ja też bym chciała coś obejrzeć. Tylko coś innego.
~~JA~~
Fajnie byłoby znaleźć coś wspólnego.
~~BASIA~~
Oglądaliśmy coś kiedyś we czwórkę?
~~JA~~
Nie, bo ja byłem w Krakowie. A tak, to mama chodzi wcześniej spać, a tata nie lubi oglądać filmów zanim mama nie pójdzie do łóżka.
~~BASIA~~
Bo mama zawsze zasypia po pięciu minutach oglądania. „Mama, śpisz?”, „Nie, oglądam. Na chwilę zamknęłam oczy”. Albo podchodzisz do niej, jak już od dawna śpi i chrapie, a ona „Co jest?! Znowu zasnęłam?!”.
~~JA~~
No…
~~BASIA~~
Słodka.
~~JA~~
Jakie jest twoje ulubione miejsce w salonie?
~~BASIA~~
Moje pianinko. I przejście na **[[balkon->BALKON3]]**. Bardzo też lubię fotel, chyba najbardziej ten bliżej okna. Na tym od strony drzwi czuję się, jakby ktoś mnie miał zaatakować od tyłu.
~~JA~~
Bo na wylocie.
~~BASIA~~
No.
~~JA~~
A powiedz jeszcze który kwiatek jest twoim ulubionym?
~~BASIA~~
Sansewieria.
~~JA~~
Co to jest?
~~BASIA~~
Ten wysoki przy telewizorze. Taki sukulent jakby. Mama go uratowała. Był jednym oklapniętym liściem przy śmietniku. W takiej ładnej doniczce, jakby w mozaikę. Mama go przyniosła do domu i mówi: „Dawaj, ratujemy go”. I on jest teraz prawie taki wysoki jak my. I się rozrasta. Mama go rozsadza, jeden jest już w doniczce, drugi puszcza korzenie. A taki jeden liść sansewierii w Obi kosztuje strasznie dużo. Kilkadziesiąt złotych.
***
*Jesteś w salonie. Za Tobą wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ3]]**. Po lewej od wejścia jest wyjście na **[[balkon->BALKON3]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51073735062/in/dateposted-public/" title="DUŻA ŁAZIENKA (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51073735062_e5fc036570_z.jpg" width="640" height="594" alt="DUŻA ŁAZIENKA (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Po przekątnej od wyjścia z małej łazienki są drzwi do drugiej — dużej.
Duża łazienka wyłożona jest kafelkami w biało-niebieską szachownicę. Pamiętam, jak graliśmy z Basią w szachy albo warcaby na tej podłodze, co oczywiście nie miało większego sensu przy takim polu gry. No ale byliśmy dziećmi.
Po prawej stronie od wejścia jest pralka. Po lewej od niej sedes, dalej wanna w zabudowie, na której końcu ustawione są szampony, płyny, żele i wszystko inne, co służy do kąpieli. Po lewej stronie od wejścia stoi wysoka po sufit szafka. Z jednej strony ma drzwi, za którymi ustawione są jakieś domestosy, rzeczy typu apteczka. Generalnie sprzęty użytku kiblowego. Po drugiej stronie są mniejsze drzwi, za którymi reszta proszków do prania i płynów różnej maści, a pod nimi dwie szufladki, gdzie trzymane są pasty do zębów i bardzo wiele rzeczy mojej siostry.
Nad toaletą wisi instrukcja korzystania z sauny. Przywiózł nam ją wujek z Finlandii i służy nam jako dekoracja. Deska z opisaną po fińsku instrukcją, która służyła chyba do wachlowania się w saunie. Jest też na niej jakiś rubaszny komiks z gołą kobietą. Ale nie wiem, o co w nim chodzi.*
~~BASIA~~
Duża łazienka to jest skarbiec wszystkich moich kosmetyków. W szafce są perfumy i akcesoria do makijażu…
~~JA~~
Wiesz, że tam nie ma niczego mojego?
~~BASIA~~
Trudno, żeby było, skoro wszytko jest moje. Ale możesz korzystać, jeśli chcesz.
~~JA~~
Dzięki.
~~BASIA~~
Więc tam, w szafie, są moje kosmetyki do makijażu, które posortowałam i nawet udaje mi się to wszystko utrzymywać w porządku. Chociaż te, których najczęściej używam, i tak leżą na wannie. I tam jest największy bałagan.
~~JA~~
No tak. Bo wszystkiego jest za dużo.
~~BASIA~~
Szczególnie, że ostatnio często wyjeżdżałam i pakowałam się do różnych kosmetyczek. Nie chce mi się ich rozpakowywać, więc jest bałagan.
~~JA~~
Co lubisz w dużej łazience?
~~BASIA~~
Bardzo lubię brać tam relaksujące kąpiele. Nasypać sobie soli, zapachowych, rzeczy różnych, kiedyś lubiłam sobie zapalić świeczki…
~~JA~~
Mama dostaje te sole. I ja z nich najczęściej korzystam, bo muszę się relaksować po treningu.
~~BASIA~~
Ty najwięcej, tak. Z kąpaniem jest jeden problem. Jak już postanowię wziąć tę kąpiel, nasypię sobie tego wszystkiego do wanny, woda się naleje i wejdę, to zaraz mi się nudzi.
~~JA~~
Dlatego ja zawsze z telefonem siedzę.
~~BASIA~~
Ja nie mogę, bo się boję, że go utopię. Nie mogę trzeciego telefonu utopić…
~~JA~~
A pamiętasz, jak graliśmy na kafelkach w szachy?
~~BASIA~~
Zapomniałam o tym! Tak. I się spotykaliśmy na szachach w dużej łazience. Potem wstawiono tam pralkę i już się skończyło granie.
~~JA~~
A to nie było wcześniej pralki?
~~BASIA~~
No kiedyś nie było.
~~JA~~
Ło.
~~BASIA~~
No i graliśmy wtedy. I jak powstawiali meble i całą resztę, to nie można było już grać.
~~JA~~
Kurczę, nie pamiętałem tego.
~~BASIA~~
Ja zawsze wygrywałam.
~~JA~~
Bo ja nie znałem zasad.
~~BASIA~~
Ty? Przecież ty grałeś z dziadkiem w szachy, to zasady znałeś o wiele lepiej.
~~JA~~
Ale nie znałem twoich zasad.
***
~~JA~~
Ty i Basia częściej korzystacie z dużej łazienki, prawda?
~~MAMA~~
Tak, bo ja lubię wannę. Można się tak, że tak powiem, zrelaksować. Duża łazienka jest dużo większa i niewątpliwie wygodniejsza. Jest tam też pralka, więc gospodarczo więcej czasu spędza się też tam.
***
*Jesteś w dużej łazience. Za Tobą wyście na **[[korytarz->KORYTARZ3]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51073632031/in/dateposted-public/" title="POKÓJ SIOSTRY (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51073632031_06755deff1_z.jpg" width="640" height="594" alt="POKÓJ SIOSTRY (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Bardzo doceniam to, że mamy z Basią osobne pokoje. W poprzednim mieszkaniu, chociaż ledwo to pamiętam, mieszkaliśmy w jednym, malutkim pokoiku.
W pokoju mojej siostry czuję się dosyć obco. Zupełnie nie mój teren. Pamiętam, że jakiś czas temu, już w pandemii, Basia wyjechała gdzieś, a ja wbiłem do jej pokoju i poszedłem spać. Dziwnie się czułem po przebudzeniu. Jakbym zrobił coś, czego nie powinienem.
Gdybym mógł urządzić ten pokój, zrobiłbym to lepiej. Jest duży, większy od **[[mojego->MÓJ POKÓJ3]]**. Gdyby nie było tam tego bałaganu i tych szafek wszystkich, byłoby świetnie. No i jest **[[balkon->BALKON ASI3]]**.
Po wejściu, na wprost jest okno. Wzdłuż niego stoi rozkładana wersalka. Cały czas rozłożona. Obok niej dywan z tygrysem. To z czasu fascynacji Basi dzikimi kotami. Jej pokój to jedyne pomieszczenie z dywanem.
Przy końcu wersalki jest wyjście na balkon.
Dookoła szafy i szafki, w których są rzeczy Basi. Przede wszystkim ubrania, których ma bardzo wiele.
Stoi też biurko, moja siostra przesiaduje przy nim z komputerem, telefonem, książkami albo nutami. To jej przestrzeń działania.
Dookoła bałagan. Ale i tak zazdroszczę jej tego pokoju.*
~~TATA~~
Pokój Baśki jest trudny, bo jest większy, ale z ogromny oknem, dużymi drzwiami balkonowymi oraz, co ważne, nie jest prostokątny. Jest nierówny, nie ma tam kątów prostych przy zbiegu ścian. Dlatego tam jest dosyć trudno ustawić meble, szczególnie w rogach.
Biurko wydaje się trochę za duże.
~~JA~~
Ale sprawdza się przy rysowaniu.
~~TATA~~
Łóżko jest do wymiany. No, pokój, jak pokój. Nie bardzo jest o czym mówić. Wydaje mi się, że dobrym pomysłem było wyniesienie stąd pianina do **[[salonu->SALON3]]**.
~~JA~~
Teraz jest częściej używane.
~~TATA~~
Wcześniej Basia miała też inne zajęcia i preferencje, więc nie grała na nim. Przez pięć lat stało nieużywane. Ale teraz, kiedy jest w innym pokoju, jest zupełnie inaczej. I wiadomo, Baśka i gra, i śpiewa.
***
~~MAMA~~
Jak się tutaj wprowadziliśmy, to kupiliśmy do pokoju Basi mebelki, które bardzo ładnie wyglądały. Teraz są zapakowane po sufit książkami ze szkoły, studiów i tak dalej. Basia uwielbia pamiątki i wszystkie je chce wyeksponować, więc ściany obwieszone są różnymi pamiątkami i bibelotami. Mnóstwo zasuszonych kwiatów. Basia uwielbia też kwiaty doniczkowe, więc cały parapet jest nimi wyłożony. Lubi też puzzle. Jest tutaj sterta puzzli, które układa co jakiś czas.
~~JA~~
A czego ma najwięcej?
~~MAMA~~
Najwięcej ma oczywiście ubrań i te ubrania już niestety wychodzą z szaf. Dokupiliśmy jej dwie szafy i myśleliśmy, że to będzie rozwiązanie tej sytuacji, ale okazuje się, że nie. Trzy szafy też by nie wystarczyły. No ale Basia korzysta z tych ubrań. Pięknie się ubiera, wiec zasłużenie te ubrania wiszą w szafach. Są naprawdę używane.
***
~~BASIA~~
Mój pokój jest najlepszym miejscem na świecie. Jest tu bałagan.
~~JA~~
A dlaczego jest bałagan?
~~BASIA~~
Bo mi się nie chce sprzątać. I mam dużo rzeczy.
~~JA~~
Czego masz najwięcej?
~~BASIA~~
Kartek.
~~JA~~
Nie. Ubrań.
~~BASIA~~
Nieprawda. Ubrania się akurat pięknie wszędzie mieszczą. Trochę wystają, ale jest to dobrze ogarnięte. Poza tym bardzo je lubię. I ładnie w nich wyglądam.
~~JA~~
Masz też dużo kwiatków.
~~BASIA~~
Mam. Na parapecie, na stole, na szafach. I bardzo się cieszę z tego, bo jest tutaj jak w dżungli. Jeszcze chciałabym, żeby po drugiej stronie pokoju było więcej kwiatków.
~~JA~~
A puzzle?
~~BASIA~~
Lubię je układać i wieszać na ścianie. Potem one spadają. Ostatnio mi spadły w nocy na twarz. Dobrze, że rama była z plastiku a nie ze szkła. Chociaż może w szkle by się lepiej trzymały i by nie spadły.
W szafach jest dużo rzeczy, które są mi kompletnie do niczego niepotrzebne.
~~JA~~
Tu są jakieś książki do chemii ze szkoły. To trzeba wszytko wypierdzielić na makulaturę.
~~BASIA~~
Tak.
~~JA~~
No to dawaj. Wywalimy je.
~~BASIA~~
Taaa…
Mam trochę książek, głównie biologicznych, bo lubię przyrodę. I lubię ten pokój.
~~JA~~
Coś byś w nim zmieniła?
~~BASIA~~
Tak. Mniejsze meble bym chciała. Mniejsze biurko. I żeby wszystkie rzeczy stąd zniknęły, ale żebym nie musiała o tym myśleć, bo mi się włączają sentymenty.
~~JA~~
Musisz obejrzeć Marie Kondo.
~~BASIA~~
Ktoś by się z tego ucieszył, a ja to trzymam i nic z tym nie robię.
~~JA~~
A to?
~~BASIA~~
Dywan.
~~JA~~
Dokładnie. Jedyny dywan w mieszkaniu.
~~BASIA~~
Z tym dywanem związana jest śmieszna historia. Generalnie ja go chciałam tylko przez to, że jest na nim tygrys. Miałam fazę, że jak tylko zobaczyłam, że na czymś jest tygrys, lew albo kot, to od razu chciałam to mieć.
~~JA~~
Dlaczego?
~~BASIA~~
Nie wiem, po prostu chorobliwie je uwielbiałam. Wszystkie dzikie koty. Jak byłam mała, to wszystko co miałam, miało wizerunki dzikich kotów. Szalone. Zeszyty, naklejki, książki. Wszystko. Potem zaczęłam je rysować. Do tej pory mi to zostało. No w każdym razie, jak zobaczyłam ten dywan w Obi, to pomyślałam, że absolutnie muszę go mieć. I mówię do mamy: „Mamooo, muszę mieć ten dywan, bo ja chcę mieć dywan w pokoju”. A rodzice tak patrzą na mnie, pytają, po co mi dywan, że to siedlisko kurzu i tak dalej. A ja zaczęłam przysięgać, że będę dbać i odkurzać. No i kupili mi go.
~~JA~~
Kiedy ostatnio odkurzałaś ten dywan?
~~BASIA~~
Jakiś czas temu. Nie pamiętam. Dawno. Nie chcę o tym rozmawiać.
O, w tamtym worku są książki z pierwszej klasy podstawówki.
~~JA~~
Wywal je.
~~BASIA~~
Ale ja mam z nimi tyle wspomnień… I tam jest wierszyk o kurze.
~~JA~~
No to wytnij ten wierszyk, walnij na ścianę, a książki wypieprz.
~~BASIA~~
No może.
~~JA~~
Chciałbym mieć ten pokój.
~~BASIA~~
To możemy się zamienić.
~~JA~~
Serio?
~~BASIA~~
No.
~~JA~~
Ja bym tę ścianę dzielącą nasze pokoje wywalił.
~~BASIA~~
Tak. Wywalić i wstawić olbrzymie akwarium dwustronne.
~~JA~~
No…
***
*Jesteś w pokoju mojej siostry Basi. Po prawej jest wyjście na **[[balkon->BALKON ASI3]]**. Za Tobą wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ3]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51004452940/in/dateposted-public/" title="KUCHNIA (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51004452940_c60c4701e9_z.jpg" width="640" height="594" alt="KUCHNIA (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Do kuchni nie ma drzwi. Jest wycięcie w ścianie obłożone drewnem. Gdyby były drzwi, na **[[korytarzu->KORYTARZ3]]** mogłoby robić się ciasno.
Kuchnia kojarzy mi się z wieloma rzeczami. Jest otwarta (nie ma drzwi), więc zapachy gotowania rozchodzą się po całym domu. Mama od jakiegoś czasu piecze chleb, więc to też jest teraz znakiem rozpoznawczym zapachu kuchni. W kuchni zawsze rozkładałem swoje prace domowe ze szkoły. Cześciej robiło się tam lekcje niż jadło. Jedliśmy i jemy raczej w **[[salonie->SALON3]]**.
Naprzeciwko wejścia do kuchni jest duże okno, które wychodzi na ulicę. Na lewo od wejścia stoi lodówka. Często przychodzę do niej w nocy po jedzenie. Ta lodówka, to chyba pierwszy zakup rodziców po ich ślubie. Albo ją dostali od kogoś. Cały czas delikatnie wibruje i wydaje bzycząco-brzęczący dźwięk. Lodówka i w środku światło, którym się kiedyś bawiłem. Wzdłuż lewej ściany i tej naprzeciwko, pod oknem, są czarne blaty. Na ich zejściu zlew. Pod nim oczywiście śmietnik. Na końcu lewego blatu jest kuchenka z piekarnikiem, który się zepsuł. Moja siostra gotowała kiedyś jakąś fasolkę, woda wykipiała i zalała wszystko. Teraz piekarnik działa tylko w jednym trybie, chociaż ma ich w sobie kilka. Nadrukowana na nim instrukcja jest po niemiecku. Pod blatami są szuflady i szafki, w których trzymane jest wszystko: makarony, łyżki (cała szafka drewnianych łyżek). Warząchew gdzieś w okolicach zlewu. Po prawej od zlewu jest zmywarka, za którą na ogół odpowiedzialny jestem ja. Za zapakowanie i wypakowanie. Robię to rano, ale nie zawsze mogę to robić, bo siostra i tata jeszcze śpią i ich denerwuje stukanie naczyniami. Ale też są później pretensje, jeśli tego nie zrobię.
W szafkach są garnki. Mnóstwo garnków. Po prawej stronie od okna wiszą dwie szafki z talerzami i szklankami po nutelli.
Na środku, dosunięty do prawej ściany stoi stół. Przy nim cztery krzesła, z których dwa zawsze zawalone jakimiś rzeczami. Zawsze jest na nich jakaś czapka, parasol albo coś innego. Kiedy się ubieram i wyciągam rzeczy z szafy, która jest na **[[korytarzu->KORYTARZ3]]** naprzeciwko wejścia do kuchni, i wyjmę przez przypadek dwie czapki, to zamiast je włożyć z powrotem, rzucam je na krzesło w kuchni. Tak powstaje ten bałagan.
Bardzo rzadko jemy w kuchni. Jedzone są tam na przykład śniadania wielkanocne. Chociaż, prawdę mówiąc, kilka lat temu przenieśliśmy się z nimi do **[[salonu->SALON3]]**. Temat posiłków to jest też ciekawa sprawa. Dość rzadko jemy razem. Po prostu mamy inne pory posiłków. Nieraz rodzice jedzą przede mną, albo ja jem przed rodzicami. I tak się mijamy. Kiedyś to się udawało. Kiedy byłem w podstawówce, czekało się z obiadem aż tata wróci z pracy. No i wtedy robiliśmy sobie taką godzinkę przy jedzeniu i gadaniu. Teraz tego nie ma, chociaż myślę, że to bardzo ważne, bo jednoczące. To jest coś, czego mi brakuje.
W kuchni są takie same kafelki, jak przy wejściu do mieszkania. Z tą różnicą, że te tutaj są matowe. Ściany są białe, Wiszą na nich obrazy. Jeden z warzywami i owocami, drugi z dziewczynką karmiącą kury na wsi. Ten drugi namalowała siostra żony mojego wujka z Finlandii. To jest scena z rodzinnej wioski mojej mamy i przedstawia jej siostrzenicę karmiącą kury. Powstały ze trzy takie obrazy i jeden jest u nas. Śmieszną sprawą jest to, że ta siostrzenica mamy jest dość chuda i w ogóle drobna, a na tym obrazie te kury karmi w sumie taka gruba baba. Jakimś trafem ten nieudany obraz trafił do nas. I mama zawsze mówi: „Zobacz, to jest Anka”.
Nad kuchenką jest okap, a na okapie taki malutki obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Taki kiczowaty, za trzy złote. Matka Boska w bursztynowej sukni. Ale niech sobie jest.
Dla mnie kuchnia, to jest przede wszystkim poranny tłok. Wszyscy chcą zrobić kawę, mama coś ogarnia, tata coś. I zawsze jest ten bulwers: „Dlaczego zawsze wszyscy o tej samej porze?!”. Całkiem zabawne.
W kuchni jest przede wszystkim bałagan. Wszystko tam jest. Przyprawy, garnki, zabawki z Kinder Niespodzianki i śrubki.*
~~BASIA~~
Kuchnia jest dla mnie bałaganem, ale też rajem, bo tam znajduje się pokarm. Kuchnia jest miejscem bezmyślnego spędzania czasu. Siedzisz w swoim pokoju i nagle mimowolnie znajdujesz sie w kuchni. Otwierasz lodówkę, uświadamiasz sobie co robisz i zadajesz sobie pytanie, po co to robisz. Zamykasz, kręcisz się po kuchni. Zaglądasz w miejsca. Po chwili znowu otwierasz lodówkę. Potem szufladę. Zastanawiasz sie nad pizzą z zamrażarki, ale nie chce ci się wyjmować blach z piekarnika. I wracasz do pokoju. A za jakiś czas znowu to samo.
~~JA~~
Lubisz tam być? Bo ja w sumie tak średnio.
~~BASIA~~
Nie lubię siedzieć z brzegu, bo kuchnia nie ma drzwi, więc czuje się niekomfortowo. Lubię siedzieć w kącie, tam, gdzie jest twoje miejsce. Lubię, kiedy ty siedzisz z laptopem, mama z telefonem, a ja też z czymś, albo z telefonem, albo coś sobie czytam. I tak sobie siedzimy. Najlepiej, jeśli są do tego siedzenia jakieś frytki.
W kuchni jest bałagan. Jak się posprząta, to po piętnastu minutach znowu się robi nieporządek. Ale to przez to, że po prostu lubimy tam siedzieć.
~~JA~~
Nie. Według mnie jest zły system porządkowania rzeczy. Nie chodzi o to, żeby posprzątać, ale o to, żeby nie bałaganić. I to jest problemem. Gdyby było konkretne miejsce, na które zawsze odkłada się konkretny garnek…
~~BASIA~~
Nie da się tak. Zrobisz porządek w kuchni, poukładasz równo wszystko, ale potem znowu trzeba wyciągnąć coś spod spodu. I tak się robi bałagan.
~~JA~~
Bo tych rzeczy jest za dużo.
~~BASIA~~
No ale wszystkie są potrzebne.
~~JA~~
Uznajmy po prostu, że potrzebne są trzy garnki: duży, mały i średni. Po co więcej?
~~BASIA~~
Tylko potem te trzy są w zmywarce, a ty musisz coś ugotować. I co wtedy?
~~JA~~
No to trzeba sprzątać po sobie zaraz po gotowaniu.
~~BASIA~~
Na jeden garnek zużywasz więcej wody niż na całe mycie w zmywarce.
~~JA~~
No ale…
~~BASIA~~
Ja wiem, o co ci chodzi. Ale po prostu nie tu dobrego rozwiązania.
~~JA~~
Moim zdaniem jest. Tylko trzeba by się wprowadzić tu od zera. Z niczym.
~~BASIA~~
W kuchni jest też tłok. To jest coś, czego najbardziej nie lubimy.
~~JA~~
Też.
~~BASIA~~
Zawsze jest tak, że jak są dwie osoby w kuchni, to zaraz przychodzi ta trzecia. A jak jest już trójka, to przychodzi czwarta, wiadomo kto, i mówi: „Co wy tu znowu beze mnie robicie? Dlaczego ja o niczym nie wiem?”. I zaczyna się robienie kawy, „przesuń się, ja tu robię kawę” i tak dalej. Pole bitwy odwiecznej. Każdy walczy o swoje.
~~JA~~
Ja nie walczę.
***
~~MAMA~~
Bardzo lubię kuchnię. To moje królestwo. To było pierwsze miejsce, które po wprowadzeniu się chcieliśmy urządzić od A do Z po swojemu. Na przykład żeby był stół, przy którym możemy siadać wszyscy. I jest stół, i są cztery krzesła.
~~JA~~
A z czym ci się kojarzy kuchnia?
~~MAMA~~
Od czasu pandemii kojarzy mi się głównie z zapachem chleba. Nauczyłam się piec chleb i bardzo się z tego powodu cieszę. Wychodzi mi naprawdę nieźle i kojarzy się z dzieciństwem, bo moja mama też piekła chleb. Kuchnia to też zapachy obiadów. Gotujemy w domu i jemy w domu.
~~JA~~
A co cię wkurza?
~~MAMA~~
Bałagan. To, że nie możemy się z niego wyzwolić. Zawsze jest nadmiar naczyń, garnków, słoików i słoiczków, różnych przetworów. Brakuje nam spiżarki, więc to wszystko się tutaj gromadzi. Tak naprawdę, żeby był tutaj porządek, to trzeba by non stop sprzątać, ale to musiałoby się komuś z nas chcieć. Chociaż jak się w końcu wysprząta, to jest tutaj bardzo miło. Sympatycznie i pięknie. Kuchnia jest trochę za mała. Powinna być większa. Mielibyśmy mniejszy bałagan. Zgadzasz się ze mną?
~~JA~~
Ja nie uważam, że musi być większa, tylko lepiej zorganizowana.
~~MAMA~~
No tak, ale ostatnio przybyło do nas trochę rzeczy z domu dziadków. Łączą się z sentymentem i są pamiątkami. Stoją na przeszkodzie porządku, bo trzeba by je wyrzucić, żeby tu było naprawdę sterylnie, ale serce nie pozwala. Bo ze wszystkim łączą się jakieś wspomnienia.
***
~~TATA~~
Z kuchni jestem bardzo zadowolony i dumny.
~~JA~~
Autorski projekt.
~~TATA~~
W znacznym stopniu. Oczywiście bez przesady, bo budowlańcy z firmy, która budowała to osiedle, też mieli w tym duży udział, bo podpowiedzieli pewne pomysły i rozwiązania. Natomiast bez fałszywej skromności na pewno mogę przyznać, że duży udział w tym projekcie był mój. Żeby to było pod każdym względem funkcjonalne i estetyczne. No i fajne jest to, że po tylu latach to się absolutnie broni. Kuchnia mogłaby być oczywiście większa, ale finalnie ta przeróbka, którą zrobiliśmy względem pierwotnego planu, czyli oddzielenie kuchni od **[[salonu->SALON3]]**, okazała się super rozwiązaniem. Kuchnię odseparowaliśmy od pokoju. Ale nie zrobiliśmy do niej drzwi, chociaż czasem by się przydały.
~~JA~~
No tak. Zatrzymałby w środku i zapachy, i spokój… Ale był pomysł, żeby zrobić do niej takie zasuwane drzwi, prawda?
~~TATA~~
Tak, ale na ogół dajemy bez tych drzwi radę. Więc to taki drobny mankament. Natomiast świetnie się sprawdza to to, że kuchnia jest odseparowana. Jest **[[salon->SALON3]]**, gdzie siedzą goście, ale jest też kuchnia, w której w tym samym czasie można się schować i spokojnie porozmawiać.
~~JA~~
A co myślisz o porannym zamieszaniu przy kawie?
~~TATA~~
Faktycznie bywają chwile, kiedy jest kumulacja, kiedy wszyscy są w kuchni i kiedy wszyscy chcą z tej kuchni korzystać. Ale akurat ta poranna kawa…
~~JA~~
Podoba ci się.
~~TATA~~
Czy się podoba, to trudno powiedzieć. Ale kojarzy mi się to z taką normalną firmą. Z pracą w korporacji, gdzie też są godziny, w których wszyscy robią sobie kawę. No i tak już jest. Musi tak być.
~~JA~~
No tak.
~~TATA~~
Żałuję natomiast, że nam się nie udawały nigdy posiłki czteroosobowe.
~~JA~~
W czasach, kiedy byliśmy w podstawówce to funkcjonowało.
~~TATA~~
No może, ale i tak mało. Nie utkwiło mi to w pamięci. W poprzednim mieszkaniu nasze bycie miało inny charakter. Inne tryby dnia. Tam w zasadzie codziennie siedzieliśmy razem. Tutaj to tak nie działa, bo każdy ma swój tryb i rozkład dnia. Natomiast w święta to się rzeczywiście udaje. Śniadanie wielkanocne. Czasem w kuchni, czasem w **[[salonie->SALON3]]**.
~~JA~~
Tak. To jest dobre.
~~TATA~~
Tak.
***
~~JA~~
Ania karmiąca kury. Powiesz coś o tym?
~~MAMA~~
To jest obraz, który dostaliśmy w prezencie od cioci Emmy.
~~JA~~
Od siostry cioci Emmy.
~~MAMA~~
Konkretniej od cioci Emmy, która zamówiła to u swojej cioci.
~~JA~~
Aha…
~~MAMA~~
Pokazała jej zdjęcie, zrobione wiele lat temu w mojej rodzinnej wsi. Dzisiaj to będzie już ze czterdzieści lat temu. Ona, będąc tam wtedy, zrobiła zdjęcie Ani, która karmi kury. I to zdjęcie się bardzo spodobało tej cioci. I ta ciocia namalowała akwarelami na podstawie tego zdjęcia obraz, który zatytułowała „Wolne kury”. Była zdumiona, bo u nich w Finlandii kury się hodowało w klatkach, ogrodzone i tak dalej. A tutaj miała kury, które są mądre, chodzą po podwórku, a na noc same wracają do kurnika. No i to zdjęcie jej się tak spodobało, że zostało namalowane. Rita nam pokazała ten obraz, a potem poprosiła, żeby ciocia jeszcze raz to namalowała.
~~JA~~
Czyli jest ich kilka.
~~MAMA~~
Są dwa.
~~JA~~
A nasz ma defekt.
~~MAMA~~
Ania została namalowana taka pulchniutka i grubiutka. Z brzuszkiem i w ogóle. No ale tak tej cioci wyszło. Chociaż resztę odwzorowała bardzo dobrze. To jest na zapleczu domu, ale szczegóły oddała znakomicie.
Kiedy patrzę na ten obraz, to widzę swój dom rodzinny.
~~JA~~
Czyli świetna pamiątka.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
A ty co myślisz o tym obrazie?
~~TATA~~
Ja też bywałem u mamy na wsi i też pamiętam to gospodarstwo. Jak ono funkcjonowało i w ogóle. I też mam do tego sentyment.
***
*Jesteś w kuchni. Za Tobą jest wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ3]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51073632166/in/dateposted-public/" title="BALKON (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51073632166_4785f9cf82_z.jpg" width="640" height="594" alt="BALKON (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Z balkonem wiąże się jedna z głównych historii mojego dzieciństwa. Otóż było lato, pranie suszyło się na balkonie, tak samo u sąsiadki z dołu — ma tam balkon i taki jakby ogródek. No i ja się bawiłem na naszym balkonie, siedziałem na posadzce, a obok mnie stała miednica wypełniona wodą. I coś zrobiłem, że wywaliłem tę miednicę i woda rozlała się po całym naszym balkonie no i zaczęła ściekać w dół. Zmroziło mnie. Po chwili słyszę: „Co wy zrobiliście? Bardzo nieładnie, całe pranie mi zalaliście”. Nic na to nie powiedziałem, tylko poszedłem do mamy, a mama poszła przepraszać sąsiadkę. Później bałem się wychodzić na **[[klatkę schodową->KLATKA SCHODOWA3]]**, żeby nie spotkać sąsiadki. Nadal się w sumie boję.
Balkon od wiosny do jesieni jest miejscem ciągłego przesiadywania. Głównie rodziców, ale Basia i ja też do nich dołączamy. Często tam jemy. Wystawia się stolik, dostawia krzesła. Jest bardzo ciasno, ale świeże powietrzne zdecydowanie to rekompensuje. Jest jak na pikniku. Moi rodzice uwielbiają tam siedzieć, pić winko i rozmawiać. Wtedy ja tam przychodzę no i sobie tak siedzimy, i śmieszkujemy. Świeczka na stole, kieliszki z winem w rękach. Takie nasze miejsce pośród tych bloków.
Balkon jest stosunkowo duży. Jest na nim ogródek mojej mamy, gdzie jest jeszcze więcej kwiatków niż w salonie. Na poręczy wiszą doniczki z pelargoniami. Kiedyś były tam surfinie, ale teraz moja mama nałogowo sadzi pelargonie. W lewym rogu stoi tujka, obok niej stawiany jest stół. Dosyć mocny i ciężkiej konstrukcji. Stabilny. I po prawej od tego stołu zaczyna się przestrzeń ogrodu, na którym grasuje w zasadzie tylko moja mama. Podlewa kwiatki, przesadza, przestawia, ustawia. Mnóstwo doniczek, worki z ziemią, łopatka. Kiedy jest ciepło na balkonie ustawia się też suszarkę na pranie. Wtedy już w ogóle nie da się ruszyć.
Z ulicy widać, że nasz balkon jest najładniejszy, więc to też jest taka nasza duma. To dzięki mamie i jej ogrodowi.*
~~MAMA~~
To jest mój ogród. Tak bym powiedziała. Od początku wiosny, jak tylko słońce zaświeci, to jest moje ulubione miejsce przebywania. Zaraz wynosimy stół i krzesła. I już ustawiamy bratki. Jeszcze przymrozki są, a u nas na balkonie już kwitną kwiaty. I w zasadzie od początku wiosny, jak tylko jest ciepło, to tam przesiadujemy. Jemy obiady, spędzamy wieczory przy świecach. Ten balkon jest tak usytuowany, że nikomu nie przeszkadzamy.
Nasz ogród.
***
~~TATA~~
Balkon latem to główne miejsce naszego przesiadywania. Żeby tylko deszcz nie padał. Chociaż czasem deszcz pada, a my i tak potrafimy siedzieć. To samo w zimno. Zakładamy ciepłe kurtki, polary, zawijamy się w koce, bierzemy butelkę wina albo dwie, zapalamy świeczki, lampki i siedzimy. Gadamy, o niczym albo o czymś i to jest super.
***
~~BASIA~~
Nam się wydaje, że jak siedzimy na balkonie, to nas nie widać. A z dołu wszystko widać.
~~JA~~
Przez tą dziurkę?
~~BASIA~~
Przez dziurkę. Skoro widzisz stamtąd przechodzących ludzi, to oni widzą też ciebie.
~~JA~~
I słychać wszystko.
~~BASIA~~
I widać. Jak się opalamy na przykład.
~~JA~~
Opalamy? Ty się opalasz?
~~BASIA~~
No dobra, dobra.
~~JA~~
No właśnie.
~~BASIA~~
Na balkonie jest mnóstwo przyschniętych liści. I kwiatów surfinii. Jak była ulewa, to poraniła te wszystkie rośliny i poodpadały im kwiaty. I takie przyklejone do podłogi zostały, zaschły i czekają, aż je następny deszcz zmyje.
***
*Jesteś na balkonie. Za Tobą jest wejście do **[[salonu->SALON3]]**.*
*Dom zaczyna się dla mnie przy furtce przed budynkiem. Jest tam domofon, gdzie wpisuje się kod, po czym wygrywa on charakterystyczną melodyjkę (pip — pip — pipipipipipipipi!). Kiedy ktoś wpisuje kod, w mieszkaniu odzywa się sygnał. Oczywiście przy późnych powrotach budziło to wszystkich domowników. Można obejść ten problem na dwa sposoby. Pierwszym jest przeskakiwanie przez furtkę. Drugi odkryłem ja: podejrzałem kod, który posiada pan sprzątający wokół budynku i którego, rzecz jasna, nie słychać w mieszkaniu, kiedy jest wpisywany na dole. Więc zazwyczaj, kiedy wracam późną porą, wpisuję ten drugi kod.
Później są drugie drzwi, prowadzące do **[[klatki schodowej->KLATKA SCHODOWA3]]**. Otwiera je kod albo klucz. Zazwyczaj korzystam z klucza.*
~~BASIA~~
Ja podejrzałam ten kod i to ode mnie go znasz.
~~JA~~
Tak?
~~BASIA~~
Tak.
***
*Jesteś przed budynkiem. Kiedy przejdziesz przez furtkę i drzwi do klatki schodowej, znajdziesz się na **[[klatce schodowej->KLATKA SCHODOWA3]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51073632136/in/dateposted-public/" title="KLATKA SCHODOWA (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51073632136_a49a08b6bf_z.jpg" width="640" height="594" alt="KLATKA SCHODOWA (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Klatka schodowa to pusta przestrzeń. Pusta, jasna, biała. Niosąca dźwięki i echo. Wszystko na niej słychać. W ogóle dźwięki niosą się u nas dosyć swobodnie — w domu słyszę o czym rozmawiają sąsiedzi na korytarzu. Ale oczywiście oni słyszą też czasem to, co dzieje się u nas w domu. Często na klatce schodowej słyszę jakiej muzyki słucha tata w **[[salonie->SALON3]]**. Często nawet słychać to w **[[piwnicy->PIWNICA3]]**, tak się niesie.
Wchodząc na górę, zawsze liczę stopnie. Dziesięć — skręt — dziesięć — skręt — dziewięć — wycieraczka. Nie wiem, dlaczego na końcu jest ich tylko dziewięć.*
~~JA~~
Co myślisz o klatce schodowej?
~~TATA~~
Niewiele mam skojarzeń z nią. W okresie świątecznym wystawiamy tam kwiatki, które stoją w salonie, bo się nie mieszczą, kiedy jest tam choinka. Więc takie udekorowanie naszego piętra na klatce schodowej jest całkiem sympatyczne.
Był też kiedyś pomysł, autorstwa sąsiadki z góry, tej młodej, żeby powiesić na klatce jej obrazy. Nawet nas pytała, czy nie mamy żadnych zastrzeżeń. No i oczywiście nie mieliśmy, ale temat się urwał.
~~JA~~
Ta od czarnego Punto?
~~TATA~~
Tak. Ale nic z tego nie wyszło.
Klatka schodowa generalnie nie budzi we mnie żadnych emocji.
***
~~BASIA~~
Boję się klatki schodowej.
~~JA~~
No właśnie. Ja też.
~~BASIA~~
Że trafię na kogoś, na kogo bym nie chciała trafić.
~~JA~~
Sąsiadkę z góry?
~~BASIA~~
Tak. Miałam też koszmary związane z klatką schodową. Szczególnie z tym dolnym terenem.
~~JA~~
Zejściem do **[[piwnicy->PIWNICA3]]**?
~~BASIA~~
Tak.
~~JA~~
Ja też.
~~BASIA~~
Śniła mi się wojna. I tam, gdzieś przy tym zejściu do **[[piwnicy->PIWNICA3]]** ukrywali się jacyś żołnierze. Dziwni tacy.
No boję się klatki schodowej.
~~JA~~
Góra jeszcze jest w miarę neutralna. Ale dół… Koszmar.
~~BASIA~~
Góra też. Niewiadomo, co zaraz zbiegnie. Też okropna jest sytuacja, kiedy wchodzisz w nocy po klatce schodowej i z jednej strony masz wrażenie, że coś cię goni od dołu, z **[[piwnicy->PIWNICA3]]**, a z drugiej, że ktoś zaraz wyskoczy na ciebie z góry. I musisz biec jak najszybciej. Najgorzej, jak jeszcze nie możesz trafić kluczykiem do drzwi.
~~JA~~
Jak się patrzy tak z dystansem na tę klatkę, to jest całkiem przyjazna. Wygląda na taką. Ale w rzeczywistości taka nie jest.
~~BASIA~~
Dla mnie w ogóle nie jest przyjazna. Nawet w wyglądzie.
***
*Jesteś na klatce schodowej. Kiedy pójdziesz w górę, dotrzesz pod nasze **[[drzwi wejściowe->DRZWI WEJŚCIOWE3]]**. Idąc w dół, trafiasz do **[[piwnicy->PIWNICA3]]** lub do **[[garażu->GARAŻ3]]**.**Kiedy byłem mały, zawsze bałem się chodzenia do piwnicy. Oczywiście tego, że ktoś mnie zabije. Ale musiałem tam chodzić, żeby przynieść puszkę kukurydzy na przykład, bo trzymaliśmy tam między innymi konserwy. No i zawsze bałem się, że mnie tam ktoś zamorduje, chociaż piwnice w naszym budynku mają raczej współczesny klimat. Trudno byłoby tam nakręcić horror. Żadnych zakamarków, żadnych zaułków. Ale sam fakt zejścia poniżej poziomu gruntu, samo to, że tam jest trochę ciemniej, czyniło tę przestrzeń niebezpieczną. Nadal czyni.
Schodzi się tam idąc w dół od drzwi do **[[klatki schodowej->KLATKA SCHODOWA3]]**. Obok są drzwi do **[[garażu->GARAŻ3]]**.
Po wejściu do piwnic wydać klasyczny długi rząd klatek, ale nasza piwnica jest nieco z boku. Więc mamy, można powiedzieć, nieco bardziej prywatną tę piwnicę.
Piwnica to kompletna graciarnia. Trzecie miejsce, w którym lądują niechciane rzeczy. Najpierw są na swoim miejscu. Potem wędrują do **[[sypialni rodziców->SYPIALNIA RODZICÓW3]]**, a jak już tam nie ma na nie miejsca, to się je wywala do piwnicy. A jak w piwnicy już brakuje miejsca, to czeka się na powódź, która wszystko zaleje i wszystko zgnije. Było raz tak, parę lat temu, kiedy powódź zalała wszystkie piwnice. Ale problem z rzeczami został rozwiązany. Wszystkie rzeczy, wszystkie książki, które tam były po prostu zamokły i się do niczego nie nadawały. Spleśniały, zgniły… No i takie już musieliśmy wyrzucić. Czyli przebieg życia rzeczy w naszym domu prezentuje się następująco: swoje miejsce — **[[sypialnia rodziców->SYPIALNIA RODZICÓW3]]** — piwnica — Wisła.*
~~TATA~~
Piwnica kojarzy mi się dzisiaj przede wszystkim z rowerami. Tam trzymamy rowery i tam je konserwuję, serwisuję i tak dalej. Więc dla mnie piwnica, to prędzej rowery niż rzeczy typu zapasy, słoiki i graty. Miejsce użytkowe, a nie magazyn.
***
*Jesteś w piwnicy. Wychodząc, możesz iść do **[[garażu->GARAŻ3]]**, albo w górę, na **[[klatkę schodową->KLATKA SCHODOWA3]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51073735102/in/dateposted-public/" title="DRZWI WEJŚCIOWE (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51073735102_a25767d321_z.jpg" width="640" height="594" alt="DRZWI WEJŚCIOWE (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Drzwi do naszego domu. Białe. Zawsze stwarzało to problem, kiedy trzeba było napisać na nich K + M + B. Więc pisaliśmy na nich białą kredą, ale nigdy nie było tego widać. No ale pisaliśmy.
Tu jest wejście do mieszkania.*
~~JA~~
Gdzie według ciebie zaczyna się nasz dom?
~~BASIA~~
Przy naszych drzwiach. Przy przejściu przez próg. W zasadzie wycieraczka przed drzwiami na **[[klatce schodowej->KLATKA SCHODOWA3]]** to już jest nasz teren.
***
*Jesteś przy drzwiach wejściowych. Za Tobą jest **[[klatka schodowa->KLATKA SCHODOWA3]]**. Przed Tobą **[[korytarz->KORYTARZ3]]**.*
*Garaż przeprowadzony jest na przestrzał wszystkich budynków, z których jednym jest ten, w którym jest nasz dom. Samochody. Wyznaczone miejsca dla każdego z mieszkań.
Kiedy rodzice kupili nowy samochód, poprzedni przejąłem ja. Parkuję go na tzw. miejscu X. To miejsce „na wszelki wypadek”, gdyby do kogoś przyjechał ktoś, to taki dodatkowy samochód można tam zaparkować. No i ja je zajmuję. Oczywiście pytaliśmy wszystkich sąsiadów, czy jest to dla nich w porządku i wszyscy powiedzieli, że nie ma problemu. To miejsce zawsze było puste, zresztą gdyby to był jakiś problem, to przecież bym wyjechał. Ale ostatnio znalazłem przy tym miejscu kartkę: „Szanowni Lokatorzy, prosimy nie zajmować tego miejsca”. Z dopiskiem długopisem: „Dotyczy numeru …”. Czyli naszego. Teraz zawsze jak wyjeżdżam, albo wjeżdżam, i widzę, że ktoś tam stoi, to jest mi strasznie głupio. A jeszcze przy wyjeżdżaniu trwa to bardzo długo, bo słabo mi idzie parkowanie i ruszanie. Więc wyjeżdżam na pięć razy, smrodzę benzyną…*
~~JA~~
Gdzie dla ciebie zaczyna się mieszkanie?
~~TATA~~
Z perspektywy przyjazdu do domu to na pewno w garażu. To tam jest pierwsze poczucie, że jest sie u siebie. Obok **[[piwnica->PIWNICA3]]**, w której są rowery. Tam też zaczyna się to poczucie.
***
*Jesteś w garażu. Wychodząc, możesz iść do **[[piwnicy->PIWNICA3]]**, albo w górę, na **[[klatkę schodową->KLATKA SCHODOWA3]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51073632001/in/dateposted-public/" title="SYPIALNIA RODZICÓW (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51073632001_cc3c1fb6a2_z.jpg" width="640" height="594" alt="SYPIALNIA RODZICÓW (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Sypialnia rodziców jest najbardziej tajemniczym pokojem świata. Bo tam jest wszystko. Ale nie tak, jak w **[[kuchni->KUCHNIA3]]** albo w barku w **[[salonie->SALON3]]**. Tutaj jest naprawdę wszystko. Pamiątki z komunii, medale dziadka z wojny, komputery, kable, zabawki, sprzęt narciarski, płaszcze, stare ubrania. Wszystko.
Pod łóżkiem jest klasyczne miejsce do zabawy w chowanego. Wiele razy siedziałem tam dwadzieścia minut, żeby w końcu kogoś przestraszyć i przeważnie nikt nie przychodził, i wychodziłem przegrany.
Śpią tutaj rodzice, mają bardzo wygodne łóżko. Mama chodzi spać wcześniej, a ja uwielbiam wpaść tutaj zanim przyjdzie tata, legnąć się na chwilę obok i pogadać. W tym pomieszczeniu jest zawsze tak chłodno i świeżo. Sypialnia jest bardzo często wietrzona. Cały czas właściwie.
Pod względem wielkości, sypialnia jest na drugim miejscu wśród pomieszczeń naszego domu. Większy jest tylko **[[salon->SALON3]]**. Drzwi do niej są przeszklone (jak wszędzie, oprócz **[[małej->MAŁA ŁAZIENKA3]]** i **[[dużej łazienki->DUŻA ŁAZIENKA3]]**).
Na wprost wejścia są dwa okna. Na parapecie stoją kwiatki.
Na środku stoi duże i bardzo wygodne łóżko. Lubię kłaść się na nim w tajemnicy przed rodzicami. Pod łóżkiem przestrzeń na chowanie, ale też na książki, graty i inne bzdety. Bliżej okna śpi mama, bliżej drzwi tata. Nigdy nie zamienili się miejscami. Obok miejsca mamy jest szafka nocna.
Po lewej stronie od wejścia jest duża szafa. Zajmuje całą ścianę. Kiedyś był pomysł, żeby zrobić z niej garderobę. W jednej z jej części są ręczniki, bardzo dużo prześcieradeł, zbieranych przez te wszystkie lata. Rzadko wyciągane, ale są. Stare płaszcze, garnitur ślubny taty. W drugiej jakieś graty elektroniczno-komputerowe mojego taty.
Dookoła całego pokoju są porozstawiane regałko-szafy, w których jest wszystko.*
~~TATA~~
Sypialnia jest miejscem, gdzie jesienią zeszłego roku zaczęliśmy wprowadzać wizję porządku. Ale niestety to teraz znowu siadło i znowu mamy powrót do graciarni.
Problem sypialni leży w tym, że ona jest za duża. Tak mi się wydaje. Był ten pierwotny pomysł zrobienia tam garderoby. I to byłoby może słuszne. Przestrzeń spania byłaby tylko do spania, a wszystkie graty i bałagan wylądowałyby w szafie.
Ten obecny bałagan jest częściowo usprawiedliwiony, bo gdzieś w końcu trzeba trzymać te wszystkie rzeczy.
~~JA~~
A jak się tam czujesz?
~~TATA~~
Jeśli o to chodzi, to jestem z sypialni bardzo zadowolony. Przy planowaniu rozkładu pomieszczeń od początku była mowa o tym, żeby **[[salon->SALON3]]** dać od zachodu, a sypialnię na północ. W związku z tym w sypialni jest zawsze chłodno i świeżo, no i jest mniej światła. W sensie pokoju do spania to sprawdza się bardzo dobrze. Oczywiście po tej samej stronie jest **[[twój pokój->MÓJ POKÓJ3]]** i **[[pokój Basi->POKÓJ ASI3]]** i niestety tam to się tak dobrze nie sprawdza...
~~JA~~
U mnie przede wszystkim.
~~TATA~~
No i w dodatku sąsiedzi posadzili to wielkie drzewo, które zasłania ci słońce. Ale w kategorii sypialni, rozwiązanie z mniejszym oświetleniem sprawdza się super.
***
~~MAMA~~
W zasadzie korzystamy z niej tylko do spania. Nazwa mówi sama za siebie. Sypialnia jest też magazynem rzeczy. Mimo wielkiej szafy, wszystko jest zagracone, każdy kąt zatkany. No i jest tu wszystko. Nie ma tam żadnego telewizora i bardzo dobrze. Jeżeli idziemy spać, to idziemy spać, wysypiamy się, wstajemy i żyjemy. Nie gnijemy w łóżku do niewiadomo której oglądając telewizję. Więc sypialnia to pokój do spania. I ewentualnie do czytania książek.
~~JA~~
Jest tu też sporo kwiatków.
~~MAMA~~
Ostatnio jeszcze więcej, bo ja już się przygotowuję do wiosny. Wysiewam różne kwiatki, typu lewkonie i astry, ustawiam na parapecie, one sobie kiełkują i ja potem je, i to, co na balkonie, wywożę na działkę, którą obsadzamy kwiatami i warzywami. Często jest niestety tak, że się namęczę z tym wysiewem, a jak przyjeżdżam na działkę dwa dni po wsadzeniu kwiatów, to już ich nie ma, bo ślimaki je zjadły na obiad.
***
~~BASIA~~
Sypialnia to jest teren zakazany. Nie wolno tam wchodzić.
~~JA~~
Ja i mama uważamy, że to jest skład rzeczy niechcianych z każdego pomieszczenia.
~~BASIA~~
No tak. Zdecydowanie. Tam są całe worki ubrań. Moich, twoich, rodziców. Książki, zeszyty, drobne zabawki z McDonalda albo Kinder Niespodzianki. Rzeczy, których nikt nie używa, które moglibyśmy komyś oddać, kto by się z nich ucieszył, ale one tam leżą i nikt ich nie wyrzuci przez sentyment, więc leżą w tych workach. Jest też cała masa rzeczy od dziadków. No ale ich nie oddamy, bo są od dziadków. Cała szafa taty zawalona jakimiś męskimi drobiazgami, które można by uporządkować i zrobić na przykład super stanowisko do pracy dla mamy.
Wiele można by zrobić z tą sypialnią.
~~JA~~
A co myślisz o powietrzu w sypialni?
~~BASIA~~
Zimne i świeże. Takie na porządny wdech.
~~JA~~
Właśnie. Bo tam się cały czas wietrzy.
~~BASIA~~
Dlatego tam się w ogóle nie chce wchodzić, bo jest zimno. Ten chłód jest przenikający.
~~JA~~
A wchodzenie pod łóżko w sypialni?
~~BASIA~~
Oczywiście. Żeby podpatrzyć prezenty.
~~JA~~
Jezu, tak! Zapomniałem o tym. Mnie się kojarzyło z zabawą w chowanego.
~~BASIA~~
No to tego w ogóle nie pamiętam.
~~JA~~
Wtedy dowiedziałem się po raz pierwszy, że Mikołaj nie istnieje. Jak zobaczyłem te prezenty pod łóżkiem.
~~BASIA~~
Ja dalej trochę wierzyłam, no bo bardziej chce się wierzyć, niż nie wierzyć.
Jak myślę o sypialni rodziców, to widzę wielki bałagan, który nie jest ogarniany. Rzeczy, które są niepotrzebne. Talerze w oliwki.
~~JA~~
Co?
~~BASIA~~
Które kupił kiedyś tata, po tym, jak potłukł te w **[[kuchni->KUCHNIA3]]**.
~~JA~~
Jeden czy kilka?
~~BASIA~~
Kilka. I wtedy kupił te w oliwki. Po czym się obraził, bo nikt ich nie używał. No i teraz leżą któryś rok pod łóżkiem. Trzeba je wyciągnąć i na nich zjeść.
Myślę o tych prezentach. To było jakoś krótko przed świętami. Zaczęliśmy szukać prezentów. Raz nam się udało znaleźć jakieś zabawki na szafie.
~~JA~~
Ja pamiętam, że monopol znaleźliśmy.
~~BASIA~~
Monopol?
~~JA~~
Albo hulajnogę.
~~BASIA~~
Ja na pewno znalazłam świeczki. I takie zeszyciki na szafie.
Pamiętam, że jak pytałam kiedyś rodziców, co mają dla ciebie na urodziny, to powiedzieli, że Boba Budowniczego. I ja się od razu wydarłam: „ADAŚ! DOSTANIESZ BOBA BUDOWNICZEGO!”. A oni na to, że kłamali i że to był test, żeby zobaczyć, czy nie wygadam. No i nie powiedzieli mi. A dostałeś wtedy kierownicę do komputera. Taką super.
A z prezentami świątecznymi było tak, że zostaliśmy sami w domu, rodzice pojechali na zakupy świąteczne, a ja mówię do Ciebie: „Dawaj, szukamy prezentów!”. No i poszliśmy do sypialni rodziców, weszliśmy pod łóżko i znaleźliśmy.
~~JA~~
Kalendarz w Ferrari.
~~BASIA~~
Ja dostałam sztalugę. Całe pudło takie — sztaluga, płótno, farby. Wyciągnęliśmy to i to było takie…
~~JA~~
Smutno się zrobiło.
~~BASIA~~
Było smutno, że Mikołaj nie istnieje. No i że rodzice nadal myślą, że to będzie dla nas niespodzianka.
~~JA~~
Ja zacząłem puszczać farbę. Mama zapytała mnie, co chciałbym dostać, a ja do niej, że może taki kalendarz w samochody Ferrari.
~~BASIA~~
Tak. Bo ja ci powiedziałam, żebyś to zrobił. Że jak rodzice będą pytać, co chcemy pod choinkę, to im powiedzmy, że kalendarz i sztalugę, to będzie im miło.
~~JA~~
I oni się skapnęli.
~~BASIA~~
„Grzebaliście pod łóżkiem, co?”
~~JA~~
„Cooo?! Nieee…”.
Żenada.
~~BASIA~~
Smutność.
~~JA~~
No. Coś jeszcze z sypialnią?
~~BASIA~~
Sypialnia mi się jeszcze kojarzy z tą szafą. Że tam zawsze znajduję jakieś perełki ubraniowe. Ciuchy mamy, w których już nie chodzi. Nawet mam teraz w swojej szafie w **[[moim pokoju->POKÓJ ASI3]]** jakieś stare rzeczy mamy. Założyłam raz taką różową bluzkę, nie wiem, czy pamiętasz, z takimi pufkami i białymi guziczkami. Wszyscy mówili: „ale masz super bluzkę, taką vintage, gdzie kupiłaś?”. No i zazdrościli. Dużo mam takich rzeczy, które znajduję. I te sukienki. Jedna szara, jedna w oliwki, jedna w kropki. Tę w kropki mama miała na sobie na ślubie cywilnym.
~~JA~~
I ty je nosiłaś?
~~BASIA~~
Tak. Są długie i piękne.
~~JA~~
Super.
***
*Jesteś w sypialni rodziców. Za Tobą wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ3]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51072937893/in/dateposted-public/" title="KORYTARZ (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51072937893_4d1d50911b_z.jpg" width="640" height="594" alt="KORYTARZ (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Pierwsze wspomnienie z urządzonego mieszkania, to moje siódme urodziny. Zawsze lubiłem gości, którzy przychodzili na moje urodziny: ciocia, babcia i cała ekipa. Słychać ich było, jak wchodzili **[[klatką schodową->KLATKA SCHODOWA3]]** na górę i jeszcze będąc tam zaczynali śpiewać „Sto lat”.
To wspomnienie, to sytuacja, kiedy przechodzę przez korytarz z prezentami, żeby zanieść je do **[[mojego pokoju->MÓJ POKÓJ3]]**, a babcia mówi do mamy coś w stylu: „Siódme urodziny! To Adaś teraz chyba pod opiekę ojca musi przejść”. A ja przechodzę tym korytarzem i to słyszę. Postrzyżyny.
Korytarz kojarzy mi się z odciśniętymi palcami na ścianach. Takie czarne paluchy na białej farbie. To pozostałość po gonieniu się z Basią wzdłuż korytarza — od **[[salonu->SALON3]]** do **[[pokoju Basi->POKÓJ ASI3]]**. Kto pierwszy dotknie drzwi ten goni. Albo ucieka… No i tak goniliśmy się, odpychając się od ścian i zostawiając te czarne ślady. Teraz te ściany są przemalowane. Znowu są białe, ale nie mają śladów po zabawie. No i teraz się już nie ganiamy. Coś za coś.
Na korytarzu pachnie głownie niczym. Zapach pojawia się, kiedy mnie długo nie ma. Nazwałbym ten zapach „ciepłym mokrym drewnem”. Przyjemne bardzo. To zapach uczucia, że za chwilę zacznie się rok szkolny. Wracamy z wakacji, zaraz przed końcem sierpnia, i czuję ten zapach. Trochę przyjemny, trochę przykry, no bo jednak nie do końca chce się do tej szkoły iść.
Wejście kojarzy się też ze świętami Bożego Narodzenia. Zaraz przy drzwiach jest wykafelkowany kawałek podłogi — żeby nie brudzić, kiedy wejdzie się w obłoconych butach. Białe, błyszczące płytki. I właśnie mam skojarzenie bycia na tych kafelkach w Święta. Powrót z wigilii u dziadków. Kiedy wychodziliśmy, rodzice zawsze po kryjomu wkładali prezenty pod choinkę w **[[salonie->SALON3]]**. Więc jak wracamy i stoimy na tych kafelkach, to czuję już tę ekscytację, że za chwilę zobaczę swoje prezenty.
Kiedy wchodzi się na korytarz, to zazwyczaj nie można otworzyć drzwi do końca, bo po lewej stronie leży mnóstwo butów. Blokują drzwi. Właśnie tutaj potrzebne są takie mikro-usprawnienia, jak na przykład szafka albo półeczka na buty. Większość butów należy do mojej siostry. Jest też wieszak, na którym jest bardzo dużo kurtek, które co chwila spadają. To też wkurza. Wieszak — pięć haczyków — i buty.
Korytarz ma kształt podkowy. Poza tym małym, wykafelkowanym fragmentem, cały (i reszta pomieszczeń — poza **[[kuchnią->KUCHNIA3]]** i łazienkami) jest wyłożony drewnianym parkietem. Na wprost od drzwi jest wejście do salonu. Idąc do niego, po prawej stronie mija się szafę wnękową, a po lewej wejście do **[[kuchni->KUCHNIA3]]**.
Przed wejściem do **[[salonu->SALON3]]** leży gumowa piłeczka. Ma za zadanie zatrzymywać drzwi przed ścianą. Jak byłem mały, często zabierałem ją stamtąd i kopałem sobie w korytarzu. Tata zawsze się na to wkurzał.
Nad wejściem do **[[salonu->SALON3]]** wisi drewniany krzyżyk. Jak jest się przed jakimś ważnym wydarzeniem albo przed wyjazdem, to się go ściąga i całuje. Taki zwyczaj. „Ej, a weź jeszcze krzyżyk pocałuj!”.
Ta szafa po prawej to taka duża szafa wnękowa. Lustrzana. Cztery pionowe lustra szerokości człowieka. Można te drzwi otworzyć w ten sposób, żeby mieć lustra z dwóch stron. Dziwne. Patrzy się sobie w oczy, a to odbicie nie patrzy Tobie w oczy, tylko na jakieś odbicie. Moja siostra korzysta z tego, żeby zobaczyć jak wygląda z boku albo z tyłu.
Korytarz przy drzwiach wejściowych skręca w prawo (albo w lewo, idąc od **[[salonu->SALON3]]**). W jednej i w drugiej części wiszą lampy — złote, na prętach skierowanych w obie strony. Rozświetlają cały korytarz na blado-żółto.
Kiedy idzie się w prawo od drzwi wejściowych, to zaraz obok, po prawej, stoi niska szafka na ksiażki. Jest tam od niedawna. Książki podróżnicze, atlasy i tak dalej. Jej ustawienie tutaj nie ma dla mnie większego sensu, ale została ustawiona, kiedy mnie nie było.
Idąc dalej, po lewej stronie jest wejście do **[[małej łazienki->MAŁA ŁAZIENKA3]]**, po prawej do **[[dużej->DUŻA ŁAZIENKA3]]**. Na wprost wchodzi się do **[[sypialni rodziców->SYPIALNIA RODZICÓW3]]**, przed którą korytarz skręca w lewo. Po skręcie, wzdłuż całej lewej ściany korytarza, stoi regał z książkami. Trzy regały w zasadzie. Mnóstwo zakurzonych książek — fajnych, niefajny, bezsensownych („Kurs Ms Word 2000”). Ostatnio chciałem kupić sobie opowiadania Dostojewskiego, ale tata mnie wstrzymał i wyciągnął stąd egzemplarz. Tata pamięta chyba o każdej książce, która tutaj jest. A jest wszystko, od „Teologii katolickiej” do „Weź, pomaluj swój dom na działce”. Dużo książek jest po moim dziadku. Przyszły do nas, kiedy zmarł.
Za regałem są kupione w Leroy Merlin szafki zapinane na zamki błyskawiczne. Materiałowe. W nich mnóstwo butów mojej siostry.
Idąc wzdłuż tą częścią korytarza, po prawej mija się **[[mój pokój->MÓJ POKÓJ3]]**. Na wprost jest **[[pokój Basi->POKÓJ ASI3]]**.*
~~JA~~
Jak się czujesz, kiedy wchodzisz do domu i stajesz w korytarzu?
~~MAMA~~
Lekko. Czuję, że jestem w domu, więc sprawia mi to przyjemność. Skądkolwiek wracam, to zawsze wiąże się z jakąś pozytywną energią. Nawet, kiedy jestem zmęczona i czeka mnie robienie obiadu i tak dalej.
Wejście na korytarz kojarzy mi się z powitaniem. Kiedy ktoś przychodzi do domu, wraca ze szkoły albo z pracy. I z pożegnaniem.
~~JA~~
Tak zwane pa — pa przez **[[drzwi->DRZWI WEJŚCIOWE3]]**.
~~MAMA~~
Tak. I pa — pa przez okno. Takie związane z radością i jakby błogosławieństwem na drogę.
~~JA~~
Jakbyś opisała korytarz?
~~MAMA~~
Kiszka, zakończona regałami z książkami. Na końcu, przy pokojach **[[twoim->MÓJ POKÓJ3]]** i **[[Basi->POKÓJ ASI3]]**. Jest tam mnóstwo książek, dużo przywiezionych od dziadków, kiedy likwidowaliśmy ich mieszkanie. Też od cioci, która wyprowadzała się z Warszawy. Wiele bardzo wartościowych książek. No ale musieliśmy przez tę ich ilość zbudować taką ścianę regałów.
~~JA~~
Jaki masz stosunek do tych książek?
~~MAMA~~
Na jednym z trzech regałów są tylko moje książki, związane z moimi studiami teologicznymi. Dzisiaj może rzadziej do nich zaglądam, ale to nadal są bardzo wartościowe książki. Zawsze aktualne i zawsze dostępne, gdyby ktoś chciał zaczerpnąć jakiejś wiedzy.
~~JA~~
Doładować się.
~~MAMA~~
Doładować się. Pozostałe książki należą do taty. To jego pamiątki z czasów młodości. Dużo poradników i dużo literatury wszelakiej.
***
~~TATA~~
Dom jako miejsce, do którego się wraca. Te powroty i stanięcie w korytarzu, i widok tego mieszkania zatrzymanego na przykład na trzy tygodnie. Specyficzny zapach nieużywanego mieszkania. Później idzie się do **[[kuchni->KUCHNIA3]]**, gdzie leży sterta listów ze skrzynki.
~~JA~~
A co myślisz o tej stercie butów i masie kurtek na wieszakach?
~~TATA~~
Rzeczywiście jest tego za dużo. Przy budowie mieszkania ja przez długi czas rozważałem wydzielenie osobnej garderoby. No ale ten pomysł się nie zmaterializował. Były plany, żeby zmniejszyć **[[naszą sypialnię->SYPIALNIA RODZICÓW3]]** i tam zrobić oddzielną garderobę na te wszystkie walające się rzeczy. Ale nie wyszło. I teraz mamy taki kącik z mnóstwem butów i kurtek. Ale niczego z nimi nie zrobimy. Muszą tam być.
~~JA~~
Co myślisz o przedpokoju?
~~TATA~~
Że ostatnio robiliśmy malowanie. Bardzo pożyteczna robota.
~~JA~~
No tak. I czego się pozbyliście?
~~TATA~~
Czarnych paluchów.
~~JA~~
Czarnych paluchów.
~~TATA~~
Które dzieci zostawiały na ścianach. Ale też pęknięć na tynku. W każdym razie ściany w korytarzu wymagały renowacji. Udało się to ogarnąć, też nieco uporządkować przestrzeń. Przez kilka miesięcy to całkiem nieźle funkcjonowało, ale teraz znowu jest bałagan.
~~JA~~
Normalka.
***
~~BASIA~~
To jest przedpokój.
~~JA~~
No tak. Zapomniałem, że to się nazywa przedpokój.
~~BASIA~~
Zresztą „przedpokój” to miejsce, za którym jest jeden pokój. To powinno nazywać się „przedpokoje”. Więc pewnie też bym powiedziała, że to korytarz.
~~JA~~
Pamiętasz, jak się tutaj goniliśmy?
~~BASIA~~
Bawiliśmy się w sasebi.
~~JA~~
W sasebi bawiliśmy się w **[[salonie->SALON3]]**.
~~BASIA~~
Były dwie wersje. Jedna w **[[salonie->SALON3]]** wokół fotela, czyli wersja „znęcanie się nad sąsiadką z dołu”. A druga przez cały korytarz. Od **[[mojego pokoju->POKÓJ ASI3]]** do **[[salonu->SALON3]]**. Biegaliśmy i kto dotknął drzwi, ten zawracał. I tak ganialiśmy się w kółko. Berek, tylko na czworakach.
A wiesz, od czego się ta nazwa wzięła?
~~JA~~
Z Animal Planet.
~~BASIA~~
Tak. Oglądałam nałogowo. I któregoś dnia widzę, że mówią o jakiejś antylopie, że się nazywa sasebi, i że inna nazwa to topi. No i potem przyszłam do ciebie z wiadomością: „Adaś, będziemy od dzisiaj grać w sasebi”.
~~JA~~
Ja zawsze byłem sasebi, a ty byłaś lwicą.
~~BASIA~~
No tak. Bo takie jest prawo dżungli. Silniejsza, czyli ja, pokonuje słabszego, czyli ciebie.
~~JA~~
Niestety.
Co myślisz o tej szafie naprzeciwko wejścia do **[[kuchni->KUCHNIA3]]**?
~~BASIA~~
Kojarzy mi się z wiecznie wystającymi z niej rękawami kurtek. Też z taką odpadającą listwą, z której wystają gwoździe. Trzeba uważać, żeby nie nadepnąć. I z wypadającymi drzwiami. Najgorzej, kiedy trzeba otworzyć oba skrzydła i wyciągnąć z niej odkurzacz.
~~JA~~
Taaak…
~~BASIA~~
Ale bardzo często wykorzystuję te lustra w drzwiach, żeby zobaczyć, jak wyglądam. Można się oglądać z każdej strony.
~~JA~~
A jaki jest twój stosunek do bałaganu przy drzwiach wejściowych?
~~BASIA~~
To jest sprawa nieunikniona. Najwięcej butów jest oczywiście czyich?
~~JA~~
Twoich.
~~BASIA~~
Też.
~~JA~~
Taty?
~~BASIA~~
Twoich.
~~JA~~
Co ty gadasz?! Moje są **[[u mnie w pokoju->MÓJ POKÓJ3]]**.
~~BASIA~~
Serio?
~~JA~~
Tak.
~~BASIA~~
No moje są w pudełkach przed **[[moim pokojem->POKÓJ ASI3]]**. Ale jak je przymierzam, to czasem przez przypadek zostawiam przy wejściu. Kurtek też mam sporo, nie da się ukryć. Ale bez sensu, żeby były w szafie, bo się pogniotą. I tak najgorsze są te polary na wieszaku. Spadają same za każdym razem, jak tylko tam czegoś dotkniesz.
~~JA~~
Ja myślę, że byłaby szansa, żeby to wszytko jakoś uporządkować.
~~BASIA~~
No może.
~~JA~~
Przed twoim pokojem jest jeszcze biblioteczka.
~~BASIA~~
Nie wiem po co ona tam jest. Nikt z tych książek nie korzysta.
~~JA~~
Ja czasem korzystam.
~~BASIA~~
Kiedyś, jak jeszcze nie mieliśmy internetu, to się korzystało ze słowników na przykład.
Te regały kojarzą mi się też z jedną książką. Różowa z czarnym dołem. Przypomina mi nasze poprzednie mieszkanie. Pamiętam ją stamtąd. A teraz jest tu.
A te słowniki były kiedyś dość często używane. Ze słownikiem polsko-niemieckim kojarzy mi się zadanie, które miałam zrobić w gimnazjum. Takie na szóstkę. Mieliśmy zrobić planszę ze zwierzętami podpisanymi po niemiecku. Więc szukałam w słowniku nazw zwierząt, potem drukowałam ich zdjęcia. I pamiętam hasło „der Otter”. „Otter” to po angielsku wydra, ale w tym słowniku „der Otter” oznaczało żmiję. No więc miałam wątpliwości, ale zrobiłam tak, jak w słowniku. A to jest chyba tak, że w zależności od tego czy jest „die” czy „der” to tłumaczy się to słowo jako „żmija” albo „wydra”. No w każdym razie pani powiedziała, że bardzo ładnie, ale „der Otter” to jest wydra, a nie żmija. No i zamiast szóstki dostałam czwórkę plus. A całą noc nad tym siedziałam.
***
~~JA~~
A te regały z książkami na końcu?
~~TATA~~
No są. Te półki mieliśmy na starym mieszkaniu, kupione z myślą o książkach. Idealne — w głębokości i wysokości. A ja mam hopla na punkcie książek. Z poczuciem, że książek się nie wyrzuca, że do antykwariatu można oddać jedynie coś, co jest naprawdę niepotrzebne, a innych książek, literatury pięknej, brzydkiej i zawodowej, nie można ruszać. Czasem przewodniki tracą na wartości i aktualności, ale z drugiej strony mija czas i za chwile stają się zabytkowe. Jak ten przewodnik po Wilanowie z pięćdziesiątego czwartego roku.
Książki zawsze miały dla mnie jakąś wartość, więc też za bardzo nie broniliśmy się, żeby przygarnąć te po dziadkach. I teraz to wszytko tu jest. Ale nie w formie dekoracji. Korzystamy z nich.
***
*Jesteś na korytarzu. Idąc na wprost od **[[drzwi wejściowych->DRZWI WEJŚCIOWE3]]** dojdziesz do **[[salonu->SALON3]]**. Po lewej miniesz wejście od **[[kuchni->KUCHNIA3]]**. Idąc od wejścia w prawo mijasz po lewej drzwi do **[[małej łazienki->MAŁA ŁAZIENKA3]]**, po prawej do **[[dużej->DUŻA ŁAZIENKA3]]**. Na wprost jest **[[sypialnia rodziców->SYPIALNIA RODZICÓW3]]**. Później korytarz skręca w lewo, w stronę **[[pokoju mojej siostry->POKÓJ ASI3]]**, po drodze mijając **[[mój pokój->MÓJ POKÓJ3]]**, do którego drzwi są po prawej.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51004452935/in/dateposted-public/" title="MAŁA ŁAZIENKA (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51004452935_b0ac863b05_z.jpg" width="640" height="594" alt="MAŁA ŁAZIENKA (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Wejście jest po przekątnej od **[[wejścia do mieszkania->DRZWI WEJŚCIOWE3]]**. Jest to dosyć przydatne, jeśli biegnie się do domu, żeby skorzystać z toalety. Pach — pach — i jesteś. Bardzo dobrze jest to wymyślone.
W małej łazience jest prysznic, umywalka i sedes. Kiedy wchodziło się tam, jak jeszcze niczego nie było, to nikt nie wierzył, że tam się to wszystko zmieści. Ale się zmieściło. Wszystko na styk.
Mała łazienka, to jest moja ulubiona łazienka. Wszystko robię właśnie w niej. Prysznice, bo wolę prysznice. No i, mówiąc już bardzo szczerze, kupę najlepiej robi się też tam.
Generalnie jakoś tak wyszło, że z małej korzystają u nas panowie, a z **[[dużej->DUŻA ŁAZIENKA3]]** panie. Nigdy nie słyszałem, żeby mój tata się kąpał w wannie w **[[dużej łazience->DUŻA ŁAZIENKA3]]**.
Pomysł dwóch łazienek jest dziełem geniuszu mojego taty. Po prostu wiedział, że jak jest rodzina, to musi być druga łazienka. No i jak wszyscy wstawali na ósmą, to udawało się wszystkim zdążyć bez kłócenia się.*
~~MAMA~~
W naszym zamyśle od początku były dwie łazienki. Żeby jedna była mała, druga większa. Żeby nie stać rano w kolejce, kiedy wszyscy idą do pracy i szkoły.
Mała łazienka to ulubione miejsce nas wszystkich. Każdy lubi z niej korzystać. Bardzo mała i przytulna. I wygodna.
***
~~BASIA~~
Z małą łazienką kojarzy mi się jedna rzecz, ale nie chcę o niej rozmawiać.
~~JA~~
Okej.
~~BASIA~~
I jeszcze kiedyś kąpałam się tylko pod prysznicem.
~~JA~~
Jak dla mnie, to kąpiesz się tylko w wannie.
~~BASIA~~
Teraz tak. Nie wiem kiedy ostatnio kąpałam się pod prysznicem. Może dzisiaj to zrobię… Ale dlaczego przestałam? Bo tam jest wentylator. Jak się kończysz kąpać, to on zaczyna wiać i jest zimno. I jak się otwiera kabinę, żeby sięgnąć po ręcznik, to ma się wrażenie takiego lodowatego powietrza. Szczególnie w zimie wszystko jest takie przemarznięte. Dlatego nie lubię się tam kąpać. Ale jest tam duże lustro. No i umywaleczka jest słodka. Taka dzidzia.
~~JA~~
Okej. Coś jeszcze masz z małą?
~~BASIA~~
W małej łazience jest plastikowa deska sedesowa. No i ona jest cieplejsza.
***
~~TATA~~
W poprzednim mieszkaniu w ogóle nie mieliśmy urządzonej łazienki. Więc pierwsze, co chcieliśmy tutaj zrobić, to urządzić ją właśnie. Oczywiście nie mieliśmy pojęcia, jaka jest teraz moda, co się kupuje, jakie są wystroje i tak dalej. W każdym razie roboczo sobie wymyśliliśmy, że jedna będzie niebieska a druga zielona. I pod tym kątem rozpoczęliśmy przeszukiwanie katalogów i szybko doszliśmy do wniosku, że nie ma czegoś takiego. To znaczy tego, co sobie zaplanowaliśmy. I zaczęliśmy zmieniać tę koncepcję. Zrobiliśmy małą łazienkę całą na biało. Biały złamany pomarańczowym. No i ten wygląd po tych wszystkich latach nadal się broni.
Natomiast jeśli chodzi o funkcjonalność, to ja od początku chciałem, żeby łazienki były dwie. Moglibyśmy na przykład zrobić w tym miejscu garderobę, ale mnie się wydawało, już wtedy, kiedy dzieci były małe, że dwie łazienki są absolutnie niezbędne. No i kwestia tego, że w jednej jest wanna, a w drugiej kabina prysznicowa. To też się dobrze sprawdza.
~~JA~~
Którą lubisz bardziej?
~~TATA~~
Nie mam takiej swojej ulubionej. Lubię czasem posiedzieć w wannie, ale preferuję prysznic.
~~JA~~
Ja nie pamiętam, żebyś ty kiedykolwiek kąpał się w wannie.
~~TATA~~
Jak miałem plecy połamane, wtedy się kąpałem często. Rozgrzewałem kręgosłup.
***
*Jesteś w małej łazience. Za Tobą wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ3]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51073632161/in/dateposted-public/" title="BALKON SIOSTRY (Dom 3)"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51073632161_70f6536806_z.jpg" width="640" height="594" alt="BALKON SIOSTRY (Dom 3)"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Jest tutaj balkon mojej siostry. Mniejszy od **[[tego->BALKON3]]** w **[[salonie->SALON3]]**, ale i tak bardzo jej go zazdroszczę.*
~~JA~~
Nie korzystasz z tego balkonu.
~~BASIA~~
Bo jest zastawiony rzeczami, które są mi niepotrzebne. Nie korzystam z niego w zimie, bo jest zimno, a latem nie ma słońca od tej strony. No i zwykle w ciągu dnia siedzi się na **[[tamtym balkonie->BALKON3]]**, bo tam jest słońce. Poza tym tutaj jest dyskomfort w postaci sąsiadki, która siedzi na dole na ogródku i patrzy.
Pamiętam, że kiedyś siedzieliśmy tutaj we dwójkę i śpiewaliśmy piosenkę o ogórku.
~~JA~~
Nie pamiętam tego.
~~BASIA~~
No tak. Byliśmy tu sobie i śpiewaliśmy: „Ogórek, ogórek, ogórek, zielony ma garniturek…” A ona z dołu zaczęła podśpiewywać: „I czapkę, i sandały, zielony, zielony jest cały”. Jeszcze jej syn przyszedł i też się dołączył.
~~JA~~
A my się zawstydziliśmy i uciekliśmy, czy poszliśmy w to wspólne śpiewanie?
~~BASIA~~
Podłapaliśmy chyba.
~~JA~~
Ja zawsze się bałem, że mi stąd coś spadnie.
~~BASIA~~
Miałam kiedyś całą stertę zeszytów w lewki. I rozkładałam je na tym balkonie, i je oglądałam — takie były ładne. I właśnie jeden z nich mi spadł. I widzę, że sąsiadka tam sobie siedzi, więc mówię do niej, że mi spadł zeszyt. A ona wtedy wzięła taki kij z workiem na końcu, wsadziła tam ten zeszyt i mi podała.
A pamiętasz jeszcze, jak się tu wprowadzaliśmy i biegaliśmy po jen ogródku? Jak jeszcze nie było tych wszystkich furtek i nie wiedzieliśmy, że nie można. Była tu taka sterta kamieni, na którą właziliśmy i którą rozsypaliśmy.
~~JA~~
Tak?
~~BASIA~~
Mama potem powiedziała, że nie możemy tu biegać, bo to jest czyjeś.
~~JA~~
Możliwe.
~~BASIA~~
Chciałabym w tym roku udekorować ten balkon kwiatami.
~~JA~~
Tak. Zrób to. Ja bardzo bym chciał mieć balkon.
~~BASIA~~
No to możesz tu przychodzić, jeśli mi pomożesz.
***
*Jesteś na balkonie. Za Tobą jest **[[pokój mojej siostry->POKÓJ ASI3]]**.**Kiedy wprowadziliśmy się do domu miałam siedem lat. To było zaraz przed pójściem do podstawówki. Mój brat Michał musiał mieć wtedy osiemnaście. W każdym razie pamiętam, że kiedy byliśmy już w tym mieszkaniu, on był w ostatniej klasie liceum.
Po skończeniu pierwszej klasy wyjechałam z mamą na rok za granicę. Całą drugą klasę byłam tam. Potem trzecia i czwarta klasa w Polsce, na Pradze Południe. Kiedy miałam jedenaście lat, znowu wyjechałyśmy z mamą, też za granicę, ale tym razem nieco bliżej . Byłyśmy tam cztery lata. Po powrocie do Polski poszłam od razu do liceum. Przez to, że uczyłam się w ramach innego systemu edukacji, udało się przeskoczyć ostatnią klasę gimnazjum i nie zdawać tych wszystkich egzaminów. Ale egzamin do liceum już tak – spory stres bo dowiedziałam się o tym na tydzień przed egzaminem, ale wszystko udało się. Jestem ze stycznia, więc przeskoczenie roku było mi bardzo na rękę.
Finalnie więc wychodzi na to, że nie byłam w domu o wiele dłużej od mojego brata. W sensie fizycznie w domu. Różnica jest taka, że on był tam ciągiem, a ja z przerwami.
Zawsze myślałam o domu na Pradze Południe jako o miejscu dzieciństwa. Że moja rodzina jest stamtąd i to jest mój dom rodzinny. Reszta miejsc, w których zdarzało mi się żyć, jest tymczasowa. Do czasu studiów wyjeżdżałam zawsze z mamą. Właściwie można powiedzieć, że to mama wyjeżdżała, ale zawsze zabierała mnie ze sobą. Mamy wyjazdy były związane z pracą i były długie, więc to dzieciństwo było rozłożone na różne miejsca. Ale oczywiście wracałyśmy co jakiś czas do Polski, na święta i tak dalej. Dom w Warszawie, to cały czas był dom.
Z pierwszego roku mieszkania w domu na Pradze Południe niewiele pamiętam. Myślę, że ten pierwszy i drugi etap mi się zlewają. Ten przed pierwszym z tym przed drugim. Wtedy w domu był jeszcze Michał. Co ciekawe, wcześniej to on jeździł z mamą na takie wyjazdy. Między nami jest jedenaście lat różnicy, więc kiedy on już był dorosły, mama zaczęła zabierać mnie. Więc tak — dwa pierwsze etapy. Byłam rok za granicą, ale po roku wróciłam do tej samej klasy, w której byłam przed wyjazdem. Ta sama dzielnica, te same przyjaźnie. Dom był wtedy miejscem spotkań z przyjaciółkami.
Przy drugim wyjeździe z Polski byłam poza domem cztery lata i w zasadzie dopiero w ostatnim roku, kiedy miałam czternaście lat, można powiedzieć, że nastąpiło jakieś zadomowienie tam. Więc coś się ewidentnie zmieniło w relacji z tym domem w Polsce. Poznałam fajnych ludzi i naprawdę się do nich przywiązałam. No ale trzeba było wracać.
Ten ostatni etap, czyli po powrocie ale przed wyjazdem na studia, to było już coś innego. Nie było brata, ja siedziałam głównie w **[[swoim pokoju->MÓJ POKÓJ4]]** i uczyłam się. No i generalnie mało czasu spędzałam w domu. Nie spotykałam się tam ze znajomymi, no chyba, że nie było rodziców. Raczej na mieście, w kawiarniach, na imprezach. W czasie liceum miałam nawet znajomych, którzy mieli już własne mieszkanie, bo do szkoły przyjeżdżali spoza Warszawy, więc coś sobie zaczęli wynajmować. W każdym razie to była zupełnie inna perspektywa bycia tu. Często po imprezach nie wracałam na noc. Wiadomo, w tym wieku często nie ma się ochoty wracać samotnie do domu, zamawiać drogie nocne taksówki i tak dalej, ani słuchać komentarzy rodziców, że czują od ciebie alkohol. Więc często zostawałam na noc u znajomych. Koniec końców znacznie lepiej wspominam lata dzieciństwa, bo w liceum nie byłam już aż tak przywiązana do tego miejsca. Już chciałam wyjeżdżać.
Moja mama kładzie nacisk na to, że to jest dalej mój dom. Mój i Michała. Nie ma tu już personalnie **[[mojego pokoju->MÓJ POKÓJ4]]**, ale rzeczywiście tutaj wracam. Przychodzę, ostatnio nawet częściej. To jest rzeczywiście miejsce, do którego mam klucze i mogę wejść kiedy chcę. Kiedy tylko mam ochotę, mogę wrócić. Czuję się mile widziana, to na pewno.
Ta chęć wyrwania się zmieniła się na jakąś formę tęsknoty za domem, kiedy wyjechałam na studia za granicę. Nie znosiłam miasta, w którym studiowałam, tamtych wynajmów i tak dalej. A każdy powrót do Polski, do domu, był dla mnie bardzo miły. Wtedy czułam się jak w domu. Zdecydowanie. Przez cały czas studiów i bycia za granicą chciałam wracać i trochę żałowałam, że wyjechałam. Ciekawe jest to, że z **[[mojego pokoju->MÓJ POKÓJ4]]** zabrałam wszystkie, można powiedzieć, „dorosłe” rzeczy, więc te powroty, to były powroty do pokoju dziesięciolatki. Bardzo namacalny powrót do dzieciństwa. Wszystkie zabaweczki dookoła. Za każdym powrotem czułam się tam bardzo bezpiecznie. I miałam absolutną i niepodważalną chęć tego powrotu, w odróżnieniu od czasu liceum.
Pojęcie domu zaczęło odklejać się od mieszkania na Pradze Południe stosunkowo niedawno. W 2018 roku zrobiłam przerwę w doktoracie, wróciłam do Polski i wynajęłam mieszkanie na Żoliborzu. No i ten Żoliborz był trochę takim domem. Moim. Bardzo fajnie się tam czułam i pojawiało się związane z nim uczucie chęci bycia w domu. Ale to nie było moje mieszkanie, tylko wynajmowane, więc oczywiście miało to swoje granice.
Teraz jestem w trakcie urządzania mieszkania po dziadkach, rodzicach mamy, na Starych Bielanach. I to będzie moje mieszkanie. Ciągle czekam na rozpoczęcie remontu i czekają mnie kolejne wyjazdy, więc trudno jest się zadomowić… Ale to może być mój przyszły dom. Mam nadzieję. Jeszcze nim nie jest, ale można powiedzieć, że stopniowo się nim staje.
Praga Południe to moje dzieciństwo. Moja dzielnica, znajomi. Nasze poprzednie mieszkanie było też tam, więc radykalnej zmiany w otoczeniu nie było. Kiedy wróciłam z zagranicy do liceum, to czasem wpadałam na osoby z podstawówki i tak dalej. Teraz też się to zdarza, ale rzadziej.*
***
~~JA~~
Powiesz coś o początkach tego domu?
~~TATA~~
Dom ma dwadzieścia-parę lat. Mamy dużą satysfakcję z tego, że, mimo że to nie jest dom wolnostojący tylko kamienica, to myśmy tę kamienicę budowali sami. W cudzysłowie sami, w tym sensie, że zawiązaliśmy jednodomową spółdzielnię i w ramach tej spółdzielni stawialiśmy budynek. Był zaprojektowany oczywiście, ale mieliśmy wpływ na aranżację wnętrz. Więc jedną łazienkę powiększyliśmy, drugą zmniejszyliśmy, przesunęliśmy jedną ścianę i tak dalej. To wszystko po to, żeby doprowadzić dom do formy, która według nas będzie najwłaściwsza, dostosowana do mieszkania z rodziną, czyli oczywiście z dziećmi, żeby każde z dzieci miało swój pokój, żeby była wygoda i swoboda. Nasze poprzednie mieszkanie nie było złe, ale czasami stwarzało problemy techniczne, kiedy cztery osoby chciały w tym samym momencie korzystać z łazienki, która była jedna jedyna. Dlatego tutaj staraliśmy się zrobić więcej pokoi, więcej miejsc łazienkowych. Żeby sobie nie przeszkadzać, kiedy dorośli będą się spieszyć do pracy, a dzieci do szkoły.
Z czasem dom opustoszał, dzieci zaczęły mieć własne życie i własne miejsca zamieszkania. Oczywiście to nie znaczy, że nie mogą wrócić. Zawsze mogą. Ale rodzice mają na starość większy komfort. Na przykład **[[twój pokój->MÓJ POKÓJ4]]**, który zawsze był twoim królestwem, został niestety zlikwidowany, dzięki czemu teraz mamy **[[garderobę->GARDEROBA4]]** z prawdziwego zdarzenia. Wreszcie można schować wszystkie rzeczy, ciuchy, ubrania. Nie ma wszystkiego na wierzchu. **[[Drugi pokój, po twoim bracie->POKÓJ BRATA4]]**, został **[[gabinetem do pracy->GABINET MAMY4]]**, ale nadal z funkcją spania dla każdego, kto będzie chciał skorzystać z naszej gościny.
Mieszka się dobrze. Jest cicho, spokojnie. Jest **[[balkon->BALKON4]]**, więc można wystawić nos do słońca, jeśli ono się pojawi. Żyje się dobrze.
***
~~MICHAŁ~~
Wprowadziliśmy się tu około 2000 roku…
~~JA~~
Miałam wtedy siedem lat.
~~MICHAŁ~~
Jakoś tak. W połowie mojego liceum. Także pierwsze wspomnienie to budowa całego mieszkania. Całego budynku. Potem planowanie, kto gdzie będzie miał pokój. Oczywiście to było bardzo fajne, ta świadomość i myślenie o tym, jak ta **[[moja przestrzeń->POKÓJ BRATA4]]** będzie wyglądać. Też to, że będzie troszeczkę bardziej prywatna niż w poprzednim mieszkaniu, bo wiadomo, więcej miejsca.
Poza tym generalnie świetne było to, że miejsce, do którego się wprowadziliśmy, było cały czas na Pradze Południe. Jak poprzednie mieszkanie. Tutaj była też szkoła, znajomi, przyjaciele. I to cały czas był ten okres podwórkowy.
~~JA~~
Ja bardzo cieszyłam się z tego, że naprzeciwko będzie mieszkać Monika.
~~MICHAŁ~~
Faktycznie chciało się ruszać z podwórka i z okolicy. Dlatego to było całkiem miłe.
***
~~JA~~
Michał wspominał ten moment, kiedy mieszkaliście we dwójkę.
~~TATA~~
Specjalnie tego mieszkania we dwójkę nie odczuwaliśmy, bo obaj pracowaliśmy. Michał studiował, ja intensywnie pracowałem, potem on wyjechał na studia za granicę, a ja często wyjeżdżałem do was. Warto pamiętać, że to nie były bite cztery lata rozłąki i mieszkania samotnie z synem. W każdym razie nie odczułem tego, jako okresu samotności. Wtedy były znacznie lepsze czasy do kontaktów międzynarodowych. Po pierwsze totalne uwolnienie w sensie możliwości podróżowania, po drugie czas rozwoju i istnienia tych wszystkich tanich linii lotniczych, których było bardzo dużo, dużo więcej, niż w tej chwili, działających na prostszych zasadach. Kupowało się tani bilet obejmujący wszystko, bez dodatkowych opłat, i problem z głowy. Zdarzały się sytuacje, że mama dzwoniła, że jest jakaś tam dodatkowa wycieczka albo bilety do teatru czy opery. „Może byś wpadł?”. Więc ja po prostu sprawdzałem kalendarz i moje plany, odpalałem komputer, pyk-pyk, sprawdzenie o której godzinie lot, parę rzeczy do torby i następnego dnia rano albo nawet tego samego wieczorem na Okęcie. Cały weekend z wami, a w niedzielę wieczorem albo poniedziałek rano samolotem do Warszawy.
Więc odległość między nami nie była odczuwalna. Z Warszawy do was samolot leciał niecałe dwie godziny.
Zdecydowanie można powiedzieć, że te wyjazdy mieszkańców są wpisane w ten dom. I zawsze były. Nigdy nie jeździliśmy razem i nie było sytuacji, w której pakujemy wszystko, zamykamy dom na cztery spusty i wyjeżdżamy.
~~MAMA~~
Wyjeżdżaliśmy z tatą osobno. Jako rodzina często mijaliśmy się. Ale to nie było problemem, w żadnym razie, ponieważ tak organizowaliśmy życie, żeby często być razem.
~~TATA~~
Ten dom zawsze tak działał.
~~MAMA~~
Dokładnie tak. Dużo wyjeżdżaliśmy, ale to mieszkanie nigdy nie przestało być dla mnie domem rodzinnym. To nasze pierwsze mieszkanie. Takie de facto nasze.
***
*To jest mój rodzinny dom na Pradze Południe. Wjeżdża się do niego windą, którą można też zjechać do **[[garażu->GARAŻ4]]**. Mieszkanie zaczyna się na **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ4]]**.* *Mój pokój.
Na wprost od wejścia stała szafa. Teraz też tam jest, ale poza tą, są jeszcze inne, tworzące **[[garderobę->GARDEROBA4]]**. Wtedy była tylko ta. Po prawej były półki i lustro, o którym nawet ostatnio zapomniałam, że istniało. Aranżacja półek przy drzwiach wyglądała identycznie jak teraz. Całkiem możliwe, że to są nadal te same półki. Zaraz obok szafy jest okno. Przy oknie biurko. W mieszkaniu na Starych Bielanach też postawiłam biurko pod oknem, żeby mieć widok na świat. Widocznie coś w tym musi być. Stąd był widok na dach. Na boku szafy, która stała po prawej od biurka, wisiały kasety i skrzynka na biżuterię. Po lewej była tablica korkowa, na której wieszałam różne rzeczy. Naprzeciwko tablicy korkowej, w rogu, stało łóżko. Nad nim wisiały półki, a na nich książki, gry i filmy. I pluszaki. Pluszaków w ogóle było dosyć sporo. No i nie zabierałam ich nigdy ze sobą, więc zawsze tu na mnie czekały. Między drzwiami a łóżkiem, naprzeciwko biurka, stała perkusja.
Pokój wydawał się znacznie większy, kiedy tu mieszkałam.
W pewnym momencie pomalowałam ściany na zielono. Dziwny pomysł. Po remoncie i przerobieniu pokoju na **[[garderobę->GARDEROBA4]]** zostały znowu pomalowane na biało.
Po wyjeździe na studia każdy powrót do domu to był powrót to tego pokoju, w którym zostały tylko dziecięce rzeczy, który wyglądał po prostu jak pokój dziesięciolatki. To było przyjemne, móc poczuć się mniej odpowiedzialną, jak małe dziecko, które nie musi się niczym przejmować.*
***
~~MICHAŁ~~
Pokój, który jest teraz **[[garderobą->GARDEROBA4]]**, był wcześniej twoim pokojem. Pierwsza rzecz, jaka mi się przypomina w związku z nim, to chomiki… czy koszatniczki?
~~JA~~
Wiewióry amerykańskie.
~~MICHAŁ~~
Wiewióry amerykańskie, tak.
~~JA~~
Trochę dzięki nim mieliśmy później Westi, bo byłam bardzo zła, kiedy wróciłam do Polski i okazało się, że wiewiórów już nie ma. Więc powstała dyskusja, jakie zwierzątko może je zastąpić.
~~MICHAŁ~~
Kolejna rzecz, którą pamiętam, to taką strefę spotkań u ciebie. Też to było miejsce grania na perkusji, która sobie stała i czasami było słychać trochę ćwiczeń i uderzeń. Kojarzy mi się ten pokój z transformacjami. Zawsze było tam dużo różnych rzeczy, plakatów, książek, rysunków, które co chwila zmieniały swoje położenie i ustawienie, więc pokój stawał się przez to żywy. No i, myślę, pokazywał przez to twoją ewolucję i zmiany twoich zainteresowań.
~~JA~~
Jak na przykład pomysł z zielonymi ścianami.
~~MICHAŁ~~
No na przykład. To było miejsce, które odzwierciedlało twoją osobowość. Charakter i skłonność do poszukiwań.
A teraz to **[[garderoba->GARDEROBA4]]**.
***
~~JA~~
Masz jakieś wspomnienie związane z moim pokojem?
~~TATA~~
Twój pokój był najmniejszym i najdalej położonym pokojem w domu. Ale za to z widokiem na drugą stronę miasta. Więc można było z tego widoku skorzystać.
~~JA~~
Ja widziałam tam tylko dach.
~~TATA~~
Prawdę mówiąc, nie przywiązywaliśmy nigdy specjalnej uwagi do widoków. Zawsze można było skorzystać z **[[tarasu->BALKON4]]**, który jest na dole, prawda?
***
*Jesteś w moim pokoju. Za Tobą jest wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ4]]**.*
*Pamiętam, jak bardzo chciałam wchodzić do pokoju mojego brata, kiedy byłam malutka. Pamiętam jeden raz, kiedy Michał był tutaj ze znajomymi, to było jakoś chwilę po wprowadzeniu się. Siedział z przyjaciółmi, a ja bardzo chciałam tu wejść. Weszłam, wszyscy mnie powitali i ucieszyli się na mój widok, ale brat mnie wyrzucił. Rozzłościł się, że mu przeszkadzam. Więc tak. To pamiętam.
Tutaj mój brat miał jakieś pluszaki. Pamiętam, że jednego dostał od swojej byłej dziewczyny, a po ich rozstaniu dostałam go ja, z czego się cieszyłam. Ten pluszak chyba nadal jest gdzieś w **[[garderobie->GARDEROBA4]]**.
Teraz to jest **[[gabinet mojej mamy->GABINET MAMY4]]**. Pracuje tu, kiedy nie siedzi w pracy, chociaż często tez przesiaduje z robotą w **[[kuchni->KUCHNIA4]]** albo **[[salonie->SALON4]]**.
Niewiele się tutaj zmieniło. Wygląda w zasadzie tak samo, jak wtedy, kiedy był tutaj Michał. Łóżko to samo, meble te same. Aranżacja identyczna. Może biurko jest inne… No tak. Tak to wygląda.*
***
~~MICHAŁ~~
Standardowo: biurko, łóżko, miejsce na książki. Miłym wspomnieniem jest to uczucie swojego małego azylu, który się tutaj tworzył. To pierwsze, co pamiętam. Taka satysfakcja. Kolejne wspomnienia wiążą się już z okresem naukowym, z okresu matur. Wspomnienia nauki generalnie. Czas spędzałem wtedy na boiskach, jakichś spotkaniach albo imprezach poza domem, a jeśli siedziałem w domu, to uczyłem się, najczęściej tutaj. Też mam do tego sentyment. Później początek studiów, a chwilę przed tym wykorzystywanie tego czasu pomiędzy, kiedy rodziców nie było w domu i można było urządzić jakąś domówkę albo spotkanie…
Ale właśnie te dwa ostatnie lata liceum mocno wiążą się z tym miejscem. Czas kształtowania się wizji tego, co chciałbym w życiu robić, gdzie pójść za te dwa lata. Więc sporo wchłaniania tych wszystkich książek, zainteresowanie kwestiami historii, polityki, geografii…
~~JA~~
Z książek, które mamy w domu?
~~MICHAŁ~~
Tak. Internet zaczął działać w domu, więc generalnie wykształcił się zwyczaj przyjmowania tych treści. I to wszystko było związane z tym pokojem.
A początek studiów to czas, kiedy trochę tu jestem, trochę mnie nie ma. Pewnie bym się wyprowadził na dobre, gdyby nie to, że na pierwszym roku miałem dziewczynę, która wynajmowała mieszkanie w centrum, więc trochę pomieszkiwałem u niej, trochę tutaj. W tym czasie ty i mama wyjechałyście drugi raz za granicę, więc tutaj rządziliśmy się sami z tatą. I ten okres też bardzo dobrze wspominam. Czas dobrej relacji z tatą, kiedy świetnie się dogadywaliśmy, organizowaliśmy i funkcjonowaliśmy bez żadnych problemów na tej dużej przestrzeni. To też, myślę, jeden z powodów, dla którego się nie wyprowadziłem.
Później zacząłem coraz częściej wyjeżdżać, wcześnie zacząłem pracować i to też są wspomnienia z tego miejsca. Ten czas poszerzania wiedzy i aktywności. Momenty fajnych sukcesów osobistych i zawodowych. Pierwsze wiadomość o dostaniu pracy albo o przyjęciu na studia za granicą…
***
~~TATA~~
Na początku były tu inne meble. Gdzie indziej stało łóżko… Później została zaaranżowana ta biblioteka, ale kiedy Michał tutaj rezydował, wyglądało to trochę inaczej. Bałagan był większy, to na pewno.
~~JA~~
A później?
~~TATA~~
Później to już wyglądało tak, jak wygląda teraz. To był zawsze pokój do pracy, w którym można się zamknąć i poświęcić swoim sprawom. Teraz też tak jest.
***
*Jesteś w pokoju mojego brata. Za Tobą jest wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ4]]**.*
*Tutaj był kiedyś **[[pokój mojego brata->POKÓJ BRATA4]]**, a teraz jest gabinet mamy. Chociaż nadal w mózgach wszystkich jest to **[[pokój Michała->POKÓJ BRATA4]]**. Nawet ostatnio, jak spałam tutaj po wyjeździe wielkanocnym, bo byłam zbyt zmęczona, żeby wrócić do mieszkania, mama powiedziała, że mi przygotuje łóżko **[[u Michała->POKÓJ BRATA4]]**. Więc tak to funkcjonuje. W nazewnictwie.
Łóżko, szafa, biurko. Biblioteczka. Na półkach stoją zdjęcia. Moje zdjęcie sprzed pierwszego wyjazdu z mamą, kiedy zebrała się cała rodzina, żeby nas pożegnać na lotnisku. To mój brat i ja. Dziadkowie. Dziadek umarł chyba dwa lata po tym wyjeździe. Kuzyn. Tata. Wygląda tak samo, jak teraz. Tutaj mama. Ciocia. Mieszkanie, w którym mieszkaliśmy zanim się tutaj wprowadziliśmy, było jej. Bardzo ją kochałam. Zmarła bardzo wcześnie. Fajne zdjęcie. Są tu też zdjęcia ślubne mojego brata. Michał zabrał chyba wszystkie swoje książki do siebie. O, zdjęcie z mojego absolutorium. Bardzo mi się nie podoba.
Kiedy mój brat tutaj mieszkał, za bardzo nie miałam po co tu przebywać, ale po jego wyprowadzce czasami przychodziłam tutaj pracować. Miałam **[[swój pokój->MÓJ POKÓJ4]]**, ale potrzebowałam zmiany przestrzeni. Więc czasami dochodziło do mini-rywalizacji między mną a mamą o miejsce do pracy.
Tutaj też wracałam, żeby poszukać czegoś w szafie, bo chowane były tu wszystkie rzeczy należące do mnie albo mojego brata.
Nadal stoi tu łóżko. Kanapa. Ale jest niewygodna dość.*
***
~~JA~~
Dlaczego nadal mówisz na to miejsce „pokój Michała”?
~~MAMA~~
Jak to? To był **[[pokój Michała->POKÓJ BRATA4]]**. Teraz to mój gabinet.
~~JA~~
Ale jak mówisz dzisiaj o tym pomieszczeniu, to nie mówisz o swoim gabinecie, tylko o **[[pokoju Michała->POKÓJ BRATA4]]** właśnie.
~~MAMA~~
No może…
~~JA~~
Tak jest.
~~MAMA~~
To jest teraz mój gabinet. Miejsce do pracy. Wcześniej to był **[[pokój Michała->POKÓJ BRATA4]]**. Jest tutaj szafa z lustrem, które optycznie powiększa przestrzeń. Biblioteczka na wymiar. Super się komponuje z tą ścianą i naprawdę mieści dużo książek. Zdjęcia. Twoi pradziadkowie. Dziadkowie taty, moi… Tutaj jeszcze twój prapradziadek. O, tutaj zdjęcie sprzed naszego wyjazdu.
~~JA~~
Teraz nikt już się nie zbiera na lotnisku, żeby zrobić zdjęcie.
~~MAMA~~
Niestety, wielu z tych ludzi już nie ma na świecie.
~~JA~~
No… Dziadkowie, babcia, ciocia.
~~MAMA~~
No tak.
A to zdjęcie?
~~JA~~
Za granicą takie robili. Mam tutaj osiem lat. Albo dziewięć.
~~MAMA~~
O, to jest ważne zdjęcie!
~~JA~~
Mamo…
~~MAMA~~
No co?
~~JA~~
Brzydko tutaj wyglądam. I w ogóle za ręce bierze mnie jakiś koleś i mówi, że jestem magistrem…
~~MAMA~~
No ale to jest tradycja tej uczelni przecież.
~~JA~~
Nie podoba mi się ta tradycja.
***
*Jesteś w gabinecie mamy. Za Tobą jest wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ4]]**.*
*Na balkon można wyjść przez albo przez **[[kuchnię->KUCHNIA4]]**, albo przez **[[salon->SALON4]]**. Nie jestem przyzwyczajona, żeby wychodzić przez **[[salon->SALON4]]**, bo wychodzi się wtedy w połowie balkonu, który rozciąga się aż do **[[gabinetu taty->GABINET OJCA4]]**.
Balkon jest bardzo długi. Zawsze była z niego dumna i kiedy ktoś pojawia się w mieszkaniu po raz pierwszy, to zawsze muszę tę osobę tam zaprowadzić. Był zawsze hitem wszystkim imprez. Była ta nieszczęśliwa impreza, w trakcie której jacyś chłopcy zrzucali stąd donice z kwiatami. Masakra.*
***
~~MAMA~~
Uwielbiam fakt, że mamy ten taras. Jak tylko robi się ciepło, robi się z tego bardzo ważne miejsce całego domu. Latem można w zasadzie obejść całe mieszkanie, bo taras zaczyna się przy **[[kuchni->KUCHNIA4]]**, a kończy przy **[[gabinecie taty->GABINET OJCA4]]**.
~~JA~~
Jak uczyłam się do matury z psychologii, to łaziłam wzdłuż balkonu i powtarzałam te wszystkie nazwiska, daty i eksperymenty. Wte i wewte.
~~MAMA~~
Tata dba o roślinność na tarasie. Przy **[[kuchni->KUCHNIA4]]** jest bardzo ładna winorośl, która oczywiście jeszcze nie puściła, ale później zakryje pięknie całą ścianę. Przy wyjściu z **[[salonu->SALON4]]** jest takie rozszerzenie balkonowe. Tam stoją rośliny całoroczne, cisy i inne iglaki. W połowie drogi między **[[kuchnią->KUCHNIA4]]** a **[[salonem->SALON4]]** rośnie sobie sosenka.
Latem, wieczorem, kiedy wszystko jest pięknie podświetlone, balkon prezentuje się naprawdę wspaniale.
***
~~MICHAŁ~~
Taras kojarzy się bardzo przyjemnie, bo jego otwarcie i przebywanie na nim oznaczało, że skończyła się zima i szarość, że przychodziła wiosna, lato i słońce. Okno na świat. Dosłownie.
***
*Jesteś na balkonie. Na jednym końcu można wejść z niego do **[[kuchni->KUCHNIA4]]**, w połowie są drzwi do **[[salonu->SALON4]]**.*
~~JA~~
A gdzie według ciebie zaczyna się dom?
~~MAMA~~
Gdzie się dom zaczyna? A to dobre pytanie mi zadałaś… Prawdę mówiąc, czuję się u siebie już w momencie, kiedy wjeżdżam do garażu. Bardzo fajnie jest to pomyślane, że wychodzisz z samochodu, wchodzisz do windy i po chwili jesteś już na górze, pod drzwiami do mieszkania.
~~JA~~
Dla mnie zaczyna się w **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ4]]**. No ale ja nie mam samochodu, więc…
~~MAMA~~
Ja w zasadzie nie mogłabym funkcjonować bez samochodu. Za dużo spraw w zupełnie różnych miejscach. Dzieci były małe w różnym czasie. Najpierw Michała trzeba było wozić wszędzie, potem ciebie. I do pracy, bo ja oczywiście zawsze dosyć dużo pracowałam.
~~JA~~
Dosyć…
~~MAMA~~
Delikatnie mówiąc. W każdym razie faktycznie, funkcjonalnie dom zaczyna się od momentu wjazdu do garażu. Już wtedy czuję się w domu. Spokojnie docieram sobie na górę i jestem u siebie. Fajna sprawa.
***
*Jesteś w garażu. Windą wjedziesz na górę, gdzie znajdziesz drzwi do mieszkania — do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ4]]**.*
*Po wejściu do domu trafia się do przedpokoju. Tutaj zawsze przybiegał mój piesek Westi — terier. Ona, bo to była suczka. Kiedy otwieram drzwi nadal mam wrażenie, że przybiegnie, no ale niestety już od trzech lat nie ma jej z nami. Trzech i pół, coś takiego. Więc jest tu trochę pustawo od tego czasu.
Jest tutaj wielka szafa, z którą nie mam większych wspomnień. Kiedy przychodzę tu i czegoś mi brakuje, czapki albo szalika, to właśnie w niej ich szukam. Zawsze dostawałam też opieprz za bałagan w butach.
Jest tutaj półka. Regał na książki. Na samym dole są stare niemieckie książki z XIX wieku, których grzbiety poobgryzała nasza suczka właśnie. Siedziałam wtedy w **[[salonie->SALON4]]**.
Kiedy wchodzi się do mieszkania, to od razu rzuca się w oczy ściana figurek i wazoników. Kilka półek, na których ustawione jest mnóstwo cennych sentymentalnie pamiątek moich rodziców. To jest taka „ściana obawy”. Podobnie jak gabinet ojca. Zawsze się o te rzeczy bałam, kiedy zapraszałam kogokolwiek albo jak robiłam imprezę pod nieobecność rodziców.
Obok tej ścianki zaczynają się schody na górę. Pod schodami jest mała przestrzeń, ale nie mam z nią żadnych wspomnień.*
***
~~MAMA~~
Wiszą tutaj obrazy i obrazki. Sporo ich. Dużo grafik, jak widać. Wiszą głównie wzdłuż **[[schodów, które prowadzą na górę->SCHODY4]]**.
~~JA~~
Karykatura taty.
~~MAMA~~
To nie jest karykatura tylko…
~~JA~~
No karykatura.
~~MAMA~~
Nie karykatura, tylko... No ale idealnie oddał twarz ojca.
W przedpokoju jest sporo elementów, które przyszły tu z rodzinnych domów taty i mojego.
~~JA~~
Co myślisz o przedpokoju.
~~MAMA~~
Przedpokój jest po prostu funkcjonalny. Mamy tutaj tę dużą szafę, w której mieści się sporo rzeczy.
~~JA~~
Zawsze mogę coś pożyczyć, jak jest zimno.
~~MAMA~~
Tak. Poza tym fajne jest to, że szafa ma te lustra. Myśmy z tatą rzeczywiście zdecydowali, kiedy projektowaliśmy to wnętrze, żeby szafy miały lustra zewnętrzne. Po to, żeby optycznie powiększyć przestrzeń.
~~JA~~
Rzeczywiście powiększają.
~~MAMA~~
Poza tym ten regał i ta ścianka. Wszystko tutaj jest tak zakomponowane, żeby dobrze ze sobą grało. Wazoniki w jednym stylu. Miło jest na to popatrzeć.
~~JA~~
Miło.
~~MAMA~~
Pingwin i ptak. To też z zagranicy.
~~JA~~
A ta figurka jest bardzo stara. Chyba najstarsza z tych rzeczy. Z poprzedniego mieszkania ją pamiętam jeszcze.
~~MAMA~~
To tato dostał ode mnie kiedyś w prezencie. Rzeczywiście, to było jeszcze w poprzednim mieszkaniu.
~~JA~~
Właśnie.
~~MAMA~~
Natomiast jeśli chodzi o kwestię kompozycji w przedpokoju, to rzeczywiście ustawienie tych rzeczy względem siebie nie jest przypadkowe. To wszystko ma stworzyć atmosferę wnętrza. Na przykład ten obraz ze starym wnętrzem świetnie pasuje do tych starych elementów na półce, tu zaraz obok niego. Dobrze współgrają ze sobą. Wszystko ma swoje miejsce.
***
*Jesteś w przedpokoju. Za Tobą jest wyjście z mieszkania, a za nim winda, którą można zjechać do **[[garażu->GARAŻ4]]**. Przed Tobą wejście do **[[salonu->SALON4]]**. Po lewej, przy ściance z antykami, zaczynają się **[[schody na górę->SCHODY4]]**. Obok nich wejście do **[[kuchni->KUCHNIA4]]**, a najbliżej wejścia do mieszkania drzwi do **[[małej łazienki->MAŁA ŁAZIENKA4]]**.*
*Salon jest początkiem terytorium taty, które kończy się jego **[[gabinetem->GABINET OJCA4]]**.
Nigdy jakoś specjalnie nie przesiadywałam w salonie. Jedynie jeśli chciałam obejrzeć coś w telewizji, chociaż wolałam oglądać ją u rodziców na łóżku, kiedy ich nie było.
Pamiętam dobrze, jak mając dziesięć lat oglądałam chyba „Idola” i usłyszałam dziwne drapanie w przedpokoju. Oczywiście musiało pochodzić od naszej suczki Nessie, ale kiedy wstałam, żeby zobaczyć co się dzieje, już wróciła na kocyk, który leżał pod kanapą przy wejściu do salonu. No i zdziwiona wróciłam do „Idola”, ale sytuacja się powtarzała, więc w końcu zbadałam sprawę bliżej, podniosłam ten jej kocyk, a tam mnóstwo pozostałości po grzbietach książek, które ustawione są na najniższej półce w przedpokoju. Niemieckie książki z XIX wieku. No ale inteligentny pies — z pół godziny mi zajęło, zanim się zorientowałam, co się dzieje.
W salonie generalnie jest dużo skarbów.
Pod telewizorem jest skrytka na alkohole. Kiedy jeszcze nie byłam pełnoletnia i rodziców akurat nie było w domu, zdarzyło mi się kilka razy coś podpić, dla spróbowania. Troszeczkę. Bardzo smakował mi likier pomarańczowy. Nalewałam sobie odrobinę do jakiejś ładnej alkoholowej szklaneczki wyciągniętej z szafki w kuchni i sączyłam.
Po prawej stronie jest szafeczka z winami.
Niedaleko szafeczki stoi taki fajny mały stoliczek, na którym nigdy nie wolno było niczego stawiać. To znaczy zawsze było mówione, że nie wolno. I to też była jedna z pierwszych rzeczy, którą zawsze mówiłam, kiedy ktoś obcy tu wchodził. Tak naprawdę można na nim postawić sobie kubek albo kieliszek na podstawce, a kiedy rodzice urządzają imprezy albo spotkania towarzyskie, to ludzie normalnie stawiają rzeczy i nigdy nikt nie został skarcony. Ale ma ten taborecik dla mnie pewną aurę zakazu.
Stoi tu też rozkładana kanapa. Druga, nierozkładana, pod którą leżał mój pies, stoi przed telewizorem. Kiedy odwiedzali mnie jacyś goście, na przykład z zagranicy, to zawsze spali w moim pokoju, a ja spałam tutaj, w salonie. Czasami też sypiałam tu z kumpelkami. Ale generalnie historia jest taka, że zazwyczaj bałam się tutaj spać, bo jest tu mnóstwo zegarów, które cały czas słychać. Nie da się spać.*
***
~~JA~~
Co myślisz o salonie?
~~MICHAŁ~~
Salon to miejsce reprezentacyjne domu. Kojarzy mi się z różną sztuką, którą tata przywoził i aranżował w ramach tej przestrzeni. Więc to też takie miejsce ekspozycyjne. Miejsce do poczytania książki, obejrzenia filmu. Wieczorne oglądanie filmów to też moje skojarzenie z salonem. Miejsce rozmów, relaksu. Miejsce zwierząt. Bardzo długo to było przecież miejsce z biegającą po nim suczką naszą. Teraz nasz psiak też się w nim całkiem ochoczo urządza.
***
~~TATA~~
W tym momencie jest w domu problem miejsca, bo zaczyna go na te wszystkie eksponaty po prostu brakować. Teraz nawet jak widzę coś ładnego, co chciałbym kupić, to z premedytacją tego nie kupuję, właśnie ze względu na brak tego miejsca. Jeśli nie ma szansy na ekspozycję rzeczy, to nie ma sensu kupowanie niczego.
~~JA~~
Można też robić rotacje ekspozycji. Wymieniać co jakiś czas.
~~TATA~~
Rzeczywiście, można. Tylko przywiązujemy się do rzeczy. Bardzo często rzeczy, albo sam moment ich zakupu, są związane ze wspomnieniem, które budzi jakiś rodzaj sentymentu. Człowiek się przyzwyczaja i nawet, jeśli ta nowa rzecz jest naprawdę ciekawa, cenna i tak dalej, to nie wiadomo, co zrobić z tą starą. No bo przecież się nie wyrzuci. Składować też w zasadzie nie ma tego gdzie. Stąd każde mieszkanie tego typu z czasem ulega większemu lub mniejszemu zagraceniu. No bo mamy tendencję do gromadzenia rzeczy. Tutaj nie ma możliwości wyrzucenia wszystkiego, kupienia nowych mebli, dywanów, obrazów, zamieszkania w czymś zupełnie nowym i zapomnienia o starym. Myślę, że to też jest pewnego rodzaju kwestia pokoleniowa. Inaczej to przecież wyglądało za czasów moich rodziców czy dziadków. Przez wojnę, przez inne wydarzenia, oni często tracili wszytko i zaczynali rzeczywiście od zera. Nas już to raczej nie dotyczy. Zazwyczaj jest jakiś ruchomy majątek rodzinny. Czasami to są bardzo drobne rzeczy, niewielkie, pojedyncze, ale przez to tym bardziej cenne. Człowiek patrzy i kojarzy. Ja pamiętam o każdej rzeczy, która jest w domu. Skąd się wzięła, czy została kupiona, czy odziedziczona; czy jest prezentem, czy pamiątką z wyprawy bardziej lub mniej odległej. To wszystko, i te rzeczy, i ta pamięć, stwarzają atmosferę.
~~JA~~
No tak.
~~TATA~~
Patrzę na zegar, który wisi tu, w salonie, i wiem, że on sobie chodził jeszcze w majątku dziadka — mojego dziadka — czyli ma grubo ponad sto czy sto pięćdziesiąt lat. I ciągle chodzi. I jestem zadowolony z tego, że doprowadziłem go do tego stanu, że chodzi i bije. Jest to jakaś tam przyjemność.
~~JA~~
A jakbyś miał powiedzieć skąd to zbieranie u ciebie?
~~TATA~~
Jedni ludzie zbierają, inni nie. Ja lubię. Po prostu. Każdy obraz, każda figurka, to jest jakiś kawałek świata. I to jest fajne.
~~JA~~
Co byś jeszcze powiedział o salonie?
~~TATA~~
Dywany się niedawno zmieniły.
~~JA~~
Tak. Ten jest różowy.
~~TATA~~
Tamte były ciemniejsze, bardziej wpadające w czerwień. Te są jasne.
~~JA~~
Tak.
~~TATA~~
Ten dywan specjalnie jest jaśniejszy, żeby rozjaśniał troszeczkę wnętrze. Jest na tyle ciekawy, że jak popatrzysz… Usiądź tam na fotelu.
~~JA~~
Tu?
~~TATA~~
Tak. Popatrz na niego z tamtej strony. A teraz chodź tutaj i stąd na niego popatrz.
~~JA~~
Ciemniejszy jest.
~~TATA~~
Dużo ciemniejszy, prawda? A stąd…
~~JA~~
Stąd jaśniejszy.
~~TATA~~
Kwestia oświetlenia i kąta, pod którym patrzysz na dywan. W zależności od kąta padania światła on zmienia, i to znacznie, swoją barwę. To jest charakterystyczne dla dobrej jakości jedwabiu po prostu.
***
~~JA~~
A salon?
~~MAMA~~
Salon spełnia funkcję wypoczynkową. Można usiąść, spotkać się, porozmawiać.
Ja, tak jak tato, jestem przywiązana to tych wszystkich elementów, które składają się na to wnętrze. Po prostu pasują do siebie i czynią to mieszkanie cieplejszym.
~~JA~~
Masz ulubioną rzecz w salonie?
~~MAMA~~
Ulubioną rzecz?
~~JA~~
Albo miejsce.
~~MAMA~~
Miejsce to tu, przy kanapie. Blisko stołu. Stawiam sobie komputer i coś robię. Bardzo lubię też **[[aneks taty->GABINET OJCA4]]**.
~~JA~~
To później.
~~MAMA~~
Zegary bardzo lubię. Lubię na nie patrzeć. Na te mosiężne wazy też. Bardzo lubię to stare lustro i maskę wenecką nad nim.
Nowym elementem są dywany, ten tutaj i ten, który jest w gabinecie. Pasują do siebie i zmieniają kolor w zależności od kąta patrzenia. Z tej strony wyglądają zupełnie inaczej niż z drugiej. Chodź tutaj. Widzisz?
~~JA~~
No tak.
~~MAMA~~
No właśnie. To świadczy o jakości jedwabiu. Wcześniej leżał tu dużo ciemniejszy dywan, ale zależało nam z tatą, żeby trochę rozjaśnić ten pokój.
Podoba mi się też ta szafeczka. Nie wiem jak to nazwać. Jakaś taka etażerka… Właśnie to jest idealny przykład tego, co cenię w tym wnętrzu. Że z jednej strony to jest mebel, który ma określoną funkcję, a z drugiej ma w sobie dużo własnej wartości estetycznej i artystycznej. I tak jest z większością elementów tej przestrzeni. Składa się to na piękną kompozycję, którą bardzo cenię.
Bardzo lubię tę lampę. Ten abażur daje piękne światło. W połączeniu z nastrojem salonu daje bardzo fajny efekt.
Jakiś czas temu zmieniliśmy obicia kanapy i fotela. Jak kupiliśmy lampę z tym abażurem to bardzo dopasowały się kolorystycznie. Generalnie nie lubię różu, ale ten…
~~JA~~
To jest taki brudny róż…
~~MAMA~~
No właśnie. Super komponuje się z dywanami. Wcześniej obicia były w odcieniu starego złota. Takiego jak te zasłony.
~~JA~~
Skąd ta figurka Nessie?
~~MAMA~~
To kupiliśmy w Anglii… Nie! Na Maderze.
~~JA~~
Jak patrzy śmiesznie w górę…
~~MAMA~~
Ale jest z manufaktury angielskiej.
~~JA~~
No tak, bo Anglicy lubią szkoty.
~~MAMA~~
Tak.
W każdym razie jeśli chodzi o salon, to bardzo dobrze się tutaj czuję. Na górze mam **[[gabinet->GABINET MAMY4]]**, gdzie mogę usiąść i pracować, jeśli chcę się odizolować bardziej, natomiast jeśli chcę coś pisać, a drugim okiem patrzeć co się dzieje dookoła, to siadam sobie albo tu, albo w **[[kuchni->KUCHNIA4]]**. Zwykle wieczorem, kiedy tata ogląda jakiś film albo mecz, to czasami siadam obok i trochę pracuję, trochę oglądam.
***
*Jesteś w salonie. Po jednej stronie jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ4]]**. Naprzeciwko niego wyjście na **[[balkon->BALKON4]]**. Za zakrętem znajduje się wnęka z **[[gabinetem taty->GABINET OJCA4]]**.*
*Tutaj zawsze siadam i wiążę buty przed wyjściem. Zawsze robiłam to jako jedyna w rodzinie, ale ostatnio zauważyłam, że mama zaczęła też tu siadać. Więc czasami nie mam gdzie zawiązać butów, kiedy wychodzimy wszyscy razem.
Wchodząc po schodach, mija się porozwieszane na ścianach grafiki. Niektóre dość wyzywające. Bardzo fajne. Jedna z nich poszła do mieszkania brata.*
***
~~MAMA~~
Niektóre obrazy w domu są jeszcze z mojego rodzinnego mieszkania na Bielanach. Na przykład ten, który wisi na tej ścianie w połowie schodów.
~~JA~~
Ja pamiętam go stamtąd.
~~MAMA~~
Tak. Wisiał na ścianie w dużym pokoju po lewej stronie.
~~JA~~
Nie, po prawej.
~~MAMA~~
Tak?
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Tak. Masz rację. Dokładnie tak.
Bardzo fajnym elementem wystroju jest galeria tych mniejszych grafik wzdłuż schodów, a na wprost, bardzo ładnie oświetlany przez słońce, duży obraz z końmi. Przed południem słońce opiera się na tej ścianie i wygląda to pięknie. Ten duży obraz w naturalnym świetle. Dobrze, że tu wisi. Dobrze komponuje tę ścianę, która była w sumie dosyć trudna do ogarnięcia.
Ciekawe jest też to, że kiedy mija się tę ścianę, schody skręcają w lewo i wchodzi się na tę ścianę na **[[korytarzu na górze->KORYTARZ4]]**, na której jest taka duża plama kolorowych obrazków ze sztuki naiwnej.Świetny efekt. Jakby się w inny świat wchodziło.
~~JA~~
I jeszcze ta barierka.
~~MAMA~~
Jak twoja bratanica zacznie do nas częściej przyjeżdżać i nocować, to to będzie zabezpieczenie, żeby nie spadła na dół. Wiadoma sprawa.
***
*Jesteś na schodach na górę. Za Tobą jest **[[przedpokój->PRZEDPOKÓJ4]]**. Na końcu schodów **[[korytarz na górze->KORYTARZ4]]**.*
*Bardzo lubię kuchnię. Zawsze spędzałam tu dużo czasu.
Po prawej od wejścia wisi tablica korkowa z ważnymi numerami telefonów. Większość telefonów od dawna jest już nieaktualna, na przykład zapisane na małych karteczkach numery do moich koleżanek, z większością już nie mam kontaktu. To są telefony domowe, więc nawet te, z którymi mam kontakt, już tam nie mieszkają. Widzę telefon do dziadów, którzy zmarli już dosyć dawno. Babcia piętnaście lat temu, dziadek jeszcze wcześniej. Ale numer telefonu nadal jest. Nad tablicą jest obraz z Nowym Jorkiem. Nowy.
Po lewej stronie stoi thermomix, który ma chyba więcej lat ode mnie. Mama robiła w nim zawsze wspaniałe rzeczy. Ja robiłam w nim koktajle lodowe. Uwielbiałam je robić. Pierwsze kuchenne wymysły. Lody, lód, owoce i mleko. Robiłam je, a potem piłam z koleżankami na **[[dachu->DACH4]]**. Świetny jest ten thermomix. Też bym taki chciała.
Kuchnia jest też jedynym miejscem, w którym słucham radia. Wiadomości albo muzyki. Dzięki kuchni znam wszystkie aktualne hity. Przy jedzeniu, zwłaszcza indywidualnym, ale czasem też mniej poważnym grupowym musi być włączone radio. Dzięki temu wszystko jakoś bardziej ożywa. Mój radiowy pokój.
W szafkach talerze. Zawsze bałam się, że zbiję któryś przy wyciąganiu. Masa kubków, niektóre pamiętam z najwcześniejszych czasów tutaj.
Jest tutaj kabinka ze słodyczami. W środku mało słodyczy, ale czekolada się znajdzie. Kiedyś byłam uczulona na czekoladę, ale i tak po kryjomu ją stąd wykradałam, jadłam, po czym robiłam się cała czerwona.
Z kuchni można wyjść na **[[balkon->BALKON4]]**. W ciepłe dni przygotowujemy jedzenie w kuchni i wynosimy je ze stoliczkiem na **[[balkon->BALKON4]]**. Robi się z tego naturalne przedłużenie kuchni. Bardzo fajna sprawa.*
***
~~MICHAŁ~~
Kuchnia zawsze była żywym centrum naszego mieszkania. Jest sporych rozmiarów, więc większość wspólnych posiłków jest jadana w kuchni. Tutaj dzieją się też większe spotkania i imprezy. Na każdej imprezie zawsze wszyscy i tak lądowali w kuchni.
Kuchnia kojarzy mi się też z wiadomościami, bo pojawiały się w małym telewizorku albo w radio.
Żywe miejsce operacyjne.
***
~~TATA~~
W każdym tego typu mieszkaniu, w większości mieszkań naszych znajomych i tak samo u nas, większość życia toczy się w kuchni. Na szczęście nasza kuchnia jest duża, w związku z czym spokojnie mieści się tutaj stół i krzesła, przez co robi się z niej też miejsce jadalne. Wieczorem schodzimy się tutaj po całym dniu, siadamy, żeby coś zjeść i rozmawiamy. I tak to się odbywa.
Ta kuchnia powstała dzięki naszej inicjatywie i przeprojektowaniu, ponieważ w tym miejscu planowo miał być jeszcze jeden pokój. Pokój z wyjściem na **[[balkon->BALKON4]]**. Kuchnia miała być przyłączona jako aneks do **[[salonu->SALON4]]**. My świadomie chcieliśmy mieć kuchnię zupełnie osobno, poza **[[salonem->SALON4]]**. Nie chcieliśmy tego połączenia. No i dzięki temu mamy tutaj taką sytuację, że są w kuchni szerokie drzwi balkonowe, dzięki czemu latem ta przestrzeń się powiększa o część zewnętrzną.
A wnęka w salonie, która miała być kuchnią, została **[[gabinetem->GABINET OJCA4]]**. Zamurowane zostało przejście z **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ4]]**, wstawiona tam szafa, a miejsce na kuchnię stało się miejscem **[[gabinetu->GABINET OJCA4]]**, pełne bibelotów, pamiątek, książek i płyt.
~~JA~~
A to żelazko?
~~TATA~~
Które?
~~JA~~
To przy telewizorze.
~~TATA~~
No to jest stare żelazko na duszę.
~~MAMA~~
Tak. Z mojego rodzinnego domu czy twojego?
~~TATA~~
Z mojego.
***
~~MAMA~~
Kuchnia jest miejscem, gdzie koncentruje się życie rodzinne.
Muszę się tu pochwalić, że zrobienie tutaj kuchni było moim pomysłem. No, taty też, ale ja tatę przekonałam, bo do końca nie był tego pewien. W założeniach mieszkania było zupełnie inaczej. Kuchnia miała być w tym aneksie przy **[[salonie->SALON4]]**. Tam, gdzie jest teraz **[[gabinet->GABINET OJCA4]]**. Tutaj miał być po prostu dodatkowy pokój.
Z kuchnią jestem bardzo związana. Nie dlatego, że szykuję tu posiłki non stop.
~~JA~~
Po prostu wszystko tu robisz. Przynosisz komputer, coś robić, zaczynasz smażyć coś na patelni, wracasz do komputera, patelnia się przypala…
~~MAMA~~
Centrum dowodzenia. Wieczorem jakieś informacje w telewizji albo w radio. No i rzeczywiście dużo pracuję, więc przy okazji mogę coś robić przy komputerze.
~~JA~~
Zasypiasz przy tym komputerze.
~~MAMA~~
Zdarza się.
Ale przede wszystkim to miejsce stwarza atmosferę do rozmowy. Czucia się na luzie. W **[[salonie->SALON4]]** wprawdzie też można się spotkać…
~~JA~~
Ale dystans jest większy.
~~MAMA~~
Tu jest stół.
~~JA~~
Tam też, ale trzeba go rozkładać.
~~MAMA~~
No właśnie.
***
*Jesteś w kuchni. Na jej jednym końcu jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ4]]**, na drugim wyjście na **[[balkon->BALKON4]]**.*
*Na lewo od wejścia do mieszkania jest mała ubikacja. Jako dziecko prawie w ogóle jej nie używałam, bo miałam swoją **[[łazienkę na górze->MOJA ŁAZIENKA4]]**. Tutaj jest mydło w kształcie Westi. Stoi tu od dziesięciu lat, bo szkoda go używać. No od bardzo dawna tu jest. Było tu zanim się wyprowadziłam na studia.
Teraz częściej korzystam z tej łazienki.*
***
*Jesteś w małej łazience. Za Tobą wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ4]]**.*
*Górny przedpokój. Korytarz na górze.
Po wejściu ze **[[schodów->SCHODY4]]** widzi się ścianę pełną obrazów taty. Małe, kolorowe obrazki ze sztuką naiwną. Robią wrażenie, ale oprócz tego nie mogę powiedzieć o nich nic więcej.
W korytarzu, po prawej od schodów, jest też miejsce na książki. Chirurgiczne i biologiczne. Pod spodem szafka z kasetami VHS. Mnóstwo starych bajek. „Fantazja” — jedyny Disney, który się tutaj ostał, bo większość filmów Disneya zabrała ciocia, kiedy mieszkałam za granicą. Te bajki, to moje pierwsze wspomnienia stąd. Też „Cztery pory roku Vivaldiego”. Opera. Grają „Cztery pory roku” a w tle obrazki czterech pór roku. O, „Mała syrenka”. Ostała się. Jestem ciekawa, gdzie jest „Rudolf, czerwononosy renifer”, bo to chyba ostatnia kaseta, którą oglądałam. Co roku, na święta. Taka tradycja. W ostatnich latach nie, ale przez długi czas ją utrzymywałam. Chyba w zeszłe święta mi się znowu udało…
Dalej, przed wejściem do **[[sypialni rodziców->SYPIALNIA RODZICÓW4]]**, wiszą komiksy z dedykacją dla taty. Z żartami o łysych i lekarzach. Zawsze bardzo mnie śmieszyły.*
***
~~TATA~~
Książki są praktycznie wszędzie, już nie ma ich gdzie trzymać. Można by jedną ścianę zaanektować i zrobić piękne półki, jak Michał zrobił u siebie. Książki też zdobią. Są ozdobą każdej ściany, bo po prostu ładnie wyglądają i nadają ciepła mieszkaniu.
~~JA~~
A co powiesz o samym korytarzu?
~~TATA~~
Ciekawe miejsce. Dużo obrazów, no i nasze sypialnie. Teraz to już w sumie tylko **[[nasza->SYPIALNIA RODZICÓW4]]**.
***
~~MICHAŁ~~
Korytarzyk kojarzy mi się ze sztuką na ścianach. Tata co chwila tam coś dokładał. Też z książkami związanymi z pracą rodziców. Biologiczne rzeczy. Zawsze mi to przypominało o ich profesji, kiedy tamtędy przechodziłem.
***
~~MAMA~~
Ta ściana tych obrazków maleńkich robi wrażenie. Wiadomo, jeśli masz jeden, maleńki, to on po prostu jest, ale jeśli wisi, tak jak tutaj, ogromna plama tych obrazeczków, to już jest coś. Tworzy klimat tej góry, inny nieco od tego na dole.
Później inne obrazki, grafiki, komiksy... Stoliczki. Książki. Tak, tam też mi się podoba. Ładnie zaaranżowane.
***
*Jesteś na korytarzu na górze. Na jednym końcu, po prawej, **[[schody na dół->SCHODY4]]**. Naprzeciwko nich drzwi do **[[mojej łazienki->MOJA ŁAZIENKA4]]**. Potem po prawej kolejno **[[gabinet mamy->GABINET MAMY4]]** i **[[sypialnia rodziców->SYPIALNIA RODZICÓW4]]**. Na drugim końcu są drzwi do **[[garderoby->GARDEROBA4]]**, która była kiedyś **[[moim pokojem->MÓJ POKÓJ4]]**.*
*To jest i zawsze będzie moja łazienka. Była też mojego brata, ale przez to, że on się dużo wcześniej wyprowadził, bardziej uważam ją za swoją. Mam z nią bardzo dobrą relację, bo jest tutaj wanna. Bardzo lubię się kąpać w wannie, ale niestety nigdzie indziej nigdy nie miałam takiej wygodnej — jedynie kabiny prysznicowe albo mniejsze wanny, do siedzenia tylko. Więc nadal przyjeżdżam tutaj brać relaksujące kąpiele.*
***
~~TATA~~
Założenie było takie, żeby w większej łazience była wanna, a w **[[mniejszej->ŁAZIENKA RODZICÓW4]]** prysznic.
~~JA~~
Z tej wanny tylko ja korzystam.
~~TATA~~
Tak, to prawda. My praktycznie się w niej nie kąpiemy, bo mamy kabinę prysznicową w **[[naszej łazience->ŁAZIENKA RODZICÓW4]]**. Natomiast, jeśli chodzi o wystrój, to ta jest bardziej w zieleni, a **[[ta druga->ŁAZIENKA RODZICÓW4]]** bardziej w brązie, ale obie w takim samym rozpracowaniu kolorystycznym. Ten sam rodzaj kafelków, tylko tutaj z przewagą zielonych, a **[[tam->ŁAZIENKA RODZICÓW4]]** brązowych. Nie zestarzał się ten styl w ogóle przez te dwadzieścia lat. Nadal mi się podoba i nadal uważam, że jest całkiem nowoczesny. Więc nie mam ochoty tutaj niczego zmieniać.
Cieszy mnie to, że nie przyszedł nam do głowy dotychczas żaden ekstrawagancki pomysł na urządzenie przestrzeni, który po dwóch lata trzeba by modyfikować i znowu zmieniać, żeby wystrój nie był niemodny. To nasze urządzenie mieszkania raczej się nam nie nudzi. No ale zobaczymy, co przyniesie czas.
***
~~MAMA~~
Twoja łazienka. Ktoś herbatę zostawił.
~~JA~~
Ja. Brałam wcześniej kąpiel.
~~MAMA~~
Największa łazienka w domu. Twoja i Michała. Tylko wy z niej korzystaliście.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Jest tu stacja do prasowania.
***
*Jesteś w mojej łazience. Za Tobą wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ4]]**.*
*Za oknem jest wyjście na dach. Zajebista miejscówa.
Wychodzenie na dach było absolutnie zakazaną rzeczą. Przez rodziców. Ale w sumie nie wiem, czy wspólnota mieszkaniowa też tego nie zakazuje.
Wychodziłam tu z koleżankami, robiłyśmy sobie koktajle lodowe w thermomiksie i piłyśmy je odpoczywając. Pełen relaks. Trochę takie samo uczucie, jak z piciem drinka na plaży przy zachodzie słońca. Też bardzo ekscytujące.
Nie wiem, czy rodzice wiedzieli, że tu wychodziłam. Ale chyba wiedzieli. Jakie dziecko nie wychodziłoby na dach, mając możliwość wyjścia na dach? Ale ostatnio tam nie bywam. Nie kusi mnie.*
***
*Jesteś na dachu. Za Tobą wejście do **[[sypialni rodziców->SYPIALNIA RODZICÓW4]]**.*
*Na końcu **[[salonu->SALON4]]** znajduje się przejście do gabinetu mojego ojca. Tworzy wnękę w **[[salonie->SALON4]]**, ale jest raczej osobnym pomieszczeniem.
Jest to kwintesencja terytorium taty. Zawsze bałam się tutaj wchodzić, bo myślałam, że jak coś zepsuję, to będzie bardzo źle. Czasami, kiedy pożyczałam stąd jakiś długopis, musiałam odstawiać go dokładnie w tym samym miejscu, z którego został zabrany. Tata jest wielkim pedantem. I bardzo dobrze, bo przynajmniej jest porządek w domu.
W gabinecie jest mnóstwo pięknych rzeczy, gromadzonych tu przez lata. Figurki, obrazy, kałamarze. Jest tu obraz, pierwszy, jaki w ogóle pamiętam z jakiejkolwiek rodzinnej przestrzeni. Kolorowy i hipsterski. Chyba z lat sześćdziesiątych. Nie pasuje do całej reszty w gabinecie, która jest raczej ciemna i stonowana.
Zanim odziedziczyłam pierwszego laptopa, przychodziłam tutaj grać na komputerze. Ale i tak zawsze się bardzo bałam i uważałam, będąc tutaj. Czasami wchodziłam po płyty, bo jest tu całkiem fajna kolekcja. U siebie miałam różnego rodzaju rock, ewentualnie jakiś pop rock, ale lubiłam też jazz i muzykę klasyczną, które są tutaj. Nigdy nie musiałam kupować płyt, bo tutaj jest ich masa. Jazzów, bluesów, klasycznych…
Wiszą tutaj zdjęcia. Zdjęcie rodziców, jak jeszcze byli w liceum. Jest tutaj zdjęcie mojego dziadka, którego nie poznałam. Tata taty. Tutaj zdjęcie babci, która zmarła dwa lata temu. Tutaj chyba mój brat, jak był mały. No bo chyba nie tata… Chociaż może? Tak. To chyba jest tata. Trudno to ogarnąć. Chociaż w sumie…*
***
~~MAMA~~
Tutaj jest mały Michałek.
~~JA~~
O!
~~MAMA~~
I dziadkowie. I rzeczy z różnych miejsc. Ta waza przywieziona z Włoch.
Lubię patrzeć na ten gabinet.
~~JA~~
Ale nie wchodzisz tu.
~~MAMA~~
Jak to nie wchodzę? Dziecko kochane, myślisz, że ja się boję?
~~JA~~
Nie wiem. Ja się bardzo bałam tutaj wchodzić.
~~MAMA~~
No aż tak źle ze mną nie jest. Ja wiem, że tata ma duże poczucie swojej własności, ale…
~~JA~~
No wiem, wiem.
~~MAMA~~
**[[Salon->SALON4]]** z gabinetem tworzą jak gdyby jedną całość. Natomiast kiedy tutaj planowaliśmy to wszystko, to nasi rodzice jeszcze byli na świecie. Dziadkowie twoi. To znaczy dziadka już nie poznałaś, ale moi rodzice czy mama taty… W każdym razie w założeniach było tak, że jeżeli będzie kiedyś konieczność przeprowadzenia któregoś z rodziców i zaopiekowania się na miejscu, tutaj, to z tego aneksu, który jest teraz gabinetem, będzie można zrobić osobny pokój. Zamknąć przesuwanymi drzwiami i tyle. Natomiast, jak wiadomo, nigdy nie doszło to do skutku.
~~JA~~
No tak.
~~MAMA~~
Jest gabinet. Stacjonarny komputer, biblioteka. Zresztą biblioteka jest u nas w domu w różnych miejscach. Tutaj, w **[[garderobie->GARDEROBA4]]** przecież jeszcze, w **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ4]]**…
~~JA~~
Obgryziona przez Westi.
~~MAMA~~
Tak. Bardzo jej smakowały te książki. W końcu skóra.
***
~~MICHAŁ~~
O gabinecie taty myślę jako o części **[[salonu->SALON4]]**. Kojarzy mi się z pracą, bo tam też często siedziałem przed komputerem i nad czymś pracowałem.
***
~~JA~~
Zawsze mnie ciekawi ten obraz. Nie pasuje do innych. Pamiętam go jeszcze z poprzedniego mieszkania.
~~TATA~~
Tak. Namalował go warszawski, już nieżyjący malarz, w latach sześćdziesiątych w Londynie, czyli w okresie boomu dzieci kwiatów. Zawsze fascynowała mnie kolorystyka tego obrazu. Wygląda bardziej jak plakat, a nie jak obraz olejny. Może pasowałby bardziej do nowoczesnego wnętrza, ale ja uważam, że świadome mieszanie stylów, mieszanie rzeczy nowoczesnych ze starymi wcale nie jest złe.
~~JA~~
Trzeba dobrze dobrać.
~~TATA~~
Tak. I to, że obok wisi sobie drewniany tukan z Ameryki Południowej, a obok sumeryjski krzyż, a poniżej stary portret marszałka Piłsudskiego — to wszystko tworzy atmosferę tego miejsca. Wszystko ze sobą gra. Może jest tego za dużo, ale czuję się pośród tego wszystkiego bardzo dobrze. Jedyny problem, kiedy trzeba tu odkurzać. Trzeba się delikatnie z tym wszystkim obchodzić, żeby niczego nie zniszczyć.
No dużo tu tego. Ja mam niestety tendencję…
~~MAMA~~
Dlaczego niestety?
~~TATA~~
…do gromadzenia przedmiotów. Do wiązania się z przedmiotami. Niestety, jak człowiek zwiąże się z przedmiotem, to potem trudno się z tym przedmiotem rozstać.
Natomiast rzeczywiście, w znakomitej większości jestem w stanie powiedzieć, skąd się wzięła konkretna rzecz, która jest w domu.
~~MAMA~~
Skąd przywieziona…
~~TATA~~
Tych wypraw było dużo.
~~MAMA~~
Z drugiej strony pamiątki wybieramy zawsze takie, które w jakiś sposób będą się z tym wnętrzem komponowały. Od razu jest pomysł na miejsce.
~~TATA~~
Najczęściej tak. Ostatnio niestety też w drugą stronę. Coś się podoba. No dobra, kupujemy… Tylko gdzie my to ustawimy?
~~MAMA~~
Ostatnio coraz częściej.
***
*Jesteś w gabinecie taty. Za Tobą przejście do **[[salonu->SALON4]]**.*
*Tutaj jest garderoba. Najmłodsze pomieszczenie w domu. Kiedyś **[[mój pokój->MÓJ POKÓJ4]]**. Postanowiono przerobić ten, bo jest najmniejszy.
Generalnie nawet, jak była już tu garderoba, to nadal myślałam o tym pomieszczeniu jako o **[[moim pokoju->MÓJ POKÓJ4]]**. Jedynie łóżka nie było i większości rzeczy, ale miejsce pozostawało. To się zmieniło, kiedy nie mogłam zapalić światła w miejscu, w którym zawsze zapalałam. To dziwne. Przełącznik jest teraz gdzieś indziej, ale ja zawsze chcę nacisnąć go w tym dawnym miejscu. I zawsze łapię się na tym, że o tym zapominam i wtedy dochodzi do mnie, że to już zupełnie inne miejsce.
Ale lampy mi się podobają. Ładne, neonowe. Wyglądają, jak lampy w jakimś klubie. No bardzo ładne są.
Stoją tu nadal regały z moimi książkami i rzeczami z dzieciństwa. Zabawki pooddawałam, ale są tutaj nadal książki, albumy, foldery z pracami, rzeczy ze studiów nawet… Stare kasety, moje i mojego brata. Jaś Fasola i Ich Troje. Kasety do nauki francuskiego — to Michała. Pies skarbonka. W kształcie Westi.
Mając drzwi po lewej, po prawej jest okno. Dziwnie mieć okno w garderobie. To widoczna pozostałość po pokoju.
Po lewej i na wprost szafa.
To jest bardzo dziwne, że nie mam już swojego pokoju. To jest jakby kwintesencja dorosłości.*
***
~~TATA~~
Tak naprawdę to jedyna poważna zmiana w tym domu. Przerobienie **[[twojego pokoju->MÓJ POKÓJ4]]** na garderobę. Reszta zamian opiera się raczej na uzupełnianiu tego, co jest. Jedyne, co nam pozostało, to odnawianie tego, co mamy.
***
~~JA~~
Widzisz, nie mówisz już, że to jest **[[mój pokój->MÓJ POKÓJ4]]**, tylko, że to garderoba. „Idź do garderoby i przynieś puzzle”. Tak mówisz.
~~MAMA~~
No tak. Ale to nadal jest w pewnym sensie pokój. Można wstawić łóżko i będzie pokój - jest okno i dużo miejsca.
~~JA~~
Pokój wnuczki.
~~MAMA~~
O.
~~JA~~
Już są jej zdjęcia.
~~MAMA~~
Można odsłonić okno, ale widok jest średni, bo na dach. Ale trochę światła można wpuścić.
~~JA~~
Piękne te lampy kupiliście. Myślałam właśnie, żeby sobie takie w łazience powiesić. Tylko musisz mi powiedzieć, gdzie je kupiliście.
~~MAMA~~
Przez internet.
~~JA~~
Tak, ale dokładnie musisz mi pokazać, bo takich akurat nie znalazłam.
~~MAMA~~
Dobrze.
Tutaj widzisz, nadal twoje książki. Zdjęcia z przedszkola. Nie pamiętam, to jesteś ty czy Michał?
~~JA~~
To ja. Ale nie pamiętam, co to za przedstawienie…
~~MAMA~~
Ja też nie.
~~JA~~
Pamiętam tych wszystkich ludzi. To jest Zosia. Przyjaźniłam się z nią, ale potem się pokłóciłyśmy. To jest pani od pianina, której nie lubiłam. Pamiętasz?
~~MAMA~~
Bardzo jej nie lubiłaś. Może dlatego nie chcesz teraz tego pianina na Bielanach... Bo tak cię męczyła ta pani.
~~JA~~
Bardzo lubiłam moją wychowawczynię.
~~MAMA~~
No dużo rzeczy. Jak już urządzisz sobie to mieszkanie, to wszystko sobie pozabierasz.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
O. Ten album jest akurat nasz. Musieliśmy się dokształcać, kiedy wyjechałaś.
***
*Jesteś w garderobie. Za Tobą jest wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ4]]**.* *Tu jest sypialnia moich rodziców. Łóżko. Ładna narzuta. I poduszka z wizerunkiem Westi.
Biurko, na nim zdjęcia. Babcia, jak była młoda. Dziadek. Tata — pierwsze zdjęcie z wnuczką. A to ja w dzieciństwie. Mama lubiła mnie w takie sukieneczki i kapelusze ubierać. Mój brat. Zdjęcie ślubne rodziców.
Nigdy specjalnie tutaj nie wchodziłam. Czasami, żeby oglądać telewizję, kiedy rodziców nie było w domu.*
***
~~TATA~~
Tam też wisi sporo obrazków.
Sypialnia jest nieduża, ale wystarczająca. Jeśli chodzi o nowości, to niedawno zainstalowałem centralną klimatyzację.
~~JA~~
Latem nie dało się żyć na górze. Pamiętam, jak schodziłam do salonu i próbowałam tam spać, bo na górze się nie dało. Ale w salonie z kolei były te zegary…
~~TATA~~
Zawsze miałem obiekcje, czy instalować klimatyzację, czy nie. No bo to rzeczywiście droga inwestycja, a nie przekonywały mnie przenośne klimatyzatory. Też dni, w których rzeczywiście dochodzi do maksymalnego nagrzania wnętrza jest w naszych warunkach tylko parę w roku. Więc pytanie, czy dla tych paru dni opłaca się to robić. Ale cóż, robimy się starsi, chcemy mieć większy komfort, sprzęt tanieje… Więc się zdecydowaliśmy. I nie żałujemy.
***
~~MAMA~~
Uprasowane koszule, które nie trafiły do szafy.
Sypialnia nie zmieniła się jakoś szczególnie przez te wszystkie lata. Te narzuty pamiętam jeszcze z czasu zaraz po przeprowadzce — przyjaciele nam je sprezentowali. No i tak, jak wszędzie: obrazy, bibeloty, zdjęcia. Jest też szafa z lustrem, tak samo, jak w **[[pokoju Michała->POKÓJ BRATA4]]**.
~~JA~~
Jako jedyna nie miałam lustra w pokoju.
~~MAMA~~
Miałaś lustro, które wisiało po prawej stronie od drzwi. Specjalne duże lustro.
~~JA~~
Ale nie miałam szafy z lustrem.
~~MAMA~~
Ale właśnie przez to, że nie miałaś szafy z lustrem, to lustro wisiało osobno.
~~JA~~
I tak przychodziłam tańczyć przed lustro do waszego pokoju.
~~MAMA~~
No dobrze, ale nie mów, że nie miałaś lustra, bo mama o to zadbała, żebyś miała.
~~JA~~
Dobrze, dobrze.
~~MAMA~~
Nad łóżkiem wisi obraz ze słonecznikami. Jest z nami prawie od początku tego mieszkania.
Ten obraz z jabłuszkami też był w poprzednim mieszkaniu. Też łączą się z nim jakieś wspomnienia, bo dostałam go w młodości od oświęcimskiego więźnia, malarza, który mieszkał obok za czasów mieszkania na Starych Bielanach. Też obraz z makami w **[[pokoju Michała->POKÓJ BRATA4]]**.
~~JA~~
Jak się czujesz w tym pokoju?
~~MAMA~~
Świetnie się tutaj czujemy. Rzeczywiście, urządziliśmy sobie ten pokój w taki sposób, że po prostu lubimy tu przebywać. Zresztą to dotyczy całego domu. To wszystko sprawia, że chce się tu być.
***
~~MICHAŁ~~
Nie mam jakichś większych wspomnień związanych z sypialnią rodziców. Miejsce relaksu. Był tam telewizor, więc można było się rozwalić na łóżku i czilować przed telewizorem.
No i we wspomnieniu tego obszaru w domu, to to jest ewidentnie miejsce rodziców. Ich przestrzeń.
***
*Jesteś w sypialni rodziców. Za Tobą wyjście na **[[korytarz->KORYTARZ4]]**. Naprzeciwko wyjścia są drzwi do **[[łazienki rodziców->ŁAZIENKA RODZICÓW4]]**. Po lewej stronie okno, a za oknem wyjście na **[[dach->DACH4]]**.*
*To jest łazienka rodziców. Bardzo fajna sprawa. I wygodna.
Tutaj czasem wchodziłam, żeby podkraść mamie jakiś kosmetyk. Stoi też tutaj pralka. Prania nie robiłam, ale wieszałam, więc często przychodziłam tu, żeby opróżnić pralkę. Jest tutaj kabina prysznicowa, z której korzystam, kiedy chcę się umyć, a mama zajmuje **[[drugą łazienkę->MOJA ŁAZIENKA4]]**, roluje włosy, nakłada farbę, albo robi inne skomplikowane operacje.*
***
~~MAMA~~
Oczywiście łazienka w sypialni to bardzo fajna sprawa. Wygodna. Jest tutaj prysznic. A jak ktoś chce się wykąpać, to na końcu korytarza jest **[[łazienka z wanną->MOJA ŁAZIENKA4]]**.
***
*Jesteś w łazience rodziców. Za Tobą jest wyjście do **[[ich sypialni->SYPIALNIA RODZICÓW4]]**.*
~~JA~~
Powiedz coś o koncepcji mieszkania i jego projektowaniu.
~~MAMA~~
Kiedy była już decyzja, że wchodzimy w tę transakcję, to tutaj były mury zewnętrzne i kondygnacje. Wiadomo było, że pewnych rzeczy nie możemy zmieniać — ciągów kanalizacyjnych, drzwi wejściowych, niektórych ścian. Natomiast całą resztę można było dostosować do swoich potrzeb. Więc zaangażowaliśmy Marka, mojego brata, który wiedział ile mamy dzieci i jakie mamy potrzeby, i on pomógł nam je przełożyć na plan mieszkania. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć tego oryginalnego planu. Na pewno miał tutaj być klasyczny korytarz, prowadzący do łazienki, no i zamknięta kuchnia. Ponieważ my się przeprowadzaliśmy z bardzo małego mieszkania, gdzie wszystko było dla wszystkich, to z jednej strony wiedziałam, że mamy duże zapotrzebowanie na prywatność, a z drugiej, że przestrzeń wspólna też jest potrzebna. Stąd tak duża przestrzeń salonu i otwarta kuchnia. To było moje życzenie, bo wiedziałam, że to co wspólne między nami, będzie ważniejsze dla domu, niż to co zamknięte w pokojach.
Pamiętam też, że w planach był o jeden pokój dziecięcy mniej. Jeden z nich miał być większy, obejmujący dwa okna. Ale nie jestem pewna, nie pamiętam. Wiedzieliśmy w każdym razie, że kluczem do kombinacji pokój dziecięcych są okna.
~~JA~~
A jakie były takie dobre intuicje, co do aranżacji mieszkania? Takie, które dzisiaj oceniasz jako trafione?
~~MAMA~~
Wiele rzeczy było pomyślanych ze względów praktycznych. Na przykład ta ściana między pokojami waszym i dziewczynek, z wnękami, żeby można było tam półki na książki wstawić. Nie bawiliśmy się w miejsca na szafy, tylko zorganizowaliśmy wnęki na szafy.
Inna sprawa, że proces podstawowego wykończenia mieszkania, żeby nadawało się do wprowadzenia, czyli zrobienie podłóg, kuchni, łazienki i wstawienie drzwi, to były takie koszty, że wiele rzeczy zeszło na dalszy plan. Zamiast urządzonych szaf wnękowych poustawiane kartony. Prowizorka przez lata. Był to na pewno proces wieloetapowy.
Oboje z tatą mieliśmy doświadczenie ograniczonej przestrzeni. On — całe życie w dwupokojowym mieszkaniu z przechodzącą co chwila babcią. Ja — w pięcioosobowej rodzinie na czterdziestu metrach kwadratowych. Później czuliśmy, że Pana Boga za nogi złapaliśmy, kiedy dostaliśmy się do tego dwupokojowego mieszkania na Wilanowie, ale z piątką dzieci to już nie było takie kolorowe. Więc z jednej strony, kiedy mieliśmy się tutaj przenieść, wiedzieliśmy, że warunki się radykalnie polepszą, a z drugiej trudno było tak naprawdę sobie wyobrazić, jak tu będziemy funkcjonować. Bo siła przyzwyczajenia jest ogromna.
~~JA~~
A które rozwiązania oceniasz jako nietrafione?
~~MAMA~~
Trzy dziewczynki w jednym pokoju nie były chyba dobrym rozwiązaniem. Też generalnie nieprzewidziane konstelacje osobowości. O ile do dzisiaj mam kłopot z ocenieniem stanu przyjaźni między tobą a Łukaszem, mam tylko przeczucia, że tam była skala od braterskiej miłości do walki do pierwszej krwi, to u dziewczyn sam wiesz, jak to było.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Wiesz, na początku, kiedy mieliśmy się tu wprowadzić, miałam poczucie — nawet napisałam o tym list do taty — że to jest nowy rozdział naszego życia. Że ta zmiana dekoracji i otoczenia jest też szansą na reset naszych zwyczajów, na przyjrzenie się swoim potrzebom, towarzyszeniu sobie. Na, tak jakby, nowe budowanie relacji w tym otoczeniu. Miałam jasną intuicję, że to trzy razy większe mieszkanie na pewno nie przekłada się na trzy razy lepsze życie. Ale wiadomo — daje większe możliwości. I tak byłam, okazuje się, zbytnią optymistką, myśląc, że można w jakiś sposób zarządzać tym procesem i mieć pełną kontrolę nad tym, jak buduje się to życie wewnętrzne domu.
***
~~TATA~~
Plus w zakupie tego mieszkania był taki, że mieliśmy wpływ na to, jak postawić ścianki działowe wewnątrz mieszkania. Nie była to wielka swoboda, ale zawsze coś. Taki stan pośredni, między totalną wolnością a brakiem jakiegokolwiek wpływu.
Z perspektywy czasu patrząc na to wszystko, myślę, że największy stresem było dla mnie to, że nie bardzo było wiadomo jak życie rodzinne się potoczy. W sensie dosłownym, że nie było wiadomo, na ile osób jest to mieszkanie szykowane. Jak kupowaliśmy mieszkanie nie było jeszcze Agaty i Bartka, i nikt nie przewidział, że się pojawią, bo u nas nigdy nie było w tej kwestii jakiegoś planowania. Dobieraliśmy dom według aktualnej sytuacji. Była nas dwójka dorosłych i piątka dzieci
~~JA~~
A jak to było z tymi planami przestrzennymi?
~~TATA~~
Sytuacją idealną było dla nas życie rodzinne pod tytułem wspólnego jedzenia, rozmów, oglądania czegokolwiek. Wierzyliśmy, że nam się to uda w stu procentach, będzie fajnie, wszyscy będą przebierać nogami, żeby to wszystko robić. Więc koncepcja była taka, żeby część wspólna zwana salonem była jak największa i żeby nie było ściany między nią a kuchnią. Dlatego ta przestrzeń jest taka otwarta, co odbiło się kosztem powierzchni pokojów.
Generalnie bańka oczekiwań i nadziei, związanych z tym nowym mieszkaniem była w mojej głowie napompowana ponad miarę. To sprawiło, że miałem później raczej okres rozczarowań niż zachwytów. Wydawało mi się, że to jest wielkie szczęście. Mama nie miała takiego odczucia. Być może mieszkanie na Lwowskiej i osobny duży pokój, który zajmowała przez wiele lat, spowodowały, że nie był to dla niej aż taki przeskok. Dla mnie był, bo ja przestrzeni w moim domu rodzinnym nigdy nie miałem. Więc te lata mieszkania na Kabatach to był czas mojego rozczarowania, bo wydawało mi się, że wszyscy powinni być zachwyceni tym mieszkaniem i skakać z radości. O ile najstarsze dzieci, ty, Łukasz i Ania jeszcze przez mgłę pamiętały mieszkanie na Wilanowie, tak młodsza czwórka tego nie kojarzy i nie wie, co to znaczyło mieszkać na Wilanowie.
W mojej głowie ten rok 2000, w którym wprowadziliśmy się do tego mieszkania, jest cezurą, po której było coraz większe… no może nie rozczarowanie, ale ten zachwyt nowym rozdziałem życia rodzinnego i osobistego gasł. To mieszkanie nie jest oczywiście winne tego, że człowiek ma dużo pracy, jest zmęczony, czuje mocno tę odpowiedzialność. Wziąłem kredyt w złotówkach, który był oprocentowany z dzisiejszego punktu widzenia w wymiarze skandalicznym. Dzisiaj się to w głowie nie mieści. Na początku prowadziłem firmę sam, więc zawsze istniała jakaś tam niepewność, że klient nie zapłaci. Do tego można się przyzwyczaić, ale stres związany z comiesięczną spłatą kredytu znacznie spotęgował to przytłoczenie. Oczywiście ta nowa przestrzeń miała swoje plusy, więcej metrów kwadratowych na głowę i tak dalej, ale to jest tylko opakowanie. Człowiek ma pamięć wybiórczą i lepiej pamięta rzeczy dobre. Tych drobiazgów rodzinnych, tych małych fajnych sytuacji pamiętam z naszego poprzedniego mieszkania — na Wilanowie. Mimo, że była tam malutka kuchnia, jeszcze mniejsza łazienka, lodówka w przedpokoju i tak dalej. Nie jest to odkrywcze, ale kocioł pod tytułem życie rodzinne to jest szereg powiązań, które tak naprawdę są decydujące w ocenie tego, jak się żyje. Jeżeli to jest dobre, to nawet w kiepskim i architektonicznie niefunkcjonalnym mieszkaniu można żyć szczęśliwie. Szczęśliwiej niż w przestrzeni, w której jest niby wszystko fajnie, ale w której relacje słabną.
***
~~MAMA~~
Ja bardzo szybko przywiązuje się do wszystkich miejsc, w których jestem. Nawet, kiedy jestem na wakacjach, to bardzo szybko urządzam sobie to tymczasowe gniazdo. Oczywiście potem nie do końca mi jest miło wyjeżdżać. Mam wrażenie, że w tym domu każdy przeszedł jakąś swoją historię. Razem ją tworzyliśmy i tworzymy. Ale w tym przypadku nie mam poczucia, że nie chciałabym opuścić tego domu. Mogłabym zmienić otoczenie. Ta historia, mam wrażenie, została już w dużej mierze napisana, a my moglibyśmy pójść dalej. Jedyne, czego bym nie chciała, to tego całego zamieszania i poświęcenia czasu na moszczenie następnego gniazda. Za dużo energii na to schodzi. Tak, opuszczenie tego miejsca wchodzi jak najbardziej w grę. Kojarzy mi się ono dobrze, szczęśliwie, jest związane z cudownymi ludźmi, których miałam i mam na swojej drodze, ale to nie jest żadna świątynia. Kiedyś trudno było mi stanąć w opustoszałym mieszkaniu i zamknąć etap życia w nim, ale teraz mogłabym to zrobić. Tak. Na spokojnie.
***
*To jest **[[mój dom->MY]]**.**Wprowadziliśmy się do domu na Kabatach w 2000 roku w składzie:*
*Ja,
Mama,
Tata,
starsza siostra Ania,
młodszy brat Łukasz,
młodsza siostra Gabrysia,
młodsza siostra Marcysia,*
*Krótko po wprowadzeniu mama urodziła moją najmłodszą siostrę Agatę,
a po kilku latach najmłodszego brata Bartka.*
*Pierwsza z domu wyprowadziła się Ania.*
*Później wyprowadził się tata.*
*Niedługo potem ja.*
*Po mnie Łukasz.*
*Po Łukaszu Gabriela.*
*Obecnie w moim domu mieszkają:
Mama
Agata
Bartłomiej
I Marcelina.*
*To jest mój dom. Według mnie zaczyna się na **[[podwórku->PODWÓRKO5]]**.**Kiedy myślę o mieszkaniu tutaj, to wydaje mi się, że granice mojego domu, to były granice osiedla.
Bardzo aktywnie żyliśmy na tym podwórku; no i na całych Kabatach.
To miejsce kojarzy mi się z napięciem między nami, spędzającymi tu czas, a ochroniarzami. I innymi mieszkańcami, z których część się wkurzała, że gramy w piłkę, a część była bardziej wyrozumiała, bo na przykład miała dzieci i tak dalej. Ale niektórzy chcieli walczyć. Podwórko ma kształt studni, więc wszystkie dźwięki, pochodzące z naszych aktywności na podwórku, strasznie się niosły, a my byliśmy w takim wieku, że jeśli ktoś chciał walczyć, to tym bardziej nas to napędzało.
Pamiętam też, jak kiedyś pół nocy siedziałem, nie pamiętam, czy z Łukaszem, czy sam, i malowałem kredą wielki napis dla mamy na urodziny, żeby kiedy rano popatrzy z góry, to będzie go widzieć. Dość dużo czasu mi to zajęło. Całą noc. Było bardzo cicho, a ja rysowałem.
Z czasem na podwórku pojawiało się coraz więcej zakazów. Zakaz gry w piłkę.
Teraz widzę zmianę pokolenia. Te dzieci, które teraz się spotykają na podwórku, mają już zupełnie inny styl spędzania wolnego czasu. Jak myśmy się tu wprowadzili, to było kilkoro starszych dzieci, więc może te zabawy były bardziej swobodne. Poza tym chyba nie było takiego lęku rodziców, osiedle było bardziej otwarte. Teraz widzę w tym większą kontrolę i mniej wolności. Cały czas się czegoś nie pozwala robić.
Dużo graliśmy w siatkówkę przez bramę wjazdową. Kiedy graliśmy w piłkę, to brama była jedną z bramek, a drugą był murek przy wyjściu z klatki schodowej. Kiedy ktoś wywalił piłkę gdzieś daleko to wiadomo — kursik.
Były wojny z ochroniarzami. Obrzucaliśmy śnieżkami ich budkę.
Na podwórku są śmietniki — takie dwie budy ze śmietnikami, dosyć duże. Był czas, kiedy te śmieci były dla mnie dość atrakcyjne, bo ludzie wyrzucali dużo ciekawych gabarytowych rzeczy. Nie pamiętam, żeby te kontenery były dla mnie jakieś obrzydliwe. Świetne rzeczy. Mieszkanie można by sobie urządzić. Byłem w szoku, jakie rzeczy ludzie potrafią wyrzucić.
Niski płot wokół osiedla ułatwiał przejście z każdej strony. Można było przeskakiwać.*
***
~~JA~~
Gdzie zaczyna się dla ciebie dom?
~~ŁUKASZ~~
Myślę, że ze względu na specyfikę tej dzielnicy zaczyna się już po wyjściu ze stacji metra. Dzielnica jest bardzo młoda, więc wydaje mi się, że dorastałem symetrycznie z nią. W związku z tym w sumie na całym tym obszarze, od metra, w całej tej naszej ćwiartce czuję się bardzo swojsko i bezpiecznie.
Był też krótki moment większej interakcji z rówieśnikami z osiedla.
~~JA~~
Pamiętam. Maciek-Legia i paru innych.
~~ŁUKASZ~~
Natomiast przez to, że tu było dość mało młodych ludzi i byli głównie w twoim wieku albo ciut młodsi, więc ode mnie starsi, to mnie siłą rzeczy do nich ciągnęło. No bo młodszy lgnie do starszych raczej. To było bardzo fajne.
~~JA~~
Mam wrażenie, że nasza różnica wieku, realnie całkiem mała, była w pewnym momencie większa. Kiedy ja wychodziłem już dalej, a ty jeszcze byłeś tutaj. Potem znowu się zmniejszyła, aż do momentu, kiedy jej tak naprawdę nie ma.
~~ŁUKASZ~~
Tak.
Przychodzą mi jeszcze na myśl ochroniarze. W ogóle uważam ochroniarzy za dziwną instytucję. Mogłem być przez pewien czas zmorą dla nich, kiedy ze znajomymi krzątaliśmy się po **[[klatkach->KLATKA5]]**, na podwórku albo w **[[piwnicach->PIWNICA5]]**. Też na **[[parkingu podziemnym->GARAŻ5]]**. Zawsze nas przeganiali. Bo niby takie było ich zadanie. Często się zakradali, kiedy byliśmy w tym przejściu na górze **[[klatki schodowej->KLATKA5]]**, a my graliśmy z nimi w wieczne podchody. To było trochę dziwne.
***
~~BARTEK~~
Pamiętasz historię Gangu Szprycha?
~~JA~~
Pamiętam, że miałeś tych ekip dosyć sporo. Pamiętam Gang Szprycha, ale nie do końca przypominam sobie, jaka była działalność statutowa tej organizacji.
~~BARTEK~~
Założyłem ją ja.
~~JA~~
Kto tam był poza tobą?
~~BARTEK~~
Nie mam pojęcia. Mikołaj, mój ówczesny przyjaciel, i jacyś ludzie z osiedla.
~~JA~~
Czyli otwarta organizacja.
~~BARTEK~~
No nie do końca.
Dostałem kiedyś od mamy koraliki na szprychy — stąd nazwa „Gang Szprycha”. Koraliki były odznaczeniami. Kiedy zrobiło się jakąś akcję, dostawało się koralik. Był zeszyt i w sumie zamknięty wstęp. Spotkania odbywały w rogu osiedla, zaraz obok Delikatesów Centrum. Zawsze dwóch koleżków stało na straży, żeby nikt nie podsłuchiwał. Ostatnio nawet znalazłem ten zeszyt z rysunkiem koła i wielkim czarnym napisem GANG SZPRYCHA.
~~JA~~
Ty chyba dość dużo czasu spędzałeś na podwórku. Na pewno więcej od dziewczyn.
~~BARTEK~~
Na osiedlu mieszka babcia Mikołaja i Maćka, moich dwóch byłych przyjaciół. Trzymaliśmy się razem. Pamiętam chodzenie do Żabki po gumy-arbuzy. Nie wiem, czy je kojarzysz. Najtańsza i najobleśniejsza guma do życia. Cukier i cztery barwniki. Pamiętam, że potrafiliśmy wyrzuć tego tyle, że zęby bolały od cukru. To chodzenie było oczywiście nielegalne, bo ja nie mogłem wychodzić poza osiedle. Żabka jest zaraz przy furtce, no ale to nadal zabronione. Zawsze spoglądałem na okno, czy czasami ktoś nie wygląda. Nikt nigdy mnie nie przyłapał. A potem miałem już pozwolenie, więc chodziliśmy sobie swobodnie po całym osiedlu. Byle wrócić przed 21.00. I to było też bujanie się z kolegami z Gangu Szprycha cały czas. Typowe osiedlowe spędzanie czasu.
~~JA~~
A ochroniarze?
~~BARTEK~~
Był zakaz gry w piłkę. Zawsze robiliśmy z nimi układy, umawialiśmy się, że piętnaście minut gry i koniec. Ale oczywiście nigdy nie przestawaliśmy. W sumie lubię ochroniarzy na osiedlu. Są całkiem fajni. W końcu pozwalali nam na te piętnaście minut.
***
~~GABRYSIA~~
Podwórko to jest generalnie smutna historia. I generalnie jest to problem zamkniętych osiedli. Trzeba to jakoś zreformować, bo… Smutne miejsce. Chociaż i tak dzieci nie mają tam aż tak źle, jest dostęp do trawników, są te dwie wyspy ze śmietnikami…
~~JA~~
Myślę, że podwórko miewało momenty. To chyba zależy od zbiegu roczników, które akurat tam działają.
~~GABRYSIA~~
Nie pamiętam, żebym z niego intensywnie korzystała. Na osiedlu mieszkała wtedy Ola, z którą chodziłam do podstawówki i ona była kompanką moich zabaw. Czasem ktoś dołączył. Pamiętam, że bawiłyśmy się w porzucone dziewczynki, które nie mają mamy i muszą przetrwać. Najlepsze miejsca do zabawy były przy furtkach, przy tych małych budkach z elektrycznością. Spoko był też klomb pod balkonem, dobry do zabawy w chowanego.
~~JA~~
Tak, do chowanego to całkiem niezłe podwórko.
~~GABRYSIA~~
Ale nie odcisnęło się jakoś szczególnie w mojej pamięci.
~~JA~~
Rozumiem.
~~GABRYSIA~~
Dziewczyny wyprowadzały tam swoje świnki morskie na smyczach. Chora historia.
***
~~MAMA~~
Gdzie się zaczyna mój dom? Wydaje mi się, że na drzwiach do **[[klatki->KLATKA5]]**. Tam jest początek. Kiedy się do nich zbliżam, jestem jeszcze na podwórku, to różne rzeczy się wokoło dzieją, jeszcze mogę kogoś spotkać, coś może odwrócić moją uwagę. Ale od momentu przekroczenia drzwi wejściowych do **[[klatki->KLATKA5]]**, to bez względu na to, czy idę po schodach, czy jadę windą, moje myśli są już w domu.
***
*Jesteś na podwórku. Tutaj zaczyna się mój dom. Możesz wejść na **[[klatkę schodową->KLATKA5]]** albo do **[[garażu->GARAŻ5]]**.**Widzę, po pracy w szpitalu, że mam wewnętrzną potrzebę dokładnego poznawania przestrzeni, w której jestem. Korytarze, zakamarki i tak dalej.
Ciekawe jest to, że na górze są połączenia między kolejnymi klatkami schodowymi. Takie korytarze, z których można zresztą wchodzić na dach. Spędzaliśmy tam dużo czasu.
Na samej klatce schodowej też się dużo działo. Kiedy się wprowadziliśmy, wprowadziły się też dwie rodziny. Jeden chłopak, z którym zresztą chodziłem do klasy w gimnazjum. Z sąsiadami zawsze żyliśmy w miarę blisko. Piętro niżej mieszkała taka Ula, która mi się podobała. I jej brat Tomek, z którym się kumplowaliśmy. Chodziliśmy do tych mieszkań i spędzaliśmy czas na klatce.
Jak na klatkę w bloku jest całkiem w porządku. Bardzo silnie niesie się głos.
Zdarzało mi się na niej spać. W pewnym okresie nie miałem łatwych relacji rodzicami no i… no byłem raczej niegrzeczny. Negocjowałem godzinę powrotu do domu i nie opłacało mi się wracać wcześniej, szczególnie, kiedy byłem pod wpływem alkoholu, więc czasami stwierdzałem, że zdrzemnę się godzinkę na półpiętrze. I tam kimałem. Zresztą parę razy przespałem tam całą noc.*
***
~~ŁUKASZ~~
Te przejścia między klatkami kojarzą mi się z późniejszym etapem, po twojej wyprowadzce, kiedy mieszkałem już sam. To był czas regularnych ustawek ze znajomymi. Ciężki był zawsze temat zimowy, bo raczej nie siedziało się po domach, na dworze mróz, więc zazwyczaj lądowaliśmy właśnie tam. Zresztą w ogóle ten dom nie był dla mnie miejscem spotkań ze znajomymi. To znaczy nie zapraszałem kolegów do domu. Zazwyczaj widywaliśmy się gdzieś na zewnątrz, ale kiedy przychodziła zima, zajmowaliśmy te przejścia na górze, też piwnice, garaże. Ważne miejsca.
***
~~BARTEK~~
Z klatką schodową nie mam zbyt wielu wspomnień. Po prostu wracałem do bazy.
Chociaż dobra, mam jedno. Kiedy miałem osiem, dziewięć lat i się z kimś pokłóciłem, brałem taką małą tekturową walizkę z Zygzakiem McQueenem, do której zmieściłyby się co najwyżej dwa zeszyty A4, pakowałem do niej cały swój dobytek i oznajmiałem współmieszkańcom, że się wyprowadzam. Bałem się iść gdzieś dalej, więc wchodziłem sobie na górne piętro i czekałem, aż ktoś mnie zacznie szukać. Każdy wiedział, gdzie jestem, więc nikt się specjalnie tym nie przejmował, a ja, widząc, że mnie nie chą, siedziałem tam parę godzin, po czym wracałem do domu, wypakowywałem bagaż i wracałem do życia. I tak co tydzień.
***
~~MAMA~~
Myślę, że prowadziliśmy zawsze arcynieostrożne życie. Ilość dni, kiedy klucz do domu był dostępny dla ludności wszelakiej, zostawiany gdzieś dla kogoś, była nieprawdopodobna. Po prostu najczęściej się okazywało, że ten, który wychodził z domu, nie miał pewności, czy ci, którzy będą wracać, mają klucz. Inni nie odbierają telefonu, następni nie odpisują… Więc myśląc o nich z miłością zostawiał dla nich klucz schowany „gdzieś”. Poza tym ilość nocy, kiedy drzwi pozostawały otwarte jest też nieskończona. Generalnie była zasada, że ostatni powracający zamyka drzwi. Tylko czasami ten ostatni nie wracał, czasami nie wiedział, że jest ostatni albo po prostu nie chciało mu się sprawdzać, czy nim jest, czy nie.
~~JA~~
Przypominam sobie te sytuacje, że tych kluczy było ileś, że nie każdy miał od razu klucz. Z drugiej strony, jak tak patrzę na to teraz, jaka jest ta dzielnica, jakie jest to zamknięte osiedle, to w sumie nie wiem, czy było to aż tak niebezpieczne. Nie było historii, żeby ktoś komuś wszedł do domu i coś zrobił. Nie pamiętam niczego takiego.
~~MAMA~~
Ale twój rower zniknął.
~~JA~~
No tak. Były kradzieże, ale raczej z **[[piwnic->PIWNICA5]]** albo z klatki. Nigdy z domu. Myślę, że to mogło wpływać na nasze zachowanie.
~~MAMA~~
Chodzi mi po prostu o to, że ten dom był zawsze domem otwartym.
~~JA~~
Tak, był otwarty.
***
*Jesteś na klatce schodowej. Możesz stąd zejść do **[[piwnicy->PIWNICA5]]** albo do **[[garażu->GARAŻ5]]**. Możesz też wejść po schodach na górę (lub wjechać windą) i wejść do mieszkania. Do **[[salonu->SALON5]]**.* *Tutaj jest piwnica. Jest tu oczywiście mnóstwo rzeczy, bo w domu jest mnóstwo ludzi. Trochę bałem się tam wchodzić.*
***
~~BARTEK~~
Pamiętam piwnicę. Jak miałem już swój pokój, to mama pozwalała mi tam wchodzić. Więc chodziłem i buszowałem wśród tych wszystkich rzeczy. A raczej śmieci. Gromadzimy tam pudła, walizki, stare graty i tak dalej.
Pamiętam, że kiedyś znalazłem tam starą sztalugę Łukasza, całą w zeschniętej farbie. Przytargałem ją do **[[swojego pokoju->FRANEK5]]**. To było super. Czułem się jak artysta. Niczego z nią nie robiłem, po prostu sobie stała. Przyniosłem też jakieś kawałki drewna po remoncie. Znosiłem je do mieszkania i budowałem z nich konstrukcje. Marcysi nie podobało się to znoszenie rzeczy, więc zazwyczaj robiłem to, kiedy jej nie było. No i mama nie miała z tym problemu.
***
~~GABRYSIA~~
W piwnicy bardzo ładnie pachnie. Zawsze ładnie pachniało. Nie wiem czym… Ale ja na przykład lubię zapach benzyny…
~~JA~~
W **[[garażu->GARAŻ5]]** na przykład.
~~GABRYSIA~~
Taaak. I to w sumie jest coś podobnego. Narkotyk. Ale nienawidzę naszej piwnicy. Skaranie boskie z tym miejscem. Straszny bałagan. Nie wiem, jak to można rozwiązać. Chciałabym, żeby przyszedł taki dzień, że wszystko stamtąd wyciągniemy, zobaczymy, co tam jest, bo może być mnóstwo interesujących rzeczy, i wreszcie posprzątamy. Korzystanie z niej to był zawsze największy koszmar. Ja naprawdę bardzo szybko się denerwuję w takich sytuacjach. Wpadam w szał jakiś. No i oczywiście za każdym razem to biadolenie mamy, że chodzi i sprząta, i po jednej wizycie któregoś z nas jest wszystko rozwalone. Co jest oczywiście kłamstwem, bo tam się nie da posprzątać.
Ładnie pachnie. Ale jest trochę strasznie. Tam teraz jest światło na czujkę, ale kiedyś, trzeba było je normalnie włącznikiem zapalać. Przy sięganiu do tego włącznika zawsze miałam schizę…
~~JA~~
…tak, że czyjaś ręka cię złapie.
~~GABRYSIA~~
Albo że pająk. Straszne.
***
*Jesteś w piwnicy. Możesz stąd wyjść na **[[klatkę schodową->KLATKA5]]**.* *To jest garaż. Jeździłem tu na desce, chociaż Łukasz robił to znacznie częściej. A potem jeździł Bartek. Tutaj też spędzałem sporo czasu, kiedy kupiłem motocykl, na który dość długo odkładałem. Tutaj go czyściłem i po prostu z nim przebywałem. Ważne miejsce.
Mieliśmy samochód. Teraz mama ma samochód — używa go do spółki z Agatą, która ma prawo jazdy. Mama chyba lubi, że Agata jeździ i załatwia rzeczy. Kiedy mieszkał z nami tata, w pewnym momencie miał służbowy samochód, w którym mogliśmy wszyscy jeździć. To znaczy mógł pomieścić wszystkich.*
***
~~BARTEK~~
Garaż. Tam chodziliśmy na deskę.
~~JA~~
Ty chyba całkiem sporo.
~~BARTEK~~
Tak, ale to nigdy nie były długie wyjścia, bo ochroniarze mieli na to miejsce oko. Nie byli już tak łaskawi jak z graniem w piłkę na **[[podwórku->PODWÓRKO5]]**, bo w garażu można było komuś rozwalić samochód. Więc kiedy nadchodzili, chowaliśmy się za filarem, czekaliśmy, aż pójdą, i wracaliśmy na deski. Nigdy nie rozwaliliśmy żadnego samochodu, ale deska czasami uciekała niebezpiecznie… Potem przenieśliśmy się do skate parku i tam jesteśmy do dzisiaj. Trochę mniej, trochę bardziej. Można powiedzieć, że ciągle należę do Gangu Szprycha.
***
*Jesteś w garażu. Można stąd wyjść na **[[podwórko->PODWÓRKO5]]** lub przejść na **[[klatkę schodową->KLATKA5]]**.* *Po wejściu do mieszkania wchodzi się od razu do salonu. Nazwałbym go częścią wspólną.
Po lewej od wejścia jest garderoba. Wnęka, gdzie są szafy, gdzie zawsze były wszystkie kurtki, kaski narciarskie, buty, odkurzacz, pościele. I tak jest chyba do dziś.
Po prawej stronie od wejścia jest **[[mała toaleta->WC5]]**.
Na wprost część salonowa, która z prawej strony przechodzi w **[[kuchnię->KUCHNIA5]]**.
To duża przestrzeń, wyznaczona charakterystycznym owalem podłogi, podzielonej na część kafelkowaną (przy wejściu) i część drewnianą.
Przez te dwadzieścia lat salon się dość zmienił. Kiedyś był tu telewizor. Teraz go nie ma. Pojawił się ten duży stół, który stoi teraz przy wyjściu na **[[balkon->BALKON5]]**. Kiedy pracowałem w Hotelu Europejskim, jeszcze przed remontem. Pracował tam też bardzo ciekawy człowiek, przyjaciel mojej mamy, który był teologiem, ale w hotelu pełnił funkcję dyrektora administracyjnego. No i kiedyś znalazłem w piwnicach ten stół — wysoki i drewniany. Powiedziałem, że chcę go wziąć dla rodziny, a ten teolog-dyrektor nie miał z tym najmniejszego problemu. Bardzo lubię ten stół. Ostatnio nawet o nim rozmawialiśmy, że mimo, że jest czasem niewygodny, ciężko dostawić do niego krzesło, to nikt nie myśli o jego wymianie albo chociaż skróceniu. Domownicy go początkowo nie chcieli, ale ja powiedziałem, że nie ma opcji, żeby go wyrzucić. Bo to piękne drewno.
Salon przechodzi w korytarz do **[[dużej łazienki->ŁAZIENKA5]]**, z którego można też wejść do każdego pokoju.
Ważnym miejscem, dość niepozornym, jest regał, stojący po lewej stronie od wejścia do **[[dużej łazienki->ŁAZIENKA5]]**, naprzeciwko drzwi do **[[pokoju mamy->MAMA5]]**. Im jestem starszy, tym to miejsce wydaje się ważniejsze. Jest tam dużo książek zbieranych przez lata, głównie przez mamę. Teraz, kiedy część z nas mieszka już poza domem, książki stąd są w różnych miejscach. I nie wiadomo, czy je mieć, czy odłożyć tutaj, żeby było jedno wspólne miejsce na książki. Od czasu do czasu zatrzymuję się przed nim i patrzę. Jest w czym wybierać.
Dwie największe zmiany salonu, to remont **[[kuchni->KUCHNIA5]]** (którą można czasem traktować jako osobną przestrzeń) i wymiana podłogi, która została zalana. Z wymiany podłogi cieszę się najbardziej, bo na tej obecnej lepiej się ślizga.
Mam wrażenie, że salon staje się coraz bardziej „salonowy”. Wspólny. Coraz więcej czasu spędzamy w nim razem. Bardziej do siebie zaprasza. Często, kiedy tu wpadam, zastaję siedzącą tu Agatę. Lubi tu spędzać czas. Z innymi jest podobnie, chociaż kiedyś tak nie było. Siedziało się raczej w swoim pokoju.*
***
~~ŁUKASZ~~
Salon jest jasny. Ciepły. Zmienił swoją funkcję po wyprowadzce taty. Z miejsca, przez które się przemykało, do miejsca, w którym się jest. Myślę, że to dosyć mocno rozprężyło atmosferę w tym domu. Przez to, że zazwyczaj w każdym domu salon jest main stage’em, atmosfera w salonie jest siłą rzeczy papierem lakmusowym dla atmosfery całego domu.
Natomiast na pewno nie lubię w salonie pracować czy robić rzeczy wymagających skupienia. Więc dla mnie centrum domu to zawsze było moje biurko. W **[[naszym->MACIEK I ANTEK5]]**, a potem **[[moim pokoju->ANTEK5]]**. Ale to ze względu na moją introwertyczną naturę.
***
~~ANIA~~
Pamiętam dużo życia w dużym pokoju. Mam wspomnienie dość chaotycznej przestrzeni, jedni jedzą obiad, drudzy odrabiają lekcje. Wiele różnych rzeczy dziejących się jednocześnie. Salon to też sporadyczne wspólne obiady weekendowe. Jeden moment, gdzie wszyscy się zatrzymują.
~~JA~~
Sporadyczne? Ja myślę, że to była jednak dość regularna sprawa. Co tydzień jeden obiad wspólny.
~~ANIA~~
No może tak.
~~JA~~
To znaczy ja tak to pamiętam. Było w tym też dużo napięcia, bo po obiedzie wszyscy uciekali do swoich pokoi. Jak to tata mówił, do kajutek.
~~ANIA~~
Do kajutek, tak. Być może to przez to nie przetrzymuję tego w pamięci, bo nie był to do końca swobodny czas. Chociaż rzeczywiście to jedyny punkt wspólny wszystkich domowników. Wspólne jedzenie obiadu.
~~JA~~
Przypominają mi się też wspólne filmowe akcje. Jak jeszcze był telewizor.
~~ANIA~~
Tak.
~~JA~~
Ale to dużo rzadziej niż posiłki.
~~ANIA~~
Jak myślę sobie o salonie, to uświadamiam sobie, że nie pamiętam ciemnego domu. Wiesz, nie pamiętam, żeby w salonie panowała ciemność, żeby nigdzie nie paliło się żadne światło. Zawsze coś tam wpadało, ktoś tam był, światło z pokoju rodziców przez luksfer też nieco rozświetlało przestrzeń.
~~JA~~
Ja ciemne mieszkanie pamiętam z sytuacji, kiedy mnie coś bolało, nie mogłem spać i krzątałem się po salonie. Była ta lampka w kuchni, która zawsze się paliła. Często przez całą noc, bo mama zostawiała ją dla ostatniej osoby, która wróci do domu.
~~ANIA~~
Z tymi powrotami to też jest ciekawa rzecz. Że też był okres, kiedy mieliśmy między sobą dobrą konspirę, co do wracania późno do mieszkania. I wzajemne krycie się. Nie wiem, czy to pamiętasz, ale to był moment, kiedy wycwaniliśmy się, żeby otwierać sobie wzajemnie drzwi, kiedy były zamknięte.
~~JA~~
No tak, bo jest ta zasuwka, którą można otworzyć tylko od wewnątrz. A skoro ostatni wracający miał zamykać drzwi, to nieraz dochodziło do pomyłek, bo oceniało się, czy jest się ostatnim po butach, więc nie był to doskonały sposób. A kiedy zastało się zamknięte drzwi, to sprawa się komplikowała. Ja zdecydowanie wolałem, żebyś to ty mi otworzyła drzwi, ty albo Łukasz, niż mama albo w najgorszym wypadku tata.
~~ANIA~~
Dzwoniliśmy do siebie, żeby otwierać sobie drzwi i na śpiąco je otwieraliśmy.
~~JA~~
W weekendy najczęściej.
~~ANIA~~
Tak.
Wracając jeszcze do salonu… Myślę, że ten dom ma dość otwartą strukturę. Wchodzisz i jesteś w salonie. Masz perspektywę na wszystkie inne pomieszczenia, wszystko jest na widoku. Drzwi do innych pokoi też nie są zazwyczaj zamykane.
~~JA~~
Bartek ma **[[u siebie->FRANEK5]]** taką potrzebę. Często się zamyka.
~~ANIA~~
Ale i tak można tam bez problemu wejść. Ten dom zrobił się otwarty. Można tutaj po prostu wpaść. Pewnie wynika to też ze zmiany naszego trybu życia.
~~JA~~
Jest jakaś większa otwartość w kontaktach. I ja to wiążę też z wyprowadzką taty. Oczywiście my też sie zmieniamy, jesteśmy starsi, łatwiej jest w salonie rozmawiać niż grać w piłkę. Ale mam wrażenie, że to jest proces, który trwa.
~~ANIA~~
Rozmawiamy ze sobą bardziej swobodnie i bezpiecznie.
~~JA~~
Powiedziałbym, że salon, to było kiedyś miejsce bycia, a teraz to miejsce spotkania.
~~ANIA~~
Też przypominam sobie jedno, bardzo ważne wydarzenie dla mnie w tym domu, kiedy umarła babcia.
*Mama mamy.*
~~ANIA~~
Kiedy to było?
~~JA~~
Trzy lata temu. Dzień po wigilii.
~~ANIA~~
No tak. Dwa i pół, dzień po Bożym Narodzeniu. To był moment, kiedy wszyscy, całe nasze rodzeństwo, nie umawiając się w żaden sposób, przyjechaliśmy tutaj do domu wieczorem.
~~JA~~
Ja w ogóle byłem wtedy przy babci i z mamą przyjechaliśmy tutaj.
~~ANIA~~
To był taki moment, w którym wszyscy intuicyjnie wiedzieliśmy, że spotkamy się w domu. W tej naszej bliskości. To była potrzeba wszystkich. Oczywista. Że tu przyjeżdżamy i po prostu jesteśmy razem. Myślę o tym, jak o jakimś symbolicznym obrazie rosnącej bliskości między nami. Takiego stopniowego uświadamiania, kim dla siebie jesteśmy.
~~JA~~
Tak.
~~ANIA~~
Poza tym teraz, ten dom staje się też domem dla moich dzieci. Nocowania, oglądanie filmów. Już mają tutaj swoje własne kąty. Co śmieszne, kiedy tu śpią, nigdy nie zostają w jednym miejscu. Podróżują między pokojami: zasypiają u Marcysi, potem idą do babci, potem do Agaty. Całkiem to śmieszne, ale też mówi to coś o tej otwartości. Że wszędzie znajdują sobie miejsce.
***
~~MARCYSIA~~
W salonie chyba najwięcej się zmieniło. W sensie wyglądu.
Centralnym punktem jest dla mnie stół. Zawsze był drewniany. Miejsce wspólnych obiadów. Niespecjalnie lubiłam tu spędzać czas, a przynajmniej nie mam do niego jakiegoś takiego przywiązania, które mam do moich pokoi. Tak, jak z nimi mam związane jakieś historie, tak z salonem czy **[[kuchnią->KUCHNIA5]]** raczej nie.
~~JA~~
Ale do dzisiaj tak jest?
~~MARCYSIA~~
W sensie…
~~JA~~
Że do dzisiaj nie jesteś przywiązana do salonu i że głównie działasz w **[[swoim pokoju->MICHASIA5]]**.
~~MARCYSIA~~
Wydaje mi się, że przez ostatni rok trochę się zmieniło, kiedy pandemia zamknęła nas w domu. Salon stał się rzeczywiście centralnym punktem życia rodzinnego.
Na przykład Agata jest osobą, która spędza czas raczej w salonie niż w **[[swoim pokoju->HELA5]]**. No i ja w sumie też. Kiedy wracam do domu, zawsze jest ten moment przejścia, zanim usiądę **[[u siebie->MICHASIA5]]** do jakichś swoich rzeczy. Przejście przez salon — wtedy toczą się wszystkie rozmowy, wymiana pomiędzy nami wszystkimi. Wcześniej tak nie miałam. Kiedy chciałam coś od kogoś, to szłam do pokoju tej osoby.
***
~~BARTEK~~
Stół, pod którym robiliśmy sobie namioty z dziećmi Ani — Tosią i Grzesiem. Nakładaliśmy na niego koce, żeby zasłonić wejście, zawieszaliśmy lampki w środku… Nocowaliśmy tam. Pamiętam, że jak było słychać mamę, to musieliśmy udawać, że śpimy. I siedzieliśmy tam, biorąc sobie za punkt honoru, żeby nie zasnąć. Pamiętam, że jak kiedyś zacząłem podsypiać, to mnie Tosia z Grzesiem klepali po twarzy, żebym nie zasypiał. To był nasz challenge. Na balkonie też robiliśmy takie nocowania, też z jak najdłuższym niezasypianiem.
~~JA~~
A pamiętasz, jak robiłeś triki na poduchach z kanapy?
~~BARTEK~~
Taaak…
~~JA~~
Mamę to doprowadzało do szału. Kładłeś je na podłodze i jeździłeś na nich jak na desce. Wsadzałeś jedną nogę pod spód, drugą na wierzch i wykonywałeś jakieś ewolucje.
~~BARTEK~~
Tak, robiłem to. Kiedy nie mogłem iść na deskę, to stwierdzałem, że sobie na poduszce poskaczę. A mamę to wkurzało, bo ścierała się skóra.
***
~~JA~~
Powiedz, co myślisz o salonie.
~~AGATA~~
To jest moja ulubiona część mieszkania. Spędzam tam najwięcej czasu. Też dlatego, że wykształcił się wśród obecnych domowników system, w którym jeśli ktoś nie musi zamykać się w pokoju, to jesteśmy w salonie razem. Mnie to odpowiada. Mogę się tam uczyć i pracować, a jednocześnie jest to miejsce, w którym są ludzie. Bardzo nas spaja i to stamtąd pochodzą wszystkie ważniejsze wspomnienia. Tam wspólnie jemy, oglądamy filmy, rozmawiamy, gotujemy, i nawet, kiedy każdy robi coś swojego, to nadal jesteśmy razem. I od roku tak to wygląda. Bardzo ważnym elementem jest stół, przy którym wszyscy siadamy. Chociaż głównie Marcysia i ja.
~~JA~~
A jakbyś miała powiedzieć coś o tym, jak salon sie zmienił od początku jego istnienia?
~~AGATA~~
Ważnym momentem było zniknięcie telewizora. To zmieniło charakter przestrzeni, bo wcześniej telewizor był zawsze gdzieś w tle włączony i inne rzeczy działy się w salonie. Nie pamiętam tego bardzo wyraźnie, bo to działo się dość dawno — jeszcze tata był z nami. Pamiętam: mega często włączony telewizor, wiadomości w tle. I to nie było wtedy miejsce, w którym wszyscy byli.
Wydaje mi się też, że było inaczej, kiedy byli tu inni domownicy. Pamiętam, że jak Gabrysia jeszcze z nami mieszkała, pamiętam Łukasza, z Tobą mieszkającym z nami mam już słabsze wspomnienia, a Ani w ogóle nie pamiętam. Ale wiem, że klimat domu był wtedy inny. Więc skoro wyprowadzki były naturalną koleją rzeczy, to zmiana klimatu też była oczywistą sprawą. Na przykład kiedy Gabrysia tu mieszkała, zawsze w czwartki z mamą oglądały jeden program na TVP Kultura. A ja czasem do nich dołączałam. Sztywny rytuał. I to miało swoją atmosferę.
Salon od zawsze jest w mojej głowie miejscem spotkań rodzinnych i wszelkich rzeczy międzyludzkich, które dzieją się między nami. Ale wiem też, że nie zawsze tak było, bo jest chociażby to, co Ania mówi, że ona żałuje, że nie doświadczyła otwartości tego domu. Że ona się zaczęła tworzyć po jej wyprowadzce. Pamiętam dobrze, że w pewnym momencie Gabrysia zaczęła zapraszać swoich znajomych tutaj. I to też była zmiana, pojawienie się tego luzu, że można przyjść z kimś po szkole. Może to przez to, że było tu mniej osób. Wcześniej mogło nie być do tego komfortowych warunków. Myślę, że to otwarcie można umiejscowić gdzieś w momencie po wyprowadzce Łukasza.
***
~~JA~~
Opowiedz o słupie.
~~MAMA~~
Słup w salonie. Jest zimny, ale ja mam do niego ciepły stosunek. Przez wiele lat był po prostu surowym, betonowym słupem, który stał pomiędzy dwoma waszymi pokojami. Był kiedyś pomysł, żeby go obłożyć taką blachą metalową, taką… No w każdym razie nie zostało to zrobione, bo najpierw nie mogliśmy znaleźć stosownej blachy, która w jednym kawałku pokryłaby całą powierzchnie słupa, a potem jakoś temat się rozmył. Później, nie pamietam ile lat temu, ale stwierdziłam, że trzeba odnowić mieszkanie. Wy, ty, Łukasz i Ania już tu nie mieszkaliście, ale pomagałeś nam właśnie przy malowaniu tego słupa.
~~JA~~
Tak. Ale chyba lepiej pamiętam jego historię. Po pierwsze, był najpierw betonowy. Potem był pomysł, też zresztą nietrafiony, żeby pokryć go takim korkiem. Pamiętam, że uczestniczyłem w jego przyklejaniu.
~~MAMA~~
Tak. Okazało się, że wszystko jest nierówne. Że te takie betonowe łatki, których nie dało się usunąć, przebijały ten korek.
~~JA~~
A skąd w ogóle pomysł z tym korkiem? Po co?
~~MAMA~~
Nie wiem.
~~JA~~
Później, wydaje mi się, że on został pomalowany na biało, bo po zerwaniu tego korka zostały na nim resztki kleju, których nie dało się zerwać. I zapadła decyzja o malowaniu.
~~MAMA~~
Wiesz, ja nie jestem pewna, czy to był zasadniczy powód malowania. Wydaje mi sie, że stwierdziłam też, że trzeba przestać zajmować się kombinowaniem, bo kombinowanie ze słupem trwało już piętnaście lat, tylko pomalować na biało i zobaczyć, jak mu z tym będzie. I wydaje mi się, że wygląda całkiem fajnie.
~~JA~~
Ja lubiłem go też, kiedy był betonowy. Wtedy też powstały dwie rzeczy w ramach niego. Po pierwsze, w okresie świątecznym wieszałaś na tym haczyku taką konstrukcję…
~~MAMA~~
Ze światełkami, tak.
~~JA~~
Tak. A po drugie, Łukasz wydrukował kiedyś nasze zdjęcia w dużym formacie, powycinał i przykleił tam. Czy zawiesił…
~~MAMA~~
Tak. Było coś takiego.
***
~~GABRYSIA~~
Salon kojarzy mi się, idąc chronologicznie, z niedzielnymi obiadami. Niedziela to był zawsze najgorszy dzień tygodnia. Czuć było w naszym domu taką deprę, związana z początkiem nowego tygodnia. No i generalnie weekendy były dla nas dość ciężkie. Był taki okres, kiedy spędzało się soboty i niedziele razem, w domu. Wy potem od tego odpadliście, ze względu na wiek wasza nieobecność była usprawiedliwiona, co oczywiście wywoływało we mnie złość. Oczywiście to nie było tak jednoznacznie złe, były fajne momenty. No ale tak — salon kojarzy mi się głównie z weekendami, wspólnym obiadem, wspólnym podwieczorkiem. Jakoś mało ekscytujące to było.
No i był telewizor. Pamiętam z czasów pierwszego mieszkania w **[[środkowym pokoju->MICHASIA I NELA5]]** podglądanie rzeczy, które oglądają rodzice. „Z archiwum X” albo jakieś horrory. Leżenie w łóżku i spoglądanie przez uchylone drzwi. Też szanuję mamę za to, że jak zorientowała się, że to robimy, przychodziła i tłumaczyła, że to bez sensu, skoro nie chcemy mieć później koszmarów i tak dalej. No ale głupie bachory oczywiście musiały sprawdzać…
~~JA~~
Ja mam jedno wspomnienie z takiego oglądania filmów. Rodzice oglądali „Dzień świra”, a ja z łóżka słyszałem dialogi i to, że strasznie tam przeklinali. I w pewnym momencie wyszedłem z **[[pokoju->MACIEK I ANTEK5]]** oburzony, że jak oni mogą oglądać film z takimi przekleństwami. Powiedziałem, że powinni się wstydzić. Zbierałem się do tego wyjścia wiele minut, wszystko przez to, że usłyszałem „kurwa”.
~~GABRYSIA~~
Jeśli chodzi o telewizor, to lubiłam też oglądać z tatą wszelkie transmisje sportowe. Z tatą i z wami. Mega relaksujące. Zazwyczaj nie rozumiałam zasad, ale to wspólne siedzenie było całkiem przyjemne. Inaczej czas wtedy płynął. Z tatą oglądałam też na Discovery program „Katastrofy w przestworzach”. Niezłej schizy się po tym nabawiłam. No ale oglądanie telewizora z tatą było spoko.
~~JA~~
„Jest pudło, niech leci”. Tata lubił oglądać TV.
~~GABRYSIA~~
A potem Disney Channel. „Hannah Montana” i cała reszta. Bardzo fajna stacja.
~~JA~~
Ciekawe, że nikt z nas, którzy się wyprowadziliśmy nie ma telewizora. Chociaż, nie, Ania ma. Ale ty nie masz, Łukasz nie ma, ja nie miałem w żadnym z mieszkań. A tutaj czasy telewizora sie skończyły, kiedy TV się zepsuł i nie chciało się nikomu kupić nowego.
~~GABRYSIA~~
Tak. Ale było też DVD. To też było spoko. Obejrzeliśmy cały… jak się nazywa ten serial o Alasce?
~~JA~~
„Przystanek Alaska”.
~~GABRYSIA~~
Tak. Obejrzałam cały. I „Dr House”.
Więc tak, to jest salon. Często ostatnio o tym rozmawiamy, w kontekście przemian domu, że salon się otworzył. Pamiętam, że kiedyś była to taka przejściowa przestrzeń. Słynne „wszyscy pochowali się po kajutach” taty, i utyskiwanie, że nikt nie chce tu spędzać czasu. A to po prostu nie było dla nas na tyle atrakcyjne, żeby któreś z nas chciało tam być. Ale jak tata się wyprowadził, to to zupełnie się odmieniło. Salon przestał być miejscem przejściowym, a stał się miejscem, gdzie spędza sie czas w większych grupach. Przychodzą też ludzie z zewnątrz. Dużo swobodniej tam teraz jest.
~~JA~~
Ja myślę, po wypowiedziach innych, że to jednak był jakiś proces. Dorastanie, zmiana składu osobowego w domu…
~~GABRYSIA~~
To na pewno nie stało się na pstryknięcie palcami, że w dniu wyprowadzki taty salon się otworzył. Przyrównałabym to do peonii, która zaczyna rozkwitać. Od pewnego momentu mieszka tu mniej osób i to jest zmiana na tyle wyraźna, że odmieniła funkcjonowanie domu.
~~JA~~
Też tak myślę.
No dobrze.
~~GABRYSIA~~
Jeszcze chciałam powiedzieć, że bardzo lubię tę bibliotekę. Może to za dużo powiedziane… To miejsce z książkami. Regał. Mega szanuję wiedzę i gust literacki mamy. Fascynująca osoba do rozmowy. Kiedy jadę na wakacje, staję przed tymi półkami i pytam, czy poleci mi coś do poczytania, zawsze kończy się to bardzo długą opowieścią o literaturze. Lubię te opowieści. Mama w ogóle ma do tych książek dość osobysty stosunek. Wiele z nich związanych jest z czasami jej młodości.
~~JA~~
Studiów.
~~GABRYSIA~~
Tak. I naprawdę ma te wiedzę. To jest super. Uwielbiam to.
~~JA~~
Tak.
~~GABRYSIA~~
No i piesek.
~~JA~~
Boże, tak. Ona to miała ciężkie życie. Pamiętam pierwszą dyskusję na temat psa i próbę jakiegoś głosowania na ten temat. Ja byłem przeciwny, bo się chyba jeszcze bałem psów wtedy.
~~GABRYSIA~~
Miała ciężko, bo rodzina duża, mieszkanie nie jest duże…
~~JA~~
Przy takiej liczbie osób to naprawdę trudne. No i najsmutniejsze jest to, dla mnie przynajmniej, że ona mieszkała w klatce. Straszne.
~~GABRYSIA~~
Faktycznie. Miała posłanie w salonie i na nie nałożoną taką klatkę. Pamiętam, jak mama siedziała do późna na tej kanapie i ją usypiała. A ta mała mega się ekscytowała i siusiała wszędzie. To też było głupie strasznie, ona sikała, rodzice się wkurzali, na to, że podłoga się niszczy, pies wylądował w klatce, zamykane przed nią były drzwi do innych pokojów… Ja też nie uważam, żeby ten pies to była super decyzja. Na szczęście potem przygarnęli ją znajomi Ani, którzy mieli dom, więc pewnie miała potem znacznie lepsze życie.
***
~~TATA~~
Po wejściu do tego mieszkania, zaraz po lewej stronie, między pokojami, stał słup. Był słupem konstrukcyjnym, w związku z czym nie można było go ruszyć, bo by się dom zawalił. Niestety nijak pasował do jakichkolwiek planów aranżacji mieszkania. Przy każdej koncepcji zawadzał, ale nie było innego wyjścia, jak pogodzić się z jego istnieniem. Od razu był pomysł, że on będzie niepomalowany i surowy. Widoczny z każdej strony. Trochę centrum tego domu. Był symbolem niedokończonych robót w mieszkaniu. Wielu ludzi dziwiło, że zostawiliśmy go w takim surowym, betonowym stanie, natomiast wydaje mi się, że była to namiastka stylu, który dzisiaj się nazywa, powiedzmy, postindustrialnym. Przemysłowym. Wtedy to nie było takie popularne, natomiast moim marzeniem zawsze było, żeby w takie przestrzeni poprzemysłowej zamieszkać. Ale czasem możliwości sa marne i ma się tylko słup, który może być jedynie namiastką tego i iskierką nadziei, że kiedyś do takiego mieszkania się przeniesiemy. I ten biedny, nieotynkowany słup tak stał przez lata. Każda rozmowa o zmianach w mieszkaniu była w kontekście tego słupa. Był punktem wyjścia do rozmowy o zmianach, albo argumentem przeciw na cokolwiek, bo „nie da się tego zrobić, bo przecież jest słup”. Nie chcę powiedzieć, że rządził naszymi rozmowami o mieszkaniu, ale na pewno był pełnoprawnym członkiem dyskusji.
~~JA~~
A co byś powiedział o tych jego zmianach?
~~TATA~~
Były próby, żebym tam coś przykręcił, ale tam cholernie trudno cokolwiek wkręcić. Diamentowym wiertłem nawet się nie dało. Biedak się bronił.
~~JA~~
Pamiętam, że był zrealizowany ten pomysł z obklejeniem go korkiem. To nie wyglądało dobrze, więc korek został zerwany, ale zostały ślady kleju, więc trzeba było słup pomalować. Pamiętam też powieszone na nim światełka w okresie świątecznym. Teraz jest po prostu pomalowany na biało. Bez wygładzenia, po prostu pomalowany.
~~TATA~~
No, ja już tego nie jestem w stanie ocenić. Może to fajnie wygląda, nie wiem. Nigdy nie miałem odwagi zamalować go na jakikolwiek kolor. Niektórzy ludzie mają taki stosunek do drzew, że lubią do nich mówić, przytulać je. Ja może nie obejmowałem tego słupa i z nim nie rozmawiałem, ale był mi w jakiś tam sposób bliski. Do dzisiaj jest, chociaż nie widziałem go już wiele lat. Ja bym go nie pomalował.
Podświadomie liczyłem na to, że ten słup będzie pełnił funkcję miejsca do wyrażania swoich myśli. Żeby każdy mógł tam coś napisać, powiesić zdjęcie. Miejsce, gdzie można coś wyartykułować. Nie było u nas powodów, dla których nie można było tego mówić wprost, ale taki napis na ścianie „kocham was wszystkich” albo „wkurzacie mnie” ma inny wydźwięk niż wypowiedzenie tego samego na głos.
~~JA~~
Taką rolę pełnił w sumie ten słup przy garderobie. Na tym mógłby być problem z pisaniem przez te wypustki i nierówną powierzchnię.
~~TATA~~
Może to się wzięło z pracy w branży przeprowadzkowej. Trochę tych domów odwiedziłem i rzeczywiście w niektórych są takie słupy ogłoszeń i komunikatów. Nie znałem mieszkańców, ale wiele z tych napisanych przez nich tekstów brzmiało bardzo autentycznie. Myślę, że to może być jakaś miara komunikacji w domu.
~~JA~~
Jeśli chodzi o salon — przychodzi ci do głowy coś jeszcze?
~~TATA~~
Przez długi czas w tym mieszkaniu stał taki prosty sosnowy stół z Ikei. Pochodził z czasów, kiedy Ikei jeszcze nie było w Polsce. Kupiłem do w Norymberdze w Niemczech. Nie było proste przywiezienie go stamtąd do Warszawy. Przez wiele lat nam służył, ale już zakończył występy. Nie wiem, co się z nim dzieje. Był symbolem zmian, które dokonały sie w Polsce, emocji jakie wywoływało pojawienie się sklepów takich jak Ikea. Bardzo prosty i, jak na niemieckie warunki, dość tani. Często szlifowany. Przez to, że był w rodzinie przez wiele lat, mógłby powiedzieć o wielu rzeczach, których był świadkiem. Też złych. Bo był świadkiem całego życia, które się u nas działo.
***
*Jesteś w salonie. Salon płynnie przechodzi w **[[kuchnię->KUCHNIA5]]**, którą można czasem potraktować jako osobne pomieszczenie. Wchodzi się tutaj z **[[klatki schodowej->KLATKA5]]**. Po prawej są drzwi do **[[małej łazienki->WC5]]**. Na wprost drzwi na **[[balkon->BALKON5]]**. Po lewej salon przechodzi w korytarz, z którego można wejść do pokojów **[[Agaty->HELA5]]**, **[[Bartka->FRANEK5]]** i **[[Marcysi->MICHASIA5]]**. Na końcu korytarza są drzwi do **[[dużej łazienki->ŁAZIENKA5]]**, a po ich prawej stronie wejście do **[[pokoju mamy->MAMA5]]**.**Tutaj jest pokój Bartka.*
***
~~JA~~
Dobra, słuchaj, Agata zmieniła pokój w momencie wyprowadzki Gabrysi, tak?
~~BARTEK~~
Tak. Ja pamiętam, to był 2018 rok. Lipiec. Byłem na obozie harcerskim i pamiętam, że Gabrysia do mnie zadzwoniła, że się wyprowadza i że będę miał ten pokój tylko dla siebie.
~~JA~~
I jak to pamiętasz?
~~BARTEK~~
Ja się cieszyłem. To też był ciekawy okres w moim życiu. Gabrysia miała ze dwadzieścia lat, ja jakieś dziesięć - jedenaście no i spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Chodziliśmy razem wszędzie, zabierała mnie w różne miejsca, na silent disco na przykład. Nie byłem jakiś zadowolony, że się wyprowadza, ale jednocześnie cieszyłem się, że nareszcie będę miał swój pokój. Wymiana — coś za coś. Człowiek za pokój. I teraz każdy ma swoje lokum.
~~JA~~
I rozumiem, że zacząłeś dostosowywać tę przestrzeń do swoich potrzeb.
~~BARTEK~~
Tak, tak. Wróciłem z tego obozu, więc to też był dobry czas na porządki. Myślę, że nie zmieniłem bardzo wiele w tym pokoju. Biurko zostało, łóżko zostało, szafa trudno, żeby nie została, bo jest w ścianie. Ale teraz ten pokój jest jednak mój. W stu procentach. Zmieniłem tu dużo rzeczy, ale małych.
~~JA~~
Bartek, a powiedz mi, ja mam wrażenie, że ty lubisz otaczać się takimi… atrybutami. Powiedz mi. Na przykład ta piłka do kosza, która stoi na półce. Przecież ja ciebie nigdy nie widziałem grającego w kosza.
~~BARTEK~~
Słuchaj, ta piłka stoi tu od dwóch lat i faktycznie wcześniej nigdy nie grałem, ale ostatnio gram z chłopakami dosyć regularnie. Zaczęliśmy dwa miesiące temu i to robimy, serio.
~~JA~~
Gracie tą czy inną?
~~BARTEK~~
Czasami tą.
~~JA~~
Ty lubisz też te swoje takie konstrukcje, prawda? Tworzyłeś coś z tym biurkiem, tutaj wydłubałeś dziurkę, tam przykleiłeś kijek, coś przyczepiłeś, coś odkleiłeś…
~~BARTEK~~
No tak. Od zawsze mam takie zapędy. Mama zawsze mówiła, że ja lubiłem budować i żebym może został architektem. Faktycznie lubię te rzeczy. Jak byłem u Łukasza pomóc mu wynieść śmieci, bo nie może teraz przez tę nogę chodzić, to popatrzyłem tak sobie na to jego stanowisko i muszę przyznać, że mnie to ciekawi.
~~JA~~
No tak. Ty to zawsze miałeś do tego ciągoty.
***
~~AGATA~~
Pokój Bartka jest totalnie pokojem gadżetów.
Bartek tam spędza mega dużo czasu. Naprawdę bardzo dużo. Wchodzi tam i się zamyka. To coś, czego nie robimy ja czy Marcysia. On to robi non stop. Siedzi i robi jakieś rzeczy na komputerze.
Pokój jest ciemny. Ma czarne zasłony, które są przede wszystkim przeciwsłoneczne, więc jest tam mega ciemno. Bartek poukładał sobie wszędzie światła ledowe, oprócz tego dużą lampę wiszącą, w którą wkręcił żarówkę, do której ma pilota. I on tym pilotem może sterować tą żarówką, która zmienia kolory i całe ich układy, i programy. To jest bardzo śmieszne, że jak wracam do domu i patrzę na okna, to okno Bartka wygląda, jakby była tam wieczna impreza. Światło zmienia się z fioletu na niebieski, muzyka gra głośno, świecą te światła ledowe, a on się w tym czasie uczy. Pokój ma bardzo specyficzny klimat i jest tam masa gadżetów. Bartek sprawił sobie dosłownie tydzień temu takie małe pudełeczko, które jest klimatyzatorem. Jeszcze na górze ma taką lampkę, która świeci i zmienia kolory, więc pasuje do całej reszty. Jest tam też fotel prezesa. Nowy, regulowany. Na półce stoi telewizor, nie wiem skąd wytrzaśnięty. To nie jest nasz telewizor. Nie działa, nie jest podłączony żadnymi kablami. Po prostu stoi. I nie można mu tego zabrać, bo on się na to nie zgadza. Wisi tam też biała tablica w formacie A3, biała, do markerów. Tam podpisani są chyba wszyscy członkowie jego rodziny i wszyscy znajomi. Od wielu lat tego nie zmazuje.
~~JA~~
I buteleczki ustawione, takie żółtozielone, po Liptonach. Nie mam pojęcia o co z nimi chodzi..
~~AGATA~~
No są też puszki… Nie wiem. Jakbyś zrobił przegląd raz na tydzień tego, co Bartek trzyma w biurku, tobyś znalazł masę opakowań po jakichś słodyczach, jedzenie, opakowania po czekoladzie, jakby chodził akurat do szkoły, to na pewno stare bułki z serem, które dostał, ale ich nie zjadł. Szuflada się nie domyka.
Bartek najpóźniej z nas wszystkich chodzi spać. Naprawdę późno. Potrafi się położyć o 2.00 albo 3.00, normalnie w tygodniu. Nakryłyśmy go też parę razy, jak w tych godzinach buszował w **[[kuchni->KUCHNIA5]]**, bo po prostu staje się wtedy głodny. Znosi to jedzenie do pokoju i je.
Ja bym sobie nigdy nie poradziła w jego pokoju. Mnie momentami ten pokój po prostu brzydzi, bo wchodzi się rano…
~~JA~~
I pachnie mężczyzną.
~~AGATA~~
Tak. On nie lubi otwierać okien. Nie otworzy okna, ale nowa klimatyzacja jest włączona przez całą noc.
~~JA~~
No i prawdziwy klimatyzator polega na tym, że jest podłączony na zewnątrz.
~~AGATA~~
Bartek też mega długo śpi. Potrafi spać do 12.00 i jest ostatnią osobą, która wstaje. Trzeba go budzić, a on tego nie lubi. Wchodzi się tam rano, okna zamknięte, śmierdzi niesamowicie, komputer włączony, ubrania… ja mam wrażenie, że on po prostu zdejmuje ubranie, żeby się przebrać w piżamę i zostawia je tam, gdzie je zdjął. Albo takie znalezisko z rana: mama budzi Bartka, a obok niego wielki dzban, który normalnie jest na wodę, w którym są ślady po shake’u bananowym. I gdzieś obok talerz po tostach. Oczywiście, każdy ma trochę inne poczucie estetyki, ale dla mnie to jest trochę obrzydliwe. Niemniej jednak ten pokój jest najciekawszym pokojem w całym domu. Wiadomo, czasem się zmienia jakieś elementy w innych miejscach, ale nigdzie nie następują tak intensywne przeobrażenia przestrzeni, jak u Bartka.
***
~~JA~~
A pokój Bartka?
~~MAMA~~
Jest zaskakujący. To znaczy dla mnie jest zaskakujący, bo ja się tego w ogóle po Bartku nie spodziewałam, że on będzie miał taką potrzebę ujednolicenia przestrzeni. Okazało się, że tak. Oprócz tego, że nadal nienawidzi pozbywać się rzeczy, a te z którymi nie wie co zrobić, po prostu pakuje do kartonu, to ta przestrzeń rzeczywiście sprawia wrażenie uporządkowanej. No i ta jego samodzielność, to dopiero niesamowite. Zdecydowanie, czego potrzebuje do tego, czym się zajmuje. Do tych swoich wszystkich montażowych spraw. Budzi mój ogromny podziw. Jestem nim zachwycona. Bartek bardzo dba o swoją przestrzeń. Musi być oświetlona tak, jak on lubi. Wszystko ma znaczenie. Zasłony: nie te, te są nijakie, muszą być jaśniejsze. Roślina: ta jest dobra, tamta ma za dużo liści. Ma niesamowite preferencje. Śmieszny jest, naprawdę. I tak cudownie się przepoczwarza. Pięknie. Jak wszyscy zresztą. To mogłaby być historia o przepoczwarzaniu.
***
~~GABRYSIA~~
Bartek mnie fascynuje, bo od małego miał dużą skłonność do konstruowania rzeczy. Jeszcze przed remontem mieliśmy takie drewniane krzesła, wysokie, z brązowego drewna, i on wszystkie sześć krzeseł wyciągał na środek salonu i budował z nich przeróżne bazy. Przyczepiał do nich smycze, medale, chusty i tam pośród nich siedział. Zresztą jak na morze wyjeżdżaliśmy, to on robił to samo z patyków i chust na plaży. Po tym pokoju widać, jak bardzo to jest dla niego ważne i zajmujące. To biurko na przykład: zaaranżowane co do joty pod niego. Fantastyczne. Mega kocham Bartka, jest to fantastyczna osoba. Mam do niego wielką słabość, może dlatego, że urodził się już za mojej świadomości i tak pięknie wzrasta. I ma taką osobowość… To jest fascynujące.
***
*Jesteś w pokoju Bartka. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.**Po wejściu do mieszkania po prawej są drzwi do małej łazienki. Nie mam szczególnej relacji z tym miejscem.*
***
~~ANIA~~
Tam jest tylko wucet i umywalka.
***
~~MARCYSIA~~
Z małą łazienką nie wiążę żadnych emocji. Jest wtórna. Za to o dużej mogę powiedzieć znacznie więcej.
***
~~BARTEK~~
Nigdy jakoś specjalnie nie lubiłem małej łazienki. Marcysia jej nie lubi, bo źle znosi małe przestrzenie. Uważam, że to zbędne miejsce. Można by ją wywalić i powiększyć **[[salon->SALON5]]**. Wolę większą, też przez to, że jest ładniej zrobiona. Ta mała jest strasznie brzydka.
~~JA~~
A jakieś wspomnienia z małej łazienki?
~~BARTEK~~
Tak. Są tam takie małe drzwiczki. Nie wiem do czego… Są tam chyba rury wodociągowe. I ja te drzwiczki kiedyś odkryłem, myśląc, że nikt poza mną o nich nie wie. Wiesz, jak to jest, kiedy jest się młodszym. Myślałem, że to tajemnicze przejście dokądś. Pamiętam, że próbowałem rozepchać te rury, żeby tam wejść, ale nie podołałem. Drzwiczki są mocno rozwalone. Otwierałem je parę razy, świeciłem latarką. W filmach w takich sytuacjach zawsze słychać echo i ktoś odpowiada. Tam nie było echa i nikt mi nie odpowiadał, więc akcja się nie powiodła. Po jakimś czasie odpuściłem temat tajemnego przejścia.
***
~~AGATA~~
W małej łazience ściana jest wykafelkowana w dość spore kwadraty. Pamiętam, że kiedy wchodziłam do tej łazienki, to miałam wypatrzony jeden konkretny kwadrat. Mogłabym ci go teraz pokazać. Otóż w mojej głowie w tym kwadracie mieszkały dwie postacie, który były odzwierciedleniem dobra i zła. Jakby diabeł i anioł. Bardzo dokładnie to pamietam, że jak byłam w tej łazience, to bardzo głęboko analizowałam swoje życie z tymi postaciami. Nie chcę zabrzmieć jak jakaś wariatka, ale no… miałam relację z nimi, one tam mieszkały. I to były dwie postacie, bardzo dokładnie to pamiętam. Nie wiem, skąd to się wzięło, ale tak było.
~~JA~~
Nieźle.
~~AGATA~~
Jeszcze pamiętam to miejsce z innej sytuacji. Kiedy jadaliśmy wspólne obiady w **[[salonie->SALON5]]**, ja często nie dojadałam. W ogóle, kiedy byłam młodsza, to chyba nie do końca lubiłam jeść. Mama cisnęła mnie, że nie mogę odejść od stołu, dopóki nie zjem. Wszyscy już skończyli, siedziałam tam sama nad jedzeniem, a mama też nie siedziała przy stole, tylko zaczynała robić jakieś swoje rzeczy. I miałam wtedy taką taktykę, że pakowałam to jedzenie, które zostało, do buzi, mówiłam, że muszę iść do łazienki, szłam tam i wypluwałam to wszystko. Drugą taktyką, też związaną z małą łazienką, było po prostu to, że szłam do niej i siedziałam tak długo, że kiedy wyszłam, mama już odpuściła, a talerza z jedzeniem nie było.
To dwa wspomnienia z małej łazienki. Dziwne, ale są.
***
~~MAMA~~
Z małą łazienką był jeden problem: co zrobić, żeby tam zamontować prysznic.
~~JA~~
Serio?
~~MAMA~~
Tak. „Bo to na pewno będzie konieczne”. Oczywiście nie dało się tego zrobić i dlatego tam nie ma prysznica, ale były to zdecydowanie myśli prorocze, jeśli weźmiemy pod uwagę długość kąpieli naszych dzieci i czas oczekiwania na możliwość umycia się rodziców.
Poza tym, jeśli chodzi o łazienki w ogóle, pozostaje kwestia niedziałających zamków w drzwiach. Ja, szczerze powiedziawszy, nie pamiętam dlaczego tak jest. Pamiętam tylko jeden wypadek, kiedy któreś z was zamknęło się w łazience i trudno je było wyciągnąć. Ale to jeden przypadek i trwał przez chwilę. W każdym razie zamki nigdy nie działały, więc kiedy mieliśmy gości, a goście chcieli skorzystać z toalety i czuli się skrępowani brakiem możliwości zamknięcia się, często wystawiano kogoś na straży przed drzwiami.
~~JA~~
Potwierdzam.
~~MAMA~~
Teraz, po wymianie drzwi, zamki już działają. Chyba. Nie wiem, nie korzystam z nich z przyzwyczajenia.
***
*Jesteś w małej łazience. Za Tobą są drzwi, przez które wyjdziesz do **[[salonu->SALON5]]**.**Kuchnię uważam raczej za część salonu, ale można o niej myśleć jako o osobnym pomieszczeniu. Są momenty, kiedy dużo się tam dzieje. W ogóle myślę, że całkiem niezłe jest to rozwiązanie **[[salonu->SALON5]]** przechodzącego w kuchnię. Sytuacje, w których to, co dzieje się w kuchni, dźwięki, zapachy i tak dalej były inwazyjne dla **[[salonu->SALON5]]** raczej się nie zdarzały. Mnie się zawsze podobało to, że po prostu widać, co się dzieje. Lubię takie wspólne przestrzenie.
Kiedyś w kuchni najwięcej było mamy. Z biegiem lat to się zmieniało, mama wróciła do pracy zawodowej, zaczęła mieć mniej czasu, poza tym w kuchni zaczęło działać więcej osób. Musieliśmy o siebie zadbać.*
***
~~JA~~
Co myślisz o kuchni?
~~ŁUKASZ~~
Bardzo ją lubię. Nie umiem za bardzo gotować, ale było kilka sytuacji, że wpadali znajomi i coś wspólnie przyrządzaliśmy.
Kuchnia jest perfekcyjna pod każdym kątem. Duża, otwarta, bardzo wygodna przez metalowy blat, który możesz ubrudzić i nic się nie stanie. Bardzo przyjazna przestrzeń.
***
~~ANIA~~
Kuchnia się nie wydziela jako osobne pomieszczenie.
~~JA~~
Dla mnie jest jedną przestrzenią z **[[salonem->SALON5]]**.
~~ANIA~~
Rodzice chyba nawet planowali, że to ma być po to, żeby wytworzyła się przestrzeń komunikacji między osobą, która gotuje, a resztą domu.
Absolutnie zlewa mi się historia kuchni z historią salonu. W kuchni zawsze byliśmy. Mama gotowała najczęściej, a naszych popisów kulinarnych raczej nie pamiętam.
~~JA~~
Coś tam było.
~~ANIA~~
No coś tam było. Kolacyjki. Nakrywaliśmy do stołu. I zasada, dość pilnowana, że ten, co gotuje, nie zmywa.
~~JA~~
Były osoby lubiące zmywać. Tata zmywał, bo lubił. Ja też bardzo lubię.
~~ANIA~~
Tak, istniał jakiś podział obowiązków po prostu.
~~JA~~
Aktywność mamy w kuchni też się zmieniała. To nie była strefa jednej osoby. Często byliśmy oddelegowywani do różnych zadań.
~~ANIA~~
Ty krój, ty mieszaj. Obok płyty grzewczej stoi taboret, nie bez powodu. Był z nami jeszcze w mieszkaniu na Wilanowie.
~~JA~~
To jest drugi ważny mebel po grzędzie, który z nami tu przywędrował. Swoją drogą, jak to mówi mama, „ze starej dobrej Ikei”.
~~ANIA~~
On tam stoi cały czas. Ważny punkt, w którym można było przysiąść.
~~JA~~
Ważne miejsce.
~~ANIA~~
I bardzo przez nas wykorzystywane.
~~JA~~
Ja, pamiętam, często tam siadałem, kiedy mama gotowała. Siedziało się…
~~ANIA~~
…i opowiadało.
~~JA~~
Siedziałem i mieszałem coś w garnku, jednocześnie rozmawiając z mamą.
~~ANIA~~
To był punkt dostępu do mamy. Kiedy wracaliśmy popołudniami i wieczorami ze szkół, mama szykowała kolację, a po kolacji kąpiel i raczej siedzenie u siebie, więc to był często jedyny moment, żeby się złapać.
~~JA~~
Tak.
~~ANIA~~
Bardzo ważny mebel. Do dzisiaj się tam często przysiada.
~~JA~~
Mam wrażenie, że trochę mniej. Też mamę łatwiej złapać.
~~ANIA~~
Dzisiaj, kiedy jest najmniej osób.
~~JA~~
Tak.
***
~~BARTEK~~
Z kuchni mam dużo wspomnień, bo całkiem lubię gotować.
Pamiętam też, że pary razy złamałem sobie paznokcia o szafkę w kuchni. Mamy dosyć śliską podłogę, a ja bardzo lubię się ślizgać. I kończyło się tym, że zderzałem się dużym palcem u stopy z szafką. To było niebezpieczne, bo zdarzało się dość regularnie. Chodziliśmy z tym do lekarza, który powiedział, że albo się uspokoję, albo będzie trzeba ten paznokieć zrywać, bo jest w bardzo złym stanie. Więc mama wywaliła wszystkie moje normalne skarpetki i kupiła mi antypoślizgowe, z gumkami na podeszwie. Więc ja, pamiętam, zdrapywałem te gumki i ślizgałem się dalej, ale w drugą stronę. Więc zderzenia kuchenne zostały przerwane.
~~JA~~
Pamiętam, jak kręciliśmy filmy w slow motion z tego ślizgania.
~~BARTEK~~
Wtedy już nie łamałem paznokci.
~~JA~~
Tak.
~~BARTEK~~
No ale kuchnia. Wiadomo, lubię podjadać sobie z niej różne rzeczy, szczególnie, kiedy nikt nie patrzy.
***
~~AGATA~~
Kuchnia kojarzy mi się pozytywnie, ale też nie spędzam tam wiele czasu. Nie gotuję i nie lubię gotować, więc pewnie dlatego. Ale lubię to miejsce.
***
~~JA~~
Dlaczego kuchnia jest połączona z **[[salonem->SALON5]]**?
~~MAMA~~
Dlatego, że matka Polka nie może być zamknięta w kuchni przez całe życie.
~~JA~~
No ale powiedz na poważnie.
~~MAMA~~
Mówię śmiertelnie poważnie. Uważałam, że jeśli to, co łączy się przygotowywaniem jedzenia, sprzątaniem po jedzeniu i tak dalej będzie zamknięte za ścianą, to poczucie mojego komfortu będzie mniejsze. Więc decyzja o otwartej kuchni była związana z moim wewnętrznym przekonaniem, że mnie tak będzie lepiej. I tyle w temacie. Będzie mi łatwie mieć kontakt ze wszystkimi innymi, nie będę walczyć ze sobą, czy jeszcze mogę posiedzieć z herbatą, czy już powinnam pilnować czegoś kuchni. Organizacja pracy i życia jest w takim układzie dużo łatwiejsza. Komunikacja, miałam nadzieję, też.
Ta przestrzeń stanowi całość. Wyzwoliłam się już z myślenia, że kuchnia to miejsce w którym szykuje się jedzenie, a w salonie jest porządek i tam to jedzenie się podaje. U nas między tymi obszarami się podróżuje, a one się przenikają.
***
~~JA~~
Powiedz coś o urządzeniu kuchni.
~~TATA~~
Jeśli chodzi o ocenę tej aranżacji, to oczywiście każdy ma swój gust. To znaczy w większości opinie naszych znajomych były w porządku, natomiast ludzie z pokolenia czy dwóch pokoleń wyżej już wypowiadali się tak pochlebnie. A to, że nie ma kredensu, że nie ma meblościanki, że za nowocześnie, że pusto, mało rzeczy. „Kto to wymyślił, żeby blat w kuchni był stalowy? Takie to przecież instalują w restauracjach i kuchniach hotelowych”. Pamiętam, że jeździłem gdzieś w stronę Leszna i Puszczy Kampinoskiej, żeby gość zrobił nam ten blat ze stali nierdzewnej, bo to rzeczywiście nie było takie popularne. Mieliśmy co do aranżacji tego mieszkania dość nietypowe pomysły, które nie zawsze spotykały się z pozytywną oceną. Nie robiłem tego oczywiście dla mojej mamy, tylko dla siebie, ale taka opinia to zawsze jakaś kolejna kropelka goryczy.
***
~~GABRYSIA~~
Pierwszym poważnym przełomem w naszym domu był remont kuchni, która na początku była zupełnie inna. Drewniana, ale taka zła drewniana. To drewno było w dziwnym kolorze, prawie rudym. Ale trzeba przyznać, że czyniło to klimat mieszkania bardziej przytulnym niż teraz. Lubię to mieszkanie takie, jakie jest dziś, ale prawdą jest, że się troszeczkę wyziębiło.
Bardzo podoba mi się to, że kuchnia jest otwarta i połączona z **[[salonem->SALON5]]**.
~~JA~~
Jakie jest twoje ulubione miejsce w kuchni?
~~GABRYSIA~~
Szafka cargo. Oprócz tego, że ma zajebistą nazwę, to jest wyjątkowa. Znajdują się tam najdroższe produkty. I też takie produkty…
~~JA~~
Klasy premium lux.
~~GABRYSIA~~
Klasy premium. Różne rzeczy w słoikach, które po prostu stoją długo. Oliwa, makarony, warzywa, pasty, pesto, sardynki jakieś.
~~JA~~
Cieciorka.
~~GABRYSIA~~
Najlepsze produkty. Też z zagranicy. Anchois w malutkich słoiczkach, kapary.
~~JA~~
Produkty z wyższej półki.
~~GABRYSIA~~
Bardzo lubię.
Przed remontem wisiały tam też obrazki. Między blatem a szafkami. Bardzo ładne — botaniczne rysunki, z tego, co pamiętam. Zdjęcia jedzenia w malutkich rameczkach. Słodkie to było.
***
*Jesteś w kuchni. Kuchnia połączona jest z **[[salonem->SALON5]]**.* *Balkon — fajny i niefajny. Zawsze było tam suszone pranie. Od niedawna jest daszek, który zmienia charakter i możliwości tego miejsca. Ostatnio pojawia się tam sporo aranżacji. W poprzednim roku widziałem hamak, fotel, kwiaty. Bardzo w porządku. Natomiast problemem tego balkonu niezmiennie pozostaje jego lokalizacja. Wychodzi na ulicę i na dobrą sprawę trudno tam o większy spokój. Jest dla mnie ważny w tym sensie, że widać z niego całe życie. Jest widok na ulicę, na mieszkania naprzeciwko. Była kiedyś znajoma grupa z osiedla, które stąd widać, więc mogłem się z nimi łatwo komunikować z balkonu. Wiedziałem, czy są, czy ich nie ma. Poza tym obserwacja sąsiadów. To też lubiłem i chyba mi do dzisiaj zostało. Nie jakieś wielkie podglądactwo, ale jeśli widziałem, że coś się dzieje, to lubiłem zawiesić na tym oko.
Stały tu też rowery. Pamiętam, że za czasów mojego mieszkania w domu, ustawialiśmy tu rowery, bo było to znacznie wygodniejsze rozwiazanie, niż znoszenie ich do **[[piwnicy->PIWNICA5]]**. Wtedy nie spędzałem tu dużo czasu. Czasami wychodziłem, wydawałem z siebie jakieś dźwięki, popatrzyłem na świat i wracałem do mieszkania.*
***
~~ŁUKASZ~~
Balkon jest mało użyteczny, bo jest otwarty. Widać sąsiadów, sąsiedzi widzą nas. Pamiętam, że w okresie, kiedy popalałem dużo ziółka, bałem się palić tam, bo mógł mnie ktoś zobaczyć.
***
~~JA~~
Dlaczego nie mówisz o balkonie?
~~MARCYSIA~~
O balkonie nie mogę mówić, bo mam lęk otwartych przestrzeni. Nie lubię tam spędzać czasu, więc nie wiążę z nim niczego. To jest lęk wysokości połączony z lękiem przed otwartą przestrzenią. Dla mnie nawet wyjście po rzecz, która się tam suszy jest problemem, więc absolutnie unikam chodzenia tam.
***
~~BARTEK~~
Bardzo lubię rośliny na balkonie. Miałem kiedyś zajawkę, że zostanę ogrodnikiem, więc zabrałem się za czyszczenie donic, które były składowane na balkonie. Wyczyściłem je, ale nie miałem roślin, więc zajawka na ogrodnictwo skończyła się na czyszczeniu. Chociaż w sumie w **[[moim pokoju->FRANEK5]]** na parapecie mam roślinę i to w jednej z tych wyczyszczonych przeze mnie donic.
~~JA~~
Więc nie poszło na marne.
~~BARTEK~~
Na pewno te donice do czegoś wykorzystam.
Z balkonu wypatrywałem też zawsze chłopaków z Gangu Szprycha — czy już są, czy już schodzić. Dobrze stamtąd widać **[[podwórko->PODWÓRKO5]]**.
***
~~AGATA~~
Bardzo lubię balkon, szczególnie w tych miesiącach cieplejszych. Mam z niego wspomnienia z czasów, kiedy były już dzieci Ani. Pamiętam rozkładanie tam namiotu dla nich i Bartka.
Balkon nie jest duży, ale zawsze dużo się tam mieściło. Teraz to miejsce, które działa w sezonie wiosenno-letnim. Jest hamak, minimum jeden leżak no i dbamy o to, żeby było dużo roślin. Pamiętam, że były tam kiedyś składowane rowery. Było ich dużo, a balkon pełnił wtedy funkcję przechowalni rzeczy, których nie chce się trzymać w domu. Teraz zorganizowany jest pod to, żeby tam spędzać czas. Więc spędzam tam czas.
***
~~JA~~
A balkon?
~~MAMA~~
Balkon, to radość i przekleństwo zarazem. Przekleństwo, bo gdzieś trzeba suszyć ubrania w czasie, kiedy chciałoby się tam miło spędzać czas. Radość, bo czasami nie trzeba suszyć ubrań i można tam miło spędzać czas. To odwieczny problem i jedyny powód, dla którego chciałabym mieć suszarkę. Więc tak: suszymy tam pranie. Ale od ładnych paru lat mamy tam też roślinność. Są jeden, dwa leżaki, jest nawet hamak. Nawet dzisiaj w nim siedziałam i było mi bosko. Tak. Wreszcie jest tam miło. Mówię „wreszcie”, bo kiedy byliście mali, to tam niebyt wiele się działo.
~~JA~~
Rowery stały.
~~MAMA~~
Mieliśmy też takie zielone dywany, trawiaste, z wysokim włosiem. Były wcześniej zwinięte w piwnicy, a ja wymyśliłam, żeby, kiedy zrobi się ciepło, rozłożyć je na balkonie. I dzieci mogły się bawić. Przecież tam był rozstawiony wasz namiot. Pamiętasz namiocik? Domek?
~~JA~~
Pamiętam.
~~MAMA~~
Bartek tam nawet sypiał latem. Musiał mieć te swoje inicjacje, więc takie rzeczy też się odbywały. Oczywiście nic nie było tak mile widziane już od maja, jak deser na balkonie. Dziewczynki przynosiły sobie swój niebieski plastikowy stoliczek, krzesełka, ja musiałam usiąść na poduszce i odbywała się herbatka. Małe filiżaneczki i małe co nieco.
~~JA~~
Myślę, że ważną zmianą w historii balkonu było pojawienie się tego daszku.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Można tam teraz coś zostawić i to nie moknie.
~~MAMA~~
Potop nam nie grozi.
***
*Jesteś na balkonie. Za Tobą jest wejście do **[[salonu->SALON5]]**.**Dwie łazienki na tyle osób to i tak niewiele. Ale duża łazienka robi dobrą robotę, pomimo kolejek, krzyków, pretensji i tak dalej. Są w naszej rodzinie osoby, które lubią dłuższe kąpiele. To na pewno Łukasz i Agata.
W łazience jest duża wanna, są dwie umywalki, ale ta druga chyba nigdy nie działała. Wanna jest całkiem wygodna.*
***
~~ŁUKASZ~~
Duża łazienka to, po moim biurku, drugie najważniejsze dla mnie miejsce. Mam tak, że w każdym domu i w każdym miejscu, też w biurze, lubię tę łazienkową samotność. Łazienka jest takim wyciszeniem.
~~JA~~
Możesz być naprawdę sam.
~~ŁUKASZ~~
Nasza kojarzy mi się z zapachem, który uwielbiam po dziś dzień — zapachem masła kakaowego, którego mama i dziewczyny swojego czasu używały całkiem dużo.
Bardzo lubię tę łazienkę. Co prawda przez to, że urosłem, wanna nie jest dla mnie tak duża, jak kiedyś, ale i tak daje radę. No i sam fakt, że bardzo lubię wodę.
Duża łazienka — duża, przestronna i wygodna.
***
~~ANIA~~
Dużą rolę w moich wspomnieniach odgrywa łazienka. Jedyne miejsce do kąpieli.
~~JA~~
Czasami bardzo długich.
~~ANIA~~
Jak tak teraz sobie myślę, to chyba rzeczywiście traciłam tam poczucie czasu i być może te kąpiele były faktycznie za długie. Ale z drugiej strony, tak naprawdę nie było aż tyle okazji, żeby sobie w tej łazience pobyć. Mamy wannę, ale rzadko można było w niej poleżeć. No chyba, że przyszło się ze szkoły w południe, wtedy można było kąpać się do woli. Korzystanie z łazienki to zawsze były nerwy: „Jeszcze siedzisz? Kiedy wyjdziesz?”. Czekanie, ustawianie się w kolejce. Strasznie upierdliwe. Pamiętam jeszcze to pukanie z pytaniem: „Podasz ręcznik?”. Koszmar. Natomiast poranne mycie zębów przebiegało całkiem sprawnie. Można to było robić w kilka osób i nikt nie miał z tym żadnego problemu.
Pamiętam też swoją fazę na suszenie włosów, że nie mogłam położyć się z mokrymi, bo mi się skręcą. Ja suszyłam włosy, a dziewczynki kąpały się w wannie.
~~JA~~
Łazienka była też gorącym punktem przed wszelkimi wyjściami rodzinnymi.
~~ANIA~~
Tak. Wtedy byli tam wszyscy.
~~JA~~
Jakieś małe dziecko przez kogoś myte, ktoś robi coś przy lustrze, ktoś przy kosmetykach…
~~ANIA~~.
Stąd ja pamiętam, a propos **[[mojego pokoju->MARYSIA15]]**, pojawienie się tych lusterek z Ikei, takich mini toaletek. To było lusterko i mogłam się przy nim umalować bez stresu.
***
~~JA~~
Jaką masz relację z łazienką?
~~MARCYSIA~~
Rzeczą, z którą jestem tam najbardziej związana, jest wanna. Ma bardzo nietypowy kształt: trójkątna z tym takim schodkiem, siedziskiem w środku. Pamiętam, jeszcze z zabaw w wannie z Gabrysią, jak ześlizgiwałyśmy się z tego. W ogóle bardzo dużo bawiłyśmy się w wannie. Napuszczało się wody, brało cały kosz zabawek do wody… Lubiłam ten cały proces, związany z kąpielą. Też to, jak rodzice pomagali nam wychodzić z wanny, żebyśmy się nie poślizgnęły. I te przyśpiewki przy wycieraniu ręcznikami…
~~JA~~
Pamiętasz jakąś?
~~MARCYSIA~~
Jeśli masz chęć
To sobie wkręć
Śrubkę w dupkę numer pięć
~~JA~~
Taaak, pamiętam, jak tata to śpiewał. A ja myślałem, że to jakaś pieśń o wycieraniu się.
~~MARCYSIA~~
Nie, nie. Pamiętam też, że musiałyśmy wołać, żeby przyszli, bo nie mogłyśmy się wykaraskać z tej wanny.
~~JA~~
W sumie, jak tak o tym mówisz, to też sobie przypominam sytuacje wannowe. Po pierwsze, bardzo wyraźne wspomnienie z małym Bartkiem, który leżał i śpiewał w tej wannie dosłownie godzinami. Po drugie, i tutaj gorsze wspomnienie, jak kiedyś wróciłem skądś pijaniutki i stwierdziłem, że kąpiel dobrze mi zrobi. Mówiłem sobie: „Dobra, musisz się wykąpać, dobrze ci to zrobi, ale musisz to zrobić w zimnej wodzie, bo w ciepłej zaśniesz”. I finalnie zasnąłem, trzymając w ręce słuchawkę prysznicową tak, że woda idealnie leciała na posadzkę. Obudziła mnie mama, kiedy na podłodze było już pełno wody.
~~MARCYSIA~~
Tak, coś było.
~~JA~~
Ale są osoby, Bartek, wy, Łukasz i chyba Agata, które po prostu uwielbiały w tej wannie spędzać mnóstwo czasu. W wannie albo pod prysznicem.
~~MARCYSIA~~
Tak. Chyba do dzisiaj tak zostało. Pamiętam te zabawy z Gabrysią. Te kąpiele, to był taki highlight dnia.
***
~~BARTEK~~
Pamiętam sytuację, kiedy pewnego razu wróciłem ze szkoły, wszedłem do wanny i zacząłem napuszczać wodę, no i niestety zasnąłem, a woda leciała i leciała, aż zaczęła przelewać się na podłogę. Dziewczyny się strasznie z tego śmiały. Chyba miałem ciężki dzień w szkole.
~~JA~~
Na pewno.
~~BARTEK~~
Pamiętam, jakim byłem relaksowiczem. Co wieczór napuszczałem sobie tę wodę, żeby poleżeć w wannie ze dwie godzinki. Teraz bym ci nie powiedział, kiedy ostatni raz się kąpałem. Prysznice biorę.
Z łazienki mam dużo wspomnień. Pamiętam, że zawsze kąpaliśmy się z Tosią i Grzesiem. Robiliśmy mieszkanki tych wszystkich płynów do kąpieli, co strasznie wkurzało mamę, bo jednego wieczoru mogło zejść pół butelki. Robiliśmy pianę i się nią bawiliśmy. Szczytem zabawy było kładzenie jej sobie na włosach. Piana na włosach — to była dla nas najśmieszniejszy element tamtych zabaw. No i zawsze płacz, kiedy trzeba było spuszczać wodę. Mama nawet nie mówiła, bo to nic nie dawało. Wchodziła i wyciągała korek. Pamiętam, że raz po takim jej wejściu, ogarnęliśmy patent z zatkaniem odpływu gąbką. Mama puka po trzydziestu minutach z pytaniem, czy woda już się spuściła, a my, że tak i że zaraz wychodzimy. A zabawa trwała w najlepsze.
~~JA~~
I szlafroczek.
~~BARTEK~~
Tak. Mój najukochańszy szlafrok z gwiezdnych wojen. Czarny i czerwony. Czarny, do bycia Jedi, czerwony, kiedy było się po ciemnej stronie mocy. Zawsze po kąpieli parogodzinnej zakładałem ten szlafrok i mama musiała mi go zawiązać, bo ręce miałem tak nasiąknięte wodą i jakieś takie bezwładne, że nie byłem w stanie tego zrobić sam.
***
~~AGATA~~
Z dużą łazienką nie mam chyba tak ciekawych przygód jak z **[[małą->WC5]]**.
~~JA~~
A co myślisz o wannie?
~~AGATA~~
Wanna. Wydaje mi się, że wszyscy domownicy potwierdziliby, że spędzam tam najwięcej czasu ze wszystkich. Lubię to miejsce. Ale jakiejś głębokiej relacji z nią nie mam. Nigdy nie napuszczam wody. To też jest fakt. Biorę prysznice.
~~JA~~
Jest też kwestia dwóch umywalek. Moim zdaniem od początku życia w tym mieszkaniu nigdy nie była używana ta druga umywalka. Coś jest z nią nie tak, coś cieknie, czy coś… Nie wiem. Zawsze były dwie, ale korzystaliśmy z jednej.
~~AGATA~~
Od remontu już działa.
~~JA~~
O.
~~AGATA~~
Mama próbuje nas zachęcić do korzystania z niej. Stawia tam mydło na przykład. No i czasem korzystamy, bo jest całkowicie zdatna i w porządku. Jak się komuś spieszy, to nie ma problemu, żeby dwie osoby korzystały z umywalek. Chociaż faktycznie, przez wiele lat coś było z tą jedną nie tak.
~~JA~~
Ciekawe. Jest jeszcze lustro, które chyba jest dość ważnym punktem w domu, bo od dłuższego czasu jest miejscem komunikatów mamy, która ścieralnym markerem zapisuje tam informacje dla wszystkich domowników. Za każdym razem, jak przychodzę, to coś tam widzę — kto ma posprzątać, albo o czym ktoś ma pamiętać.
~~AGATA~~
Tak. Najczęściej są to takie właśnie informacje, ale często jest też miła myśl, na przykład życzenia miłego dnia. Podobne informacje znajdują się na blacie kuchennym, pisane tymi samymi pisakami. Nawet nie wiem, czy w kuchni nie zdarza się to częściej. Wcześniej były karteczki, ale od czasu zakupu tych pisaków są pisaki. Więc to lustro.
A jeśli chodzi o wannę, to mam jeszcze wspomnienia, ale to już z takich naprawdę wczesnych lat, że kąpaliśmy się wspólnie z Bartkiem. Tak. Pamiętam jeszcze kąpiele Bartka z Tosią i Grzesiem, ale wtedy to już beze mnie.
~~JA~~
Wanna miała jeszcze jedną funkcję, którą pamiętam. Nie wiem, czy ty pamiętasz. Strzyżenie.
~~AGATA~~
Oczywiście. Nawet wczoraj mnie mama strzygła. Domowy fryzjer.
***
~~MAMA~~
Samą mnie to dziwi i trochę śmieszy, ale pomysł dwóch umywalek w łazience był zupełnie nietrafiony.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
A wydawało mi się, że skoro jest nas tyle i w ciągu jednej godziny wychodzi z domu siedem osób, to gdzieś te zęby przecież trzeba umyć. I że to nie będzie problemem, kiedy będą dwie umywalki. Tymczasem okazało się to zupełnie niepotrzebne i wydaje mi się, że ostatecznie nigdy ta druga umywalka nie była wykorzystywana.
~~JA~~
Nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale moja wiedza na tem temat jest taka, że jedna z tych umywalek była właściwie od początku nieczynna. To była jakaś akcja z rurą, która przeciekała i przez długi czas nie była naprawiana. W końcu chyba została, ale nawyk korzystania z jednej umywalki został.
~~MAMA~~
Przeciekał ten mały prysznic, który wystaje ze ściany. Przy odkręcaniu woda leciała po rurze na podłogę.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Ale zauważ, że w tym przypadku siła przyzwyczajenia nie została zweryfikowana siłą potrzeb.
~~JA~~
Zgadzam się.
~~MAMA~~
Natomiast co do łazienki. Nie masz pojęcia ile czasu wybieraliśmy wannę. Chryste, ja myślałam, że to się nigdy nie skończy. Byłam wtedy w zaawansowanej ciąży z Agatką i naprawdę czułam, że to nie ma wielkiego znaczenia. Ale tata się uparł, że to musi być coś, że w końcu mamy dużą łazienkę z oknem, wreszcie nastaną te wszystkie kąpiele, więc wanna koniecznie narożna. Pytanie tylko, jakie podłokietniki, jaki schodek, jakie to, tamto, może tak, a może inaczej… Przez te dwadzieścia lat brałam kąpiel może ze dwadzieścia razy? Chyba nawet nie. Innym się zdarzało. Łukasz bardzo to lubił. Dzieci bardzo lubiły, ale mogły siedzieć w o połowę mniejszej wannie i też byłoby dobrze. Więc okazało się, że to nie miało żadnego znaczenia.
~~JA~~
Nie wiesz tego. Nie mieliśmy innej wanny.
~~MAMA~~
No tak, ale, z całym szacunkiem, nie uważam, żeby było to warte aż takiego wysiłku.
~~JA~~
Wysiłku nie pamiętam, ale jak tak teraz mówisz, to przypomina mi się, że dużo swego czasu jeździliście oglądać rzeczy…
~~MAMA~~
W ogóle musze powiedzieć, że im dalej w stronę zmian w naszym kraju, im wybór zakupowy staje się większy, to procesy wybierania stają się coraz bardziej nie do zniesienia. Na codzień nie zdajemy sobie z tego sprawy, kiedy trzeba co jakiś czas kupić ręcznik albo lampkę. Ale podjęcie na raz tylu decyzji, ile podejmuje się przy aranżacji mieszkania? To jest naprawdę straszne. Ale z drugiej strony, są ludzie, którzy powierzają urządzenie domu architektom wnętrz i doradcom, a ja sobie tego nie wyobrażam. Nie chciałabym tego oddać nikomu. Mylić się i droga prób i błędów dochodzić do czegoś swojego.
~~JA~~
Co ci się jeszcze kojarzy z łazienką?
~~MAMA~~
Lista oczekujących. Ustalenia kto po kim i tak dalej. Kto będzie mył się krótko, kto długo. Ustalenia i negocjacje.
~~JA~~
Życie.
~~MAMA~~
Życie, tak jest. Ja zawsze miałam przekonanie, nie wiem skąd, że pobyt w łazience jest czymś świętym, więc skoro tam ktoś jest, to nie będę się do niego dobijać. Ale innym się zdarzało „Wychodzisz już?! Ile jeszcze?!”.
~~JA~~
Ty tak nie robiłaś?
~~MAMA~~
Nie, starałam się tego nie robić.
~~JA~~
Ja to inaczej pamiętam.
~~MAMA~~
Bo na pewno mi się zdarzało to robić.
***
~~TATA~~
Pamiętam z mojego domu rodzinnego, że jedynym miejscem, w którym można było liczyć na izolację, była łazienka. Z oczywistych powodów nikt się specjalnie do niej nie dobijał i można było spędzić tam nieco czasu. Stąd właśnie przejąłem fatalny zwyczaj po moim tacie, który w naszej dawnej łazience szukał schronienia przed światem. Takiego zwyczaju czytania książek na kibelku albo w wannie, mimo że tę książkę można było równie dobrze poczytać na fotelu. Łazienka to był taki azyl, który w moim życiu nadal funkcjonuje. W jakich warunkach mieszkaniowych bym nie był, to dla mnie łazienka zawsze jest miejscem bezpiecznego odosobnienia. Nawet, kiedy mieszkałem sam w wynajętej kawalerce, gdzie nikogo poza mną nie było, miałem odruch czytania książek w łazience. Co było oczywiście bez sensu, bo byłem sam, miałem pokój z fotelem, gdzie mogłem poczytać.
Nie wiem, czy w naszym domu dla kogoś z domowników łazienka pełniła inne funkcje niż te, do których została stworzona, ale zależało mi, żeby była większa i przytulniejsza. Stąd ten ostatni pokój, **[[pokój Ani->MARYSIA15]]**, a potem **[[dziewczynek->MICHASIA NELA HELA5]]**, został nieco okrojony, żeby ta łazienka mogła być jak największa. Teraz bym to zrobił inaczej, ale wtedy byłem przekonany, że musi tak być. Musi być wanna. Teraz nie lubię wanny. Każdą wannę zamieniłbym na prysznic.
~~JA~~
Dlaczego musiała być wanna?
~~TATA~~
Wydawało mi się, że to jedyne miejsce relaksu i jedyne miejsce, oprócz toalety, gdzie można czytać książki. Ale nie pamiętam, żebym czytał książki leżąc w tej wannie. Też nie zauważyłem, żeby którekolwiek z dzieci to robiło. Ale wanna była ważna. To też związane z moim dzieciństwem, bo ja też od początku szkoły podstawowej pływałem. Na początku rzadziej, potem bardzo często, więc kiedy chodziłem codziennie na basen, codziennie kąpałem się i myłem na basenie. Z wanny, która była w domu w ogóle nie korzystałem. Kiedy udało się do niej zapakować, na przykład w niedzielę, to było to dla mnie święto. Dlatego dla mnie postać leżąca w wannie, czytająca, to jest dla mnie synonim szczęśliwego człowieka. Relaks przez duże „R”. Więc wanna musiała być. Oczywiście ona była wykorzystywana, bo codziennie kąpiele małych dzieci nie mogłyby się bez niej obejść. Często, jak na pracującego ojca, kąpałem dzieci w tej wannie.
Ale teraz inaczej bym tę łazienkę zaprojektował. Wanna nie robi już na mnie takiego wrażenia, a wręcz przypomina o niezrealizowanych marzeniach z przeszłości. Dlatego dla mnie temat wanny jest wykreślony.
***
~~GABRYSIA~~
Duża łazienka to mega fajne miejsce. Lubię je. Śmieszne, że był u nas zwyczaj włażenia ludziom do środka. Nie wszyscy wszystkim oczywiście. To w ogóle jest temat prywatności w wieloosobowym domu.
Nigdy nie było tych zamków.
~~JA~~
Były zawsze, ale nie działały.
~~GABRYSIA~~
Były rozkręcone. Mama tłumaczy, że zostały rozkręcone po tym, jak jakieś dziecko się tam zaklinowało. No ale zamki nie działały. Na przyjęciach rodzinnych klasyk, że ktoś ci wejdzie. Albo ty komuś wejdziesz, albo ktoś tobie. Generalnie uważam, że temat cielesności w naszym tomu to jest bardzo ciekawa sprawa. I też to, jak różne osoby miały różne podejścia do tych granic.
~~JA~~
Że niektórzy do jednych mogli wchodzić, a do drugich nie.
~~GABRYSIA~~
To był wzór, który zaistniał i po prostu był. Interesująca sprawa.
W łazience mieszkały też świnki morskie dziewczynek. To była bardzo dziwna sytuacja. Agata i Marcysia dostały je na którąś gwiazdkę. To był pomysł mamy — do dzisiaj się zastanawiam, co jej przyszło do głowy, żeby to uskutecznić. Świnki morskie mieszkały pod blatem w dużej łazience. Nie wiem w ogóle, co to był za pomysł. Tam w ogóle nie było światła dziennego… Pamiętam, że ja cały czas wypominałam im, że o te świnki nie dbają. One zresztą posądziły mnie, że sprowadziłam na nie śmierć, do czego się absolutnie nie przyznaję. Po prostu kiedyś poinformowałem dziewczyny, że ich świnki zjadają filię, która leży na ich klatce i że to na pewno nie jest dla nich dobre. No i potem faktycznie zaczęły zdychać, więc dziewczynki w lamencie, że to przeze mnie. Okropne.
***
*Jesteś w dużej łazience. Za Tobą wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.**Z wyprowadzką taty **[[pokój rodziców->RODZICE5]]** stał się pokojem mamy.*
***
~~ŁUKASZ~~
Uważam, że jest bardzo ładny. Tak jak całe mieszkanie — ładnie urządzone, przestronne, duże. Wygodne. Natomiast nie mam wspomnień z samym pokojem rodziców. Ani dobrych, ani złych. Jest przytulny, jasny. Ma formę legowiska przez stojące tu duże łóżko.
***
~~ANIA~~
Ostatnio zajrzałam tu w ciągu tygodnia, mama miała akurat zdalne lekcje, które prowadziła z sypialni. Ukradkiem zajrzałam do pokoju i byłam wręcz zafascynowana tym, jak tu wygląda. I jak mama w tym pokoju wygląda. Nigdy nie siedziała w swoim pokoju w fotelu, a tu proszę. Rozstawiony stolik i prowadzenie lekcji. Ten pokój zyskał przez to nową funkcję.
***
~~MARCYSIA~~
To miejsce kojarzy mi się z tym, że przychodziłam tu za każdym razem, kiedy miałam ciężki czas. W okresie gimnazjum na przykład. Kojarzy mi się z poważniejszymi rozmowami, to na pewno. A dokładnie to to miejsce na podeście przy wejściu. Pozytywne miejsce. Zawsze tam te cięższe tematy lądowały, albo ze strony mamy, albo ja z nimi przychodziłam.
***
~~JA~~
Jak byś zrekonstruował pierwsze etapy swojego życia? Urodziłeś się na Kabatach i chwała ci za to.
~~BARTEK~~
Tak jest. No ja mieszkałem z mamą. Ale ostatnio się dowiedziałem, że moje rzeczy, których nie było dużo, bo byłem bobaskiem, trzymane były w **[[pokoju Marcysi->MICHASIA5]]**. Więc tak, pierwszy etap mieszkania to pokój mamy. Potem czas usamodzielnienia i mieszkania z Agatą. Przeniosłem **[[tam->HELA I FRANEK5]]** swoje rzeczy, ale nadal sypiałem u mamy, bo za bardzo nie lubiłem nigdzie indziej wędrować.
~~JA~~
Lubiłeś, kiedy mieszkałeś z Agatą. Uprawiałeś przecież nocną turystykę do łóżeczka mamy.
~~BARTEK~~
Tak. Mama mnie chciała usamodzielnić, ale ja nie byłem do tego chętny. Wolałem przykleić się do niej. Tak, długo spałem z mamą i się tego nie wstydzę. Normalna rzecz.
~~JA~~
Słuchaj, Łukasz miał jeszcze naście lat, kiedy przychodził do mnie do góry. Nic w tym wstydliwego. Nawet uważam, że to w jakiś sposób piękne..
~~BARTEK~~
Z pokoju mamy pamiętam jeszcze szafę, w której chowaliśmy się z Tosią i Grzesiem. Od lat kontynuujemy tam ten sam żart z chowaniem Grzesia. Nigdy się nie znudził. Nigdy nie był śmieszny i zawsze będzie bawił.
Na łóżku mamy jest duży worek. Ja w dzieciństwie miałem problemy z agresją. Mama często zamykała mnie w tym pokoju, żebym sobie bił ten worek, żeby wyładować agresje. Jak już poskromiłem te problemy, nadal lubiłem się tam pobawić, porzucać tymi poduszkami.
~~JA~~
A powiedz coś jeszcze o spaniu u mamy.
~~BARTEK~~
Lubiłem tam spać, ale nie lubiłem też hałasu, który rozlegał się zza okna, które jest przy ruchliwej ulicy. Jako dziecko z ADHD zawsze miałem problemy z zasypianiem, więc taki przejeżdżający samochód mógł mnie mocno zdenerwować. A mama zasypiała w trzy minuty. I klasyczne: „Mama, śpisz?”. Mama ma nad łóżkiem półkę z pomarańczowego drewna. Pamiętam, jak godzinami wpatrywałem się w śrubki, które ma od spodu, jak wpatrywałem się w odbicia światła przejeżdżających samochodów. Nie zapomnę tego. Mama twierdzi, że jak już zasnąłem, to ją kopałem w nocy. Wkurzała się, że nie mogę się opanować, spycham ją, biję.
Pod podestem były zawsze różne narzędzia, z których często korzystałem. Z biurka lubiłem sobie podwędzić jakąś tasiemkę albo spinasz. Nie wiem po co, ale to lubiłem.
Na oknie mama trzyma pudełko, w którym są szklane kulki. Już ich nie kolekcjonuje. Lubiłem się nimi bawić. Ale nie rozumiałem, skąd się u mamy wzięła ta pasja do nich.
~~JA~~
Mama lubiła je, bo jak się wzięło ich garść i międliło w dłoni, to one wydawały taki charakterystyczny dźwięk. Pamiętam, że kiedyś przywiozłem jej z obozu z Zakopanego cały woreczek takich kulek.
~~BARTEK~~
Do dzisiaj tam stoją.
***
~~AGATA~~
Szafa w jej pokoju była zawsze super miejscem do kryjówek, które zresztą po jakimś czasie stały się mega oklepane. Ale nawet Tosia i Grześ sie tam chowali. Więc fajna szafa. Tak samo biurko i rzeczy na nim i w nim. Mama ma tam bardzo dużo biżuterii, super zawsze było tej biżuterii dotykanie, przekładanie tych wszystkich korali. Fajna atrakcja.
~~JA~~
Był jeszcze na pewno mały materacyk Bartka. I nie wiem, czy wcześniej nie było twojego.
~~AGATA~~
Nie przypominam sobie, żebym miała materacyk, ale miałam okres, kiedy bardzo często lądowałam w nocy u mamy. I był tam przygotowany materac dla mnie. Serio, był taki czas, że potrafiłam noc w noc tam przychodzić. Mama nie lubiła, że ktoś jej wchodzi do łóżka, więc był przygotowany obok dodatkowy materac.
~~JA~~
A pokój mamy obecnie?
~~AGATA~~
Trochę się zmienił w biuro, pół sypialnia - pół stanowisko do pracy zdalnej. Wcześniej mama nie spędzała tam dużo czasu, bo siedziała raczej w fotelu w **[[salonie->SALON5]]**. Teraz pojawił się w jej pokoju drugi, taki sam fotel, i mama siedzi tam. Ma stanowisko pracy, rozstawiony komputer i tak dalej.
Ciekawa jest też oczywiście koncepcja podestu. Zawsze, kiedy przychodzą tu nowe osoby, to podest budził ich zainteresowanie. Że można trzymać rzeczy pod spodem i tak dalej.
***
~~GABRYSIA~~
Upodobanie mamy do piżam. Ma mega dużo piżam. Przestawia się teraz na takie arabskie, z gatkami do kostek i długą tuniką z kamyczkami na górze. Mama bardzo dba o łóżko. No i w ogóle łóżeczko mamusi, to jest najwspanialsza rzecz na świecie. Tam po prostu można znaleźć schronienie. Tam ładnie pachnie też. Nie wiem, może to moja dziecinna tęsknota, ale naprawdę mam słabość do tej przestrzeni. Ciekawa jest jej atmosfera. Do pokoju mamy wchodziło się zawsze z takim nabożeństwem.
***
~~MAMA~~
Ten kąt, przy którym teraz siedzę, przy luksferach w moim pokoju, to z założenia miało być miejsce…
~~JA~~
Tu miało być biurko.
~~MAMA~~
Miało być biurko, ale nie kupione, tylko zrobione na miarę. Właściwie to blat do pracy z komputerem.
Te luksfery nie wiem, jaką funkcję miały pełnić. Pewnie doświetlać miały to miejsce, ale przecież nikt tutaj w dzień nie pracuje, więc nie mają one żadnego sensu.
~~JA~~
Ostatnio trochę pracujesz.
~~MAMA~~
No tak. Dosłownie dwa miesiące temu przytachałam tutaj ten fotel. A pracuję zdalnie ponad rok. Nie wiem, dlaczego tak późno to wymyśliłam. Poza tym okazało się, że nie potrafię czytać książek w łóżku, bo od razu zasypiam, więc żeby nie zasypiać, czytam w fotelu.
~~JA~~
A powiedz coś o podeście.
~~MAMA~~
Podest to genialny patent. Łóżkiem jest materac, a pod materacem są fantastyczne schowki, których w każdym domu przecież brakuje. Chociaż, prawdę mówiąc, nigdy nie został skończony, bo tutaj, jak pamiętasz, miały być przecież szuflady, które wyjeżdżają. Nie zostały nigdy zrobione, bo bardzo szybko okazało się, że podłoga by się od nich niszczyła. Natomiast co do podestu: najcenniejsza rzecz w nim, to archiwum rodzinne. Ja na nim po prostu śpię i ono jest pode mną.
Poza podestem jest tu wiele dziwacznych miejsc. Na przykład pod lustrem są takie dwie staroświeckie walizeczki. Jedna z nich, kawalerska walizka mojego taty, z którą przyjechał na studia do Warszawy, jest magazynem moich pamiątek. Są tam jakieś stare paszporty, legitymacje, korespondencja, jakieś wyjątkowe kartki czy listy. Ta walizka jest całkiem spora. Mam w niej też takie dwie cudowne kulki, które od ciebie dostałam, kiedy pracowałeś w Europejskim. Pamiętasz?
~~JA~~
Nie pamiętam.
~~MAMA~~
Takie z piórkami, oblekane jedwabiem w różnych kolorach. Przepiękne.
Są tu też, przy biurku, zbiory moich warsztatów rękodzielniczych z czasów, kiedy robiłam sobie biżuterię. Pogrupowane srebrne rzeczy, kamyki, sprzęty… Zarzucona sprawa.
W szafce obok mojego łózka są wasze książki z rodzaju „Moja pierwsza książka” z powklejanymi i powpisywanymi rzeczami o was. Też pocztówki zbierane z różnych miejsc — z reprodukcjami malarskimi, rysunkami albo zdjęciami. Przy łóżku też sterta oczekujących na przeczytanie książek.
Dalej — zbiory moich aniołów. Bo przecież kolekcjonowałam anioły, więc mam całą menażerię porcelanowych i metalowych aniołków. Niektóre są mi bliskie, szczególnie wtedy, kiedy dostawałam je od kogoś szczególnego.
Dalej kolejna kolekcja — słoiczki z piaskiem z różnych pustyń i innych dziwnych miejsc mi bliskich. Na kaloryferze pod parapetem jest szklana rynienka z piaskiem z Karwieńskiego Błota. I jak jest mi bardzo źle w sezonie zimowym, to odkręcam kaloryfer, piasek się nagrzewa, ja wkładam tam rękę, zamykam oczy i jestem gdzieś indziej. Bardzo mi to pomaga.
Są też muszle, które przywiozłam z różnych stron. Nie do wszystkich wkładałam kartki skąd pochodzą. Czasem tego żałuję, ale chyba nie aż tak bardzo.
Nad biurkiem zmieniająca się galeria obrazków. Stoją na półce i są w różnych formatach. Często się zmieniają, ale nie ma tym jakiegoś szczególnego klucza. Są to moje nastroje.
~~JA~~
Dużo rzeczy.
~~MAMA~~
Wiesz, zorganizowanie tej przestrzeni było dla mnie zawsze ważne. Przeszkadzało mi, że ona była przez długi czas pocięta i bezkształtna. Na przykład swego czasu brak drzwi w szafie. Natomiast odkąd powoli zaczęłam wychodzić z funkcji matki-kury, stwierdzam, że mam coraz mocniejszy zwrot w stronę malejących potrzeb. Nawet jak teraz patrzę na ten pokój, to myślę, czy naprawdę potrzebuję półkę na książki? Mogłby przecież leżeć na podłodze i to nie byłby żaden problem.
~~JA~~
Mamo.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Gdzie są szklane kulki?
~~MAMA~~
Szklane kulki? Są w skrzyneczce koło mojego łóżka. Tam też można gmerać. Brakuje ci ich?
~~JA~~
Nie, przypomniałem sobie o nich, bo ktoś wspomniał.
~~MAMA~~
Są, są.
***
*Jesteś w pokoju mamy. Za Tobą wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.*
*Tutaj był pokój, który dzieliłem z moim bratem Łukaszem. Mieszkałem tylko tutaj, aż do wyprowadzki z domu.
W rogu stało łóżko piętrowe — bardzo ważny mebel w naszej rodzinie. Stało w tym samym miejscu, gdzie teraz jest łóżko Agaty. Przy oknie był duży blat, służący nam za biurko. Podzielony na pół — połowa dla Łukasza, połowa dla mnie. Między biurkiem a łóżkiem stał fotel, który raczej nie pełnił swojej funkcji. Z tego, co pamiętam, ani ja, ani Łukasz, nie mieliśmy potrzeby siedzenia w fotelu. Był wiecznie zawalony rzeczami. W ścianie po prawej stronie od okna są dwie wnęki. Ściana została zaprojektowana tak, żeby naturalnie w tych wnękach można było zainstalować półki na książki. Wtedy było ich więcej, teraz jest mniej. Po lewej stronie od drzwi jest szafa wnękowa. Naprzeciwko niej ściana, na której z Łukaszem malowaliśmy swój mural. On zaczął, potem ja dołączyłem. Ważna sprawa dla nas.
Mieszkanie z Łukaszem wspominam bardzo dobrze. Byliśmy sobie najbliżsi przez lata mieszkania tutaj i myślę, że nadal jesteśmy sobie bardzo bliscy. W każdym razie najwięcej czasu spędzaliśmy właśnie ze sobą, i to było fajne, chociaż nie zawsze było kolorowo. Pamiętam, że w okolicach mojej osiemnastki mieliśmy okres, myślę że trwający trzy miesiące do pół roku, że w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Kłótnia o jakąś pierdołę, która wywołała poważny konflikt. Potem w końcu ze sobą wszystko przegadaliśmy i wróciliśmy do normalnej relacji, ale te kilka miesięcy milczenia były czymś niesamowitym. Mieszkać ze sobą na tak małej przestrzeni i w ogóle nie rozmawiać.
Były zmiany w układzie miejsc do spania. Wydaje mi się, że w porozumieniu wymienialiśmy sie spaniem na górze i na dole. Oczywiście był czas, szczególnie na początku, że się kłóciliśmy i biliśmy dość często, ale to była pierwsza faza. Potem, poza tym konfliktem kilkumiesięcznym, było więcej zgody.
W pewnym momencie ja zacząłem prowadzić dość intensywne życie osiedlowe i to był czas, kiedy Łukasz jeszcze żył bardziej domowo. Ale niedługo potem to też się zmieniło.
Mam bardzo dobre wspomnienia z tego pokoju. Nigdy nie mieszkałem sam. Nie powiedziałbym, że to dobrze albo niedobrze. Po prostu tak było.
Większość mojego przebywania w domu, to było przebywanie w tym pokoju. Salon wtedy nie zapraszał do siebie. Mieszkał z nami tata i to było takie… No nie czułem się zbyt swobodnie w mieszkaniu. Byłem też człowiekiem, który żył dużo na zewnątrz — sporo było tych osiedlowych i podwórkowych sytuacji. Dużo uprawiałem sportu. Ostatnio nawet myślałem, że przez to nie mam żadnych wspomnień z naszego poprzedniego mieszkania w okresie wakacji. Wszystkie pochodzą z bycia na dworze.
Tutaj była intensywna walka o prywatność, która, jak tak obserwuję to mieszkanie, trwa do dzisiaj. My żyliśmy po swojemu, mama jest porządną osobą, która bardzo dba o porządek, więc chciałaby, żeby wszyscy dookoła niej też to robili. Stąd jej wiecznie poganianie do sprzątania i nasza wieczna niechęć do ogarnięcia się. Każdy dążył do urządzania przestrzeni po swojemu. Codziennie wbitki mamy. Wchodziła tutaj, bardzo głośno, chociaż próbowaliśmy jej tłumaczyć, że sobie tego nie życzymy i że są jakieś granice. Wpadała, otwierała okno, oburzała się, że śmierdzi i jest duszno, po czym wychodziła, nie zamykając drzwi, co wkurzało nas najbardziej, bo nie chciało się nam wstawać, żeby za nią zamykać. To była nieustanna walka o autonomię.
Pamiętam modyfikacje przestrzeni tego pokoju. Malowanie ścian. Łukasz miał jako pierwszy takie ciągoty, zaczął ten mural obok drzwi, a później robiliśmy go razem. Dobrze go pamiętam.
Mam parę wspomnień całkiem śmiesznych z tego pokoju. Na przykład mieliśmy takiego kolegę, zafascynowanego kibicami Legii Warszawa, który był totalnie wkręcony w klimaty pirotechniczne. Trochę to na nas przeszło, więc też mieliśmy okres fascynacji petardami i tak dalej. Pewnego razu Łukasz siedział w pokoju, to musiał być weekend, bo siedzieliśmy z całą resztą w **[[salonie->SALON5]]** przy obiedzie. No i chciał odpalić petardę i wyrzucić ją na **[[podwórko->PODWÓRKO5]]**, ale nie trafił, bo okno było tylko uchylone, więc petarda wybuchła w mieszkaniu. Wszyscy wbiegają do pokoju, a tam Łukasz stał poddenerwowany i powiedział tylko: „Yyy… To ten Maciek-Legia z podwórka wrzucił!”. Że niby ten chłopak z **[[podwórka->PODWÓRKO5]]** na czwarte piętro przez uchylone okno trafił podpaloną petardą. Inna sytuacja, może trochę patologiczna, to Łukasz stojący na straży przy drzwiach do **[[salonu->SALON5]]**, kiedy ja przy biureczku kręciłem jointy. Takie zabawy.
Swoją drogą, biurko zostało potem wymienione na dwa trójkątne, po dwóch stronach okna. Z tym moim biurkiem miałem coś takiego, wydaje mi się, że Bartek **[[u siebie->FRANEK5]]** też to ma, że bardzo dbałem o urządzenie jego powierzchni. Bliżej temu było do jakichś ołtarzy niż do miejsc pracy. Były momenty, w których po prostu przychodziła do mnie wizja aranżacji biurka, a ja wprowadzałem ją w życie.
Pod łóżkiem była szuflada, w której było mnóstwo bałaganu. Pełno rzeczy, dobrze to pamiętam.
Dobrze wspominam długie rozmowy z moim bratem. Odbywały się przed snem, każdy leżał w swoim łóżku, więc się nie widzieliśmy. Widziało się albo sufit, albo spód górnego łóżka. I to były godziny rozmów. Bardzo ważnych, tak myślę.
Inna historia — Łukasz miał przez wiele lat problemy ze snem. Z lękami w nocy i tak dalej. Więc zdarzało, się, że w nocy przenosił się na moje łóżko. Pamiętam coś takiego, że ja się na to obruszałem, ale pod skórą czułem, że on potrzebuje tej opieki. On przychodził, ja mówiłem wtedy: „Weź, co ty robisz?”, na co on odpowiadał „No weź…” i wtedy go przyjmowałem. I rzeczywiście się uspokajał.*
***
~~ŁUKASZ~~
Ważnym dla mnie miejscem było biurko, które ewoluowało przez różne formy, ale zawsze pełniło tę samą funkcję. Myślę, że łączy się to z tym, czym się teraz zajmuję, a co wtedy odkrywałem, czyli wszystkie okołorysunkowe rzeczy. Przy biurku mogłem się bez problemu odłączyć od wszystkiego, co dookoła, więc było to dla mnie takie bezpieczne miejsce. Nie mówię tego w sensie określania salonu jako miejsca niebezpiecznego. Myśle po prostu, że ludzie dojrzewający musza mieć swoją bezpieczną zonę. I moja była przy tym burku. Tak było, kiedy mieszkałem z tobą, i tak było, kiedy mieszkałem sam.
~~JA~~
Wydaje mi się, że na początku mieliśmy blat, ograniczający dojście do okna.
~~ŁUKASZ~~
Tak. Biały.
~~JA~~
Potem te narożniki przy ścianach.
~~ŁUKASZ~~
Zgadza się. Natomiast funkcje były te same. Zawsze był podział — ty miałeś przestrzeń biurkową z lewej strony, ja z prawej.
~~JA~~
No tak.
A jak wspominasz nasze mieszkanie razem?
~~ŁUKASZ~~
Mieszkanie razem. Z perspektywy czasu myślę, że mówi się o tym trochę lżej, natomiast nie było to zawsze kolorowe. Wypośrodkowałbym to. Były momenty, kiedy było między nami dość chłodno. Nie odzywaliśmy sie do siebie.
~~JA~~
To był, według mnie, ważny moment w naszej relacji. Przełomowy. Jakieś trzy miesiące do pół roku nieodzywania się do siebie. I to się zaczęło od kłótni o pierdołę, która dotyczyła tak naprawdę jakiejś ważnej rzeczy. Pamiętam moją osiemnastkę, na którą przyszedłeś tylko na chwilę z rodzicami, a normalnie na bank byś był przez cały czas. Potem, jak już się pogodziliśmy, nie mieliśmy podobnych akcji.
~~ŁUKASZ~~
To było w ogóle ciekawe. To mieszkanie tutaj razem. Oglądałem ostatnio film dokumentalny o jakimś amerykańskim więzieniu. I tam była przedstawiona historia dwóch współwięźniów, którzy siedzieli ze sobą w jednej celi przez dziesięć lat i jeszcze przed sobą mieli kolejne dwadzieścia czy trzydzieści. I było widać, jak dokładnie zaaranżowana jest ta ich malutka przestrzeń. Opowiadali, że bardzo się między sobą żarli i doszli do idealnego kompromisu. Wszystko dokładnie wydzielone — zarówno jeśli chodzi o przestrzeń jak i czas. Jeśli jesteś skazany na życie z drugą osobą, to nie możesz z tym polemizować. Musisz to przyjąć. Myślę, że nauczyło mnie to wielu rzeczy.
~~JA~~
Druga rzecz, która mi się przypomniała, to nasze nocne rozmowy. Przed zaśnięciem. Czasem bardzo długie. Nigdy nie patrzyliśmy sobie w oczy. Z perspektywy czasu myślę, że to były bardzo ważne rozmowy.
~~ŁUKASZ~~
Tak, pamiętam. To było super cenne. Myślę, że rodzeństwo nie zawsze jest ze sobą zżyte z automatu, nie zawsze jest to dane. Trzeba czasem nad tym pracować. U nas różnica wieku była na tyle nieduża, że nie było silnej relacji młodszego i starszego brata. Zapatrzenie w starszego brata może się zdarzać przy większej. I nie to, żebym ciebie nie kochał i nie szanował, ale u nas nie odbywało się to na zasadzie zapatrzenia młodszego brata w starszego. Miałem jakiś tego skrawek, ale bez przesady. Myślę, że to też było bardzo cenne, że mogłem sobie go po prostu obserwować. Niektóre rzeczy mi imponowały, niektóre mi się podobały, ale byliśmy różni i to było jasne. Tym większym osiągnięciem, mimo niektórych potknięć, był ten wypracowany między nami kompromis. Nie przypominam sobie, żebyśmy przez te lata tutaj wchodzili sobie jakoś szczególnie w drogę.
~~JA~~
Tak.
~~ŁUKASZ~~
Jeszcze jedna ciekawa rzecz. Mural.
~~JA~~
Mnie się wydaje, że ty go zacząłeś. Potem robiliśmy go razem.
~~ŁUKASZ~~
Luźno graficzny freestyle. Pamiętam, że pracowaliśmy nad tym projektem kolektywnie, potem ja to przejąłem. Dziwna technika wykonania, bo to była taka grafika wektorowo-konturowa, tylko czarną farbą i jedną grubością linii. Totalnie odręczna sprawa. Pamiętam, że bardzo się w to wkręciłeś i że kreska nie była prowadzona od pędzla czy markera, ale poprzez dwie taśmy, między którymi zostawialiśmy przerwę, którą wypełnialiśmy farbą. I tak powstawała kreska. Mega ciężka praca.
~~JA~~
Teraz nie lubię malować inaczej niż odręcznie. Nie ma opcji, żeby mnie ktoś na coś takiego namówił.
~~ŁUKASZ~~
Bo mega trudno jedną grubość utrzymać.
Jeszcze jedna rzecz była malowana nad drzwiami, ale to już z puszek spray’ami.
~~JA~~
Ale trzeba przyznać, że od tego czasu troche żeśmy kabacko działali z muralami. Co zresztą później stało się metodą mojego zarobku i lubię to robić po dziś dzień. Jeden mural przy wyjściu z metra, na zajezdni, który jest do dzisiaj. Jeszcze mamy zdjęcie z małym Bartkiem, który tam przyszedł.
~~ŁUKASZ~~
Tak, tak.
~~JA~~
A w pokoju jeszcze szafa. Pamiętam jointy chowane w skarpetkach.
~~ŁUKASZ~~
Tak, mnie też się to potem zdarzało. Skrytka w pojemniku na skarpetki.
~~JA~~
Pamiętam też wielką wspólnotę, jeśli chodzi o ciuchy. Ubrania krążyły, jeszcze długo po wyprowadzce. Był moment, kiedy fizycznie wyglądaliśmy dość podobnie.
~~ŁUKASZ~~
Ubrania rzeczywiście krążyły, ale nie wszystkie. Pamiętam, że ja brałem od ciebie jakieś ubrania, przerabiałem je i nosiłem. Fajna sprawa. Myślę, że ograniczona ilość dóbr typu odzież skłania do wymyślania takich patentów i kreatywnych rozwiązań. Co jest super.
Przypomina mi się jeszcze wieża. Była tu od zawsze, ale nie pamiętam słuchania muzyki na głośnikach. Ja w ogóle mam w zwyczaju używać słuchawek, bo to też pozwala się wyłączyć. Tutaj też, raczej słuchawki, bardzo rzadko głośniki. Też biorąc pod uwagę fakt, że słuchaliśmy dość nieodpowiednich z perspektywy rodziców rzeczy.
~~JA~~
Moje wspomnienie z wieżą dotyczy budzika, który w niej ustawialiśmy. Nie było komórek i nie mieliśmy zwykłych budzików, więc nastawiało się włączenie wieży, która codziennie odpalała tę samą płytę Metalliki „Reload”.
~~ŁUKASZ~~
Utwór nr 1: „Fuel”.
~~JA~~
Dokładnie. Wstawałem codziennie przed 6.00, bo trenowałem wtedy pływanie, i on codziennie o tej godzinie napieprzał tak fest. Trzeba było szybko podejść do wieży i ją wyłączyć, bo było spoko, bo się wstawało. Ale nie potrafię mieć dzisiaj dystansu do tego numeru.
~~ŁUKASZ~~
To było śmieszne.
~~JA~~
No wiem.
***
~~ANIA~~
Wasz pokój jest w mojej pamięci najbardziej wyraźny, bo mieszkaliście w nim od początku do końca mojego istnienia w tym domu. Rzeczywiście był wasz. Kojarzył mi się oczywiście z brudem, syfem i malarią. Po prostu jak tam wchodziła, nie mogłam uwierzyć, że nie potraficie otworzyć okna, żeby się wywietrzyło.
~~JA~~
Pachniało mężczyzną.
~~ANIA~~
Był zaduch. Syf, z mojego punktu widzenia. Męski syf. Ubrania wam się walały po ziemi.
Pamiętam też wasze łóżko piętrowe.
~~JA~~
Na którym ty, swoją drogą, spałaś, kiedy mieszkaliśmy w Wilanowie. Było drewniane. Potem była zmiana na metalowe.
~~ANIA~~
W tym domu zawsze było łóżko piętrowe, tak. No i nie przypominam sobie waszego widoku, kiedy jesteście gdzieś indziej niż w łóżkach. Za każdym razem: wchodzę do pokoju, wy leżycie.
~~JA~~
Chillowaliśmy.
~~ANIA~~
Albo czytanie, albo leżenie, albo spanie. Całe życie na łóżku. Tak to pamiętam.
***
~~MARCYSIA~~
Jeżeli chodzi o wasz pokój, to pamiętam, że była to dla mnie strefa niedostępna. Nie wiążę z nią żadnych specjalnych wspomnień. To był dla mnie po prostu obszar, na który nie można było wchodzić.
***
~~BARTEK~~
Nie pamiętam waszego pokoju.
***
~~AGATA~~
Dosyć dokładnie pamiętam, jak był zorganizowany, bo to jest **[[pokój, w którym teraz mieszkam->HELA5]]**. Pamiętam, gdzie stały meble, blat przy oknie, komputer stacjonarny. To było miejsce, gdzie przychodziło się pograć na komputerze — jedyne w mieszkaniu, do którego miałam dostęp.
~~JA~~
Słabo pamiętam komputer. Coś tam mi świta, ale nie pamiętam, żeby było coś na nim robione.
~~AGATA~~
Był internet i granie na gry.pl.
~~JA~~
Nic nie pamiętam. W ogóle mi dopiero teraz przypomniałaś o samym komputerze.
~~AGATA~~
Pamiętam wasze graffiti za drzwiami. Tę strzałkę, która nachodziła na sufit — nadal ją widać spod farby.
Wasz pokój był po prostu szary. Pamiętam jeszcze lustra na tej wąskiej ścianie przy szafie. Okrągłe, w zielonej ramce.
~~JA~~
W zielonej gumowej, żeby mogły spadać. Jedno na górze, drugie na dole.
***
~~MAMA~~
Wasz pokój stał się dla mnie pokojem niedostępnym. Nie to, żeby to nie był mój dom, ale granice były jasno wytyczone. Ja, jak przystało na niereformowalną matkę, je przekraczałam, zbierałam skarpetki, coś sprzątnęłam albo wymuszałam sprzątanie. Ale generalnie to była wasza przestrzeń, do której nie wolno było wchodzić. Wypisz wymaluj **[[pokój Bartka->FRANEK5]]** dziś.
***
~~TATA~~
Zależało mi, żeby te pokoje nie były takie sztampowe, chociaż w mieszkaniu, w którym wszystko jest prostokreślne, nie ma skosów i zakamarków, to nie jest łatwe zadanie. Więc chciałem, żeby chociaż ściany między pokojami nie były proste — stąd wnęka w pokoju twoim i Łukasza. Służyła jako regał na książki i w łatwy sposób zaburzała prostotę tych ścian.
~~JA~~
Dwie wnęki.
~~TATA~~
Tak, tak. Z tym się wiąże zabawna historia. Narysowałem ten plan umiejscowienia wnęk w ścianie. Umowa budowlana była taka, że postawią nam ściany takie, jakie chcemy. Musieli to tylko zaakceptować. I pewnego razu, kiedy przyszedłem na budowę, usłyszałem budowlańców siedzących nad tym planem z mniej więcej takim dialogiem:
„ — Zobacz, Rychu! Zobacz, kurwa! Dla nas to jest parę godzin dodatkowej roboty. Zamiast dać prostą ścianę, zobacz, co on tu narysował…
— A to, kurwa, miastowi… W dupie im się poprzewracało”.
Ja się przysłuchiwałem i po odczekaniu dziesięciu minut wszedłem na górę. I już byli dla mnie oczywiście grzeczni, ale od tej pory znałem ich stosunek do moich propozycji. Chociaż trzeba przyznać, że brali to wszytko na klatę i robili.
No i tak. Wasz pokój.
Jednym z niepowodzeń, związanych z funkcjonalnością tego domu, wynikającą oczywiście z ilości mieszkańców, było to, że dzieci bardzo rzadko zapraszały do siebie swoich znajomych. Pamiętam, że tych kolegów i koleżanek z podwórka pojawiało się niewiele. Trudno się temu dziwić, bo będąc w wieku, w którym woli się siedzieć w swoim pokoju, ma się w tym pokoju jeszcze brata, to trudno tam kogokolwiek zaprosić. Z jednej strony wiedziałem, że tak będzie, ale z drugiej liczyłem na cud, bo to jednak jest moja trauma z dzieciństwa. Żyłem w pokoju przechodnim z babcią, która musiała przez ten pokój przejść, kiedy chciała iść do łazienki. Co wykorzystywała bardzo skrupulatnie, sprawdzając kto przyszedł, co robimy i tak dalej. Za każdym razem wchodziła w najmniej odpowiednim momencie. Siódmy zmysł. Najgorzej, kiedy działo się to w późniejszych latach, czasach poważniejszych spotkań z koleżankami na przykład. Więc generalnie nikogo nie zapraszałem, a jeśli nawet, to przez cały czas tej wizyty byłem ogromnie zestresowany. Co zostało mi do końca życia. Kiedy do nas ktoś przychodził, to zawsze czułem jakieś takie nerwy… Nie wiem, nie umiem tego dokładnie określić. Ale istniało to przez cały czas, mimo, że nie miałem już na głowie babci zaglądającej mi przez ramię. Pamiętam z dzieciństwa, że najważniejszym momentem bycia w domu był czas, kiedy nikogo poza mną nie było. Że jestem sam i mogę zrobić coś nieprzepisowego — ta świadomość była bardzo fajna. Więc rozumiem, że to było dla was trudne, kiedy w naszym domu w zasadzie nie było takiej sytuacji.
***
~~GABRYSIA~~
Był jeszcze chomik. Chomik był pierwszy. Mieszkał u was w pokoju, na najwyższej półce w pierwszej wnęce. Pamiętasz? Gryzł wszystkich.
~~JA~~
Ale wtedy, kiedy my mieszkaliśmy w tym pokoju?
~~GABRYSIA~~
Tak. Wydaje mi się, że Łukasz się nim opiekował, ale chomik był rodzinny.
~~JA~~
Nie pamiętam tego.
~~GABRYSIA~~
Zachorował potem dość ciężko i jeździliśmy z nim do weterynarza. Pamiętam, że się nie dawał dotknąć. Gryzł jak oszalały. Słodki chomiczek z malutkimi ząbkami. Jak mnie ugryzł, to nie mogła przestać lecieć krew. Któregoś razu znaleźliśmy go po prostu martwego. I to straszne, ale okazało się, że mama go po prostu wyrzuciła do kosza na śmieci.
~~JA~~
To niegodny pogrzeb.
~~GABRYSIA~~
Przesada.
~~JA~~
My zrobilibyśmy mu wspaniały pogrzeb.
~~GABRYSIA~~
To prawda.
~~JA~~
Jak wspominasz nasz pokój? Mój i Łukasza?
~~GABRYSIA~~
Pokój niedostępny. Nie miałam z wami jakiejś super relacji. Relacje nam się poprawiły, jak wyprowadziliście się z domu. Myślę, że to ze względu na wiek. Ale tak, pamiętam to miejsce, jako niedostępne. Charakterystyczny odór…
~~JA~~
Zapach młodego mężczyzny.
~~GABRYSIA~~
Ale pamiętam, że fajnie było tam do was przyjść i posiedzieć. Usiąść na łóżku i pogadać. Pamiętam, jak jeszcze w gimnazjum byłeś, jak siedzieliśmy w waszym pokoju i przeglądaliśmy płyty, a ty o nich opowiadałeś. I to był chyba pierwszy moment jakiegoś porozumienia między nami. Od czego czasu zaczęła się moja fascynacja twoją osobą. Muzycznie byłam bardzo pod twoim wpływem.
~~JA~~
Bardzo dużo muzyki wtedy słuchaliśmy. Dużo płyt. Też po mamie i tacie.
***
~~MARCYSIA~~
Wasz pokój był dla mnie strefą zakazaną. Nie wiem, co tam wtedy robiłam, ale pamiętam, że znalazłam pierwsze papierosy w waszej szafie. I był to szok.
Poza tym wasz pokój to płyty, wszystkie graficiarskie rzeczy… I był niedostępny. Cygara tam też jakieś leżały.
~~JA~~
Tak, tak.
~~MARCYSIA~~
Właśnie.
~~JA~~
A pamiętasz moją wyprowadzkę?
~~MARCYSIA~~
W ogóle.
***
*To był pokój mój i Łukasza. Już go nie ma. Po mojej wyprowadzce został **[[pokojem Łukasza->ANTEK5]]**, potem **[[Gabrysi->NELA5]]** a teraz jest **[[pokojem Agaty->HELA5]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.**Po mojej wyprowadzce ten pokój stał się pokojem Łukasza. Był wtedy w liceum, później zaczął studiować na ASP i przez ten czas miał dosyć określone, co chce w życiu robić. Na pewno dużo tu pracował i uczył się.
Nie pamiętam, żebym wtedy odczuwał tęsknotę za tą przestrzenią. Byłem mocno w zmianie mojego życia i nie miałem potrzeby, żeby angażować się emocjonalnie w czas mieszkania w domu.*
***
~~JA~~
Po mojej wyprowadzce znowu miałeś duże biurko?
~~ŁUKASZ~~
Potem zostały te dwa narożne. Wydaje mi się, że już miałem wtedy laptopa, przez to jedno biurko było laptopowo-komputerowe, a drugie rysunkowe.
~~JA~~
A łóżko?
~~ŁUKASZ~~
Łóżko było piętrowe jeszcze chwilę po twojej wyprowadzce. Potem skonstruowałem sobie taki podest ze sklejek, pod którym mogłem chować prace i papiery, i na to wrzuciłem materac.
Moment twojej wyprowadzki był na pewno fajny. MIałem wtedy w końcu swój pokój, ale nie wspominam, że miałem tu z tobą jakoś ciężko i że to była ulga, kiedy się wyniosłeś. Tym bardziej, że w podobnym czasie ojciec wyprowadził się z domu, więc to też inny czynnik czucia się. To było chyba już po twojej wyprowadzce.
~~JA~~
Chwilę po.
~~ŁUKASZ~~
Tak. Więc to się nałożyło na to też.
Tak to wyglądało. We wnętrzy nie nastąpiły jakieś dramatyczne zmiany. Pamiętam, że domalowałem ten czarny prostokąt między wnękami. Były drobne zmiany meblowe. Na przykład wymiana łóżka.
~~JA~~
Jak długo tu mieszkałeś sam?
~~ŁUKASZ~~
Kurczę, nie wiem… Miałem jakieś siedemnaście lat, kiedy się wyprowadziłeś, coś takiego. Myślę, że jakieś cztery lata. Albo pięć. Miałem dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa, kiedy się wyprowadziłem. Dobrze się złożyło, bo miałem ten pokój dla siebie, kiedy najbardziej tego potrzebowałem.
Dokładnie pamiętam biurko. Było bardzo ważne. To był taki szary trójkąt podparty jedną nogą.
~~JA~~
I nad każdym była doczepiona otwierana od dołu szafka.
~~ŁUKASZ~~
Tak, szafki na górze.
Pokój jest w cieniu. Jest otwarty widok z okna, więc sympatycznie było sobie tutaj siedzieć i mieć gdzie zerkać. Pamiętam półki z książkami, to jest też rzecz, która ma dla mnie znaczenie. Ułożenie tych książek. Fotograficznie pamiętam ich grzbiety i tytuły.
~~JA~~
Teraz widać, że w pokoju Agaty są wymieszane książki. Są nasze, są jej, pewnie też Gabrysi. Patrząc po brzegach, to na pewno kojarzę z naszego pokoju Tolkiena i Kapuścińskiego.
***
~~BARTEK~~
Podobało mi się, że Łukasz miał tutaj swoje rysunki i prace. Pamiętam, że wkradałem się do niego i przeglądałem różne notesy, zeszyty i tak dalej. Zawsze chciałem rysować, ale nie miałem nigdy takiego uzdolnienia plastycznego, jak Łukasz. Chodziliśmy nawet z kolegą z Gangu Szprycha na zajęcia plastyczne, ale nic z tego nie wynikało.
Pamiętam, że kradłem twoje końcówki od spray’ów. Ale ty już tu nie mieszkałeś.
Pamiętam dokładnie, jak Łukasz się stąd wyprowadził. Pamiętam, jak uczył się, kiedy miał ważne egzaminy. Siedział cały dzień w pokoju, wychodził taki rozbity w spodenkach i skarpetach, jest nawet takie zdjęcie, jak stoi ze skarpetami ściągniętymi do połowy. Wychodził wtedy zrobić sobie kawę i wracał do siebie. Włączona muzyka, podkrążone oczy. Może do matury się wtedy przygotowywał…
Łukasz mnie tam za bardzo nie dopuszczał, czemu się oczywiście nie dziwię. Miał tam komputer, z którego puszczał muzykę. Bardzo mi się to podobało — taka stacja dowodzenia.
***
~~AGATA~~
Łukasz spędzał bardzo dużo czasu w domu. Pamiętam, że siedział zamknięty w tym swoim pokoju. Mieliśmy jeszcze te pufy w salonie, czarną i czerwoną, byłe też telewizor i ja siedziałam na jednej pufie i oglądałam jakieś baje, a Łukasz siedział zamknięty w pokoju i pracował. Uczył się. Albo po prostu tam był. Tak to pamiętam.
***
~~JA~~
Jak pamiętasz pokój Łukasza po mojej wyprowadzce?
~~MAMA~~
Nastąpiły wtedy nieprawdopodobne porządki. Wydawałoby się, że wszystko jest niesamowicie czyste i na miejscu. Łukasz był wtedy przed maturą, prawda?
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Łukasz był w liceum, kiedy ty się wyprowadziłeś. Prowadził wtedy zupełnie inny tryb życia. Mimo, że chodził do liceum całkiem blisko, to chronicznie się spóźniał. Kiedy tylko się dało, spał do nieprzyzwoicie późnych godzin, ale z drugiej strony był człowiekiem, który miał składną odpowiedź na wszystko, więc nie sposób było z nim dyskutować o tych sprawach. Niechętnie wyjeżdżał. Nie wiem, czy pamiętasz, miał kilka lat w swoim życiu, kiedy nie było mowy o żadnych wakacjach poza domem. Latem przesypiał dni, wychodził wieczorem. Takie prowadził życie. No a potem…
~~JA~~
Odpalił się.
~~MAMA~~
Potem zaczął się uczyć i więcej czasu spędzał w domu. Zaczął studia i wtedy stał się niezwykle komunikatywny. To jest niesamowite. W twoim przypadku było inaczej, bo zmiana nastąpiła po twojej wyprowadzce, więc miałam wrażenie, że osiągnąłeś stan przesytu domem i wszystko ułożyło się dopiero, kiedy się od nas oddaliłeś. I mogliśmy budować relację. Natomiast z Łukaszem było tak, że zaczął być chętny do komunikowania się gdzieś około rozpoczęcia studiów na ASP. To było bardzo budujące, kiedy zaczął mi pokazywać, czym się tak interesuje, pozwalał doświadczać swoich przeżyć związanych ze studiami, tego, co robiło na nim wrażenie. To było coś absolutnie niezwykłego. Poznawanie nowego człowieka.
Łukasz spędzał dużo czasu w domu, rysował, lubił spokój i ciszę. Aż dziwne, że mógł tu funkcjonować.
~~JA~~
A jak wspominasz jego pokój?
~~MAMA~~
Był podporządkowany całkowicie jego życiu. Na paletach położył materac, pod paletami były rulony z pracami. Zrobił ogromny blat od ściany do ściany, na którym mieściło się wszystko, czego potrzebował…
~~JA~~
No, kochana, nie wiem, czy ciebie tutaj pamięć nie zawodzi.
~~MAMA~~
No nie…
~~JA~~
Mnie się wydaje, że blat, o którym mówisz, był tu, kiedy my byliśmy tu razem. Potem zamienił się na te dwa trójkątne biurka i on zostawił sobie chyba jedno z nich. Jakoś tak.
~~MAMA~~
Wy mieliście te blaty szare, ale on potem zamienił je na blat — taką płytę, którą zamówił w stolarni.
~~JA~~
Dobrze. Masz rację. Ale oprócz tego zostawił sobie jeden narożnik. Że miał dwa biurka.
~~MAMA~~
Nie pamiętam. W każdym razie cokolwiek tam było, było związane z tym, czym się zajmował.
~~JA~~
Czyj to był pokój po Łukaszu?
~~MAMA~~
**[[Gabrysi->NELA5]]**.
***
*To był pokój Łukasza. Już go nie ma. Po wyprowadzce Łukasza został **[[pokojem Gabrysi->NELA5]]**, a teraz jest **[[pokojem Agaty->HELA5]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.**To jest pokój Marcysi. Po wyprowadzeniu się Ani, Gabrysia i Agata zamieszkały razem w środkowym pokoju, a Marcysia została sama.*
***
~~JA~~
Jak się mieszka w tym pokoju?
~~MARCYSIA~~
Nieraz słyszę, jaki ostatni rok był dla niektórych wymagający; przez konieczność intensywnego kontaktu, przebywanie na niewielkich powierzchniach z dużą ilością osób i tak dalej. U nas, mam wrażenie, jest wręcz przeciwnie. Bardzo polubiłam ten dom. Lubię tu spędzać czas, a na pewno mój pokój jest miejscem, które stało się miłym do bycia w nim. Lubię tutaj wrócić, zamknąć się ze swoimi rzeczami. Bardzo spokojne miejsce.
Niedługo wyjeżdżam na Erasmusa do Brukseli, więc oglądam mieszkania do wynajęcia tam. Zauważyłam, że cały czas odnoszę się w wyborze do swojego pokoju. Kiedy widzę taki sam regał, Kallax z Ikei, to od razu pokój przykuwa moją uwagę. Nie spodziewałam się, że tak będzie, ale tak jest.
Z wyprowadzką jeszcze wiążą się przemyślenia dotyczące relacji z domownikami. Bo one przez ostatni rok też się zacieśniły, więc z jednej strony cieszę się, że jadę do Brukseli, ale z drugiej strony… To spędzanie czasu w przestrzeni tego domu było bardzo fajne. Bardzo pozytywne doświadczenie.
~~JA~~
Myślisz, że ta wyprowadzka w październiku to będzie twoja wyprowadzka z domu? Czy jeszcze nie?
~~MARCYSIA~~
Racjonalnie myśląc wydaje mi się, że po roku nie bycia tutaj nie wrócę już tu na zasadzie powrotu do domu. Z drugiej strony to nie są studia w obrębie Warszawy, więc być może to etap pośredni. Tak teraz to czuję. Moje odczucia pewnie się też zmienią, jak zacznę się pakować.
~~JA~~
Jesteś też w o tyle innej niż my sytuacji, że ten pokój nie zniknie. Nie ma listy oczekujących, którzy łypią, żeby go zająć. Będzie na ciebie czekał.
~~MARCYSIA~~
No tak. Myślę, że dzięki temu nie muszę decydować, czy to wyprowadzka, czy jeszcze nie. Pokój zostanie.
***
~~AGATA~~
W pokoju Marcysi jest zawsze nieskazitelny porządek. Przede wszystkim ten pokój jest tak urządzony, że wszystko jest schowane. Widać same meble, żadnych prywatnych rzeczy. Czysty i schludny. Jest też skonstruowany w ten sposób, że łatwo utrzymać porządek.
Marcysia nie spędza tam dużo czasu. Jeżeli jest w domu, to przeważnie siedzi w salonie, jak cała reszta. Jej pokój jest obecnie dość nijaki. Nie dzieje się tam nic ciekawego.
***
~~JA~~
Przechodzimy teraz do aktualnego pokoju Marcysi.
~~MAMA~~
U Marcysi jest sterylnie i bez zarzutu. Miejsce z mocno wyznaczonymi granicami poczucia własności. Ośmielam się tam wejść i usiąść tylko, kiedy jej nie ma, bo inaczej to nigdy nie jest dobry moment. Ona wyznacza czas, kiedy można się kontaktować.
Myślę, że od kiedy rozdzieliły się z Gabrysią, dla ich obu przyszedł czas rozwoju i budowania swojej tożsamości. Integrowały w sobie wszystkie nowe i przeszłe doświadczenia. Szanuje jej granice. Nie czuję się z nimi komfortowo, ale poczucie komfortu nie jest czymś oczywistym i przynależnym do jednej osoby, więc wszystko dobrze.
Dużo zmienił ostatni rok. Okazało się, przez to siedzenie w domu, że jedynymi osobami, które są Przykute do swoich biurek, jest Bartek i ja. Marcysia z Agatą krążą i szukają zmian miejsca. Tych przecięć międzyludzkich. Widzę, jak ważne dla nich jest zamienienie jednego zdania w przelocie, kiedy mijamy się w salonie na przykład. Zresztą Marcysia niedawno powiedziała, że przez ten trudny rok uświadomiła sobie, jak bardzo jesteśmy sobie potrzebni i jaką wartością jest to, że jesteśmy razem. Przez co wnoszę, że jest w niej może jakaś taka harmonia między wspólnym a intymnym. Może osiągnęła stan równowagi.
Marcyśka wylazła z tych swoich czeluści. Ma bardzo dużo pracy i generalnie jest tytanem pracy. Logistyka na najwyższym poziomie. Jest naprawdę moją mistrzynią w tym względzie.
***
~~GABRYSIA~~
Szanuję Marcysię, że urządziła się po swojemu i była konsekwentna w dążeniu do celu. Fascynuje mnie wchodzenie do jej przestrzeni. Lubię tam wejść, kiedy jej nie ma, tylko żeby dotknąć czegoś, delikatnie coś przestawić. Marcysia jest mega wyczulona na takie rzeczy, więc na pewno to zauważy. Normalnie nikt nie może tam wchodzić, ale dzisiaj słyszałam, że pozwoliła pieskowi wejść na swoje łóżko.
~~JA~~
Ja kiedyś wyjątkowo spałem w jej łóżku.
~~GABRYSIA~~
Pamiętam. Jak się dowiedziała, to prawie zarządziła odrobaczanie.
***
*Jesteś w pokoju Marcysi. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.* *W środkowym pokoju na początku mieszkały Gabrysia i Marcysia.*
***
~~AGATA~~
Dziewczynom chyba się tam dobrze żyło, ale są na tyle różne i na tak wielu polach, że było tam sporo kłótni i sporów, szczególnie o utrzymanie porządku. Marcysia jest osobą pedantyczną, Gabrysia zupełnie nie. Pamiętam dramy na tym polu. Ale nic konkretnego. Bardziej pamiętam ten okres, kiedy mieszkałam **[[tu->HELA I FRANEK5]]** z Bartkiem, Marcysia **[[obok->MICHASIA5]]** sama, a Gabrysia po wyprowadzce Łukasza zajęła **[[pierwszy pokój->NELA5]]**.
***
~~ŁUKASZ~~
Pokój sióstr. Raczej nie spędzałem tam za dużo czasu. To był taki dziecięcy pokój. Beztroski i bardzo bezpieczny.
***
~~ANIA~~
Mało pamiętam ten pokój. Wydaje mi się, że byłam skupiona i zachłyśnięta **[[swoją przestrzenią->MARYSIA15]]**.
~~JA~~
Duża różnica wieku między wami.
~~ANIA~~
Jak na tamten moment, to przepaść. To byli gówniarze. Ja miałam z nimi relacje bardziej opiekuńcze niż siostrzane.
***
~~GABRYSIA~~
Ten pokój był urządzony pod nasze dwie małe osoby. Motywem była Ikea i niebo. Miałyśmy niebieską ścianę i lampkę z księżycem. Niebieskie łóżko piętrowe i poprzyklejane plastikowe gwiazdki, które nasycają się światłem, a potem świecą w ciemności. Był księżyc lub banan, pamiętasz, ta taka bujanka, która też tam była.
Cóż, dużo śmiechu tam było. Marcyśka, która jest ode mnie o dwa lata młodsza, była moją kompanką przez całe dzieciństwo. Wszystko robiłyśmy wtedy razem. Od pewnego momentu dużo się kłóciłyśmy. Pamiętam moment, kiedy pierwszy raz poczułam zazdrość do młodszego rodzeństwa. W pokoju miałyśmy wszystko w miniaturach. Pomniejszona kuchnia, stoliczek, dwa małe krzesełka ogrodowe… I w pewnym momencie pojawiło się nowe, niebieskie krzesełeczko z Ikei. Wiadomo, że na tym starym, czerwonym, już nikt nie będzie chciał siedzieć. No i pamiętam ten wieczór, kiedy rodzice przyszli powiedzieć nam dobranoc, usiedli na dolnym łóżku, gdzie spała Marcysia i słyszę, jak pytają ją, na którym krzesełku jutro usiądzie, a ona odpowiada oczywiście: „Na tym niebieskim”. Pamiętam jak dziś, jak leżałam na górze i mnie skręcało ze słości do niej. Serio, myślałam wtedy o niej najgorzej. Wkurzyło mnie też to, że rodzice tylko jej zadali to pytanie. To nas poróżniło. Pierwsza rzecz, jaka nasz podzieliła.
Pamiętam też jedną zabawę z tego pokoju, kiedy Agata była bardzo malutka. Zabawa w konie: kładłyśmy się na łóżku, leżałyśmy z nogami w górze, ona miała się do nas przedostać, a my ją kopałyśmy. To było super podłe. Ale było też czasami naprawdę fajnie.
Z tego pokoju mama też dość straszne wspomnienie, jak tata przyszedł do nas i zaczął wyzywać, że nie sprzątamy. Na środku pokoju leżały majtki Marcysi — białe bokserki. I on w przypływie jakiejś furii wywalił je przez okno na **[[podwórko->PODWÓRKO5]]**. Na zasadzie, że to kara za niesprzątanie. My byłyśmy w szoku. Normalnie, kiedy rodzic tak mówi, to nie bierzesz tego na poważnie. To było bardzo upokarzające też.
***
~~MARCYSIA~~
Na początku mieszkałam w środkowym pokoju. Ale to chyba trwało bardzo krótko. Potem przeniosłam się do **[[ostatniego pokoju->MICHASIA NELA HELA5]]**. Najpierw z dziewczynami, potem zostałam tam sama.
~~JA~~
Jakie masz wspomnienia z tego środkowego?
~~MARCYSIA~~
Pamiętam, że były tam niebieskie ściany. I w jednej z wnęk była lampka z Ikei w kształcie księżyca. Pamiętam też łóżko piętrowe, na którym spałyśmy — ja na dole, Gabrysia na górze.
~~JA~~
Łóżko było drewniane czy metalowe?
~~MARCYSIA~~
Metalowe. Niebieskie.
~~JA~~
Przypomniałem sobie teraz jeszcze jeden ważny mebel, który krążył między pokojami. Takie bujadełko styropianowe, też w kształcie księżyca. I się zastanawiam, czy on nie był czasem kupiony w tym samym czasie, co ta lampa. Pamiętasz?
~~MARCYSIA~~
Możliwe. Tak, pamiętam. Chyba cały wystrój tego pokoju był oparty na motywie księżyca. Pamiętam to. Ale zupełnie nie przypominam sobie, co było w pokoju za linią łóżka. Bardzo niewyraźne wspomnienia.
~~JA~~
Pamiętasz jak wam się z Gabrysią razem mieszkało?
~~MARCYSIA~~
Pamiętam, że było fajnie. Nie miałyśmy tam dużo problemów. Musiałyśmy być małe, więc po prostu się ze sobą bawiłyśmy. O, pamiętam zabawę w mszę świętą na desce do prasowania. To było fajne. Nie pamietam sporów. Przypominam sobie rozkładanie lalek na dywanie, strasznie dużo czasu to pochłaniało.
Po przenosinach do **[[drugiego pokoju->MICHASIA NELA HELA5]]** pojawiły się starcia charakterologiczne. Pamiętam, że ja strasznie lubiłam porządek, Gabrysia tego nie lubiła, więc ją denerwowało moje dążenie do porządku. Jasno wyrażała swój pogląd na ten temat i pojawiały się pierwsze próby dzielenia powierzchni tego pokoju. Takie, że jedna część jest tylko moja, a druga tylko Gabrysi. Miałam problem, bo moja część była przy oknie i miałyśmy ustalone, spisane na kartce, ile dokładnie czasu mam na przejście przez jej połowę, jeśli chciałam wyjść z pokoju. Ale z perspektywy czasu nie pamiętam, żeby to było jakieś dotkliwe. Gabrysia była w gimnazjum, ja w podstawówce, więc zaczął pojawiać się dystans. Była na zupełnie innym etapie niż ja. Nastolatka. Później, kiedy poszłam do gimnazjum, pojawiły się ostrzejsze starcia. Włącznie z płaczami i interwencami mamy.
~~JA~~
Dobrze pamiętam, że pod księżycem, we wnęce, miałyście taki duży domek dla lalek?
~~MARCYSIA~~
Nie pamiętam tego niestety.
***
~~MAMA~~
W czasie środkowego pokoju dziewczynek z żółtym księżycem spędzałam tam bardzo dużo czasu. Myślę, że złożyło się na to wiele czynników. Wpadłam wtedy w pierwszą depresję, czułam się fatalnie i zachowywałam się okropnie.
~~JA~~
To było po narodzinach Agaty?
~~MAMA~~
Agatka miała wtedy trzy lata. Ja jakoś wtedy intuicyjnie miałam poczucie obowiązku i wiedziałam, że zaniedbuję dzieci. Że nie jestem z nimi na tyle, na ile bym chciała być. Z drugiej strony nie wiem, czy fizyczna bliskość dziewczynek nie była czasem jedyną rzeczą, która mnie wtedy trzymała przy życiu. Intuicyjnie to czułam więc do nich lgnęłam. Często było tak, że po prostu leżałam jak zwłoki w ich pokoju, do niczego się nie nadając, a one obok się bawiły. Laleczkami, układały sobie zabawki, czesały mnie… To były godziny. Pamiętam też całe rytuały, kiedy im czytałam, wybierałyśmy książki i codziennie przez jakiś czas czytałam im po rozdziale albo dwóch wybranej przez nie książki. I to było fantastyczne.
Poza tym w nieskończoność sprzątane zabawki. Tych zabawek był ogrom. Wymyśliłam sobie taki system, że skoro każda ma jakieś swoje ulubione, to należy część z nich zabrać i schować na jakiś czas. Dzięki temu łatwiej o porządek, można robić wymiany, są nowości i łatwiej jest się poruszać po mieszkaniu.
***
*To był pokój Marcysi i Gabrysi. Już go nie ma. Przeniosły się do **[[pokoju obok->MICHASIA NELA HELA5]]**, a **[[tutaj->MARYSIA25]]** zamieszkała Ania. Po niej był tutaj **[[pokój Agaty i Gabrysi->HELA I NELA5]]**, a następnie **[[Agaty i Bartka->HELA I FRANEK5]]**. Teraz jest tutaj **[[pokój Bartka->FRANEK5]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.**W czasach, kiedy wprowadziliśmy się do domu na Kabatach, żyłem z Anią w wojennych wręcz relacjach. Byliśmy w wiecznym konflikcie o jakieś bzdury. Ona strzegła swoich granic, ja swoich.
Jako jedyna z nas miała pokój sama. Pamiętam przepychanki pod jej drzwiami, wywoływane jedynie chęcią przekroczenia granicy pokoju. Pamiętam, że drzwi i przepychanki pod nimi to ważny temat w tamtym okresie życia w domu. Ktoś kogoś goni, ktoś ucieka i ta gonitwa zawsze miała swój koniec na drzwiach. Ktoś chce wejść, ktoś te drzwi trzyma. No i konflikty dotyczyły zazwyczaj po prostu tego, że ktoś gdzieś wszedł. Mieliśmy w sobie dużą zawziętość w obronie tych granic.*
***
~~ŁUKASZ~~
Myślę, że mogłeś mieć bardziej konfliktową relację z Anią, niż ze mną. Byliście bliżej siebie i mieliście bardziej na pieńku.
Jej pokój był dla mnie ciekawy. Typowy pokój nastolatki. Pamiętam zapachy damskich perfum, tych takich pierwszych, sportowych. Różowa Puma, coś w tym stylu.
***
~~GABRYSIA~~
Z pierwszego pokoju Ani, tam, gdzie była grzęda, pamiętam jak w lany poniedziałek wbiłeś tam z Łukaszem i ją oblewaliście wodą. Ona oczywiście piszczała, krzyczała i była wkurwiona, czemu się nie dziwie, bo jako najstarsza osoba pośród całego rodzeństwa musiała mieć ciężko. Przychodziłam do tego pokoju. Byłam wtedy jeszcze mała, więc grzęda była bardzo imponującym meblem. Było biurko, było dużo zakamarków, półeczek, przegródek, szufladek. Ania była zawsze mega uporządkowaną osobą.
~~JA~~
Trochę jak Marcysia.
~~GABRYSIA~~
Miała zawsze przepiękne zeszyty z nadrukami florystycznymi. Podobał mi się jej charakter pisma, to jak pisała „y” i „g”. Pamiętam, że przeglądałam te zeszyty, oglądałam te jej długopisy i wszystkie papiernicze rzeczy i cacuszka. Bardzo to lubiłam.
Ze zdjęć wiem, że Ania eksperymentowała tam z makijażem. Miała takie malutkie pędzelki do cieni do powiek… Tak.
Bardzo fajny był ten pokój. Jasny. Kojarzy mi się z dużą jasnością.
***
~~JA~~
Ile lat tu mieszkałaś?
~~ANIA~~
Wyprowadziłam się stąd, jak miałam dwadzieścia jeden lat.
~~JA~~
Możliwe, że mieszkałaś tu pięć lat?
~~ANIA~~
Na pewno jeździłam stad do gimnazjum do Wilanowa. A wyprowadziłam się po pierwszym albo drugim roku studiów.
Ten pokój był zaprojektowany pod bycie moim pokojem. Ten skos ścięty w ten sposób, żeby weszła tu grzęda. Czyli to dwuosobowe łóżko, na które wchodziło się po drabince.
~~JA~~
Obecne w naszej rodzinie od dawna.
~~ANIA~~
I ono było tu na początku. Na górze miałam materac i wchodziłam po schodkach. Na dole było biurko i miejsce do pracy. Tutaj był fotel, też super mebel.
Ten pokój, to było moje pierwsze intymne miejsce. Wyprowadziliśmy się z dwupokojowego mieszkania, chwilę mieszkaliśmy u dziadków, gdzie też nie miałam pokoju, więc ta przestrzeń była spełnieniem marzeń. Pierwsze miejsce, w którym mogłam się zamknąć i być tak naprawdę sama. I ta grzęda, moje regały, moje półki… Bardzo czekałam na to miejsce.
~~JA~~
Nie wiem, czy pamiętasz, jak odwiedzaliśmy do mieszkanie, kiedy jeszcze je budowali. Mamy nawet zdjęcia z tych odwiedzin. I pamiętam, że jak wchodziliśmy do tych przestrzeni, to ty już wiedziałaś, że to będzie twój pokój.
~~ANIA~~
Może tak było. Ja pamiętam, że na planach było sprawdzane, jakie trzeba zrobić wycięcie, żeby ta grzęda się zmieściła, bo było wiadome, że to będzie mój pokój.
To był mój azyl. Ale dość szybko zauważyłam, że przestałam zamykać drzwi do pokoju. Na początku tak, ale potem coraz rzadziej.
~~JA~~
Rzeczywiście.
~~ANIA~~
Bo mnie w którymś momencie zaczęła denerwować cisza.
~~JA~~
Ktoś też tak miał, że nie chciał mieć zamkniętych w nocy… No dzieliliśmy się na tych, którzy dbają o zamknięte i tych, którzy troszczą się o otwarte.
~~ANIA~~
Ja marzyłam o tym, żeby mieć swoje miejsce i swoją ciszę, do której mi nikt nie wejdzie. I szybko okazało się, że źle znoszę tę cieszę i musi dochodzić do mnie ten szum domu. Trudne odkrycie. Nawet potem, jak się wyprowadziłam z domu rodzinnego, to zdarzało mi się włączać radio albo telewizor w pokoju, żeby w ciszy nie siedzieć.
~~JA~~
Cisza tu była bardzo rzadko.
~~ANIA~~
Rzadko.
~~JA~~
Może wieczory i noce.
~~ANIA~~
Zawsze był jakiś gwar. Ktoś wchodził, ktoś wychodził. Bardzo to lubiłam.
Fajne było oglądanie filmów na grzędzie. Na regałach pod nią ustawialiśmy rzutnik i puszczane były filmy. Tu na przykład oglądałyśmy z mamą ten horror „The Ring”.
~~JA~~
Pamiętam.
~~ANIA~~
Prześmiałyśmy cały film.
~~JA~~
Ja zawsze, jak oglądałem tego typu filmy, to trzymałem kołdrę przy nosie, żeby w razie czego szybko zasłonić oczy.
~~ANIA~~
Ja się bałam, dlatego ten film prześmiałam.
Pamiętam fotel, który tu stał. Prawie się nie mieścił, ale musiał być. Taka namiastka pokoiku jak z „Ani z Zielonego Wzgórza”. Zresztą dalej jest to kultywowane, bo Marcysia też miała mieć fotel. Niepraktyczny mebel. Chyba nikt nie korzysta.
~~JA~~
Ja nigdy nie wiedziałem Marcysi, żeby siedziała w tym fotelu.
~~ANIA~~
Ja właśnie też nigdy nie siedziałam, albo fotel musiał stać. Jest u nas w domu jakiś kult fotela.
Mieszkałam tu od końca gimnazjum moim zdaniem. Stąd też jeździłam do tego gimnazjum. Jechałam metrem, potem autobusem…
~~JA~~
Do Wilanowa?
~~ANIA~~
No.
~~JA~~
Kawał drogi.
~~ANIA~~
Wstawałam raniutko, przemykałam do łazienki i szybko wychodziłam.
~~JA~~
Ja nie mam wielu wspomnień związanych z tym pokojem. Dużo wtedy walczyliśmy. Pamiętam walki w drzwiach. Mam w ogóle wrażenie, że walki zawsze zaczynały się i kończyły na drzwiach. Ktoś nie pozwalał wejść, albo ktoś zamykał się i kończył konflikt. Twój pokój kojarzy mi się zdecydowanie z przepychankami w drzwiach.
~~ANIA~~
Mnie się wydaje, że to był też najbardziej rywalizacyjny okres w naszej relacji.
~~JA~~
No tak.
~~ANIA~~
Też nie bez powodu to był mój pokój, a **[[twój->MACIEK I ANTEK5]]** był maksymalnie daleko od niego. Symboliczne to może, ale tak było.
~~JA~~
Chociaż nie wiem, na czym ta rywalizacja miała polegać. Nie mam w pamięci rywalizacji o pokoje. To na pewno nie było to.
~~ANIA~~
Ale wyśmiewaliście to. Był taki moment, że kpiliście, że „no oczywiście, że Ania ma swój pokój jako jedyna” i tak dalej. Wszyscy w końcu wyczekiwali tego mieszkania, a ja jako jedyna miałam pokój sama. Nie wiem, na ile na świadomym, na ile na nieświadomym poziomie, ale budziło to wiele emocji.
~~JA~~
Może tak, ja tego tak nie pamiętam. Nie wiem, o co nam chodziło w tej pierwszej fazie naszej relacji. Byliśmy ciągle na wojennej ścieżce. Kiedy wyprowadziłaś się z mieszkania, to byliśmy dość oddaleni od siebie.
~~ANIA~~
Ja w ogóle byłam w totalnie innym świecie. Studia, zaraz zakładanie rodziny, dzieci. Też miałam jakąś taką pokusę, chyba dość szybko, żeby zacząć pracować, zarabiać na studia i wyprowadzić się. Bo mnie ten dom wkurza i chcę już mieszkać tak naprawdę u siebie. Miałam moment pędu, żeby się stąd wyoutować. Więc wydaje mi się, że ja jedną nogą byłam w domu, drugą poza domem.
~~JA~~
Dlaczego przeniosłaś się do tamtego pokoju?
~~ANIA~~
Za bardzo nie pamiętam.
~~JA~~
Mamo! MAMO! Dlaczego Ania przeniosła się z tego pokoju do środkowego?
~~MAMA~~
Bo w tym ostatnim było więcej miejsca dla dziewczynek.
~~JA~~
No tak. Ten pokój jest większy metrażowo, więc dla Marcysi, Gabrysi i Agaty był zdecydowanie lepszy.
~~ANIA~~
Ale to też było późno.
~~JA~~
To chyba było niedługo przed twoją wyprowadzką.
~~ANIA~~
W liceum byłam.
~~JA~~
I one tu przyszły we trzy.
~~ANIA~~
Grzęda przez chwilę nada tu stała. Gabrysia z Marcysią spały na górze, Agata dostała materac i spała na dole. Ale wkrótce grzęda stąd wyjechała.
~~JA~~
Do piły. Jeździliśmy tam co roku na wakacje do mojej mamy chrzestnej. To też, swoją drogą, ważne dla nas miejsce. Zawiozłem tam grzędę, chyba z Jarkiem. I jest tam po dziś dzień.
~~ANIA~~
Solidny mebel.
~~JA~~
Solidny. Jak to mówi mama, ze starej Ikei. Dobre drewno.
~~ANIA~~
Na jednej noce wyryłam kluczem literę „M”, na znak, że też na niej mieszkałam.
***
~~MAMA~~
Mam w głowie taką mądrość z życia z nastoletnimi dziećmi: nigdy nie wiesz, kiedy będzie to pięć minut, podczas których twoje dziecko będzie chciało z tobą porozmawiać albo powiedzieć ci coś ważnego. Ale jak to się dzieje, to trzeba umieć rzucić wszystko i zamienić się w słuch. Pamiętam, jak ty się do tego zabierałeś. Zajęło mi dużo czasu, żeby nauczyć się rozszyfrowywać ten rodzaj żarcików, który prowadził do czegoś naprawdę ważnego.
U Ani natomiast wyglądało to tak, że ja po prostu wchodziłam do jej pokoju, siadałam nic nie mówiąc i to ją otwierało. Dopiero po latach mi się to złożyło z tym, co ona mówi o tej potrzebie uwagi skierowanej tylko na siebie. Być może to był po prostu moment, kiedy wiedziała, że jestem tylko dla niej, więc z tego korzystała.
Miły był ten jej pokój. Pamiętam seanse filmowe w nim. Tata przynosił z pracy rzutnik i oglądaliśmy filmy. Robiła nam się tam sala kinowa.
~~JA~~
Ania mówiła o tych seansach filmowych i ja dopiero teraz sobie przypominam, że też brałem w tym udział. Tylko nie mogę zrozumieć, dlaczego działo się to w pokoju Ani, a nie w **[[salonie->SALON5]]**.
~~MAMA~~
Wydaje mi się, że powód jest banalnie prosty. Na grzędzie mieściła się duża widownia, a pod grzędą druga jej część. Przypominam, że nie mieliśmy wtedy żadnej kanapy w **[[salonie->SALON5]]**. Tylko krzesła.
~~JA~~
No tak. Nie było kanapy.
~~MAMA~~
I fotela nie było. Średnio wygodne miejsce do siedzenia.
~~JA~~
A potem grzęda mieszkała w **[[pokoju Gabrysi, Marcysi i Agaty->MICHASIA NELA HELA5]]**.
~~MAMA~~
Tak.
***
*To był pokój Ani. Już go nie ma. Ania zamieszkała w środkowym pokoju, a **[[tutaj->MICHASIA NELA HELA5]]** wprowadziły się Gabrysia, Marcysia i Agata.Teraz jest tutaj **[[pokój Marcysi->MICHASIA5]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.* *Jesteśmy w pokoju Agaty, która jest moją najmłodszą siostrą i mieszka tu od kilku lat.
Pokój ma widok na **[[podwórko->PODWÓRKO5]]**, tak samo zresztą, jak wszystkie pozostałe.
Myślę, że Agata ma konkretną wizję tej przestrzeni. Wiedziała, że się tu przeniesie. Wcześniej mieszkała w **[[pokoju obok->HELA I FRANEK5]]** razem z Bartkiem. To była jedyna sytuacja, w której siostra mieszkała z bratem, więc wydaje mi się, że ten pokój mógł być dla niej tym wyczekiwanym z utęsknieniem przez lata.
Stoi tutaj biurko, które przywoziliśmy z Żoliborza, kiedy Gabrysia tutaj mieszkała.
Czuć, że to pokój Agaty. Jest spójny z nią. Natomiast ciekawe jest to, że od jakiegoś czasu, za każdym razem, kiedy przychodzę do domu, Agata nie siedzi u siebie w pokoju, tylko w salonie.*
***
~~JA~~
Powiedz, ty w ten pokój dosyć mocno zaingerowałaś, prawda? Czy nie?
~~AGATA~~
Nie bardzo. To znaczy… Wiele zmian dokonała Gabrysia po Łukaszu. Po niej zmieniło się znacznie mniej. Zostało biurko, został fotel. Ja na pewno miałam nowe łóżko. Pojawiło się też lustro. Ale na dobrą sprawę, to tyle.
~~JA~~
Czym jest ten pokój dla ciebie?
~~AGATA~~
Najbardziej lubiłam go na samym początku. To był czas, kiedy po raz pierwszy mieszkałam sama, więc ta zmiana była fajna i odczuwalna. Spędzałam tu wtedy dużo czasu. Tu się uczyłam, tutaj przychodzili różni znajomi. Ale po czasie, zwłaszcza przez ostatni rok, kiedy więcej siedziałam w domu, nie spędzałam tu dużo czasu. Głównie wynika to z tego, że strasznie nie lubię światła, które tu jest, więc kiedy się uczę albo pracuję, to zawsze robię to w **[[salonie->SALON5]]**, najcześciej przy stole. Czasem lubię też iść do **[[pokoju Marcysi->MICHASIA5]]**, ale to tylko, kiedy jej nie ma. Wolę spędzać czas w bardziej słonecznych miejscach domu. Tutaj właściwie tylko śpię, w ciągu dnia spędzam czas w przestrzeni wspólnej.
Więc pokój nie jest dla mnie już tak ważny, jak był na początku.
~~JA~~
Ale na pewno był ulgą po mieszkaniu z Bartkiem?
~~AGATA~~
Przeniesienie się tu bardzo mi pomogło. Pamiętam, że dostałam ten pokój w wakacje przed rozpoczęciem klasy maturalnej, więc był to bardzo dobry moment. Dużo nauki i spokój. Bartek też to bardzo dobrze zniósł.
***
~~BARTEK~~
To aktualnie pokój Agaty. Agata dużo pracuje i studiuje. Ma w pokoju duże biurko, przy którym nigdy nie siedzi. Zazwyczaj pracuje w salonie. Nawet teraz tam jest. Nigdy nie rozumiałem, po co trzymać tam to biurko, skoro się go nie używa, a zajmuje tyle miejsca.
Za często tam nie chodzę. Czasami tak, ale generalnie nie było u nas nigdy kultury siedzenia u kogoś w pokoju. Ja na przykład nie lubię, kiedy ktoś wchodzi na **[[mój teren->FRANEK5]]**. Kiedyś bardziej, dzisiaj to się oczywiście zdarza. Ale pokój, to pokój. Życie towarzyskie toczy się w **[[salonie->SALON5]]**.
***
~~MAMA~~
Jedyne dwa elementy, które Agata zażyczyła sobie do swojego pokoju, to lustro i łóżko. Biurko zostało. Lampa dziadziusia została. A, i pojawił się też stary stoliczek przy łóżku.
~~JA~~
A jak Agata funkcjonuje w tym pokoju?
~~MAMA~~
To jest bardzo ciekawe, bo ona tam spędza bardzo mało czasu. Cały czas potrzebuje naszej obecności. Obserwuję ją od ponad roku i widzę, że przebywa w różnych miejscach, ale najrzadziej u siebie w pokoju. Najbardziej lubi **[[salon->SALON5]]**, od dzieciństwa właściwie bardzo go lubiła. Stamtąd widać, co się dzieje, a jej jest to po prostu potrzebne. Nie ma żadnego znaczenia, czy jest tam dużo ludzi czy nie. Mimo, że krzesła przy stole są cholernie niewygodne, to ona właśnie tam najbardziej lubi siedzieć. Uczy się, gada, pracuje, cokolwiek. Jednocześnie nie wydaje mi się, żeby to wynikało z tego, że nie lubi swojego pokoju. To są zupełnie dwie różne rzeczy.
***
~~GABRYSIA~~
Pokój Agaty jest bardzo podobny do **[[tego, który miałam ja->NELA5]]**. Nie widzę zbytnio różnicy. Ale Agata mi tam pasuje, więc jest to bardzo fajne.
***
*Jesteś w pokoju Agaty. Wcześniej to był **[[pokój Gabrysi->NELA5]]**, wcześniej **[[Łukasza->ANTEK5]]**, a najwcześniej **[[mój i Łukasza->MACIEK I ANTEK5]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.*
*Po Łukaszu mieszkała tutaj Gabrysia. A po niej Agata. Ale nie jestem pewien, czy tam nie było czasem kogoś jeszcze…*
***
~~JA~~
No i następuje wyprowadzka Łukasza.
~~GABRYSIA~~
Następuje wyprowadzka Łukasza, bardzo oczekiwana przez nasz wszystkich. Sytuacja była konfliktowa, bo z jednej strony rozluźnienie, a z drugiej nadal — trzy pokoje i cztery osoby. Nie pamiętam, dlaczego tak wyszło, ale chyba przez to, że jestem najstarsza, to wzięłam ten pokój.
~~JA~~
„No dobra, wezmę”.
~~GABRYSIA~~
Trochę się tam zmieniło. Łukasz też go zmienił po twojej wyprowadzce. Mega mi się podobało spanie na materacu. Bardzo dobrze mi się tam spało i dużo spałam. Wjechało drewniane biurko od Julii, które należało do jej dziadka.
~~JA~~
Pamiętam, jak je przywoziliśmy.
~~GABRYSIA~~
Tak, ty i tata pomagaliście je tu przywieźć. Ciekawy jest los tego biurka. W zasadzie Julia oddała mi je na zasadzie depozytu, bo nie miała co z nim zrobić, ale nie chciała pod żadnym pozorem go wyrzucać. Mogłabym w sumie zorientować się, czy Agata nie zamierza go wyrzucić…
~~JA~~
Z tego co wiem, to Agata też je bardzo lubi.
~~GABRYSIA~~
To dobrze. Trzymałam w nim moje książki.
Życie we własnym pokoju to jest dziwne doświadczenie. Nie pamiętam dokładnie, ale Łukasz wyprowadził się, jak ja już byłam pełnoletnia. Więc dość późno na samotne mieszkanie. Świetne było to, że czułam, że mogę teraz zapraszać do siebie ludzi. Chociaż to jest najmniejszy pokój, więc to też nie do końca było komfortowe. No ale mogę kogoś zaprosić i mogę się tam zamknąć.
~~JA~~
Ty tam zapraszałaś ludzi na nocowania. Pamiętam, jak koleżanki twoje nocowały.
~~GABRYSIA~~
Ale to musiało się dziać dość rzadko.
W tym pokoju też mierzyłam się z przeciwnościami, na przykład z wchodzącą matką, która wpada i przestawia rzeczy. Jezu, jak mnie to wkurzało. Naprawdę, z biegiem lat to się nadal utrzymuje albo nawet pogłębia. Kompulsywne przestawianie rzeczy — zupełnie bez celu. Ingerencje typu przestawienie kupy ubrań z jednego miejsca na drugie. Przesunięcie lampy na biurku. No i oczywiście otwieranie lufciku.
~~JA~~
Klasyk. Wtargnięcie mamy do pokoju i otwieranie okien to jest jej znak firmowy.
~~GABRYSIA~~
Mama przychodzi do ciebie o coś cię zapytać i w pewnym momencie orientujesz się, że masz otwarte okno.
~~JA~~
Jak wchodzi, to musi otworzyć.
~~GABRYSIA~~
Świerzbi ją. Pamiętam, że mnie to dużo frustracji kosztowało.
Ale pojawiło się wiele ciekawych rzeczy już dla mojego dorosłego życia. Nie mieszkałam z Marcysią, która rosnącą kupę ubrań do prasowania kazałaby ogarnąć i wyprasować. Mogłam robić takie rzeczy wtedy, kiedy czułam potrzebę. Ten pokój kojarzy mi się też z moją depresją. Strasznie dużo tam leżałam. Nauczyłam się, z jakim niebezpieczeństwem wiąże się przestrzeń, gdzie poza łóżkiem nie ma innego miejsca spoczynku. Kiedy wszystko robię na łóżku, to zaburza się porządek i nie działa to na mnie zbyt dobrze. Na łóżku się śpi, to moja zasada. Ale ten pokój to też miejsce bezsenności. Dużo w nim płakałam. Też w ostatniej fazie mieszkania tam pokomplikowały nam się relacje z mamą i ten pokój był wtedy takim dziwnym buforem. Niby masz swój pokój, niby możesz się w nim zamknąć, ale wiesz, że za drzwiami jest cała rodzina. To nie było zbyt łatwe.
***
~~BARTEK~~
Jeżeli chodzi o pokój Gabrysi, to pamiętam, że często chciałem tam być, ale nie mogłem, bo mi Gabrysia nie pozwalała.
***
~~MAMA~~
To była duża zmiana. Gabrysia jest osobowością żywą z trudnościami decyzyjnymi, które wtedy się bardzo często uwidaczniały. Zajęło jej kilka lat, żeby zdecydować, że właściwie te półki, które usunęła ze ścian, chciałaby mieć z powrotem. Ale już ich nie było, więc trzeba było zamówić nowe.
Ona się tam bardzo dobrze czuła, tak mi sie wydaje. Przybyło tam wtedy to cudne biurko od Julii, które stoi do dziś, przy którym jednak w ogóle nie pracowała. Miała tam dwa materace, pufę, mnóstwo stosików rzeczy: książki, pisma, buty, kapelusze, skarpetki. Wszystko, co wyleciało z torby.
Pamiętam, że w czasie gimnazjum przychodziło do niej mnóstwo koleżanek. Nieraz się zdarzyło, że przychodziły tu w czwórkę czy piątkę, siedziały całymi godzinami, było im wesoło i miło, śmiały się, gadały, oczywiście ku mojej radości. To było dla mnie aż dziwne, że jak one przychodziły, to nie było tak, że zamykały się w swoim pokoju, tylko trochę były tam, trochę w **[[salonie->SALON5]]**. Piłyśmy razem herbatę… Bardzo ciekawe.
~~JA~~
Wydaje mi się, że Gabrysia była pierwszą osobą, która zaczęła przyprowadzać tutaj znajomych.
~~MAMA~~
Nie wiem, czy Gabrysia to zapoczątkowała, ale te osoby po prostu tu przychodziły.
No i z jej pokoju pamiętam bałagan. Ten pokój jest naznaczony nieładem.
~~JA~~
Aż do jego przemiany w pokój Agaty.
***
*To był pokój Gabrysi. Już go nie ma. Teraz, po wyprowadzce Gabrysi, jest **[[pokojem Agaty->HELA5]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.**Po wyprowadzce Łukasza, Gabrysia przeniosła się do pierwszego pokoju, a w środkowym została Agata, do której dołączył Bartek.*
***
~~JA~~
Jakie mieliście łóżko z Agatą?
~~BARTEK~~
To z szufladą. Wysuwane. Teraz ta szuflada jest nieużywana. Trzymam tam jakieś stare rzeczy.
~~JA~~
Tam był materacyk, który od ciebie pożyczałem, jak wróciłem z Ameryki Południowej. Wcześniej mieliście piętrowe łóżko?
~~BARTEK~~
Wcześniej było piętrowe, tak. Agata spała na górze. Kiedy się kłóciliśmy, to kopałem ją, żeby nie mogła spać. Na początku byłem zły, że dostała górne, ale potem dostrzegłem ten promyk władzy pod postacią właśnie możliwości kopania jej od dołu. Potem pojawiło się to łóżko, właściwie nie pamiętam, w jakich okolicznościach. Był remont, który spędziłem u Ani, z którego niczego nie pamiętam, bo mnie też tutaj nie było.
~~JA~~
Mówisz o zalanej podłodze?
~~BARTEK~~
Tak. I jeszcze o odmalowywaniu ścian. Dziewczyny robiły to same, nie wiem, czy Gabrysia w tym uczestniczyła… Ja wtedy tydzień mieszkałem u Ani. Może wtedy zmieniło się to łóżko.
~~JA~~
No dobrze. Powiedz coś o mieszkaniu z Agatą.
~~BARTEK~~
Agata miała biurko swoje w tym miejscu, w którym stoi teraz moje. Tak naprawdę, to to właściwie jest jej, bo ona, wyprowadzając się do swojego pokoju, zostawiła mi je, bo przejęła tamto po Gabrysi. Ja swoje poprzednie zdemolowałem. Stało naprzeciwko drzwi, jak w biurze. Wchodziłeś i od razu mnie widziałeś.
~~JA~~
Twoją twarz.
~~BARTEK~~
Tak jest.
Zawsze miałem zapęd do posiadania własnego terenu. Nie lubiłem, kiedy był wspólny. Lubiłem grubą linią oddzielać swoje rzeczy od rzeczy Agaty. Dużo kombinowałem, pamiętam, że doklejałem różne rzeczy do tego biurka. Kiedyś oglądałem którąś z części Harry’ego Pottera, którego jestem fanem, i tam była scena z zamykanym na zaklęcia biurkiem Severusa Snape’a. Ja potem wkręciłem sobie w swoje biurko kołki, gdzieś znalazłem małe kłódeczki i zrobiłem mechanizm, totalnie zainspirowany tym biurkiem z filmu. Mama się strasznie martwiła, co ja tam trzymam, że tak to zabezpieczam, a miałem wtedy z dziewięć lat. Po różnych takich akcjach to biurko było finalnie rozwalone. Pamiętam, że potrafiłem wydrążyć w nim dziurę, żeby kabelek przeszedł. Kombinowałem dużo, nie lubiłem z nikim tego uzgadniać, bo chciałem sam to wszystkiego dochodzić. Nadal mam podobne myślenie, ale teraz chyba robię rzeczy z głową. Więc tak, moje biurko poszło do śmierci, a ja dostałem to po Agacie.
Była szafa. Agata była wtedy bardziej porządną osobą ode mnie. Pilnowała porządku, co mnie denerwowało. No i pamiętam, że wymyśliła sobie taki patent, że będzie trzymać na swojej półce w szafie połowę mniej rzeczy, żeby był porządek i żeby mógł być łatwiej utrzymywany. Ja uważałem, że to marnotrawstwo miejsca i powinna mi oddać tę połowę półki. Ja oczywiście swoje miałem zapchane w opór.
Pamiętam też, że po rozłożeniu tej dolnej części łóżka, można było z niego otworzyć drzwi. Wtedy jeszcze naprzeciwko w **[[salonie->SALON5]]** stał telewizor. Pamiętam, że nie mogłem wtedy oglądać wielu rzeczy, ale w nocy uchylałem te drzwi i podglądałem to, co akurat oglądali rodzice. No i potem oczywiście był płacz w nocy, bo napatrzyłem się na jakiś horror i musiałem się do mamy przyklejać. Pamięta, że jeszcze ściemniałem, że to z innego powodu.
~~JA~~
Ja pamiętam, że ściemniałeś, że nie otwierasz drzwi po to, żeby oglądać film, tylko akurat po raz piąty tego wieczoru musisz iść się wysikać. Nikt się na to nie łapał.
~~BARTEK~~
Po pewnym czasie zostałem złapany na gorącym uczynku i się skończyło.
Może to brzmieć śmiesznie, ale przed dostaniem swojego pokoju byłem trochę innym człowiekiem. Teraz na pewno żyje mi się lepiej. Mam dobre kontakty z Agatą i Marcysią. Kiedyś z Marcysią miałem dość kiepskie relacje, bo pełniła rolę takiej zastępczyni mamy, kiedy tej nie było, a mi się to bardzo nie podobało. Tłumaczyłem sobie to w ten sposób, że skoro to jest moja siostra, to jesteśmy równi, więc nie może mi niczego kazać. Ale tak mialem — musiałem ustawiać ludzi na różnych poziomach, żeby wiedzieć, jak ich zachowania oceniać. Marcysia była na tym samym poziomie, więc nie powinna mi kazać sprzątać. Przez to często odmawiałem posłuszeństwa, a z tego wychodziły kłótnie. Troszkę dalej tak jest.
~~JA~~
Pamiętasz coś jeszcze z mieszkania z Agatą?
~~BARTEK~~
Dosyć dobrze pamiętam tego żółtego banana. To był banan?
~~JA~~
Księżyc.
~~BARTEK~~
Tak, księżyc. Ale ja lubiłem mówić na niego banan. Takie siedzisko, można było na tym się położyć i bujać. Pamiętam, że trzymaliśmy go przy drzwiach i zawsze, kiedy oglądało się film, wyciągaliśmy go i graliśmy w papier, kamień, nożyce, kto siedzi na bananie, a kto na kanapie. To też było bardzo fajne. Pamiętam, jak Tosia i Grześ do nas przychodzili i się na nim bawiliśmy.
~~JA~~
Też go uwielbiałem. Wydaje mi się, że był kupiony, kiedy Gabrysia z Marcysią miały ten pokój. Można było się z tego księżyca-banana zsuwać i łatwo przejść do pozycji leżącej. Super mebel, bardzo dobrze go wspominam i myślę, że był dla mnie ważny.
***
~~AGATA~~
Po tym, jak mieszkałam z Gabrysią, zamieszkałam w środkowym pokoju z Bartkiem. Dosyć długo to trwało no i nie było fajne. Raczej trudne. Pamiętam, że na początku spaliśmy na takim łóżku spod którego wysuwa się drugie, więc jak dwie osoby się położą, to jedna jest niżej, ale leżą obok siebie. To były ciężkie czasy, bo Bartek był dość trudnym dzieckiem, mega głośnym. Robił dużo awantur i nie dało się go uspokoić. To był też okres, kiedy już oboje byliśmy zaangażowani w szkołę, więc spędzaliśmy tam razem sporo czasu. Po jakimś czasie zmieniliśmy to łóżko na łóżko piętrowe. Bartek spał na dole, ja na górze, więc stworzył się trochę większy dystans między nami. Jednak jakaś bariera i bardzo dobry ruch.
Mam stamtąd najwięcej wspomnień, bo było to stosunkowo niedawno. Na początku było tak, że Bartek był mały, więc nie przebywał na stałe w tym pokoju. Spał z mamą w jej pokoju, więc ja przez chwilę miałam właściwie swoją przestrzeń, ale po jakimś czasie Bartek bywał tu coraz częściej, aż w końcu zadomowił się na dobre. Jak mówiłam, trudne, męczące i dojmujące dziecko. Miałam, wydaje mi się, dużo cierpliwości do niego, niemniej jednak było do męczące, szczególnie momenty zasypiania, kiedy robił ogromne afery, że drzwi są zamknięte. Ja chciałam spać przy zamkniętych, on przy otwartych, więc zaczynał ryczeć bardzo głośno i nikt nie potrafił go opanować. Do tego kwestia, że ja w pewnym momencie poszłam do gimnazjum, więc czułam dyskomfort, że nie mogę przyprowadzić koleżanek do domu, bo jest Bartek, który bardzo lubi poznawać się ze wszystkimi znajomymi rodzeństwa, więc nie dałby nam spokoju.
Kiedy Gabrysia zaczęła szykować się do wyprowadzki, było jasne, że jedno z nas przejdzie do jej pokoju i wreszcie będziemy mieszkać osobno. Wszyscy tego wyczekiwaliśmy i wszystkim to bardzo dobrze zrobiło. Podjęliśmy taką decyzję, że Bartek zostaje tutaj, a będę mieć swój pokój w pokoju po Gabrysi. I tym sposobem od dwóch lat każdy z domowników ma własną przestrzeń.
~~JA~~
Na mnie robiło wrażenie to, że przy tej różnicy wieku i płci miałaś do tej całej sytuacji tyle cierpliwości.
~~AGATA~~
Miałam jakieś tam kryzysy, ale wiedziałam, że nie ma innego wyjścia, bo przecież się nie przeniosę, bo nie ma gdzie, a Bartka też z pokoju nie wyrzucę. Na początku nie miałam wypracowanej tej cierpliwości, więc potrafiłam drzeć się na niego godzinami, co oczywiście nie przynosiło żadnych skutków. Potem stwierdziłam, że to nie ma sensu, bo on i tak nie reaguje, więc zaczęłam go po prostu ignorować. To mieszkanie z nim nie było fajne, ale też nie było jakieś super złe. Myślę, że wszyscy wypracowaliśmy metody obchodzenia się z Bartkiem, no i on zaczął się zmieniać, więc było coraz lepiej. Ale zazwyczaj, to sinusoida nastrojów. Jak to z rodzeństwem.
***
~~MAMA~~
Agata przeżyła tam swoje gimnazjum. Na szczęście było podobnie do tego, co jest teraz. Wolała siedzieć w salonie, a do pokoju chodziła właściwie tylko spać. Problem polegał na tym, że Bartek, mimo że sześć lat młodszy, chodził spać znacznie później niż Agatka. A Agata do zaśnięcia potrzebuje ciemności, więc były nieustanne wojny o zgaszenie światła i o inne podobne kwestie. Było to stałym elementem życia w tym pokoju. Oboje twierdzili, że z drugim nie da się żyć.
~~JA~~
Mnie się wydaje, że właśnie z tego zasypiania były niesamowite historie. Zawsze się dziwiłem, że on tam jęczał godzinami o wszystko, a Agata po prostu przy nim spała. Wyłączała się. Pamiętam taką jej niesamowitą cierpliwość i umiejętność odcięcia się.
~~MAMA~~
Tak, to prawda. To było niesamowite, że ona go nigdy nie grzmotnęła czymś ciężkim. Naprawdę nadzwyczajne. Mało tego. Jak teraz obserwuję, z jakim ciepłem i życzliwością ona z nim rozmawia, to stwierdzam że to jest też niebywałe.
~~JA~~
To jest też para, miedzy którą była największa różnica wieku, nie mówiąc już o różnicy płci. Teraz to się będzie zmniejszać, ale wtedy to była ogromna różnica.
~~MAMA~~
Wiesz, z jednej strony różnica wieku, ale z drugiej on był zawsze czupurny, uparty i niereformowalny, więc we współpracy z nim to, że Agata była starsza nie miało wielkiego znaczenia. Ona musiała się pogodzić z tym, że będą tam wiecznie na wojennej ścieżce.
Zresztą Bartek zawsze źle sypiał. Różne były robione rzeczy, żeby mu pomóc z zasypianiem, ale on rzeczywiście nie chciał gasić tego światła, bo twierdził, że wtedy to już na pewno nie zaśnie.
Agata większość czasu spędzała poza pokojem i nie demonstrowała żadnego niezadowolenia. Natomiast Bartek miał tam swoje królestwo. Nie wiem, czy pamiętasz, jego zabawy to były zawsze konstrukcje. On robił konstrukcje, których nie wolno było ruszać. Jakieś nieprawdopodobne przedmioty.
~~JA~~
Instalacje.
~~MAMA~~
Instalacje. Zaaranżowane w jakiś niezwykły sposób. Ustawiał je i nie można było przez pokój przejść, co było czasami problemem. Na szczęście Agata potrzebowała dostępu do szafy, która jest przy drzwiach, więc problem się rozwiązywał przez jej potrzebę. Ale często nie wiedziałam, jak z tego problemu wybrnąć.
~~JA~~
Pamiętam.
~~MAMA~~
Ale potem wyprowadziła się Gabrysia i sytuacja się odmieniła.
~~JA~~
A jak wspominasz lunatykowanie Agaty? Nadal się utrzymuje?
~~MAMA~~
Nieee, to był krótki czas. Było to rzeczywiście zabawne, bo nie można było od razu stwierdzić, czy po prostu wstała, czy lunatykuje. Myśmy się bardzo z tego zaśmiewali, to było coś nieprawdopodobnego. Ale minęło.
~~JA~~
Ale co mówisz, że się śmialiście? Przecież tu nie ma nic do śmiania. Poważna sprawa.
~~MAMA~~
Ale to było strasznie śmieszne. Wyobraź sobie sytuację: siedzisz, oglądasz film. Nagle z pokoju wychodzi twoja córeczka. Oczy ma właściwie zamknięte. Ty myślisz, że ona idzie do toalety, ale nie. Otwiera drzwi i chce wychodzić na **[[klatkę schodową->KLATKA5]]**. Mnie się to wydawało śmieszne, ale też ciekawe do obserwacji. Pamiętaj, że to było moje szóste dziecko, więc tak łatwo w przerażenie nie wpadałam.
~~JA~~
I ona już tego nie robi?
~~MAMA~~
Nie. Nie wiem, czy punktem zwrotnym nie był moment, kiedy miała problemy ze snem.
~~JA~~
Przecież ona wychodziła na klatkę. Była na **[[klatce->KLATKA5]]** kiedyś w nocy.
~~MAMA~~
Nie no, na klatce nie była. Drzwi otwierała, ale my byliśmy w pobliżu, więc mówiliśmy jej tylko: „Ej, Agatko, to nie tu”, na co ona: „A, nie tu…” i wracała do siebie.
***
*To był pokój Agaty i Bartka. Już go nie ma. Po wyprowadzce Gabrysi, Agata zajęła **[[jej były pokój->HELA5]]**. Teraz jest tutaj **[[pokój Bartka->FRANEK5]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.**Tutaj był pokój, w którym mieszkały Gabrysia, Marcysia i Agata. Wprowadziły się tu, a Ania zajęła **[[środkowy pokój->MARYSIA25]]**.*
***
~~JA~~
Marcysia i Gabrysia trzecim pokoju.
~~MAMA~~
Nooo…
~~JA~~
Działo się.
~~MAMA~~
Tak. Było im ze sobą ciężko. Okresami nawet bardzo. Nie wiem, której bardziej. Nie wiedziałam też jak im pomóc, co mnie bardzo wkurzało. Przede wszystkich to taki przypadek, w którym osoby sąsiadujące ze sobą wiekowo są totalnie różnymi osobowościami. Poza tym, to chyba było też po wyprowadzce taty?
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Nie da się zmierzyć w żaden sposób, jak takie traumatyczne przeżycie przekłada się na emocjonalne zachowania i kontrolę własnych emocji. Niemożność ich wyrażenia. Myślę, że każdy z nas był taką bombą zegarową. Agata przestała spać na przykład. W tym ich pokoju wszystko się splotło, różne osobowości, trudny okres w życiu rodziny. I to nie, że po prostu kolejny etap, tylko kryzys. Więc to jest chyba szerszy horyzont tego dueciku.
Pamiętam wieczne waśnie, pamiętam trzaskanie drzwiami, jakieś straszne słowa Marcysi. Czasem z tego wszystkiego po prostu wychodziłam na spacer. Było tego po prostu za dużo. One w tych emocjach nie nadawały się do żadnej rozmowy. Sprawy małej wagi rosły do jakichś niebotycznych rozmiarów.
~~JA~~
Uważasz, z perspektywy czasu, że to był najbardziej wybuchowy duet, jeśli chodzi o twoje dzieci?
~~MAMA~~
W kontaktach ze sobą? Tak.
~~JA~~
Okej.
~~MAMA~~
Ale pytanie jest tendencyjne.
~~JA~~
Wiem. Chodziło mi o to, żebym nie znalazł się na pierwszym miejscu.
~~MAMA~~
Pytanie jest tendencyjne, bo jeśli chodzi o duet, to one, jeśli chodzi o największą bombę zegarową na linii dwóch osób, to na pewno to jesteś ty z Anią. Jeżeli chodzi o największą wybuchowość, to oczywiście jest to Bartuś.
***
~~JA~~
Jeszcze jedna rzecz mi przyszła do głowy. Jak wy się wprowadziłyście do twojego obecnego pokoju, to nie miałyście łóżka piętrowego, prawda?
~~MARCYSIA~~
Wiesz, na pewno, jak się wprowadziłyśmy, to przez bardzo krótką chwilę miałyśmy to drewniane.
~~JA~~
Grzędę?
~~MARCYSIA~~
Tak. Ale później miałyśmy remont, taki większy, z odmalowywaniem ścian, i od tego czasu stało tam takie łóżko z wysuwaną spod spodu częścią. Coś w rodzaju szuflady, na której może spać druga osoba. Bartek ma je teraz w **[[swoim pokoju->FRANEK5]]**.
~~JA~~
Ty byłaś wyżej, a Gabrysia w szufladzie?
~~MARCYSIA~~
Tak.
~~JA~~
Czy się zmieniałyście?
~~MARCYSIA~~
Tam były plany zamiany tych miejsc, ale chyba nigdy do niej nie doszło. Ja byłam cały czas na górze, a Gabrysia w tej szufladowej części.
~~JA~~
Mieszkała z wami też Agata. Pamiętasz coś z tego czasu?
~~MARCYSIA~~
Właśnie w ogóle nie pamiętam. Jedynie jakąś zabawę w wyznaczanie granic. Ale zupełnie nie umiem tego ułożyć chronologicznie w mojej głowie.
***
~~GABRYSIA~~
W drugim pokoju byłyśmy już starsze. Tam została po Ani ta grzęda z biurkiem na dole, wydaje mi się, że przez krótki okres spałyśmy tam we dwie. Potem Marcysia została na górze, a ja przeniosłam się na ustawiony przy oknie materac. I tam był mój kącik.
Nie pamiętam kompletnie co się działo wtedy z Agatą, musiała tam z nami być, ale gdzie spała — tego nie wiem.
Pamiętam stamtąd, że byłyśmy bardzo zafascynowane konstrukcją biurka z łóżkiem. Tam też na dobre rozkręciły się nasze konflikty. Wtedy zrozumiałam, że my po prostu mamy różne wrażliwości na różne tematy. W tamtym pokoju wyszło to w kwestii utrzymywania porządku. Marcysia jest super pedantką według mnie i po prostu nie znosiła bałaganu, który moim zdaniem nie był bałaganem. Tak naprawdę nie znosiła mojej obecności tam. Chciała być sama w tej przestrzeni. Jestem z nas dumna, bo próbowałyśmy same załagodzić ten konflikt, pamiętam, że wymyśliłyśmy durny system, przyniesiony pewnie ze szkoły, w którym na białym plakacie dawałyśmy sobie czarne kropki za złe zachowanie i czerwone za dobre. W efekcie wszystko było w czarnych kropkach, bo ocenianie wymknęło się spod kontroli, bo każda chciała tylko udowodnić, jak beznadziejna jest ta druga. Drugą rzeczą było wyznaczenie linii, po której jednej stronie była moja przestrzeń, a po drugiej Marcysi. Nie wolno było linii przekraczać ani naruszać, co w chwilach kłótni było po oczywistym sposobem dokuczenia sobie nawzajem.
Wydaje mi się, że mieszkałam tam do końca podstawówki, bo ćwiczyłam tam jeszcze układy taneczne Kabaty Dance Studio.
***
~~BARTEK~~
Pamiętam, jak w tamtym pokoju stała jeszcze grzęda. Dorwałem się kiedyś do linijki, która z jednej strony miała ząbkowaną krawędź i nie wiem jak do tego doszło, ale zacząłem piłować jeden ze schodków tej grzędy linijką. Jak mnie mama przyłapała, to była bardzo wkurzona. To jedyne, co pamiętam z tą grzędą.
***
~~AGATA~~
Trochę lepiej pamiętam ten pokój najbliżej dużej łazienki, gdzie mieszkałam z Gabrysią i Marceliną.
~~JA~~
Na materacyku na dole.
~~AGATA~~
Tak, na dole. Pamiętam, że chodziłam wtedy do przedszkola. Bawiłam się głównie w salonie, więc to był pokój raczej tylko do spania.
Mam dwa wspomnienia stamtąd. Pierwsze takie, że miałyśmy takie kartonowe cegły. I bawiłyśmy się nimi we trzy, i nawet Łukasz był z nami. Drugie wspomnienie jest związane z grzędą. W sumie dwa związane z grzędą. Pierwsze takie, że dziewczyny tam spały i wymyśliły sobie jakieś hasło, które musiałam podać, żeby do nich wejść. Oczywiście nie znałam tego hasła i wydaje mi się, że ono mogło po prostu nie istnieć. Taka zabawa. Stałam tam, zgadywałam hasła, ale nigdy nie udało mi się wejść. Drugie wspomnienie dotyczy zabawy w renifery. Gabrysia z Marcysią kładły się na plecach na górze, wierzgały nogami, a moim zadaniem było dostać się do ich głów. One mnie skopywały tymi nogami, co teraz brzmi trochę dziwnie, ale wtedy bardzo mi się ta zabawa podobała. Chociaż polegała w praktyce na tym, że mnie biły swoimi nogami. I to są jedyne wspomnienia z tego pokoju. Zabawa w renifery odbywała się też w **[[pokoju mamy->MAMA5]]**.
To był fajny czas. Siostrzany.
***
*To był pokój Gabrysi, Marcysi i Agaty. Już go nie ma. Po wyprowadzce Ani Agata zamieszkała z Gabrysią w **[[pokoju po niej->HELA I NELA5]]**, a Marcysia została tutaj, więc teraz jest tutaj **[[pokój Marcysi->MICHASIA5]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.**Ania przeniosła się tutaj z trzeciego pokoju. Odbył się remont i zamieszkała w miejscu, gdzie wcześniej mieszkała Gabrysia z Marcysią.*
***
~~ANIA~~
Ten pokój to było trochę spełnienie dziewczęcych marzeń. Ania z Zielonego Wzgórza. Pamiętasz wystrój? Nad łóżkiem baldachim, zdobione łóżko metalowe…
~~JA~~
Ten baldachim, co myślałem, że jest na komary i nigdy nie mogłem skumać, po co ci taki, skoro tu nie ma komarów.
~~ANIA~~
Zawieszony nad łóżkiem, miał romantyczne lampeczki. Na stoliku stał bukiet suszonych róż.
~~JA~~
A pamiętasz ołtarzyki w Wilanowie?
~~ANIA~~
Ołtarzyki za zasłonkami, tak. Nasza specjalność. Ty też je robiłeś wszędzie. Obrazki, świeczki. Sanktuarium.
~~JA~~
Sanktuarium. Nie wiem, skąd to się wzięło. Teraz mi się jakoś przypomniało. Półka wyłożona materiałem, ikona, na piśmie świętym zawieszony różaniec, jakieś świeczki… I oczywiście wszystko zasłonięte z możliwością odsłaniania.
~~ANIA~~
Bandaną zasłonięte.
~~JA~~
Nie wiem, w ogóle, o co z nimi chodziło, bo przecież my jakoś specjalnie nie byliśmy kościelni. Do kościoła chodziliśmy, ale jednak raczej przez mamę. Nie pamiętam, żebym był jakoś zafascynowany kościołami.
~~ANIA~~
To chyba była po prostu potrzeba, żeby mieć coś świętego swojego. To mój ołtarz, a to twój.
~~JA~~
Jak patrzę dzisiaj na **[[pokój Bartka->FRANEK5]]**, to myślę, że tam też zawsze było sporo kreacji. Niezwiązanej już z dewocjonaliami, raczej z puszkami po Mountain Dew. Ale były konstrukcje. Niewiadomo po co, niepraktyczne — jak ten twój baldachim.
~~ANIA~~
Ale był piękny. Było pięknie i romantycznie w tym pokoju. Miałam też fotel, na którym oczywiście zawsze leżał stos ubrań.
~~JA~~
Jak u nas. Chociaż uważam, że byłaś porządna. Bliżej ci było do Marcysi niż do nas czy Bartka.
~~ANIA~~
Tak, rzeczywiście, porządek był dla mnie ważny. Wkurzało mnie na przykład, kiedy zostawiało się w **[[łazience->ŁAZIENKA5]]** rzeczy po kąpieli i był taki głupi zwyczaj, że następna osoba brała te ubrania i wrzucała na środek pokoju osoby, do której należały. Do szewskiej pasji mnie to doprowadzało. Ja oczywiście dbałam o porządek, chociaż do dziś mam skłonność utrzymywania porządku fasadowego. Że na zewnątrz porządnie, ale jakbyś zajrzał do jakichś szuflad to już nie tak kolorowo.
***
~~MARCYSIA~~
Pamiętam, jak Ania miała ten środkowy pokój. Był po remoncie, ona miała już te osiemnaście lat, czy coś koło tego. Pamiętam, że chodziłam tam, kiedy nie było mamy. Ani się zawsze wtedy czegoś uczyła, a ja sobie przy niej siadałam.
***
~~GABRYSIA~~
Nie lubiłyśmy Ani, bo miała bardzo dużo ciuchów, przede wszystkim jeansów. Serio. Miała w swoim pokoju całą półkę wypchaną jeansami i było to strasznie wkurzające, bo faktycznie zaczęłam zwracać uwagę na to, że dla Ani kupuje się dużo nowych ciuchów. Tak nawiasem mówiąc, temat ubrań i ich obiegu w naszym domu to też jest ciekawa sprawa. Tylko że w pewnym momencie chcesz mieć mieć coś nowego i swojego, a nie odziedziczonego po rodzeństwie. Wyjątkiem jest Bartek, który wręcz dąży do uzyskania używanych ubrań. Natomiast Ania miała tych rzeczy od cholery. Pamiętam wspólny wyjazd do Arkadii po jeansy dla niej. Ale pamiętam też, że poszłyśmy wtedy też do KFC, więc zostało mi to zadośćuczynione.
***
~~JA~~
Ania mieszkała w tym środkowym pokoju na krótko przed wyprowadzką, tak?
~~MAMA~~
Wydaje mi się, że to nie był taki krótki okres. Nie wiem, czy przez całe liceum, ale wydaje mi się, że na pewno kilka lat.
To było miejsce jej spełnionych marzeń. Pamiętam, że dziadkowie kupili jej fotel, który dzisiaj stoi **[[u Marcysi->MICHASIA5]]**. Dostała łóżko metalowe, o którym marzyła. Też te komódki, które stoją teraz w łazience, były dla niej kupione.
~~JA~~
O, nie wiedziałem.
~~MAMA~~
Tak. To była wyższa szkoła spełniania marzeń. Powiem ci szczerze, że sam ten proces zdobywania mebli musiał trwać, więc nie mogła tam mieszkać tak krótko.
~~JA~~
I co pamiętasz z tego El Dorado?
~~MAMA~~
Było miło i spokojnie. Ania lubiła spokój. Była równowaga między byciem tam, a byciem we wspólnych przestrzeniach.
~~JA~~
A pamiętasz, czy spędzała czas głównie w domu? Czy więcej poza domem?
~~MAMA~~
Nie wiem, co to znaczy, tak naprawdę. Oczywiście przy pierwszym dorastającym dziecku zdziwiło mnie to, że wychodzi się z domu dopiero o 21.00. Więc siłą rzeczy powroty do domu są raczej nocne.
O! Właśnie.
~~JA~~
Co?
~~MAMA~~
Pytałeś wcześniej o miłe zaskoczenia. No to na pewno nieprzewidzianym błogosławieństwem było metro, działające znacznie dłużej niż komunikacja miejska. Prawda?
~~JA~~
No tak.
~~MAMA~~
No co?
~~JA~~
Szczerze mówiąc liczyłem na jakiś większy hit. Ale tak. Rzeczywiście.
~~MAMA~~
Ania spędzała w domu dość sporo czasu.
***
*To był pokój Ani. Już go nie ma. Wcześniej mieszkały tu **[[Gabrysia i Marcelina->MICHASIA I NELA5]]**. Później Ania wyprowadziła się z domu, a tutaj zamieszkały **[[Gabrysia z Agatą->HELA I NELA5]]**. A potem **[[Agata z Bartkiem->HELA I FRANEK5]]**. Teraz jest tutaj **[[pokój Bartka->FRANEK5]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.**Po wyprowadzce Ani ten pokój stał się pokojem Agaty i Gabrysi.*
***
~~AGATA~~
Mieszkałam w tym środkowym pokoju z Gabrysią. Chyba trwało to bardzo krótko. Nie pamiętam stamtąd żadnych rzeczy. Spałyśmy na łóżku piętrowym, o. I tyle.
***
~~GABRYSIA~~
Oczywiście nienawidziłyśmy Ani za to, że dostała ten pokój. To była nienawiść połączona z fascynacją tą przestrzenią. Całą nową i tak dalej. Po jej wyprowadzce było oczywiste, że któraś z nas dostanie ten pokój. Do wyboru był ten, nowy i wyremontowany, albo pokój z grzędą, który jest starszy…
~~JA~~
Ale większy.
~~GABRYSIA~~
Tak jest. Jakoś tak się dogadaliśmy, już nie pamiętam, jak to było, że Marcysia została tam, a ja zajęłam środkowy pokój, do którego została przydzielona także Agata. Bartek mieszkał z mamą, miał może dwa lata wtedy.
Agata mieszkała w tym pokoju ze mną, ale nie spędzałyśmy czasu razem. Ja też nie postarałam się, żeby ta przestrzeń była wspólna, podeszłam do tego dość apodyktycznie, a Agata, która wtedy miała taką naturę, przyjęła to bez komentarzy. Natomiast nie mam właściwie żadnych wspomnień z tego pokoju. Serio. Oprócz wyglądu
~~JA~~
To był też powrót do twojego pierwszego pokoju.
~~GABRYSIA~~
Tak. Kremowe ściany, czarne łóżko, ze zgiętą balustradą. Baldachim. Wisiały obrazy Muchy.
~~JA~~
Muchy?
~~GABRYSIA~~
Alfonsa Muchy. Takiego secesyjnego malarza.
~~JA~~
Nie pamiętam.
~~GABRYSIA~~
Takie w czarnych ramach. Były jeszcze te drewniane komódki, które stoją teraz w **[[łazience->ŁAZIENKA5]]**. Stały w tej wnęce, gdzie była wcześniej lampka księżycowa. No nastolatkowy pokój, co tu dużo mówić.
Nie pamiętam tylko, gdzie ja tam spałam.
~~JA~~
Musiało być łóżko z szufladą.
~~GABRYSIA~~
To czarne metalowe.
~~JA~~
A nie zostało zamienione na to czarne z szufladą?
~~GABRYSIA~~
Nie pamiętam. W każdym razie albo ja spałam na materacu, a Agata na łóżku, albo na odwrót. Bo tam nie było raczej tej szuflady pod spodem… Nie wiem. To był okres w moim życiu, kiedy uwaga skupiona była w zupełnie innych rejonach.
Ostatnio też wspominałam sytuację rodzinną, związaną z wyprowadzką taty. Ja w ogóle nie pamiętam, żeby to było w mojej głowie jakimś tematem. Moja uwaga była skupiona na życiu towarzyskim. Byłam w gimnazjum w końcu… Naprawdę, mam bardzo mało wspomnień innych niż towarzyskie z tamtego okresu. Więc tego pokoju siłą rzeczy nie pamiętam.
***
~~MAMA~~
Ta Agata nieszczęsna wylądowała z Gabrysią. Katastrofa. Agatka była niemowlęciem, kiedy się tutaj wprowadzaliśmy i naprawdę było trudno przewidzieć, jaką będzie osobą, a okazała się przecież taką niezwykle kruchą i delikatną osóbką, lubiącą swoje dziesięć centymetrów kwadratowych. I była taranowana przez Gabrysię, żywiołową i chaotyczną. To niekoniecznie był dobrze funkcjonujący duet. W dodatku Gabrysia nie miała raczej kłopotów z wyrażaniem swoich sprzeciwów, Marcysia tym bardziej, a Agata tak. Przez całe dzieciństwo miała kłopot z wyrażaniem swojego zdania, a jeszcze do tego była najmłodsza.
***
*To był pokój Agaty i Gabrysi. Już go nie ma. Po wyprowadzce Łukasza Gabrysia zajęła **[[pokój po nim->NELA5]]**, a **[[tutaj->HELA I FRANEK5]]** zamieszkała Agata z Bartkiem. Teraz jest tutaj **[[pokój Bartka->FRANEK5]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.**Tutaj był pokój rodziców. Po wyprowadzce taty stał się **[[pokojem mamy->MAMA5]]**.*
***
~~ŁUKASZ~~
Jeśli chodzi o pokój mamy i swojego czasu też taty, to ja nie mam z nim związanych szczególnych wspomnień. Nie bywałem tam często.
***
~~ANIA~~
Pamiętam małą Agatę, która tam mieszkała. Pamiętam małego Bartka. To pokój, który najmniej się zmienił wizualnie. Zawsze był podest i na nim materac.
***
~~GABRYSIA~~
Nie pamiętam z wcześniejszych czasów tak wiele. Chodziłam tam, kiedy miałam koszmary, ale też nie jakoś często.
***
~~AGATA~~
Z dziecięcych lat pamiętam jedną historię, kiedy obudziłam się pewnego dnia i miałam problemy z ruszaniem nogami. Tata miał mnie zaraz zawieźć do przedszkola. Pamiętam, że nikt nie chciał mi uwierzyć, że rzeczywiście coś jest nie tak. Poszłam wtedy do mamy do pokoju, położyłam się obok niej i uzgodniłyśmy, że nie pójdę tego dnia do przedszkola. I pamiętam ten długi poranek wtedy w tamtym pokoju. Mama wtedy jeszcze nie pracowała. Nad łóżkiem miała taką długą półkę z książkami. Fajną atrakcją było leżenie na materacu i czytanie grzbietów tych książek. Te książki są tam do dzisiaj — psychologiczne albo o wychowaniu dzieci. Na tym łóżku była też zabawa w renifery, tylko w bezpieczniejszej formie, niż w naszym pokoju, bo z grzędy można było przecież spaść i sobie coś zrobić. Pamiętam zresztą, że była taka historia, że ktoś skądś spadł… Może to byłam ja? Nie pamiętam… ja spadłam, ale z innego miejsca. Pamiętasz ten drążek, który był przy futrynie drzwi do **[[pokoju Łukasza->ANTEK5]]**? Podciągałam się na nim i kiedy miałam nogi przy suficie on się zerwał i spadłam prosto na kręgosłup. Pamiętam, jak nie mogłam złapać oddechu.
~~JA~~
Ja pamiętam, że też spadłem z tego drążka. Był weekend, wszyscy siedzieli w **[[salonie->SALON5]]**, ja poszedłem się podciągać. I kiedy miałem podciagnięte kolana, tak, jakbym klęczał, to drążek się zerwał. Kurde, jak to bolało… Wszyscy się zaczeli śmiać, ja poszedłem do swojego łóżka i cierpiałem tam katusze, słysząc te śmiechy wszystkich. Jeszcze Łukasz przyszedł do pokoju pośmiać się przy mnie.
***
~~TATA~~
Nasza sypialnia to też było sporo zachodu, przede wszystkim, żeby zrobić to podwyższenie, które pełni funkcję magazynową. Zawsze mi się takie rozwiązania swoją drogą podobały. Namiastka spiżarni albo magazynu. Pełnił dosyć tajemną funkcję, bo zawsze trudno było się tam dostać.
***
~~MAMA~~
Wydaje mi się, że pomysł, żeby nasz pokój był od strony ulicy brał się stąd, że wiedzieliśmy, że z tej strony będzie większy hałas niż od strony podwórza, więc dzieci będą potrzebowały więcej spokoju.
Pokój ogólnie rzecz biorąc mityczny, bo nigdy nie mieliśmy osobnego pokoju tak w pełni. Bardzo szybko się okazało, że nie ma kiedy z tego komfortu korzystać, bo życie toczyło się w głównej mierze poza pokojem. Momenty, kiedy było inaczej, to czas maciupeńkiej Agaty i maciupeńkiego Bartka, którzy tu spali i byli tutaj karmieni. Ten pokój jako miejsce pracy to naprawdę kwestia dopiero ostatniego roku.
***
*To był pokój rodziców. Już go nie ma. Teraz jest **[[pokojem mamy->MAMA5]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[salonu->SALON5]]**.* <a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51276617473/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [na zewnątrz]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51276617473_9b724bfde6_o.jpg" width="700" height="730" alt="Dom 6 [na zewnątrz]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Mój rodzinny dom to stary budynek pośrodku dużego podwórka. Wcześniej mieszkała w nim moja babcia i z tego, co wiem, to ona go wybudowała. W każdym razie mam takie wspomnienie, jak tata mówi, że babcia budowała ten dom. Może być zupełnie inaczej.
Mieszkali w nim: tata, jego brat, ich tata i mama. To był pierwszy zestaw osobowy w tym domu. Zawsze wydawało mi się, że dom jest starszy, że to babcia go przejęła, a wybudowano go przed wojną. Ale wydaje mi się, że tata mówił, że pamięta, jak babcia go budowała, więc wspomnienie przedwojennego domu jest chyba nieprawdziwe. Ale można tak o nim myśleć, bo wszystko w nim jest stare. I to czuć.
Dom ma kształt kostki, dwupiętrowej kostki z ukośnym dachem. Ma niewiele okien, które są dość małe, przez co w środku zawsze było ciemno. Jest szary. Niepomalowany po remoncie przeprowadzonym przez moich rodziców. Wcześniej był rudy, rudobrązowy. Tak go pamiętam. Dom jest wciśnięty w róg działki. Patrząc od ulicy, stoi w dalszym lewym rogu. Przed nim dwie części ogrodu i podjazd.
Kiedy mieszkała tutaj babcia, było więcej drzew.
Babcia była silną babką. Wybudowała dwa domy i właśnie tak się o tym mówi. Że to ona wybudowała, nie dziadek. Była zakręcona, silna, zapracowana i budowała domy. Tata czasami mówi, że jestem do niej podobna.
Wcześniej mieszkaliśmy w tym pierwszym domu, który stoi kilka ulic stąd. Mieszkałam tam do szóstego roku życia. Jakoś tak.
Jeśli chodzi o ten dom, z czasów przed naszą przeprowadzką, pamiętam **[[schody wejściowe->SCHODY6]]**. Bardzo strome. W ich połowie jest wejście do domu. Dalsza część, jeszcze bardziej stroma i niebezpieczna, prowadzi na **[[taras->TARAS6]]**. Pamiętam, jak pies się z nich ześlizgiwał, jak wiele osób prawie z nich spadło. Są szare, z takiej jakby mielonki betonowo-kamiennej.
Pamiętam też pokoje na górze. Babcia wynajmowała je różnym przyjeżdżającym osobom. Na górze były chyba trzy pokoje, a nie jak teraz, dwa. Ale mogę się mylić.
Pamiętam kanapę w pokoju na samym dole. Stał tam telewizor.
Pamiętam, że w tym domu było zawsze dosyć ciemno. On tak ma. Jest ciemny. Myślę, że to przez ułożenie i wielkość okien właśnie. Szczególnie odczuwa się to w kuchni i przedpokoju, gdzie często w ciągu dnia trzeba było zapalać światło.
Pamiętam stół z ceratą, krzyżyki i obrazki z Matką Boską na ścianach.
Mam wspomnienie psa, suczki, która zawsze tam była i często rodziła szczeniaki. Kopała dół, w którym później znajdowaliśmy ją z młodymi. Chyba nazywała się Sońka. Jedno z jej młodych przygarnęłam i przyniosłam stąd do naszego poprzedniego domu. Miała strasznie dużo pcheł, a ja z nią leżałam i bawiłam się. Miała na imię Chusta. Odpchlono ją i została z nami, a później wprowadziła się razem z naszą czwórką do tego domu. I była tu przez długi czas, ale niestety pewnego dnia uciekła i już się nie odnalazła.
Nie pamiętam wielu rzeczy z tego wcześniejszego okresu, bo nie bywałam w tym domu zbyt często. Pamiętam kilka odwiedzin, ale to był czas, kiedy moja babcia chorowała, od pewnego momentu dosyć mocno, więc wymagała opieki. Jeździł do niej mój tata i czasami nas zabierał.
Wprowadziliśmy się do tego domu, kiedy miałam jakieś sześć - siedem lat. Powód był bardzo smutny i trudny, bo zmarła babcia. Domy należały do niej, więc po jej odejściu do jej synów — mojego taty i jego brata — dwa domy. Tata z wujkiem dogadali się, że jeden (wujek) zostaje w tym pierwszym, a drugi (tata) przeprowadza się do tego tu.
Więc zaczął się remont.
Bywałam tu w trakcie odnawiania domu. Pamiętam pana, który tu pracował, super fachowca. Dobra robota, kawa i grające w trakcie pracy radyjko — klasyk. Nie wiem, czy on nawet nie pomieszkiwał tu w trakcie remontu. Pamiętam fruwający wszędzie styropian z czasu, kiedy ocieplano dom.
Dostałyśmy z Klaudią pokoje na górze. Pamiętam kłótnie o nie, która ma dostać który. Wcześniej, w poprzednim domu, spałyśmy w jednym pokoju na łóżku piętrowym — Klaudia na górze, ja na dole. Tutaj oba pokoje miały swoje korzyści. Z **[[jednego->KLAUDIA6]]** można było wyjść na **[[taras->TARAS6]]**, duży i wyłożony czarną papą, **[[drugi->JULIA6]]** posiadał wnękę w ścianie, w której się spało, więc był przez to nieco większy. No i oczywiście rozważałyśmy każde za i przeciw, ale ostatecznie padło na to, że ja dostałam pokój z wnęką, a Klaudia z wyjściem na taras. Własny pokój był dla mnie czymś niesamowitym, fajnie mieć miejsce tylko dla siebie, ale czułam też związaną z tym niepewność. Prawdę mówiąc bałam się tam na początku spać. Wcześniej, kiedy mieszkałyśmy razem, rodzice mieli swój pokój zaraz za ścianą. Tutaj nie dość, że miałam być sama, to jeszcze od rodziców odgradzało nas piętro. To duża zmiana, z którą musiałam się oswoić.
Mgliście pamiętam stopniowe zmienianie się domu. Przyjeżdżaliśmy na budowę i obserwowaliśmy te metamorfozy. Wymianę wanny, wymianę kafelków, kładzenie nowej podłogi. Miałam wpływ na niektóre rzeczy. Na przykład na to, jak będzie wyglądała podłoga w **[[moim pokoju->JULIA6]]**. Parkiet w **[[gościnnym->GOSCINNYII6]]** i **[[jadalni->JADALNIAII6]]** jest ułożony w takie jakby rozety, natomiast **[[u mnie->JULIA6]]** w kwadraty. Wybierałam też meble do **[[mojego pokoju->JULIA6]]**.
Wymieniony został dach. Później malowane były ściany. Na początku chyba głównie na biało. Chociaż **[[kuchnia->KUCHNIA6]]** miała jakiś taki kolor… beżowy? Kawowy? Takie cappuccino.
Później czekaliśmy już tylko na meble. **[[Kuchnia->KUCHNIA6]]** była robiona na zamówienie, bo jest niewymiarowa. W ogóle ten dom jest dość krzywy. Jak się przystawiało suwmiarkę, to nigdy nie było idealnie prosto. Tak to pamiętam. W każdym razie przyszły meble, do kuchni, do sypialni, jadalni. I w pewnym momencie dom został ukończony. Ale byliśmy tam znacznie wcześniej.
Pamiętam pierwszą noc w domu. Nie wszystko było gotowe, część mebli kupiona ale nieustawiona, część dopiero miała przyjechać. Ściany niepomalowane, jeszcze przed wyborem koloru. I ta pierwsza noc — spałyśmy we trzy, moja mama, moja siostra i ja — na wielkim materacu w pokoju **[[gościnnym->GOSCINNYI6]]**. Taty chyba był w pracy. Na nocną zmianę? W każdym razie dokładnie pamiętam ten moment, ekscytację i kładzenie się na tym materacu. A może to była rozkładana kanapa? Wyprowadzka z tamtego domu była dla mnie dosyć trudna. Byłam z nim związana. Miałam z niego dużo wspomnień, takich najwcześniejszych, dziecięcych. Ale wiedziałam, że ten dom niesie ze sobą wiele korzyści. Super podwórko, więcej miejsca, no i swój pokój. Więc pamiętam i lęk, i ekscytację.*
***
~~JA~~
Początek okresu naszego domu, rodziców i naszego, to czas, kiedy się do niego wprowadziliśmy, prawda?
~~KLAUDIA~~
Tak.
~~JA~~
Jak to wspominasz?
~~KLAUDIA~~
Ja miałam wtedy jedenaście lat, prawda?
~~JA~~
Jakoś tak.
~~KLAUDIA~~
Dla mnie to było w sumie smutne wydarzenie, bo lubiłam tamten dom. Miałam jedenaście lat, więc właściwie powoli zaczynał się dla mnie okres nastoletni, natomiast całe dzieciństwo i wszystkie miłe wspomnienia były związane z poprzednim domem. Zabawy, znajomi, piaskownica, basen. Był wujek, był nasz kuzyn. Wspominam to jako bardzo dobry czas. A tutaj... No, to nie było miejsce, za którym przepadałam. Kojarzyło mi się mrocznie, ciemno i nieprzyjemnie, ponieważ wcześniej babcia tutaj chorowała.
~~JA~~
A nasz remont coś zmienił?
~~KLAUDIA~~
Odnowiliśmy ten dom i nieco się zmieniło. Było świeżo, biało. Ale nadal za nim nie przepadałam. Pamiętam ten pierwszy czas bycia tutaj, że było pusto, nie było mebli, a mi było smutno, że zostawiliśmy tamtą rodzinę i jesteśmy teraz tutaj — sami.
~~JA~~
Pamiętasz może konkretny moment przeprowadzki?
~~KLAUDIA~~
Takiego jednego konkretnego to nie. Pamiętam jeżdżenie i szukanie posadzek. Ale takiego pierwszego dnia w nowym domu nie mam w pamięci. A ty?
~~JA~~
Ja właśnie mam.
~~KLAUDIA~~
Jak to wyglądało?
~~JA~~
Pamiętam pierwszą noc. Przyjechaliśmy tu i mieliśmy nocować po raz pierwszy. Spałyśmy we trzy z mamą na materacu w pokoju **[[gościnnym->GOSCINNYI6]]**. Nie było wszystkich mebli, ale już tu byliśmy. Nie pamiętam gdzie był wtedy tata.
~~KLAUDIA~~
No to ja zupełnie czegoś takiego nie pamiętam. Owszem, mam wspomnienie, że było tu mało mebli. Było pusto, aż słyszało się echo.
~~JA~~
Pamiętasz wybór pokoi?
~~KLAUDIA~~
Od początku obie chciałyśmy **[[ten pokój z wnęką->JULIA6]]**. Ale potem rodzice chyba zadecydowali, że ty dostaniesz **[[ten->JULIA6]]**, a ja **[[ten drugi, z tarasem->KLAUDIA6]]**.
~~JA~~
Czyli ty chciałaś **[[ten z wnęką->JULIA6]]**?
~~KLAUDIA~~
Tak.
~~JA~~
Ja pamiętam te dyskusje na temat tego, która zajmie który pokój, ale zostało mi w głowie, że ja chciałam **[[ten z tarasem->KLAUDIA6]]**.
~~KLAUDIA~~
Ja pamiętam, że obie chciałyśmy wnękę.
~~JA~~
Śmieszne.
Pamiętasz nastrój przeprowadzki? Mówisz, że nie chciałaś się przeprowadzać.
~~KLAUDIA~~
Z jednej strony chciałam, bo w końcu miałam mieć swój pokój. Ale z drugiej było mi smutno. Wolałabym, żeby wujek z rodziną przeprowadził się tutaj, a my żebyśmy zostali tam. No ale nie było takiej opcji. Było mówione, że oni na pewno nie będą chcieli się przenosić, że albo my, albo nikt.
~~JA~~
A koniec historii naszego domu? Dla ciebie.
~~KLAUDIA~~
Myślę, że zaraz po śmierci mamy. Wynajęłam mieszkanie i się przeprowadziłam.
~~JA~~
No tak, ty zrobiłaś to dość szybko.
~~KLAUDIA~~
Tak. Potem jeszcze wyjechałam do Hiszpanii, to już w ogóle.
~~JA~~
No tak.
~~KLAUDIA~~
Mam dużo złych wspomnień związanych z tym miejscem. Dom nie kojarzy mi się z ciepłem. Raczej z chorobą i przykrymi wydarzeniami. Stąd może taka chłodna relacja z miejscami i brak dobrych wspomnień.
~~JA~~
Teraz też?
~~KLAUDIA~~
Mam wrażenie, że odkąd wprowadziliśmy się z Piotrkiem i Małą, wyczuwa się tutaj inną energię. Nasza relacja, to, że tyle między nami ciepła i miłości, to wszystko sprawia, że jest tutaj jak w naszym pierwszym domu. W tym my zaczęłyśmy iść każda w swoją stronę, zaczęłyśmy dojrzewać, więc to normalne, że relacje nie były tak silne.
Teraz jest tutaj inaczej. Myślę, że dajemy temu miejscu wiele dobrego. Szczególnie, że pojawiło się dziecko, a razem z nim dużo świeżości, radości i zachwytów nad tym, co widzi, bo wszystko jest dla niej nowe. I to się wszystkim udziela.
~~JA~~
Tak, bardzo. Któreś miejsca lubisz szczególnie?
~~KLAUDIA~~
**[[Taras->TARAS6]]**. Położyliśmy tam sztuczną trawę, więc jest znacznie przyjemniej. Spędzamy tam znacznie więcej czasu niż spędzało się, kiedy nasza rodzina tutaj mieszkała.
Za **[[kuchnią->KUCHNIA6]]** nadal nie przepadam, bo nadal jest ciemna. Muszę powiedzieć Piotrkowi, żeby ściął te drzewa, to będzie wpadać więcej światła.
Lubimy **[[jadalnię->JADALNIAII6]]** i **[[gościnny->GOSCINNYII6]]**. Odnowiliśmy je, jest tam pianino, na którym Piotrek często gra.
Lubię nasz pokój. Dawną **[[moją sypialnię->KLAUDIA6]]**. Dużo książek, zabawki Małej. Bardzo przyjemnie. No i jest tam wyjście na **[[taras->TARAS6]]**.
***
~~JA~~
Ten dom wybudowała babcia, prawda?
~~TATA~~
Nie.
~~JA~~
Nie?
~~TATA~~
Nie. Babcia wybudowała od początku ten drugi dom.
W ogóle, jeśli chodzi o babcię, to była to niesamowicie energiczna kobieta. Bez przerwy musiała coś załatwiać. Wyrzucali ją oknem — wchodziła kominem. Ja kompletnie za nią nie nadążałem.
Pamiętam, że byłem w wojsku, miałem dwadzieścia jeden lat, no i matula przyjechała i powiedziała, że kupuje dom z działką.
~~JA~~
Ten dom?
~~TATA~~
Tak. Wyglądał wtedy trochę inaczej. Mniejszy i bez **[[garażu->GARAŻ6]]** z **[[tarasem->TARAS6]]** na górze.
~~JA~~
Nie było **[[garażu->GARAŻ6]]**?
~~TATA~~
Nie było. Był nieduży domek, który babcia rozbudowała. Tutaj mieszkało wcześniej starsze małżeństwo, od którego babcia kupiła ten dom. Za dwa tysiące dolarów.
~~JA~~
Naprawdę?
~~TATA~~
Kiedyś to miało inną wartość, ale brzmi nieźle, prawda? Tak było. Pamiętam, jak przyjechałem tu na samym początku. Wtedy, tu, gdzie jest **[[ogród->OGRÓD6]]**, był jeden wielki sad. Jabłka, gruszki, morele, brzoskwinie, śliwki. Wszystko. Z tego została nam tylko jabłonka.
~~JA~~
Nasza jabłonka.
~~TATA~~
Tak.
Zamysłem babci było, żeby tam kiedyś coś nowego postawić. Miejsce jest.
~~JA~~
Ten zamysł ty przejąłeś, bo temat budowy czegoś w miejscu **[[ogrodu->OGRÓD6]]** pojawia się właściwie od zawsze.
~~TATA~~
Dokładnie. I myślę, że jeszcze powstanie.
Więc babcia wycięła drzewa. Potem dobudowała **[[garaż->GARAŻ6]]** i **[[taras->TARAS6]]**, a razem z nimi **[[kuchnię->KUCHNIA6]]** i **[[łazienkę->ŁAZIENKA6]]**.
~~JA~~
**[[Piwnica->PIWNICA6]]** była wcześniej?
~~TATA~~
Tak, **[[piwnica->PIWNICA6]]** to jest stary element, przejęty po poprzednich właścicielach.
~~JA~~
Ile ten dom może mieć lat?
~~TATA~~
Przypuszczam, że osiemdziesiąt parę. Fundamenty robione są ze starej, pełnej cegły. Takiej wypalanej. I trzymają się całkiem nieźle. Babcia, kiedy remontowała ten dom, dała na fundamenty jeszcze trzy klamry.
~~JA~~
Klamry?
~~TATA~~
No tak, że się spina fundamenty, żeby nie było pęknięć. Wszystko się ściska taką metalową konstrukcją.
~~JA~~
I nie ma pęknięć.
~~TATA~~
Nie ma. Wszystko się trzyma.
Więc od tego się zaczęło. Potem babcia zrobiła na górze pokoje. Wyglądało to trochę inaczej, niż jest teraz. Tam, gdzie na stropie jest uskok, była ściana. W miejscu tych skosów. I tam były pokoje, znacznie mniejsze od tych waszych.
~~JA~~
Mieszkałeś tam?
~~TATA~~
Tak. Wróciłem z wojska i zamieszkałem z rodzicami. Mój pokój, to był obecny **[[twój->JULIA6]]**. Spałem we wnęce. No i mieszkałem tam do momentu założenia z mamą rodziny i przeprowadzenia do pierwszego domu — kilka ulic dalej. A rodzice zostali tu.
~~JA~~
Wujek mieszkał cały czas w tym pierwszym?
~~TATA~~
Tak.
~~JA~~
Lubiłeś ten dom w czasach, kiedy mieszkałeś z dziadkami?
~~TATA~~
Myślę, że tak. Wiesz, ze względu na pracę ostatecznie dużo tam nie przebywałem. Po wyjściu z wojska miałem prawo jazdy na autobusy. Zatrudniłem się w ZHP jako kierowca i jeździłem z harcerzami na drugi koniec Polski, w Bieszczady, w Tatry, i siedziałem tam dwa miesiące. Bez przerwy w ruchu.
~~JA~~
Można powiedzieć, że ten dom wtedy był dla ciebie domem przejściowym.
~~TATA~~
Tak.
~~JA~~
Co z niego pamiętasz?
~~TATA~~
Rodzice mieli duży kurnik?
~~JA~~
Tu był kurnik?
~~TATA~~
No. I to olbrzymi. Za domem, za tą siatką, gdzie zaczyna się kolejna działka.
~~JA~~
Tam przy boisku?
~~TATA~~
Tak. Z tym polem, na którym stoi teraz boisko to też jest ciekawa historia. Jeden z największych popełnionych błędów.
~~JA~~
To znaczy?
~~TATA~~
Jakoś tak to było, że w pewnym momencie mogliśmy kupić ten cały teren za sześć tysięcy złotych.
~~JA~~
Co ty mówisz?
~~TATA~~
No tak.
~~JA~~
Tam, gdzie teraz jest boisko?
~~TATA~~
Tak, cały ten teren. Ale nikt tego nie zrobił. Ja byłem młody, ciągle mnie nie było, matula średnio się do tego garnęła. I przepadło. Duży błąd.
Ale to przeszłość. Potem wprowadziliśmy się tutaj my. W pierwszym domu mieszkaliśmy dłuższy czas. Potem, wiadomo, najpierw umarł dziadek. Później niestety babcia zachorowała i też odeszła. I dom został pusty.
~~JA~~
I wtedy my się tu przeprowadziliśmy.
~~TATA~~
Nie od razu. Dom stał pusty przez jakieś dwa lata.
~~JA~~
Czyli nie od razu?
~~TATA~~
Nie. Ja cały czas się zastanawiałem, czy przeprowadzać się tu, czy dobudować piętro w tym pierwszym domu. Ale doszedłem do wniosku, że przeprowadzka jest lepszym rozwiązaniem.
~~JA~~
Dlaczego?
~~TATA~~
Duży wpływ na decyzję miało to miejsce. Bo ono ma swój klimat. Duże podwórko, cisza, spokój. No i ta wolna przestrzeń, na której można coś budować.
Więc zacząłem remontować.
~~JA~~
Czyli ty to wszystko sam remontowałeś?
~~TATA~~
Częściowo tak, ale nie byłem w stanie oczywiście wyremontować wszystkiego. Mieliśmy z mamą dość konkretną wizję tego, co trzeba zrobić, więc były zrywane podłogi, robione nowe wylewki i tak dalej. W trakcie zmieniałem trzy ekipy remontowe, bo odwalały dziadowszczyznę. Sześć centymetrów różnicy w pionie między jedną a drugą ścianą to trochę przesada.
~~JA~~
Ja mam poczucie, że ten dom generalnie jest dosyć krzywy.
~~TATA~~
Ściany są równe na szczęście.
Zaczęliśmy robić remont. Pomagał nam mój kolega — Sergiej. Nie wiem, czy pamiętasz.
~~JA~~
Pamiętam. Pamiętam radio, które później było u nas, które było cały czas włączone, kiedy on pracował.
~~TATA~~
Tak. I on pomagał mi robić **[[łazienkę->ŁAZIENKA6]]**, **[[kuchnię->KUCHNIA6]]**. Jako pierwszy zwrócił uwagę, że tamci odwalają fuszerkę, więc z tamtą ekipą się rozstałem. Jakieś zamieszanie było z kwestiami finansowymi, ale na szczęście wszystko miałem zapisane, ile komu zapłaciłem, więc nie dałem się naciągnąć. Kolejna ekipa robiła wylewki na górze. Jak przyjechaliśmy z wujkiem zobaczyć jak to wygląda, to sami zrezygnowali.
~~JA~~
Jak to?
~~TATA~~
No tak żeśmy na nich runęli, bo znowu wszystko było krzywo. Potem wszystko kończył Sergiej. Powoli sobie dłubał. Później już sam kończyłem, gipsowanie i tak dalej. Myślę, że całkiem nieźle to wszystko wyszło. Pare rzeczy bym teraz poprawił, ale jak na totalnego laika, nie było źle.
~~JA~~
Jaki był kolor domu, kiedy się wprowadziliśmy?
~~TATA~~
Żółty. A dach był pokryty srebrną papą.
~~JA~~
Potem ocieplałeś dom. I on został szary. Miał być malowany, ale nigdy nie został.
~~TATA~~
To jest nigdy niedokończona sprawa. Ale może kiedyś będzie.
~~JA~~
Pamiętam, jak ocieplaliśmy ten dom i wszędzie było mnóstwo styropianu.
~~TATA~~
Po ociepleniu spojrzałem na dom i zobaczyłem, że dach kończy się równo ze ścianami. Pomyślałem sobie „Boże, jak to źle wygląda”. No i doszedłem do wniosku, że trzeba zrobić dach. Więc został zrobiony i ocieplony dach z blachodachówki.
Pewnie tego nie pamiętasz, ale jak nie było podbitki w dachu, to tam się strasznie dużo wróbli zagnieździło. Jak na wsypie, wszędzie wróble.
~~JA~~
Czyli dom stał się domem dla ptaków?
~~TATA~~
Tak.
~~JA~~
Ja pamiętam też gniazda os.
~~TATA~~
Osy też były. Osy i szerszenie.
~~JA~~
Pamiętasz, jak urządzaliście z mamą wnętrze?
~~TATA~~
Tak. Tutaj nie było problemów, bo byliśmy we wszystkim raczej zgodni. Wybraliśmy podłogi, kupiliśmy meble do waszych pokojów. Do **[[gościnnego->GOSCINNYI6]]** i **[[jadalni->JADALNIAI6]]** wstawiliśmy meble z pierwszego domu.
**[[Kuchnia->KUCHNIA6]]** była kupiona pod zabudowę, zamówiona u jednego gościa spod Radomia, który robił meble z litego dębu. Ale na początku, zanim je zrobił, stały same sprzęty: zmywarka, lodówka, piekarnik i cała reszta. I czekaliśmy, aż meble przyjadą. Ten facet robił je z własnej dębiny, suszył, przygotowywał. Przekroczył termin pięciokrotnie, ale w końcu przyjechał, zamontował i tak powstała **[[kuchnia->KUCHNIA6]]**.
Łazienka była robiona według projektu mamy. Pojechaliśmy na Trakt Lubelski kupić hiszpańską glazurę.
No powoli się to wszystko zapełniało.
~~JA~~
Czyli jak się wprowadziliśmy, to było tutaj raczej pusto?
~~TATA~~
Pusto. Jak mówię, **[[kuchnia->KUCHNIA6]]** była łysa przez pewien czas. **[[Łazienka wiadomo->ŁAZIENKA6]]**, wykończona wcześniej. **[[Sypialnie->SYPIALNIA6]]** na dole robił na później ten sam człowiek od mebli kuchennych. Fajny, ale nieterminowy. Ale na początku stały tam meble z naszego poprzedniego domu.
~~JA~~
Jak wspominasz moment wprowadzenia się? Był jakiś lęk związany z tym?
~~TATA~~
Lęku nie było. Jedynie ten dylemat, czy budować piętro, czy się przeprowadzać. Tutaj, wiadomo, cały dom z **[[ogrodem->OGRÓD6]]** miał być nasz. Ale trzeba było poważny remont przeprowadzić i to tego dotyczyła ta decyzja. Ale ją podjęliśmy. Z wujkiem się dogadałem finansowo, my schodzimy stamtąd, on pomaga nam trochę tutaj. Dogadaliśmy się. I zaczęliśmy robić.
~~JA~~
Myślisz, że to była dobra decyzja?
~~TATA~~
Tak. Dobre posunięcie. Jedyne słuszne.
~~JA~~
Klaudia nie pamięta konkretnego dnia przeprowadzki. Ma wspomnienie, że jak się wprowadziliśmy, to było tutaj pusto.
~~TATA~~
Było.
~~JA~~
Ja pamiętam pierwszą noc tutaj. Spałyśmy we trzy, mama, Klaudia i ja na takim wielkim materacu w **[[pokoju gościnnym->GOSCINNYI6]]**.
~~TATA~~
To nie był materac, tylko rozkładane łóżko przywiezione z poprzedniego mieszkania.
~~JA~~
No tak. Faktycznie.
~~TATA~~
Taka duża kanapa, która po rozłożeniu tworzyła szerokie łóżko. Zresztą mieliśmy ją tam przez jakiś czas, bo **[[pokój gościnny->GOSCINNYI6]]** był naszą sypialnią. A na początku wy nie miałyście łóżek, bo łóżko piętrowe przywieźliśmy z tamtego domu dopiero później. Zresztą to twoje nadal **[[u ciebie->JULIA6]]** jest.
~~JA~~
Tak. Część tego piętrowego.
~~TATA~~
No właśnie.
~~JA~~
Pamiętam to łóżko. Ja spałam na dole, Klaudia na górze.
~~TATA~~
Tak.
~~JA~~
Na tej części, która stoi w **[[moim pokoju->JULIA6]]** są zresztą nadal stare naklejki i napisy. „Emilka tu spała”. To górna część tego piętrowego, prawda?
~~TATA~~
Tak. Dolnej prawie nie ma. To znaczy jest rozebrana na deski.
~~JA~~
A ty pamiętasz konkretny moment naszej przeprowadzki?
~~TATA~~
Było tak, że wszystko sobie przygotowaliśmy. Wujek pożyczył samochód ciężarowy i przewieźliśmy nim wszystkie rzeczy z tamtego domu. To była sobota, dobrze pamiętam. Część rzeczy rozłożyliśmy, część stała nieporozkładana, ale już byliśmy. Dwa dni później pojechaliśmy po meble do waszych pokojów.
~~JA~~
A wy na początku nie spaliście w **[[sypialni->SYPIALNIA6]]**?
~~TATA~~
Nie, bo facet, ten spod Radomia, u którego zamówiliśmy meble, jeszcze nie robił nam sypialni. Dopiero jakiś czas później.
~~JA~~
A jakbyś miał wyznaczyć początek i koniec historii naszego domu?
~~TATA~~
Początek to nasze przeniesienie się tutaj. Po kolei wszystko układaliśmy, kombinowaliśmy co ulepszyć, co zrobić i tak dalej. To był początek, kiedy zaczęliśmy mieszkać sami, każda z was miała swój pokój, gdzie mogła sobie żyć. Chociaż wiem, że na początku nie czułyście się tutaj dobrze, zwłaszcza ty. Nie wiem, czy pamiętasz…
~~JA~~
Ja się bałam mojego pokoju.
~~TATA~~
Pokoju i dzielnicy. Dokuczały ci dzieci z bloków przecież.
~~JA~~
Tak?
~~TATA~~
No tak. Pamiętam, że ja tam interweniowałem, dużo rozmów z rodzicami i tak dalej.
~~JA~~
No tak, pamiętam.
~~TATA~~
Ale jakoś się ułożyło.
~~JA~~
Ja głównie pamiętam, że się bałam ciemności w **[[moim pokoju->JULIA6]]** i bałam się tam spać.
~~TATA~~
No ewenementem było to, że ty spałaś z mamą, a ja w **[[twoim pokoju->JULIA6]]**. Więc właściwie to był cały czas mój pokój, dopóki nie wyrosłaś.
~~JA~~
To prawda.
~~TATA~~
No a koniec historii to wiadomo. Niestety. Odejście mamy.
~~JA~~
Tak.
~~TATA~~
Myślę, że to był taki początek końca. Później ciebie nie było, Klaudii nie było. Zostałem sam. Niby człowiek był, ale był taki… Sama wiesz.
~~JA~~
Wiem.
~~TATA~~
Nie wiem, czy pamiętasz, że wy cały czas mówiłyście, że nie widzicie możliwości, żeby tu kiedykolwiek mieszkać. Zwłaszcza Klaudia. Więc były plany, żeby po prostu to sprzedać i kupić wam coś gdzie indziej.
Trudny czas.
~~JA~~
Bardzo trudny. I silne przeżycia dla nas wszystkich.
~~TATA~~
Oczywiście to było związane z tym, ile żeście przeszły. Że każde wejście do domu się z tym kojarzyło.
Więc tak. Tamtem moment to był koniec tego etapu. Wspomnienia cały czas wracały i potrzebny był czas, żeby w jakiś sposób sobie tę rzeczywistość nową ułożyć. Ale tak myślę, z perspektywy czasu, że jestem zadowolony, że tego nie sprzedaliśmy. Bo ta historia domu jest cały czas otwarta.
~~JA~~
Ten dom się też teraz intensywnie zmienia.
~~TATA~~
Sprzedaż byłaby błędem. Zresztą zawsze wam powtarzam, że cokolwiek by się działo w życiu, to to miejsce jest zawsze alternatywą. Przyjeżdżasz, wchodzisz, mieszkasz. To miejsce cały czas na was czeka.
~~JA~~
Ja będąc na studiach bardzo to odczułam i doceniałam, kiedy miałam dokąd wrócić.
~~TATA~~
Myślę, że to bardzo ważne, żeby mieć takie miejsce.
Zresztą to tak, jak Klaudia i Piotrek, kiedy musieli się w półtora dnia wyprowadzić z mieszkania. Przyjechali tutaj, chociaż mówili, że tylko na chwilę.
~~JA~~
Ale osiedli.
~~TATA~~
Piotrkowi też się tu spodobało. Bycie samemu sobie. Wiadomo, są plusy i minusy mieszkania w domu. Trzeba robić. Jak coś się zepsuje, to trzeba naprawić. I ważne, żeby poznawać dom. Wiedzieć, co, gdzie i jak.
~~JA~~
Ty wiesz. Znasz ten dom.
~~TATA~~
Znam, znam. Jak coś się dzieje, to zawsze wiem, gdzie szukać. Za każdym razem, jak Piotrek dzwoni, to mówię: „weź to, rusz tam, stuknij tu” i tak dalej. Przez tyle lat człowiek się nauczył.
~~JA~~
Zmienił byś tutaj coś?
~~TATA~~
**[[Taras->TARAS6]]**. Jest źle zrobiony, bo jest wyżej niż **[[pokój Klaudii->KLAUDIA6]]**, z którego się tam wchodzi. To mnie strasznie drażni i zawsze drażniło. Ale nie miałem do końca na to wpływu, bo to dziadkowie budowali. Na dobrą sprawę trzeba by ten cały pion wyburzyć i zrobić głębiej wejście do **[[garażu->GARAŻ6]]**. Bo teraz przez to, że jest, jak jest, **[[kuchnia->KUCHNIA6]]** jest taka niska, ma dwa metry dziesięć, a nie dwa czterdzieści. To mi się nie podoba. **[[Taras->TARAS6]]** jest totalnie złą konstrukcją. Tak samo zresztą jak **[[schody->SCHODY6]]**.
~~JA~~
Oj tak. Nierówne i strome.
~~TATA~~
Nierówne, strome i krzywe. Każdy stopień ma inny wymiar.
~~JA~~
Niejedna osoba się stamtąd ześlizgiwała.
~~TATA~~
Ludzie, którzy to robili, byli jakąś pomyłką. Babcia zresztą też ze dwa czy trzy razy ekipę budowlaną zmieniała. Jak jej nie było, to jej cement podbierali. Trzeba było pilnować.
~~JA~~
Coś jeszcze byś zmienił?
~~TATA~~
Myślę, że dach można było inaczej skonstruować. Pociągnąć go w stronę podjazdu i dobudować ścianę. Piękny salon z kuchnią mógłby z tego być. Ale jak to robiliśmy, to znowu była kwestia dylematu. I postanowiłem zrobić to tak, żeby wyglądało w miarę, bo cały czas miałem w głowie myśl, że lepiej zainwestować kiedyś w budowę czegoś nowego. Ze starego nowego nie zrobisz, dlatego to zostało zrobione tak, żeby dało się normalnie mieszkać, ale też żeby nie zabierać tej wolnej przestrzeni z przodu, z której kiedyś mogło coś być. Nadal przecież może.
~~JA~~
Jak się czujesz tutaj teraz?
~~TATA~~
Dużo się w tym domu działo. Teraz jest okres, muszę przyznać, że schodzi ze mnie powietrze i napięcie. Jest wnuczka, dzieją się nowe rzeczy, zrobiłem huśtawkę. Człowiek zwyczajnie odżywa.
Klaudia zaprosiła ostatnio ludzi na urodziny. Więc znowu jakaś uroczystość się tutaj zadziała.
~~JA~~
Pierwsza od dawna.
~~TATA~~
Przez długi czas siedziałem tutaj sam z psem. Ale potem powoli zaczęło się dziać.
~~JA~~
Tak, znowu rodzinne spotkania. Babcia, która się przełamała po tylu latach…
~~TATA~~
Tak. Babcia nie chciała wracać po tych wszystkich przeżyciach. Bardzo nam wtedy pomogła. Dała z siebie wszystko.
W tym domu działo się dużo dobrych rzeczy. Też dużo takich, których byśmy nie chcieli. Dom ma długą i burzliwą historię, ale koniec końców, kiedy do niego przyjeżdżam, to się bardzo dobrze w nim czuję. Nie mam żadnego problemu.
Historia tego domu się nie kończy. Będzie szła dalej. Macie jakieś plany związane z tym miejscem, co mnie bardzo cieszy. Często jest tak, że rodzice umierają, dom zostaje, marnieje i nie ma się kto nim zająć. A tutaj widać, że ktoś przejmie pałeczkę. To bardzo budujące. Też kiedy widzę, jak młodzi sobie działają…
~~JA~~
Mała sobie chodzi.
~~TATA~~
Tak. Super. To miejsce cały czas żyje i to jest najważniejsze.
~~JA~~
Działacie sobie w **[[ogródku->OGRÓD6]]**.
~~TATA~~
Klaudia wycina drzewa.
~~JA~~
Trzeba jej przemówić do rozsądku, bo zaraz wszystkie wytnie.
~~TATA~~
No zobaczymy.
~~JA~~
Co się stało z tą choinką?!
~~TATA~~
Musisz z nią pogadać. Niech się zdecyduje, którą stronę bierze — z domem czy bez domu. Bo ja nadal będę was namawiał, żebyście coś tu stawiały.
~~JA~~
Wiem, wiem.
~~TATA~~
Na wszystko przyjdzie czas. **[[Twój pokój->JULIA6]]** to nadal **[[twój pokój->JULIA6]]**. Jest i możesz tam wrócić kiedy tylko zechcesz. Odnawiany był nawet przecież. Nawet przyłożyłaś do tego rękę.
~~JA~~
Malowałam ściany. Trzeba będzie uporządkować tę wnękę.
~~TATA~~
Usiądziemy i ogarniemy. Łóżko wystawi się na OLX, każdy z pocałowaniem ręki weźmie. Takie łóżka są teraz na czasie.
~~JA~~
No tak.
~~TATA~~
Jeszcze mi się przypomina, że wujek wam kiedyś zrobił kołyskę z drewna.
~~JA~~
Taką dużą?
~~TATA~~
Taką dużą.
~~JA~~
Pamiętam ją.
~~TATA~~
Pamiętasz?
~~JA~~
Pamiętam, że stała później w **[[ogrodzie->OGRÓD6]]** i kwiatki w niej były zasadzone.
~~TATA~~
Później tak. Poszła na dwór. Góralska kołyska.
~~JA~~
Pamiętam ją. Piękna była.
***
*To jest mój dom.
Teraz mieszkają w nim moja siostra ze swoim mężem i roczną córeczką.
Wtedy mieszkaliśmy tu we czwórkę: moja mama, mój tata, moja siostra i ja.
To był mój dom i zaczynał się dla mnie przy **[[rudej bramie->BRAMA6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51276617473/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [na zewnątrz]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51276617473_9b724bfde6_o.jpg" width="700" height="730" alt="Dom 6 [na zewnątrz]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Schody. Bardzo dziwne. Idą najpierw prosto, w stronę domu, potem skręcają i pną się wzdłuż i wzwyż ściany. W połowie jest mały podest i wejście do domu, ale można iść dalej. Robi się jeszcze bardziej krzywo i stromo, ale przy odrobinie odwagi można dostać się na **[[taras->TARAS6]]**.
Schody są szare, zrobione z czegoś w rodzaju mieszkanki kamieni i betonu. I krzywe. Są przede wszystkim krzywe.
Idąc nimi mija się okno do **[[jadalni->JADALNIAII6]]**. Zawsze można było, i można nadal, spojrzeć, czy ktoś tam jest i co robi.*
***
~~JA~~
Po wyjściu z **[[garażu->GARAŻ6]]** można przejść przez **[[ogródek->INTYMNY6]]** i wejść na schody.
~~TATA~~
Schody, to jest druga, po **[[tarasie->TARAS6]]**, rzecz, która jest w tym domu zła. Tak.
~~JA~~
Bo krzywe?
~~TATA~~
Krzywe, nierówne… No źle zrobione. Trzeba by je wyburzyć i postawić na nowo.
~~JA~~
Stara barierka.
~~TATA~~
Tak. Schody są takie, a nie inne. Klaudia chce je przebudować i myślę, że słusznie. Trzeba to zrobić.
~~JA~~
Ale ja je trochę lubiłam. Lubiłam z nich zeskakiwać. Też kojarzą mi się z tym, że przy tym półpięterku jest okno, z którego widać **[[salon->JADALNIAII6]]**. Zazwyczaj tam zerkałam wchodząc.
~~TATA~~
Tak, tak. Pierwsze, co się robi, to zagląda się do tego okna. Ja też tak mam.
~~JA~~
Jeszcze jakieś skojarzenia ze schodami?
~~TATA~~
Odśnieżanie. Bez przerwy odśnieżanie. I na schodach, i na **[[podjeździe->OGRÓD6]]**.
~~JA~~
Też mam w pamięci obraz ciebie ciągle odśnieżającego przed domem i na schodach.
~~TATA~~
No właśnie.
~~JA~~
Mi się schody kojarzą jeszcze z siedzeniem i rozmawianiem przed drzwiami wejściowymi.
~~TATA~~
To fakt. Siedzenie na schodkach na **[[taras->TARAS6]]** i gadanie.
~~JA~~
Fajne miejsce do tego.
***
*Jesteś na schodach. W ich połowie jest wejście do domu, do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ6]]**. Na końcu jest **[[taras->TARAS6]]**. Schodząc na dół znajdziesz się w **[[intymnej części ogrodu->INTYMNY6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51276617473/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [na zewnątrz]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51276617473_9b724bfde6_o.jpg" width="700" height="730" alt="Dom 6 [na zewnątrz]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Taras. Wchodzi się tu albo z **[[pokoju Klaudii->KLAUDIA6]]**, albo przez **[[schody wejściowe->SCHODY6]]**.
Duża przestrzeń. Była na początku pokryta czarną papą, która latem strasznie się nagrzewała.
To miejsce kojarzy mi się z opalaniem się mojej siostry. Klaudia opalała się na olej, bo twierdziła, że na olej najlepiej bierze.
Teraz jest tu inaczej. Na papie położona jest sztuczna trawa, jest to wszystko bardzo ładnie zaaranżowane. Za płotem są wysokie drzewa, które bez problemu tu sięgają, więc to miejsce jest też nieźle zalesione. Bardzo przyjemnie.*
***
~~JA~~
A taras?
~~KLAUDIA~~
Kojarzy mi się z opalaniem. Że chodziłam tam się opalać. Chociaż teraz to bardziej uczęszczane miejsce. Jest trawa. Udomowiliśmy tę przestrzeń.
~~JA~~
A pamiętasz jaka była wcześniej powierzchnia?
~~KLAUDIA~~
Papa. Czarna.
~~JA~~
Pamiętasz na co się opalałaś?
~~KLAUDIA~~
To znaczy? A, że na olej? Tak, było tak. Ty też się tam opalałaś i też na olej.
~~JA~~
Oczywiście. Ty mi powiedziałaś, że najlepiej jest się opalać na olej. Pamiętam dokładnie to opalanie. Z kim, kiedy i w jakich strojach kąpielowych.
~~KLAUDIA~~
A w sensie, że ze znajomymi jakimiś?
~~JA~~
Tak, tak.
***
~~TATA~~
Z tarasu mniej korzystaliśmy.
~~JA~~
Tak. Był dość niewykorzystanym miejscem.
~~TATA~~
Ale to ze względu na to, że mieliśmy ten **[[kącik przy schodach->INTYMNY6]]** z drzewami, które nas odgradzały. Mogliśmy sobie odpoczywać tam, przez co taras poszedł w odstawkę.
~~JA~~
Był pokryty papą, która latem bardzo się nagrzewała.
~~TATA~~
Tak.
~~JA~~
Jakieś jeszcze skojarzenia?
~~TATA~~
Taras zawsze spędzał mi sen z powiek. Przez jego konstrukcję — to, że jest wyżej, niż poziom **[[pokoju Klaudii->KLAUDIA6]]**. Zastanawiałem się, co z tym zrobić, ale każdy, kogo pytałem o radę, mówił, że trzeba to zburzyć. No nic nie zrobimy. Obniżyć tego nie obniżymy, bo **[[kuchnia->KUCHNIA6]]** nie może być jeszcze niższa. Trzeba z tym żyć.
~~JA~~
Oglądało się stamtąd fajerwerki.
~~TATA~~
Tak, fajerwerki tak. Teraz Klaudia jakoś udomawia to miejsce. Jest zielona trawka, trochę mebli, które Piotrek skręcił z palet. Bardzo fajnie się tam robi.
***
*Jesteś na tarasie. Można stąd iść albo do **[[pokoju Klaudii->KLAUDIA6]]**, albo zejść na **[[schody wejściowe->SCHODY6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51277472770/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [góra]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51277472770_f9ee4b4772_o.jpg" width="711" height="1000" alt="Dom 6 [góra]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest pokój Klaudii.
Na początku, zanim się tu wprowadziliśmy, była bitwa o pokoje. W sumie nie wiem, jak doszło do decyzji, że ten pokój jest Klaudii, a **[[tamten->JULIA6]]** będzie mój. Ona jest trzy lata starsza, więc na tamtym etapie miała na pewno siłę przebicia starszości, ale z drugiej strony, ja na pewno też chciałam postawić na swoim, szczególnie, że przez tyle lat to ona spała na górze na łóżku piętrowym.
Główną zaletą tego pokoju jest wyjście na **[[taras->TARAS6]]**. Nie było na szczęście tak, że pokój jest Klaudii, więc wstęp na **[[taras->TARAS6]]** ma tylko ona. Kiedy nie było jej w domu, to po prostu wchodziłam, a jak była, to pukałam i też nie było problemu, żeby wejść. Można było też dostać się na **[[taras->TARAS6]]** od zewnątrz — **[[schodami wejściowymi->SCHODY6]]**.
Jeśli chodzi o pokój, nie pamiętam wielu szczegółów jego wystroju. Wiem, że miałyśmy takie same niebieskie lampki biurkowe, takie długie, z regulowaną wysokością.
Zazdrościłam też Klaudii widoku na to pole za domem.
Pokój był na początku zielony.
Moja siostra w tym pokoju też malowała. Miała sztalugę, to pamiętam.
Miałyśmy z Klaudią tak, że czasem podbierałyśmy sobie nawzajem rzeczy. Wchodziłam do jej pokoju i bez pytania zabierałam jakieś ubranie. Później gdzieś w tych ciuchach szłam, a ona potrafiła do mnie zadzwonić z tekstem: CZY TY MASZ MOJE SPODNIE NA SOBIE?! WRACAJ DO DOMU NATYCHMIAST!!! Strasznie się wkurzała. Ale ona chyba też zabierała moje rzeczy, więc była w tym jakaś równowaga.
Pokój jest bardzo jasny rano. Okna wychodzą na wschód, a Klaudia zawsze miała z tym problem, kiedy w wakacje co świt słońce świeciło jej prosto w twarz i było turbo gorąco. Ja u siebie miałam całkiem przyjemnie i chłodno, a potem przez cały dzień świeciło mi słońce, więc wychodziłam tutaj na plus. Potem zostały zamontowane rolety, więc to nie miało aż takiego znaczenia.
Teraz na środku jest dwuosobowe łóżko, bo ten pokój, to teraz sypialnia Klaudii i Piotrka. Wcześniej była tutaj chyba rozkładana kanapa. Obok łóżka stoi łóżeczko mojej siostrzenicy, jest też tutaj szafka z jej rzeczami. Bujak, do którego można ją wsadzić, kiedy płacze.
Teraz też wchodzę inaczej do tego pokoju, przez to, że już tu nie mieszkam. Nie wchodzę ukradkiem i po cichu, albo udając, że trzask drzwi jej pokoju to trzask drzwi mojego.*
***
~~KLAUDIA~~
Z przedpokoju na górze można wejść do mojego pokoju. Jest na poddaszu, więc strop jest dość nisko, no i są skosy. Najbardziej kojarzy mi się ze spotkaniami z koleżankami, które do mnie przychodziły. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy.
~~JA~~
Pamiętasz, jaki miał kolor na początku?
~~KLAUDIA~~
Chyba zielony. Ty miałaś niebieski, a ja zielony.
~~JA~~
To mi się zgadza.
~~KLAUDIA~~
I tam też było pusto. Później, pamiętam, kupiliśmy meble, ja z dołu jakieś dwa fotele sobie przyniosłam, żeby moje koleżanki miały gdzie siedzieć.
~~JA~~
Z dołu, czyli z **[[garażu->GARAŻ6]]**?
~~KLAUDIA~~
Tak. Takie PRL-owskie po babci. Było też łóżko rozkładane. Ustawiane w różnych miejscach.
~~JA~~
Ta kanapa z poprzedniego domu?
~~KLAUDIA~~
Tak. Tak to pamiętam. I te różne koleżanki, które mnie odwiedzały. Różne, w zależności od okresu, o którym byśmy mówiły.
~~JA~~
Masz jakieś szczególne wspomnienia z tego miejsca?
~~KLAUDIA~~
No właśnie to są te spotkania ze znajomymi. Stół, fotele i rozmowy. Później też picie wina. Tak mi się kojarzy. To był w ogóle okres nawiązywania relacji i przyjaźni, ale głównie z osobami z zewnątrz.
~~JA~~
Ja mam wspomnienie z zabieraniem sobie nawzajem rzeczy. Ja zabieram twoje spodnie z twojego pokoju, a potem ty dzwonisz do mnie i mówisz, żebym natychmiast wracała do domu i oddała ci je oddała.
~~KLAUDIA~~
Jak o tym mówisz, to rzeczywiście, coś sobie przypominam. Że podbierałyśmy sobie różne ubrania. Ale nie pamiętam co to było konkretnie.
~~JA~~
A dobrze ci się tam spało?
~~KLAUDIA~~
Tak.
No i było wyjście na **[[taras->TARAS6]]**.
***
~~JA~~
A pokój Klaudii?
~~TATA~~
W pokoju Klaudii na dobrą sprawę nie działo się dużo. Pamiętam, że stała tam wieża.
~~JA~~
Tak. Czarna wieża.
~~TATA~~
No. Ale mało sie tam działo.
~~JA~~
A wcześniej co było w tym pokoju? Zanim zamieszkaliśmy.
~~TATA~~
To był pokój w pewnym sensie gościnny. Było jakieś łóżko, kanapa. Te pokoje były też wynajmowane.
***
*Jesteś w pokoju Klaudii. Za Tobą wyjście do **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJ GÓRA6]]**, po lewej stronie wyjście na **[[taras->TARAS6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51277472770/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [góra]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51277472770_f9ee4b4772_o.jpg" width="711" height="1000" alt="Dom 6 [góra]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To był mój pokój.
Pamiętam, że miałyśmy wpływ na urządzenie naszych pokoi. Na przykład na to, jak będzie wyglądała podłoga. Nie pamiętam, w jakim sklepie meblowym kupiliśmy meble dla mnie i Klaudii, ale wiem, że chciałam, żeby szafa miała drzwiczki z mlecznymi szybami. I taka została kupiona.
Wchodziło się przez drzwi z szybką — plastikową i jakby pokarbowaną. Pokój nie był zamykany na klucz.
Pokój był na początku niebieski. Sama wybrałam ten kolor. Przed wyprowadzką, czyli wyjazdem na studia, był różowo-fioletowy.
Po lewej stronie jest włącznik światła. Obok szafa z jasnego brązowego drewna, taka na wieszaki. Bardzo często miałam fazę na układanie ubrań według kolorów. Wisiały kolejno na wieszakach: czerwone, różowe, fioletowe, granat, niebieski i tak dalej. Potem oczywiście wszystko się pieprzyło, bo odkładałam rzeczy nie tam, gdzie powinnam. Wieszaków było zawsze dużo.
Dalej szafa z mleczną szybą, za którą były książki, figurki i inne duperele. Biżuteria, perfumy i tak dalej. Na dole były szuflady, w jednej majtki, skarpetki i rajstopy, w drugiej spodnie.
Pewnego razu bawiłam się z przyjaciółką w „Zatrzęś mną, taką mam chętkę, zatrzęś mną, na galaretkę” — kręciłyśmy się na fotelu śpiewając to i w pewnym momencie walnęłam stopą w tę mleczną szybę w szafce, a ona się zbiła. Więc drzwiczki zostały wyciągnięte i potem stała tu szafa bez drzwiczek.
Za tą szafką był taki regalik-narożnik, na którym też były książki, figurki, czasami jakaś ramka ze zdjęciem. Wszystkie meble z tego samego drewna. W tym regaliku półki miały kształt kawałka pizzy.
Obok stało biurko, też do kompletu. W nim dwie szafki, a w nich głównie zeszyty do szkoły. Ale też komiksy, słuchawki, płyty. A na biurku komputer. Wcześniej było tak, że Klaudia miała swój komputer, ale on się zestarzał i został kupiony drugi. Na początku funkcjonowały dwa, ale i tak z mojego korzystano częściej, bo był zwyczajnie lepszy. Też tata na nim grał, więc potrzebował dobrego procesora i innych podzespołów. Razem z komputerem stał tutaj monitor, a później też drukarka. Pod blatem szuflada na klawiaturę i myszkę.
Tata spędzał w moim pokoju bardzo dużo czasu właśnie ze względu na komputer. Dużo grał w gry. Czasami, kiedy z jakiegoś powodu nie przychodził, było mi wręcz dziwnie, że tu nie siedzi i nie gra. Sama nie lubiłam jakoś specjalnie grać, może czasami w Różową Panterę. Za to przepadałam za oglądaniem czyjejś gry. Tata grał w różne strzelanki i nawalanki, a ja to obserwowałam.
Po prawej stronie od drzwi stała szafka-barek, a na niej klatka z chomikiem.
Za nią wnęka. Nigdy nie było do niej drzwi, później tylko wisiała zasłonka w formie kolorowych frędzelków, którą dostałam w prezencie od siostry.
Za wejściem do wnęki jest wyjście na mały **[[balkon->BALKON6]]**. W nim fioletowo-różowe firanki uszyte przez mamę.
Obok wejścia na **[[balkon->BALKON6]]** jest okno, pod oknem stała kanapa. Okno wychodzi na ulicę. Widziałam przez nie dom sąsiadów. Później układ pokoju się zmienił i stało pod nim biurko.
Potem w pokoju stała też bieżnia. Przez większość czasu przy ścianie, tam, gdzie stała szafka z chomikiem. Ale kiedy miała być używana, rozkładało się ją na środku pokoju. Z tej bieżni oglądałam filmu na komputerze. Zazwyczaj bez dźwięku, bo przez bieżnię i tak nie było nic słychać. Więc robiłam sobie trening operatorki, z oglądania samego obrazu. Bardzo różne filmy tu oglądałam, Felliniego na przykład. Albo „Przełamując fale”.
W pewnym momencie w pokoju pojawił się manekin, przyniesiony przez mamę z firmy, w której pracowała. Ubierałam go, przypinałam mu różne rzeczy, robiłam na nim sukienki.
Tutaj też tańczyłam. Tutaj śpiewałam. Jezu, ile oni mnie musieli słuchać… Śpiewałam tę samą rzecz tysiąc razy, nagrywałam to, przerywałam, powtarzałam.
Kiedyś znalazłam z moją przyjaciółką Olą czerwoną włóczkę i postanowiłyśmy ją rozwinąć na cały pokój. Więc cały pokój był poprzecinany czerwonymi liniami, między którymi później przechodziłyśmy, bawiąc się w unikanie laserów.
Były tutaj też dwa materace. Kiedy przychodziły do mnie koleżanki na noc, rozkładało się obok siebie te materace i spało razem. Miałam też dużo misiów i przytulanek.
Pamiętam, że kiedyś spędzałam tu sylwestra z moją przyjaciółką Asią — piłyśmy szampana Piccolo, malowałyśmy się i jadłyśmy przygotowane wcześniej przez nas desery z bitą śmietaną.
W tym pokoju czułam się dobrze, ale były elementy, które nie do końca mi pasowały. Meble, kiedy zmienił mi się gust. Okno mogłoby być większe. Były też momenty, kiedy nie lubiłam wnęki, bo była ciemnym miejscem. Czasami super się tam spało, czułam się jak w jakiejś jaskini. Świetna akustyka, zwłaszcza, kiedy padał deszcz i słychać było krople uderzające o dach. Ale czasem mnie wkurzała. Na przykład przez to, że nie była wykończona, że nadal cała wyłożona była tymi starymi deskami. W pokoju denerwowała mnie też po części obecność komputera, bo w jakimś sensie ten pokój przestawał być przez niego moim pokojem. Wszyscy tu przesiadywali. Ale z drugiej strony nie chciałam, żeby komputer był gdzieś indziej.
Zaczęłam też wyrastać z łóżka. Stawało się dla mnie za ciasne, bo to nadal było pojedyncze łóżko, część piętrowego, w którym spałyśmy z Klaudią w poprzednim domu. Ale nigdy nie dorobiłam się nowego. Łóżko zresztą często było przeze mnie nieużywane. Przenosiłam się ze spaniem na kanapę. Kanapę później wyrzuciliśmy. Nie podobała mi się. Była niebiesko-żółta, niebieska z żółtymi elementami. Strasznie niewygodna, twarda i bez podłokietników.
W ogóle na początku nie lubiłam tutaj spać. Lubiłam ten pokój w dzień, ale w nocy się go bałam. Był na piętrze, ja nie byłam przyzwyczajona do spania w samotności, no i jeszcze ta wnęka, mroczna i ciemna. I potwór, który — byłam przekonana — był pod łóżkiem. Stąd to chodzenie do **[[sypialni rodziców->SYPIALNIA6]]**.
Ale w tym pokoju też przełamywałam te lęki.
W dzieciństwie bardzo często bawiłam się tutaj sama. Rozkładałam sobie po całym pokoju lego, lalki Barbie, ludziki i tworzyłam światy. Układałam miasto na przykład. Potrafiłam tak siedzieć godzinami. Więc to miejsce kojarzy mi się też z intymnością.
W pewnym momencie czułam, że będę tam wracać, ale jednocześnie pojawiła się we mnie ogromna potrzeba oczyszczenia tego pokoju. Z mebli, z tego, że jest różowy. Bez tego, kiedy znowu bym tam zamieszkała, czułabym się, jakby mnie ktoś zamknął w za małej walizce. Różowy pokój ze słonikami na półkach, dziecięcymi naklejkami na łóżku i pluszakami… Poczułam, że nie mogę sentymentalizować i rzeczywiście go oczyścić.
Więc w wakacje dwa lata temu wyleciały wszystkie meble poza biurkiem. Wszystkie. Jakiś plakat został zdarty, bieżnia została sprzedana, pokój przemalowany. Teraz jest butelkowozielony. Sama malowałam, świetna sprawa. Tata powiedział mi co i jak, naklejałam taśmy, wszystko pokryłam folią malarską i pomalowałam ten pokój. Podłoga została ta sama. Gdzieniegdzie ma ślady używania, uwypuklenia i wytarcia, ale w sumie jest w porządku.
Miałam kupować meble, ale nie zdążyłam, bo w międzyczasie zmieniły się moje plany życiowe. Klaudia wstawiła tu łóżko, które mieli z Piotrkiem wcześniej. Z ciemnego drewna, dosyć duże. Stoi na środku. Materac był tu wcześniej, bo w któreś święta moja siostra chciała, żebym została po wigilii na noc.
Teraz jest tu dość pusto. Wszystkie graty, które nie zostały wyrzucone, znajdują się we wnęce. Sterta rzeczy na tym starym łóżku z naszego pierwszego domu. Na nim naklejki ze „101 dalmatyńczyków” i napis „Emilka tu spała”. Ale dobrze, że nie zostało wywalone. To ważny obiekt.
Wnęka zmieniła się w studio nagraniowe. Piotrek wstawił tam sobie mikrofon i kiedy potrzebuje coś nagrać, robi to tam, bo to miejsce ma świetną akustykę.
Ten pokój jest nadal nazywany moim pokojem. Pokój Julii. Moja siostra i tata też tak na niego mówią. Kiedy przyjeżdżam i Piotrek tam pracuje, to zawsze przeprasza mnie za to, że zajął to pomieszczenie. Nadal są tam moje rzeczy, stoi tam mój komputer, o którym cały czas się mówi, że trzeba z niego zgrać rzeczy.
Jest jeszcze dużo pracy z oczyszczeniem tego miejsca. Chciałabym zrobić to w te wakacje. Nie mogę już patrzeć na wnękę wypełnioną tymi wszystkimi rzeczami. Irytuje mnie to, że zaczęłam odnawianie pokoju i tego nie skończyłam. Będę spokojniejsza, jakkolwiek będzie ta przestrzeń nazywana, kiedy zostanie wyczyszczona z tych artefaktów przeszłości.
Chociaż dziwnie się wchodzi do pustego pokoju. Jest teraz zupełnie czymś innym, przez to, że wiele rzeczy zostało usuniętych, zmienionych, wyrzuconych.
Kiedy tu przyjeżdżam, wchodzę tylko na chwilę. Nie spędzam tu dużo czasu. Kiedyś naturalnym dla mnie było, że przyjeżdżam do domu i siedzę w swoim pokoju. Teraz czuję, że to bardziej przyjeżdżanie w gości do Klaudii i Piotrka, więc czuję, że nie nie miejscu jest zamykanie się, włączanie muzyki i leżenie przez kilka godzin.
Patrzę na ten pokój z sentymentem. Widzę, jak się zmienił. Zdziwiło mnie na przykład to łóżko z materacem, ale dzięki niemu to miejsce jest znowu pokojem, a nie pomieszczeniem z biurkiem i komputerem. Można tu na chwilę zamieszkać.*
***
~~KLAUDIA~~
W tym pokoju jest wnęka. To bardzo fajne miejsce. Na początku spałaś często z mamą, więc tata spał tutaj. I pamiętam, jak chrapał.
~~JA~~
Tata bardzo głośno chrapie.
~~KLAUDIA~~
Tak. Też grał często na komputerze. W ogóle komputer to też skojarzenie związane z tym pokojem. Przychodziłam z niego korzystać.
Tak. Wnęka i komputer.
~~JA~~
Ja spałam często poza wnęką, bo się jej trochę bałam. Była fajną jaskinią, ale czasem zbyt mroczną. Więc wynosiłam materac na zewnątrz i spałam na środku pokoju.
~~KLAUDIA~~
Był kiedyś duży materac na środku, coś takiego pamiętam.
~~JA~~
Był wykładany, kiedy ktoś u mnie nocował.
~~KLAUDIA~~
Rzeczywiście.
~~JA~~
Masz jakieś uczucia związane z tym pokojem?
~~KLAUDIA~~
Nie mam złych czy dobrych. Przychodziło się tam i grało. Chociaż to w sumie całkiem przyjemne wspomnienia.
***
~~JA~~
To jest jasny pokój, prawda?
~~TATA~~
Myślę, że tak. Chociaż jednym z błędów było niezrobienie większej ilości okien. Oprócz tych, które macie, powinny być okna na tych skosach.
~~JA~~
Toby było super.
~~TATA~~
Spędzałem tu najwięcej czasu.
~~JA~~
Jaki miał kolor na początku?
~~TATA~~
Biały.
~~JA~~
A nie niebieski?
~~TATA~~
Niebieski tak, ale nie na początku.
~~JA~~
Nie?
~~TATA~~
Na początku wszystko pomalowaliśmy na biało. Potem był niebieski, taki morski. Potem inne kolory.
~~JA~~
Różowy.
~~TATA~~
Tak, był róż.
~~JA~~
A kłóciłyśmy się o wybór pokoju?
~~TATA~~
Wydaje mi się, że nie. Klaudia miała tylko pretensje, że ty, przez wnękę, masz więcej miejsca. I tyle. Kłóciłyście się bardzo dużo, ale o to akurat nie.
~~JA~~
Spędzałeś w tym pokoju dużo czasu.
~~TATA~~
Był tam komputer. I był przyczyną wielu przepychanek w kolejce do korzystania z niego.
~~JA~~
Dużo osób tam bywało.
~~TATA~~
Tak. Ty zresztą się często złościłaś, kiedy na nim grałem, mimo, że siedziałaś we wnęce. Nawet jak miałem słuchawki, to ci to przeszkadzało.
~~JA~~
Bo komputer głośno chodził.
~~TATA~~
Jak grałem w gry, to wiadomo, że głośno chodził. W ogóle, grałem wtedy bardzo dużo. We wszystkie gry, które wychodziły. We wszystkie strzelanki. Później mi to przeszło.
~~JA~~
Ale pamiętam moment, że się przyzwyczaiłam do tego.
~~TATA~~
Ale był moment, kiedy codziennie było: „WYŁĄCZ TO!!!””. „Dobrze, dziecko, jeszcze pięć minut…”. „MAMOOO!!!”. „Dobra, już wyłączam”.
~~JA~~
Tak było.
~~TATA~~
Tak było.
~~JA~~
Ten pokój kojarzy ci się pozytywnie?
~~TATA~~
On zawsze mi się dobrze kojarzył. To był kiedyś mój pokój. Później, kiedy my tu zamieszkaliśmy, to było miejsce, w którym się przesiadywało. W zasadzie drugie po **[[pokoju gościnnym->GOSCINNYII6]]**. Właśnie ze względu na komputer. Więc to też było, siłą rzeczy, miejsce spotkań.
***
*Jesteś w moim pokoju. Za Tobą wyjście do **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJ GÓRA6]]**. Po prawej wyjście na **[[balkon->BALKON6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698442/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [dół]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698442_84ff524363_o.jpg" width="701" height="1000" alt="Dom 6 [dół]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj jest tak zwany pokój gościnny. Przestrzeń telewizyjna. Po prawej stronie, na półce w rogu, stoi telewizor.
Przed nim jest fotel — miejsce mojego taty. Od zawsze kojarzy się z nim. Często, kiedy wracałam do domu i patrzyłam ze schodów wejściowych przez okno do jadalni, widziałam, że tata siedzi i sobie coś ogląda. To jest po prostu fotel taty. Ale kojarzy mi się też z mamą, bo mam wspomnienia, jak mama w nim siedzi, a ja siedzę za nią i ją masuję, albo bawię się jej włosami, miziam i tak dalej. Często miałyśmy takie interakcje, że ona po prostu siedziała, a ja siedziałam za nią i ją głaskałam.
Był też taki czas, że zamiast fotela stało tutaj specjalne łóżko. Leżała w nim mama i oglądała sobie coś na TV.
Po lewej stronie od telewizora stoi kanapa - narożnik. Brązowawa, dziwny kolor. Do kompletu z fotelem. Oba meble są miękkie. Nie wiem, z czego są zrobione. Kanapa jest odrapana przez psa.
Przy kanapie jest stolik kawowy, niski, więc można położyć na nim nogi, ale też dość upierdliwy, bo stoi blisko kanapy, a jest ciężki, więc jeśli chcesz usiąść, to musisz przeciskać się między stolikiem a kanapą.
Po lewej stronie stoi oszklona szafka. Stoją tam jakieś kryształy, ale też książki mamy i taty. Przedziwne te książki. Od lektur szkolnych po atlasy ptaków, które zawsze lubiłam wyciągać i przeglądać. Na niektórych malowałam. Na dole też są szafki, gdzie znajdują się materiały krawieckie mamy, guziki, gazety i inne duperele. Te szafki są zamykane na kluczyki, bardzo to lubiłam. Lubiłam do nich zaglądać, przeglądać te rzeczy i szperać w nich.
To miejsce jest też punktem widokowym, skąd można zobaczyć, kto do nas przyjechał. I można to zrobić będąc niezauważonym, bo w oknie są zasłonki. Z tego pokoju widać ulicę i **[[bramę->BRAMA6]]**.
Z tym miejscem wiąże się tez historia, jak kiedyś przypałętał się do mnie mały kotek. Po prostu przyszedł za mną do domu. Siedziałam z nim w tym pokoju i prosiłam, żeby mógł zostać. Ale nie mógł. Chadzał sobie tutaj i był słodki.
Pamiętam też oglądanie telewizji, wspólne, albo samotne. Często, kiedy szłam na rano do szkoły, wstawałam o szóstej i oglądałam zawsze tę samą serię programów: Power Rangers, Gęsią skórkę i jakiś odcinek kreskówki z Cartoon Network. I jak się kończyły, to szłam do szkoły. Lubiłam to robić, taki mój rytuał telewizyjny.*
***
~~JA~~
To, co mi się kojarzy z tym pokojem, to fotel. Ten, czy poprzedni. To był zawsze twój fotel.
~~TATA~~
To był mój fotel.
~~JA~~
Siedziałeś w nim. W niedziele oglądaliśmy tu często telewizję wspólnie.
~~TATA~~
Tak, dużo się siedziało. I w ogóle kupa ludzi się tu mieściła. Robiliśmy przecież imprezy do czterdziestu osób. Sam się zastanawiam, jak to było możliwe.
~~JA~~
Pamiętam Sylwestra.
~~TATA~~
Tak.
Ale wiadomo, w tym pokoju odeszła też mama. I to z tym on się kojarzy. Pomimo upływu lat, człowiek nadal to przeżywa. Niestety, taka prawda. Ale życie toczy się dalej, nic nie zrobimy. Mama zresztą nieraz wspominała, że chciałaby widzieć, jak sobie radzicie. Rozmawialiśmy o tym dużo. Bardzo was kochała i jest to fakt niezbity.
~~JA~~
Byłeś wtedy bardzo dzielny.
***
*Jesteś w pokoju gościnnym. Wcześniej było tutaj **[[coś innego->JADALNIAI6]]**. Za Tobą jest przejście do **[[jadalni->JADALNIAII6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698442/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [dół]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698442_84ff524363_o.jpg" width="701" height="1000" alt="Dom 6 [dół]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*W kuchni stoją drewniane meble, zrobione na wymiar. Dębowe. Za rogiem, po prawej stronie, stoi stół, a przy nim krzesła. Nie mieliśmy w zwyczaju tutaj jadać.
Mama miała później tutaj swoją maszynę do szycia i zrobiło się z tego jej miejsce pracy.
Okno wychodziło na pustą przestrzeń, którą mamy za domem. Teraz jest tam boisko.
Ściany w kolorze cappuccino. Często zachlapane mlekiem, które wstrząsałam w niedomkniętym kartonie, chcąc zrobić pianę do kawy.*
***
~~JA~~
Kuchnia?
~~KLAUDIA~~
Przechodnie miejsce. Dosyć ciemne, jak **[[łazienka->ŁAZIENKA6]]** i **[[przedpokój->PRZEDPOKÓJ6]]**.
~~JA~~
Pamiętasz kolory ścian?
~~KLAUDIA~~
Biały.
~~JA~~
Ściany były białe?
~~KLAUDIA~~
Potem się zmieniały. Były brązowe, ale to już w czasie, kiedy wróciłam z Hiszpanii.
~~JA~~
Czyli na początku były białe.
~~KLAUDIA~~
Dokładnie.
~~JA~~
Ja pamiętam je w kolorze kawy z mlekiem. Cappuccino.
~~KLAUDIA~~
No coś takiego później było.
~~JA~~
Kojarzysz kuchnię jako miejsce spotkań między nami?
~~KLAUDIA~~
Właśnie bardziej mam jej wspomnienie jako miejsca przechodniego. Trochę w klimacie akademiku. Ktoś coś ugotował, coś zabrał, zrobił swoje i poszedł w swoją stronę.
~~JA~~
Raczej funkcjonalne miejsce.
~~KLAUDIA~~
Tak.
~~JA~~
Właśnie ja nie pamiętam, żebyśmy tam kiedykolwiek razem jadali.
~~KLAUDIA~~
Bo nie jadaliśmy.
~~JA~~
W jadalni zresztą też nie.
~~KLAUDIA~~
Tak. W poprzednim domu to się działo. On kojarzy mi się z więzią i wspólnymi czynnościami. Tutaj nasze życia działy się bardziej osobno. Każdy sobie.
~~JA~~
W jakimś stopniu tak.
~~KLAUDIA~~
W tym pierwszym domu przecież gotowałyśmy z mamą, piekłyśmy ciastka…
~~JA~~
Lepiłyśmy pierogi na święta.
~~KLAUDIA~~
Tutaj każdy poszedł w swoją stronę.
~~JA~~
No i stół w kuchni jest tym bardziej ciekawy, bo można by było przy nim jeść, ale się nie jadło. Stał nieużywany. Ktoś jadł w swoim pokoju, ktoś przy telewizorze w **[[gościnnym->GOSCINNYII6]]**…
~~KLAUDIA~~
Tak. Bo to jest tak, że niestety ten dom nie kojarzy mi się z ciepłem. Stąd pewnie to dominujące skojarzenie z zimnem w **[[łazience->ŁAZIENKA6]]** i kuchni… Każda osoba była tutaj w czymś własnym. Relacje budowałyśmy na zewnątrz, nie tutaj.
***
~~TATA~~
Na początku kuchnia stała pusta. Czekaliśmy, aż ten gość spod Radomia przywiezie meble i zamontuje. W końcu przywiózł i zamontował. Bardzo dobre te meble. Jak się patrzy na takie zwykłe, paździerzowe, to po kilku latach zawsze się coś z nimi dzieje. Tu coś rozwarstwi, tu rączka odpadnie… A te meble to są meble na sto lat. Nic się z nimi nie dzieje i podejrzewam, że nie będzie działo. Lite drewno. Szkoda, że straciłem kontakt do tego faceta. Świetną robotę wykonywał.
~~JA~~
Jakie masz skojarzenia z kuchnią?
~~TATA~~
Kuchnia wiąże się z tym, że spędzało się tu dużo czasu.
~~JA~~
Ty akurat dużo gotowałeś.
~~TATA~~
Dużo się gotowało, dużo siedziało. Rozmowy, nie rozmowy. Mama tam szyła przecież.
~~JA~~
Kuchnia jest dosyć niska, prawda?
~~TATA~~
Niska. Kuchnia i łazienka, ze względu na ten nieszczęsny taras.
~~JA~~
Kuchnia mi się kojarzy z plamami od mleka na ścianach. Bo robiłam sobie piankę do kawy i zawsze wszystko dookoła było pochlapane.
~~TATA~~
Tak, często trzeba było odnawiać, bo było zapaćkane.
JA
Jaki kolor miała kuchnia na początku?
~~TATA~~
Na początku był biały. Tak, jak teraz.
~~JA~~
Potem się zmieniał.
~~TATA~~
Potem zażyczyłyście sobie czerwoną kuchnię. W kolorze wiśni.
~~JA~~
Było jeszcze cappuccino.
~~TATA~~
Było.
~~JA~~
Tam jest mało światła, prawda?
~~TATA~~
Tak. Pomieszczenie niskie, dookoła drzewa, więc mało światła tam wpada.
~~JA~~
I w kuchni, i w przedpokoju trzeba było zapalać światło w dzień, żeby cokolwiek zrobić.
~~TATA~~
Jarzeniówka obok okapu się non stop świeciła.
~~JA~~
w dzień i w nocy.
~~TATA~~
Cały czas. Byłem zaskoczony, jak po dwudziestu latach wymieniałem tę żarówkę. „Boże! Nie świeci?!”. Po dwudziestu latach się przepaliła.
~~JA~~
Mam wspomnienia późnych powrotów do domu, o trzeciej czy czwartej w nocy. W kuchni zawsze się świeciło.
~~TATA~~
Myślę, że nadal się świeci.
~~JA~~
Tak?
~~TATA~~
Tak. Klaudia też je zostawia. I dobrze. Widocznie taka tradycja.
~~JA~~
No tak. Tak samo wiecznie grające radio.
~~TATA~~
Zawsze.
~~JA~~
I też w nocy.
~~TATA~~
Cały czas włączone. Ściszone do minimum, ale włączone.
~~JA~~
Czyli kuchnia kojarzy ci się z rozmowami.
~~TATA~~
Myślę, że spędzaliśmy tam dużo czasu.
***
*Jesteś w kuchni. Można stąd iść do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ6]]** albo do **[[przejścia przy schodach na górę->PRZEJŚCIE6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698442/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [dół]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698442_84ff524363_o.jpg" width="701" height="1000" alt="Dom 6 [dół]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Pamiętam, że wcześniej, zanim była tu **[[jadalnia->JADALNIAII6]]**, stał tutaj telewizor. Pod oknem. Po lewej od wejścia były szafy z ciemnego drewna. Kanapa stała naprzeciwko telewizora, ale nie mam pojęcia jak wyglądała. To była inna niż ta, która jest teraz w gościnnym.
Na początku, zaraz po przeprowadzce, tutaj właśnie spałyśmy, mama, Klaudia i ja, na wielkim materacu.*
***
~~KLAUDIA~~
Nie pamiętam, jak to wyglądało. Jak przebiegały zmiany w obrębie tych dwóch pokoi. Po drodze na pewno przyszły meble, które zostały zamówione jak babcia przyjechała ze Stanów.
~~JA~~
Ja pamiętam, że telewizor był najpierw tutaj, gdzie jest **[[jadalnia->JADALNIAII6]]**. A stół był w **[[drugim pokoju->JADALNIAI6]]**.
~~KLAUDIA~~
Tak?
~~JA~~
Tak, tak.
~~KLAUDIA~~
Tak, rzeczywiście. Ale nie pamiętam, co się działo w **[[tym drugim->JADALNIAI6]]**. Też nie mamy za bardzo zdjęć z tego okresu, żeby spojrzeć i sobie to ułożyć. A nie zmieniło się to przecież szybko. Babcia przyjechała, jak ja miałam osiemnaście lat, po siedmiu latach od wprowadzenia się.
~~JA~~
A te poprzednie meble? One nie były takie lakierowane?
~~KLAUDIA~~
Były. One przyszły tu z naszego poprzedniego domu. Ale nie pamiętam, gdzie stały.
***
~~TATA~~
Najpierw się wchodzi do jadalni.
~~JA~~
Jak to było z tym zamienianiem pokoi? Bo one się w pewnym momencie zamieniły miejscami, prawda?
~~TATA~~
Na samym początku to pierwsze pomieszczenie było taką naszą sypialnią.
~~JA~~
No tak.
~~TATA~~
A ten drugi pokój był **[[jadalnią->JADALNIAI6]]**, ze stołem i krzesłami. Potem doszliśmy do wniosku, że taki układ nie ma sensu, że lepiej jest, kiedy najpierw wchodzi się do **[[jadalni->JADALNIAII6]]**, a potem do **[[pokoju wypoczynkowego->GOSCINNYII6]]**. Tu sobie siedzimy, a jeśli ktoś chce, może iść dalej, usiąść na kanapie przed telewizorem.
~~JA~~
Czyli tam, gdzie teraz jest **[[jadalnia->JADALNIAII6]]**, było najpierw łóżko?
~~TATA~~
Tak. Tam była sypialnia, aż ten człowiek od **[[kuchni->KUCHNIA6]]** nie zrobił nam tych mebli drewnianych. I zrobiliśmy pokój przejściowy ze stołem. Tak z mama postanowiliśmy, że najpierw będzie **[[jadalnia->JADALNIAII6]]**, a potem **[[pokój wypoczynkowy->GOSCINNYII6]]**. Ale do tego czasu mieliśmy tu sypialnię, bo w nasza późniejsza sypialnia też nie była jeszcze zrobiona.
~~JA~~
Na początku były tutaj te meble z poprzedniego domu, prawda?
~~TATA~~
Tak. Duże, pufiaste kanapy, te, co później spaliliśmy. Olbrzymie, szerokie, zajmujące mnóstwo miejsca. Pół pokoju.
~~JA~~
Tak, tak, pamiętam. Wielkie to było
~~TATA~~
I wtedy z reguły było tak, że spałyście tutaj we dwie z mamą, a ja na górze, w **[[twoim pokoju->JULIA6]]**. Bo nie chciałaś spać sama. Z drugiej strony był tam komputer, więc nie było to takie straszne. Przynajmniej sobie pograłem.
~~JA~~
Co ci się jeszcze kojarzy z tą przestrzenią z wtedy?
~~TATA~~
Mam wspomnienia choroby mojej mamy. Babcia zachorowała na chorobę Parkinsona. Człowiek sobie nie zdaje sprawy, jak cholernie ciężką chorobą jest Parkinson.
~~JA~~
I babcia leżała właśnie w tym pierwszym pokoju, w którym teraz jest **[[jadalnia->JADALNIAII6]]**.
~~TATA~~
Tak. W pierwszym pokoju, tam babcia spała.
~~JA~~
Ja też to pamiętam.
~~TATA~~
Z kobiety, która była niezwykle żywiołowa, wszędzie sobie poradziła, zrobiła się zupełnie bezradna. I to była pierwsza tragedia, którą żeśmy przeszli. Druga, czego się w życiu nie spodziewałem, to choroba mamy.
~~JA~~
Dwie mocne rzeczy. I wiążą się właśnie z tymi dwoma pomieszczeniami.
~~TATA~~
Przypominam sobie, jak przyjeżdżałem do babci i spędzałem tu z nią bardzo dużo czasu.
A później mama. Wiadomo, wyglądało to zupełnie inaczej.
~~JA~~
Tak.
~~TATA~~
Będąc w tym domu nie da się nie przypominać sobie o osobach, które tu były, które się kochało i które tu odchodziły.
***
*Później była tutaj **[[jadalnia->JADALNIAII6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698442/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [dół]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698442_84ff524363_o.jpg" width="701" height="1000" alt="Dom 6 [dół]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj zaczyna się przestrzeń podzielona na dwa pokoje. Pierwszy to jadalnia. Drugi — jakby przedłużenie pierwszego — to **[[pokój gościnny->GOSCINNYII6]]**. Z jednego do drugiego przechodzi się przez szerokie przejście bez drzwi.
Na samym początku układ był nieco inny. Tutaj był **[[pokój gościnny->GOSCINNYI6]]**, a tam **[[jadalnia->JADALNIAI6]]**. Po jakimś czasie je zamieniono.
Tutaj jest jadalnia, w której rzadko kto je. Na środku stół — drewniane jajo. Nie wiem, czy to to samo, które było w poprzedniej **[[jadalni->JADALNIAI6]]**. Chyba tak. Rodzice zamawiali wszystkie meble u tego samego gościa. Ale nie jestem pewna w stu procentach. Dookoła stołu krzesełka, chyba cztery. Tutaj odbywały się wigilie, swego czasu co roku wigilia Bożego Narodzenia była u nas. Zawsze udawało nam się zbudować tu taką ciepłą atmosferę. Ten dom jest do tego idealny. Nie jest za wielki, żeby wszyscy mogli się rozejść do swoich kątów, ale też nie za mały, żeby nie dało się wstać od stołu. Pod oknem zawsze stała choinka, którą ubierałyśmy z siostrą.
Pod ścianą po prawej stronie stoją szafki z ciemnego drewna. Wciąż są tam rzeczy mojej mamy. Ubrania, ale też gazety "Burdy", tony wykrojów i szablonów do szycia — to wszystko ze względu na jej zawód. W jednej szafce są albumy ze zdjęciami. W innej kasety, jakieś gry, dokumenty, papiery. Obok szafka, w której było zawsze jakieś wino i zastawa stołowa. To nie były wysokie szafki, ale na górze raczej nie stało zbyt wiele rzeczy. Moje zdjęcie w ramce, zdjęcie Klaudii i tyle. Może czasem jakiś kwiatek.
W oknie, które jest naprzeciwko wejścia, były firanki. Raczej nie było zasłon. Teraz są. Przy oknie na metalowym podnóżku stała też róża, dosyć wysoka i rozłożysta.
Na ścianie obraz. Jakiś pejzaż z jeziorem i drzewami. Nic specjalnego.
Ten pokój kojarzy mi się tez z rozpakowywaniem paczek z Ameryki, które wysyłała moja babcia.
Mam też wspomnienie korepetycji z angielskiego, które odbywały się przy tym stole. Bliżej drzwi siedział nauczyciel, a naprzeciwko niego ja i moja koleżanka.
Najwcześniejsze wspomnienie z tego miejsca, to leżąca na kanapie babcia. Ale to jeszcze z czasów, kiedy to nie był nasz dom.*
***
~~JA~~
Co powiedziałabyś o tym pokoju jako jadalni?
~~KLAUDIA~~
To pierwszy pokój, do którego się wchodzi z tego **[[przejścia przy schodach->PRZEJŚCIE6]]**. Są stare meble, takie jakby antyczne, jest stół i sześć krzeseł.
~~JA~~
Mnie ta przestrzeń kojarzy się ze świętami.
~~KLAUDIA~~
No tak. Ale mam wrażenie, że częściej święta były w tym pierwszym domu.
~~JA~~
Tutaj też. Pamiętasz?
~~KLAUDIA~~
To na pewno były inne święta. Byłam starsza, wiedziałam, że nie ma Mikołaja, więc nie mam skojarzeń z magią i tym takim dziecięcym ciepłem, odpakowywaniem prezentów i tak dalej. Ty byłaś mniejsza, więc może lepiej to wspominasz.
~~JA~~
Wydaje mi się, że wtedy ta różnica wieku miała znaczenie, bo mi się święta tutaj kojarzą bardzo pozytywnie. Tamtych w poprzednim domu prawie wcale nie pamiętam.
~~KLAUDIA~~
Za mała byłaś. Do ósmego roku życia mieszkałaś tam.
~~JA~~
Ja myślę, że do siódmego nawet. Pamiętam, że pierwszą uroczystością, która była tutaj robiona, była moja komunia. Miałam wtedy osiem lat, więc musieliśmy już tutaj mieszkać.
I właśnie bardzo dobrze pamiętam święta. Ubieranie choinki… Wiesz z czym jeszcze mi się kojarzy salon? Z otwieraniem paczek od babci.
~~KLAUDIA~~
Babcia jeszcze wysyłała wtedy paczki?
~~JA~~
Tak. Mieszkaliśmy tu przecież siedem-osiem lat, zanim wróciła, więc przez te wszystkie lata je wysyłała.
~~KLAUDIA~~
Coś było. Ale nie pamiętam.
~~JA~~
Było, było.
***
~~JA~~
Święta.
~~TATA~~
Wiadomo, póki mama się dobrze czuła, święta były u nas. Więc to też zawsze piętnaście-siedemnaście osób się zbierało. Zawsze przygotowywało się multum potraw, tego wszystkiego była naprawdę masa. Tak, wigilia zawsze u nas.
~~JA~~
Dobrze mi się kojarzy.
~~TATA~~
Do dzisiaj wszyscy dobrze wspominają te wigilie, które były u nas, jako naprawdę bardzo ciepłe. Wszyscy przyjeżdżali i dobrze się czuli. Zawsze narzekałem, „Boże, ile roboty!”. Człowiek trochę pomarudził, ale potem było wspaniale.
***
*Jesteś w jadalni. Wcześniej było tutaj **[[coś innego->GOSCINNYI6]]**.
Za Tobą wyjście do **[[przejścia przy schodach na górę->PRZEJŚCIE6]]**. Po prawej stronie wejście do **[[pokoju gościnnego->GOSCINNYII6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698387/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [garaż i piwnica]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698387_f74f009b27_o.jpg" width="700" height="717" alt="Dom 6 [garaż i piwnica]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest garaż. Jest to miejsce, gdzie trzyma się wszystko. Wielka graciarnia. Narty, sanki, mnóstwo pudeł ze wszystkim. Półki taty, na nich wędki: jedna, druga, trzecia. Dużo wędek, dużo zanęt na ryby. Kaski, stare rolki.
Stoi tutaj pralka i wiszą linki, na których można rozwiesić pranie.
Drzwi do garażu są takie same od zawsze, chyba nigdy nie zostały wymienione. W każdym razie na takie wyglądają. Stare, z ciemnego drewna. To miejsce było zawsze fascynujące ze względu na ogrom rzeczy, które w nim były. Lubiłam tam chodzić, nadal lubię, odwiedzać go i patrzeć, co tam jest.
Garaż i **[[piwnica->PIWNICA6]]** to są przestrzenie, których się szczególnie bałam, ze względu na ciemność i szczury, które chyba tam czasem bywały.*
***
~~JA~~
Z czym kojarzy ci się garaż?
~~KLAUDIA~~
Z bałaganem. Że nigdy nie było miejsca na samochód i zawsze było ty pełno wszystkiego.
~~JA~~
A ze szczurami?
~~KLAUDIA~~
Nie. Nie było tu szczurów. Bardziej myszy.
***
~~JA~~
Gdzie zaczyna sie dla ciebie dom?
~~TATA~~
W garażu. Wchodzę tam i sprawdzam, czy wszystko się zgadza, z piecem, z pompą.
~~JA~~
Do garażu prowadzą stare drzwi. One nie były nigdy wymieniane, prawda?
~~TATA~~
Nie były.
~~JA~~
Co tam jest?
~~TATA~~
Kiedyś do garażu był wstawiony samochód, ale potem, dzięki naszemu zbieractwu, zabrakło dla niego miejsca.
Pierwsze, co łączyło się z garażem, to palenie w piecu. Nie było pieca gazowego, więc pierwsze, co robiłem, to sprawdzenie, czy się pali. Jeśli się nie paliło, trzeba było dołożyć do ognia.
~~JA~~
Tam się robiło pranie. Jest pralka.
~~TATA~~
Tak, pralka też była w garażu, żeby łazienki nie zagracać. Ale garaż jest zagracony. Zawsze był. Klaudia robiła niedawno porządek, ale wielkiej poprawy nie ma. Taka, widać, jego uroda.
~~JA~~
Nieraz były wywożone rzeczy.
~~TATA~~
Nie raz. No ale wszystko się tam trzymało. Produkty spożywcze też tam składowaliśmy.
~~JA~~
Dużo mleka było zawsze.
~~TATA~~
Taka nasza mini-spiżarnia. Kiedy czegoś brakowało w domu, to szło się do garażu. Woda, mama przetwory robiła… Więc spiżarnia, składzik. Tylko nie garaż.
~~JA~~
To prawda. Samochód stał przez zimę na zewnątrz i później nie można go było odpalić.
~~TATA~~
To też przez to, że garaż jest wkopany, więc prowadzi do niego zjazd. Kiedyś, jak były większe śniegi, jakbym wstawił samochód do garażu, to musiałbym odśnieżyć wejście, może jeszcze odkuwać… Rano, kiedy człowiek jest już dość wkurzony, że musi iść do roboty, to branie łopaty i machanie nią dwadzieścia minut raczej nie pomaga. Lepiej już zostawić auto na zewnątrz.
~~JA~~
To prawda.
~~TATA~~
W garażu jest sporo prawdziwych skarbów. Ostatnio znalazłem tę konsolę do gier… Pamiętasz ją?
~~JA~~
Mówisz o Sedze, tak?
~~TATA~~
Tak. Chciałem ją wyrzucić, ale jak popatrzyłem ile można za nią dostać, to się za głowę złapałem. Tak samo te krzesła rattanowe. Ja je przywiozłem tutaj czterdzieści lat temu. Dobrze, że nie zostały wyrzucone. To dzięki garażowi.
~~JA~~
Przypomina ci się coś jeszcze stamtąd?
~~TATA~~
Gramofon na płyty kopertowe. Nadal działa.
***
*Jesteś w garażu. Za Tobą jest wyjście na **[[podwórko->OGRÓD6]]**, po lewej wejście do **[[piwnicy->PIWNICA6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51276617473/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [na zewnątrz]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51276617473_9b724bfde6_o.jpg" width="700" height="730" alt="Dom 6 [na zewnątrz]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Ogród dzieli się na dwie części. Przednią i **[[intymną->INTYMNY6]]**.
Ta pierwsza zaczyna się rzędem tuj, które rosną przed płotem.
Za nimi trawnik. Sporo wolnego miejsca, które zawsze kojarzyło mi się z możliwością jego wykorzystania. Marzył mi się tutaj basen. W naszej rodzinie krąży od zawsze idea budowy nowego domu w tym miejscu. Można tutaj grać w piłkę, biegać, bawić się.
Bliżej domu stoi stara choinka. Gigantyczna. W pewnym momencie zaczęła zahaczać o prowadzące do domu linie wysokiego napięcia, więc trzeba ją było regularnie podcinać. Ona rosła dalej i w pewnym momencie te kable zupełnie się w niej schowały. Niedawno moja siostra obcięła ją dość radykalnie. Ścieli jej czubek, co sprawia dosyć dziwne wrażenie, kiedy się ma w pamięci ją całą, od zawsze stojącą na tym podwórku.
Pod domem są rośliny rosnące od dawien dawna. Jest jabłonka. Papierówka, wydająca owoce co dwa lata. Nie pamiętam, czy w tym roku będą, czy dopiero w następnym. Kiedyś było tutaj więcej drzew owocowych, ale została z nich tylko ona. Jabłka są dobre, nie za słodkie. Idealne na szarlotkę — tak się zawsze o nich mówiło. Kiedy rodzi owoce, zawsze oddaje się je wszystkim dookoła, tyle ich jest. Leżą w trawie i gniją. Z tym mi się też kojarzy to podwórko, z zapachem fermentujących w trawie jabłek. Zawsze lubiłam to miejsce, lubiłam tu być.
Za jabłonką stoi wybudowana przez tatę szklarnia. To znaczy… No nie jest ze szkła, tylko z folii. Folia. Pięknie w niej pachnie. Rosną tam pomidory, sałata i inne pyszne rzeczy. Pamiętam, jak rosnące tam dynie wypuściły pędy na cały ogród.
Obok ogródek kwiatowy. Przy nim buda dla psa, z której żaden z naszych psów nigdy nie korzystał.
Przez przednią część ogrodu, od **[[bramy->BRAMA6]]**, przebiega betonowy podjazd. Był betonowy, teraz jest wyłożony kostką. Prowadzi do **[[garażu->GARAŻ6]]**.*
***
~~TATA~~
No podwórko to jest wolna przestrzeń. Jeśli chodzi o dom, to nadal uważam, że lepiej jest zainwestować w postawienie czegoś nowego z przodu, niż robić cały czas wokół tego, co jest. Ten dom to jest inwestycja bez końca. A przecież jest miejsce. Dom jest fajnie ułożony. Dzisiaj to by na pewno nie przeszło, bo do sąsiada mamy ile? Z pół metra może. Ale dzięki temu cała ta przestrzeń przed domem jest do zagospodarowania.
~~JA~~
Jakie masz wspomnienia z podwórka?
~~TATA~~
Najgorsza robota, którą wykonałem przy domu, to odetkanie zapchanej kanalizacji. Tylko raz to zrobiłem. Wszedłem do kanału, który jest na podwórku i wkładałem takie urządzenie do przepychania rur.
~~JA~~
Pamiętam to. Śmierdząca sprawa.
~~TATA~~
Nigdy w życiu tego nie powtórzę. Z domu przez całe podwórko aż do ulicy idzie rura kanalizacyjna. Musiałem się do niej dostać, bo wszystko się tam zatkało. Po dwóch godzinach pracy nadal nie było skutków i już myślałem, że nie podołam. To była sobota wieczór, więc fatalna sytuacja, nikt by mi tego nie zrobił o tej porze. Ale po chwili, po odkręceniu wody, usłyszałem, jak coś się dzieje.
~~JA~~
Przeszło!
~~TATA~~
Tak jest. I jaką radochę wtedy miałem! Naprawdę to zrobiłem. Ale już nigdy tego nie powtórzę.
~~JA~~
Nic dziwnego.
Z czymś jeszcze kojarzy ci się podwórko?
~~TATA~~
Z odśnieżaniem.
~~JA~~
No tak.
~~TATA~~
Nie wiem, czy pamiętasz, jak szukaliście worków z prezentami na podwórku.
~~JA~~
Oczywiście.
~~TATA~~
„Gdzie Mikołaj zostawił worek?”.
~~JA~~
Ja myślę, że to jedna ze wspanialszych tradycji w tym domu. Szukanie worka z prezentami. Zawsze, jak były dzieci, rodzice mówili, że Mikołaj na pewno gdzieś tutaj jest i że może zostawił gdzieś swój worek. Wszyscy wychodzili na dwór i zaczynało się szukanie.
~~TATA~~
I później targanie tego wora do domu i otwieranie prezentów.
~~JA~~
Tak.
***
*Jesteś w przedniej części ogrodu. Za starą choinką, ale też z drugiej strony, przy wjeździe, jest wejście do **[[intymnej części ogrodu->INTYMNY6]]**, z której można wejść do domu. Na końcu podjazdu jest wejście do **[[garażu->GARAŻ6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698442/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [dół]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698442_84ff524363_o.jpg" width="701" height="1000" alt="Dom 6 [dół]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest dolna łazienka.
Wchodzi się tutaj przez drzwi z okienkiem.
Po prawej stronie jest kabina prysznicowa. Taka półokrągła.
Dalej, na ścianie, wisi grzejnik — taka drabinka. Niezbyt duży.
Naprzeciwko kabiny prysznicowej stoi wanna. W zabudowie. Nad nią półeczka na szampony i kosmetyki, które stoją też na brzegach samej wanny.
W lewym dalszym rogu kibel. Między nim a wanną jest okno. Często na parapecie odkładany jest papier toaletowy, chociaż uchwyt na rolkę jest z drugiej strony.
Po lewej stronie od wejścia jest umywalka. Nad nią lustro, a pod nim półka na szczoteczki do zębów i pasty.*
***
~~KLAUDIA~~
W **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ6]]** po prawej stronie jest wejście do łazienki.
~~JA~~
Z czym ci się ona kojarzy?
~~KLAUDIA~~
Zawsze było tam zimno, bo jest tam dość słabe ogrzewanie. Latem jest to całkiem miłe, ale zimą potrafi być nieznośne. Trzeba szybko brać prysznic i uciekać.
~~JA~~
Jakbyś opisała to wnętrze?
~~KLAUDIA~~
Jak się wchodzi, to naprzeciwko jest kibel. Po lewej stronie umywalka, po prawej wanna i prysznic. Łazienka jest dosyć niska, tak samo jak **[[kuchnia->KUCHNIA6]]** i **[[korytarz->PRZEDPOKÓJ6]]**.
~~JA~~
Pamiętasz, gdzie była twoja półka?
~~KLAUDIA~~
Chyba nie było. Nie pamiętam, żebyśmy mieli tam osobne przestrzenie. Raczej wszystko przypadkowe, każdy kładł rzeczy gdzie popadnie.
~~JA~~
Wolałaś **[[górną->ŁAZIENKA GÓRNA6]]** czy dolną łazienkę?
~~KLAUDIA~~
Dolną. Na górze jest trochę klaustrofobicznie.
***
~~TATA~~
Łazienka — tak jak **[[kuchnia->KUCHNIA6]]** — jest za niska.
~~JA~~
Od początku były tutaj i prysznic, i wanna?
~~TATA~~
Od początku. Potem wymieniłem kabinę…
~~JA~~
Była inna kabina?
~~TATA~~
Tak. Mieliśmy serię wypadków ze strzelającymi ze ścian rurami. Rura strzeliła, w ścianie zrobiła się dziura. No i chcąc, nie chcąc, musiałem kuć. Takiej glazury, jak mieliśmy na początku, nie dało się już kupić, więc kupiłem kabinę zabudowaną.
~~JA~~
A jaka była wcześniej?
~~TATA~~
Prostsza.
~~JA~~
Taki kwadrat?
~~TATA~~
Tak, tak.
~~JA~~
Miałeś konkretną półkę w łazience?
~~TATA~~
Nigdy nie miałem swojej półki.
~~JA~~
Miałeś.
~~TATA~~
Którą?
~~JA~~
Najwyższą z tych trzech półeczek szklanych nad wanną.
~~TATA~~
No niby tak, ale w sumie i tak zawsze się tam różne rzeczy znajdowały.
***
*Jesteś w dolnej łazience. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698387/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [garaż i piwnica]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698387_f74f009b27_o.jpg" width="700" height="717" alt="Dom 6 [garaż i piwnica]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Z **[[garażu->GARAŻ6]]** można przejść do korytarzyka, w którym stoi piec, za palenie w którym odpowiadał zawsze mój tata. Jest tutaj dość mrocznie. Stoi też bojler z wodą. Kiedy się włączy, słychać to w całym domu.
Dalej jest przestrzeń, w której była pracownia z maszynami do szycia mojej mamy. Było tu siedzisko, stół, maszyny. Stanowisko pracy. Był tutaj też stół do krojenia wykrojów. Wszędzie były belki z materiałami. Maszyny ostatnio odkopał Piotrek i na nich szyje. Uczy się szyć. Ale przez dobre kilka lat nikt z nich nie korzystał.
Jest tutaj okienko, które wychodzi na intymną część ogrodu — zaraz za ławką.
Generalnie jest tutaj dość ponuro i betonowo. Było ogrzewanie, więc można tu było siedzieć zimą, chociaż pomieszczenie nigdy nie było jakoś super nagrzane.
Mam strach przed wchodzeniem tutaj, głównie przez to ciemne przejście. W ciągu dnia jeszcze, ale w nocy — nie ma mowy. Raczej tam nie wchodzę.*
***
~~JA~~
Mama miała na dole pracownię, prawda?
~~KLAUDIA~~
Mama szyła na dole? Ja już nie pamiętam. Mówiłam tacie, że pracowała tam, ale tata twierdzi, że nie, że szyła tylko na górze. Szyła? Naprawdę?
~~JA~~
Tak, zdecydowanie.
~~KLAUDIA~~
Właśnie mnie też się tak wydawało. Pamiętam to jak przez mgłę.
~~JA~~
Jakie masz skojarzenia z tym miejscem?
~~KLAUDIA~~
Pusto, ciemno. Dosyć strasznie. Sama tam raczej nie wchodzę.
***
~~JA~~
Mama miała pracownię na dole, prawda? Szyła tam.
~~TATA~~
Nie.
~~JA~~
Szyła. Na sto procent.
~~TATA~~
W piwnicy nigdy mama nie szyła.
~~JA~~
Ale ja pamiętam, że chodziłam tam do niej, kiedy pracowała. Klaudia też tak twierdzi, że mama miała w piwnicy maszyny i na nich szyła.
~~TATA~~
Nie. Jedna maszyna stała w **[[naszej sypialni->SYPIALNIA6]]**, a jedna w **[[kuchni->KUCHNIA6]]**.
~~JA~~
No nie wiem. Ja mam poczucie…
~~TATA~~
Mama nie szyła w piwnicy.
~~JA~~
Ale na pewno były tam materiały.
~~TATA~~
Materiały tak. I stół do krojenia, mogła sobie przycinać i kroić.
~~JA~~
Tak, stół do krojenia był na pewno.
~~TATA~~
Ale samo szycie odbywało się na górze.
~~JA~~
No dobrze.
Tam jest też piec.
~~TATA~~
Tak. Po wprowadzeniu się paliliśmy trochę węglem, trochę drewnem.
~~JA~~
Pamiętam, że co zimę przyjeżdżała do nas wywrotka węgla.
~~TATA~~
Węgla i koksu. To akurat bardzo źle wspominam. Jak zacząłem obliczać, ile wysiłku idzie na to rozpalanie, wyciąganie żużlu, przerzucanie węgla, to stwierdziłem, że nie ma się co zastanawiać nad oszczędzaniem i przerobiliśmy instalację na gazową. To znaczy trzeba było piec założyć.
***
*Jesteś w piwnicy. Za Tobą wyjście do **[[garażu->GARAŻ6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698442/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [dół]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698442_84ff524363_o.jpg" width="701" height="1000" alt="Dom 6 [dół]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Wcześniej była tutaj jadalnia. Szafy stały po lewej stronie. Nie pamiętam, czy te same, które stoją teraz, czy inne. Na środku stół, dookoła stołu krzesła.
Ten układ nie trwał długo, z tego, co pamiętam.
Ściany były chyba żółtawe. Teraz są białe.*
***
~~TATA~~
W tym pokoju, gdzie teraz jest telewizor, też była kanapa. Taka niebieska z jasnym przeszyciem.
~~JA~~
Nie pamiętam.
~~TATA~~
Takie indyjskie wzory jakieś…
~~JA~~
A, z takimi floresami jakby?
~~TATA~~
Tak, tak. Potem to zostało wymienione.
***
*Później był tutaj **[[pokój gościnny->GOSCINNYII6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698442/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [dół]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698442_84ff524363_o.jpg" width="701" height="1000" alt="Dom 6 [dół]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Sypialnia rodziców to bardzo małe pomieszczenie. W zasadzie jest tu tylko łóżko i szafa.
Pamiętam, że rodzice mieli tutaj różową pościel, poduszki i piękną różową narzutę.
Lubiłam tu być.
Czasem budziłam się tu w środku nocy. Na samym początku bałam się spać w **[[swoim pokoju->JULIA6]]**, więc specjalnie zasypiałam w **[[pokoju gościnnym->GOSCINNYI6]]**, bo wiedziałam, że rodzice nie będą przenosić mnie na górę, tylko do ich sypialni. Lubiłam to. Nawet nie pamiętam, kiedy przestałam to robić.
Teraz to pomieszczenie jest trochę pokojem taty, a trochę gościnną sypialnią. W razie czego zawsze można się tam przekimać. Jest tam inna pościel, narzuta ta sama, ale poduszki chyba zostały przeniesione do **[[pokoju gościnnego->GOSCINNYII6]]**.
Są tam też dwa pudełka na nici, które były tam od początku i nadal są. Jedno różowe, zamykane na klips.*
***
~~KLAUDIA~~
Sypialnia rodziców jest malutka. Mieści się tam tylko łóżko, komoda i szafka nocna.
~~JA~~
Ona już jest wyższym pomieszczeniem, prawda? Niż **[[kuchnia->KUCHNIA6]]**, **[[łazienka->ŁAZIENKA6]]** i **[[przedpokój->PRZEDPOKÓJ6]]**?
~~KLAUDIA~~
Tak. Tutaj jest już normalna wysokość. Tak samo w **[[gościnnym->GOSCINNYII6]]** i **[[jadalni->JADALNIAII6]]**.
~~JA~~
Masz jakieś wspomnienia z tego miejsca?
~~KLAUDIA~~
Chyba nie. Nie spędzałam tam dużo czasu. Wygodne miejsce, łóżko, dobry materac. Małe i przytulne miejsce.
~~JA~~
Ja mam jedno wspomnienie stamtąd związane ze świętami.
~~KLAUDIA~~
Tak?
~~JA~~
Jak w mikołajki rodzice nam podkładali prezenty i ja nadal nie ogarniałam, że to oni, a nie Święty Mikołaj. I poleciałyśmy do mamy powiedzieć co dostałyśmy, a ja byłam załamana, że dostałam taką paletkę z piłeczką. I z tym rozczarowaniem opowiadałam mamie, jaki to beznadziejny prezent, a ty byłaś na mnie zła, że to wszystko mówię, no bo w końcu to od rodziców to dostałam. I w tym pokoju, jak tam stałyśmy, powiedziałaś do mnie stanowczo: „Julia. Mikołaja nie ma. To rodzice kupują prezenty”.
~~KLAUDIA~~
Serio? Nie pamiętam tego.
~~JA~~
I w taki sposób się dowiedziałam, że Mikołaj nie istnieje. Postanowiłaś wyłożyć mi kawę na ławę. Brutalna inicjacja w dorosłość.
~~KLAUDIA~~
Całkowicie tego nie pamiętam.
~~JA~~
Pamiętasz kolor pościeli?
~~KLAUDIA~~
Pamiętam tę, która jest teraz. W pewnym momencie ciocia kupiła mamie tę pościel. Szytą na miarę i drogą. To było, jak mama zaczęła chorować i ciocia, żeby jej było miło w pokoju, zmieniła jej całą pościel i narzutę.
~~JA~~
A ta narzuta jaki miała kolor?
~~KLAUDIA~~
Pomarańczowy.
~~JA~~
A nie różowy?
~~KLAUDIA~~
No, taki róż-pomarańcz.
~~JA~~
Nie pamiętałam, że to ciocia ją sprawiła. Myślałam, że rodzice mieli tę pościel od początku.
***
~~TATA~~
Ten mały pokoik na wprost? Tam w ogóle kiedyś spali moi rodzice. To bardzo mały pokój — jedna szafa i jedno łóżko. Potem, po naszym wprowadzeniu, to pomieszczenie stało kompletnie nieużywane. Szafę żeśmy potem rozebrali, zaczęliśmy robić podłogę, zrywać posadzkę, nowe sklepienia, styropian z ociepleniem… Wiedzieliśmy, że tam będzie nasza sypialnia, ale to musiało trochę potrwać.
Mama tam szyła.
***
*Jesteś w sypialni rodziców. Za Tobą wyjście do **[[przejścia przy schodach na górę->PRZEJŚCIE6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51276617473/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [na zewnątrz]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51276617473_9b724bfde6_o.jpg" width="700" height="730" alt="Dom 6 [na zewnątrz]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Ta brama to dla mnie początek domu. Jest ruda. Na górze ma szpikulce. W dzieciństwie często przechodziłam przez nią, kiedy zapominałam kluczy. Przechodzenie nie jest łatwe, ale kiedy zna się sposoby, to można łatwiej się wspiąć. Lubiłam to robić. Często z koleżanką wygłupiałyśmy się przed domem i specjalnie przerzucałam klucze na drugą stronę, żebyśmy musiały przechodzić przez bramę górą.
To jest brama wjazdowa. Otwierana ręcznie. Dość ciężko chodzi. Jest tu taki podnośnik, który odblokowuje obie części, które można otworzyć i wjechać samochodem na podwórko. Obok jest furtka, dalej płot osadzony na niskim murku. Wszystko rude. Było rude, teraz już nie jest. Moja siostra ją przemalowała. Chociaż raczej tata to zrobił. Przez całe życie mówiłam wszystkim, znajomym albo taksówkarzom na przykład, że mój dom to ten za rudą bramą. To było ważne, bo na płocie nie było numerka domu. Był dopiero na domu, ale za tą wielką choinką, więc stał się zupełnie niewidoczny. Hasło „ruda brama” było zatem jedyną wskazówką nawigacyjną dla przyjezdnych. Chociaż i ta wskazówka bywała myląca, bo jak mówiłam do taksówkarza, że „tutaj, przy rudej bramie”, słyszę często, „proszę pani, przecież to jest brązowe, a nie rude”.*
***
*Jesteś przy rudej bramie. Przechodząc dalej, wejdziesz do **[[przedniej części ogrodu->OGRÓD6]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51276617473/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [na zewnątrz]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51276617473_9b724bfde6_o.jpg" width="700" height="730" alt="Dom 6 [na zewnątrz]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Za starą choinką znajduje się intymna część ogrodu. Wchodzi się do niej z drugiej strony przez obrośnięty łuk.
Bardzo lubię to miejsce. Po prawej stronie są **[[schody do domu->SCHODY6]]**, a zaraz za nimi, przy ścianie domu, stoi ławka, zrobiona chyba przez tatę. Przy niej stół. Za ławką przy ziemi jest malutkie okienko wychodzące z **[[piwnicy->PIWNICA6]]**. Za nim miejsce, gdzie mama miała swoją pracownię.
Wspaniale tu jest. Można usiąść, schować się. Rozłożyć koc, poopalać się. Albo rozpalić grilla.
Teraz jest tutaj też piaskownica mojej siostrzenicy i zrobiona przez tatę huśtawka.*
***
~~TATA~~
Oaza.
***
*Jesteś w intymnej części ogrodu. Można stąd wejść na **[[schody->SCHODY6]]**, prowadzące do domu. Możesz też wrócić do **[[przedniej części ogrodu->OGRÓD6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698442/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [dół]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698442_84ff524363_o.jpg" width="701" height="1000" alt="Dom 6 [dół]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Pierwszym pomieszczeniem w domu jest przedpokój.
Jest bardzo ciemny i zawsze taki był.
Po lewej stronie od wejścia jest grzejnik.
Po prawej drzwi do **[[łazienki->ŁAZIENKA6]]**.
Za drzwiami, tez po prawej, wieszak na kurtki, a pod nim miejsce, gdzie zazwyczaj odkłada się buty. Kurtkę można też powiesić przy grzejniku. Jest tam szafka z włącznikami prądu i na uchwycie od jej drzwiczek bardzo często wieszane są ubrania. Najczęściej, kiedy nie ma już miejsca na wieszaku.
Podłogę pokrywają płytki.*
***
~~JA~~
Gdzie dla ciebie zaczyna się dom?
~~KLAUDIA~~
U progu drzwi, tak myślę. Mówiłaś o **[[schodach->SCHODY6]]**, ale ja nie mam do nich żadnego stosunku i nie kojarzę ich z domem. Jak zaczynam myśleć o domu, to zazwyczaj zaczyna i kończy się na tej przestrzeni.
~~JA~~
Czyli w środku.
~~KLAUDIA~~
Tak.
~~JA~~
Jakby opisała to miejsce?
~~KLAUDIA~~
To jest korytarz, przez który przechodzi się wchodząc do domu. Jest długi i ciemny. Nie ma okien.
~~JA~~
Masz jakieś wspomnienia z nim związane?
~~KLAUDIA~~
Nic konkretnego.
***
~~TATA~~
W przedpokoju spędza się najmniej czasu. Takie przejście. Na pewno więcej przebywa się przed drzwiami, na **[[schodach->SCHODY6]]**.
~~JA~~
Paląc papierosy na przykład.
~~TATA~~
Tak. Chodziłem tam zawsze na papierosa.
~~JA~~
To mi się bardzo kojarzy z tobą. To wychodzenie, żeby zapalić.
~~TATA~~
Wiadomo, w domu nie paliłem.
***
*Jesteś w przedpokoju. Za Tobą jest wyjście na **[[schody wejściowe->SCHODY6]]**. Po prawej wejście do **[[dolnej łazienki->ŁAZIENKA6]]**. Na wprost wejście do **[[kuchni->KUCHNIA6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51277472770/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [góra]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51277472770_f9ee4b4772_o.jpg" width="711" height="1000" alt="Dom 6 [góra]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Malutka i niebieska, od podłogi po sufit wyłożona kafelkami. Chyba takimi samymi, jak **[[na dole->ŁAZIENKA6]]**.
Ma skosy i jest dosyć niska.
Po lewej od wejścia stoi kosz na prawnie. Po prawej mała umywaleczka, zawsze trzeba było uważać, bo przy mocno puszczonej wodzie można się było pochlapać.
Ta łazienka jest mała, bo była dla nas, a my byłyśmy wtedy małe. Mała umywaleczka, małe lustereczko, po lewej miejsce na szczoteczki do zębów. Miko okienko i kibelek.
Wolałam chodzić do **[[toalety na dole->ŁAZIENKA6]]**, ale jak była zajęta, to chodziłam do tej. Ale dopiero wtedy.*
***
~~KLAUDIA~~
W sumie ta mała łazienka jest nasza, a nie rodziców. Malutka, wyłożona niebieskimi płytkami, które same wybierałyśmy. Mały kibelek, mała umywalka i lustro. I pojemnik na pranie. Zawsze wypełniony praniem.
~~JA~~
Te rzeczy wręcz wychodziły z pojemnika.
~~KLAUDIA~~
Tak.
***
~~TATA~~
Łazienka, w której wy urzędowałyście.
~~JA~~
Malusia.
~~TATA~~
Malusia, ale bardzo fajnie, że tu jest. Druga łazienka jest potrzebna.
~~JA~~
Niebieska.
~~TATA~~
Niebieska.
~~JA~~
Podobno my wybierałyśmy te kafelki.
~~TATA~~
Tak. Zresztą ja po jakimś czasie musiałem na nowo kleić ten sufit, bo jak robili nam nowy dach i tłukli młotkami, to kafelki w łazience zaczęły odpadać.
~~JA~~
Wszyscy woleli korzystać z **[[łazienki na dole->ŁAZIENKA6]]**.
~~TATA~~
Myślę, że tak. Głównym punktem była **[[łazienka na dole->ŁAZIENKA6]]**, ale jak ktoś był mocno zdesperowany, to nie było problemu, żeby pobiec na górę. Dobra alternatywa.
***
*Jesteś w łazience na górze. Za Tobą wyjście do **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJ GÓRA6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698442/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [dół]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698442_84ff524363_o.jpg" width="701" height="1000" alt="Dom 6 [dół]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Miejsce, skąd można iść albo **[[schodami->SCHODY NA GÓRĘ6]]** na górę, albo kilkoma schodkami w dół, gdzie jest przejście do **[[sypialni rodziców->SYPIALNIA6]]** i **[[jadalni->JADALNIAII6]]**.*
***
~~KLAUDIA~~
W tym przejściu przy **[[schodach na górę->SCHODY NA GÓRĘ6]]** jest szafa, wbudowana pod **[[schodami->SCHODY NA GÓRĘ6]]**. W niej mnóstwo starych ubrań. Kurtki, sukienki, krawaty. Sporo krawatów.
~~JA~~
Prezenty od babci ze Stanów.
~~KLAUDIA~~
Schowek na bałagan.
~~JA~~
Też masz poczucie, że wszystkie schowki w tym domu to rupieciarnio-graciarnie?
~~KLAUDIA~~
Tak. Przedłużona droga do śmietnika.
No bo jest tam też ta spiżarnia.
~~JA~~
W spiżarni jest dużo skarbów. Zawsze mnie ciekawiło, co tam można znaleźć.
~~KLAUDIA~~
Tak? Może… Ja nie mam takiego skojarzenia. Bardziej powiedziałabym tak o tym schowku w **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJ GÓRA6]]**.
~~JA~~
Telefon po lewej stronie.
~~KLAUDIA~~
No widzisz. Telefon też bardziej kojarzę z poprzedniego mieszkania. Nawet nie pamiętałam, że tutaj jakiś był.
***
*Jesteś w przejściu przy schodach. Po prawej stronie są **[[schody na górę->SCHODY NA GÓRĘ6]]**. Na wprost wejście do **[[sypialni rodziców->SYPIALNIA6]]**, a obok, po lewej, wejście do **[[jadalni->JADALNIAII6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51275698442/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [dół]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51275698442_84ff524363_o.jpg" width="701" height="1000" alt="Dom 6 [dół]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Schody, prowadzące na górę. To miejsce kojarzy mi się z moim sprzątaniem. Zawsze byłam bałaganiarą i wszyscy mi zarzucali, że nigdy nie sprzątam, ale schody były miejscem, o które jakoś tam dbałam. Odkurzałam i myłam je przez korepetycjami z angielskiego.
Schody wyłożone są białymi płytkami. W połowie drogi następuje spłaszczenie sufitu. Jak się nie schylisz, to możesz uderzyć się w głowę. Wiele osób stało się ofiarami tego niskiego sufitu. Mój wzrost sprawia, że mi to raczej nie grozi, chociaż pewnie kiedyś mi też się to zdarzyło.
Ściany były kremowe. Wisiały na nich obrazy Klaudii.
Schody są dosyć niebiezpieczne. Z prawej strony jest ściana, ale z lewej nie ma żadnej barierki, więc trzeba uważać.
To miejsce kojarzy mi się z tym, jak nie chciało mi się schodzić na dół, kiedy ktoś chciał ze mną pogadać. Mama coś ode mnie chciała, a ja wystawiałam tylko z góry głowę i wołałam do niej z pytaniem, o co chodzi.
Przypominają mi się ciche powroty do domu, kiedy wracałam późno w nocy albo nad ranem. Na schodach jest bardzo skomplikowany system zapalania światła. Włącznik jest na dole i na górze. Żeby wejść na schody, trzeba zapalić światło na dole, wejść na górę, kliknąć przełącznik na górze, zejść, wyłączyć ten na dole (światło wtedy nie gasło), wejść na górę i dopiero zgasić tym górnym. Strasznie skomplikowane manewry.
Schody w pewnym momencie zakręcają. Na końcu jest barierka . Po drodze okno, nieduże. Wychodzi na dom sąsiadów.*
***
~~JA~~
Opowiesz coś o schodach?
~~KLAUDIA~~
Z tymi nie mam szczególnych skojarzeń. W pierwszym domu siedzieliśmy na schodach i gadaliśmy. To pamiętam.
~~JA~~
Wyglądały tak samo — białe schody na górę.
~~KLAUDIA~~
Wchodzi się na schody i można nimi wejść na górę. To droga do naszych pokojów.
~~JA~~
Wisiały tam twoje obrazy, prawda?
~~KLAUDIA~~
Ale to później. Tata je powiesił, kiedy wyjechałam do Hiszpanii. Już mnie tu nie było. Teraz ich nie ma, zdjęliśmy je z Piotrkiem. To nie była wybitna sztuka.
~~JA~~
Schody kojarzą mi się z tym, że wiele osób uderzało się w głowę w miejscu tego spadku przy suficie.
~~KLAUDIA~~
Piotrek jest wysoki i na początku często mu się to zdarzało.
***
~~JA~~
Co ci się kojarzy ze schodami?
~~TATA~~
Wchodzenie na górę wymaga skupienia i pokory. Jak człowiek ma za wysoko głowę podniesioną to na pewno walnie się tam o sufit. Pamiętam, że jak Piotrek się tam sprowadził, to co chwila było słychać takie „Auuu!”. Sam też zawadziłem o ten strop kilka razy.
***
*Jesteś na schodach. Możesz iść w dół, do **[[przejścia obok schodów->PRZEJŚCIE6]]**, albo w górę, do **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJ GÓRA6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51277472770/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [góra]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51277472770_f9ee4b4772_o.jpg" width="711" height="1000" alt="Dom 6 [góra]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Leży tutaj bordowa wykładzina. Trzeba było często ją zmieniać, bo pies na nią sikał, było dużo sierści i tak dalej. Więc był wymieniana.
Jest tutaj też komórka. Schowek. Totalnie magiczne miejsce. Są tam wszystkie zabawki moje i Klaudii. Miejsce wypełnione po brzegi tysiącem zabawek z różnych miejsc i czasów, z Kinder Niespodzianek, z McDonalda. Ubrania, popsute walizki, pompowane materace… Wehikuł czasu. Jeśli jest jakaś rzecz, z którą nie wiadomo, co zrobić, wrzuca się ją tam.*
***
~~TATA~~
W tym schowku na górze trzyma się dużo rzeczy. I jest tam kupę perełek. Płyt, gier…
~~JA~~
Tam jest wszystko.
~~TATA~~
Cała historia domu. Wszystko, co związane z waszym dzieciństwem jest tam.
~~JA~~
Mam też wrażenie, że jak się ruszy jedną rzecz, to wszystko poleci. Strach wkładać rękę. Ale kiedyś trzeba będzie tam zajrzeć.
~~TATA~~
Trzeba też do tego dojrzeć.
***
*Jesteś w przedpokoju na górze. Po lewej jest wejście do **[[łazienki na górze->ŁAZIENKA GÓRNA6]]**, obok drzwi do **[[pokoju Klaudii->KLAUDIA6]]**, a dalej wejście do **[[mojego pokoju->JULIA6]]**. Za Tobą są **[[schody na dół->SCHODY NA GÓRĘ6]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51276617473/in/dateposted-public/" title="Dom 6 [na zewnątrz]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51276617473_9b724bfde6_o.jpg" width="700" height="730" alt="Dom 6 [na zewnątrz]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Balkon jest bardzo malutki. Nie spędzałam tam dużo czasu. Potem paliłam tam papierosy. Albo otwierałam drzwi i paliłam w wejściu. Więc w sumie balkon znalazł dla siebie zastosowanie.*
***
~~JA~~
Jakie masz skojarzenie z balkonem?
~~TATA~~
Bardzo mało z niego korzystałem. Trochę mnie martwi, bo od spodu zaczęły cegły odpadać. Trzeba będzie to na nowo zaszalować i wylać beton. On nie odpadnie, bo jest osadzony na szynach, no ale zaczął się sypać. Trzeba będzie zrobić z nim porządek.
~~JA~~
Czasami otwierało się drzwi na balkon, żeby zapalić papierosa.
~~TATA~~
Tak. Jak nie chciało mi się lecieć na dół, na **[[schody->SCHODY6]]**, to otwierałem balkon i paliłem tam.
~~JA~~
Drzwi balkonowe się nie domykały i woda się lała na podłogę.
~~TATA~~
Wiadomo, to są drewniane ramy. Je też trzeba wymienić.
***
*Jesteś na balkonie. Za Tobą jest wejście do **[[mojego pokoju->JULIA6]]**.*
*Ten dom jest szczególny ze względu na historię mojej rodziny, i relację mojej babci i jej siostry Krysi.
Zamieszkiwany był najpierw właśnie przez siostrę babci. Mieszkała tam z mężem od lat pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych. Nigdy nie mieli dzieci. Byli tam we dwoje do swojej śmierci w latach dziewięćdziesiątych. Najpierw zmarł mąż tej cioci, a po krótkim czasie ona. Bardzo się kochali, wydaje mi się, że po prostu nie mogli bez siebie żyć. Tak czasem jest w tych starszych małżeństwach.
Nie jestem pewien, czy oni wybudowali ten dom. Stare Bielany są generalnie ciekawym miejscem. Kiedyś to była wieś, którą, nie pamiętam w którym roku, przyłączono w pewnym momencie do Warszawy. Przed wojną były miejscem, gdzie była karuzela i cyrk. Ludzie traktowali Bielany jako miejsce do spędzania weekendów. Mój dziadek opowiadał, że wybierał się na te zabawy na Bielany z Pragi — cały dystans pokonywał na piechotę.
Więc było to miejsce na uboczu. Były pola uprawne, mieszkali rolnicy. Na archiwalnych zdjęciach można zobaczyć takie wolnostojące segmenty wybudowane pewnie po wojnie, tworzące szeregi domów — trochę w angielskim stylu — do których przylegają prostokątne ogródki, a czasem po prostu pola uprawne.
Po przejęciu tego domu przez nas w **[[ogródku->OGRÓDSTARY7]]** rosło mnóstwo rzeczy. Grusza, czereśnia, jabłoń. Był agrest, były poziomki. Wszystko ręcznie robione: stelaże dla roślin, narzędzia. Pamiętam też **[[szopę wujka->SZOPASTARA7]]**. Ogród nie jest duży, ale jak na warunki warszawskie to kawał ogrodu. Dom przeszedł po kilku latach naszego mieszkania głęboki remont, a **[[ogród->OGRÓDSTARY7]]** został właściwie zrównany z ziemią.
Te domy, te szeregowce, do których należy nasz dom, na zdjęciach archiwalnych wyglądają, jakby były zbudowane podług jakiegoś planu odbudowy. Więc ja zawsze kojarzyłem, że były to prostu domy zbudowane przez Biuro Odbudowy Stolicy. Gdyby nikt ich nie remontował, to tworzyłyby teraz taką piękną linię identycznych domków. Ale praktycznie każdy sobie w ramach swojej działki działa, więc ta spójność jest dzisiaj mniej dostrzegalna.
Zawsze miałem w głowie mit tego miejsca, w którym było ono wyrazem tego, że Warszawa się odbudowywała. Że para młodych ludzi, którzy przeżyli wojnę, dostaje przestrzeń, w której może zamieszkać i zacząć coś nowego. Kiedy siostra mojej babci ze swoim mężem przejęli ten dom, byli młodzi, mieli po dwadzieścia pięć lat. Więc wszystko by się zgadzało.
Przeżyli życie nie mając dzieci, ale będąc ze sobą. Wiem, że było w tym domu czuć ich więź. Musieli się bardzo kochać.
Po moim urodzeniu w 1991 roku, mogłem mieć roczek albo kilka miesięcy nawet, moja mama przyniosła małego mnie do tej cioci Krysi. To było po śmierci wujka. Nie wiem, czy Krysia była już w procesie odchodzenia ze świata i nie mam pewności, czy ta wizyta była powodem, żeby przepisać dom na moich rodziców. Ale tak sie stało. Moja mama miała dwadzieścia lat, mój tata dwadzieścia pięć, ja dopiero się urodziłem, a ciocia Krysia po zobaczeniu mnie przepisała ten dom na moich rodziców. Nasza rodzina jest dość liczna, więc wywołało to wtedy dużo znaków zapytania, ale myślę, że miało to swój sens. Że rodzice byli wtedy młodymi ludźmi, tak jak kiedyś ciocia z wujkiem są rodziną w punkcie zero, więc być może ten wybór był dla cioci logiczny. W każdym razie był to przepiękny gest z jej strony.
Dom wszedł w nasze posiadanie w wyniku odziedziczenia go po siostrze mojej babci — Krysi. Myślę, że to było dla rodziców zaskoczenie. Ale dzięki temu poczuli wiatr w żaglach. Wystartowali z zupełnie innej pozycji — mieli już swoje miejsce, a więc to, czego mojemu pokoleniu w tym samym momencie życiowym często brakuje. Nas często nie stać na wynajem mieszkania, a moi rodzice dostali w spadku dom. W Warszawie. To się nie zdarza. Wygrali los na loterii i byli bardzo szczęśliwi. I nic dziwnego.
To, co opowiadam o starym domu, to nawet nie są wspomnienia, tylko zlepek rzeczy, które wiem, albo wydaje mi się, że wiem.
Kiedy miałem roczek albo dwa latka, wprowadziliśmy się do tego domu. Tylko że nie do końca to był TEN dom. Wcześniej wyglądał zupełnie inaczej, a rodzice przeprowadzili tutaj radykalny remont, praktycznie budując coś zupełnie nowego w tym samym miejscu. Byli do tego od początku zdeterminowani, chcieli ten stary dom odświeżyć, chcieli mieć więcej dzieci, więc to miejsce musiało stać się bardziej funkcjonalne. I ten remont się zaczął, kiedy miałem jakieś pięć lat. Stary dom pamiętam, ale to jest zlepek moich wyobrażeń i najwcześniejszych wspomnień z tym, co ktoś mi kiedyś opowiedział.
Tych pomieszczeń, które należały do tego domu, już nie ma. Istnieją we wspomnieniach. W moim przypadku, to nawet nie jest wspomnienie, tylko sen.*
[align center]
**[[STARY DOM (albo SEN)->STARYDOM7]]**
[align left]
*Remont zaczął się, kiedy miałem jakieś pięć lat. Pierwsze, co pamiętam, to wielki dół w miejscu **[[starego domu->STARYDOM7]]**. Przyjechaliśmy zobaczyć jak idą prace — rodzice musieli nadzorować budowę — i zobaczyłem, zamiast miejsca, w którym żyłem i bawiłem się, ogromną dziurę. Na dziecku to zrobiło spore wrażenie. Było coś — nie ma nic.
Cały **[[dom->STARYDOM7]]** został rozebrany. Miało to sens, bo jeśli chciało się mieć rodzinę, trzeba było stworzyć nową przestrzeń. Ta stara była przystosowana do mieszkania we dwoje.
Pamiętam trzy etapy: wielki dół, wylewkę betonową i postawiony dom.
Smutnym doświadczeniem było zobaczenie **[[ogrodu->OGRÓDSTARY7]]**, kiedyś miejsca zabaw, później pustego, wysypanego piachem miejsca, na którym dopiero miało powstać coś nowego. Ale powstało.
Pamiętam pierwszy dzień w nowym domu. Byliśmy wtedy już we czwórkę, bo w trakcie remontu urodziła się moja siostra. Przyjechaliśmy tu, wszystko było niedokończone, surowe i pachnące nowością. Ten zapach był dość nieprzyjemny. Stał tu stary stół, dookoła niego plastikowe krzesła ogrodowe. Na stole zamówiona pizza, przy nim my jedzący tę pizzę.
Trudno było się na początku przyzwyczaić. To chyba specyfika tego początkowego etapu, kiedy wszystko jest nowe, nieswoje. Pamiętam szczególnie ten zapach, jakby farby, który był wszędzie. Jeśli chodzi o emocje, to głównie pamiętam swoje zdziwienia towarzyszące temu remontowi. Kiedy zobaczyłem, że jest dziura zamiast **[[domu->STARYDOM7]]**, że nie ma już **[[ogrodu->OGRÓDSTARY7]]**. I czułem się na początku nieswojo w tej przestrzeni. Nigdy wcześniej nie mieszkałem w miejscu, które było zupełnie nowe, więc obcowanie z tą nowością też było ciekawym doświadczeniem. Trzeba było przywyknąć, głównie do zapachu, który na początku przeszkadzał, a potem chyba po prostu wyparł go zapach domu.
Wspaniały był ten nowy początek. Wspaniały też dla mojej siostry. Ja bardzo chciałem mieć rodzeństwo, pamiętam, że codziennie pytałem mamę, czy już ma dzidziusia w brzuszku. I kiedy w końcu Julia się pojawiła, uwielbiałem się nią opiekować i bawić z nią. Mieliśmy niesamowitą więź na początku. I to było też cudowne, że mogła wzrastać już w tym nowym, przystosowanym do nas domu.
I żyliśmy tu sobie we czwórkę. Kiedy miałem dwadzieścia lat, wyprowadziłem się na studia. Od tego czasu mieszkają tutaj we trójkę moi rodzice i siostra.
Myślę, że ten dom jest dla mnie sposobem na mitologizowanie mojego życia. Na odnajdywanie sensu, który jest zakorzeniony w przeszłości. Widzenie spójnej historii życia. Wydaje mi sie, że takie mitologizowanie, o ile nie jest narcystyczne, może być korzystne dla człowieka. Nadaje znaczenie życiu, działaniom i zmianom — temu, kim się człowiek staje. Jeśli ktoś potrafi sięgnąć do pamięci swojego domu dzieciństwa, a jednocześnie boryka się z jakimiś zmartwieniami, to często ten dom, historia rodziny, mogą dać odpowiedź na pytania pozornie bez odpowiedzi. Każdy przechodzi jakąś drogę, zyskuje świadomość, ale zapomina, że małe rzeczy z przeszłości mogą w teraźniejszości i przyszłości znaczyć bardzo wiele. Więc jeśli myślę o tym, czym jest dla mnie ten dom, wydaje mi się, że on po prostu jest historią mnie. Tam jest zapisane to, kim jestem. Nie potrafię oderwać obrazu tego domu od tego, czym był w przeszłości. Jednocześnie kiedy tam jestem, wiem, że ten etap mojego bycia tam się skończył. Teraz to miejsce, w którym mieszkają moi rodzice i moja siostra. Po prostu. Jeśli znajduję tam siebie, to tylko w tym, co było. No bo musiałem się odciąć. Naturalna kolej rzeczy. Musisz dojrzeć, odejść i kiedyś gdzieś stworzyć własny dom.*
***
~~JA~~
Jaka jest historia tego domu?
~~MAMA~~
Na początku ten dom należał do mojego wujka i cioci. Mieszkała z nimi też moja babcia, mama cioci i mojej mamy, bo nie mieli dzieci, a ona była schorowana, więc się nią opiekowali. Był tutaj też pokój, w którym mieszkał ojciec tego wujka Józka. W **[[dawnym salonie->STARYSALON7]]**. Natomiast w miejscu, gdzie teraz jest **[[nasz salon->NOWYSALON7]]**, była **[[przestrzeń kuchenna->STARAKUCHNIA7]]**, w której mieszkała babcia — twoja prababcia. Ciocia z wujkiem mieszkali na górze, gdzie był **[[jeden pokój->STARYDOM7]]**. Cały dom miał może sześćdziesiąt metrów z malutką **[[piwniczką->STARAPIWNICA7]]** z niewygodnym zejściem.
~~TATA~~
W tej **[[piwniczce->STARAPIWNICA7]]** był stary piec węglowy. Chwalebne, że teraz mamy ogrzewanie gazowe.
~~MAMA~~
I potem było tak, że i babcia, i ojciec wujka zmarli, a w domu została sama ciocia z wujkiem.
Oprócz cioci i twojej babci była jeszcze trójka rodzeństwa. Wszyscy, oprócz cioci, mieli dzieci, a ciocia wszystkie te dzieci bardzo kochała. Tutaj się spotykaliśmy, tutaj odbywały się święta. Ciocia, chyba z tej miłości, każdemu z dzieci obiecywała, że przepisze na niego ten dom. Nam też.
Pobraliśmy się w 90 roku, w 91 urodziłeś się ty. We wrześniu. W połowie września przyjechaliśmy tutaj, żeby pokazać cioci małego ciebie. Pamiętam jak dziś — była tak wzruszona, że szorowała sobie palec, żeby móc cię dotknąć. Wydaje mi się, że bardzo to przeżyła. Kilka tygodni później, dokładnie 10 października, ciocia zmarła. Dostała wylewu i niestety nie udało jej się uratować. Wujek, który był osobą zapobiegliwą, był przekonany, że to on umrze pierwszy, dlatego w pewnym momencie przepisał swoją połowę domu na ciocię. Więc kiedy ona nagle zmarła, sytuacja się skomplikowała, bo on dziedziczył tylko połowę domu, a reszta przechodziła na jej rodzeństwo i ich dzieci.
Moja mama — twoja babcia — oddała nam swoją część, ale reszta nadal należała do pozostałych spadkobierców. To, co działo się później, to nasze działania zmierzające ku temu, by dom stał się nasz w pełni. Długa historia.
~~TATA~~
Ale też dzięki temu nikt nie został z niczym i osiągnięto pewien kompromis w całej sprawie.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Ciekawe. Ja myślałem, po pierwsze, że ciocia zmarła po wujku, a po drugie, że po prostu przepisała nam ten dom.
~~MAMA~~
Nie, sprawa była bardziej skomplikowana. Ale w końcu wszyscy się dogadaliśmy i 1 kwietnia 1996 roku podpisaliśmy akt notarialny przepisujący nam ten dom.
~~JA~~
Ale byliśmy tu wcześniej?
~~MAMA~~
Tak. Wprowadziliśmy się tutaj w 1992 roku, bo wujek umarł pół roku po cioci. Chodziłeś już tutaj do przedszkola, a my zaczęliśmy się przygotowywać do remontu. Dom musiał stać się bardziej funkcjonalny, my planowaliśmy drugie dziecko…
~~TATA~~
Zaczęliśmy remont chyba w 97 roku. Trudno właściwie nazwać go remontem, bo w zasadzie to była na poły budowa **[[nowego domu->NOWYDOM7]]**. Tutaj jest konserwator zabytków, więc prace nie były takie proste. Te domy są przecież jeszcze z lat dwudziestych…
~~JA~~
O. Ciekawe. Opowiesz coś o tym?
~~TATA~~
Czytałem o tej „Zdobyczy robotniczej”. To była spółdzielnia. Budowę tych domów finansował BGK, czyli Bank Gospodarstwa Krajowego. Dowiedziałem się z Wikipedii, że wielu osób, które miały się tutaj wprowadzić, nie było stać na spłatę kredytu za budowę domu. Obciążenia były zbyt duże. Spółdzielnia upadła, natomiast budynki przejęli bardziej zamożni właściciele. Z tamtego czasu mamy pamiątkę **[[przed domem->NOWYDOM7]]**.
~~JA~~
Dąb.
~~TATA~~
Tak.
Te domy były stylizowane nieco na dworki. Trochę w takim włoskim stylu. Proste formy, ale bardzo ładne. Pamiętam z tego **[[starego domu->STARYDOM7]]** fantastyczny **[[ogród->OGRÓDSTARY7]]**. Dom był mniejszy.
~~MAMA~~
Dużo mniejszy.
~~TATA~~
I ciemniejszy. Okna były dużo mniejsze. Wszędzie łóżka, bo sporo ludzi tutaj mieszkało.
~~MAMA~~
Dwoje staruszków, wujek i ciocia. W **[[kuchni->STARAKUCHNIA7]]** twoja prababcia, w **[[salonie->STARYSALON7]]** pan Bazyli.
~~JA~~
Bazyli się ten pan nazywał?
~~MAMA~~
Tak. Pan Bazyli. Ojciec wujka.
~~JA~~
**[[Ten dom->STARYDOM7]]** został zburzony prawda? Ten stary. Mam wspomnienie wielkiej dziury na podwórku, w miejscu, w którym stał **[[dom->STARYDOM7]]**.
~~MAMA~~
Nie całkiem. Został szkielet.
~~TATA~~
Jak jeszcze byli starzy sąsiedzi, to mieliśmy zagwozdkę, jak tu się budować, kiedy jest zabudowa szeregowa. Ściany są wspólne, nawet w akcie notarialnym, czy hipotece, jest zapisane, że ściany mają być konserwowane wspólnymi siłami. Nie można było tego ruszyć. Musieliśmy poza architektem zatrudnić konstruktora. I ta pani konstruktor miała znajomego, który remontował różnie zabytkowe miejsca i miał swoją autorską metodę tych remontów. Budował ogromne pale, ponad pół metra średnicy, betonowe z grubym zbrojeniem. Pani konstruktor obliczyła, że potrzeba u nas około dziewięćdziesięciu pali, żeby wesprzeć te ściany i móc swobodnie działać wewnątrz domu.
~~MAMA~~
Pierwotnie sąsiedzi nie chcieli się zgodzić na znaczniejsze powiększenie domu. Ten **[[stary dom->STARYDOM7]]** kończył się znacznie wcześniej — dokładnie tu, gdzie w **[[salonie->NOWYSALON7]]** jest to przewężenie w ścianie. Więc był plan, żeby to powiększenie zaczynało się jakby w połowie, a nie na całej szerokości domu. I według takiego planu zaczęto tutaj działać. Ale w międzyczasie zmienili się sąsiedzi, więc mogliśmy zmienić projekt. To było oczywiście niesamowicie kosztowne, ale uważaliśmy, że dom buduje się raz w życiu i mimo wszystko chcemy ponieść ten trud.
~~TATA~~
Te betonowe pale też były potwornie drogie. Ręczna robota, bo ten człowiek sam je wykonywał.
~~JA~~
I one były po to, że można było dom powiększyć, tak?
~~TATA~~
Tak. Żeby móc przedłużyć dom i żeby jednocześnie ściany się nie przewróciły. Zmienił się w międzyczasie drugi sąsiad, który sam zaczął remont, korzystając zresztą z naszych kontaktów.
~~JA~~
Czyli i u nas, i u sąsiada był taki sam remont.
~~MAMA~~
Mniej więcej.
~~TATA~~
Pamiętam, że wyjechaliśmy na urlop w pewnym momencie i po powrocie tej ściany, która miała być podtrzymywana przez te pale, już nie było. Jakimś sposobem się zawaliła. Ona nikomu nie była potrzebna, bo sąsiad się budował, my się budowaliśmy, a po obu stronach były puste przestrzenie. Więc nikomu to nic nie zrobiło. Postawiono nową ścianę.
~~MAMA~~
Te stare domy były budowane z cegły, ale wiązane bardzo słabą zaprawą.
~~TATA~~
Tak. Wapienną. Dodatkowo stropy były ze słomy, wiązane wapnem. Były oczywiście belki, ale między belkami była ta naturalna zaprawa.
~~JA~~
A co z tymi palami?
~~TATA~~
Ich demontaż jeszcze bardziej zwiększyłby koszty, więc postanowiliśmy je zostawić w konstrukcji domu. Oczywiście nie wszystkie. Część się przewróciła. Są zakopane gdzieś pod nami.
~~JA~~
Naprawdę?
~~TATA~~
Tak.
~~MAMA~~
Budowa sobie trwała. Zmieniliśmy w pewnym momencie wykonawcę.
~~JA~~
No tak.
~~TATA~~
Tak bywa przy budowie.
~~MAMA~~
Mieszkaliśmy wtedy na Żoliborzu, w mieszkaniu oddanym nam przez dziadków. Ty chodziłeś już do tego przedszkola, ja byłam w ciąży i bardzo chcieliśmy, żeby Julka urodziła się już w momencie, kiedy będziemy w **[[tym domu->NOWYDOM7]]**. Mocno żeśmy się spinali, ale niestety nie udało się zdążyć, bo Jula urodziła się 1 października, a my wprowadziliśmy się tu dopiero w połowie grudnia. Ale to były już końcówki prac — lakierowanie podłóg, glazura… Pamiętam, jak jechałam rodzić do szpitala i po drodze wjechałam tu, żeby ustalić z glazurnikiem jak ułożyć płytki.
~~JA~~
Pamiętacie pierwszy dzień tutaj?
~~MAMA~~
Pamiętam wieczór, jak poszliście spać, a ja zeszłam do **[[salonu->NOWYSALON7]]** i nie mogłam uwierzyć jak niesamowicie wielki jest ten pokój. Co prawda nie było mebli, ale w porównaniu z tamtym mieszkaniem…
~~TATA~~
Wielkość tych przestrzeni była widoczna już w trakcie budowy, ale i tak robiła wrażenie. Też przestrzeń na piętrze.
~~JA~~
A pamiętacie pierwszy posiłek?
~~MAMA~~
Nie.
~~JA~~
Jak zamówiliśmy pizzę.
~~MAMA~~
O. Pamiętasz to?
~~JA~~
Tak. Był tutaj stół ogrodowy i plastikowe krzesła.
~~MAMA~~
Możliwe. Nie mieliśmy wtedy mebli.
~~JA~~
Tak, wszystko było surowe.
~~MAMA~~
Nie. Był tutaj ustawiony narożnik drewniany, jeszcze z naszego pierwszego mieszkania. Stał tutaj do momentu, w którym kupiliśmy stół i krzesła.
~~JA~~
Możliwe…
~~MAMA~~
Tak, stał tutaj.
~~JA~~
Wszystko pachniało nowością. Najbardziej specyficzny zapach był w **[[łazience->NOWAŁAZIENKA7]]** na górze. Zapach nowego domu. Uderzający. W **[[łazience->NOWAŁAZIENKA7]]** utrzymywał się przez parę miesięcy.
~~MAMA~~
Możliwe. W momencie wprowadzenia się była tutaj **[[kuchnia->NOWAKUCHNIA7]]** i **[[łazienka->NOWAŁAZIENKA7]]**, i działająca pralka. I tyle. Potem sukcesywnie kupowaliśmy wszystkie rzeczy do domu. Stopniowo stawał się naszym domem, w którym mieszkamy już dwadzieścia trzy lata od zakończenia remontu.
~~TATA~~
Ten remont to była rewolucja. Diametralna zmiana charakteru domu.
~~MAMA~~
Dla mnie moment wprowadzenia się do domu to była jakby druga ulga. Że w końcu jesteśmy u siebie.
Pierwsze uczucie ulgi to był 1 kwietnia 96 roku, kiedy ten dom, kiedy to miejsce było już w całości nasze. Te nasze pierwsze cztery lata bycia tutaj nie były łatwe. Mieliśmy różne pomysły co do modernizacji tych przestrzeni, ale nie mogliśmy wprowadzać ich w życie, bo nadal znaczna część domu nie była nasza. Więc kiedy udało się zamknąć sprawę poczułam sporą ulgę.
~~JA~~
A według was ten **[[dom->NOWYDOM7]]**, to jest cały czas ten sam, który stał tu przed remontem?
~~MAMA~~
Ja uważam, że jest nowy.
~~TATA~~
Ja myślę, że jest kontynuacją **[[tamtego->STARYDOM7]]**.
~~MAMA~~
Tak?
~~TATA~~
Tak. Takie mam poczucie.
~~MAMA~~
Może masz rację. Trochę tak. Ale z drugiej strony te domy są diametralnie różne.
~~JA~~
Dla mnie to jest jedna przestrzeń, która przeszła ewolucję. Nie sposób postrzegać tej przestrzeni w oderwaniu od tego, jaka i czym była wcześniej. Czuć tutaj cały czas wspomnienie tamtego domu. Zatarte, ale niemożliwe do wyparcia.
~~MAMA~~
No tak.
~~JA~~
Ta przestrzeń musiała się zmienić. Dla nas. Musiała stać się funkcjonalna. Gdyby ten **[[dom->STARYDOM7]]** pozostał taki sam, to pewnie byłoby to urocze, natomiast mieszkańcy nie czuliby się w nim tak dobrze, jak czują się teraz. Ta zmiana była naturalna. I dobra. Natomiast funkcja wymiany pokoleniowej nadal istnieje. Zdarzają się jakieś duchy, kiedy znajdziecie na przykład jakiś stary przedmiot z tamtego **[[domu->STARYDOM7]]**. Aparat fotograficzny Józia…
~~MAMA~~
Albumy…
~~TATA~~
Tak. Narzędzia z **[[warsztaciku->WARSZTAT7]]**.
~~JA~~
Poza tym wymiana pokoleniowa dzieje się też w historii rodziny i naszego domu. Kiedy babcia przychodzi na Święta i opowiada o czasach wojny, o swojej relacji z ciocią Krysią. Myślę, że to wiele znaczy w kontekście tego, że teraz to mu tu jesteśmy.
***
*To jest mój dom. Zaczyna się **[[przy ulicy->NOWYDOM7]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345928905/in/dateposted-public/" title="Stary ogród [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345928905_56d97ce32c_o.jpg" width="700" height="658" alt="Stary ogród [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Ten sen kończył się w ogrodzie. Wyszedłem, pamiętam jaskrawe kolory przyrody. I w tym ogrodzie zobaczyłem coś niesamowitego: robota. Stał tam czarny robot, wyglądał jak wyjęty z jakichś wczesnych bajek — ręce z metalowych części i tak dalej. I, co najważniejsze, dało się do niego wejść i nim sterować. To było niesamowite uczucie. W środku był joystick jak ze starych automatów w Międzyzdrojach i sterując nim można było chodzić po ogrodzie. Bawiłem się nim. Był wspaniały. Nadałem mu też jakieś imię, ale nie pamiętam już jakie. No i się obudziłem. Zbiegłem na dół, gdzie byli już wszyscy, szukałem tego robota i pytałem, gdzie on jest. Ale niestety nigdzie go nie było.
Ten sen zawiera w sobie topografię starego domu. Pamiętam dzięki niemu ten pokój na górze, kuchnię i ogród.
Robotem chodziłem po ogrodzie. To była bezpieczna przestrzeń. Pamiętam to uczucie jakiejś niesamowitej perspektywy — skoro teraz mogę nim chodzić, to co będę robił z nim jutro?
Ogród był prostokątny. Nadal jest. Długi. W centrum stała olbrzymia grusza. Bardzo wysoka, z wielkimi korzeniami. Po lewej stronie rosły porzeczki, za nimi pomidory, dalej poziomki. Po prawej w rogu rósł agrest. Za poziomkami więcej pomidorów… To wszystko, to była praca poprzednich mieszkańców tego domu. Niedaleko gruszy rosła też czereśnia. Ten ogród żył i wydawał plony — tego było naprawdę bardzo dużo. I w ogóle swego czasu było tego więcej. Wydaje mi się, że w powojennej Warszawie takie ogródki znajdowało się na każdym kroku. Ludzie musieli sobie radzić, a dobrze zagospodarowany ogród to zawsze więcej jedzenia. Jeśli ktoś miał przestrzeń, to hodował sobie to i owo. My odziedziczyliśmy to po cioci i wujku, ale później było tego wszystkiego coraz mniej. Aż nastąpił remont, który w zasadzie stał się końcem ogrodu w takiej formie. Zostały drzewa: czereśnia i grusza. Chociaż dzisiaj nawet ich już nie ma.
Ten ogród bardzo działał na wyobraźnie dziecka. Dużo się w nim bawiłem. Ogrody były wtedy oddzielone jedynie siatką. O, tutaj, po prawej, mieszkała taka starsza pani. Baba Jaga. W rzeczywistości była strasznie chora, miała cały czas mocny kaszel. Ale w mojej głowie wtedy to była Baba Jaga. Bałem się jej. Po drugiej stronie mieszkała rodzina z trójką dzieci mniej więcej w moim wieku. Dużo sie razem bawiliśmy.*
***
~~JA~~
Ze starego domu, oprócz **[[góry->STARYDOM7]]**, gdzie czaił się rycerz, pamiętam dobrze ogródek. Było tam bardzo dużo warzyw i owoców. Zastanawia mnie w jakim stopniu to uprawianie ziemi było tu praktykowane. Bo przecież Bielany były kiedyś wsią, to nie była część Warszawy. Zostały włączone chyba w drugiej połowie dwudziestego wieku…
~~MAMA~~
Nie, wtedy, kiedy budowane były te domki, to Stare Bielany to już była Warszawa.
~~JA~~
Tak?
~~TATA~~
Tak, tak.
~~JA~~
No dobrze, ale jeśli chodzi o te ogródki. Wiecie coś na ten temat?
~~MAMA~~
Wiesz, byli tu i tacy, którzy kury hodowali. Kiedy wprowadziliśmy się tutaj z półrocznym tobą, to nasza sąsiadka miała regularny ogródek uprawny. Każdy centymetr ziemi był zagospodarowany. Robiła przetwory, bardzo dużo gotowała z tych wszystkich rzeczy. I rosło tam wszystko, czego potrzebowała. No, może poza ziemniakami.
~~TATA~~
Trzeba mieć na uwadze to, że pokolenie, które przeżyło wojnę, miało do tego zupełnie inne podejście. Mój ojciec, twój dziadek, opowiadał mi, że podczas wojny dużo ludzi ze względu na braki witaminy C chorowało na szkorbut. Taka cebula na przykład była rarytasem. Ludzie na wsiach mieli nieco łatwiej, bo i dostęp do żywności był lepszy. Myślę, że po wojnie, kiedy ktoś miał kawałek ogródka…
~~JA~~
Masz rację. To było naturalne.
~~TATA~~
Dokładnie. Masz kawałek ziemi, to robisz wszystko, żeby to wykorzystać. Natomiast później, jak staniały owoce i warzywa, kiedy mu już tutaj byliśmy, to uznaliśmy, że to nie jest nam potrzebne. Tym bardziej, że te rośliny nie były w najlepszym stanie. Morela na przykład dostała raka bakteryjnego i po prostu umarła. A w trakcie budowy robotnicy rozpalili ognisko pod drzewem, które przez to spłonęło.
~~MAMA~~
Mieliśmy tu różne atrakcje.
~~TATA~~
Tak. Ten ogródek został właściwie zdewastowany przez ten remont. Ale wspominam go bardzo dobrze. Dzieci w ogrodzie, starodrzew, krzewy owocowe. Fajne miejsce.
***
*Jesteś w starym ogrodzie. Za Tobą jest wejście do domu, do **[[kuchni->STARAKUCHNIA7]]**. Na końcu ogrodu jest **[[stary domek w ogrodzie->SZOPASTARA7]]**.*
*W miejscu starego ogrodu jest teraz **[[nowy ogród->NOWYOGRÓD7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345928905/in/dateposted-public/" title="Stary ogród [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345928905_56d97ce32c_o.jpg" width="700" height="658" alt="Stary ogród [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*W **[[starym ogrodzie->OGRÓDSTARY7]]** stał kiedyś mały domek. Były tam rzeczy po wujku i cioci. Stare narzędzia i inne rzeczy po dawnych mieszkańcach. Dla małego chłopca to niewyobrażalna atrakcja. W ogóle sam fakt, że te rzeczy istnieją, był dla mnie fascynujący. Stare piły, siekiery, grabie… Do wszystkiego oczywiście nie miałem dostępu. Ale z części korzystałem. W tym **[[ogrodzie->OGRÓDSTARY7]]** z tym domkiem byłem jak Tomek Sawyer.*
***
~~TATA~~
Wiele rzeczy, które były w **[[warsztaciku wujka->WARSZTAT7]]**, zapakowaliśmy do tego domku w ogrodzie.
~~JA~~
Tak, tam było tego mnóstwo.
~~TATA~~
Pamiętam też, że po wymianie pieca na gazowy zostało też sporo węgla. Pomyślałem, że trochę szkoda go wyrzucać. Nie wiadomo jakie czasy przyjdą. Kominka w salonie nie używamy, kiedyś przez lenistwo, teraz świadomie — od wielu lat uważam, że nie ma co jeszcze bardziej pogarszać stanu powietrza i truć ludzi dla własnej przyjemności płomienia w kominku. W każdym razie mamy piec gazowy, ale sterowany elektrycznie. W razie jakiejkolwiek awarii prądu, możemy uruchomić tę alternatywę węglową. No bo pod podłogę tego domku został wrzucony ten cały węgiel, który nam wtedy został.
~~JA~~
Cały czas jest ten węgiel?
~~TATA~~
Oczywiście. Teraz już pod tym **[[nowym domkiem->NOWASZOPA7]]**. Jakby się coś stało, to zrywamy podłogę i rozpalamy.
***
*Jesteś w starym domku w ogrodzie. Za Tobą wyjście do **[[ogrodu->OGRÓDSTARY7]]**.*
*Już go nie ma. W jego miejscu stoi teraz **[[nowy domek w ogrodzie->NOWASZOPA7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345140523/in/dateposted-public/" title="Stary dom. Góra [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345140523_86516fda12_o.jpg" width="786" height="700" alt="Stary dom. Góra [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Mój sen, którego wspomnienie jest moim najwyraźniejszym obrazem starego domu zaczyna się w pokoju na górze.
Jest wiosna. Jest przepiękna pogoda, taka, że można już wyjść na ogródek. Słyszę, jak śpiewają ptaki — budzą mnie. Otwieram oczy. Widzę bardzo duży pokój, nie tylko długi i szeroki, ale też bardzo wysoki — w zasadzie zajmujący przestrzeń dwóch pięter.
Budzę się w łóżku. Spałem w małym łóżeczku obok łóżka moich rodziców. W małym łóżeczku albo w kołysce. Tak, to raczej była kołyska. Ustawiona bardzo blisko rodziców, bo czasami, kiedy nie mogłem spać, musiałem mieć w zasięgu ręki włosy mojej mamy. Trzymałem je w nocy i wąchałem — to pozwalało mi zasnąć.
Bardzo dziwny był ten pokój. Było w nim **[[jeszcze jedno pomieszczenie->WARSZTAT7]]**. Taka jakby szopa. Szopa, stojąca w domu.
Po lewej od łóżka były ogromne okna. Za nimi zieleń.
Sen zaczął się, kiedy się obudziłem, zobaczyłem tę piękną pogodę i poczułem niesamowity imperatyw, żeby iść dalej — zejść na dół po schodach.*
***
~~JA~~
Najbardziej w mojej pamięci utkwił ten wielki pokój na górze. Był olbrzymi.
~~MAMA~~
Tak, on był dość duży.
~~TATA~~
Zajmował całą górę.
~~MAMA~~
Wtedy to był jeden pokój, teraz w tym miejscu są dwa osobne i **[[łazienka->NOWAŁAZIENKA7]]**.
~~TATA~~
To, co najbardziej z niego pamiętam, to jak zaczęliśmy tam mieszkać, ty byłeś malutki. Miałeś bardzo często kolki, na ogół w nocy. Płakałeś, a my z mamą dzieliliśmy się wstawaniem do ciebie i tuleniem cię do snu. Pamiętam to noszenie ciebie na górze.
***
*Jesteś w pokoju na górze w starym domu. Po prawej stronie od łóżek jest wejście do **[[małego pomieszczenia, które wygląda jak szopa->WARSZTAT7]]**. Po drugiej stronie, na lewo od okna, jest wejście na **[[klatkę schodową->STARESCHODY7]]**.*
*Tych pomieszczeń już nie ma. W ich miejscu jest **[[nowy dom->NOWYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51344911491/in/dateposted-public/" title="Stary dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51344911491_a6ec91dc6f_o.jpg" width="700" height="401" alt="Stary dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był salon. Pamiętam, jak w któreś Święta podpaliłem wiszący na ścianie kilim. Bawiłem się zapałkami i w pewnym momencie zaczął się palić. Został szybko ugaszony na szczęście.
Pamiętam mały telewizor, który tu stał. Pamiętam stare narożne kanapy w takich okropnych kolorach z lat dziewięćdziesiątych. Ciekawy był ten miks wystroju — połączenie rzeczy starych z nowszymi. Tworzyło to aurę tego miejsca. Zakodowana w przestrzeni pamięć o historii domu.*
***
~~TATA~~
To był salon do siedzenia i oglądania telewizji. Były tu rozkładane kanapy — pamiętam, że spaliśmy tutaj. Przy tej ścianie po prawej.
Tutaj się nic specjalnego nie działo. Życie skupiało się raczej w **[[kuchni->STARAKUCHNIA7]]**.
~~JA~~
Pamiętasz, jak w którąś wigilię bawiłem się zapałkami i podpaliłem kilim?
~~TATA~~
Coś, jak przez mgłę… Podpaliłeś kilim? To niebezpieczne. Mógł szybko spłonąć.
~~JA~~
No. Ale udało się go ugasić w porę. Tak to pamiętam. Chociaż może to było u dziadka…
~~TATA~~
Może.
~~JA~~
A czy ty pamiętasz, jak nasza babcia przebrała się w któreś Święta za Świętego Mikołaja?
~~TATA~~
Tak.
~~JA~~
To było komiczne… W ogóle dlaczego przebrała się babcia, a nie dziadek? Dlaczego założyła czapkę Mikołaja i białą brodę, ale też czarne futro i okulary przeciwsłoneczne? Babcia wyglądała jak gangster, jakby chciała obrabować bank. Strasznie śmieszne to było.
~~TATA~~
Przestraszyłeś jej się?
~~JA~~
Nie wiem, może ją poznałem… No. To było dziwne.
~~TATA~~
Na ulicy mieliśmy pomysł, żeby przebierać się za Mikołaja i chodzić do siebie nawzajem rozdawać prezenty. Mieliśmy wspólne ciuchy i tak dalej. Chodziłem do sąsiada, on tam siedział z dziećmi i ja z prezentami rozmawiałem z tymi dziećmi, czy były grzeczne, czy zaśpiewają jakąś piosenkę… No trochę tego było za dużo, bo wszyscy czekali tylko na prezenty.
~~JA~~
Byłeś wymagającym Mikołajem.
~~TATA~~
Tak. Chciałem, żeby zaśpiewali jakąś kolędę chociaż. Później sąsiad przychodził tutaj.
***
~~MAMA~~
Wujek pisał pamiętnik po śmierci cioci. Bardzo przejmujący.
Ciocia zmarła w październiku. Pamiętam, że przyjechałam tu w grudniu z tobą. Pomyślałam, że będzie mu weselej, kiedy będzie mógł kogoś posłuchać, z kimś porozmawiać. On wytrzymał godzinę, po czym powiedział: „Weź nic już nie mów, bo ja nie mogę wytrzymać. Ty mówisz, dziecko płacze. Dla mnie to naprawdę za dużo”. On nie chciał, żebym przyjeżdżała, bo dla niego to było za dużo bodźców.
Wujek zmarł po pół roku, myślę, że z rozpaczy. Przez tęsknotę za ciocią poddał się wszystkim swoim chorobom.
~~JA~~
W czasie kiedy ciocia Krysia i babcia miały tę swoją przeprawę przez obozy w Niemczech, to wujek z ciocią byli już parą?
~~MAMA~~
Byli małżeństwem. Pobrali się w 1943. Wcześniej cała rodzina nie mieszkała tutaj, tylko na Marymoncie — w domu, który wybudował dziadek. Mieszkało tam pięcioro dzieci, dziadek z babcią i chyba mama mojej babci. Czyli Twoja praprababcia. W każdym razie, kiedy było powstanie, wygnali ich wszystkich do Pruszkowa, gdzie odbywały się dystrybucje ludzi i wtedy ich rozdzielili. Ciocia z babcią zostały wywiezione. Krysia była od babci dwanaście lat starsza, więc zaczęła wtedy pełnić dla niej rolę matki.
Po tym wszystkim miały zamiar wyemigrować do Kanady. Myślały, że nie mają tu do czego wracać. Ale wtedy pojawiły się komunikaty Polskiego Czerwonego Krzyża, gdzie podane zostały ich nazwiska z informacją, że mama ich poszukuje. Więc kiedy babcia to usłyszała, to nie było mowy o wyjeździe do Kanady. Chciała wrócić do swojej mamy do Polski.
~~JA~~
To się działo w obozie dla wyzwoleńców?
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Były przekonane, że cała ich rodzina nie żyje i że po prostu nic na nie w Polsce nie czeka. I w ostatnim momencie…
~~MAMA~~
Tak. Okazało się, że wszystkie siostry, że brat, że wszyscy żyją. I że mają nadal dom.
~~JA~~
Więc wróciły.
~~MAMA~~
Tak.
***
*Jesteś w salonie w starym domu. Za Tobą jest wyjście do **[[wiatrołapu->STARYWIATROŁAP7]]**. Przed Tobą przejście do **[[kuchni->STARAKUCHNIA7]]**. Po lewej stronie **[[garderoba->GARDEROBA7]]**, a obok zejście do **[[piwnicy->STARAPIWNICA7]]**.*
*Tych pomieszczeń już nie ma. W ich miejscu jest teraz **[[nowy dom->NOWYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51344911491/in/dateposted-public/" title="Stary dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51344911491_a6ec91dc6f_o.jpg" width="700" height="401" alt="Stary dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Kuchnia w starym domu była bardzo duża.
Pamiętam, że w tym śnie wszedłem tu i próbowałem kogoś znaleźć, ale nikogo nie było. Dom był pusty.
Idąc w lewo od wejścia do kuchni można wyjść do **[[ogrodu->OGRÓDSTARY7]]**. W najdalszym rogu stał stół jadalny.
Poza tym snem mam wspomnienie siedzenia z dziadkiem przy tym stole. Było już ciemno, rodziców nie było w domu. Cisza. I coś niepokojącego. Coś co chwila stukało, ruszało się, skrzypiało. Miałem wrażenie, że to duch. Bałem się go.*
***
~~JA~~
Pamiętam sytuację, w której siedziałem z dziadkiem przy tym stole, was nie było w domu. Dziadek wyłączył telewizor, zgasił światła. Było cicho, a my siedzieliśmy przy tym stole. I, jak wiesz, co chwile coś skrzypiało i stukało — normalna sytuacja w tym starym domu. Ale wtedy byłem przekonany, że to jakiś duch. Wizualizowałem sobie ducha Józka albo Krysi, który wejdzie zaraz do kuchni… A dziadek był markotny, bo ja co chwila pytałem go, czy jest tutaj jakiś duch. On mówił, że nie ma, a ja nie chciałem mu uwierzyć. Bardzo posępna atmosfera. W każdym razie kiedy wróciliście, poczułem ogromną ulgę.
~~TATA~~
Ja domyślam się, co to mogło być.
~~JA~~
Co takiego?
~~TATA~~
Swego czasu mieliśmy tutaj kunę. Czasami zresztą można je zobaczyć, jak w nocy przebiegają przez ulicę. Ta nasza zagnieździła się tutaj już w **[[nowym domu->NOWYDOM7]]**, ale przypuszczam, że wtedy też mogła tu jakaś harcować. Mało tego, mogły to być też szczury.
~~JA~~
To na pewno.
~~TATA~~
Był czas, kiedy często nam tutaj biegały. Ale odkąd mamy **[[nowy dom->NOWYDOM7]]** to ich nie spotykam. Może jakieś małe, ale takich wielkich, jak wtedy, nigdy.
~~JA~~
Może dlatego kuny się wyniosły.
~~TATA~~
Możliwe, że dlatego. Kuny są drapieżne i polują też na szczury.
~~JA~~
Coś jeszcze kojarzy ci się z kuchnią w starym domu?
~~TATA~~
Przychodzą mi na myśl te stare meble. Oczywiście nam się nie podobały, ale jakąś tam wartość miały. Próbowaliśmy je sprzedać, ale kupcy powiedzieli, że one będą w cenie dopiero za jakieś dziesięć - piętnaście lat. Więc się ich pozbyliśmy, bo kto by to trzymał. Były w specyficznym stylu, wzorowane może na meblach biedermeierowskich. To musiało być prawdziwe drewno, ale nie wiem jakiego gatunku. Miały fantastyczne słoje. Nasi znajomi zaczęli później kupować takie meble, kiedy wróciła na nie moda. Tutaj stała taka witrynka… nie wiem jak to się nazywa. Etażerka? Na górze oszklona…
~~JA~~
Gablotka.
~~TATA~~
To był rodzaj komody, takiej półokrągłej, oszklonej na górze. To szkło też było ciekawe, specjalnie krojone z rantami ścinanymi w skosy, z wygrawerowanymi wzorami. Wtedy było to obciachowe dość, ale później wróciła na nie moda.
Mieliśmy jeden taki mebel **[[na górze->STARYDOM7]]**, a drugi tutaj.
***
*Jesteś w kuchni w starym domu. Za Tobą jest wejście na **[[klatkę schodową->STARESCHODY7]]**. Po prawej wejście do **[[salonu->STARYSALON7]]**, po lewej wyjście do **[[ogrodu->OGRÓDSTARY7]]**. Równolegle do drzwi na **[[klatkę schodową->STARESCHODY7]]** są drzwi do **[[łazienki->STARAŁAZIENKA]]**.*
*Tych przestrzeni już nie ma. W ich miejscu jest **[[nowy dom->NOWYDOM7]]**.*
*Tutaj była mała piwniczka, w której stał piec.*
***
~~TATA~~
Bardzo tajemnicze miejsce. Komórka pod tym **[[kuchnio-pokojem->STARAKUCHNIA7]]**. Wąskie przejście. Katakumby. Ciemno. Żeliwny piec na węgiel. Był stamtąd wyprowadzony komin, ale nie pamiętam w jaki sposób. Chyba to był po prostu jakiegoś rodzaju szyb wentylacyjny. Był tutaj też skład węgla.
***
*Jesteś w piwnicy w starym domu. Można stąd wejść na górę — do **[[salonu->STARYSALON7]]**.*
*Tych pomieszczeń już nie ma. W ich miejscu jest teraz **[[nowy dom->NOWYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345928530/in/dateposted-public/" title="Nowy dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345928530_073e67070b_o.jpg" width="700" height="435" alt="Nowy dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To, co od zawsze wyróżniało nasz dom, to stojące przed nim ogromne drzewo. Największe na całej ulicy. Dąb. Rośnie na naszej posesji przy bramie wjazdowej, wręcz pożerając korzeniami i sobą tę bramę. Co roku spadają z niego żołędzie, które leżą całe albo potłuczone na drobny proszek, a jesienią tony liści, które co dwa dni trzeba zbierać. To głównie było moje zadanie.
Przestrzeń między bramą a domem nie jest duża. Mieści się tutaj samochód i w sumie to tyle. Czasami się tutaj bawiliśmy. Bawiliśmy się też na ulicy. Jest mała i jednokierunkowa — po jednej stronie jest chodnik, po drugiej stoją samochody, których nie było znowu tak dużo, więc można było jeździć na rowerze, hulajnodze albo desce.
Przestrzeń przed domem jest w całości wyłożona kostką. Po prawej od wejścia do domu są wychodzące z piwnicy okna. Znajdują się poniżej poziomu podwórka, w dziurze, nad którą jest kratka. Zawsze mi coś tam wpadało — lego, piłeczka kauczukowa albo złotówka. Nie było tak łatwo zdjąć tę kratkę, więc często te rzeczy tam zostawały.
Przed domem stały też rowery.*
***
~~JA~~
Co lubisz w tej przestrzeni przed domem.
~~MAMA~~
Kwiaty.
~~JA~~
Na parapecie. Jak jest ciepło, kupujemy je i wsadzamy do doniczek. Jest też dąb.
~~MAMA~~
Mam do niego mieszane uczucia. Podoba mi się jako drzewo, ale jest bardzo uciążliwy. O każdej porze roku, bo nawet kiedy wiosną się go podziwia i patrzy na te liście, to zawsze z tyłu głowy jest świadomość, że one kiedyś spadną. Jest ich ogrom. Latem z kolei dąb wydziela taką słodkawą maź, która oblepia szyby samochodów. Wycieraczki nie dają z nią rady, więc trzeba sobie radzić ręcznie. Problemem są też spadające żołędzie. Prawdziwe bombardowanie. To nie jest przyjemne. Więc tak — trochę go lubię, trochę nie lubię. Ale jest piękny, to trzeba przyznać.
***
~~TATA~~
W temacie bezpieczeństwa domu i rodziny chodzi mi po głowie kwestia tego, że znajdujemy się pośrodku ulicy i jednocześnie w jej najniższym punkcie. Jak jest deszcz, woda spływa do nas z jednej i z drugiej strony. Tutaj jest stara, przedwojenna kanalizacja, z małymi przekrojami rur, która po prostu czasem nie jest w stanie przyjąć większej ilości wody. Wspólnym zajęciem sąsiedzkim jest sytuacja, kiedy wychodzimy w kaloszach i odkrywamy kratki zatrzymujące liście, żeby woda miała ujście. Ale może przyjść większa woda, której się tym sposobem nie pozbędziemy. W tracie remontu na przykład nas zalało. Całe szczęście, że nie było jeszcze posadzek. A później też sie zdarzało. Wody w domu nie mieliśmy, ale do połowy posesji dochodziła. Myślę, że trzeba by worki z piaskiem przygotować, bo w dzisiejszych czasach po prostu trzeba się z tym liczyć.
~~JA~~
Przygotujemy razem.
~~TATA~~
I będziemy trzymać pod dębem.
~~JA~~
Powiedz coś o dębie.
~~TATA~~
To drzewo to jest nasza duma. Nie każdy wie, co to znaczy mieć dąb na posesji. Jest wspaniały. A ja, jako dendrolog, tym bardziej ten dąb — mimo wszystkich uciążliwości — akceptuję.
To jest pamiątka z dawnych czasów.
~~JA~~
Z czym ci się kojarzy ta przestrzeń przed domem?
~~TATA~~
Z pewnym rozczarowaniem, jeśli chodzi o relacje sąsiedzkie. W ogóle ich istnienie. Przyznam, że kiedy mieszkałem w bloku, miałem więcej interakcji z sąsiadami. Żyło się bardziej ze sobą. Wyobrażałem sobie zawsze, że takie życie w osiedlowej społeczności domków jednorodzinnych wygląda podobnie do tego, co pokazywane jest w różnych amerykańskich filmach. Że te interakcje są na porządku dziennym. Tutaj mnie to rozczarowało, bo nie ma tego aż tyle, chociaż w porównaniu do innych osiedli, to wydaje mi się, że żyjemy tu sobie całkiem zgodnie i do tych interakcji dochodzi.
~~JA~~
Są przecież festyny u nas.
~~TATA~~
Tak. Głównie wtedy, kiedy dzieci, czyli między innymi wy, były małe. Organizowane były chyba 4 czerwca.
~~JA~~
A nie we wrześniu?
~~TATA~~
W czerwcu, bo robiliśmy je w rocznicę wolnych wyborów. Jeszcze na dębie był zawsze przybity plakat z kowbojem.
~~JA~~
Faktycznie. Opowiesz coś o tym?
~~TATA~~
Festyn był zawsze ogłaszany wcześniej. Są tutaj całkiem aktywni ludzie, na przykład sąsiad Andrzej. Docierał z zaproszeniami do wszystkich. Przyklejane były na każdą furtkę na naszej ulicy, że tego dnia o tej godzinie odbędzie się festyn uliczny. Mieliśmy też prowizoryczne znaki zakazu wjazdu — ulica była w zasadzie zamykana. Chyba nigdzie nikt tego nie zgłaszał, ale przez te wszystkie lata nigdy nie było z tym problemu. Nawet dwuosobowy patrol przychodził i nie mieli do nas żadnych zastrzeżeń.
~~JA~~
Pamiętam, że wszyscy byli zaproszeni. Brali w tym udział ludzie mieszkający przy naszej ulicy, ale jeśli ktoś akurat przechodził, to też mógł się włączyć. Były konkursy, przeciąganie liny — numery parzyste kontra nieparzyste. Każdy przygotowywał coś do jedzenia. Była licytacja.
~~TATA~~
Tak. Każdy coś przynosił. Ja wylicytowałem kiedy tego glinianego kota, który stoi w **[[salonie->NOWYSALON7]]** nad kominkiem.
~~JA~~
I to szło później na jakiś cel. Dom dziecka, czy coś…
~~TATA~~
Tak, tak.
Kto chciał, mógł coś upiec, przygotować coś do jedzenia. Zazwyczaj kobiety się tym zajmowały. Ogórki kiszone, ciasto, chleb ze smalcem. Każdy coś oferował. Można było chodzić od sąsiada do sąsiada. Cała jezdnia była pomalowana kredą przez dzieci.
~~JA~~
Jeszcze mówiłeś, że były pasterki.
~~TATA~~
Tak. To z kolei odbywało się w dorosłym gronie. Przynoszone były jakieś naleweczki owocowe i tak dalej. Więc i w tym, i w tym przypadku integracja na wysokim poziomie.
~~JA~~
Ale mimo wszystko uważasz, że w PRL-u w bloku to życie było bardziej wspólne?
~~TATA~~
Tak. Więcej kontaktów na codzień. Nie odświętnie, dwa-trzy razy do roku, ale stały kontakt. Tak to pamiętam. Oczywiście byłem wtedy w innym wieku, więc to też miało swoje prawa.
Ale festyny na naszej ulicy były zawsze fajne. Teraz trochę to wygasa. Sąsiedzi przychodzili na krócej, też dzieci dorosły… Są oczywiście nowe dzieci, ale cóż — nie ma takiego zapału, jak kiedyś. W pandemii już chyba nie było organizowanego festynu.
~~JA~~
Myślisz, że kiedyś jeszcze będzie?
~~TATA~~
Jestem przekonany. Będziemy musieli uczcić tę popandemiczną wolność. Myślę, że 4 czwerwca jeszcze zawisną plakaty.
***
*Jesteś przed domem. Można stąd wejść do domu — do **[[przedpokoju->NOWYWIATROŁAP7]]**.*
*Ta przestrzeń była kiedyś **[[nieco inna->STARYPRZEDDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345928530/in/dateposted-public/" title="Nowy dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345928530_073e67070b_o.jpg" width="700" height="435" alt="Nowy dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Salon to jest serce domu. Najwieksza przestrzeń.
Wchodzi się tutaj przez szerokie przejście bez drzwi.
Po prawej stronie od wejścia jest stół jadalny. To było forum, gdzie poznawało się różne rodzinne historie. Tutaj babcia opowiadała o swoich przeżyciach podczas wojny. Pewnego razu po prostu zaczęła opowiadać. Miałem może jedenaście lat, kiedy usłyszałem o tym pierwszy raz. Wtedy nie rozumiałem do końca ciężaru tej historii, jej przeżyć w obozach, rozstaniu z rodziną i tak dalej. Te historie to jest rdzeń jej relacji z ciocią Krysią — jej siostrą. One podróżowały po tych wszystkich obozach razem, przez jakiś rok. W skrajnie chaotycznych okolicznościach zostały odłączone od rodziny. Ciocia miała wtedy jakieś dwadzieścia lat, babcia sześć. Babcia zawsze opowiadała, że to, że przeżyły, jest wynikiem cudu. Opowiadała o tym zawsze dziwnym tonem, takim jakby rozmodlonym, nieco histerycznym, ale nie jakoś bardzo. Trudno, szczególnie młodemu chłopcu, poczuć grozę tych wydarzeń, która jest przecież faktem. Babcia bardzo łatwo się wzrusza i jest generalnie bardzo wrażliwą osobą. W zasadzie to jej zawdzięczam swoją wrażliwość i empatię. Myślę, że mam to po niej, że jest to mój największy skarb, największy spadek, jaki można dostać. W tych jej opowieściach zawsze dało się odczuć, że babcia nadal jest tym dzieckiem, które przeżyło wojnę. To słychać w tonie głosu. Zupełnie, jakby opowiadała to mała dziewczynka, której dopiero co się to wszystko przytrafiło.
Przy stole, przy którym w czasie Świąt było zawsze mnóstwo jedzenia, przejawiał się inny ślad doświadczeń babci. Jest coś takiego, że osoby, które zostały dotknięte wojną, zupełnie inaczej podchodzą do jedzenia. To poczucie, że tego jedzenia może zaraz nie być, jest silniejsze od nich. Że trzeba szybko jeść, bo kto wie, co się za chwilę stanie.
Babcia jest ważną osobą w tym domu. Bardzo często u nas bywała i nadal bywa. Przede wszystkim mnie współwychowywała. Rodzice pracowali, więc często zajmowała się mną, kiedy byłem mały. Kochana osoba — niesamowicie dobre serce.
Po lewej jest **[[klatka schodowa->NOWESCHODY7]]**. Schody, które prowadzą na górę.
Za **[[schodami->NOWESCHODY7]]** pianino. Nie gram na nim, gra moja siostra.
Dalej fotel, kanapa i jeszcze jeden fotel. Często siedzieliśmy tutaj razem, tak jak w **[[kuchni->NOWAKUCHNIA7]]** rano, tak tutaj wieczorem. Przy stole często pojawiają się osoby z zewnątrz, ale tutaj jesteśmy tylko my — tylko nasza czwórka. To jest miejsce kontaktu, przytulania się, okazywania czułości i miłości. Ważne miejsce.
Na wprost wyjście do **[[ogrodu->NOWYOGRÓD7]]**. Cała ściana jest oknem, które wychodzi na **[[ogród->NOWYOGRÓD7]]**. Wpada przez nie dużo światła.
Po prawej kominek — dużo razy palił się w nim ogień.
Obok kominka telewizor.
Ta przestrzeń kojarzy mi się z hałasem. Przede wszystkim z powodu pianina. Moja siostra przez osiem lat chodziła do szkoły muzycznej, więc było słychać jej ćwiczenia. Jest to normalne - skoro uczysz się grać, musisz ćwiczyć. Ale nie zmienia to faktu, że wpływa to na audiosferę domu. Hałas pochodził też z telewizora, który teraz w ogóle nie funkcjonuje w moim życiu. Chociaż oczywiście zdarzało mi się obejrzeć coś czasem z rodzicami. Ale prawda jest taka, że im byłem starszy, tym ta przestrzeń była dla mnie bardziej ognista, nieprzyjemna, rozwibrowana. Potrzebowałem ciszy i spokoju, więc uciekałem do **[[mojego pokoju->MÓJDRUGIPOKÓJ7]]**, który z kolei nie miał drzwi, więc to wszystko i tak było słychać. W wieku czternastu, piętnastu lat to dość uciążliwe, bo chcesz się wtedy oderwać i mieć w jakimś stopniu niezależność. Dlatego spędzałem tu coraz mniej czasu.
Jeśli chodzi o samotne bycie w salonie, to najprzyjemniejsze było dla mnie słuchanie muzyki. Jest tutaj dobry sprzęt, są płyty, a słuchanie muzyki było i nadal jest dla mnie dosyć ważne. Dobrze było włączyć sobie tutaj jakąś fajną płytę.
Ta przestrzeń była wspaniała, kiedy nikogo nie było w domu, na przykład przez tydzień. To był wtedy mój pokój. Spałem w **[[sypialni rodziców->SYPIALNIARODZICÓW7]]**, ale całe dnie spędzałem tutaj. Mógł być wtedy nieporządek, nikt nie kazał mi niczego robić i w końcu miałem swoją ciszę. To było bardzo wyzwalające.
Ale obowiązki w domu to było dla nas coś naturalnego. Nastolatkowie bardzo często nienawidzą tych wszystkich wytycznych, ale dla nas to było normalne. I nigdy nie było konkretnych obowiązków, grafiku sprzątania i tak dalej. To się działo swoim trybem i myślę, że bardzo służyło budowaniu relacji i intuicji co do współpracy w prowadzeniu domu. Zawsze był u nas lekki nieporządek. Lekki chaos, który sprzyjał kreatywności, bo istniał właśnie w tej zbiorowej intuicji. To wszystko było ważne też przez to, że jesteśmy z jednej strony bardzo podobni, ale z drugiej inni. Jestem synem moich rodziców i bratem mojej siostry, ale też zupełnie innym i osobnym człowiekiem. To miejsce i ten dom, był platformą do spotykania się tych inności i budowania w sobie wrażliwości na tę różnorodność. I jej akceptacji.*
***
~~JA~~
Po wprowadzeniu się do nowego domu miałaś wrażenie, że ten salon jest bardzo duży.
~~MAMA~~
Tak. Ale już nie mam takiego wrażenia. Przyzwyczaiłam się.
~~JA~~
To ciekawe, że też jak człowiek jest dzieckiem, to zapamiętuje przestrzenie jako znacznie większe, niż były w rzeczywistości. Jestem przekonany, że ten **[[pokój na górze->STARYDOM7]]** w starym domu był mimo wszystko mniejszy, niż to, jak go zapamiętałem.
~~MAMA~~
Teraz myślę, że ten pokój jest taki akuratny. Wtedy wydawał się wielki, natomiast teraz jest idealny. Nie za duży, nie za mały. Większego byśmy na pewno nie potrzebowali.
Tamto wrażenie wielkości salonu było spotęgowane też przez różnicę między nim, a tym, co było tu przed remontem. Bo różnica była spora.
Jest idealny w moim odczuciu.
~~JA~~
Najbardziej kojarzy mi się ze Świętami, kiedy jesteśmy wszyscy razem, kiedy przychodzi ten moment, kiedy już zjedliśmy i możemy usiąść, odpocząć i spędzić czas w bardziej niezobowiązującej formie.
~~MAMA~~
Tak, to prawda.
***
~~TATA~~
Ta podłoga jest z dziadkowego lasu.
~~JA~~
Naprawdę?
~~TATA~~
Tak. Dawane były te deski do suszarni, żeby szybko wyschły. One są grubsze niż standardowe, mają jakieś cztery centymetry. Jest na czym jeździć. Ale bez zachwytu. Są przecież inne gatunki drzewa, egzotyczne, dużo twardsze i może trwalsze.
~~JA~~
Ale te są z dziadkowego lasu.
~~TATA~~
Tak. Miękkie drewno, ale ciepłe i przyjazne. Dobrze się je czuje.
~~JA~~
Z czym kojarzy ci się salon?
~~TATA~~
Ze spotkaniami rodzinnymi. Nasz dom był zawsze centrum tych spotkań. Na przykład w Święto Zmarłych. Mamy blisko cmentarz, więc naturalne, że spotkania odbywały się tutaj.
~~JA~~
Wszystkie święta.
~~TATA~~
Tak. Tutaj się spotykamy. Przygotowujemy się na te spotkania wspólnie. Jest tu dużo miejsca, więc nigdy nie było z tym problemu, że wszystkie te spotkania odbywają się u nas. To jest czas do rozmowy i przebywania ze sobą. Nawet, jak mamy różne poglądy i punkty widzenia na różne sprawy, to to jest świetna okazja, żeby być razem.
~~JA~~
Lubisz tu spędzać czas, prawda?
~~TATA~~
Tak. Jest telewizor — okno na świat. Są inne narzędzia multimedialne. Ostatnio udało mi się zmodernizować telewizor, dokupiłem zewnętrzne urządzenie, dzięki czemu mamy tu teraz dostęp do Internetu i do innych telewizji.
~~JA~~
Lubisz też słuchać muzyki.
~~TATA~~
Tak. Udało mi się kupić urządzenie, całkiem niedrogo, które loguje się do sieci wi-fi, dzięki czemu można słuchać muzyki z internetu bezstratnym systemem przesyłu danych. Podpiąłem je do wieży.
~~JA~~
Tej starej?
~~TATA~~
Tak. Została kupiona, kiedy byliśmy młodymi małżonkami. To był chyba nasz pierwszy większy zakup — wieża JVC.
~~JA~~
Czarna.
~~TATA~~
Tak. Ona ma porządne głośniki. Powiedziałbym nawet, że audiofilskie. Do tej pory dają radę. Radio nie działa, bo są teraz inne zakresy fal, ale cała reszta działa bez zarzutu. Dwie kieszenie magnetofonowe, odtwarzacz CD… Z tyłu jest jedno wejście — phono. Przeznaczone na zewnętrzny gramofon, ale mnie udało się podpiąć pod nie to urządzenie. I teraz słuchamy sobie muzyki z internetu na starej wieży analogowej.
~~JA~~
Ja pamiętam przejście z kaset VHS na DVD. Zawsze chciałem, żebyśmy mieli magnetowid, bo koledzy w swoich domach już dawno mieli i mogli oglądać bajki na kasetach kiedy tylko chcieli. A ty nie kupiłeś odtwarzacza do VHS-ów tylko od razu cały sprzęt do DVD. I to było niesamowite. Z jednej strony niezwykłe, z drugiej nie było jeszcze tylu filmów, więc nadal nie mogłem mieć tych bajek… No ale było to porażające, że od razu mamy to DVD.
~~TATA~~
Nadal je mamy.
~~JA~~
No tak. Te głośniki są od tego zestawu. One cały czas działają?
~~TATA~~
Działają. Zestaw 5.1. Tam, przy książkach, jest jeszcze schowany subwoofer. To robiło kiedyś wrażenie.
~~JA~~
Robiło niesamowite. Ten dźwięk przestrzenny przy oglądaniu filmów bardzo działał na wyobraźnię.
~~TATA~~
Tak.
Więc tak, salon, to miejsce do wypoczynku, słuchania muzyki. Jest blisko do **[[ogródka->NOWYOGRÓD7]]**. Ten kontakt wizualny z zielenią bardzo dobrze wpływa na człowieka. Bardzo przyjemnie wygasza, kiedy się wraca z pracy, a w głowie ma się jeszcze jakieś tematy stamtąd.
***
*Jesteś w salonie. Z jednej strony jest przejście do **[[kuchni->NOWAKUCHNIA7]]**, z drugiej wyjście na **[[taras->TARAS7]]**. Przy przejściu do kuchni są **[[schody na górę->NOWESCHODY7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345140548/in/dateposted-public/" title="Nowy dom. Piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345140548_63bd9aa3db_o.jpg" width="700" height="332" alt="Nowy dom. Piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tu jest łazienka. Z wanną.
Zawsze kojarzyła mi się z gorącem i parą wodną. Cała nasza rodzina kąpie się w bardzo gorącej wodzie. To ciekawe.*
***
~~MAMA~~
Łazienka mi się już nie podoba.
Pamiętam, jak się wprowadziliśmy i moje koleżanki przyszły obejrzeć dom. Jedna z nich weszła do łazienki i stwierdziła, że jest tutaj jak w raju. I mi też wydawało się wtedy, że jest piękna, ale dzisiaj bym już jej tak nie urządziła.
Jest zielono-biała. I to jest główny problem, bo ciężko cokolwiek zrobić z wystrojem w takiej kolorystyce. Staraliśmy się nieco ostudzić te kolory, ale nic z tego. Oczywiście lubię tę łazienkę, mimo wszystko jest bardzo fajna. Ale zmienił się mój gust, zmieniła się moda, więc nie mam do niej takiego uwielbienia, jak mogłam mieć na początku. Gdyby były tu białe kafelki, można byłoby zrobić z tym wystrojem znacznie więcej.
~~JA~~
W jakim sensie?
~~MAMA~~
Do białego wszystko pasuje. Jeśli chcesz zmienić wystrój, to dokupujesz ręczniki i inne łazienkowe duperele, którymi można zmienić wygląd. Nie trzeba skuwać kafelków.
***
*Jesteś w łazience. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJGÓRA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345928530/in/dateposted-public/" title="Nowy dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345928530_073e67070b_o.jpg" width="700" height="435" alt="Nowy dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Kuchnia kojarzy mi się przede wszystkim z jedzeniem.
Po prawej stronie stoją meble kuchenne i lodówka.
Pod oknem jest najważniejszy punkt: stół. Stoi tutaj od zawsze.
Ważną rzeczą były rytualne śniadania przy nim — w soboty i niedziele. Kiedy jedzenie było gotowe, mama wołała wszystkich, chyba, że ktoś już był w kuchni i jej pomagał. Nie było obowiązku uczestniczenia w tych śniadaniach, ale każdy z nas wiedział, że ono jest i że spotykamy się przy nim razem. Często jedliśmy jajka. Niedaleko domu był bazar, nadal zresztą jest, więc często na śniadaniu były kupione tam owoce i warzywa. Więc tak — wspólne śniadania. Bardzo przyjemna czynność. Nie mieliśmy wyznaczonych miejsc, ale zazwyczaj siedzieliśmy w tych samych miejscach. Od wejścia: tata, mama, Julka i ja. Oczywiście mogło się to co jakiś czas zmieniać, nie było reguły.
Przy stole jest olbrzymie okno. Wpada tu przez nie dużo światła. Okno jest szczególne, bo daje światło, a światło pozwala zobaczyć przestrzeń.
Kuchnia jest zresztą bardzo jasnym pomieszczeniem, głównie przez wielkość okna właśnie. Na parapecie, od zewnątrz, są kwiaty.
Każdy leniwy poranek zaczynał się w kuchni. Kojarzy mi się ona z dniami, w których mogłem wypocząć. Z oderwaniem od jakichkolwiek problemów świata zewnętrznego. Takie samo skojarzenie rodzi zresztą cały dom. Do dzisiaj, kiedy przyjeżdżam z jakiejś trudnej pracy, mam gorszy moment, jestem czymś przytłoczony albo po prostu zmęczony, wejście do tego domu wiąże i kojarzy się z wypoczynkiem i odcięciem. To się koncentruje w jakimś stopniu w kuchni, ale tez w innych miejscach.
Kuchnia była początkiem dnia. Schodziło się tu ze swojego pokoju i byliśmy tu razem. To była — i nadal bywa — platforma rozmowy, wymiany myśli i uczuć. Tutaj zawsze pięknie pachniało, głównie dlatego, że moja mama potrafi dobrze gotować. Zresztą nie tylko ona. Tutaj uczułem się gotować. Musiałem się nauczyć, bo lubię jeść.
Można tutaj pracować, ale raczej nikt tego nie robi. To miejsce to spożywanie, robienie kawy, herbaty.
Kiedyś były tu inne kolory. Wystrój był żółto-biały. Teraz jest więcej bieli i szarości. Bardziej sterylnie.
Nad przejściem do **[[salonu->NOWYSALON7]]** wisi mały krzyżyk z Jezusem. Na pewno wisiał, ale nie wiem, czy nadal wisi. Chyba nie. Był jeszcze ze **[[starego domu->STARYDOM7]]** — maleńki i drewniany, z metalowym Jezuskiem. Był dosyć istotny dla mojej babci. Jest przekonana, że jedyne, co ocaliło ją z wojny, to modlitwa.*
***
~~JA~~
W kuchni gotujemy i jemy śniadania.
~~MAMA~~
Ja tutaj też pracuję. Mam **[[biuro->BIURO7]]** na samej górze, dawny **[[twój pokój->MÓJDRUGIPOKÓJ7]]**, w którym pracuję, kiedy muszę się skupić, ale uwielbiam pracować — i najcześciej to robię — tutaj, przy oknie. Łatwo mi wtedy coś zrobić, nie muszę schodzić z samej góry. Mogę zrobić sobie kawę, mogę w międzyczasie gotować, nastawić pranie **[[na dole->PRALNIA7]]**. Jest łatwiej i poręczniej. Zresztą lubię to pomieszczenie. Lubię tu być.
~~JA~~
Co w nim lubisz?
~~MAMA~~
Podoba mi się jego wystrój. On się zmienił pięć czy sześć lat temu. Wcześniej był w zupełnie innym stylu, który mi się przestał podobać. Więc były zrywane podłogi i urządzaliśmy kuchnię zupełnie od nowa.
~~JA~~
Mamy tutaj duże okno.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Wpada dużo światła. Patrzysz przez nie, czy ktoś przechodzi pod domem?
~~MAMA~~
Tak, lubię obserwować przechodzących ludzi. Myśleć sobie, po co i gdzie idą…
Lubię mieć postawione kwiaty w wazonie. Lubię też gotować.
~~JA~~
Przy tym stole jemy wspólne posiłki. Dopóki tu mieszkałem, każde śniadanie w soboty i niedziele jedliśmy razem. To tworzy jakąś wspólną jakość tego miejsca.
~~MAMA~~
Tu się dużo dzieje. Kiedy odwiedza nas jedna osoba, to zazwyczaj siadamy właśnie tutaj, bo wszyscy lubią to miejsce. Siadamy, robimy herbatę, kawę i rozmawiamy.
***
~~TATA~~
Mama mnie po paru latach mieszkania tutaj zaskoczyła informacją, że podłoga już jej się nie podoba. Więc mieliśmy tutaj kucie tych płytek. Remont w mieszkaniu, w którym się mieszka to jest tragedia. Mimo, że wszystko jest pozabezpieczane i pozasłaniane folią, to i tak nie uniknie się tego, że w zamkniętej, stojącej piętro wyżej szafie, w kieszeni marynarki znajduje się pył z remontu, dziejącego się na dole. Drugi raz bym się chyba nie zgodził na taki remont. Chociaż czeka nas odnawianie podłogi w **[[salonie->NOWYSALON7]]**… Natomiast nie będę kłamał — ja też chciałem tej zmiany. Wyszliśmy z tych ciepłych kolorków. To była dobra zmiana. Kuchnia była wcześniej żółta.
~~JA~~
Ona jest u mnie w mieszkaniu.
~~TATA~~
No właśnie.
~~JA~~
Żółta z brązowymi uchwytami. Kremowo-kawowe kolory.
~~TATA~~
Tutaj było wówczas bardziej przaśnie. Teraz jest ładniej. Kolory stonowane, nowoczesne. Chłodne szkło…
~~JA~~
Co myślisz o tym miejscu?
~~TATA~~
Lubimy tutaj być. Wpada tu ładne światło przed i w czasie zachodu słońca. Okno jest wysokie, więc wpada go całkiem sporo.
Tutaj koncentruje się życie. Blisko jest kuchnia, blisko lodówka, z której można coś wyjąć, czegoś się napić. Ale przebywam tutaj rzadziej niż mama. Chyba, że robimy coś wspólnie. Ja przeważnie korzystam z **[[salonu->NOWYSALON7]]**.
***
*Jesteś w kuchni. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->NOWYWIATROŁAP7]]**, przed Tobą przejście do **[[salonu->NOWYSALON7]]**. Po lewej stronie są drzwi do **[[łazienki->NOWYWC7]]**, a dalej zejście do **[[piwnicy->NOWAPIWNICA7]].*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345140523/in/dateposted-public/" title="Stary dom. Góra [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345140523_86516fda12_o.jpg" width="786" height="700" alt="Stary dom. Góra [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To było pomieszczenie w pomieszczeniu. Coś jakby szopa.
Kojarzę, że były tam jakieś stare rzeczy. Zawsze się bałem, że siedzi tam rycerz, który zaraz wyjdzie i będzie mnie straszył swoją zbroją.*
***
~~MAMA~~
Na górze, w tym pokoju, przechodziło się do jeszcze jednego, malutkiego pokoiku. To było miejsce wujka.
~~TATA~~
Wujek był inżynierem. Walczył też w powstaniu warszawskim.
~~MAMA~~
I trafił do niewoli do obozu.
~~TATA~~
W tym swoim warsztaciku miał takie precyzyjne maszyny, które wykorzystywał do wytwarzania różnych rzeczy. Nawet broń mógł nimi zrobić.
~~MAMA~~
Wujek potrafił robić takie rzeczy. Garnki też wytwarzał. Złota rączka.
***
~~TATA~~
W tym **[[pokoju na górze->STARYDOM7]]** w ścianie były drzwi z kluczykiem. Niemalże niewidoczne. Prowadziły do warsztaciku na poddaszu. Przestrzeń raczej nieurządzona, na ścianach stare deski i różne półki, a na nich maszyny. Przeróżne, szlifierki i inne im podobne. Też takie przypominające maszyny do szycia… Wchodziło się tam z **[[pokoju na górze->STARYDOM7]]** przez drzwi w ścianie. Było tam nieduże okienko, przez które wpadało trochę światła. Można było spoglądać przez nie na ulicę.
~~JA~~
Ja pamiętam, że tam siedział ten rycerz, którego się bałem. Z tego, co pamiętam, wchodziło się tam — tak, jak mówisz — z **[[pokoju na górze->STARYDOM7]]**. Stała taka dobudówka…
~~TATA~~
Stała?
~~JA~~
Ja kojarzę właśnie, że to było jakby takie mniejsze pomieszczenie w większym. Coś w rodzaju szopy z daszkiem… nie było tak?
~~TATA~~
Ja to inaczej pamiętam. Mieliśmy normalny prostokątny pokój, z jednej strony było okno na **[[ogród->OGRÓDSTARY7]]**, a z drugiej drzwi w ścianie.
~~JA~~
Po prostu drzwi?
~~TATA~~
Tak. W środku małe okno.
Wujek brał udział w powstaniu. Walczył w Armii Krajowej, był inżynierem i potrafił konstruować broń. Nawet jedną sztukę tam znalazłem po jego śmierci. Ale oddałem na policję.
~~JA~~
Broń domowej roboty?
~~TATA~~
Trudno powiedzieć czy całkowicie domowej… On ją zrobił chyba na bazie jakiejś istniejącej. Na pewno to nie była nowa broń wytworzona gdzieś w fabryce.
~~JA~~
I jak to było? Wszedłeś któregoś dnia i ją znalazłeś?
~~TATA~~
Tak. Nawet karabin tam był. Karabin i krótka broń. Oddałem je na policję. Nie chciałem tego trzymać, bo musiałbym zdobyć uprawnienia, a to długi proces no i nie interesowałem się tym jakoś szczególnie.
~~JA~~
I to wszystko w tym warsztaciku wujka?
~~TATA~~
Tak. To miejsce tym bardziej wydawało mi się tajemnicze, bo wujek był zaangażowany w walkę wyzwoleńczą. W jednym odcinku chyba „Kolumbów” była scena z podobnym miejscem. Przez takie samo małe okienko Polacy obserwowali Niemców.
~~JA~~
Znalazłeś tam coś jeszcze?
~~TATA~~
Przede wszystkim żałuję, że nie mogłem być przy rozbiórce i zobaczyć, czy nie schował tam czegoś jeszcze. Może był tam jakiś schowek w więźbie dachowej… Natomiast wiele rzeczy z tego warsztatu było przeniesionych do **[[domku->SZOPASTARA7]]**, który był na końcu ogrodu. Tam był magazyn tych rzeczy.
***
*Jesteś w warsztaciku wujka Józka w starym domu. Za Tobą wyjście do **[[pokoju na górze->STARYDOM7]]**.*
*Tych pomieszczeń już nie ma. W ich miejscu jest **[[nowy dom->NOWYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345140523/in/dateposted-public/" title="Stary dom. Góra [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345140523_86516fda12_o.jpg" width="786" height="700" alt="Stary dom. Góra [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tu była klatka schodowa.
W tym śnie zdziwiło mnie, że nikogo nie ma na górze, więc postanowiłem zejść na dół.
Schody były raczej proste, a na końcu zakręcały w lewo.
Pamiętam, że w tym śnie wywróciłem się na schodach, sturlałem się na dół aż do samych drzwi. Wstałem, otrzepałem się i wszedłem do następnego pomieszczenia, czyli **[[kuchni->STARAKUCHNIA7]]**.*
***
*Jesteś na klatce schodowej w starym domu. Na górze jest wejście do **[[pokoju na górze->STARYDOM7]]**, na dole wejście do **[[kuchni->STARAKUCHNIA7]]**.*
*Tych pomieszczeń już nie ma. W ich miejscu jest **[[nowy dom->NOWYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51344911491/in/dateposted-public/" title="Stary dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51344911491_a6ec91dc6f_o.jpg" width="700" height="401" alt="Stary dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj była toaleta. Łazienka z wanną i dziwną, bardzo dużą umywalką.*
***
~~TATA~~
Wanna tam stała. I było dalej jeszcze jedno pomieszczenie.
~~JA~~
Tak?
~~TATA~~
Tak. **[[Toaleta->STARYWC7]]**.
***
*Jesteś w łazience w starym domu. Za Tobą wyjście do **[[kuchni->STARAKUCHNIA7]]**. Na końcu łazienki drzwi do **[[toalety->STARYWC7]]**.*
*Tych przestrzeni już nie ma. W ich miejscu jest teraz **[[nowy dom->NOWYDOM7]]**.* <a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51344911491/in/dateposted-public/" title="Stary dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51344911491_a6ec91dc6f_o.jpg" width="700" height="401" alt="Stary dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj była toaleta. Nie pamiętałem o niej.*
***
*Jesteś w toalecie w starym domu. Za Tobą jest wyjście do **[[łazienki->STARAŁAZIENKA]]**.*
*Tych pomieszczeń już nie ma. W ich miejscu jest teraz **[[nowy dom->NOWYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345140538/in/dateposted-public/" title="Nowy ogród [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345140538_d5f2cee0a9_o.jpg" width="700" height="466" alt="Nowy ogród [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Ogród po remoncie się zmienił.
Z jednej strony smutna była strata **[[starego ogrodu->OGRÓDSTARY7]]**, ale z drugiej pojawiło się tutaj mnóstwo nowych elementów, z których mogłem korzystać. Dla dziecka to było cudowne. Po remoncie zostało tu dużo materiałów, które leżały tak przez następne dziesięć lat. Po lewej stronie, tu, gdzie rosła czereśnia, ułożone były niewykorzystane deski i cegły. Uwielbiałem się tu bawić. To był zamek. Uwielbiałem bawić się z sąsiadami, że mamy tutaj zamek, wchodziliśmy na drzewo, wspinaliśmy na górę cegieł, łaziliśmy po deskach. To było wspaniałe. Nasza baza, której musimy bronić przed niebezpieczeństwem.
Ten ogród miał wiele etapów, bo też przestrzeń ogrodowa wydaje się być bardziej plastyczna niż domowa. Trudniej zburzyć ścianę, niż przestawić meble ogrodowe albo wyciąć lub zasadzić jakąś roślinę. Więc ogród się zmieniał. Mój tata bardzo interesuje się życiem roślin i od zawsze interesowało go wynajdywanie nowych gatunków i sadzenie ich w ogrodzie. Przyjmowało to różne formy, ale przez różnorodność i bogactwo tego, to miejsce stało się nieco chaotyczną dżunglą. Przestrzenią z własnym mikroklimatem.
Patrząc w stronę domu, po lewej stronie tarasu są trzy stopnie, po których schodzi się do ogrodu. Jest tu nieregularna dróżka, idąca wzdłuż płotu. Po jego drugiej stronie są wysokie drzewa, które odcinają nam dostęp do światła, przez co w całym ogrodzie jest dużo cienia.
Do ogrodu można też przejść w innym miejscu tarasu, przedzierając się przez dziwne rośliny. Rośnie też tutaj magnolia, piękne drzewo, które daje cień na cały taras. Wiosną daje przepiękne białe kwiaty. Jest naturalnym dachem i schronieniem przed słońcem. Obok rośnie też bardzo ładny rododendron, a zaraz za nim wielka choinka. Ogromna, wyższa niż dom.
Choinka rośnie obok miejsca po gruszy, która w pewnym momencie została wycięta. Pamiętam, jak to robiliśmy. To znaczy „my” — mój dziadek, tata i dziesięcioletni ja. Tata i dziadek zawsze lubili pracę w ogrodzie, majsterkowanie i wspólne działania. Kiedy można było coś zrobić, a nie kupować, to oni decydowali się zawsze na pierwszą opcję. Ja mam nieco inne podejście do tej kwestii, ale myślę, że jest w ich podejściu coś uroczego i wspaniałego. Więc na przykład zabrali się razem za ścięcie gruszy, która naprawdę była olbrzymia. Wspinali się na gałęzie, ścinali jedna po drugiej, aż wycięli całe drzewo. Korzenie są najtrudniejsze. Zostaje po nich wielki dół. Wydawało mi się to trochę przykre. Nie lubię wycinania drzew. Bo gdyby na przykład powstało w tym miejscu coś sensownego, basen, trampolina, cokolwiek, ale tutaj nic szczególnego tej gruszy nie zastąpiło. Chociaż może trzeba było ją ściąć. Może była chora…
Dzisiaj nie ma już żadnego z drzew owocowych, które rosły w starym ogrodzie. Po lewej stronie rosną dziwne niskie krzaki.
Ogród nie jest wysiany trawą. Trudno powiedzieć, co go pokrywa. Taka łączka. Czasem żwirek, czasem kamyczki, czasem trawa — w niektórych miejscach więcej, w niektórych mniej.
Na końcu ogródka stoi domek, postawiony w miejscu **[[tego, który stał jeszcze w starym ogrodzie->SZOPASTARA7]]**.
Za domkiem jest mur. Dosyć wysoki, z poziomu ogródka nie widać, co skrywa. Trzeba było wejść na piętro, do **[[mojego pokoju->MÓJDRUGIPOKÓJ7]]**, żeby coś zobaczyć.
Ciekawe jest to, że przez to, że wszystkie ogrody są połączone, bardzo często słychać co się dzieje u sąsiadów. Słychać często skrajne emocje — pozytywne albo negatywne. I siłą rzeczy wszyscy się znają. Przechodziliśmy do siebie przez płot, po prostu odchylając siatkę w jednym miejscu. Ciekawe było odwiedzać ogrody innych ludzi i widzieć, jak zaaranżowali sobie ten swój wycinek przyrody.*
***
~~MAMA~~
Zmiana tego ogrodu była konieczna i raczej nieunikniona, ze względu na to, że przez remont **[[stary ogród->OGRÓDSTARY7]]** był niemożliwy do utrzymania. Poza tym, mówiąc szczerze, ja nie mam zamiłowania do robienia w ziemi. Mogłabym nie odróżnić co trzeba wyrwać, a co zostawić, w związku z tym ogródkiem zajmuje się tata. To jest jego działka. Ale bardzo lubię tam siedzieć. Może kiedyś przyjdzie taki moment, że zacznę też w nim pracować — przecież tego można się nauczyć.
~~JA~~
Po remoncie zostało tu kilka rzeczy ze starego ogrodu, prawda? Została czereśnia…
~~MAMA~~
Czereśnia.
~~JA~~
Albo wiśnia?
~~MAMA~~
Ale ona przestała rodzić owoce. Nie ma jej już.
~~JA~~
Pamiętam, że z dziadkiem wyrywaliśmy gruszę. Została po niej wielka dziura.
~~TATA~~
A to nie pamiętam tego.
~~JA~~
Tak było. Najpierw ścinaliście gałęzie, potem pień, na końcu wyrywane były korzenie. Grusza była ogromna.
~~MAMA~~
To prawda.
~~TATA~~
Tak, jak choinka.
~~MAMA~~
Choinka była początkowo w naszym pierwszym mieszkaniu, w doniczce.
~~TATA~~
W centrum Warszawy.
~~MAMA~~
Przyjechała tutaj z nami i została zasadzona.
~~TATA~~
Przywiozłem ją z praktyk, które miałem w czasie studiów w Gołuchowie koło Kalisza. Tam dostaliśmy od pracowników parku malutkie, kilkucentymetrowe siewki. I to jest to drzewo. Tyle lat z nami razem.
***
*Jesteś w ogrodzie. Można stąd wejść na **[[taras->TARAS7]]**, albo do **[[domku w ogrodzie->NOWASZOPA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345140538/in/dateposted-public/" title="Nowy ogród [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345140538_d5f2cee0a9_o.jpg" width="700" height="466" alt="Nowy ogród [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*W ogrodzie stoi domek. Trzymamy tu rowery. Wcześniej stała tutaj **[[stara szopa->SZOPASTARA7]]**.
Ktoś go nam tu postawił. Pamiętam, że na początku była w nim jakaś kanapa, dywanik, jakieś stare meble. Można by tam spać. Taki domek na działce. Ale szybko zapełnił się gratami i narzędziami, więc teraz spanie w nim jest raczej niemożliwe.*
***
*Jesteś w domku w ogrodzie. Za Tobą jest wyjście do **[[ogrodu->NOWYOGRÓD7]]**.*
*W jego miejscu był kiedyś **[[inny domek->SZOPASTARA7]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51344911491/in/dateposted-public/" title="Stary dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51344911491_a6ec91dc6f_o.jpg" width="700" height="401" alt="Stary dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*W starym domu był też chyba wiatrołap.*
***
~~TATA~~
Tutaj był wiatrołap.
~~JA~~
Też mi się tak wydawało.
~~MAMA~~
Był, był.
***
*Jesteś w wiatrołapie w starym domu. Z jednej strony jest wyjście **[[przed dom->STARYPRZEDDOM7]]**, z drugiej wejście do **[[salonu->STARYSALON7]]**.*
*Tych pomieszczeń już nie ma. W ich miejscu jest teraz **[[nowy dom->NOWYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51344911491/in/dateposted-public/" title="Stary dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51344911491_a6ec91dc6f_o.jpg" width="700" height="401" alt="Stary dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Duża szafa, która znajdowała się w **[[salonie->STARYSALON7]]**. Ale można ją określić osobnym pomieszczeniem. Chyba dało się tam wejść.*
***
~~MAMA~~
Wujek i ciocia mieli skłonność do gromadzenia niesamowitej ilości rzeczy. Tutaj, gdzie teraz jest **[[łazienka->NOWYWC7]]**, była ogromna, zbudowana przez wujka szafa. I w tej szafie to wszystko było.
Nie wiedziałam, że ciocia obiecywała wszystkim przepisanie na nich tego domu i zdziwiło mnie, kiedy się o tym dowiedziałam. W każdym razie była taka sytuacja, że zaprosiłam wszystkich i powiedziałam, żeby wzięli sobie co chcą z tej szafy, bo przecież mieli do tego takie samo prawo, jak my. Oni zaczęli czegoś szukać, w ogóle nie patrzyli na te rzeczy, tylko przekładali je z miejsca na miejsce i wyraźnie czegoś szukali. Pamiętam, że babcia wtedy zapytała, czego oni tak szukają. A oni na to, że testamentu. Że ciocia na pewno zostawiła tu gdzieś testament, bo tak przecież im powiedziała.
~~TATA~~
Ty miałaś przecież testament wujka.
~~MAMA~~
Tak. Ale oni szukali cioci. Niczego nie znaleźli oczywiście.
~~TATA~~
To i tak było bez sensu, bo wujek by nie postąpił nigdy wbrew woli cioci. Oni się tak kochali, że to niemożliwe, żeby testamenty były ze sobą sprzeczne.
~~MAMA~~
To prawda. To była niesamowita więź. I wielka miłość. Wujek uwielbiał ciocię.
***
*Jesteś w ogromnej szafie w starym domu. Można stąd wyjść do **[[salonu->STARYSALON7]]**.*
*Tych pomieszczeń już nie ma. W ich miejscu jest teraz **[[nowy dom->NOWYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345928530/in/dateposted-public/" title="Nowy dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345928530_073e67070b_o.jpg" width="700" height="435" alt="Nowy dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Zwykła toaleta. Nic specjalnego.*
***
~~MAMA~~
Przy okazji remontu w **[[kuchni->NOWAKUCHNIA7]]** została zrobiona ta łazienka.
***
*Jesteś w łazience. Za Toba wyjście do **[[kuchni->NOWAKUCHNIA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51344911491/in/dateposted-public/" title="Stary dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51344911491_a6ec91dc6f_o.jpg" width="700" height="401" alt="Stary dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest przestrzeń przed domem. Obejmuje małe podwórko i ulicę, na której też się działy rzeczy.*
***
~~JA~~
Czułaś się związana z tym starym domem?
~~MAMA~~
Nadal się czuję. Bardzo często tu przyjeżdżałam bawić się z moim bratem ciotecznym. Na ulicy były wtedy tylko dwa samochody — wujka i sąsiada taksówkarza — więc mogliśmy bez obaw spędzać tam czas. Oczywiście wujek nam na to nie pozwalał, ale i tak się udawało. Mam bardzo ciepłe uczucia do tego domu. Wujek mnie lubił. Byłam grzeczna, w odróżnieniu od brata. To był człowiek-sprężyna.
~~TATA~~
Sportowiec.
~~MAMA~~
Ja natomiast nigdy nie rozrabiałam, więc wujek robił wszystko, żebym była szczęśliwa. Wiedziałam, że robi to czasem na wyrost, ale korzystałam z tego. Lubiłam tu być. Stare Bielany to takie połączenie wsi i miasta. Jest cichutko, zielono. Oaza spokoju. Życie toczy się swoim tempem, wolniejszym niż w śródmieściu.
Lubię to miejsce. To jest moje miejsce na Ziemi.
***
~~JA~~
Pamiętam, że podwórko było wyłożone kwadratowymi płytami. Cementowymi chyba.
~~TATA~~
Tak. Wujek sam je wytwarzał. Cementowe, jakby chodnikowe płyty. Nasz sąsiad nadal takie ma. Zastanawiam, się czy to nie było lepsze rozwiązanie, bo była wtedy lepsza absorpcja wody. Dla dębu to lepsza sytuacja. Później niestety położyłem kostkę na całości, co oczywiście jest wygodne, ale tej wody w gruncie jest mniej. Teraz bym tego nie zrobił. Nawet nie wiem, czy nie powyciągać niektórych kostek i zasypać piaskiem. Mógłbym wykorzystać żwirek, który jest teraz wysypany w **[[ogrodzie->NOWYOGRÓD7]]**, żeby chwasty nie rosły. Taki pomysł. Zobaczymy, jak to będzie.
***
*Jesteś przed starym domem. Można stąd wejść do domu — do **[[wiatrołapu->STARYWIATROŁAP7]]**.*
*Ta przestrzeń jest teraz **[[nieco inna->NOWYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345928530/in/dateposted-public/" title="Nowy dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345928530_073e67070b_o.jpg" width="700" height="435" alt="Nowy dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Za drzwiami wejściowymi jest maleńka komóreczka. Zostawia się tutaj buty, kurtki i przechodzi do **[[kuchni->NOWAKUCHNIA7]]**.
Zawsze pachniało tutaj butami i płaszczami. I deszczem. Jest tutaj duża szafa, do której najwyżej półki nie mogłem nigdy dosięgnąć. Stały buty. Mnóstwo butów.
Drzwi wejściowe są wielkie i mocne. Niedające się sforsować. Brązowe, jakby z drewna, ale nie drewniane. W środku mają dobry mechanizm antywłamaniowy. Potężne drzwi, które mocno dają do zrozumienia, że to początek domu.*
***
~~TATA~~
Wiatrołap. Nie mam z nim specjalnych skojarzeń.
Na drzwiach są ślady naszego pieska, który drapie w nie, kiedy chce wyjść.
***
*Jesteś w przedpokoju. Z jednej strony jest wyjście **[[przed dom->NOWYDOM7]]**, z drugiej przejście do **[[kuchni->NOWAKUCHNIA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51344193357/in/dateposted-public/" title="Strych [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51344193357_d27a9defc2_o.jpg" width="700" height="533" alt="Strych [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Po tym, jak Julia zajęła **[[mój pierwszy pokój->MÓJPIERWSZYPOKÓJ7]]**, ja przeprowadziłem się na strych.
Wcześniej były tam po prostu jakieś stare meble i łózko. Nikt nie spędzał tam czasu, chyba że podczas zabawy w chowanego.
Na strych wchodzi się po schodach z **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJGÓRA7]]**. Pokój nie miał drzwi, na końcu schodów była po prostu dziura w suficie, którą wchodziło się do pomieszczenia.
Ważne dla tego pokoju są dwa mniejsze, które wchodzą w jego skład. Po jednej i drugiej stronie były małe drzwiczki, przywodzące na myśl wejście do jakiegoś bajkowego domu elfów — małe i skośne, dopasowane do skosu sufitu. Prowadziły do małych komórek, w których trzymaliśmy różne graty i szpargały. W środku dało się co najwyżej kucnąć, więc nie były to miejsca do spędzania tam czasu. Można tam było włożyć jakąś niepotrzebną rzecz. Albo ukryć jakąś ważną.
W pokoju na strychu było zawsze dużo światła. Są tutaj dwa, całkiem duże okna dachowe. Z tym pokojem kojarzy mi się obraz wpadającego tu słońca — wyraźnych promieni, w których widać było unoszący się kurz. Okna wychodzą na **[[ogród->NOWYOGRÓD7]]** i dają najwyższy punkt obserwacyjny w tym domu. Jest tu też jeszcze jedno małe okno, umiejscowione za barierką. Mieszkały tam pająki, bo trudno było tam dotrzeć z jakimkolwiek sprzątaniem.
Mieszkanie w najwyższym pomieszczeniu jest samo w sobie fajne, ale były też tego minusy. Łatwiej załatwić coś w innym pokoju, jeśli jest na tym samym poziomie. Tutaj zawsze trzeba było wchodzić. Nie ma też drzwi, więc dochodzą tutaj dźwięki całego domu. Ale jednak to, że jest się wysoko, że ma się ten widok z okna, nie ma nikogo za ścianą dawało przewagę pozytywnych mieszkania tutaj. To wszytko, kiedy jest się nastolatkiem, jest bardzo ważne.
Mój pokój wyglądał w pewnym stopniu jak pokój tego chłopaka z „Toy Story”, który porwał do siebie zabawki. Jego pokój był co prawda straszny, miał blat i różne narzędzia do dekonstrukcji tych zabawek, ale to, co było fajne, to to, że on te zabawki konstruował na nowo, co świadczy o pewnej kreatywności. Mnie takie manualne zajęcia zawsze interesowały. Sprawiały przyjemność, często relaksowały. Nie byłem artystą, ale kupowałem sobie płótno i coś tam na nim malowałem. Kiedy miałem szesnaście lat dostałem od kolegów gitarę elektryczną. Stała w prawym dalszym rogu — gitara i piec. Grałem na niej, albo w niej grzebałem. Granie na niej robiło zawsze sporo hałasu. To było drogą przez mękę dla ludzi, którzy musieli tego słuchać — w naszym domu i domach obok. Ale robiłem to. Przez cztery lata doprowadziłem się do całkiem spoko poziomu.
Przy wejściu stało biurko.
W dalszym lewym rogu było łóżko.
Za łóżkiem, wzdłuż całej ściany stały meble. Szafy i regały, a na nich i w nich książki, filmy i ubrania.
Nie miałem wpływu na urządzanie tego pokoju. Dostałem po prostu jakieś meble. Pokój ma skosy, więc meble było robione na wymiar. Miały formę płaskiej piramidy. Na środku szafa, a po bokach coraz niższe półki.
Lubiłem oglądać albumy o filmach i filmowcach. Dobrze wydane. Czasami robiłem z nich kolaże. Czytałem też komiksy. I w ogóle dużo tutaj czytałem.
Kojarzy mi się z tym miejscem stan leżenia na łóżku i czytania. W domu jest głośno, ale ja czytam dalej, a cały zgiełk w jakiś sposób się oddala. Koncentracja na świecie i historii, w której właśnie jestem, odrywa mnie od rzeczywistości. Dało się to zauważyć zmysłowo.
Bardzo interesowało mnie zbieractwo przedmiotów — zresztą interesowało już w czasie mieszkania w **[[pierwszym pokoju->MÓJPIERWSZYPOKÓJ7]]**. Gromadziłem artefakty, które mają jakieś znaczenie. Rzeczy, które miały wartość sentymentalną albo po prostu opowiadały jakąś historię. Z pozoru zupełnie niepotrzebne. I to nie były nawet ładne przedmioty. Trzymałem je upchnięte w szafce — rzeczy, które intuicyjnie zostawiałem, nawet jeśli były zepsutym badziewiem. Najbardziej podobały mi się rzeczy znalezione w **[[piwnicy->NOWAPIWNICA7]]** i **[[szopie->SZOPASTARA7]]**. Lubiłem je tutaj mieć.
Mieszkałem w tym pokoju do końca mojego mieszkania w domu. Wyprowadziłem się mając dwadzieścia lat.*
***
~~MAMA~~
Musieliśmy zrobić meble na wymiar, dopasowane pod te skosy.
~~JA~~
Pokój na strychu jest nadal żółty?
~~MAMA~~
Nie. Po twojej wyprowadzce przemalowaliśmy go na szaro. Teraz jest ładniej.
~~JA~~
Tam zawsze było duszno i gorąco.
~~MAMA~~
Jak to na poddaszu. Bliskość dachu robi swoje.
~~JA~~
Pamiętasz, jak zacząłem grać na gitarze? Pokój na strychu nie ma drzwi, więc było mnie słychać w całym domu.
~~MAMA~~
Wiesz, ja byłam do tego przyzwyczajona. Jak dzieci są małe, to tolerancja hałasu jest zupełnie inna niż wcześniej albo później. Inny rytm życia. Pytasz czy mi granie przeszkadzało — w ogóle nie. Tych waszych aktywności przecież było mnóstwo. Julia chodziła do szkoły muzycznej, więc to granie było u nas obecne znacznie wcześniej. Potem, jak przestała, to mi tego brakowało, bo było to integralną częścią życia tutaj.
***
~~TATA~~
Ten pokój jest kapitalny. Są okna dachowe, dzięki którym mamy stamtąd piękny widok. Jedno okno, to od strony ulicy, jest praktycznie w koronie dębu. Można obserwować ptaki.
~~JA~~
A co myślisz o braku drzwi?
~~TATA~~
Zawsze miałem z tego powodu wyrzuty sumienia. Czytałem też coś takiego, w temacie feng shui, że jeśli w domu są otwarte przestrzenie, to dzieci się szybciej wyprowadzają. Ja raczej w feng shui nie wierzę, ale faktem jest, że wyprowadziłeś się stąd dość wcześnie. A Julka ma drzwi i jest tutaj do tej pory.
~~JA~~
No właśnie.
~~TATA~~
Są tutaj też takie dwie tajemnicze przestrzenie. Schowki za małymi drzwiczkami. Nasze chrześniaki lubią się tam ukrywać, kiedy Julia bawi się z nimi w chowanego.
***
*Jesteś w moim drugim pokoju. Teraz jest tutaj **[[biuro mamy->BIURO7]]**. Za Tobą jest zejście schodami do **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJGÓRA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51344191817/in/dateposted-public/" title="Nowa piwnica [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51344191817_189a639c56_o.jpg" width="700" height="397" alt="Nowa piwnica [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To pomieszczenie to pralnia. Bo jest tutaj pralka. Stoi po lewej, między kabiną prysznicową a dużym zlewozmywakiem. Jedna toaleta na górze to za mało dla czteroosobowej rodziny, więc dobrze było mieć tu ten prysznic. Głównie to ja z niego korzystałem.
Na wprost od wejścia stoi regał. Na nim dużo przetworów. Bardzo dużo. Głównie ogórki, przygotowywane na tarasie, ale nie tylko.
Po prawej stos rzeczy: pudła, graty, narzędzia. Jakieś prehistoryczne, nikomu niepotrzebne przedmioty. Za nimi dwa okienka, wychodzące **[[przed dom->NOWYDOM7]]**.*
***
~~TATA~~
W tym pomieszczeniu jest przede wszystkim piec. I to bardzo ważna rzecz w kontekście tego, czy ktoś mieszka w bloku, gdzie jest wspólnota mieszkańców i jest zarządca budynku, czy w domu. Tutaj my sami tworzymy tę wspólnotę i sami jesteśmy zarządcami i konserwatorami.
To jest rzecz, która dla mnie — młodego faceta — była wyzwaniem. Techniczna obsługa domu. Nauczenie się wszystkiego, jak działa piec, jak obchodzić się z zaworami, jakie powinno być napięcie prądu, co robić, kiedy napięcie spada… Czułem, że to moja działka, więc musiałem za to odpowiadać.
~~JA~~
Ale to chyba było dla ciebie przyjemne. Pamiętam, że zawsze lubiłeś majsterkować, naprawiać coś samemu…
~~TATA~~
Wiesz, jak robisz drobniejsze rzeczy, to tak. Ale kwestia takiej bardziej skomplikowanej techniki to już poważniejsza sprawa. Łatwiej jest, kiedy ktoś ci te umiejętności przekaże. Ale tutaj ani jeden, ani drugi dziadek nie mieli specjalnie doświadczenia, więc musiałem uczuć się sam. I było to czasami stresujące — powracająca myśl, że zrobię coś źle, wyjdziemy z domu, a tutaj się coś zatka i wybuchnie.
Czułem tę odpowiedzialność. Nie wiem, czy słusznie, ale tak było.
***
*Jesteś w pralni. Za Tobą jest przejście do **[[pokoju w piwnicy->NOWAPIWNICA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51344191817/in/dateposted-public/" title="Nowa piwnica [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51344191817_189a639c56_o.jpg" width="700" height="397" alt="Nowa piwnica [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Po zejściu na dół trafia się do jednej z dwóch przestrzeni w naszej piwnicy.
Generalnie nie jest to jakaś zimna i ciemna piwnica. Normalny pokój z ładną drewnianą podłogą.
Spędzałem tutaj sporo czasu. Był dla mnie bawialnią. Pokojem na tyle dużym, że dało się założyć rolki i po nim jeździć. Albo kopać piłkę o ścianę. Można było się wyżyć. W rogu stał stół do ping-ponga.
Naprzeciwko niego było miejsce na komputer, kiedy jeszcze mieliśmy w domu komputer stacjonarny.
Obok komputera stoją meble, na których można było znaleźć różne skarby. Na przykład stare aparaty fotograficzne wujka Józia. Stare aparaty i stare obiektywy. Albumy, atlasy, stare encyklopedie. Bardzo dużo książek z PRL-u, z żółtymi stronami i wyblakłym tuszem drukarskim. Wszystko ma bardzo specyficzny zapach. Często to rzeczy bardzo stare, ale solidnie wykonane. I jest tego dużo. Znaleźć można tutaj na przykład ciekawe urządzenie, popularne w PRL-u, posiadające lampę i soczewkę, służące do wyświetlania obrazów. Na przykład pocztówek skądś. Zdjęcie cerkwi z podpisem: Petersburg. To wszystko to są rzeczy ocalone ze **[[starego domu->STARYDOM7]]**. To są rzeczy zarówno cioci i wujka, jak i moich dziadków z obydwu stron. Na przykład legitymacje i dokumenty po dziadku od strony taty. Też książki historyczne, w których wykreślał i poprawiał niektóre informacje. Bardzo ciekawa sprawa.
Kiedy miałem szesnaście albo siedemnaście lat, nie wiem w jakich okolicznościach — może uderzyłem w to miejsce piłką — tuż pod schodami odpadło od ściany małe drewienko, a za nim znalazłem małe pudełeczko. I to pudełeczko było wiadomością do mnie ode mnie sprzed kilku lat. Kiedy byłem młodszy, zobaczyłem film „Amelia”, w którym był wątek człowieka, który ukrył w swoim domu puszkę z przedmiotami z dzieciństwa i po kilkudziesięciu latach tytułowa bohaterka, która tę puszkę znalazła, dostarcza ją do jej właściciela, co zmienia jego życie. Bardzo mi się to spodobało, na tyle, że postanowiłem sam zostawić sobie taką wiadomość. Pamiętam, że kompletowałem to pudełeczko w **[[swoim pierwszym pokoju->MÓJPIERWSZYPOKÓJ7]]**. Zostawiłem dla siebie na pewno kauczukową piłeczkę z automatu na Placu Konfederacji. Rzadką, w bardzo ładnych kolorach. Był też tam samochodzik na resorach i guma do życia, jakaś specjalna, której nie odważyłem się zjeść. Były tam też inne rzeczy, ale już nie pamiętam jakie. No więc znalazłem to pudełeczko, nie po kilkudziesięciu, ale po kilku latach. I było to bardzo miłe. Temu człowiekowi z filmu pozwoliło to dostrzec w sobie jego wewnętrzne dziecko. Mnie to nie było potrzebne, bo nigdy nie przestałem poświęcać uwagi swojemu dziecięcemu „ja”. Więc znalezienie tej wiadomości nie było aż takim przeżyciem. Nie uratowało mnie i nie zmieniło mojego życia. Ale było przyjemne.*
****
~~JA~~
Może opowiesz o dole? To miejsce jest dla ciebie szczególne, prawda?
~~TATA~~
Mama z każdego innego miejsca by mnie wygoniła z tym wszystkim.
Interesuję się fotografią. Kiedyś byłem pasjonatem aparatów analogowych. Gromadziłem je, szczególnie intensywnie, kiedy po rewolucji cyfrowej wyszukane, czasem nawet profesjonalne aparaty z dnia na dzień staniały i stały się powszechnie dostępne. Też dla takiego amatora jak ja. Zacząłem je sprowadzać. Głównie z zachodu, ale zdarzyło mi się też ściągnąć jeden wielkoformatowy aparat z Japonii. Nawet mam specjalne ramki do wielkiego formatu.
~~JA~~
Trzymasz je w gablocie.
~~TATA~~
Trzymam je w szafie, żeby się nie zakurzyły. Kupiłem też trzy metalowe walizki, miękko wyścielone, w których trzymam obiektywy.
~~JA~~
Pamiętam, że tam były też aparaty wujka.
~~TATA~~
Wujek też lubił fotografować. Mało tego. Zostawił w starej walizce owinięte papierem błony analogowe z czasów powojennych. Zdjęcia zniszczonej Warszawy. Niektóre negatywy są jeszcze z okresu wojny.
~~JA~~
Masz je tu?
~~TATA~~
Tak. Nawet kupiłem specjalnie w Niemczech skaner do skanowania negatywów. Większość przerzuciłem na cyfrową formę.
~~JA~~
Musisz mi wysłać.
Pamiętam też szklane różnokolorowe filtry, które nakłada się na obiektyw. Bawiłem się nimi, przykładając je do oczu. Strasznie mnie to fascynowało.
~~TATA~~
To są filtry wykorzystywane w czarnobiałej fotografii. Miałem też tam specjalne nasadki do fotografii portretowej, kiedy chciałem uchwycić kogoś w kolorze. Taka zabawa. Julia chętnie pozowała, więc dużo zdjęć jej zrobiłem. I to też się działo tutaj.
~~JA~~
Wywoływałeś tutaj filmy?
~~TATA~~
Tak. Wujek zostawił cały sprzęt. Kuwety, rzutnik walizkowy… To jest duże przeżycie, kiedy wkładasz do płynu biały papier i widzisz, jak powstaje na nim obraz. Z niczego.
~~JA~~
Super.
~~TATA~~
No super.
***
*Jesteś w pokoju w piwnicy. Za Tobą jest wejście po schodach do **[[kuchni->NOWAKUCHNIA7]]**. Po prawej jest przejście do **[[pralni->PRALNIA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345928530/in/dateposted-public/" title="Nowy dom. Parter [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345928530_073e67070b_o.jpg" width="700" height="435" alt="Nowy dom. Parter [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Schody. Można nimi wejść na górę, ale zejść na dół.
W pewnym momencie zakręcają — są w tych miejscach szerokie stopnie, na których często się bawiłem. Na przykład klockami. Taki schodek to zawsze mogła być przepaść, albo jakaś nierówność terenu w zabawie.*
***
*Jesteś na schodach. Można nimi zejść do **[[salonu->NOWYSALON7]]** albo wejść na górę, do **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJGÓRA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345140548/in/dateposted-public/" title="Nowy dom. Piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345140548_63bd9aa3db_o.jpg" width="700" height="332" alt="Nowy dom. Piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Rodzice mieli zawsze najwygodniejsze łóżko. Ale najfajniejszą rzeczą w tym pokoju jest duże okno, które wychodziło na **[[ogród->NOWYOGRÓD7]]**. **[[Ogród->NOWYOGRÓD7]]** jest z każdej strony zarośnięty, więc nie wpada do niego dużo światła. A stąd widać, co jest powyżej tych wszystkich drzew. Widać dachy innych budynków, niebo, plac konfederacji i kościół. Wszystkie ogrody na naszej ulicy są połączone, ale te, które należą do posesji przy ulicy równoległej do naszej, też przylegają do naszych. Więc z okna widać całą przestrzeń tych ogrodów — ukrytych za domami.
Często spałem tutaj, kiedy nikogo nie było w domu. Mam w pamięci taką sytuację, że leżę tutaj, jest gorąco. Zaczynają bić dzwony kościoła, ale nie nachalnie. Biją z oddali, miarowo, przez jakiś czas. Przestają. Słychać przelatujący wysoko na ziemią samolot. Też śmiech dzieci bawiących się na ogródkach, czasem jakiś sąsiad powie coś głośniej. A ja leżę.
Mieszkam teraz na tyle blisko, że raczej tu nie nocuję. Ostatni raz może dwa lata temu? Trzy? Ale jeśli się to zdarzało, to zawsze spałem w sypialni rodziców. Tu jest najwygodniej. Ciekawe jest też to, że czuć tutaj ich zapach. To trochę jak przytulanie. Bardzo przyjemne. Kiedy jest się dzieckiem przytulanie jest naturalną sprawą, potem to już raczej kwestia świadomego gestu. Ale nie zmienia się to, że jest to bardzo ważne. Według mnie położenie się w łóżku rodziców, przynajmniej dla osoby leżącej, jest trochę jak przytulanie.*
***
~~JA~~
Wasza sypialnia.
~~MAMA~~
W sypialni lubię łóżko — ma bardzo dobry materac. Lubię patrzeć przez okno. Nie udało nam się niestety zrobić balkonu, bo pani konstruktor nie chciała się na to zgodzić. Dzisiaj żałuję, że jej uległam, bo balkon byłby tutaj idealny.
~~JA~~
Okno wychodzi na ogród.
~~MAMA~~
Tak. Lubię przebywać w sypialni. Jeżeli musiałam się czegokolwiek uczyć, to też robiłam to tam. Zdarzało mi się przeprowadzać tam trudne rozmowy.
~~JA~~
Dlaczego tam?
~~MAMA~~
Bo ten pokój daje mi poczucie bezpieczeństwa.
~~JA~~
Co widzisz za oknem?
~~MAMA~~
Zieleń. Mogę też zobaczyć, co się dzieje u sąsiadów. Nie, że jestem ciekawska…
~~JA~~
Ale to widać po prostu. Normalne.
~~MAMA~~
Nie da się tego nie zobaczyć. Ale przede wszystkim widok z okna to jest zieleń.
~~JA~~
Widzisz też wielkie drzewo, które jest u sąsiadów.
~~MAMA~~
Tak. To też jest dąb, jak nasz, **[[przed domem->NOWYDOM7]]**. Jeszcze większy, bo wcześniej posadzony.
~~JA~~
Widać też kościół i Plac Konfederacji, który jest pięknym placykiem. W kościele jest przedszkole, do którego chodziłem. Trochę strasznie tam było.
~~MAMA~~
Tak? Mnie się wydawało, że uwielbiałeś tam chodzić.
~~JA~~
Miałem tam fajnych kolegów, ale siostry zakonne dziwiły się, że bawię się zabawkami Spider-Mana.
~~MAMA~~
No tak.
~~JA~~
Coś jeszcze na temat sypialni?
~~MAMA~~
To moje ulubione miejsce w domu.
***
~~TATA~~
Sypialnia to oznacza wypoczynek. Bardzo ją lubię. Mama mówiła chyba, że to jej ulubione pomieszczenie.
~~JA~~
Twoje też?
~~TATA~~
Tak.
~~JA~~
Masz jakieś skojarzenia z tym miejscem?
~~TATA~~
Kiedyś zamieszkała tam z nami kuna. Mamy skos w sypialni. Z drugiej strony jest rynna i niezakryta dziura, która prowadzi pod podbitkę, pod deski, które tworzą dach. I pewnego razu zagnieździła się tam kuna. Straszyła trochę. Ale już jej nie ma.
***
*Jesteś w sypialni rodziców. Za Tobą jest wyjście to **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJGÓRA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345140538/in/dateposted-public/" title="Nowy ogród [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345140538_d5f2cee0a9_o.jpg" width="700" height="466" alt="Nowy ogród [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj jest taras. Na nim stół i krzesła ogrodowe.
Patrząc w stronę domu, po prawej stronie jest szlauf. Pamiętam zabawy w oblewanie się wodą z węża.
Jest tutaj też winogrono, ciemno-fioletowe. Jesienią wydaje pyszne owoce.
Z tym miejscem kojarzy mi się jeden, powtarzający się co roku widok. Siadała tu babcia, mama i siostra, dookoła były poustawiane różne naczynia, miednice i mnóstwo słoików, razem z nimi wszystkie potrzebne składniki i działo się kiszenie ogórków. Stały rytuał, powtarzający się co roku. Myśmy tych ogórków mieli zawsze nieskończoną ilość. Zresztą nie tylko ogórków, ale one stanowiły zdecydowaną większość.
Babcia reprezentowała też taki warszawski nurt przygotowania posiłku. Taki bardzo PRL-owski. W żadnym razie nie wystawny. To było po prostu podawanie tłustego jedzenia, prosto z jakiejś starej, zdartej patelni. Chodziło o ilość tłuszczu i obecność czegoś kiszonego. Wydaje mi się, że to jest właśnie pozostałość zwyczaju kiszenia wszystkiego w PRL-u. Niczego się nie wyrzucało, bo zawsze ten nadmiar można przechować i zjeść w przyszłości.
To był ładny widok, to zbiorowe kiszenie ogórków. Wszyscy przy tym pracowali, ale głównie kobiety. Pokrojone składniki, czosnek, koper, chrzan, mnóstwo słoików i góra ogórków.*
***
~~MAMA~~
Taras.
~~JA~~
Babcia zawsze robi tu ogórki.
~~MAMA~~
Wszyscy robimy. Julia, dziadek, wszyscy mają swoje zadanie.
~~JA~~
Dziadek też robi?
~~MAMA~~
Dziadek obiera czosnek.
~~JA~~
A ty?
~~MAMA~~
Ja gotuję, żeby wszyscy mieli co zjeść. Najwięcej robi Julka z babcią.
~~JA~~
To jest nasza tradycja. Rytuał wręcz. Czynność, którą zawsze wykonuje się u nas razem. Relaksująca i przyjemna… Ogórki się robi na wiosnę?
~~MAMA~~
Nie no, latem. W sierpniu. Albo w lipcu. My robimy na początku sierpnia zawsze.
~~JA~~
To wszystko jeszcze przed nami.
~~MAMA~~
Zapraszamy.
***
*Jesteś na tarasie. Za Tobą jest wejście do domu — do **[[salonu->NOWYSALON7]]**. Przed Tobą jest **[[ogród->NOWYOGRÓD7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345140548/in/dateposted-public/" title="Nowy dom. Piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345140548_63bd9aa3db_o.jpg" width="700" height="332" alt="Nowy dom. Piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest przedpokój na górze.
Stoją tutaj dwie szaf, w których rodzice trzymają swoje ubrania.
Pod schodami do **[[mojego pokoju->MÓJDRUGIPOKÓJ7]]** stoi regał z książkami. Te schody są zresztą najbardziej charakterystycznym miejscem tej przestrzeni. Można było się na nich wieszać, zwisać z nich, przeciskać się między nimi. Plac zabaw.*
***
~~MAMA~~
W przedpokoju stoją szafy. To jest miejsce, gdzie się zwykle ubieramy. Są też schody na **[[strych->BIURO7]]**.
~~JA~~
Są książki.
~~MAMA~~
Tak, są książki.
~~JA~~
Ale poza tym tam się nie spędza za dużo czasu.
~~MAMA~~
Stoi tam też rowerek stacjonarny, więc czasem spędzamy tam czas jeżdżąc na nim.
***
~~TATA~~
To takie miejsce po środku, gdzie jest biblioteka — dużo książek, w tym moje ulubione. Mnóstwo albumów o świecie, o roślinach. Literatura faktu. Lubię je przeglądać.
***
*Jesteś w przedpokoju na górze. Za Tobą są **[[schody na dół->NOWESCHODY7]]**. Po prawej jest wejście do **[[pokoju mojej siostry->POKÓJJULII7]]**, który był **[[moim pierwszym pokojem->MÓJPIERWSZYPOKÓJ7]]**. Po lewej drzwi do **[[sypialni rodziców->SYPIALNIARODZICÓW7]]**, obok których są drzwi do **[[łazienki->NOWAŁAZIENKA7]]**. Na wprost są schody, które prowadzą na strych, do **[[biura mamy->BIURO7]]** (kiedyś prowadziły do **[[mojego drugiego pokoju->MÓJDRUGIPOKÓJ7]]**).*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51344193357/in/dateposted-public/" title="Strych [Dom 7]"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51344193357_d27a9defc2_o.jpg" width="700" height="533" alt="Strych [Dom 7]"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Jest tutaj biuro mamy, ale kiedyś to był **[[mój pokój->MÓJDRUGIPOKÓJ7]]**.
Meble sa takie same. Jest kanapa, jest łóżko. W zasadzie bardzo podobnie, z tą różnicą, że moich rzeczy jest dość mało. Mama tutaj pracuje.
Dobrze, że to miejsce jest wykorzystywanie. Bez sensu, żeby stało nieużywane. Na pewno nie jest mi go żal.*
***
~~JA~~
Jakbyś nazwała ten pokój?
~~MAMA~~
To jest biuro. Mam tam dokumenty. Wyprowadziłeś się z domu dziesięć lat temu, więc ten czas zrobił swoje. Raczej nie myślę o tym miejscu jako o **[[twoim pokoju->MÓJDRUGIPOKÓJ7]]**. Ale biuro powstało dopiero przed dwoma laty, więc był tutaj taki czas pomiędzy, kiedy pokój był pusty i w zasadzie nieużywany.
~~JA~~
Pracujesz tu codziennie?
~~MAMA~~
Nie. Raczej tylko wtedy, kiedy muszę zrobić coś, przy czym nikt nie może mi przeszkadzać. Wtedy tu przychodzę.
***
*Jesteś w biurze mamy. Wcześniej był tutaj **[[mój drugi pokój->MÓJDRUGIPOKÓJ7]]**. Za Tobą jest zejście schodami do **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJGÓRA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345140548/in/dateposted-public/" title="Nowy dom. Piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345140548_63bd9aa3db_o.jpg" width="700" height="332" alt="Nowy dom. Piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Kiedy miałem jakieś trzynaście lat, moja siostra dostała ten pokój. Wcześniej mieszkała z rodzicami w **[[ich sypialni->SYPIALNIARODZICÓW7]]**.
To jest jej przestrzeń i raczej tam nie zaglądam. Zawsze nasza prywatność była święta i nie naruszaliśmy swoich przestrzeni.
Urządziła go po swojemu, co jest super.
Kiedy tam jestem, odczuwam jeszcze to, że to był kiedyś **[[mój pokój->MÓJPIERWSZYPOKÓJ7]]**. Głównie przez temperaturę — to nadal najzimniejszy pokój w całym domu.*
***
~~MAMA~~
Zmieniliśmy tu meble. Były w podobnym kolorze do tych, które zostały zrobione do **[[twojego pokoju->MÓJDRUGIPOKÓJ7]]** na strychu. Potem Julia pomalowała je na biało i przemalowała ściany na lawendowo.
~~JA~~
Jak się czujesz będąc w tym pokoju?
~~MAMA~~
Dobrze. Podoba mi się. Pomagałam go urządzić. Jest w dziewczyńskim stylu — białe meble, łóżko, dywan.
~~JA~~
Ten pokój jest jak tort.
~~MAMA~~
W sensie, że aż za bardzo?
~~JA~~
Nie, nie że za bardzo. Po prostu mam takie skojarzenie. Że jest w nim jakaś słodycz.
~~MAMA~~
Bez wątpienia jest dziewczyński. Miałyśmy pomysł, żeby go przemalować, żeby się pozbyć tego fioletu, ale to się nie wydarzyło.
Jest bardzo fajny, bo ma małe okna, ale na całej szerokości.
~~JA~~
I nadal jest w nim chłodno.
~~MAMA~~
Nadal.
***
~~TATA~~
Julka ma u siebie dużo zdjęć swoich przyjaciół. Zawsze było tego więcej, niż **[[u ciebie->MÓJDRUGIPOKÓJ7]]**. Chociaż ty też coś miałeś.
~~JA~~
Chyba tak.
***
*Jesteś w pokoju mojej siostry. To był kiedyś **[[mój pierwszy pokój->MÓJPIERWSZYPOKÓJ7]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJGÓRA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51345140548/in/dateposted-public/" title="Nowy dom. Piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51345140548_63bd9aa3db_o.jpg" width="700" height="332" alt="Nowy dom. Piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był mój pierwszy pokój.
To najzimniejsze pomieszczenie w domu. Zawsze było tu dość chłodno.
Po prawej od wejścia stało łóżko. Rano, spoglądając przed okno, widziałem zawsze dąb, który stoi **[[przed domem->NOWYDOM7]]**. Sam pokój był przedłużeniem tego drzewa. Był domkiem na drzewie. Z okna było widać jego koronę, zielone liście. Pokój też był zielony.
Niewiele pamiętam z czasu mieszkania tutaj.
Pamiętam, że miałem tu swoje muzeum kamyczków i muszelek. I innych rzeczy, które zbierałem. Nie przedstawiały same w sobie żadnej wartości. To były kapsle, szkiełka, kamienie. Układałem je na półce i tworzyłem z nich wystawkę.
W centralnej części pokoju bawiłem się zazwyczaj klockami Lego. Lubiłem budowanie własnych rzeczy — opowiadanie historii i wymyślanie światów.
Mieszkałem tutaj do trzynastego albo czternastego roku życia. Wtedy to miejsce stało się **[[pokojem mojej siostry->POKÓJJULII7]]**, a ja zamieszkałem w **[[pokoju na strychu->MÓJDRUGIPOKÓJ7]]**.*
***
~~MAMA~~
To był najpierw twój pokój. Jak Julka podrosła, to wprowadziła się tutaj, a ty zamieszkałeś na strychu.
~~JA~~
Pamiętasz jak ja tu mieszkałem?
~~MAMA~~
Tak. Pokój był zupełnie inaczej urządzony. Miał intensywne kolory. Meble były sosnowe, dodatki czerwone, zielone i niebieskie.
~~JA~~
A ściany zielone.
~~MAMA~~
Tak. To w ogóle był czas, kiedy krytykowało się białe ściany. Modne były odważne kolory. I czasem wychodziły z tego niezłe kwiatki…
~~JA~~
Lata dziewięćdziesiąte.
~~MAMA~~
Taka moda. U nas w sypialni ściany były intensywnie niebieskie, u ciebie intensywnie zielone. Okropne kolory.
~~JA~~
Szybko wyszły z mody.
~~MAMA~~
To było odwrócenie się od tej tendencji do białych ścian.
~~JA~~
I te lata też były takie…
~~MAMA~~
Tandetne. Nie da się ukryć.
~~JA~~
Zawsze było zimniej w tym pokoju.
~~MAMA~~
I nadal jest. Mimo, że pytałam pana, który zakładał nam kaloryfery, czy nie mógłby dołożyć z jeden albo dwóch części tego kaloryfera, bo ja lubię ciepło, on twierdził, że nie ma się co martwić. No i teraz mamy tutaj chłodniej.
***
*Jesteś w moim pierwszym pokoju. Już go nie ma. Teraz jest tutaj **[[pokój mojej siostry->POKÓJJULII7]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju na górze->PRZEDPOKÓJGÓRA7]]**.*
*W miejscu tych przestrzeni był kiedyś **[[stary dom->STARYDOM7]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51412017632/in/dateposted-public/" title="Dom 8_dół"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51412017632_13c04fb9b0_o.png" width="700" height="499" alt="Dom 8_dół"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Działkę, na której później stanął ten dom, moja mama Maria kupiła jakoś w 94-95 roku. Nie myślała wtedy jeszcze o budowaniu domu. Ale wkrótce pojawił się John, czyli mój tata (ważna informacja: mówimy do niego i o nim też po imieniu), rodzice się szybko związali i chyba po roku czy półtora urodziłam się ja. Więc dość szybko poszło. Postanowili zbudować dom.
Budowę nadzorował mój dziadek — to było jego oczko w głowie. Siedział tu praktycznie cały czas i doglądał.
Budowa się zakończyła, wprowadziliśmy się my i zaczęło się życie.
Przez krótki czas mieszkaliśmy we trójkę — mama, tata i ja — w innym mieszkaniu. Mam z niego jedno wspomnienie — zapachu wykładziny. Chociaż miałam wtedy rok, więc nie wiem, czy sobie tego po prostu nie wymyśliłam.
Projektowanie domu odbywało się przy dużym udziale mojej mamy. To znaczy udziale… Myślę, że wyglądało to raczej tak, że ona mówiła o czym marzy i czego chce, a architektka mówiła, co jest możliwe.
Pierwsze wspomnienie z domu wiąże się z **[[holem na dole->HOL DÓŁ8]]**. Konkretnie z jego drugą częścią, gdzie były trzy duże okna wzdłuż okrągłej ściany. Na środku stoi tam kolumna, a obok niej, w Święta, zawsze stała choinka. W tym wspomnieniu właśnie są Święta, a ja biegam wokół przystrojonej bożonarodzeniowo kolumny.
Wprowadziliśmy się we troje, ale po trzech latach była nas czwórka, bo urodziła się moja siostra Aurelia. To było wspaniałe. Pamiętam czas, kiedy mama była w szpitalu tuż przed narodzinami Aurelii. Mama miała bardzo trudny poród, nie wiadomo było czy ona przeżyje, czy Aurelia przeżyje. Ciężki czas. Była w szpitalu przez tydzień — to była najdłuższa rozłąka z mamą, jakiej wtedy doświadczyłam. Pamiętam, że mama zaplanowała, żebym każdego dnia jej nieobecności dostała jakiś prezent. Więc tata jeździł codziennie po jakąś zabawkę i mi wręczał. Nikt nie dawał mi rozmawiać z mamą przez telefon, bo wtedy tylko płakałam. To znaczy podobno, ja tego nie pamiętam. Podobno opowiadałam jej co dostałam, ale zaraz się rozklejałam. Pamiętam też, że przez cały tydzień jadłam taką gumę do żucia. Watę cukrową, która zamieniała się w gumę. Mama normalnie nie pozwalała mi tego jeść, ale wtedy jej nie było, więc widocznie było to możliwe. Pamiętam, że jak przyjechaliśmy po mamę do szpitala, to prosiłam babcię, żeby mi kupiła jeszcze tę gumę. Babcia powiedziała, że chyba upadłam na głowę. W każdym razie — przyjechaliśmy po mamę i Aurelię. Trochę się mojej siostry bałam, bo była bardzo malutka i miała dziurki od wenflonów w rączkach i główce. Chciałam do mamy. Mam wspomnienie, że wracamy ze szpitala do domu, babcia siedzi z Aurelią, ja z mamą. I od tamtej pory mieszkaliśmy w domu we czwórkę.
Skład osobowy domu nie zmieniał się przez trzynaście lat mieszkania tam. Ale poza naszą czwórką, są jeszcze dwie osoby, istotne dla historii tego domu. Pierwszą jest moja kuzynka Paulina, która chorowała i po swoich operacjach mieszkała zawsze u nas. Drugą jest pani Krysia. Krysia pomagała przy domu i była z nami jeszcze w poprzednim mieszkaniu — odkąd miałam pięć miesięcy aż do zeszłego roku.
Dom przeszedł przez czas mieszkania tam parę remontów. Dwa razy odnawiano dom z zwenątrz. Raz odbył się generalny remont w środku. Pamiętam, że pojechałyśmy wtedy z Aurelią do babci na dwa tygodnie. W domu działo się wtedy olejowanie schodów, wymiana wykładziny i tak dalej. Więcej przekształceń działo się na pewno na zewnątrz, zwłaszcza w **[[ogrodzie->OGRÓD8]]**. Mam co chwila wymyślała tam coś nowego — to huśtawkę, to altanę. Uwielbiała zmieniać tę przestrzeń.
Ten dom był dla nas domem przez trzynaście lat. Teraz mieszkamy we trójkę — mama, Aurelia i ja — gdzie indziej. Wyprowadziliśmy się w 2012 albo 2013 roku, z konkretnego powodu.
Uwielbiałam tę przestrzeń. Super nam się tam mieszkało. Działka była dosyć spora, poza tym dom stał dość daleko od centrum. Miałam poczucie odcięcia od świata. Bardzo wyzwalające uczucie.
Początek końca historii tego domu to moment, w którym ktoś tę przestrzeń naruszył. Mieliśmy włamanie. W zasadzie to kilka prób włamania, ale jedno zakończone sukcesem włamywaczy i poważnym naruszeniem przestrzeni i naszego bezpieczeństwa. Byłam wtedy w szóstej klasie. Moi rodzice pojechali ze mną do szkoły, gdzie występowałam w jasełkach. Szósta wieczorem. Moja siostra została w domu z dziadkiem. W czasie naszej nieobecności, ktoś zaczął włączać alarm. Dziadek zadzwonił do ochrony, ci powiedzieli mu, żeby wyłączyć i włączyć system alarmowy, i chyba wtedy włamywacze się przekradli i weszli do domu — od strony [[biura taty->BIURO8]]**. Aurelia siedziała z dziadkiem w **[[moim pokoju->RÓŻA8]]**, wyszła po coś na **[[hol na górze->HOL GÓRA8]]** i zobaczyła na **[[schodach->SCHODY8]]** jednego z włamywaczy. No więc to dość hardkorowa sytuacja — nie dość, że włamanie, to jeszcze bezpośredni kontakt z włamywaczami. Ale na szczęście oni się wtedy wystraszyli i uciekli. Też nie zabrali niczego bliskiego sercu, jedynie jakieś zegarki, laptopy, ale niczego, co miałoby wartość emocjonalną. Potem wróciliśmy my, przyjechała policja, zaczęło się wyjaśnianie. Ale od tej pory dom nie był dla nas tym samym.
Kiedy wchodzisz do czyjegoś domu, to nie jesteś w stanie mieć takiego wyczulenia na szczegóły jak osoby, które w nim mieszkają. Policja też tego pewnie nie widziała, ale my tak. To był czas świąt. Widzieliśmy ślady intruzów. Jak na dłoni: przesunięte ozdoby, rzeczy, ślady butów na podłodze. Okropne uczucie. Od tamtej pory towarzyszyły nam myśli, żeby uciec z tej przestrzeni. Ja i Aurelia już nie spałyśmy same. Na początku noce spędzaliśmy we czwórkę, w jednym łóżku, potem ja spałam z Johnem, a Aurelia z mamą. Ale nigdy same. Ten stan trwał przez rok, a po roku się wyprowadziliśmy.
Przez długi czas dom stał pusty. W pewnym okresie tata miał tam biuro i prowadził firmę. Ale było tam dość nieprzyjemnie. Wszystko zawalone kartonami i niszczejące. Zrobiłam tam dwa razy urodziny — osiemnaste i dwudzieste pierwsze. Wspaniałe imprezy. Było pusto, więc nie było co niszczyć. Świetna sprawa. Ale generalnie od czasu wyprowadzki dom był dla nas ciężarem. Trzeba było go doglądać, ale jednocześnie oglądać jak niszczeje. Raz zawaliło się drzewo i trzeba było wzywać straż pożarną. Dom nam ciążył, chcieliśmy się go pozbyć, ale nie było jak, bo nikt nie chciał go kupić.
Ten stan trwał do zeszłego roku. Znalazła się rodzina chętna do kupna domu. Wspaniali ludzie — małżeństwo po czterdziestce. Mama opowiadała, jak podpisywali umowę kupna, przynieśli szampana i tak dalej, i w pewnym momencie ten pan się wzruszył i wtulił w żonę. Bardzo przejmujący moment i miło było widzieć, że ten dom zaczyna tak wiele dla kogoś znaczyć. Jakiś czas temu nawet przejeżdżałyśmy z mamą w okolicach i mama rzuciła nagle: „Chodź — wjedziemy i zobaczymy jak tam”. Wjechała na **[[podjazd->PRZED DOMEM8]]**, biegnie w stronę domu, otwiera, jakby była u siebie, i pyta: „Dzień dobry, czy jest pani Beatka?”. No i pani Beatka schodzi, i zaczynają się ściskać z moją mamą, jakby się znały sto lat, a ja stoję i patrzę co tu się dzieje. Bardzo śmieszne. Ale dowiedziałyśmy się, że w międzyczasie ta pani Beatka zaszła w ciążę, więc będzie tam niedługo nowy mieszkaniec.
Po sprzedaży domu wszyscy poczuliśmy ulgę. Miałam i mam z tym domem piękne wspomnienia więc przykro było patrzeć, jak niszczeje, martwić się o to, co się tam dzieje, jednocześnie nie mając z tym miejscem już żadnej bezpośredniej relacji. Więc jego sprzedaż to uwolnienie dla nas wszystkich. Bo, prawdę mówiąc, on dużo wcześniej przestał być domem, a stał się po prostu budynkiem.*
***
~~MAMA~~
Ja nie przywiązuje się do miejsc. Ważne jest dla mnie miejsce, gdzie jest rodzina, ale dom jako taki nie jest dla mnie czymś, z czym trudno byłoby się rozstać. Z tamtym domem mam mnóstwo wspomnień, miłych, bo wy byłyście wtedy malutkie. To było super.
Teraz, po sprzedaży, przeżywam standardowy smutek po stracie, ale nie jest dotkliwy. Dwa-trzy lata i mi przejdzie.
~~JA~~
Opowiedz coś o początkach tego domu. Najpierw była działka.
~~MAMA~~
Pomysł na kupienie działki pojawił się z niewiedzy co ze sobą zrobić. Więc, po pewnych perturbacjach życiowych, kupiłam działkę. Wkrótce znalazł się wspólnik życiowy.
~~JA~~
Współlokator.
~~MAMA~~
Tak. Pojawił się John. Po jakimś czasie zaszłam w ciążę i naturalną koleją rzeczy pojawił się pomysł budowy domu. Projekt powstał bardzo szybko. Mówiłam architektce co chcę, a ona ubierała to w formę. Budowa też poszła bardzo sprawnie.
~~JA~~
Dziadek nadzorował jego budowę.
~~MAMA~~
Tak. Dom był na starej skarpie Wisły. Pięknie położony. Dziadek jest geologiem, a stawiając dom na skarpie, która jest z gliny, mieliśmy pewność, że będzie stał bardzo stabilnie, ale trzeba było opracować dobry system odprowadzania wody. Dziadek nadzorował tę część praktyczną. Ja byłam w ciąży, więc ciężko byłoby mi się tym zająć, ale po twoich narodzinach zastąpiłam dziadka — już na prace wykończeniowe.
Jak miałaś rok, to wprowadziliśmy się do urządzonego domu. Pierwszej nocy wyszedł ci pierwszy ząbek. To była dramatyczna noc, darłaś się w niebogłosy, ale następnego dnia okazało się, jaki był powód.
~~JA~~
Dom był już urządzony, kiedy się wprowadziliśmy?
~~MAMA~~
Tak. Trudno w domu z maleńkim dzieckiem prowadzić prace wykończeniowe. Więc tak, dom był gotowy do mieszkania.
~~JA~~
Potem urodziła się Aurelia.
~~MAMA~~
Tak. Urodził się mój psotek. Aurelia, ty to byłaś… Róża była grzeczna.
~~AURELIA~~
Płakała cały czas.
~~MAMA~~
No tak, wyła do trzeciego roku życia non stop. Ale jak chciała pomazać kredką po ścianie, to zrobiła to na dole, w kąciku, żeby nie było widać. Natomiast ty mazałaś po wszystkim. Po kanapie…
~~JA~~
Po kanapie akurat…
~~MAMA~~
…no tak. Ty mi kanapę pomazałaś.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Wszędzie za mną chodziłyście.
~~JA~~
Jezu, tak. Zapomniałam o tym.
~~MAMA~~
Jak byłam w kuchni, to byłyście w kuchni, jak w piwnicy, to wy za mną.
~~JA~~
Faktycznie tak było.
~~MAMA~~
Wy zaczęłyście siedzieć w swoich pokojach jak nastolatkami byłyście.
~~AURELIA~~
Czyli kiedy?
~~MAMA~~
Jak się do nowego mieszkania przeprowadziliśmy, to zaczęłyście spać w swoich pokojach. W tamtym domu praktycznie nie odstępowałyście mnie na krok. Ale jak dziewczynki poszły spać, jak John poszedł spać…
~~JA~~
Zaczynało się życie.
~~MAMA~~
Na **[[ganek->GANEK8]]** z papieroskiem…
~~JA~~
Dokładnie.
~~MAMA~~
Miałaś jedenaście miesięcy, kiedy sie wprowadziliśmy, potem urodziła się Aurelia. Mieliśmy **[[ogród->OGRÓD8]]**, swoją piaskownicę, zjeżdżalnię, dobre powietrze. Jedynie, co trzeba przyznać, byliśmy dość odizolowani. Nie było podwórka z koleżankami, więc bardzo często zapraszałam dzieci z przedszkola, żebyście miały tu towarzystwo, bo nie zawsze lubiłyście się z dziećmi znajomych.
~~JA~~
To prawda.
~~MAMA~~
**[[Ogród->OGRÓD8]]** był piękny. Ale ja najmniej tam siedziałam. I w ogóle najmniej korzystałam z domu, bo byłam zawalona obowiązkami.
~~JA~~
Ludzie sobie nie zdają sprawy, bo myślą — nie chodzi do pracy, to co ona robi? A tak naprawdę byłaś zajęta non stop.
~~MAMA~~
Całe szczęście, że był ktoś, kto mógł w tym wszystkim pomagać.
~~JA~~
Nasza Krysia.
~~MAMA~~
Tak.
Ten dom był bardzo gościnny. Często spali u nas dziadkowie, zostawali na dwie-trzy noce. Święta zawsze były u nas. Mnóstwo imprez, dużo wspomnień z odwiedzin rodziny i znajomych z całego świata.
~~JA~~
Kochałaś przyjmować gości.
~~MAMA~~
To prawda.
Imprezy były cudowne. Ostatnia, to twoje dwudzieste pierwsze urodziny. Wtedy było tam biuro i już tam nie mieszkaliśmy.
~~JA~~
Opowiedz coś jeszcze o imprezach.
~~MAMA~~
Przeważnie zajmowały cały dół. Na górę czasami chodziły dzieci. Często było też tak, że dzieci spędzały czas na górze, a dorośli urzędowali na dole. Uwielbiam gotować, więc cudownie było przyjmować gości na kolacjach.
John też bardzo często wyjeżdżał, więc dobrze było tu być z kimś jeszcze. Przyjeżdżał wtedy dziadek i pomieszkiwał, żeby było mi weselej i bezpieczniej.
Ale tak, wszystkie święta, wszystkie możliwe okazje były celebrowane u nas.
Ten dom to też Paulina, która mieszkała tu za każdym razem, którą opiekowałam się w czasie rekonwalescencji po operacjach.
~~JA~~
Super, że tu była.
~~MAMA~~
Duża część naszego życia. Pamiętam, jak was straszyła, jak bawiła się z wami w **[[holu na górze->HOL GÓRA8]]**. Konkursy: która się pierwsza odezwie to przegrywa.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Ten dom ma dużo wspólnego z naszą Paulinką.
~~JA~~
Jak chorowała, to odwiedzali ją znajomi.
~~MAMA~~
Miała bardzo kolorowych znajomych. Sylwię na przykład.
*Sylwia to na początku był Karol. To znaczy dla nas zawsze była Sylwią. Była kobietą trans.*
~~JA~~
Wspaniała.
~~MAMA~~
Sylwia kochała Madonnę. Jak się przebrała za nią na imprezę do Pauliny, to wyglądała jak Madonna — jeden do jeden.
Cudowni, inteligentni ludzie, ci jej znajomi. Ciekawi zawodowo, niezwykle inteligentni, różnorodni. I kolorowi właśnie. A wy w tym towarzystwie wzrastałyście, co też ma przecież znaczenie.
~~JA~~
Dla nas to było zupełnie normalne.
Niepojęte jest to, że dziadkowie, którzy też przecież mieli z tym styczność i to był też element ich rzeczywistości. Wtedy nikt nie kwestionował tego, jaki ktoś jest. A teraz, nagle, się z tym nie zgadzają. Dziwne to jest.
Ale wspaniałe było to, że nasz dom był pełen osób, które żyły w zgodzie ze swoją tożsamością, ze swoim ja.
~~MAMA~~
Dziadkowie też się od tego odzwyczaili. Paulina nie żyje już siedem lat, więc tamci ludzie zniknęli z ich życia. Myślę, że gdyby żyła, też wyglądałoby to inaczej. Pewna szuflada się po prostu zamknęła.
Te uroczystości, święta, na które Paulina się zawsze szykowała — fryzury i outfity na każdy dzień — to też pewien zamknięty etap. Po jej odejściu ta rzeczywistość się zapadła, w wielu aspektach pewnie nieodwołalnie.
~~JA~~
W wigilię, po kolacji, zawsze sesja zdjęciowa przy choince…
~~MAMA~~
Dokładnie. I Paulina temu przewodniczyła w pewnym sensie.
Więc tak — ten dom kojarzy mi się też z tymi kolorowymi ludźmi. Przychodzili na sesje zdjęciowe. Paulina kończyła szkołę charakteryzacji i wizażu — w tym domu malowała też koleżankę na egzamin końcowy.
Ten dom, to też dom Pauliny. Ja byłam dla nieś w pięćdziesięciu procentach mamą.
~~JA~~
W pięćdziesięciu mamą, w pięćdziesięciu przyjaciółką.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Opowiedz o tym, jak się skończyła historia tego domu.
~~MAMA~~
Ten dom miał dużo zalet, ale jedną wadę — ściągał uwagę. Był zawsze oświetlony, zadbany. Też John, wiadomo, osoba innej narodowości, wyzwalała w ludziach niezdrową ciekawość.
Po włamaniu zastanawialiśmy się nad naszym byciem tam. Mieliśmy już zamówione meble, bo planowaliśmy remont, ale ostatecznie podjęliśmy decyzję o wyprowadzce.
Musieliśmy tam jeszcze rok mieszkać, ale to było raczej mieszkanie w strachu.
~~JA~~
Szybko znaleźliśmy to nowe mieszkanie.
~~MAMA~~
W ciągu miesiąca. Ale wcześniej, przed włamaniem, nie pojawiały się myśli o wyprowadzce. Ja myślałam, że będę w tym domu do końca życia.
~~JA~~
Jak to nie myśleliście o przeprowadzce.
~~MAMA~~
No nie.
~~JA~~
Przecież oglądaliście domy.
~~MAMA~~
Jakie domy?
~~JA~~
Na Starych Bielanach i Żoliborzu.
~~MAMA~~
A to myśmy tak tylko oglądali…
~~JA~~
Hobbistycznie.
~~MAMA~~
Tak. Bo ja to kocham.
~~JA~~
Co ty mówisz? Mówiłaś przecież, że ten dom z tują ci się podobał.
~~MAMA~~
On mi się do dzisiaj podoba, co nie znaczy, że chcę go kupić.
~~JA~~
Mogę znaleźć i ci pokazać wpis w pamiętniku, że się boję, że się przeprowadzimy, bo mnie zawieźliście pod ten dom.
~~MAMA~~
Pojawiały się oferty, to oglądaliśmy. Ale generalnie miałam poczucie, że będę w tym domu do później starości. Był przystosowany do tego, że jakby rodzice moi byli chorzy, żeby mogli zamieszkać. No ale wyszło, jak wyszło.
~~JA~~
To nie była zresztą jedyna próba włamania.
~~MAMA~~
Szósta. Bałam się tam mieszkać od pewnego momentu.
~~JA~~
A co po wyprowadzce?
~~MAMA~~
Przez dziesięć lat ten dom był raczej udręczeniem niż przyjemnością. Trzeba było opłacać rachunki i dbać. Później go wynajęłam, to został totalnie zdewastowany.
~~JA~~
Zapomniałam o tym.
~~MAMA~~
No tak. Ale udało się go sprzedać. I to bardzo fajnym ludziom. Transakcja szybka, łatwa i przyjemna. Jak przyjechaliśmy przekazać klucze, to były kwiaty, wino w podziękowaniu, kawa, ciasteczka. Ta pani mówiła, że muszę koniecznie przyjechać, jak wyremontują wnętrze.
~~JA~~
I byłaś tam.
~~MAMA~~
Tak. Znalazłam projekt kanalizacji, za który zapłaciłam, więc chciałam im podrzucić, bo zawsze może się kiedyś coś takiego przydać. Nie zastałam ich, ale byli robotnicy, którzy mnie wpuścili do środka. I muszę powiedzieć, że niewiele się zmieniło. Zrobili dodatkowy pokój z **[[kuchni->KUCHNIA8]]**, a w **[[jadalni->JADALNIA8]]** zrobili kuchnię, więc zmniejszyła się powierzchnia dzienna. Ale bardzo gustownie. Nie w moim stylu, bo wszystko raczej ciemne, ale bardzo elegancko. No i nowe dzidziuś im się teraz urodził.
~~JA~~
Już?
~~MAMA~~
Myślę, że już.
Mam wrażenie, że nadal w tym domu jest wiele szczęścia i radości.
~~JA~~
Jak u nas.
~~MAMA~~
Tak. Muszę przyznać, że tak właściwie, poza włamaniem, nie mam niemiłych wspomnień związanych z tym domem.
Ale zaczął mi się śnić.
~~JA~~
No właśnie.
~~MAMA~~
Po sprzedaży. Dziwne. W tych snach ten dom nie jest już nasz, ale pojawiam się w nim, żeby coś zrobić albo coś zobaczyć. Wyprać coś. Albo widzę, jak cały starodrzew sprzed domu jest wykarczowany, a po działce biegają psy… Bardzo dziwne.
~~JA~~
Pamiętasz ostatnią chwilę w domu przed wyprowadzką?
~~MAMA~~
Pamiętam, jak stałam w pustym domu. Zamknęłam oczy i przypomniała mi się choinka, która stała zawsze przy kolumnie w holu. I święta, i cały wystrój…
~~JA~~
Święta były u nas bardzo ważne.
~~MAMA~~
Też mi się tak wydaje.
No i co… Wyprowadziliśmy się. W zasadzie sami, tylko my i nasze życia.
~~JA~~
Ta kanapa, którą porysowałam, przyszła z nami do nowego mieszkania.
~~MAMA~~
A, no tak. Wspaniała jest. Zmienione jest tylko obicie, ale bardzo się cieszę, że tu z nami przyjechała. Ze starego domu mamy jeszcze lustro w łazience. No i mnóstwo pamiątek z waszego dzieciństwa, pochowanych w plastikowych pudłach.
~~JA~~
Jesteś pewna, że niczego więcej stamtąd nie mamy?
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Moje łóżko jeszcze było przywiezione.
~~MAMA~~
No tak, ale już go nie ma.
~~JA~~
Ale było.
~~MAMA~~
Było.
Ta kanapa była niekompatybilna z przestrzenią i była wielka dyskusja, bo John chciał nową, a ja nie chciałam tej oddać. Na szczęście postawiłam na swoim. Pamiętacie? Mówiłyście zaraz po wprowadzeniu, że to wspaniałe, że ona tu jest, bo się czujecie dzięki niej jak w domu.
~~JA~~
Tak było.
~~AURELIA~~
Super jest ta kanapa.
***
~~AURELIA~~
Spędziłam w tym domu całe swoje dzieciństwo. Nie potrafię sięgnąć pamięcią do jakiegoś konkretnego pierwszego wspomnienia. Mam w głowie wyabstrahowane sytuacje z naszego dzieciństwa. Rzeczy, które robiłyśmy razem, które z czasem, im byłam starsza, się zmieniały.
Mam tak, że segreguję sobie czas dzieciństwa na zabawki, którymi się w danym okresie bawiłam. Miałam **[[u siebie w pokoju->AURELIA8]]** przy łóżku taką otwieraną półkę i tam właśnie rozkładałam zabawki, którymi lubiłam się bawić. Na początku to były kucyki pony, później pet shopy, w międzyczasie lalki Winx. I z tymi zabawkami dorastałam.
Ważną rzeczą, z takiego wczesnego dzieciństwa, było to, że ja ciągle chorowałam, przez co nie chodziłam do przedszkola. Więc byłam nieco uwięziona w tym domu. Mama nie pozwalała nam za bardzo wychodzić. A nie pamiętam, żebym spotykała się z jakimiś innymi dziećmi w tym wczesnym okresie.
~~JA~~
Miałaś przecież tam mnóstwo znajomych.
~~AURELIA~~
No co ty. Właśnie nie.
~~JA~~
A Grażynka albo Ania?
~~AURELIA~~
Ja nie lubiłam tych dzieci.
~~JA~~
No ale w podstawówce…
~~AURELIA~~
Ja mówię o tym wczesnym okresie.
~~JA~~
No okej.
~~AURELIA~~
Więc jakbym miała powiedzieć o jakimś początku, to byłoby mi trudno. Ale działy się rzeczy — to już w konkretnych pomieszczeniach.
~~JA~~
Imprezy.
~~AURELIA~~
Twoje osiemnaste i dwudzieste pierwsze urodziny.
~~JA~~
To już po wyprowadzce.
~~AURELIA~~
Tak.
~~JA~~
A jak czułaś się po włamaniu?
~~AURELIA~~
Przestałam się czuć jak w domu. Byłam cały czas przestraszona i przez to nie było mi smutno, kiedy opuszczałam ten dom. Straciłam przywiązanie w tamtym momencie i dopiero później, kiedy działy się tam te twoje imprezy albo kiedy przejeżdżałam tamtędy samochodem, to uruchamiał się we mnie sentyment do tego miejsca. Że fajnie byłoby tam znowu mieszkać. Ale z drugiej strony wiem, że to idealizuję.
~~JA~~
Pamiętasz moment wyprowadzki?
~~AURELIA~~
Pamiętam, jak sprzątałam swój pokój i pakowałam zabawki do kartonów. Ale samego momentu opuszczania pustego domu nie mam w pamięci. Więc to bardziej wspomnienie emocji, a nie konkretnego zdarzenia.
To było w grudniu, prawda?
~~JA~~
Tak.
***
*To był mój dom. Zaczynał się na **[[ganku->GANEK8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51412017632/in/dateposted-public/" title="Dom 8_dół"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51412017632_13c04fb9b0_o.png" width="700" height="499" alt="Dom 8_dół"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest hol na dole. Składa się z dwóch przestrzeni.
Wchodzi się do pierwszej, węższej, ciągnącej się w prawo korytarzem. Po lewej stronie jest wejście do **[[kuchni->KUCHNIA8]]**. Przy nim, równoległe do drzwi wejściowych, wisi lustro, przy którym zawsze odbywało się szykowanie do wyjścia. Mama ma tutaj szafkę z chustkami, których używałam do zabawy — zazwyczaj spełniały funkcję welonu. Idąc w prawo, mija się (po prawej) wejście do **[[łazienki->ŁAZIENKA DÓŁ8]]**. Na wprost jest **[[biuro mojego taty->BIURO8]]**, przed nim, po lewej, zejście do **[[piwnicy->PIWNICA8]]**, a przed nim długa ława. Na wprost od drzwi wejściowych są schodki, za którymi zaczyna się druga przestrzeń holu. Na tych schodkach zawsze siedziałyśmy z nudów, przy wychodzeniu gości. Są tacy goście, którzy mówią, że wychodzą, a potem stoją trzy godziny w płaszczach przy drzwiach wyjściowych.
Za schodkami znajduje się półokrągła z jednej strony przestrzeń, pośrodku której stoi kolumna. Wokół tej kolumny jeździłam na rolkach i rowerze. Aurelia też. Domowy plac zabaw. Stała tutaj też choinka — centrum domu w trakcie Świąt. Półokrągłą ścianę wypełniają trzy okna, zza których widać ogród. Na lewo od kolumny było wejście do jadalni. Za schodkami, po prawej, zaczynają się schody na górę. Tutaj, przy zejściu ze schodów, jeśli zdarzała się jakaś uroczystość, robiliśmy sobie zawsze zdjęcia grupowe. Ważne miejsce.*
***
~~MAMA~~
Tutaj zawsze stała choinka, widoczna z każdego miejsca na dole.
~~JA~~
Pięknie wystrojona.
~~MAMA~~
Odbijała się w lustrze przy drzwiach, widać ją było z kuchni, z jadalni, po zejściu ze schodów. Cudowna. Ja bardzo lubię święta i wszystko, co wiąże się z szykowaniem do nich.
~~JA~~
Przychodził Mikołaj.
~~MAMA~~
Ty byłaś dorosłym dzieckiem. Jak miałaś siedem lat, to zapytałaś, jak to w końcu jest z tym Mikołajem. Wcześniej, w dniu wigilii, leżałaś pod choinką cały dzień. Do **[[łazienki->ŁAZIENKA DÓŁ8]]** tylko biegałaś. Nie było jak podłożyć prezentów. I przyszedł wujek, wszedł na górę i zrzucił prezenty z balkonu. Ty zdziwiona, jak to możliwe, bo przecież siedziałaś tu cały czas.
~~JA~~
A opowiedz jeszcze, co się działo przy lustrze.
~~MAMA~~
Co się działo?
~~JA~~
No jak się szykowaliście i zobaczyłaś w lustrze…
~~MAMA~~
A! Myśmy wrócili wtedy do domu. Przeglądałam się w lustrze, bo coś mi do oka wpadło chyba. W lustrze odbija się okno, które wychodzi na **[[ogród->OGRÓD8]]**. I ja wtedy w tym lustrze zobaczyłam daszek od czapki, który wysunął się zza rogu domu. I od razu: ZASUWAJCIE ROLETY! A John, bohater, z rurą od odkurzacza chciał na nich wychodzić.
***
~~JA~~
Przypomniało mi się, że była tutaj plastikowa huśtawka, w której cię huśtaliśmy.
~~AURELIA~~
Serio?
~~JA~~
Tak. Pamiętam, jak kiedyś cię tu wsadziliśmy i ty w niej zasnęłaś. Strasznie słodkie to było.
~~AURELIA~~
Kurczę, nie pamiętam jej. Pamiętam tamtą na górze, ona była super.
~~JA~~
Z czym ci sie kojarzy ta przestrzeń z kolumną?
~~AURELIA~~
Z choinką i świętami. Też z jeżdżeniem na rowerze. Jak byłam mała, miałam mały rowerek, więc mogłam sobie jeździć tutaj w kółko.
~~JA~~
Mama tylko krzyczała: „Aurelia! Teraz w drugą stronę!!!”.
~~AURELIA~~
Jezu, tak. Miałam też różowy kask, pamiętasz? Z Barbie. Pamiętam też jedną sytuację, było lato i było bardzo gorąco, siedziałam chyba na schodkach i zobaczyłam, że wychodzisz mega ciepło ubrana w polar, kurtkę i tak dalej.
~~JA~~
Co?
~~AURELIA~~
No. I powiedziałaś mi, że robisz to, żeby wypacać kalorie. Że będziesz się bardziej pocić i tym sposobem będziesz chudsza. Teraz, jak o tym myślę, to wydaje mi sie, że po prostu byłaś chora i próbowałaś mnie wkręcić, żebym też się ubrała w kurtkę zimową.
~~JA~~
Nie pamiętam, żebym była chora w lato.
~~AURELIA~~
Ten wniosek przyszedł mi później. Nie wiem, ale było to bardzo dziwne. Zresztą ty mnie ciągle w coś wkręcałaś — stąd ta doza niepewności.
***
*Jesteś w holu na dole. Można stąd wyjść na **[[ganek->GANEK8]]**. Po prawej stronie od drzwi wejściowych jest wejście do **[[kuchni->KUCHNIA8]]**. Na wprost przejście do drugiej części holu, gdzie po prawej są **[[schody na górę->SCHODY8]]**, a po lewej wejście do **[[jadalni->JADALNIA8]]**. Idąc od drzwi wejściowych w prawo, mija się, po prawej, drzwi do **[[łazienki na dole->ŁAZIENKA DÓŁ8]]**. Po lewej jest zejście do **[[piwnicy->PIWNICA8]]**, a na wprost **[[biuro mojego taty->BIURO8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413519009/in/dateposted-public/" title="Dom 8_ogród"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413519009_eb27f60d9d_o.png" width="700" height="446" alt="Dom 8_ogród"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest ogród.
Pamiętam, jak zarastał. Z bardzo rzadkiej trawy i braku jakiejkolwiek roślinności do zieleni całkowitej. Nie do poznania są pierwsze zdjęcia stąd.
Wchodziło się tutaj z salonu, po schodkach. Można było też dostać się tu obchodząc dom dookoła.
Na środku stała altanka. Aurelia grała tam z babcią w pokera. Bardzo dobrze jej szło.
Wyjście z salonu na ogród kojarzy mi się z szukaniem jajek na Wielkanoc. Zdarzyło się to ze dwa razy, ale zapadło w pamięć. Wszyscy stali tu, przy wyjściu, a my chodziłyśmy po krzakach i szukałyśmy jajek wielkanocnych.
*Ogród był bardzo zadbany. Mama często pieliła kwietniki, mieliśmy ogrodników — pana Dawida i pana Macieja. Lubiłam chodzić za nimi i patrzeć na to, co robią. Mieliśmy zraszacz ogrodowy. Moim marzeniem było, żeby ubrać kostium kąpielowy i biegać nad włączonym zraszaczem. Zraszacz był ustawiony na 5. rano, więc było to wtedy raczej niemożliwe, ale kiedyś, jak mama wyjechała i zostałyśmy z dziadkami, dziadek włączył go nam w ciągu dnia. To było ekstra.
Cudowna była ta trawa. Bardzo lubiłam chodzić po niej na bosaka. Bardzo przyjemna.
Tu, między drzewami, był hamak. Bardzo duży. Wchodziłam do niego, bujałam się i czytałam książki.
Tu była huśtawka. Często owijałyśmy wokół niej wąż ogrodowy, żeby woda tryskała na wszystkie strony. Miałyśmy prysznic. W ogóle bardzo często polewałyśmy się wodą na tym ogrodzie. To była jedna z częstszych zabaw.
Jak miałam cztery lata, to zakochałam się na zabój w synu sąsiadki.Chodziłam pod ogrodzeniem i krzyczałam: Adaaaaaaam! Adaaaaaaam! Bardzo śmieszne to było. Nie chciałam jeść, póki on nie przyjdzie. Miałyśmy tu mały plastikowy domek do zabawy, na którego dach się wspinałam i wołałam Adama. I naprawdę się w nim zakochałam. Strasznie mu współczuję. Pamiętam, że dostałam od niego pięknego pluszowego pieska. Nadal go mam w pudle skarbów z dzieciństwa.
W tym domku plastikowym język przymarzł mi do sopla lodu. Krysia mówiła, żebym nie lizała sopli, bo przymarznę. No ale jak się schowałam w tym domku, to nie mogłam się powstrzymać. Krysia tylko się nachyliła, zobaczyła mnie przyssaną do tego sopla i westchnęła: „Różyczko, no i co ty wyprawiasz?” Krysia była kochana. Bardzo delikatna i opiekuńcza. Taka dobra ciocia.
W tym ogrodzie toczyło się całe życie. Czytanie książek. Czytałam tam „Dzieci z Bullerbyn”. Miałam też raz w wakacje lekturę „Mój pamiętniczek”. To była książka, którą się też uzupełniało. Ją też pamiętam. Dużo czytania. Większość lektur poznałam w ogrodzie. W ogrodzie i **[[swoim pokoju->RÓŻA8]]**.*
***
~~MAMA~~
W lecie mieszkaliśmy w ogrodzie. Tu była wiata, tutaj sobie siedziałyście, rysowałyście. Miałyście huśtawkę, zjeżdżalnię, piaskownicę. Ogród był szczególnie oblegany jak byłyście małe, zanim poszłyście do szkoły.
Ogród kojarzy mi się też z inną próbą włamania do naszego domu. Wróciliśmy z wakacji, pamiętam, dzień wcześniej, bo coś mnie tknęło, że powinniśmy jechać do domu. Przyjeżdżamy, a tu jedna roleta rozwalona, przy drzwiach majstrowane… I zaczęło się wzywanie policji, ochrony. Duże zamieszanie w domu. I naglę patrzę: nie ma Różyczki. Ty miałaś wtedy jakieś dziesięć lat. Biegam, szukam… nie ma. Bardzo niemiłe uczucie. Ktoś próbował się włamać, zamieszanie wokół domu, a dziecka nie ma. A ty, marzycielka, założyłaś słuchawki i poszłaś do ogrodu posiedzieć sobie w krzakach. Nie słyszałaś, jak się darłam i cię szukałam.
~~JA~~
Pamiętam, że najpierw się wkurzyłaś, a potem zaczęłaś mnie przytulać.
~~MAMA~~
Tak było.
~~JA~~
Pamiętam, jak przyjechała do nas rodzina z Indii. Na wasz ślub.
~~MAMA~~
Oj tak. Mocne zagęszczenie zaludnienia. Cała trawa wydeptana. Wtedy przyjechało ze siedemdziesiąt osób.
~~JA~~
I to był mini-ślub.
~~MAMA~~
W ich standardach mini.
~~JA~~
Taka chudziutka wtedy byłaś…
~~MAMA~~
Schudłam ze stresu. Mnóstwo gości, małe dzieci, pies i cała starszyzna w domu. Goście spali w hotelu, ale dnie spędzali tutaj. Dojeżdżał katering, panie parzyły herbatę… Nie do ogarnięcia. Ale ślub na wypasie. Piękne stroje miałyśmy, i ja, i wy. Śmieszne wydarzenie bardzo. Dostaliśmy w prezencie noc w apartamencie prezydenckim w Marriotcie. Noc poślubną po dziesięciu latach razem i z dwójką dzieci. Oznajmiłam, że nigdzie nie pojadę, nie zostawię domu i was. Pamiętam, że wasza babcia z Indii zabrała mnie i wcisnęła tu, w ten róg przy wyjściu z **[[salonu->SALON8]]** na ogród i powiedziała, że mam się ubrać i jechać. A ja do niej, że niech mama sama się ubierze i jedzie, ja nigdzie nie jadę. A ona wzięła swoją siostrę i pojechała. A ja zostałam w swoim domu — z psem i dziećmi.
~~JA~~
Żałujesz?
~~MAMA~~
Nie, coś ty. Co ja bym tam robiła? Spać bym nie mogła, wiedząc, że dzieci są gdzieś między nieswoimi.
***
~~AURELIA~~
Najbardziej lubiłam altankę. Ona jest teraz w Puławach, ale nie jest taka super, bo została brzydko pomalowana i stoi w innym miejscu. Uwielbiałam tam siedzieć i odpoczywać. Dużo tam z dziadkami siedziałyśmy.
W ogrodzie zasadziłaś swoją roślinkę. Pana Mosby.
~~JA~~
Tak.
~~AURELIA~~
Ja zasadziłam swoją przy samej altance. Nie pamiętam co to było. Nawet nie pamiętam, czy wyrosła. Ale też ją nazwałam. Tylko nie pamiętam jak. Po prostu chciałam po tobie papugować, reszta mnie nie obchodziła.
~~JA~~
Super.
~~AURELIA~~
Na ogródku było super. Pamiętam, jak grałam z Johnem w badmintona. Bardzo lubił grać. I była do tego dobra przestrzeń.
Na hamaku bardzo często leżałyśmy. Z Krysią. Leżałyśmy… I co?
~~JA~~
Leżałyśmy.
~~AURELIA~~
Tak.
Pamiętam też piaskownicę i domek. I zabawę w tor przeszkód.
***
*Jesteś na ogrodzie. Można stąd wejść do domu — do **[[salonu->SALON8]]**. Można też obejść dom i znaleźć się **[[przed nim->PRZED DOMEM8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51412017632/in/dateposted-public/" title="Dom 8_dół"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51412017632_13c04fb9b0_o.png" width="700" height="499" alt="Dom 8_dół"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To pomieszczenie to było biuro mojego taty. Zawsze był tu straszny bałagan i chaos. Nikt nie lubił tam siedzieć.
Kiedyś było tutaj łóżko, potem kanapa rozkładana. Było biurko i komputer, na którym grałam w Simsy — jedyna okazja, przy której spędzałam tam czas. Nie czułam się swojo i czułam, że przeszkadzam.
Tutaj też mieszkała Paulina, kiedy chorowała. Był czas, że miała operacje na nogi, po których nie mogła chodzić, więc mieszkając tu i jeżdżąc na wózku, miała łatwiejszy dostęp do **[[kuchni->KUCHNIA8]]** i **[[łazienki->ŁAZIENKA DÓŁ8]]**. To miejsce kojarzy mi się też z jej pobytami u nas. Pamiętam, jak uzależniłyśmy się razem od jedzenia bobu i oglądania „Mody na sukces”. Codziennie o 16.10. Mam też wspomnienie, jak Paulina zamyka mnie ty, spuszcza żaluzje i zaczyna straszyć.
Tędy weszli włamywacze. Zaznaczę to miejsce strzałką.*
***
~~JA~~
Boże, pamiętam, jak kiedyś zgromadziłaś tutaj wszystkich moich gości urodzinowych.
~~MAMA~~
To prawda.
~~JA~~
Każda impreza. Warunek: „Czy będzie pani Marysia?”. Pamiętam, chodzę po domu, nikogo nie ma, a pani Marysia w biurze…
~~MAMA~~
No co? Siedziałam i oglądałam sobie film.
~~JA~~
Wchodzę, a wokół ciebie wianuszek moich znajomych.
~~MAMA~~
Jestem mamą, która jest na wszystkich imprezach swoich dzieci.
~~JA~~
To prawda.
~~MAMA~~
W tym pokoju, za kaloryferem, siedziała kiedyś wiewiórka. Wpadła i siedziała rozpłaszczona.
~~JA~~
U nas było mnóstwo wiewiórek.
~~MAMA~~
Ale nie w domu.
~~JA~~
Przed domem.
~~MAMA~~
Tak. Wiewiórki, bażanty, ptaszki…
***
~~AURELIA~~
Ten pokój kojarzy mi się z najgorszą siostrą na świecie.
~~JA~~
Co ty mówisz?
~~AURELIA~~
Nigdy mi nie pozwalałaś grać. John szedł do pracy, więc można było korzystać z komputera. Ale ja mogłam tylko patrzeć. Nie pozwalałaś mi niczego zrobić.
~~JA~~
Bo to były moje Simsy.
~~AURELIA~~
Przestraszyłaś mnie, nie pamiętasz? Chciałaś mnie wygonić, więc weszłaś na stronę…
~~JA~~
Ja też się wtedy wystraszyłam!
~~AURELIA~~
To nie było specjalnie?
~~JA~~
Nie.
~~AURELIA~~
Pamiętam — gra z labiryntem, że trzeba było przeprowadzić kursor bez dotykania ścian. A kiedy dotknęło się ścianki, to wyskakiwała jakaś straszna wrzeszcząca babeczka. Zaczęłam krzyczeć, spadłam ze stołu…
~~JA~~
I uciekłaś.
~~AURELIA~~
Tak.
~~JA~~
Ja wpadłam pod biurko i bałam się wstać.
~~AURELIA~~
Okropne.
~~JA~~
No.
~~AURELIA~~
Ten pokój kojarzy mi się też z Pauliną. Jak leżała tam po operacjach. I z innymi członkami rodziny, którzy tam mieszkali w czasie rekonwalescencji. Nie wiem dlaczego.
~~JA~~
Bo tam było wygodnie.
~~AURELIA~~
Może. Więc tak — ten pokój kojarzy mi się z grami i chorobą. I z włamaniem.
~~JA~~
Zaznaczyłam, którędy weszli.
***
*Jesteś w biurze mojego taty. Za Tobą jest wyjście do **[[holu na dole->HOL DÓŁ8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413542479/in/dateposted-public/" title="DOM 8_góra"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413542479_d1e8298d15_o.png" width="700" height="495" alt="DOM 8_góra"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tu był mój pokój.
Zawsze się bałam, że jak ktoś się do nas włamie, to pójdę na pierwszy ogień. Bo pierwszy pokój. Widać, nie do końca bezzasadne były te obawy.
Stało tutaj łóżko, duża szafa, niższa szafa z szufladami. Mniejsze szafki… Stało tu okrągłe biurko, później zmienione na takie w kształcie łezki. Siedząc przy biurku miałam przed sobą piękne, półokrągłe okno. Takie księżniczkowe. Kojarzyło mi się z „Dziećmi z Bullerbyn”, z tym, jak przekazywały sobie wiadomości na lince rozwieszonej między oknami.
Bardzo lubiłam ten pokój.
Ale mało tam spałam. Na noc szłam do **[[Aurelii->AURELIA8]]** albo do **[[rodziców->RODZICE8]]**. Ale mam wspomnienia z budzenia się w tym pokoju. Wstawałam wcześnie, około szóstej, zazwyczaj w wakacje. Wstawałam i przeglądałam książki, które dostawałam za dobre wyniki na zakończenie roku szkolnego. „1001 ciekawostek ze świata” albo „1001 najlepszych filmów świata”.
Łóżko miało pod spodem szufladę. Mama kazała mi chować tam pościel po wstaniu. Absurd. Chować pościel i narzutę kłaść na sam materac. Pewnie dlatego nie lubiłam tam spać, bo wydawało mi się to bez sensu i nie chciało mi się tego robić.
Przy łóżku była szafka nocna, ale nie pamiętam, co w niej trzymałam.
W pokoju było mnóstwo skosów. Najwyższy punkt był na wysokości, tak myślę, jakichś czterech metrów.
Stała tutaj szafa, wbudowana w ten skos, a w niej moje najważniejsze rzeczy. Były tutaj pamiętniki. Były foldery biurowe wypełnionymi zdjęciami niemowlaków w śmiesznych strojach. Tak. Był piórnik z wyposażeniem w motywie z Kubusia Puchatka. Dostałam go z jakiejś okazji, ale nigdy nie używałam. Nadal go mam, pewnie przekażę go moim dzieciom. Były tu też lalki Barbie. Tata przywoził mi kolekcjonerskie Barbie, a ponieważ moja siostra była straszną psują i zdarzało się, że obcinała moim lalkom włosy, trzymałam je — niewyjęte z pudełek — w szafie. Trzeba było po drabinie wchodzić, żeby się do nich dostać. Zakończenie ich historii jest jednak smutne, bo mama oddała je dzieciom znajomych, za którymi średnio przepadałam. Któregoś razu zobaczyłam u nich moje Barbie — rozczochrane i zaniedbane. A były takie piękne.
Pamiętam pierwsze nastoletnie nocowania w tym pokoju. Jak przyjechałyśmy tu z moją przyjaciółką Anielką po dyskotece szkolnej w gimnazjum. Tuż przed wyprowadzką. Tańczyłam na tej dyskotece z moim crushem, Anielka też z jakimś swoim. Wieczór pełen wrażeń, który później tu omawiałyśmy.
Jako dziecko kochałam rozmawiać przez telefon. Miałam tutaj notes z numerami, sześcioma albo siedmioma, które i tak znałam na pamięć. I dzwoniłam po koleżankach. A Aurelia siedziała pod biurkiem i podsłuchiwała.
Przy tym biurku się uczyłam. Miałam tu wszystkie tablice matematyczne i chemiczne. Dziadek uczył mnie tu chemii. Zresztą uczył mnie też wcześniej, zanim poszłam od szkoły. To było wspaniałe. Pamiętam, że kiedy w końcu poszłam do podstawówki, to te wszystkie rzeczy były tam tak strasznie nudne.*
***
~~MAMA~~
Ten pokój był najpiękniejszym pokojem na świecie. Błękitno-żółty, z błękitnymi drewnianymi meblami, żółtymi dodatkami…
~~JA~~
Piękny. Jak pomarańczowa łazienka i krzesła w kuchni.
~~MAMA~~
O co ci chodzi?
~~JA~~
Żartuję! Piękny był!
~~MAMA~~
Piękny, ale rzadko w nim bywałaś. Pamietam tę szafę, wypełnioną zabawkami.
~~JA~~
Taaak.
~~MAMA~~
Pamiętam też, jak zawsze mówiłaś, że chcemy, żebyś się pierwsza wyprowadziła, bo twój pokój jest pierwszym, do którego wejdą włamywacze.
~~JA~~
To prawda.
~~MAMA~~
Ten pokój wiele przeszedł. Trochę twojego buntu, prawda?
~~JA~~
Ja mam wrażenie, że buntuję się przez całe życie. Więc trudno powiedzieć.
~~MAMA~~
Pamiętam, jak kiedyś przyszłam zapytać, czy zrobiłaś lekcję. Patrzę, ty siedzisz oparta na ręce, patrzysz nieprzytomnie w okno i mówisz, że zaraz, zaraz.
***
~~AURELIA~~
Znęcałaś się nade mną.
~~JA~~
Co ty mówisz?!
~~AURELIA~~
Znęcałaś się, bo za każdym razem, jak przychodzili twoi znajomi, to mnie wkręcałaś.
~~JA~~
Bo cały czas z nami siedziałaś, a ja chciałam pobyć z nimi sama.
~~AURELIA~~
E tam.
~~JA~~
Jak przychodzili, to siedziałaś pod drzwiami po parę godzin.
~~AURELIA~~
Albo pod biurkiem.
~~JA~~
No właśnie. Robię lekcje z koleżanką, a ty wbijasz do pokoju z plecaczkiem, wyjmujesz kolorowanki i oznajmiasz, że też masz pracę domową.
~~AURELIA~~
To prawda. Ale widzisz, w pewnym momencie role się odwróciły, bo jak miałam piętnaście-szesnaście lat, to ty zabiegałaś o to, żebyśmy spędzały razem czas.
~~JA~~
A teraz obie chcemy ze sobą spędzać czas.
~~AURELIA~~
No tak. Powiedzmy.
~~JA~~
…
~~AURELIA~~
Nie no, chcemy, chcemy.
~~JA~~
Pamiętam, jak byłaś malutka i w pewnym momencie wypaliłaś do mnie: „Traktujesz mnie jak śmiecia!”.
~~AURELIA~~
Bo ja byłam bardzo udramatyzowanym dzieckiem.
~~JA~~
Jakie masz jeszcze skojarzenia z moim pokojem?
~~AURELIA~~
Nie lubiłam go, bo czułam się w nim jak niemowlak. Przez kolory. Był błękitno-żółty. Dziwny. Nie lubiłam tam siedzieć. Chociaż pamiętam, jak w piątej albo szóstej klasie podstawówki dostałam pierwszą jedynkę z przyrody i właśnie tutaj, u ciebie, przy tym oknie, uczyłam się na poprawkę.
~~JA~~
I co?
~~AURELIA~~
I dostałam szóstkę. Rysowałam te rośliny w zeszycie siedząc dokładnie tutaj. Nie wiem, dlaczego nie **[[u siebie->AURELIA8]]** i gdzie ty wtedy byłaś. Pamiętam, że byłam bardzo zdesperowana, żeby dostać dobrą ocenę.
~~JA~~
A dlaczego dostałaś jedynkę?
~~AURELIA~~
Też nie pamiętam.
Ale pamiętam jeszcze, że czytałam w twoim łóżku. Siedziałam tu i przeczytałam całą serię książek „Księżniczka Tiara”.
~~JA~~
One były super.
~~AURELIA~~
W serii było trzynaście książek i przeczytałam je wszystkie tutaj, na twoim łóżku. Ale też nie wiem, dlaczego akurat u ciebie.
~~JA~~
Bo tam był dobry wajb na czytanie.
~~AURELIA~~
Ale nie lubiłam tu spać.
~~JA~~
Ja też nie.
~~AURELIA~~
O, jeszcze jedna rzecz mi się przypomina. Książka o ciąży, do której nie miałyśmy dostępu. Schowana w wysoko w szafie.
~~JA~~
To była moja książka. Babcia kazała mamie ją chować.
~~AURELIA~~
Tam były takie ładne obrazki.
~~JA~~
Tak. Jak mama była w ciąży, to sobie ją kupiła. Tam był przedstawiony cały rozwój ciąży i tak dalej. A ja się też tym interesowałam i dopytywałam.
~~AURELIA~~
Ale dlaczego babcia uważała, że nie możemy jej oglądać?
~~JA~~
Może chodziło o nagość… Nie pamiętam.
~~AURELIA~~
Wiem, że była zakazana, ale kilka razy ją wyciągałyśmy i ogladałyśmy.
~~JA~~
Bo mama nam ją pokazywała.
~~AURELIA~~
Fajna była ta książka.
~~JA~~
Bardzo.
~~AURELIA~~
Przypomina mi się jeszcze kosz zabawek z McDonalda.
~~JA~~
Taaak…
~~AURELIA~~
Jak tak teraz o tym myślę, to my chyba dużo tego McDonalda jadłyśmy. No bo pomyśl — kosz zabawek z Happy Meala.
~~JA~~
Straszne.
~~AURELIA~~
I nie wiem, po co my to trzymałyśmy. Przecież to badziewie było. Była taka śpiewająca zabawka, pamiętasz? Ze Spice Girls? Mamę strasznie wkurzało, bo ciągle puszczałyśmy tę muzyczkę.
~~JA~~
Pamiętam. I cała szafa rzeczy. Schowanych przed tobą.
~~AURELIA~~
Nie wiem, co tam miałaś.
~~JA~~
Moje lalki Barbie.
~~AURELIA~~
W pudełkach.
~~JA~~
Oczywiście. Zrobiłaś dramę, kiedy się dowiedziałaś, że one tam są.
~~AURELIA~~
Bo były takie ładne.
~~JA~~
Wiem, dlatego chciałam ich pilnować.
~~AURELIA~~
Kurczę, ale jak można, lalki, które są do zabawy, trzymać w pudełkach?
~~JA~~
Aurelia, ty jak dostawałaś lalkę, to od razu ścinałaś jej włosy.
~~AURELIA~~
Może w pewnym momencie, ale nie przez całe życie…
~~JA~~
Kiedyś, jak stwierdziłam, że nie chcę się bawić niektórymi lalkami, to zapytałaś, czy możesz im wszystkim obciąć włosy.
~~AURELIA~~
Serio?
~~JA~~
Tak. Ja powiedziałam, że nie będziesz im obcinać włosów, tylko oddamy je do domu dziecka. Aurelia, przecież ty lalkę Meg z Herkulesa obcięłaś na łyso.
~~AURELIA~~
Naprawdę?
~~JA~~
No tak.
~~AURELIA~~
Pamiętam ten epizod z obcinaniem włosów. Ale może ja wierzyłam, że te włosy odrosną…
~~JA~~
To było już później. Powiedziałaś, że zawsze chciałaś to zrobić.
~~AURELIA~~
Może chciałam być fryzjerką? Nie wiem. Nie wiem, dlaczego to robiłam.
***
*Jesteś w moim pokoju. Za Tobą jest wyjście do **[[holu na górze->HOL GÓRA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413542479/in/dateposted-public/" title="DOM 8_góra"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413542479_d1e8298d15_o.png" width="700" height="495" alt="DOM 8_góra"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Przez postawienie ściany przy schodach nie mogłam już podglądać „Seksu w wielkim mieście”, który oglądała tu moja mama. Był tu telewizor i biały telefon stacjonarny. Mama często wieczorami przesiadywała tu, rozmawiała z koleżankami albo oglądała „Seks w wielkim mieście”. Ja oczywiście nie mogłam oglądać z nią, ale i tak, przez podglądanie, w wieku siedmiu lat stałam się fanką tego serialu.
To pomieszczenie było łącznikiem wszystkich przestrzeni na górze. Można było stąd wejść do każdego pomieszczenia.
To miejsce było też pokojem zabaw. Była tu pomarańczowo-czerwona kanapa z Ikei, super wygodna, materiałowa, ale pompowana. Można było ją rozkładać i ustawiać w różnych konfiguracjach. Wykorzystywałyśmy ją do zabaw. Brałyśmy też plastikowe pojemniki z Ikei i bawiłyśmy się w sklep. Tata przywiózł kiedyś z Indii plecioną huśtawkę, która została tutaj zawieszona. Wspaniała rzecz. Cały czas się na niej kręciłyśmy. Niestety, w końcu się wykręciła.
Była tutaj wykładzina w kolorze brudnego różu.
Był tutaj też magnetofon, na którym słuchałam kaset Majki Jeżowskiej. Uwielbiam ją i jej teksty, wspaniałe, prorównościowe.
To jest hol na górze.*
***
~~MAMA~~
Tutaj też toczyło się nasze życie. Można było stąd wejść do każdej sypialni. Wisiały tu huśtawki, były zabawki i inne śmieszne rzeczy. Stał tutaj też telewizor, żebyście w pokojach nie musiały mieć.
Kiedyś zastałam tu Aurelię ze stłuczonym termometrem rtęciowym. Pytam, co się stało, a ona, że mierzyła misiowi i sobie temperaturę, i termometr się złamał. I że coś tam połknęła. Pamiętasz? Straszne.
~~JA~~
Pamiętam, że klęczałaś na podłodze i liczyłaś ile jest kulek rtęci w termometrze.
~~MAMA~~
Zadzwoniłam do lekarza, ale pani doktor powiedziała, że przy takim stężeniu nic się jej nie stanie. Ale stres był ogromny. Z Aurelią to w ogóle było…
~~JA~~
Ja byłam jej ofiarą.
~~MAMA~~
Ty nie byłaś ofiarą, tylko ją cicho podjudzałaś. Tak, żebym nie słyszała.
***
~~AURELIA~~
Budowałyśmy bazy z tej kanapy.
~~JA~~
Pompowanej.
~~AURELIA~~
Okropna była. Dziwna, w ohydne wzory zwierzęce, zielono-brązowo-różowe… Nie wiem, skąd oni ją wzięli. Ale fajnie robiło się z niej bazy. Nakrywałyśmy na przykład telewizor kanapą i oglądałyśmy bajki na kasetach. A mama na nas krzyczała, że siedzimy za blisko ekranu i musiałyśmy wszystko posprzątać. Pamiętasz?
~~JA~~
Tak.
~~AURELIA~~
Pamiętam, jak nasz kolega Michał tu przychodził i bawiliśmy się w dom mody. Ja miałam tu biuro z Michałem, ty byłaś w **[[swoim pokoju->RÓŻA8]]**. I pamiętam, jak Michał w pewnym momencie oznajmił, że już się nie chce bawić. A ja wzięłam to tak strasznie na poważnie, zaczęłam dramatyzować, że nasza firma się rozpada. Płakałam, bo czułam się porzucona.
~~JA~~
Biedna…
~~AURELIA~~
Brałam takie rzeczy na poważnie. Jak się bawiłam lalkami, to też dość na serio podchodziłam do tego, co się między nimi działo.
~~JA~~
Jeju, pamiętam, ciągłe zdrady, dramaty, ktoś umarł, ktoś zachorował…
~~AURELIA~~
Bardzo to lubiłam. Było przynajmniej ciekawie.
~~JA~~
Za to teraz lubisz spokojne życie.
~~AURELIA~~
No tak. Teraz lubię.
~~JA~~
Wyszalałaś się za młodu.
***
*Jesteś w holu na górze. Za Tobą są **[[schody na dół->SCHODY8]]**. Idąc od lewej są: drzwi do **[[mojego pokoju->RÓŻA8]]**, drzwi do **[[łazienki->ŁAZIENKA GÓRA8]]**, wyjście na **[[balkon->BALKON18]]**, wejście do **[[pokoju Aurelii->AURELIA8]]**, wejście na **[[drugi balkon->BALKON28]]** i do **[[sypialni rodziców->RODZICE8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51412017632/in/dateposted-public/" title="Dom 8_dół"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51412017632_13c04fb9b0_o.png" width="700" height="499" alt="Dom 8_dół"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Schody na górę. Tutaj było miejsce, gdzie robiliśmy sobie zdjęcia. Grupowe, w trakcie świąt i imprez, albo rodzinne, przed wyjściem gdzieś. Pamiętam jak kiedyś, podczas moich urodzin, bardzo chciałam być na zdjęciu obok Bartka z pieprzykami. Bartek z pieprzykami, był synem sąsiadki, miał blond włosy i był według ówczesnej mnie najpiękniejszy na świecie. Strasznie byłam w nim zakochana. Pamiętam, że jakaś Sylwia obok niego usiadła.
Jak się wchodziło po schodach, to w pewnym miejscu zaczynała się taka półścianka. Można było przez nią spojrzeć w dół, tworzyła otwartą przestrzeń między górą a dołem. Ale została uzupełniona i stała się pełną ścianą. Wszystko przez to, że pewnego dnia moja siostra zrzuciła mi stamtąd lodówkę Barbie na głowę. Miałam zakładane szwy i tak dalej. Poważna sprawa. Rodzice po tym stwierdzili: „Robimy remont!”. I postawili ścianę do końca. Były tu luksfery. Typowe lata dwutysięczne.
Po tym przekształceniu przestało nas być słychać, kiedy kogoś wołałyśmy z góry. Wcześniej często wołałyśmy mamę, wkręcałyśmy ją, że się coś stało, a ona przybiegała. Od tamtej pory to było niestety niemożliwe.
Na schodach bawiłyśmy się z Aurelią.
To miejsce kojarzy mi się też z imprezami, które urządzała w tym domu moja mama. Kiedyś moja ciocia Ula (a właściwie Ula, bo nie lubi, kiedy mówimy do niej po imieniu), która jest nieco grubszą osobą, przyszła na jedną z przebieranych imprez ze swoim ówczesnym partnerem Grześkiem. On, dwa metry wzrostu, łysy, w peruce z lokami do kolan, przebrany za anioła. Ona, w czerwono-czarnych włosach, w stroju diabła. No i Ulka wchodząc oparła się o poręcz, która się w tym momencie oderwała i na imprezę wszedł diabeł z poręczą w rękach. Strasznie to było śmieszne.
Na mojej osiemnastce mama, żeby nikt nie wchodził na górę, zakleiła schody folią malarską. A ja, w swoim imprezowym widzie uznałam, że super będzie zapraszać za tę folię ludzi na tajemne pogaduszki. Pamiętam, że siedziałam tam z kilkoma znajomymi, paliłam sobie papieroska i za każdym razem, jak ktoś tam zaglądał, to mówiłam, żeby nie mówił mojej mamie, że tam jestem.*
***
~~MAMA~~
Wszyscy robiliśmy sobie tutaj zdjęcia.
***
~~AURELIA~~
Nie sądzę, żeby pomysł zrzucania zabawek z góry był mój.
~~JA~~
Był twój. Ja się do ciebie przyłączyłam. Zrzucałaś z góry pluszaki i powiedziałaś, że mam iść na dół je pozbierać, bo jestem starsza. I jak byłam na dole, to rzuciłaś we mnie lodówką.
~~AURELIA~~
Myślisz, że to było celowe?
~~JA~~
Nie wiem. Myślę, że po prostu skończyły ci się pluszaki.
~~AURELIA~~
Ciekawe. No bo ta przestrzeń nie była jakaś bardzo wąska. Jakie jest prawdopodobieństwo, że mogłam trafić cię prosto w głowę?
~~JA~~
W ogóle o tym nie myślałam.
~~AURELIA~~
Potem rodzice zamurowali to miejsce. Słusznie zresztą.
~~JA~~
Czułaś się winna?
~~AURELIA~~
Na początku się wystraszyłam, ale potem chyba nie wiedziałam, co się dzieje. Później czułam się winna, ale teraz, jak o tym myślę, to nie jestem w stanie spojrzeć na to bez śmiechu.
~~JA~~
No…
~~AURELIA~~
Dziwne zabawy sobie wymyślałyśmy.
~~JA~~
Schody to też włamanie.
~~AURELIA~~
Tak. Było tak, że siedziałam sama w domu z dziadkiem. Dziadek był **[[u ciebie w pokoju->RÓŻA8]]**, ja w **[[salonie->SALON8]]**. Oglądałam bajki. Usłyszałam jakieś dziwne dźwięki. Przestraszyłam się, poszłam na górę, do **[[holu->HOL GÓRA8]]** i tam oglądałam dalej. Ale byłam jakaś niespokojna, więc chodziłam od kanapy do dziadka, w te i z powrotem, i w końcu, wychodząc z **[[twojego pokoju->RÓŻA8]]**, zobaczyłam stojącego na schodach włamywacza. W kominiarce, rękawiczkach, całego na czarno. Jak z filmu. Przestraszyłam się, on chyba też, bo od razu uciekł. Cofnęłam się do dziadka i szepnęłam mu na ucho: „Dziadku, na schodach jest złodziej”. Dziadek od razu zbiegł na dół, a ja zgarnęłam Franka.
~~JA~~
Naszego Franka?
~~AURELIA~~
Tak. Złapałam go i stanęłam przy ścianie w **[[twoim pokoju->RÓŻA8]]**.
~~JA~~
Jak słodko.
~~AURELIA~~
Nie wiedziałam, co zrobić. Później wróciliście wy, przyjechała policja. Staliśmy w **[[korytarzu na dole->HOL DÓŁ8]]**, oni mnie wypytywali o rysopis tego włamywacza, ja im odpowiadałam, chociaż to były sekundy, więc nie wiem jak mogłam zapamiętać szczegóły jego wyglądu… Ale mama twierdzi, że je podawałam. I było dziwnie. Pytali mnie, jak się czuję, a ja mówiłam, że nic mi nie jest, ale potem już nie mogłam siedzieć nigdzie sama. Od tamtej pory, jak wszyscy byli na dole, to znosiłam zabawki na dół i bawiłam się na dole. Jak na górze — to na górę.
~~JA~~
Została podjęta decyzja o wyprowadzce.
~~AURELIA~~
Tak. I do czasu wyprowadzki ani jednej nocy nie spędziłam sama. Obie zresztą spałyśmy z rodzicami. Albo ja z mamą.
~~JA~~
A ja z Johnem.
~~AURELIA~~
To było dziwne, bo czułam się w tym domu bezpiecznie. Aż się okazało, że tam nie jest bezpiecznie. Później już tylko czekałam, aż się wyprowadzimy.
***
*Jesteś na schodach. Na dole zaczyna się **[[hol na dole->HOL DÓŁ8]]**, na górze — **[[hol na górze->HOL GÓRA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413519009/in/dateposted-public/" title="Dom 8_ogród"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413519009_eb27f60d9d_o.png" width="700" height="446" alt="Dom 8_ogród"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Były tu dwa podjazdy — dla nas, prowadzący do garażu, i dla gości.*
***
~~JA~~
Na drzewach mieliśmy powieszone domki dla wiewiórek, w których rodziły się wiewiórki-dzidziusie.
~~MAMA~~
Piękny starodrzew. Powiesiliśmy dziesięć budek dla wiewiórek i ptaków, i pewnego dnia zauważyłam, jak wiewiórka wynosi z jednej z nich młode, żeby sobie pobiegały pod drzewem.
Pięknie tam było, właśnie ze względu na naturę.
Innego razu stałam sobie przy oknie w **[[holu na dole->HOL DÓŁ8]]**, piję kawę, i naglę patrzę — kilkadziesiąt krecich kopców. Naprawdę.
Drzewa sadziliśmy też sami. Jedną choinkę posadziła Aurelia z dziadkiem. Ogromna była.
~~JA~~
Naprawdę?
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Trzeba było też uważać, żeby Franek nie uciekł.
*Franek to był nasz pies. Nie bardzo go lubiłam.*
~~MAMA~~
Kiedyś zaczęła nam elewacja pękać i trzeba było zrobić remont. Dom budowany na szybko, więc nic dziwnego, że takie rzeczy się działy. W każdym razie pojawiła się ekipa remontowa, rusztowanie i cała reszta. Pamiętam, że wtedy nam Franek uciekł, bo najpierw go wypuściłam na zewnątrz, a potem bez zastanowienia otworzyłam bramę robotnikom. Piesek nam uciekł, ale na szczęście był na końcu ulicy, więc szybko wrócił z powrotem. Gdyby nie to, to byłoby średnio, no bo u nas w domu był kult psa. John do mnie dzwonił i za każdym razem pytał jak tam pies i kazał go pilnować. A jeśli ja musiałam wyjechać, to przyjeżdżał do nas dziadek i on się opiekował psem.
~~JA~~
Tak, tata zawsze pytał: „Jak tam Frankie?”.
~~MAMA~~
Zawsze pytał, czy dzieci jedzą i czy pies ma wodę. Ja mówię: „Nie, jak ty wyjeżdżasz, to wszyscy są głodzeni”.
~~JA~~
Co jeszcze ci się kojarzy z przestrzenią przed domem?
~~MAMA~~
Mieliśmy dwie bramy. Były konieczne przy budowie domu, ale zostawiliśmy je na wykończenie — jedna była gościnna, druga nasza, prowadząca do **[[garażu->GARAŻ8]]**.
Dom miał wspaniałe położenie. Byliśmy na górce, więc zjeżdżałyście sobie na sankach.
~~JA~~
Super to było.
~~MAMA~~
Jeździłyście swoim Jeepem dookoła posesji. Mówiłam wtedy, że w przyszłości będziecie jeździć samochodami bardzo szybko i bardzo dobrze.
~~JA~~
Jedyna przepowiednia, która się nie sprawdziła.
***
~~AURELIA~~
Jak dziadek przychodził…
~~JA~~
To siedział **[[u mnie w pokoju->RÓŻA8]]**.
~~AURELIA~~
Nie, siedział w swojej furze. Pamiętasz? Miał złoty samochód.
~~JA~~
Boże, tak. To jest moje marzenie. Złoty Nissan Micra.
~~AURELIA~~
Mył sobie samochód na podjeździe albo siedział w środku bez koszulki z otwartymi drzwiami i słuchał radia.
~~JA~~
I dawał nam landrynki.
~~AURELIA~~
Zawsze w schowku miał landrynki, a ja, jak przejęłam po nim ostatni samochód, kiedy już przestał jeździć, to też zawsze je tam trzymałam. I teraz, w volkswagenie, też mam landrynki w schowku.
~~JA~~
Tak. Jak wsiadam, to zawsze pakuje sobie do buzi dziesięć, a potem wszyscy na mnie krzyczą, że mam nie jeść słodyczy.
~~AURELIA~~
Bo masz problemy z cukrem, stara.
Więc pamiętam te landrynki. Nie wiem w sumie dlaczego dziadek słuchał tego radia w samochodzie, skoro w domu też mógł to robić.
~~JA~~
Bo on się tam modlił.
Często pokazywał też mapy drogowe.
~~AURELIA~~
Nadal je mam.
***
*Jesteś przed domem. Można stąd wejść na **[[ganek->GANEK8]]** albo do **[[garażu->GARAŻ8]]**. Można też obejść dom i dostać sie do **[[ogrodu->OGRÓD8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51412017632/in/dateposted-public/" title="Dom 8_dół"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51412017632_13c04fb9b0_o.png" width="700" height="499" alt="Dom 8_dół"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był ganek. Dwa filary i wielkie donice z kwiatkami. Pośrodku ładne, białe drzwi, które bardzo lubiłam, a po bokach okna.
Ganek kojarzy mi się z moją babcią, stojącą tu i zastanawiającą się, kiedy nasza sąsiadka nas odwiedzi. John przywoził z Indii czasem takie piżamy hinduskie, typowo turystyczne, które babcia nosiła w formie podomek. Bardzo dbała o urodę, więc zawsze żel na paznokciach, wyfryzowana w hinduskiej piżamie. Śmieszne całkiem.
Ganek kojarzy mi się też z naszymi wyjazdami, kiedy dziadkowie zostawali w naszym domu i machali nam z ganku na pożegnanie. Pamiętam też czułe powitania w tym miejscu.
Moja mama podobno popalała tam papieroski. Potrafię sobie wyobrazić, jak tam stoi.*
***
~~MAMA~~
Przed domem jest ganek. Stolik i dwa krzesełka do ewentualnego wypicia kawy i zapalenia papieroska. Na codzień siedziałyśmy tam albo ja, albo babcia. No a podczas imprez to była przestrzeń oblegana przez papierośników.
***
~~AURELIA~~
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek tam siedziała. Były tam te stoliki i krzesła z boku. I pełno robali.
~~JA~~
To prawda.
~~AURELIA~~
Pełno pająków i pajęczyn. Było tam sprzątane, ale zawsze było tam obrzydliwie.
***
*Jesteś na ganku. Za Tobą jest przestrzeń **[[przed domem->PRZED DOMEM8]]**, przed Tobą drzwi, przez które wchodziło się do domu — do **[[holu na dole->HOL DÓŁ8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51412017632/in/dateposted-public/" title="Dom 8_dół"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51412017632_13c04fb9b0_o.png" width="700" height="499" alt="Dom 8_dół"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj była kuchnia. Dookoła był blat, a na środku stał okrągły stół. Z okna widać było podjazd, a przy oknie przesiadywał zawsze nasz piesek Franek. Patrzył, czy ktoś idzie.
Była tutaj też półka, na której stały ceramiczne holenderskie domki. Tata często podróżował i swego czasu w samolotach rozdawali wino właśnie w takich domkach. No i mamy tych domków ze sto, co jest dosyć dziwne, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że tata nie pije alkoholu. Nie lubi po prostu. Więc nie wiem, czy on to wino brał dla tych domków, czy co…
Z kuchni można przejść po kilku schodkach do **[[jadalni->JADALNIA8]]**. Na tym przejściu nie było normalnych drzwi, tylko przesuwane lustro, którym można było zasłonić wejście, ale nigdy tego nie robiliśmy. Po prawej przy wyjściu do holu były drzwi do **[[spiżarni->SPIŻARNIA8]]**.
W kuchni zawsze działo się najwięcej. To tutaj zawsze siedzieliśmy, w salonie prawie nigdy, w jadalni tylko w święta. Wspólne gotowanie, rodzinne wieczory, mnóstwo osób i wszyscy w kuchni. Przy stole stały tylko cztery krzesła, więc trzeba było znaleźć sobie miejsce, ludzie siedzieli na blacie i tak dalej. Pamiętam, jak kiedyś Paulina siedziała na kolanach swojego chłopaka i krzesło się pod nimi rozjechało. Ale mnóstwo miłych wspomnień z tego miejsca. Lubię powiedzenie, że „stoły w kuchni pamiętają”. Zazwyczaj w domach to przy stole w kuchni dzieje się najwięcej.
To miejsce kojarzy mi się z babcią. Siedzieliśmy tutaj, najbliżej blatu babcia, potem Aurelia, potem ja. Stół wchodził nieco pod blat i w tym miejscu — pod blatem — babcia trzymała swoje kosmetyki Babcia oglądała tutaj, na telewizorze, stojącym skośnie przy **[[spiżarni->SPIŻARNIA8]]**, wszystkie telenowele: „M jak miłość”, „Moda na sukces”, „Pogoda dla bogaczy”, ‚Dynastia”… I grała z nami w chińczyka. Strasznie oszukiwała. Jak się odwracałyśmy, to po prostu przesuwała swój pionek o trzy pola. Babcią jest damą, bardzo poważną i trochę niemiłą.
Kuchnia kojarzy mi się też z mamą, która wspaniale gotuje. Lubiłam, kiedy gotowały razem z Krysią, która pomagała u nas w domu. Były niesamowicie zsynchronizowane — każda pracowała na pełnych obrotach, ale żadna nie wchodziła drugiej w drogę. Razem z Aurelią siedziałyśmy przy tym stole, wyklejanki, kolorowanki, rysunki. Zawsze było hasło „Dziewczynki, posprzątajcie ze stołu, bo będzie obiad”.
Pamiętam, jak pewnego razu, moja kuzynka Paulina przyniosła do nas tonę brokatu. Mama wyszła z tatą na kolacje, a Paulina zaproponowała nam zabawę z brokatem. Ona była trzynaście lat starsza, więc na pewno zdawała sobie sprawę, że może być z tym przypał. I był — cała kuchnia w brokacie. Mama wróciła, spojrzała i tylko powiedziała: „Boże, jak ja to posprzątam…”.
W kuchni stały też, oczywiście, lodówka, zmywarka, kuchenka… Szafki były kiedyś białe, a potem zostały przemalowane na żółto. Okropnie. Do tego jeszcze pomarańczowe dodatki. Koszmar.
Mam jeszcze wspomnienie, jak siedzę tu na kolanach u mamy, mama jest w ciąży z Aurelią, a na moich kolanach siedzi Franek. W pewnym momencie Aurelia tak mocno kopnęła mamę, że zleciałam razem z Frankiem pod stół.*
***
~~MAMA~~
Całe nasze życie toczyło się w kuchni. Rodzinne, towarzyskie. Jak były imprezy, to wszyscy siedzieli tutaj. Było okno, przez które można było sobie patrzeć.
Mnóstwo historii.
***
~~AURELIA~~
Pamiętam, jak wywaliłam się na rowerze na tych schodkach w wyjściu z jadalni.
~~JA~~
Z czym kojarzy ci się kuchnia?
~~AURELIA~~
Głównie z tym, jak mama i John wychodzili na imprezy, a my zostawałyśmy z babcią i grałyśmy w gry planszowe — zazwyczaj w chińczyka. Pamiętam też, jak babcia robiła mi parówki…
~~JA~~
Tak.
~~AURELIA~~
No tak, kochałam parówki. I jeszcze trójkąciki. Te takie krakersy w kształcie trójkącików z czarnym sezamem. One były takie dobre… Babcia zawsze dawała mi je w plastikowym woreczku, a ja układałam z nich wzory geometryczne i potem je zjadałam.
~~JA~~
Ty się trzęsłaś na parówki i trójkąciki.
~~AURELIA~~
Oj tak.
Kuchnia była śmieszna. Miałam kiedyś fazę na picie czarnej herbaty z mlekiem. Mam wspomnienie, jak kiedyś przyszła do nas jakaś znajoma i ja trzy razy wylałam na siebie tę herbatę.
~~JA~~
Ale specjalnie?
~~AURELIA~~
Przez przypadek. Wylewała się na mnie i musiałam się przebierać.
Blat kojarzy mi się z Frankiem, który siedział przy oknie i wyglądał przez okno. Miał tu swoją leżankę. Uwielbiałam, jak tam siedział. Tam było krzesło podstawione, więc łatwo mu było wskoczyć.
Ale tak właściwie, to z kuchni mało korzystałam, bo nie gotowałam.
~~JA~~
Jakie podsumowanie.
~~AURELIA~~
No co, taka prawda. Nie sięgałam do szafek. Chociaż te meble były przecież bardzo niskie.
~~JA~~
No. Jak dla krasnoludków.
~~AURELIA~~
Przecież jak ja tam weszłam na twoich dwudziestych pierwszych urodzinach, jeszcze miałam buty na obcasie, to nie mogłam się nadziwić.
***
*Jesteś w kuchni. Z jednej strony jest wyjście do **[[holu->HOL DÓŁ8]]**, z drugiej przejście po schodkach do **[[jadalni->JADALNIA8]]**. Przy wyjściu do holu są też drzwi do **[[spiżarni->SPIŻARNIA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51412017632/in/dateposted-public/" title="Dom 8_dół"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51412017632_13c04fb9b0_o.png" width="700" height="499" alt="Dom 8_dół"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj była jadalnia. Owalny stół. Tutaj siadaliśmy w święta, ale na codzień praktycznie nie korzystaliśmy z tego pomieszczenia.
Tutaj zjadłam groszek po raz pierwszy w życiu. Przepyszny.
Obok stołu stoi paskudna komoda, takie późne lata dziewięćdziesiąte łamane na art déco. Dramat. Też jakieś brzydkie obrazki… Mama miała generalnie dobry gust, to ta moda była wtedy zatrważająca.
Stół nie miał nóg, tylko takie metalowe trzymadło pod spodem na środku. Można było tam wchodzić i bawić się w więzienie i tak dalej.
Dmuchałam tutaj tort zawsze.
Na codzień posiłki jadłyśmy w **[[kuchni->KUCHNIA8]]**. I to też nie było tak, że jadaliśmy razem, bo taty zazwyczaj nie było, a jak był, to jadł swoje jedzenie, czyli hinduskie, czyli jedyne słuszne. Mama jadała o dziwnych porach. Gotowała, więc nie chciało jej się jeść. Więc jadałyśmy same z Aurelią i Krysią. Ale i tak nie tutaj, tylko w **[[kuchni->KUCHNIA8]]**.*
***
~~AURELIA~~
Jadalnia kojarzy mi się z uroczystościami. Ale nie pamiętam, żebym jadła tam normalny posiłek.
~~JA~~
Ja też nie.
~~AURELIA~~
Nigdy tam nie siadałam. Kojarzy mi się ze świętami, urodzinami albo imprezami. Nieużywany stół. Nawet dziadek przy nim nie siadał.
~~JA~~
On czasem siadał. Czytał przy nim gazetę.
~~AURELIA~~
Racja. Albo pisał.
~~JA~~
Ale też dosłownie parę razy.
***
*Jesteś w jadalni. Za Tobą jest przejście do **[[holu->HOL DÓŁ8]]**. Po prawej jest wejście do **[[salonu->SALON8]]**, po lewej do **[[kuchni->KUCHNIA8]]**. Idąc na wprost można wyjść na **[[taras->TARAS8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413542479/in/dateposted-public/" title="DOM 8_góra"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413542479_d1e8298d15_o.png" width="700" height="495" alt="DOM 8_góra"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Pokój Aurelii był strasznie ciemny — przez drzewa, które rosły za oknem.
Było tu dwuosobowe łóżko, szafa, biurko.
Pokój był biało-różowy. Światło wpadało przez okno — wychodzące na podjazd — takie samo, jak to **[[u mnie->RÓŻA8]]**.
Pamiętam, kiedyś wracałam z mamą ze szkoły, wjeżdżamy na **[[podjazd->PRZED DOMEM8]]** i widzimy Aurelię, która stoi w otwartym oknie i do nas macha. Mama wyszła z samochodu, powiedziała tylko do Aurelii, że nic się nie dzieje, ale żeby zeszła z okna. A ta dalej do nas macha. Później mama powiedziała jej, że tam jest Czarna Ręka i nie może otwierać okna, bo ją ta Czarna Ręka porwie i zabierze pod ziemię. Ja też Aurelii powiedziałam, że kiedyś mnie ta Ręka porwała, ale zwróciła. Że nie wiem, gdzie byłam, ale tam było strasznie. Chyba uwierzyła.*
***
~~MAMA~~
Wjeżdżam samochodem i widzę Aurelię malutką w okienku. Stoi i macha. Zamarło mi serce. Potem wymyśliłam historię-widmo, że tam jest Czarna Ręka, która zabiera dzieci. I ona uwierzyła. We wszystko wierzyła. Jak miała dwanaście lat, to dopiero przestała wierzyć w Mikołaja. I to przez moją gafę.
~~JA~~
Z czym ci się jeszcze kojarzy ten pokój?
~~MAMA~~
Był czasami pokojem gościnnym. Było tu podwójne łóżko, więc jak mieliśmy więcej gości, to Aurelia spała z nami, a jej pokój był sypialnią dla gości. Jak przyjeżdżała babcia z Indii, to tutaj spała, bo bała się spać na dole.
***
~~JA~~
Pamiętam, jak byłaś mała i było hasło „goście”, to szłaś to swojego pokoju, brałaś walizkę ze śpiącą królewną…
~~AURELIA~~
Różową.
~~JA~~
Różową. Pakowałaś do niej wszystkie zabawki i zanosiłaś do piwnicy, do **[[składziku->SKŁADZIK8]]**.
~~AURELIA~~
Bo dzieci znajomych mamy były zawsze albo w twoim wieku, albo młodsze. Ja nienawidziłam tego, że zawsze muszę się bawić z tymi młodszymi. Psuły mi zabawki, więc musiałam jakoś je chronić.
~~JA~~
Kiedyś jeszcze zamykałaś pokój na klucz, ale mama stwierdziła, że to przesada. Że to niekulturalne i że musisz mieć chociaż trochę przyzwoitości.
~~AURELIA~~
Nie byłam dzielącym się dzieckiem.
~~JA~~
Ale to było strasznie śmieszne. Pięciolatka w szale pakowania zabawek.
~~AURELIA~~
Nie lubiłam, kiedy ktoś przestawiał mi rzeczy. Zabawki miałam ułożone według konkretnego schematu. Pet Shopy miały swoją wioskę, każdy Pet Shop miał swoje miejsce i kiedy po powrocie ze szkoły wdziałam, że któryś został ruszony, to byłam wściekła.
~~JA~~
Pamiętam, jak Paulina przyszła tu ze swoim chłopakiem i siostrzeńcem tego chłopaka…
~~AURELIA~~
Wszystko mi poprzestawiał.
~~JA~~
Aurelia, on przestawił dwa Pet Shopy. Podniósł i odstawił na miejsce. A ty wróciłaś z wakacji i od razu było: „KTO RUSZAŁ MOJE RZECZY?!”
~~AURELIA~~
No tak. Byłam okropnym dzieckiem pod tym względem.
~~JA~~
Byłaś chodzącą kulką złości.
~~AURELIA~~
Mój pokój był super. Miałam dużą, ruchomą szafę, na której były poprzyklejane naklejki z księżniczkami. Nad łóżkiem miałam różowy baldachim, który w sumie szybko zdjęliśmy, bo był strasznie wkurzający. Wcale nie było przyjemnie spać pod czymś takim. I te zabawki… Pamiętam, jak kiedyś przywiozłyśmy sobie takie grube kolorowanki z Disneylandu.
~~JA~~
Ja nadal je mam.
~~AURELIA~~
Te grube?
~~JA~~
Nie, te z Dzwoneczkiem.
~~JA~~
No tak, ja też, ale teraz mówię o tych grubych. Pamiętam taką sytuację, że je sobie kolorowałam i przyszła mama, i dołączyła do mnie. Mama nigdy ze mną nie kolorowała. Więc zapytałam ją, co jej odbiło, że teraz to robi. I wtedy mama na mnie nakrzyczała. „Jak ty do mnie mówisz?! Co to znaczy, że mi odbiło?!”. Trochę śmieszne, ale wtedy się przestraszyłam i rzeczywiście czułam winna.
Pamiętam też, jak się z Krysią bawiłyśmy tu, przy oknie. Układałam domki dla Pet Shopów z kloców Jenga. Wymyślałam różne konfiguracje i układy tych domków. Klocków było mało, więc trzeba było oszczędnie podchodzić do sprawy.
***
*Jesteś w pokoju Aurelii. Za Tobą jest wyjście do **[[holu->HOL GÓRA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413028613/in/dateposted-public/" title="Dom 8_piwnica"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413028613_c51c0617c8_o.png" width="700" height="434" alt="Dom 8_piwnica"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był garaż.
Kojarzy mi się z tym, że mama wysyłała mnie, żebym sprawdziła, czy drzwi do niego są zamknięte. A ja bałam się piwnicy w nocy, więc z bijącym sercem biegłam po tych schodach, sprawdzałam, gasiłam światło i biegiem z powrotem. Nienawidziłam piwnicy w nocy, chociaż było tu mnóstwo fajnych rzeczy.
W garażu był mój samochód. Mały elektryczny Jeep. Moja fura.*
***
~~AURELIA~~
Miałyśmy tego Jeepa. Ale mama nie pozwalała nam wyjeżdżać poza działkę. Był czerwony.
~~JA~~
Żółto-czarny.
~~AURELIA~~
Ale miał czerwone siedzenia. Wszystkim imponowało, jak brawurowo i sprawnie potrafię nim jeździć, chociaż byłam młodsza od ciebie. Mówili, że będę dobrą kierowcą.
***
*Jesteś w garażu. Można stąd wejść do **[[przedsionka w piwnicy->PIWNICA8]]**. Można też wyjść na zewnątrz, **[[przed dom->PRZED DOMEM8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51412017632/in/dateposted-public/" title="Dom 8_dół"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51412017632_13c04fb9b0_o.png" width="700" height="499" alt="Dom 8_dół"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Średnio lubiłam tę łazienkę.
Było tutaj podłużne okienko z zawsze spuszczoną żaluzją. Prysznic, kibelek, umywalka.
Była pomarańczowa. Korzystało się z niej, kiedy było się na dole, ale ja może raz w życiu się w niej kąpałam. To była raczej gościnna łazienka.*
***
~~MAMA~~
Łazienka, jak łazienka.
***
~~AURELIA~~
Średnio ją lubiłam.
~~JA~~
Ja też.
~~AURELIA~~
Nie lubiłam jej, bo była trochę ohydna. Ale pamiętam, jak byłam mała i miałam fazę na „H2O – wystarczy kropla”. Chodziłam po domu ubrana tylko w chustki mamy, założone jako stanik i udawałam, że przez przypadek dotknęłam wody, więc musiałam biec do łazienki, tam się rozbierałam i udawałam, że jestem syreną.
~~JA~~
Serio?
~~AURELIA~~
Tak. To było dziwne, bo nikt o tym nie wiedział. To była zabawa, którą toczyłam sama ze sobą. Dziwne. Jeszcze miałam fazę na Pokemony, pamiętasz?
~~JA~~
Ty lubiłaś pokemony?
~~AURELIA~~
Róża, ja je kochałam. John i dziadek przywozili mi z podróży pluszaki Pokemonów, zbierałam kapsle czy karty. Przez bardzo długi czas miałam wymyślonego Pokemona. Vulpix się nazywał. Udawałam, że za mną wszędzie chodzi. I jak jeździłam z Magdą i jej rodzicami, to wyobrażałam sobie, że on jedzie obok mnie na rowerze.
~~JA~~
Boże, jaka słodka…
~~AURELIA~~
Naprawdę tego nie pamiętasz? Róża, ja z nim cały czas rozmawiałam. Magda też miała swojego przez pewien czas, ale szybko z niego zrezygnowała.
~~JA~~
Nieodpowiedzialne.
~~AURELIA~~
Ja mam wrażenie, że większość dzieciństwa toczyła się w mojej głowie. Bo co chwila wymyślałam sobie takie rzeczy. Nie wiem, dlaczego.
~~JA~~
Aurelia, każdy tak ma.
~~AURELIA~~
Ale żeby Pokemon? Serio?
~~JA~~
Ja miałam fazę na Diddle. Miałam Diddla, którego rzucałam i udawałam, że on biegnie przede mną. Robiłam to w całym domu.
~~AURELIA~~
Nie wiem. Trochę to dziwne.
***
*Jesteś w łazience na dole. Za Tobą jest wyjście do **[[holu->HOL DÓŁ8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413028613/in/dateposted-public/" title="Dom 8_piwnica"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413028613_c51c0617c8_o.png" width="700" height="434" alt="Dom 8_piwnica"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj zaczyna się piwnica. Były schody i przedsionek, z którego wchodziło się do poszczególnych pomieszczeń.*
***
~~MAMA~~
Piwnicę mieliśmy taką, że można było tam mieszkać. W sensie taką dużą. Była **[[łazienka->PRALNIA8]]**, która mogła być też kuchnią. Przestronnie.
***
~~AURELIA~~
Trochę się bałam piwnicy. Jak mama mówiła, żeby zgasić światło w piwnicy, to zawsze to musiała być szybka akcja.
~~JA~~
Też się bałam.
~~AURELIA~~
John rozbijał kokosy na tych schodach.
~~JA~~
Serio?
~~AURELIA~~
Tak. Rzucał tymi kokosami o schody, bo schody miały ostre krawędzie. Tak było, pamiętam.
***
*Jesteś w piwnicy, w przedsionku. Można było stąd wejść po schodach na górę — do **[[holu->HOL DÓŁ8]]**. Za schodami była **[[suszarnia->SUSZARNIA8]]**, a obok niej wejście do **[[pralni->PRALNIA8]]**. Wcześniej wejście do **[[kotłowni->KOTŁOWNIA8]]**, a za nimi **[[składzik->SKŁADZIK8]]**. Przed **[[składzikiem->SKŁADZIK8]]** były drzwi do **[[garażu->GARAŻ8]]**, a obok nich jeszcze jeden mniejszy **[[schowek->SCHOWEK8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51412017632/in/dateposted-public/" title="Dom 8_dół"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51412017632_13c04fb9b0_o.png" width="700" height="499" alt="Dom 8_dół"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Spiżarnia była super. Bardzo funkcjonalna.
Na środkowej półce, nie za wysoko, ale nadal tak, żebyśmy z Aurelią nie dosięgały, były słodycze. Czasami udało nam się coś rąbnąć, ale zawsze się do tego przyznawałyśmy. Że, na przykład, zjadłyśmy całe opakowanie mamby.
Tata kiedyś przywiózł nam z Chin saszetki z Hello Kitty. Pamiętam, jak Aurelia chodziła ze swoją wypełnioną mambą. Jadła ją non stop, bo babcia jej dawała. Byłam kiedyś na zielonej szkole, Krysia na urlopie i mama siedziała w domu sama z Aurelią. Aurelia chodziła po domu, jadła tę mambę i rzucała za siebie papierki, tak, że można było po jej śladzie odczytać jej trasę. I jak mama pytała, kto tak bałagani, to kłamała, że ja albo Krysia. Taka była. Kłamczucha.*
***
~~MAMA~~
Aurelia kiedyś wpadła na rowerku do tej spiżarni. Tak się rozpędziła, że z jadali zjechała po schodkach i wjechała przez otwarte drzwi do środka. Wstała, otrzepała się i ruszyła dalej.
***
~~AURELIA~~
Pamiętam ze spiżarni framugę drzwi, na której mierzyłyśmy swój wzrost. Mama zaznaczała co jakiś czas ile urosłyśmy, a później już same to robiłyśmy. „O Boże, urosłam dwa centymetry przez ostatnie trzy miesiące!”. Co też nie było prawdą, bo mierzyłyśmy się w butach.
***
*Jesteś w spiżarni. Za Tobą jest wyjście do **[[kuchni->KUCHNIA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51412017632/in/dateposted-public/" title="Dom 8_dół"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51412017632_13c04fb9b0_o.png" width="700" height="499" alt="Dom 8_dół"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*W salonie też za wiele się nie działo. Przestrzeń niewykorzystana.
Grałam tutaj w GTA na Playstation. Mama patrzyła, jak dzielnie kradnę samochody i strzelam do ludzi. Ustawiałyśmy sobie poduszki przed telewizorem, bo z kanapy nie było nic widać.
Kanapa jest teraz w naszym obecnym mieszkaniu. Jedynie obicie zmieniliśmy. Świetnie się komponuje. Była w trzech segmentach, które można było ze sobą łączyć. Z jednego segmentu mama zrobiła taką pufę-stolik. Bardzo ładnie to wygląda.
Przy kanapie stał piękny szklany stół w kształcie nerki. Miał metalowe nogi. Chyba jedyna ładna rzecz z tego domu. Teraz ma go moja ciocia.
Był tutaj telewizor i szafa.
Ta przestrzeń była dla nas głównie wyjściem do ogrodu. Za oknem rosły dwie dzikie wiśnie, pięknie kwitły, ale były też duże, przez co w salonie było dosyć ciemno.
Przy kanapie był kominek. Siedzieliśmy tu czasami, kiedy był odpalony, ale nie zdarzało się to często. Moja mama chodziła po drewno do **[[kotłowni->KOTŁOWNIA8]]** — pamiętam ją noszącą drewno i wrzucającą je do kominka. Pamiętam też, jak kiedyś chciałam ogrzać mojego pluszowego misia, więc przyłożyłam go do kominka. No i się przypalił. Dostałam nowego, ale tego przypalonego nadal kochałam. Mam go do dziś — nasz piesek się nim bawi.*
***
~~MAMA~~
W salonie nikt nie siedział. Wszyscy, na każdej imprezie, gromadzili się w **[[kuchni->KUCHNIA8]]**.
~~JA~~
Bo salon był oddzielną przestrzenią. W obecnym mieszkaniu super jest to, że **[[kuchnia->KUCHNIA8]]** jest połączona z salonem. Możemy być ze sobą cały czas.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
W salonie był kominek.
~~MAMA~~
Mieliśmy kominek. Przez pierwsze pięć lat w ogóle nie używany. Kiedyś prawie spowodowałam pożar, bo wlałam za dużo rozpałki i zajął się kocyk leżący przy kominku. Poparzyłam sobie wtedy rączki.
~~JA~~
Straszne.
~~MAMA~~
Niebezpieczne.
Pamiętam też, jak kiedyś zrobiliśmy twoje urodziny w mikołajki, miesiąc przed urodzeniem Aurelii. Było tu bardzo dużo dzieci i przyszedł do nas Mikołaj. Przez drzwi do **[[ogrodu->OGRÓD8]]**. Wszystkie miałyście takie zdziwione miny.
~~JA~~
Słodkie.
~~MAMA~~
Pamiętam też, jak zaczęłaś tu chodzić. Toczyła się wtedy ta sprawa w sądzie, mieliśmy z dziadkiem rozłożone wszędzie dokumenty i nagle patrzę, a ty zaczynasz tuptać. Miłe zdarzenie w bardzo stresującym czasie.
***
~~AURELIA~~
Salon kojarzy mi się z gośćmi i imprezami. Fajny był telewizor. Czasami urządzane było tu karaoke. Była też szafka z hinduskimi filmami. Jako dziecko uwielbiałam oglądać te filmy, mimo że niczego nie rozumiałam. Potrafiłam godzinami siedzieć przed telewizorem i je oglądać — bo swoją drogą one dosłownie trwają po kilka godzin. John ciągle je skupował, więc siedziałam i oglądałam. Grałyśmy też tu na Playstation.
***
*Jesteś w salonie. Siedzisz na kanapie. Na wprost jest wyjście do **[[ogrodu->OGRÓD8]]**, po prawej przejście do **[[jadalni->JADALNIA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51412017632/in/dateposted-public/" title="Dom 8_dół"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51412017632_13c04fb9b0_o.png" width="700" height="499" alt="Dom 8_dół"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był taras, ale nikt z niego nie korzystał.*
***
~~AURELIA~~
A pamiętasz, jak obchodziliśmy dom?
~~JA~~
Nie.
~~AURELIA~~
To może to nie było z tobą… To z Zosią. Nie pamiętasz, jak ona się przewróciła?
~~JA~~
Nie.
~~AURELIA~~
Taras był otoczony balustradą, więc żeby dostać się na niego z zewnątrz, trzeba było ją pokonać. I ta Zosia była ze trzy lata ode mnie młodsza, chodziła za mną i mnie wkurzała, dlatego żeby dała mi spokój, wymyślałam zabawy w stylu okrążanie domu z przeszkodami. Ona była mała i pamiętam, jak raz się wywaliła na tej balustradzie. Aż się przestraszyłam.
~~JA~~
No nie dziwię się.
~~AURELIA~~
Były tam beznadziejne kafelki.
~~JA~~
Dlaczego?
~~AURELIA~~
W sensie do jeżdżenia na rolkach. Chropowate takie.
~~JA~~
Racja. Nie dało się jeździć.
~~AURELIA~~
Ten taras był w ogóle niezagospodarowany, a my, oprócz jeżdżenia na rolkach, w ogóle z niego nie korzystałyśmy. Był też zawsze brudny. Rosły nad nim drzewa, więc ciężko było utrzymać tam porządek.
~~JA~~
To te drzewa sąsiadów, których nie chcieli przycinać.
~~AURELIA~~
Przez te drzewa było tam dość ciemno.
***
*Jesteś na tarasie. Za Tobą jest wejście do domu — do **[[jadalni->JADALNIA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413028613/in/dateposted-public/" title="Dom 8_piwnica"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413028613_c51c0617c8_o.png" width="700" height="434" alt="Dom 8_piwnica"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj była kotłownia. Był tu piec i drewno do kominka, po które zazwyczaj chodziła mama.*
***
~~MAMA~~
Obok pralni była kotłownia, w kotłowni drewno do kominka. Czasami musiałam chodzić po to drewno, a że Aurelia bardzo psociła, musiałam ją zabierać ze sobą. I mieliśmy taką wyprawę, podczas której ja zaczęłam zbierać drewno, a Aurelia podeszła sobie do pieca i coś wcisnęła — czego ja nie zauważyłam. Później w nocy budzę się zmarznięta. W całym domu zimno. A to jeszcze zima była. Nie znałam się zupełnie na ogrzewaniu, więc zadzwoniłam do jakiegoś fachowca, którzy przyjechał i oznajmił, że piec się nie zepsuł, tylko ktoś go wyłączył. Wiadomo, nie ktoś, tylko Aurelia. Została po tym przez dziadka założona klapa na śruby, która zasłaniała wszystkie włączniki i pokrętła przy piecu.
***
*Jesteś w kotłowni. Za Tobą jest wyjście do **[[przedsionka w piwnicy->PIWNICA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413542479/in/dateposted-public/" title="DOM 8_góra"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413542479_d1e8298d15_o.png" width="700" height="495" alt="DOM 8_góra"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest łazienka — moja i Aurelii. Była tu wanna, przewijak dla Aurelii, jak była mała. Kibelek i umywalka.
Łazienka była malutka. Prawie cała biała, z fragmentem kafelków w pastelowych kolorach, żółtym, niebieskim, różowym, pomarańczowym. Całkiem ładnie tu było.
Mam wspomnienie z mycia w wannie mojego pluszowego tygrysa. Moczyłam go w wodzie i wcierałam w niego mydełko.
W łazience jest skos, w nim okno.
Dużo wspomnień. Na przykład to, jak babcia nas pilnowała, jak kąpała Aurelię, a ja podawałam jej ręcznik. Później czesałyśmy małej włosy w śmieszne wzorki, teletubisiowe antenki i tak dalej. Potem Aurelia pachniała dzidziusiem.*
***
~~AURELIA~~
Wiem, z czym kojarzy mi się łazienka na górze. Z tym wypadkiem z pralką na **[[schodach->SCHODY8]]**. Pamiętam widok, jak stałaś w łazience przed lustrem cała zalaną krwią. Straszne to było.
~~JA~~
Mama zemdlała.
~~AURELIA~~
Mama była przerażona. Chociaż w gruncie rzeczy, to nie była taka duża…
~~JA~~
Aurelia! Wiesz jakie to było dla mnie traumatyczne? Jak lekarze na mnie krzyczeli i robili mi zastrzyki w głowę?
~~AURELIA~~
No wiem, wiem.
***
*Jesteś w łazience na górze. Za Tobą jest wyjście do **[[holu->HOL GÓRA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413542479/in/dateposted-public/" title="DOM 8_góra"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413542479_d1e8298d15_o.png" width="700" height="495" alt="DOM 8_góra"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był półokrągły balkon, z którego nigdy nie korzystaliśmy.*
***
~~AURELIA~~
Czemu nikt z tych balkonów nie korzystał?
~~JA~~
Nie wiem.
~~AURELIA~~
Ani z tego, ani z tego drugiego. Nie rozumiem. Przecież były bardzo ładne. A mama nie pozwalała nam na nie wychodzić, bo tak. Miały ładne, wygięte balustrady.
Chociaż pamiętam, że miałyśmy moment w życiu, kiedy z niego korzystaliśmy. Pamiętasz pogrzeby biedronek?
~~JA~~
Taaak.
~~AURELIA~~
Tutaj było zawsze najwięcej biedronek.
~~JA~~
To prawda.
~~AURELIA~~
Pamiętam też, że znalazłyśmy tu kiedyś martwą biedronkę, pochowaliśmy ją **[[przed domem->PRZED DOMEM8]]** i później zobaczyłyśmy inną biedronkę, która siedziała przy grobie tamtej ze złożonymi nóżkami i się śmiałyśmy, że przyszła się pomodlić. Nie wiem, skąd ta faza na biedronki. Dziwne to było.
***
*Jesteś na balkonie. Za Tobą jest wejście do **[[holu->HOL GÓRA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413542479/in/dateposted-public/" title="DOM 8_góra"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413542479_d1e8298d15_o.png" width="700" height="495" alt="DOM 8_góra"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj też był balkon. Z niego też nie korzystaliśmy.*
***
*Jesteś na balkonie. Za Tobą wyjście do **[[holu->HOL GÓRA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413542479/in/dateposted-public/" title="DOM 8_góra"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413542479_d1e8298d15_o.png" width="700" height="495" alt="DOM 8_góra"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Sypialnia rodziców. Rodzice mieli w niej ogromne łóżko — dwa metry na dwa metry dwadzieścia centymetrów.
Wokół stała szafa, a wzdłuż niej — na froncie — lustra. Chciałam być w pewnym momencie baletnicą, więc tutaj była moja sala prób. W szafie były ubrania taty: w oddzielnych sekcjach marynarki, spodnie, krawaty (moje smycze dla pluszowych piesków).
Mam wspomnienie, jak została na tym łóżku położona Aurelia — zaraz po przywiezieniu ze szpitala. Była taka maleńka, zupełnie ginęła na tym wielkim łóżku. Dookoła niej rodzice, dziadkowie, siostra mamy, kuzynka — wszyscy pochyleni. Niczego przez nich nie widziałam, więc weszłam na łóżko od drugiej strony, z czego zrobiła się mała afera, bo wiadomo, trzeba uważać na główkę, małe dzieci nie mogą patrzeć w górę i tak dalej.
Sypialnia rodziców była niebiesko-biała. Miała skosy, w skosach były okna. Mam wspomnienie, jeszcze sprzed narodzin Aurelii, jak budziłam się tutaj, bo spałam z rodzicami. Mama wstawała wcześniej i szła sobie zrobić kawę do kuchni. Ja, kiedy już byłam obudzona, krzyczałam do mamy: „Mamo! Już wstałam”; i mama wracała na górę do łóżka i przez chwilę się przytulałyśmy. Ten moment, kiedy już ją zawołałem, ale ona jeszcze nie przyszła, pamiętam szczególnie. W okna wisiały prześwitujące zasłony. Białe, powiewały na wietrze wiejącym zza uchylonego okna. Ja patrzyłam na te zasłony, zamykałam oczy, leżałam w tej pościeli i myślałam, że jak będę dorosła, to też będę mieć dom i też będę mamą, która idzie, jak teraz moja mama, do swoich dzieci, żeby się do nich przytulić. Miałam trzy, może cztery lata, a już wtedy kiełkowała we mnie potrzeba własnego domu i rodziny. To jedno z najwcześniejszych doświadczeń, jakie pamiętam.*
***
~~MAMA~~
Wielkie łóżko, robione na zamówienie. Po włamaniu spaliśmy tu we czwórkę. Potem się tym zmęczyliśmy, więc John spał z jedną, a ja z drugą. Chyba się zmieniałyście.
~~JA~~
Nie. Ja spałam z Johnem. Aurelia nie mogła, bo tata chrapał i ją to budziło.
~~MAMA~~
A ciebie nie? No dobrze.
Sypialnia była intensywniej wykorzystywana dopiero po narodzinach Aurelii. Wyszłam ze szpitala w złej formie, więc bycie tutaj, w łóżku, odgrywało znaczną rolę. Generalnie sypialnia przydawała się szczególnie, kiedy byłam chora.
~~JA~~
A telewizor?
~~MAMA~~
Tak, ale też był oglądany, kiedy byłyście chore.
~~JA~~
Nie. Ty oglądałaś, a ja z Tobą, bo spałam z wami. Dzięki temu w wieku dziewięciu lat oglądałam z tobą „Kamasutrę” Miry Nair.
~~MAMA~~
No tak. Niezbyt to wychowawcze. Ale to piękny film. Świetna reżyserka zresztą. No i nic dziwnego, że go oglądałaś. Ja jako dziecko też oglądałam filmy i telewizję w tajemnicy przed moimi rodzicami.
~~JA~~
Jak wyjechaliście w swoją podróż poślubną i zostałyśmy na tydzień z dziadkami, to oglądałyśmy tu filmy, które były dołączane do gazet w stylu „Viva” albo „Gala”. Oglądałam tu „Tańcząc w ciemnościach” von Triera. Siedziałam blisko ekranu, oparta plecami o łóżko, żeby w razie czego szybko wyłączyć telewizor. Zakochałam się w tym filmie.
~~MAMA~~
Popatrz.
~~JA~~
Z czym ci się jeszcze kojarzy sypialnia?
~~MAMA~~
Z masażami, bo miałam zjechany kręgosłup.
***
~~JA~~
Pamiętam jeden dzień sprzątania…
~~AURELIA~~
Dzień sprzątania?
~~JA~~
Tak.
~~AURELIA~~
Nie brałam w tym udziału chyba.
~~JA~~
Brałaś, brałaś. Położyłam cię na łóżku rodziców i zapytałam, czy chcesz się pobawić. Ty się zgodziłaś, a ja zniosłam z całego domu wszystkie poduszki i kołdry i położyłam na ciebie.
~~AURELIA~~
Jezu, pamiętam to. Nie mogłam się ruszyć. Jeszcze się położyłaś na tym wszystkim.
~~JA~~
Wydać ci było tylko głowę. I krzyczałaś: „Wypuść mnie!”. Strasznie śmieszne.
~~AURELIA~~
No bardzo.
~~JA~~
Moje pierwsze wspomnienie ciebie w domu jest stąd. Mama położyła cię na łóżku, dookoła zebrali się wszyscy, a ja niczego nie widziałam, więc weszłam na łóżko od strony twojej głowy, na co wszyscy zaczęli mnie wyzywać. „Zejdź, zrobisz jej krzywdę!”. Potem mama zabrała mnie i pokazała mi ciebie. Pozwoliła mi cię pogłaskać i pocałować. Ale trochę się ciebie bałam.
~~AURELIA~~
Ja też bym się bała.
~~JA~~
Byłaś taka malutka…
~~AURELIA~~
Potem już nie.
~~JA~~
Z czym ci się jeszcze kojarzy to miejsce?
~~AURELIA~~
Ten pokój wydawał mi się straszny. Było ciemno, na podłodze granatowa wykładzina… Miałam też sen dziejący się w tym pomieszczeniu. Że nasza mama miała z kimś romans, ja leżałam na lóżku z nią i nagle podłoga zaczęła się rozstępować…
~~JA~~
Aurelia, to jest mój sen.
~~AURELIA~~
Co ty opowiadasz? To mój sen.
~~JA~~
MÓJ.
~~AURELIA~~
Ten z lawą?
~~JA~~
Tak! Że wujek Tomek był w tej lawie.
~~AURELIA~~
Nie, to był kochanek mamy. Przecież mi się to śniło…
~~JA~~
Nie, Aurelia. Ja opowiadałam ten sen milion razy i ty myślisz, że ci się to śniło.
~~AURELIA~~
Myślisz, że sobie to wkręciłam?
~~JA~~
Tak.
~~AURELIA~~
Boże, a ja byłam pewna, że na serio miałam taki sen.
~~JA~~
To był mój sen.
~~AURELIA~~
Kurde. Dziwne. Trochę mi teraz rozbiłaś światopogląd… No to nie wiem, dlaczego się bałam tej sypialni.
~~JA~~
No a opowiedz ten sen.
~~AURELIA~~
Mama musiała w nim wybrać.
~~JA~~
NO TAK!
~~AURELIA~~
Mnie albo tego kochanka. I wybrała tego typa, a ja zostałam sama na łóżku.
~~JA~~
I ten kochanek leżał w lawie?
~~AURELIA~~
Leżał na kawałku ziemi, który odpływał na lawie.
~~JA~~
A, to ciekawe. Bo w moim śnie jestem w tym pokoju sama, mamy nie ma, a wujek Tomek leży do połowy zanurzony w lawie, która płynie pod łóżkiem. I ja wiem, że mama musi wybrać jego albo mnie, przychodzi i wybiera jego, a ja się budzę.
~~AURELIA~~
Paranoja. Strasznie dziwne.
Ale wracając — sypialnia zawsze była dla mnie nieprzyjemna. Ale mam związane z nią miłe wspomnienie. Z listem od Mikołaja. Ja bardzo długo wierzyłam, że Mikołaj istnieje. W zasadzie przestałam przez przypadek, kiedy byłam w McDonaldzie z mamą i Anetą, i Aneta zapytała skąd mam spodnie, które miałam na sobie, a mama zaczęła opowiadać, gdzie je kupiła. Przypał. Pamiętam, że było mi strasznie smutno.
~~JA~~
Ale opowiedz o listach.
~~AURELIA~~
No więc pisałam te listy do czasu, aż nie dowiedziałam się, że Mikołaj nie istnieje. Czasem wysyłałam nawet trzy jednego roku. Pierwszy, że chcę dużo zabawek. Drugi, że jednak ich nie chcę i Mikołaj ma je oddać do domu dziecka, a trzeci, że może jednak bym coś chciała.
~~JA~~
Śmieszne.
~~AURELIA~~
I te listy naprawdę znikały, więc myślałam, że to dosyć nieprawdopodobne, że Mikołaj nie istnieje.
~~JA~~
Ja pamiętam, że pisałam w listach rzeczy w stylu: „Święty Mikołaju, proszę cię o zdrowie dla wszystkich w rodzinie, żebyś zaniósł prezenty biednym dzieciom, żebyś przywiózł wodę dzieciom w Afryce” i tak dalej. Żadnych konkretów. Mama miałam potem zagwozdkę co nam kupić, bo te życzenia były dość abstrakcyjne.
~~AURELIA~~
Ja pisałam, że chcę, żeby zapanował pokój na świecie.
No i przy tych oknach były zostawione odpowiedzi od Świętego Mikołaja. Mama powycinała literki z gazet, pewnie się nie chciała zdradzić pismem. I w tych listach było, że niestety w tym roku skromne prezenty, bo Mikołaj ma problemy finansowe, coś takiego. Pamiętasz?
~~JA~~
Tak.
~~AURELIA~~
Nadal mam ten list. Byłam taka przejęta, pamiętam. Boże, Mikołaj ma problemy finansowe… Ale mama się postarała. Normalnie to nienawidzi takich rzeczy jak wycinanie i wyklejanie jakichś kolarzy, a tutaj proszę. Napracowała się. I podpisała się nie „Mikołaj” tylko „Miki”. Pewnie już jej się nie chciało literek szukać.
***
*Jesteś w sypialni rodziców. Za Toba jest wyjście do **[[holu->HOL GÓRA8]]**, po lewej jest wejście do **[[garderoby->GARDEROBA8]]**, a za nim do **[[łazienki rodziców->ŁAZIENKA RODZICÓW8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413028613/in/dateposted-public/" title="Dom 8_piwnica"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413028613_c51c0617c8_o.png" width="700" height="434" alt="Dom 8_piwnica"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był składzik. Stała tutaj dodatkowa lodówka. Poza tym regały, walizki i przeróżne rzeczy.
Była tu też makieta tego domu. Zrobił ją architekt. Zamiast drzew były wbite gałązki jarzębiny. Często prosiłam mamę, żeby pokazała mi tę makietę. Piękna była.*
***
~~MAMA~~
Chowałam tu prezenty świąteczne.
Kiedyś John powiedział mi, że giną mu rzeczy. Bielizna, kurtki, bluzy. I pewnego dnia zniknęły też prezenty świąteczne. Okazało się, że to syn sąsiadów, który był u nas ogrodnikiem. Spotkałam go kiedyś na ulicy w bluzie i czapce taty. Jeszcze zakrył znaczek, żeby nie było widać. No i tym sposobem pożegnaliśmy się z nim. Nie został przyłapany, ale widziałam go w ubraniach Johna.
~~JA~~
W składziku była też makieta domu.
~~MAMA~~
Mam ją jeszcze.
~~JA~~
Nie! Żartujesz!
~~MAMA~~
Wydaje mi się, że jest w garażu. Nie jestem pewna, musiałabym sprawdzić. Zrobił ją mój wujek architekt.
~~JA~~
To wujek Marek zrobił? Co ty gadasz?
~~MAMA~~
On.
~~JA~~
Piękna była ta makieta.
***
~~AURELIA~~
Ten pokój był zawsze nęcący, bo mama trzymała tam prezenty.
~~JA~~
Mnóstwo tam było rzeczy.
~~AURELIA~~
Tak. Na przykład drewniaki. Zawsze mnie fascynowały te buty. Pamiętam miejsce, w którym leżały.
~~JA~~
Dziwne buty.
~~AURELIA~~
Strasznie dziwne.
~~JA~~
Teraz znowu są w modzie.
~~AURELIA~~
Nie rozumiem, jak można w czymś takim chodzić. Po co?
***
*Jesteś w składziku. Za Tobą jest wyjście do **[[przedsionka w piwnicy->PIWNICA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413542479/in/dateposted-public/" title="DOM 8_góra"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413542479_d1e8298d15_o.png" width="700" height="495" alt="DOM 8_góra"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Po schodach wchodziło się do garderoby mojej mamy.
Stały tu regały, w których były poukładane rzeczy — wszystko kolorystycznie. Pamiętam te strome schody. Jak mama była w szóstym miesiącu ciąży, to z nich spadła. To było straszne. Na szczęście nic się nie stało, ale byłam przy tym i bardzo się wystraszyłam.*
***
~~MAMA~~
Garderoba kojarzy mi się z tymi schodkami, z których spadłam kilkanaście razy. Któraś z was sobie na nich głowę rozbiła, prawda?
~~JA~~
Nie.
~~MAMA~~
Któraś tak.
~~JA~~
Na pewno nie ja.
~~MAMA~~
To Aurelia. John miał gdzieś lecieć i musiał zostać w domu.
~~JA~~
Ty z nich spadłaś, jak byłaś w ciąży z Aurelią.
~~MAMA~~
To prawda. Ale na szczęście nic się nie stało.
***
~~AURELIA~~
Bardzo się bałam wchodzić do garderoby.
~~JA~~
Dlaczego?
~~AURELIA~~
Mama miała taką broszkę z krokodylem. Nadal ją ma — taka stara, z kolorowymi kamieniami. Nie wiem dlaczego, ale ja ubzdurałam sobie, że ta broszka jest zła.
~~JA~~
Serio?
~~AURELIA~~
Tak. I zawsze, jak mama prosiła mnie, żebym tam weszła i coś przyniosła, to widziałam ją i się strasznie bałam. Kojarzyła mi się z czymś złym. Chyba ten element, który zapina broszkę, kojarzył mi się z wrzecionem ze Śpiącej Królewny. Bałam się, że mi się coś stanie przy kontakcie z nią.
~~JA~~
Biedna…
~~AURELIA~~
Dlatego bałam się wchodzić do garderoby. Ta broszka leżała na widoku.
~~JA~~
Pod oknem chyba.
~~AURELIA~~
Tak, mama tam trzymała swoje bibeloty. I tam leżała.
~~JA~~
Okropne.
~~AURELIA~~
No.
~~JA~~
Masz jeszcze jakieś wspomnienia z garderoby?
~~AURELIA~~
Pamiętam, jak brałaś udawany ślub z Bartkiem. Była jakaś twoja koleżanka, dwóch kolegów, ja siedziałam i patrzyłam, a wy schodziliście tak dostojnie po schodkach do garderoby. Śmieszne to było.
***
*Jesteś w garderobie. Za Tobą jest wyjście do **[[sypialni rodziców->RODZICE8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413542479/in/dateposted-public/" title="DOM 8_góra"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413542479_d1e8298d15_o.png" width="700" height="495" alt="DOM 8_góra"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Łazienka rodziców była bardzo fajna. Miała dużą wannę. Jak byłam mała, to kąpałam się w niej z mamą. Był tu prysznic, mała umywalka, szafka łazienkowa, w której były wszystkie kosmetyki mamy. Osiągałam szczyt radości, kiedy mama pozwalała mi użyć kremu nawilżającego Nivea.
Poza tym lubiłam patrzeć, jak mama się szykuje. Prawie nigdy się nie malowała, zero podkładu, subtelnie zrobione rzęsy i to wszystko. Lubiłam patrzeć, jak delikatnie wklepuje sobie kremy w twarz. Miała też bardzo ładne perfumy. Mama dużą wagę przykładała do ubrań, ale w sobie niczego nie zmieniała i to było super. Była i nadal jest dla mnie najpiękniejsza.*
***
*Jesteś w łazience rodziców. Za Tobą wyjście do **[[ich sypialni->RODZICE8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413028613/in/dateposted-public/" title="Dom 8_piwnica"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413028613_c51c0617c8_o.png" width="700" height="434" alt="Dom 8_piwnica"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj była pralnia. W zasadzie to łazienka, z której nikt nie korzystał. Były tam wszystkie cify, domestosy — zapasy na wojnę nuklearną.
Była tu wanna, pralka i suszarka. W wannie zawsze były pająki.
Kiedyś mieliśmy tam grzyba na ścianie.
Pamiętam też, że kiedyś Aurelia wypiła Vanish, kiedy mama odwróciła się, żeby wrzucić rzeczy do pralki. Mama się strasznie wystraszyła.*
***
~~MAMA~~
Pralnia to był mój pokój. Non stop tam urzędowałam.
~~JA~~
Masz jakieś szczególne wspomnienie stamtąd?
~~MAMA~~
Chciałam wrzucić ubrania do pralki i kiedy się odwróciłam, Aurelia wzięła butelkę po Vanishu i zaczęła z niej spijać resztki. Na szczęście szybko zareagowaliśmy i nic się nie stało. Ale nerwy te same, co przy historii z rtęcią w **[[holu na górze->HOL GÓRA8]]**.
~~JA~~
Pamiętasz Tosię?
~~MAMA~~
Oczywiście. Przesiadywałaś z nią tu i rozmawiałyście godzinami.
***
*Jesteś w pralni. Za Tobą wyjście do **[[przedsionka w piwnicy->PIWNICA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413028613/in/dateposted-public/" title="Dom 8_piwnica"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413028613_c51c0617c8_o.png" width="700" height="434" alt="Dom 8_piwnica"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj były drążki, zwisające poziomo z sufitu, na których mama wieszała pranie. Przychodziły też pani Natasza i pani Tosia, które w soboty prasowały u nas ubrania. Siedziałam tam godzinami i z nimi gadałam. Kochałam te soboty… Natasza była z Ukrainy i wiele mi odpowiadała o tym, jak tam jest, o swoich wakacjach w Odessie. Bardzo ładne historie. Tosia miała męża, który był od niej czterdzieści lat starszy i ją bił. Mama próbowała jej jakoś pomóc zawsze. Ale historia skończyła się szczęśliwie, bo Tosia rozstała się z tamtym gościem i teraz ma nowego partnera i dzidziusia. Wspaniała sprawa. Była bardzo ciepła i opiekuńcza. I piekła pyszne ciasta.*
***
~~AURELIA~~
Pamiętam, że pracowała u nas pani Tosia. Dużo tam u niej siedziałyśmy. To znaczy nie jestem pewna, czy ty też, ja na pewno tam przesiadywałam i z nią rozmawiałam.
***
*Jesteś w suszarni. Za Tobą jest wyjście do **[[przedsionka w piwnicy->PIWNICA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51413028613/in/dateposted-public/" title="Dom 8_piwnica"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51413028613_c51c0617c8_o.png" width="700" height="434" alt="Dom 8_piwnica"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był jeszcze jeden schowek.*
***
~~AURELIA~~
Pamiętasz monety Johna?
~~JA~~
Tak. Zawsze je trzymał w klaserach.
~~AURELIA~~
Welurowych. Numizmatyka stała się jego pasją i w sumie nikt nie wie dlaczego.
~~JA~~
To prawda.
~~AURELIA~~
Zanim sprzedaliśmy dom, okazało się, że ten schowek jest zawalony od podłogi po sufit katalogami monet. I musieliśmy wynosić te kartony katalogów. Zawiozłam to wszystko na skup makulatury — cały bagażnik wypełniony. I dostałam za wszystko 5,40 zł. Kupiłam sobie za to frytki w McDonaldzie.
***
*Jesteś w schowku. Za Tobą jest wyjście do **[[przedsionka w piwnicy->PIWNICA8]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51539384570/in/dateposted-public/" title="DOM 9"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51539384570_314f1fbbae_o.png" width="600" height="935" alt="DOM 9"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Wprowadziliśmy się do domu na Starych Bielanach, kiedy miałam niecałe cztery lata. Trzy-cztery, coś koło tego. Wprowadziliśmy się we trójkę — mama, tata i ja. Zwierząt brak.
Nie pamiętam, skąd się tam wzięliśmy. To znaczy dlaczego w pewnym momencie się tam wprowadziliśmy. Kiedy się urodziłam, rodzice mieszkali w dużym domu zbudowanym przez mojego tatę w Izabelinie. Po jakimś czasie życia tam okazało się, że dom jest za duży. Tata często wyjeżdżał, a mama bała się sama siedzieć w tak dużej przestrzeni, więc przeprowadziliśmy się na Żoliborz. I to mieszkanie na Żoliborzu, przy Placu Wilsona, miało być chyba dla nas docelowym mieszkaniem, ale też okazało się niewygodne. Było dwupoziomowe i coś w jego układzie okazało się być niepraktyczne, więc po roku mieszkania tam rodzice zaczęli rozglądać się za czymś nowym. Chyba chcieli mieć po prostu dom, a nie mieszkanie. I znaleźli — dwurodzinny dom na Starych Bielanach. Nie wiem, dlaczego akurat tam.
Dom był dwurodzinny. Na parterze mieszkali sąsiedzi — starsze małżeństwo — a na piętrze my. Sąsiedzi mieli do dyspozycji też piwnicę, a my **[[strych->STRYCH9]]**, który później stał się drugim piętrem. Był tam też podzielony na pół **[[ogród->OGRÓD9]]**.
Nie pamiętam momentu przybycia tam. Pierwsze wspomnienia z tego czasu to chodzenie do przedszkola, które było niedaleko. Dobrze pamiętam też swój **[[pokój dziecinny->MAGDA9]]**, bycie tam i bawienie się. Spędzałam tam sporo czasu. Ale poza tym nie mam jakiegoś konkretnego wspomnienia w stylu pierwsze Święta albo wchodzenie do domu z kartonami rzeczy.
Mieszkaliśmy tam dziesięć lat. Może trochę więcej. Jedenaście. Wyprowadziliśmy się na wiosnę, kiedy byłam w trzeciej klasie gimnazjum. Byłam starsza, więc wyprowadzkę bardziej pamiętam. Tę sytuację kartonową, przenoszenie tej całej masy rzeczy do nowego mieszkania.
Jeśli miałabym powiedzieć dlaczego się wyprowadziliśmy, to znowu nie byłabym do końca pewna. Pamiętam, że tata obawiał się o stan techniczny budynku w przyszłości. Że znał się na tym i w tamtym czasie wiedział, że w konstrukcji budynku jest coś takiego, co wtedy nie sprawiało problemów, ale kilka lat później mogło. Więc pojawił się pomysł, żeby sprzedać dom, póki wszystko jest w porządku. Druga rzecz to fakt, że od pewnego momentu mieliśmy tam dwa piętra, właściwie dwa mieszkania, a korzystaliśmy tylko z jednego. Tata przerobił **[[strych->STRYCH9]]** na mieszkanie, które nie było nam do niczego potrzebne. Po prostu było. Czasem chodziliśmy tam z gośćmi, ale zazwyczaj nikt tam nie siedział. Grzaliśmy tylko tyle, żeby grzyb nie wszedł na ściany, więc było tam raczej chłodno. No i nie wchodziło się tam z naszego mieszkania, tylko z **[[klatki schodowej->KLATKA9]]**, co też nie było bez znaczenia. Rodzice stwierdzili, że nie ma sensu trzymać dwóch osobnych pięter, kiedy nikt z tego nowego nie korzysta. W tym mieszkaniu na drugim piętrze była **[[osobna łazienka->ŁAZIENKA GÓRA9]]**, był **[[salon->SALON GÓRA9]]**, łóżko — wszystko potrzebne do samodzielnego życia. Miałam pomysł, że kiedy pójdę do liceum, to ja tam zamieszkam, ale rodzice powiedzieli, że nie, że się przeprowadzamy.
Więc skąd w ogóle pomysł na urządzenie tego **[[strychu->STRYCH9]]**? Wydaje mi się, że tata po prostu nie chciał sytuacji, w której mamy niewykorzystaną przestrzeń. Mój tata ma taki charakter, że kiedy wpada na jakiś pomysł, to często impulsywnie go realizuje. Nie wiem, czy remont **[[strychu->STRYCH9]]** był jednym z takich pomysłów, czy to było jednak przemyślane, ale nietrafione… W każdym razie powstało to dodatkowe mieszkanie. Eleganckie piętro, pamiętam nawet, że było urządzone bardziej stylowo, niż to, na którym mieszkaliśmy. Bardzo dziwna przestrzeń — właśnie przez to, że zupełnie niewykorzystana.
Razem z górą nasz dom był całkiem spory. Sto metrów na dole, sto na górze. A potem rodzice sprzedali te dwa piętra i wyprowadziliśmy się kilka kilometrów dalej — na Bielany.
Nie pamiętam kiełkowania pomysłu o wyprowadzce. Z mojej perspektywy to była bardziej decyzja, krótki czas bycia spakowaną, wyprowadzka i życie już w tym nowym mieszkaniu. Pamiętam jednak, że było mi szkoda się wyprowadzać, bo lubiłam ten dom. To, że mieliśmy ogród, że bardzo lubiłam tę okolicę. Nasi sąsiedzi byli bardzo przyjaźni. Mieli wnuczki mniej więcej w moim wieku. Jedną, trochę starszą, która mi imponowała, i dwie młodsze, z którymi się dobrze bawiłam. Często u nich bywałam, organizowali urodziny tym wnuczkom. Pamiętam, że kiedy przychodziłam tam po szkole, to często w telewizji leciały albo „Rozmowy w toku”, albo „Miodowe lata”. Na tej samej ulicy mieszkała też moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa. Więc rozłąka z tym miejscem była trudna. Ale z drugiej strony nie były to jakieś duże emocje. Przyjęłam to jako fakt. Przeprowadzamy się i tyle.
Nie pamiętam, żebym miała kontakt z ludźmi, którzy się tam potem wprowadzili. To małżeństwo, które mieszkało na dole, nadal tam mieszka. Kiedyś chodziłam pod okna tego domu i widziałam, że na naszym piętrze ktoś mieszka, ale nie wiem, jaka jest obecna sytuacja. Ta przestrzeń ma w sobie tyle wspomnień i kojarzy mi się dobrze, bo z dzieciństwem, więc byłoby mi jej szkoda, gdyby nikt tam nie mieszkał.
Ale jeśli myślę o tym, gdzie osadza się pojęcie „dom” w kontekście tej przestrzeni, to sprawa nie jest taka oczywista. Na pewno to nie jest góra. To znaczy ten urządzony **[[strych->STRYCH9]]**. Dom, to zawsze było dla mnie (i chyba dla nas) to pierwsze piętro. Poza tym, w obrębie tego naszego piętra, moja relacja z przestrzenią nie była jednoznaczna. Miałam poczucie, że ta przestrzeń nie jest dostosowana do dziecka. Była pełna napięcia. Mnóstwo tam było jakichś wazonów, ładnych rzeczy, szklanych, cennych, takich, które można stłuc, których nie można zabrudzić. Mam sobie pewną złość i żal wobec tego mieszkania, właśnie za to, że wywoływało napięcie w mojej relacji z nim. Kiedy coś stłukłam pobrudziłam albo naruszyłam jakkolwiek tę przestrzeń, to jednak pojawiała się złość ze strony taty, co burzyło poczucie wolności bycia tam. W naszym mieszkaniu było na przykład krzesło, na którym nie wolno było usiąść. I to normalne, że takie elementy otoczenia budują konflikt między dzieckiem a przestrzenią. To oczywiście nie dotyczyło całego domu. **[[Mój pokój->MAGDA9]]** i część **[[pokoju mamy->MAMA9]]** były przestrzeniami, w których czułam się zupełnie swobodnie. Bawiłam się tylko tam, głównie w **[[swoim pokoju->MAGDA9]]**. Pamiętam też, że moja przestrzeń dawała się swobodnie przekształcać. To znaczy, że nie było problemu, żeby coś zmienić. Zmieniałam się ja — zmieniał się **[[mój pokój->MAGDA9]]**. Mogłam tworzyć tę przestrzeń. Przesunąć pufę, coś zbudować, nakleić na coś naklejkę. I to była ta wolność, której nie było w drugiej części domu. Dlatego jeśli myślę „dom”, to myślę przede wszystkim o moim pokoju. To było dla mnie serce tego domu.
Mieszkałam w tym domu między drugim/trzecim a piętnastym rokiem życia. Zamknięte jest tam całe moje dzieciństwo i wszystko, dobre i złe, co z nim związane.*
***
~~JA~~
Tata się lubił przeprowadzać.
~~MAMA~~
Tak.
Ja urodziłam się w małej miejscowości — w Solcu. Moi rodzice zaczęli budować dom, przeprowadziliśmy się tam w 1968 roku, kiedy miałam trzy lata. Moja siostra się tam urodziła. Od czasu wprowadzania się, przez czasy szkoły podstawowej, liceum mieszkałam tylko tam. Potem wyprowadziłam się do Warszawy, ale nadal bardzo chętnie wracałam i do tej pory lubię tam jeździć. Więc to jest moja relacja z domem. Z tatą było zupełnie inaczej.
Tata jest ode mnie dużo starszy, urodził się przed wojną w Warszawie. Jego ojciec, twój dziadek, był dziennikarzem, więc miał mieszkanie tam, gdzie miał pracę. Z Warszawy wyjechali do Torunia, potem do Bydgoszczy, gdzie dziadkowie taty mieli hotel, potem wylądowali w Gdyni, gdzie budowało się polskie miasto nad morzem. W 1939 Niemcy zaatakowali Gdynię, dziadek dostał się do niewoli, a potem do Dachau, gdzie zmarł. Tata został bez ojca i bez domu. Niemcy wyrzucili dziadków i tatę z hotelu, i na czas wojny zostali zesłani do Tarnowa. Po wojnie wrócili i doprowadzili ten hotel z powrotem do stanu używalności, tylko po to, żeby w 1949 wyrzucili ich stamtąd komuniści. Może dlatego tata, w wyniku tych wszystkich przeżyć uznał, że nie warto przywiązywać się do miejsca, bo ono w każdej chwili może zostać odebrane. I być może z tego wynikała ta jego ciągła potrzeba zmian mieszkań, dzielnic, miasta. Wszystko po to, żeby nigdzie za długo nie przebywać, żeby się nie przyzwyczajać. Wrosło w niego poczucie, że zawsze wszystko może stracić. Dlatego dosyć często się przeprowadzaliśmy, czego ja do końca nie lubiłam, więc te przeprowadzki były nieco opóźniane.
~~JA~~
Kiedy się urodziłam, mieszkaliśmy w Izabelinie.
~~MAMA~~
Mieszkaliśmy wcześniej na Ochocie. W dużym mieszkaniu na trzecim piętrze bez windy. Wysokie klatki schodowe, wysokie piętra.
~~JA~~
I jak ja się urodziłam, to nadal tam mieszkaliśmy?
~~MAMA~~
Ja byłam wtedy w ciąży. Nie wyobrażałam sobie, że po urodzeniu ciebie będę mieszkała na trzecim piętrze bez windy, gdzie na klatce schodowej mieszkały sobie szczury. Nie mogłam zostawiać wózka w takim miejscu, a z drugiej strony nie byłam w stanie wnosić go codziennie na trzecie piętro. Wymyśliłam sobie wtedy, że chcę mieć dom w lesie. W każdym razie na pewno wiedziałam, że nie mogę mieszkać na tej Ochocie. A do mieszkania nie byłam przywiązana, bo było nowe.
~~JA~~
Jak tam zamieszkaliście, byłaś dwa, trzy lata starsza ode mnie teraz. Miałaś niezłe możliwości.
~~MAMA~~
Tata miał. Chociaż ja wtedy też pracowałam. I zarabiałam całkiem nieźle.
~~JA~~
Dom w lesie.
~~MAMA~~
Wymyśliłam sobie ten dom w lesie, ale wtedy nie było dużego wyboru. To było w 1991 roku, więc agencje nieruchomości dopiero zaczynały działać. Nic się nie budowało. Znaleźliśmy dwa domy: jeden we Włochach przy torach, drugi w Izabelinie. Przeprowadziliśmy się do Izabelina w sierpniu, ty się urodziłaś w styczniu.
~~JA~~
Opiszesz ten dom?
~~MAMA~~
Wysoki parter, pierwsze piętro, drugie — sto dwadzieścia metrów na każdym piętrze. Cały w boazerii. Okna z Wołomina.
~~JA~~
Nie wiem, co to znaczy.
~~MAMA~~
Takie drewniane i okropne do mycia. No i ten dom ocieplaliśmy, tynkowaliśmy, remontowaliśmy. Wchodziły wtedy do Polski niemieckie firmy produkujące plastikowe okna. Koszta wymiany tych okien były po prostu straszne… Szybko się okazało, że ten dom był dla nas za duży. Nie było ochrony, więc to mieszkanie w lesie okazało się dla mnie niezbyt miłe.
~~JA~~
Ale był z nami pies. Jak uczyłam się chodzić, to był zazdrosny i mnie przewracał.
~~MAMA~~
Bo był przed tobą. Owczarek kaukaski. Generalnie dobrze nam tam było, tylko końca tych remontów nie było widać. Dom był budowany w stanie wojennym…
~~JA~~
Czekaj. Bo ja myślałam, że tata go zbudował…
~~MAMA~~
Nie, nie. Kupiliśmy go. Budowany był w stanie wojennym. Ze śmieci, jak to wtedy. Szare cegły, byle jaki tynk, wszystko przykryte boazerią.
~~JA~~
I postanowiliście się z niego wyprowadzić.
~~MAMA~~
Ty miałaś już dwa i pół roku, ja myślałam o powrocie do pracy, więc postanowiliśmy sprzedać dom i wyprowadzić się do Warszawy. Kupiliśmy mieszkanie na Żoliborzu, przy Placu Wilsona.
~~JA~~
Mało stamtąd pamiętam. Były dwa piętra. To było dwupoziomowe mieszkanie.
~~MAMA~~
Kupione od prezesa spółdzielni, więc było w rzeczywistości większe, niż stało w papierach.
~~JA~~
Pamiętam, że miałam tam kolegę, który miał węża boa. Sąsiada z naprzeciwka.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
I co było z nim nie tak, skoro i z niego się wyprowadziliśmy?
~~MAMA~~
Zrobiliśmy duży remont, ale później powychodziły minusy tego mieszkania. Za każdym razem, kiedy przejeżdżał tramwaj, szyby w oknach drżały. Spółdzielnia nie była do nas przyjaźnie nastawiona, chyba przez to, że ten remont robiliśmy. Musieliśmy doprowadzić wodę do kaloryferów, a pan który się tym zajmował, nie chciał nam tego ogarnąć…. No ze wszystkim był problem. A ja nie miałam swojego pokoju.
~~JA~~
W ogóle jakie tam były pomieszczenia?
~~MAMA~~
Na dole ładna kuchnia, łazienka, salon, jadalnia. Z jadalni schody na górę, na górze twój duży pokój. Na dole, za schodami, gabinet taty i sypialnia. Mieszkanie generalnie duże, ale niefunkcjonalne. Nie miałam swojego pokoju.
~~JA~~
Szybko podjęliście decyzje o wyprowadzce. Mieszkaliśmy tam niecały rok, prawda?
~~MAMA~~
Niecały. Tacie przeszkadzały przejeżdżające tramwaje. Wstawił trzyszybowe okna. Ja też się tam nie do końca dobrze czułam. Na przykład nie było gdzie zaparkować samochodu. Mieliśmy garaż po drugiej stronie ulicy, ale ja nie potrafiłam z niego wyjechać. Musiałam prosić tatę, żeby wyprowadzał samochód. Mało komfortowe. A w końcu nam stamtąd ukradli ten samochód, więc szukaliśmy parkingu strzeżonego. I znaleźliśmy, ale trzy przystanki tramwajem od domu.
~~JA~~
Bez sensu zupełnie.
~~MAMA~~
Kompletnie.
~~JA~~
Skąd pomysł przeprowadzenia się na Stare Bielany?
~~MAMA~~
Dla mnie zawsze istniały tylko opcje Bielany i Żoliborz. Może dlatego, że to blisko Izabelina… W każdym razie to moje ulubione dzielnice w Warszawie. I trafiło się to mieszkanie na Starych Bielanach.
~~JA~~
Jak się trafiło? Długo szukaliście?
~~MAMA~~
Wtedy nie było dużego wyboru. Ja chciałam, żeby w mieszkaniu były trzy sypialnie i salon. I nie mogło być widać bloków z okien. Tata miał takiego świra. Żeby nie było widać komunistycznych bloków z okien. I w agencji, przez pośrednika, trafiło nam się to mieszkanie.
~~JA~~
Weszliście i od razu wiedzieliście, że je bierzecie?
~~MAMA~~
Tata podjął tę decyzję. Ja bym nigdy się nie zdecydowała, bo ono było w strasznym stanie. Całe do remontu.
~~JA~~
Dół też?
~~MAMA~~
Wszystko. Ale miało potencjał. Parter miał innego właściciela.
~~JA~~
Parter i piwnica.
~~MAMA~~
To później. Na początku i my, i sąsiedzi mieliśmy po pół piwnicy i pół **[[strychu->STRYCH9]]**.
~~JA~~
A widzisz.
~~MAMA~~
Tak było.
~~JA~~
Tego nie pamiętałam.
~~MAMA~~
Nigdy nie byłam w piwnicy.
~~JA~~
Okej, to znaczy, że ja też nigdy.
~~MAMA~~
Wyremontowaliśmy pierwsze piętro. Remont totalny. Wyprowadzając się z Żoliborza sprzedaliśmy wszystkie meble, dywany. Miałam tylko rzeczy osobiste. Jakieś obrazy, trochę fajansu… Są takie rzeczy, których się nie sprzedaje. Tata uważa, że meble kupuje się do konkretnego mieszkania, więc nie ma sensu przenosić ich do nowego. A wtedy ludzie dorabiali się szybko i chętnie kupowali mieszkania z wyposażeniem. Takie czasy. 1995 rok.
~~JA~~
Jakoś tak.
~~MAMA~~
Więc w nowym mieszkaniu zgromadziliśmy w workach na śmieci wszystkie nasze rzeczy. Mieliśmy też materace, bo trzeba było na czymś spać. I twoje łóżeczko. Sprzedaliśmy mieszkanie na Żoliborzu i pojechaliśmy na wczasy do Bułgarii.
~~JA~~
A to pamiętam.
~~MAMA~~
Wróciliśmy i nie było zbyt fajnie. W międzyczasie była wymiana okien, więc kiedy weszłam do tego mieszkania, nie było mi przyjemnie. Był wrzesień, padał deszcz, nie było ogrzewania, wszędzie pył, tynk…
~~JA~~
Czyli nie mieszkaliśmy nigdzie indziej w czasie remontu?
~~MAMA~~
Tak. Tylko ciebie wywiozłam do babci. A my mieszkaliśmy tam — w spartańskich warunkach. Spanie na materacach, ciuchy w workach. Rozbierali piece, które tam stały, więc wszystko w pewnym momencie było w sadzy.
~~JA~~
Ile trwał remont?
~~MAMA~~
Ze trzy miesiące. A potem był następny etap. Doszliśmy do wniosku, że trzeba oddzielić wejścia, bo wcześniej mieliśmy wspólną klatkę schodową wewnątrz budynku.
~~JA~~
I urządziliście **[[strych->STRYCH9]]**.
~~MAMA~~
Tak. Wymieniliśmy się z sąsiadami — my daliśmy im naszą część piwnicy, oni nam oddali ich część **[[strychu->STRYCH9]]**. Zrobiliśmy całą nadbudowę, bo dach był dziurawy, więc trzeba było zrobić wszystko od nowa.
~~JA~~
Ale jestem ciekawa, skąd pomysł na urządzenie całego nowego mieszkania.
~~MAMA~~
Tata nie mógł wytrzymać, że jest fundament i możliwość rozbudowy. Dlatego to pociągnął. Powstało mieszkanie, nie wiadomo po co.
Był **[[strych->STRYCH9]]**. Trzeba było zrobić dach, więc przy okazji robienia dachu postawienie tych dwóch metrów ściany nie było problemem. Ale został popełniony duży błąd. Przed wojną stropy nie było izolowane. Kładli po prostu glinę i trzcinę. I jak przy remoncie wybierano tę glinę i trzcinę, i kładziono nową podłogę, to nie dano izolacji akustycznej.
~~JA~~
Taaak, rzeczywiście…
~~MAMA~~
To już wiesz, dlaczego nie lubiłam, kiedy tam chodziłaś.
~~JA~~
Tak. Na dole słychać było każdy krok, który ktoś zrobił na górze. Faktycznie. Zapomniałam o tym.
~~MAMA~~
Po prostu został popełniony błąd. Dlatego tej góry prawie nie używaliśmy. To mieszkanie na drugim piętrze było też niewygodne, bo nie było połączone z tym na dole. To znaczy rzeczywiście nie mieliśmy dwupoziomowego mieszkania, tylko dwa oddzielne. Wchodziło się z **[[klatki schodowej->KLATKA9]]**, więc żeby wejść na górę, trzeba było de facto wyjść z naszego mieszkania.
Później sprzedaliśmy oba piętra.
~~JA~~
Ktoś kupił oba, tak?
~~MAMA~~
Tak, wszystko.
~~JA~~
I wiesz, czy ktoś potem coś z tym zrobił?
~~MAMA~~
Kupił to jakiś pan z żoną. Reżyser? Albo adwokat. W każdym razie potrzebowali z rodziną dodatkowych przestrzeni, ale zanim to sobie ogarnęli, to się rozwiedli. Później mieszkała tam opiekunka ich dzieci ze swoim dzieckiem adoptowanym, albo wnuczką. Coś takiego…
~~JA~~
A mieszkali tylko na dole?
~~MAMA~~
Ta pani mieszkała tylko na naszym piętrze. A później to wszystko chyba ktoś kupił i teraz to są już dwa mieszkania.
~~JA~~
A my dlaczego właściwie się stamtąd wyprowadziliśmy?
~~MAMA~~
Bo tata za długo tam mieszkał. Poza tym Bielany przed wojną to była dzielnica domków letniskowych właściwie. Domy były budowane na słabych fundamentach, nieizolowane, z gorszych materiałów. Tacie się śniło, że to wszystko się sypie, że dom się zapada.
~~JA~~
Śniło mu się? Ja miałam w pamięci coś takiego, że musimy ten dom sprzedać, bo zaraz się rozsypie.
~~MAMA~~
Może to były prorocze sny. Nie wiem.
~~JA~~
Lubiłaś ten dom?
~~MAMA~~
Lubiłam. Znowu nie miałam swojego pokoju, to był minus. Kolejnym minusem, największym chyba, było to, że nie można było otwierać **[[furtki->BRAMA9]]** przez domofon. Trzeba było wychodzić na dwór. Ale byli mili sąsiedzi, chętnie do nich chodziłaś, mieli wnuczki, które często tam przyjeżdżały, z którymi się bawiłaś. Miałaś koleżankę dwa domy dalej. Dużo koleżanek do ciebie przychodziło. Miła okolica. Było przedszkole, podstawówka, gimnazjum.
Ty się niechętnie stamtąd przeprowadzałaś. Nie podobało ci się nowe mieszkanie.
~~JA~~
Nie podobało mi się.
~~MAMA~~
Ale nie wiem, czy bardziej mieszkanie, czy dzielnica.
~~JA~~
Trochę mi się nie podobało mieszkanie. Na początku. Szkoda mi było przestrzeni, bo w końcu na Starych Bielanach mieliśmy **[[ogród->OGRÓD9]]**, a później już nie. I że miałam przyjaciółkę tak blisko. Przyzwyczaiłam się po prostu i było mi szkoda.
~~MAMA~~
W **[[twoim pokoju->MAGDA9]]** było ci już trochę za ciasno.
~~JA~~
Pewnie tak.
~~MAMA~~
Chciałaś się na górę przeprowadzić.
~~JA~~
Tak, zawsze myślałam, że jak pójdę do liceum, to tam zamieszkam.
~~MAMA~~
Bo nie wiedziałaś, jakie będą minusy mieszkania tam. To nie byłby dobry pomysł.
~~JA~~
Może masz rację.
~~MAMA~~
Mieszkanie miało plusy i minusy. Ale jak chodzę tamtędy na spacer, to z sentymentem patrzę w te okna.
~~JA~~
Ja też.
~~MAMA~~
Lubiłam tamtą dzielnicę. Nic się nie zmieniło na podwórku i z zewnątrz domu.
~~JA~~
Mnie też się tak wydaje.
~~MAMA~~
Iglaki nadal rosną. Na początku, przy **[[furtce->BRAMA9]]**, rosła jarzębina. Zamiast tej sosny.
~~JA~~
Tu przy wejściu?
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
A, tak. Pamiętam.
~~MAMA~~
Lubiłam ją, ale kiedy gubiła korale, to wszystko wnosiło się na butach do domu. Pewnego razu po prostu uschła. Trzeba było wezwać kontrolę, żeby dostać zezwolenie na wycięcie.
~~JA~~
Ta sosna, która rośnie w jej miejscu, jest bardzo duża.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Dobrze. To przejdziemy sobie po domu.
~~MAMA~~
Dobrze. Ten dom to lata twojego dzieciństwa, Magdusiu. Dzieciństwa i wczesnej młodości.
~~JA~~
To prawda.
~~MAMA~~
Dobrze ci tam było?
~~JA~~
Różnie.
~~MAMA~~
No tak. Różnie.
***
*To był mój dom. Zaczynał się przy **[[bramie->BRAMA9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51539180939/in/dateposted-public/" title="DOM 9_strych"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51539180939_bcbbd40ede_o.png" width="950" height="607" alt="DOM 9_strych"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Strych pamiętam, ale nie wiem, czy naprawdę tam byłam, czy sobie te wspomnienia wymyśliłam. Mam w głowie jeden obraz, starego, zaniedbanego strychu z drewnianymi belkami.
Później tata przerobił go na pełnoprawne drugie piętro.*
***
~~MAMA~~
Dach był w strasznym stanie. Ciekł. Musieliśmy miski podkładać.
~~JA~~
To pamiętam.
~~MAMA~~
Po tym, jak wymieniliśmy się z sąsiadami — ich połowa strychu za naszą połowę piwnicy — rozpoczął się remont. Sąsiedzi wymienili się chętnie, bo w ten sposób nie musieli się dokładać do remontu dachu.
***
*Jesteś na strychu. To miejsce było później drugim piętrem. Za Tobą jest wyjście do **[[klatki schodowej->KLATKA9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51539384570/in/dateposted-public/" title="DOM 9"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51539384570_314f1fbbae_o.png" width="600" height="935" alt="DOM 9"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Ogród był podzielony na pół. Na wprost parkingu była nasza część, za domem część sąsiadów. Po ich stronie była trawa i kwiatki, czyli wszystko, co chciałam mieć i czego zazdrościłam. Mogłam się tam na szczęście bawić. Zresztą łatwo było się tam dostać, bo nie było miedzy naszymi częściami płotu.
Nasza strona była cała w iglakach. Było ich mnóstwo. Nie pamiętam ile tata ich kupił na giełdzie, ale chyba jakieś sto dwadzieścia. I wszystkie sam wsadził. Po tej stronie, bliżej domu, był skalniak. Tata go zbudował. Bardzo skrupulatnie, na kształt piramidy. Rosły tam też małe roślinki, a jak było wilgotno, to łaziły ślimaki. Po drugiej stronie, przed samochodami, był chyba podobny, ale nie jestem pewna.
Obecność iglaków była oznaką praktyczności taty. Nie trzeba było o nie zbytnio dbać. Chociaż musieliśmy wyrywać chwasty.
Pamiętam też zadanie na przyrodę, w którym trzeba było wetknąć gnomon. I ja swój wetknęłam właśnie tutaj.
Pośrodku mini-lasu iglaków była poprowadzona ścieżka wyłożona kostką bauma. Ścieżka prowadziła do **[[altany->ALTANA9]]**.*
***
~~JA~~
Tutaj był ten skalniak zbudowany przez tatę.
~~MAMA~~
On był przed samochodami. Z drugiej strony.
~~JA~~
To były dwa. Tutaj też był.
~~MAMA~~
Ale przed samochodami był większy.
~~JA~~
No dobrze. Co było tu zanim urządziliśmy ogród z iglakami?
~~MAMA~~
Trawa. Śmietnisko. Nieuprawiany ogród, chwasty. Taka łąka. Nic nie było.
~~JA~~
I garaż.
~~MAMA~~
Był garaż. Sąsiedzi też mieli swój. I stąd takie projektowanie ogrodu. Stał w ich części garaż, do którego wjeżdżało się przez naszą część ogrodu. Tata zaproponował im, żebyśmy zrobili wspólne miejsca postojowe, żeby oni zrezygnowali z garażu i żebyśmy mieli dwa osobne ogrody. A żeby było sprawiedliwie, to my też się zobowiązaliśmy, że nie będziemy mieć garażu.
~~JA~~
I powstała z niego **[[altana->ALTANA9]]**.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Tata wymyślił też ten ogród. Wsadził tu setkę iglaków i wysypał korę.
~~MAMA~~
Żeby nic nie musieć przy tym robić.
~~JA~~
I tak kazał mi plewić chwasty.
~~MAMA~~
Założenie było takie, żeby zrobić zieloną przestrzeń, ale żeby jednocześnie nie musieć się nią zajmować. Ja nie bardzo lubię pracę w ogrodzie…
~~JA~~
Teraz się wam nie dziwię. Ale z drugiej strony, jako dziecko nie lubiłam tego ogrodu. Był nieprzyjazny.
~~MAMA~~
To prawda, nie był przyjazny.
~~JA~~
Bawiłam się u sąsiadów, bo mieli trawnik. Nawet miałam tam przyjęcie komunijne.
~~MAMA~~
Pani Nowicka nie pracowała, więc miała czas, żeby się tym zajmować.
***
*Jesteś w ogrodzie, na ścieżce pośród iglaków. Za Tobą jest **[[przestrzeń przed domem->PRZED DOMEM9]]**, przed Tobą **[[altana->ALTANA9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51537672232/in/dateposted-public/" title="DOM 9_I piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51537672232_2c5e53c2a9_o.png" width="950" height="586" alt="DOM 9_I piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To był mój pokój.
Miał dwa okna i drewnianą podłogę.
Ważnym elementem pokoju, niezmiennym przez te wszystkie lata, była wielka kolorowa kanapa we wzory. Była bardzo fajna, bo rozkładała się w ogromne łóżko, na którym spokojnie mogłam spać z koleżankami. Tu działy się wtedy wszystkie nocne rozmowy i wygłupy. Urządzałam też na niej pokoje dla lalek, rozkładałam i układałam zabawki.
Za kanapą były narożne półki, na których ustawione były pluszaki, książki dla dzieci i jakieś ozdoby. Jak się wkurzałam, to rzucałam tymi misiami po całym pokoju.
Obok kanapy była też szafka, w której trzymałam zabawki z Kinder Niespodzianki. Jako dziecko musiałam chodzić na korektywę. W tym czasie mama często siadała w tym pokoju, a ja musiałam przenosić palcami stóp te zabawki z jednego miejsca na drugie.
Były też tutaj gry planszowe. Pamiętam, że mama grała ze mną w Memory. Albo siedziałyśmy tu i przepytywała mnie z lekcji, czytała mi, suszyła mi włosy albo ja czesałam ją.
Dużo czytałam w tym pokoju.
Na parapecie stały dwie roślinki. Pamiętam, że dużo patrzyłam przez to okno. Stał tutaj też pojemnik na pieniądze — był taki czas, że codziennie je liczyłam.
Biurko stało zaraz przy wejściu po lewej stronie.
W rogu pokoju stał kosz wiklinowy, jak byłam mała, to trzymałam tam zabawki. Potem były tam chyba poduszki.
Na końcu pokoju była półka, którą bardzo kochałam. Były tam kasety do słuchania. Mnóstwo, jakieś sto, sto pięćdziesiąt.
Na komunię dostałam komputer, który też został zainstalowany w tym pokoju — w rogu przy oknie. Pamiętam, że kiedyś siedziałam przy nim i nagle ktoś walnął w okno kartką papieru, czy czymś podobnym… Nie wiem, to musieli być jacyś rówieśnicy. Ale bardzo się wystraszyłam. Kiedyś też rozbił się na tym oknie ptak.
Przez to, że byłam jedynaczką, sporo czasu spędzałam w swoim pokoju. Dużo gadałam przez telefon z koleżankami. Śpiewałam, tworzyłam sobie różne światy.
Po powrocie ze szkoły przynosiłam tu tornister, wykładałam na podłogę wszystkie książki i układałam je po kolei względem tego, co trzeba zrobić. Bardzo przykładnie.
Przy wejściu wisiał drewniany krzyżyk. I mały medalion Matki Boskiej. W domu nie było raczej religijnych symboli, chyba jedynie tutaj.
Ten pokój się zmieniał przez czas życia tu. Rósł razem ze mną. Pojawiło się biurko, stolik zmienił swoje miejsce, pojawiło się więcej szuflad, mniej zabawek i więcej książek.
W innych domach bywa tak, że przestrzeń zabawy rozkłada się na całą przestrzeń mieszkalną. Tutaj to ograniczało się raczej do mojego pokoju. No i po części do **[[pokoju mamy->MAMA9]]**. Tu i tam koncentrowało się moje życie w dzieciństwie.
Jeszcze pamiętam, że dwa razy w tygodniu miałam angielski z koleżanką z podstawówki. Przychodziłyśmy, jadłyśmy coś w kuchni, szłyśmy do mojego pokoju i tutaj odbywały się lekcje. Pufy z łóżka rozsuwały się, można było wstawić między nie stolik. Bardzo fajna sprawa.*
***
~~MAMA~~
Wiem, że tego dywanu nie lubiłaś.
~~JA~~
Pamiętam, że kiedyś na niego zwymiotowałam, jak byłam chora.
~~MAMA~~
To się czyściło.
~~JA~~
Dużo przeżył ten dywan.
~~MAMA~~
Ładny był ten twój pokój. Miał dwa okna czy jedno?
~~JA~~
Dwa.
~~MAMA~~
A, tak. Jedno to była taka połówka. Druga była w **[[kuchni->KUCHNIA9]]**.
~~JA~~
Tak.
Lubiłam to łóżko.
~~MAMA~~
Pamiętam, że miałaś taki rytuał, że oglądałaś dobranockę, szłaś do **[[kuchni->KUCHNIA9]]** na kolację, słuchałaś „Radio dzieciom”, a potem do łóżka. I trochę ci czytałam wtedy. A potem kupiłam magnetofon, żebyś mogła sobie kaset słuchać. Później był też komputer. I Gadu-Gadu. Zmusiłaś mnie, żeby ci kupić komputer, bo czułaś się wykluczona w społeczności klasowej.
~~JA~~
Nie pamiętam tego.
~~MAMA~~
Nie miałaś Gadu-Gadu.
~~JA~~
Przecież komputer dostałam na komunię w drugiej klasie podstawówki. To chyba o internecie mówisz…
~~MAMA~~
No możliwe.
~~JA~~
Dużo słuchałam kaset magnetofonowych. Ale też pamiętam, że mi czytałaś.
~~MAMA~~
Czytałam. Czasem usnęłam razem z tobą. Miałaś duże łóżko, ponad dwa metry szerokości, więc nie było problemu, żebym się z tobą położyła.
~~JA~~
A ja pamiętam, że przychodziłam **[[do ciebie->MAMA9]]** rano.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Pamiętam też, że leżałaś u mnie ze mną, a ja prosiłam cię, żebyś mi opowiadała historię o tym, jak się urodziłam.
~~MAMA~~
Tak. Malutki był ten pokój. Ale wszystko było. Dla ciebie był za mały?
~~JA~~
Nie. Bardzo lubiłam ten pokój.
***
*Jesteś w moim pokoju. Za Tobą wyjście do **[[pokoju mamy->MAMA9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51539384570/in/dateposted-public/" title="DOM 9"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51539384570_314f1fbbae_o.png" width="600" height="935" alt="DOM 9"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj, za brązowymi, zamykanymi na trzy zamki drzwiami, zaczyna się klatka schodowa. Do tej pory mi się śni, że ktoś mnie goni, ja przed tą osobą uciekam i zamykam za sobą te drzwi.
Klatka schodowa prowadzi najpierw na półpiętro, na którym stały szafki na buty. Naprzeciwko szafek wisiało wielkie lustro, kwadratowe. Dalej szafka na kurtki.
Na klatce nie było grzane, więc zawsze było tu dosyć chłodno.
Dalej schody prowadziły, przez następne półpiętro, na górę — pod nasze drzwi wejściowe które z tej strony były białe.
Mam wspomnienie z klatką schodową, z czasu, kiedy wierzyłam jeszcze w Mikołaja, że tata otwierał drzwi do mieszkania i krzyczał: „Panie Mikołaju, nie napije się pan koniaczku?!”. I potem zawsze mówił, że Mikołaj nie miał czasu i musiał już lecieć.
Schody były obłożone niebieską wykładziną. Taką turkusową.
Przy naszych drzwiach schody zakręcały i prowadziły wyżej, na drugie piętro — do drugiego mieszkania.
Ściany były białe. Tata miał koleżankę, malarkę, która malowała raczej nierealistyczne obrazy. Bawiła się kolorami. I jej obrazy wisiały na klatce schodowej. Wisiał tu też portret mojego taty jej autorstwa — w takim samym abstrakcyjnym stylu.
Na samej górze była też drabina prowadząca do komórki. Nigdy tam nie zaglądałam i nie wiem, co tam było.*
***
~~JA~~
Tutaj była wykładzina.
~~MAMA~~
Wyżej. Najpierw były schody z gresu.
~~JA~~
Co to jest gres?
~~MAMA~~
Taka brzydka terakota.
~~JA~~
Ale jak wchodziło się na półpiętro, to była już tam wykładzina.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Miejsce na buty, kurtki…
~~MAMA~~
Szafa.
~~JA~~
Duże kwadratowe lustro.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
I było zimno.
~~MAMA~~
Bo klatka schodowa była nieogrzewana. Za duża kubatura, żeby to ogrzewać. Był tam kaloryfer, ale którejś zimy tyle zapłaciliśmy za grzanie tam… a i tak nie było to wydajne. W zimie braliśmy kurtki do mieszkania.
~~JA~~
Pamiętam, jak kiedyś zrobiłaś mi na tych schodach awanturę, bo biegałam z Olą po kościele i siostra zakonna nam zwracała uwagę ze dwa albo trzy razy. Chyba jedyny taki raz…
~~MAMA~~
Jedyny raz, kiedy mi nerwy puściły.
Ta wykładzina była bardzo dobra. Taka biurowo-hotelowa. Ktoś nam ją polecił.
~~JA~~
I dochodzimy do naszych drzwi. Schody zakręcają. Białe ściany, obrazy.
~~MAMA~~
Nic specjalnego.
~~JA~~
Była też taka komórka na górze. Wchodziło się do niej po drabince. Nigdy tam nie byłam.
~~MAMA~~
Gdzie?
~~JA~~
No już na samej górze, przy wejściu na drugie piętro.
~~MAMA~~
Nie pamiętam.
~~JA~~
No co ty? Ja pamiętam. Tylko nigdy tam nie byłam i nie wiem, co tam było.
~~MAMA~~
Ja też nie.
~~JA~~
Masz jeszcze jakieś wspomnienia z tą przestrzenią?
~~MAMA~~
Nie. Jedynie, że była zimna i bardzo nieprzyjemnie było wychodzić po gościa albo kogoś odprowadzać.
~~JA~~
To prawda.
~~MAMA~~
Tak. Tutaj się wchodziło do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ9]]**.
~~JA~~
A wyżej na drugie piętro.
***
*Jesteś na klatce schodowej. Na dole jest wyjście na **[[schody przed domem->SCHODY9]]**. W połowie klatki są drzwi do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ9]]** na pierwszym piętrze, na górze drzwi do **[[przedpokojo-kuchni->KUCHNIA GÓRA9]]** na drugim.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51538700153/in/dateposted-public/" title="DOM 9_II piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51538700153_929df91e7b_o.png" width="950" height="623" alt="DOM 9_II piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj była łazienka. Bardzo rzadko ktoś chodził się tutaj myć. Bo się nie grzało.
Kibelek, wanna… Całkiem spora była ta łazienka. Okno wychodziło na ulicę. Dziwne było to, że nie miało żadnych zasłon.
Pamiętam stąd jeden mebel, szklaną wysoką toaletkę. Stały na niej perfumy mamy. I trzy wazony, takie charakterystyczne z Ikei — wąskie i pofalowane. Jako dziecko miałam duży dar do tego, żeby coś przewrócić, stłuc albo ubrudzić. Pamiętam, że bardzo się stresowałam będąc przy tej toaletce. Kiedyś faktycznie coś przy niej zmajstrowałam i stłukł się jeden z tych wazonów. Toaletka została zabrana do następnego mieszkania i nadal tam jest. Czasem ją mijam i nadal czasami się tym stresuję.*
***
~~JA~~
Pamiętam, że było tu bardzo zimno. Grzaliśmy tylko tyle, żeby grzyb nie wszedł na ściany.
~~MAMA~~
Na dole mieliśmy bardzo dobre ogrzewanie. Mieliśmy takie szwedzkie kaloryfery olejowe, montowane do ściany. Później ta firma wycofała się z Polski i musieliśmy założyć kaloryfery grzejące powietrzem. Strasznie śmierdziały zanim się wypaliły, a to trochę trwało. Więc trzymaliśmy je wyłączone. Nie mogliśmy też doprowadzić gazu na górę, więc wszystko było elektryczne.
~~JA~~
W łazience był problem z ciepłą wodą.
~~MAMA~~
Bo był przepływowy ogrzewacz wody. Nie chcieliśmy wstawiać bojlera, więc został zainstalowany ten ogrzewacz, ale wkrótce okazało się, że w ogóle nie spełnia swojej funkcji.
~~JA~~
Tam się w ogóle ktoś kiedyś wykąpał?
~~MAMA~~
Goście czasem nocowali i się kąpali. Dziadkowie na przykład. Cała procedura polegała na tym, że trzeba było włączyć ogrzewacz, umyć się, później spuścić całą ciepłą wodę, żeby jako ostatnia leciała zimna, bo kiedy zostawała ciepła, to robiło się zwarcie i wywalało bezpiecznik. Więc tak, po udzieleniu instrukcji dało się tam wykąpać, ale było to skomplikowane.
~~JA~~
W oknach nie było zasłon.
~~MAMA~~
Były rolety.
~~JA~~
Były?
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
Stała też tutaj szklana toaletka. I trzy wazony z Ikei.
~~MAMA~~
Nie pamiętam, co na niej stało.
~~JA~~
Ciągle się stresowałam, że je zbiję.
~~MAMA~~
No widzisz. Całe to mieszkanie było średnio użytkowe. Jak ta toaletka.
***
*Jesteś w łazience na górze. Za Tobą są drzwi do **[[kuchni->KUCHNIA GÓRA9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51538700153/in/dateposted-public/" title="DOM 9_II piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51538700153_929df91e7b_o.png" width="950" height="623" alt="DOM 9_II piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Z **[[kuchni->KUCHNIA GÓRA9]]** wchodziło się do dużego dziennego pokoju. Nie było tu osobnych drzwi.
W przejściu stała zielona narożna kanapa, ustawiona tyłem do **[[kuchni->KUCHNIA GÓRA9]]**. Pamiętam, że bardzo fajnie się na niej siedziało — można było wyprostować nogi. Obok stała lampa. Można było regulować w niej natężenie światła, było to bardzo ekscytujące. Więc kanapa i lampa — stanowisko relaksu.
Były tu dwa okna, wychodzące na ogród sąsiadów.
Był tu też stół, nie pamiętam, czy był duży sam w sobie, czy rozsuwany. W każdym razie mieściło się przy nim osiem albo nawet dziesięć osób.
Pod ścianami stały szafki, oszklone gablotki, w których tata trzymał swoje kolekcje. Były w nich lustra, więc zawsze było tam dużo światła.
W połowie pokoju stała kanapa, która odgradzała jedną część pokoju od drugiej. Była czerwona. Albo bordowa.
Za nią był dywan, miły i puszysty ze srebrną gwiazdą na środku.
Naprzeciwko kanapy wisiał obraz. Akt, ale w stylu współczesnym, dość nieoczywisty.
Po lewej stała stara komoda.
Nie pamiętam wiele z tej przestrzeni. Wiem, że było tu dużo miejsca i czasem przychodziłam tu sobie potańczyć.*
***
~~JA~~
Ten stół się rozkładał czy był po prostu duży?
~~MAMA~~
Był duży. To była taka duża, granitowa płyta, wykończona białym granitem. Później stolarz dorobił do niej nogi teleskopowe. Był przez nie wyższy niż standardowy stół, dlatego na tych krzesłach leżały takie okropne poduszki. Żeby wyżej siedzieć.
~~JA~~
Faktycznie!
~~MAMA~~
Ale ona były strasznie niewygodne. Siedzenie przy tym stole to była męczarnia. Nie znosiłam go. Potem, kiedy się wyprowadzaliśmy, to ktoś go wziął.
~~JA~~
Gabloty taty.
~~MAMA~~
Najpierw tata zbierał bursztyn, potem platery. One były wszędzie.
~~JA~~
Naprzeciwko kanapy był obraz.
~~MAMA~~
Ale tutaj były chyba też te szafy z gablotkami.
~~JA~~
Moim zdaniem tylko tu, za stołem.
~~MAMA~~
Według mnie były wszędzie. Tyle tego było… Potem, jak się przeprowadzaliśmy, to nikt tego nie chciał. Zostały oddane do muzeum. Pamiętam, że jak chodziło się w tym pokoju, to wszystko się trzęsło.
~~JA~~
Tak. Wszystko drżało i dzwoniło.
A ta komoda? Mnie się wydawało, że to tę macie teraz w salonie.
~~MAMA~~
To była ta wiklinowa?
~~JA~~
Nie. Komoda, co mówiłaś, że to ta, która była w salonie na dole.
~~MAMA~~
A, komoda… Chyba masz rację. Tak. To ta.
~~JA~~
Pamiętam też, że był tu bardzo fajny dywan. Zielony z gwiazdką.
~~MAMA~~
Mam go teraz w swoim pokoju.
~~JA~~
Lubiłam go.
***
*Jesteś w salonie na górze. Za Tobą jest przejście do **[[kuchni->KUCHNIA GÓRA9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51537672232/in/dateposted-public/" title="DOM 9_I piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51537672232_2c5e53c2a9_o.png" width="950" height="586" alt="DOM 9_I piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Pokój mamy był przechodni — szło się tędy do **[[mojego pokoju->MAGDA9]]**. Był jednocześnie pokojem dziennym. Rodzinnie spędzaliśmy tam dużo więcej czasu, niż w **[[salonie->SALON9]]** albo **[[kuchni->KUCHNIA9]]**. Myślę, że mamie musiało to przeszkadzać. Brak własnej przestrzeni. Myślę, że to był jeden z czynników, dla których się wyprowadziliśmy.
Na prawo od wejścia, przy ścianie, stała komoda. Nad nią dosyć spore lustro. Za komodą półeczki z moździerzami. W komodzie były wszystkie rzeczy osobiste mamy, oczywiście grzebałam w niej, kiedy mamy nie było. Kiedyś znalazłam tam okrągłą szczotkę do włosów — tak zaplotłam sobie w nią włosy, że trzeba było ciąć.
W centrum pokoju dywan, dookoła niego rozkładana kanapa — każdej nocy mama musiała robić z niej sobie łóżko — i, bliżej komody, dwa fotele. Pomiędzy fotelami i kanapą stał ciężki kamienny stół, na którym leżał program telewizyjny i pilot do telewizora. W święta stała tu choinka.
Naprzeciwko kanapy stała długa szafa, w której mama trzymała wszystkie swoje ciuchy. Wkurzała się, kiedy coś zabierałam i źle odwieszałam.
Był tutaj też telewizor.
Mam z tym pokojem bardzo dużo wspomnień. Miałyśmy z mamą rytuał, że przychodziłam do niej rano, kiedy jeszcze spała i się przytulałyśmy. Takie piętnaście minut przed wstaniem. Przytulałyśmy się albo gadałyśmy. Jak mama prasowała tutaj rzeczy, to zakładałam je wszystkie po kolei i robiłam pokaz mody. Albo na przykład z oglądaniem bajek na VHS. Pamiętam, jak wielokrotnie oglądałam „Króla Lwa” i za każdym razem odgrywałam inną postać. Pamiętam, jak skakałam po tych fotelach, kiedy rodziców nie było. Jak zostawałam sama w domu, to oglądałam też straszne filmy w telewizji i potem się bałam. Na przykład taki głupi horror, w którym jakaś straszna postać pojawiała się w oknie i patrzyła.
Zdarzały się sytuacje, kiedy miałam ten dom do swojej dyspozycji. Jak byłam mała, to zostawała ze mną babcia. Spała w tym pokoju i funkcjonowałyśmy wtedy w tej połowie bez **[[salonu->SALON9]]** i **[[pokoju taty->TATA9]]**. Babcia była kochana. Chociaż uczyła matematyki i dla innych wydawała się czasem groźna. Później bywałam już tutaj sama i dom w pewien sposób się dla mnie otwierał. Myszkowałam wtedy wszędzie, sprawdzałam każdą szufladę, w salonie, w szafach, wszystko otwierałam, grzebałam w dokumentach rodziców, w starych pamiątkach, we wszystkim, co mieli. Odzywał się wtedy we mnie mały buntownik. Na przykład nie wolno było jeść w pokoju z telewizorem — czyli tutaj — więc wtedy to robiłam.*
***
~~JA~~
Twój pokój i pokój dzienny.
~~MAMA~~
Nigdy nie miałam swojego pokoju.
~~JA~~
Teraz masz.
~~MAMA~~
Teraz mam.
~~JA~~
To mnie zastanawia, że przyjęłaś ze spokojem brak pokoju w tym mieszkaniu, mimo że w mieszkaniu na Żoliborzu denerwował cię ten brak własnej przestrzeni.
~~MAMA~~
To nie było takie oczywiste na początku, że nie mam swojego pokoju. Wszystko przez to, że stał tu telewizor. Był tu od początku, ale mieliśmy go przenieść do **[[salonu->SALON9]]**.
~~JA~~
I wtedy byś miała swój pokój. Ale i tak przechodni.
~~MAMA~~
No z tobą to już bym się jakoś pogodziła. Jak byłaś mała, to nie stanowiło to żadnego problemu. Dopiero później jakoś dawało to o sobie znać. No a jak byłaś mniejsza, to były też tego plusy, bo jak nie chciało mi się rozkładać kanapy do spania, to przychodziłam spać z tobą. Pamiętasz?
~~JA~~
Nie pamiętam.
~~MAMA~~
Później to ty nie byłaś zadowolona z tego, że mój pokój jest przechodni. Bo z koleżankami zawsze musiałyście tędy przechodzić, żeby dostać się do **[[twojego pokoju->MAGDA9]]**.
~~JA~~
Tak.
Na tej szafie był przymocowany telefon stacjonarny, prawda? Tutaj było gniazdko telefoniczne.
~~MAMA~~
Tak. A to był jedyny telefon?
~~JA~~
Najpierw był w domu tylko ten. Potem dopiero dorobiliśmy się tych słuchawek Siemensa. Jedna była **[[u taty->TATA9]]**, druga u ciebie. Ale najpierw był tylko ten biały — tutaj.
~~MAMA~~
Przy szafie.
~~JA~~
Z przewodem.
~~MAMA~~
I trzeba było rozmawiać publicznie na sznurku.
~~JA~~
Tak.
A jeszcze co do twojej przestrzeni… Bo z tego, co mówisz, wynika, że większą wagę przykładałaś do tego, żebym to ja miała **[[swój pokój->MAGDA9]]**, niż żebyś ty miała swój.
~~MAMA~~
Ja po prostu oczekiwałam…
~~JA~~
Że ten telewizor zniknie.
~~MAMA~~
Tak. Ale znowu aż tak mi to nie przeszkadzało. To był mały telewizor, nie mieliśmy anteny satelitarnej, więc kanałów było mało — nie oglądało się go jakoś strasznie dużo. Wiadomości, filmy…
~~JA~~
Pamiętam, że oglądaliśmy tu „Detektywów” i „W11”. A ja wieczorynkę. Skoki narciarskie jeszcze też…
~~MAMA~~
Tak, ale nie było sytuacji, że ktoś ogląda telewizję na okrągło.
~~JA~~
To prawda.
~~MAMA~~
Telewizor nigdy nie był włączony na pusto. Ja z moją siostrą mamy uraz co do tego, bo nasz tata cały czas oglądał telewizję. Trudno było wspólny obiad zrobić, bo dziadek ciągle był wpatrzony w ekran. A wyłączenie telewizora to zawsze była awantura. Stąd nie ciągnie nas do oglądania.
~~JA~~
Ale ciocia przecież ma często telewizor włączony w tle.
~~MAMA~~
Jak pracuje. Robi sobie tło po prostu.
~~JA~~
Okej. No ale u nas nie było dominacji telewizora. Dlatego, jak wychodziliście, to ja od razu leciałam przed telewizor, bo mogłam oglądać bez ograniczeń.
Ale czasami też bałam się zostawać sama w domu.
~~MAMA~~
Pamiętam taką historię, jak szliśmy do znajomych na kolację, a ty postanowiłaś z nami nie iść i zostać w domu. Był telefon, ty miałaś jakieś sześć-siedem lat, wiedziałaś co gdzie jest, wiec cię zostawiłam. Może trochę nierozsądnie…. No ale nie chciałaś iść z nami. Wróciliśmy o jedenastej, pusty dom i kartka: „Mamo, bałam się, jestem u pani Nowickiej”.
~~JA~~
Bo ja się czasami bardzo bałam, kiedy byłam sama w domu.
~~MAMA~~
Ale wtedy chciałaś zostać.
~~JA~~
Bo nie było tak, że nie chciałam zostawać sama. Ale wiadomo, włączałam sobie telewizję, oglądałam thrillery albo programy o katastrofach i później się bałam.
~~MAMA~~
No tak.
~~JA~~
Mam jeszcze wspomnienia z tą szafą. Że wkurzałaś się, kiedy w niej grzebałam i przestawiałam rzeczy. Pamiętam, że była na niej taka tapeta z liśćmi.
~~MAMA~~
To była moja ulubiona tapeta. Mam jeszcze resztki, jakbyś chciała do urządzenia swojego mieszkania wykorzystać.
~~JA~~
O, super.
~~MAMA~~
Nie jest jej dużo, ale coś tam jest.
~~JA~~
Wkurzałaś się, kiedy źle odkładałam rzeczy.
~~MAMA~~
Tak. Ale ty lubiłaś grzebać.
~~JA~~
Jak wychodziliście z domu, to grzebałam po wszystkich szafach, czytałam wszystkie dokumenty, listy…
~~MAMA~~
Ale byłaś wścibska!
~~JA~~
Strasznie.
~~MAMA~~
Coś ciekawego znalazłaś?
~~JA~~
Listy od twoich adoratorów. W twojej komodzie.
~~MAMA~~
I czytałaś je?
~~JA~~
No pewnie. Wszystko czytałam.
~~MAMA~~
Matko. Nie można tak…
~~JA~~
Teraz to wiem. To było dwadzieścia lat temu.
~~MAMA~~
No rozumiem, rozumiem.
***
*Jesteś w pokoju mamy. Po jednej stronie jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ9]]**, po drugiej drzwi do **[[mojego pokoju->MAGDA9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51539384570/in/dateposted-public/" title="DOM 9"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51539384570_314f1fbbae_o.png" width="600" height="935" alt="DOM 9"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj była brama. I furtka. Przy furtce domofon, który nie pozwalał na zdalne otwieranie drzwi, więc można było z kimś pogadać, ale żeby otworzyć furtkę, trzeba było wyjść i zrobić to własnoręcznie. Zawsze tak było i zawsze mi się nie chciało zakładać butów, więc wychodziłam w samych kapciach.
To nie była automatyczna brama. Otwierała się skrzydłowo, więc kiedy ktoś źle zaparkował, to pojawiał się problem z jej otwarciem.
Ważna dla mojego domu była przestrzeń dookoła — cała okolica. Na końcu ulicy był na przykład sklep, który nazywałam Sklepem Sympatycznego Pana. Bo sprzedawał tam sympatyczny pan. Kiedyś dostałam od niego płytę z kolędami na święta. Później sprzedawał w tym sklepie jego syn — miał długie włosy związane w kucyka. A Sympatyczny Pan wyglądał trochę jak Wojciech Mann. Ten sklep i cała okolica była dla mnie bardzo przyjazna, były sklepiki, uliczki, dużo spędzałam tam czasu spacerując i jeżdżąc na rolkach. Bezpieczna przestrzeń.
Wszystko to jest miejscem, gdzie zaczyna się dla mnie dom. Najbardziej konkretnie można to przedstawić przez bramę. Zdarzało jej się zamarzać w zimie, co powodowało spóźnienia do szkoły.*
***
~~MAMA~~
Brama była wymieniana. Ta stara, która była tutaj w momencie, kiedy kupiliśmy mieszkanie, była w połowie przerdzewiała i po prostu się łamała. Więc zrobiliśmy nową bramę. W tym i w każdym innym przypadku ogarniania przestrzeni wspólnej nie było żadnych problemów, żeby dogadać się z sąsiadami. Podział **[[ogródka->OGRÓD9]]**, kto, gdzie parkuje i ta brama.
Nie była otwierana na pilota. I była dosyć szeroka. Dlaczego ona była taka szeroka…?
~~JA~~
No właśnie…
~~MAMA~~
Może dlatego, żeby dwa samochody mogły się zmieścić?
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
Otwierała się na bramę sąsiada, który wiecznie na mnie trąbił, bo blokowałam mu wyjazd.
~~JA~~
No i domofon, którym nie szło otwierać furtki.
~~MAMA~~
Furtka była zamykana na klucz, bo kiedy kładliśmy kostkę przed domem, to zapomniano o kanale na kabelek do otwierania furtki.
***
*Jesteś przy bramie. Przed Tobą jest **[[przestrzeń przed domem->PRZED DOMEM9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51539384570/in/dateposted-public/" title="DOM 9"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51539384570_314f1fbbae_o.png" width="600" height="935" alt="DOM 9"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Za bramą były śmietniki. Był murek, przy którym rosła choinka. Pamiętam moment, kiedy tata ją tam wsadził. Była malutka, a potem ogromna. Obok była ścieżka. Tata generalnie wszędzie sadził iglaki. Ja protestowałam, szczególnie w kwestii **[[ogrodu->OGRÓD9]]**, bo chciałam, żeby było więcej trawy. Ale tata praktykował iglaki i korę. To było najprostsze w utrzymaniu.
Dalej była przestrzeń parkingu, wyłożona kostką bauma. Były tu cztery miejsca na samochody — dwa dla sąsiadów, dwa dla nas.
Patrząc od bramy, po prawej stronie było ogrodzenie, a na nim rosło wino. Super to wyglądało. Było tu też bardzo ładne drzewo. Nie pamiętam jego nazwy… chyba jakoś na „c”. Miało dosyć ostre liście i brązowe owoce. Mama pewnie będzie wiedziała.
Za ogrodzeniem posesja sąsiadów. Pamiętam, że mieli bardzo długo żyjącego psa. Często to komentowaliśmy, że ten pies ma prawie dwadzieścia lat. Ale nigdy nie gadaliśmy z tymi ludźmi.*
***
~~MAMA~~
Przed domem zrobiliśmy betonozę. Czyli brukowanie kostką.
~~JA~~
Kostką bauma.
~~MAMA~~
Jakaś znajoma studentka architektury projektowała nam miejsca parkingowe.
~~JA~~
Kto projektował to miejsce, gdzie były śmietniki i choinka?
~~MAMA~~
Wspólnie to robiliśmy. Były jeszcze bukszpany…
~~JA~~
Pamiętam taki rok, że na Wielkanoc nam wszystkie ukradli.
~~MAMA~~
Wszystkie wycięli. Przy korzeniu. Na drugi rok na szczęście odbiły. Tata wyjechał wtedy do Kanady, a ja dzwoniłam do firmy ochroniarskiej, żeby pilnowali mi tych bukszpanów. Przez kilka następnych lat przed Niedzielą Palmową zakładałam na nie worki foliowe.
~~JA~~
Tak. Dalej były miejsca parkingowe. I ogrodzenie zarośnięte winem, prawda?
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
I drzewo. Takie ładne, szczególnie jesienią. Pamiętasz? Jak ono się nazywało?
~~MAMA~~
Jakieś drzewo było…
~~JA~~
Takie pochyłe.
~~MAMA~~
Nie pamiętam.
~~JA~~
No dobra.
~~MAMA~~
Obok była przychodnia i ludzie wiecznie parkowali samochody obok, czasem trudno było wjechać na nasz podjazd.
~~JA~~
Tak. Jak wstawałam do szkoły o 7., to widziałam przez okno w **[[kuchni->KUCHNIA9]]**, jak kolejka się ustawia.
~~MAMA~~
O 5. się ustawiali. I te rozmowy w kolejce…
~~JA~~
Słychać było te rozmowy?
~~MAMA~~
Nie słychać było słów, ale samo gadanie.
~~JA~~
Tak. Coś jeszcze ci się przypomina co do podjazdu?
~~MAMA~~
Miałam na tyle miłego sąsiada, że jak jeździł wcześniej do pracy, to odśnieżał dojście do swojego, ale też mojego samochodu. To było miłe. Ale czasem ja jeździłam wcześniej, więc musiałam sama odśnieżać i skrobać…. Teraz to mam luksus. Wjeżdżam do garażu i mam spokój.
***
*Jesteś przed domem. Za Tobą jest **[[brama->BRAMA9]]**. Po lewej są **[[schody wejściowe->SCHODY9]]**, na wprost **[[ogród->OGRÓD9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51537672232/in/dateposted-public/" title="DOM 9_I piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51537672232_2c5e53c2a9_o.png" width="950" height="586" alt="DOM 9_I piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Kuchnia była pomieszczeniem tramwajowym. Długim i wąskim. Wyłożona jasnymi kafelkami.
Przy wejściu, po lewej stronie, była kolejna półka z moździerzami i małymi figurkami pękatych ludzi. Te figurki były chyba gliniane, ustawione w taki sposób, żeby te postacie miały ze sobą jakieś relacje. Że ze sobą rozmawiają i tak dalej.
Kuchnia była jasna, było tam dużo okien.
Zaraz przy wejściu, po prawej stronie, stała lodówka. Dalej zlew i kuchenka, a na przeciwko długi blat. Na nim koszyk z owocami. Na końcu stał stół z czterema krzesłami.
Z kuchnią kojarzą mi się wizyty moich koleżanek. Jak przychodziły do mnie, zwłaszcza moja przyjaciółka z tej samej ulicy, to od razu szłyśmy do lodówki i wyjadałyśmy rzeczy. Na przykład ogórki kiszone.
Miałam taki rytuał, że zawsze o 19. oglądałam wieczorynkę w **[[pokoju mamy->MAMA9]]**, potem przychodziłam tutaj, jadłam kolację i słuchałam „Radio dzieciom”. Radio stało na końcu blatu.
W tej kuchni też razem jadaliśmy. Mam też wspomnienie mamy, która siedzi przy kaloryferze i rozrabia ciasto drożdżowe.
Ja nie gotowałam. Mama nie dopuszczała mnie do gotowania i trzymała kuchnię w swoim ręku. Tata gotował raz w roku — robił baraninę na swoje imieniny.*
***
~~MAMA~~
Kuchnia była bardzo wygodna. Dużo się tutaj działo. Ale stół źle narysowałaś. To znaczy stał tak, ale kiedy goście przychodzili.
~~JA~~
No tak. Na co dzień stał przy ścianie.
~~MAMA~~
Przy ścianie, a obok niego stał kredens. A jak goście przychodzili, to go odsuwaliśmy i stał tak, jak na rysunku.
~~JA~~
A skąd się przynosiło to jedno krzesło?
~~MAMA~~
Które?
~~JA~~
Bo jak stał przy ścianie, to były przy nim tylko trzy krzesła.
~~MAMA~~
Nie pamiętam… mieliśmy dużo tych krzeseł w całym mieszkaniu.
~~JA~~
No tak.
~~MAMA~~
Tutaj chyba stało. Przy końcu blatu.
~~JA~~
Rzeczywiście!
~~MAMA~~
Tak, tutaj.
~~JA~~
Mam wspomnienie, że ciasto gniotłaś przy kaloryferze. I je tam zostawiałaś.
~~MAMA~~
Tu było radio.
~~JA~~
Tak. Bo słuchałam radia przy kolacji.
~~MAMA~~
I tutaj był kredens zrobiony przez stolarza. Taka witryna.
~~JA~~
Coś jeszcze ci się przypomina?
~~MAMA~~
Bardzo ładna hiszpańska terakota.
~~JA~~
Faktycznie.
~~MAMA~~
Najpiękniejsza podłoga, jaką kiedykolwiek miałam. Już takiej mieć nie będę. To była hiszpańska terakota, przecierana na biało. To było zrobione tak, że niby była biała, ale w ogóle nie było na niej widać brudu. Można było jej nie myć. Idealna podłoga.
W kuchni nie było też zmywarki, pamiętasz? W ogóle nie myślałam wtedy, czy potrzebna mi jest zmywarka.
Kuchnia była bardzo wygodna, chociaż miała kształt wagonu kolejowego. Ale dawała poczucie intymności i izolacji.
***
*Jesteś w kuchni. Za Tobą wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51539384570/in/dateposted-public/" title="DOM 9"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51539384570_314f1fbbae_o.png" width="600" height="935" alt="DOM 9"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj były schodki przed domem. Pięć schodków. Od strony **[[podwórka->PRZED DOMEM9]]** balustrada. Na ich końcu dwoje drzwi — po lewej stronie do sąsiadów, na wprost do nas.
Schody były zrobione z bordowych kafelków. Zdarzało mi się na nich przesiadywać, najczęściej, kiedy zapomniałam klucza do domu. Siedziałam i czekałam. Bawiłam się tutaj z koleżankami. Oczywiście skakałam z nich. Tata mówił, żebym nie skakała, bo jak się wywalę, to nikomu nie będzie się chciało wycierać krwi. Tak mnie przestrzegał przed wybiciem zębów.
To miejsce wyglądało na samym początku inaczej.*
***
~~JA~~
Jak to wyglądało na początku?
~~MAMA~~
W ogóle nie było tych schodów. Była klatka schodowa wewnątrz domu.
~~JA~~
Czyli ani tych schodów, ani naszej **[[klatki schodowej->KLATKA9]]** nie było?
~~MAMA~~
Zostały dobudowane.
~~JA~~
A co było na początku?
~~MAMA~~
Mały podest i jedno wejście. Za nim klatka schodowa. Do nas wchodziło się po starych, drewnianych schodach.
~~JA~~
Ja w ogóle nie pamiętam czasu, kiedy nie było tych schodów. Masz z nimi jakieś wspomnienia?
~~MAMA~~
Żadnych. Brzydkie były.
~~JA~~
To prawda.
***
*Jesteś na schodach przed domem. Przed Tobą są drzwi wejściowe, za którymi zaczyna się **[[klatka schodowa->KLATKA9]]**. Za Tobą jest **[[podwórko->PRZED DOMEM9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51539384570/in/dateposted-public/" title="DOM 9"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51539384570_314f1fbbae_o.png" width="600" height="935" alt="DOM 9"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest altana. Nie pamiętam, jak wyglądała, kiedy się wprowadziliśmy. Nie jestem pewna, czy tata ją zbudował, czy po prostu odnowił… Byłam w niej może trzy, cztery razy w życiu. Nigdy tam nie siedzieliśmy. I generalnie bałam się tam wchodzić, bo było tam mnóstwo pająków. Była cała przeszklona.*
***
~~MAMA~~
Stał tutaj garaż, który został przerobiony na altanę. Nikt nie chciał tam chodzić. I śmierdziało kocim moczem.
~~JA~~
W całym **[[ogrodzie->OGRÓD9]]**.
Altana była przeszklona…
~~MAMA~~
To później wstawiliśmy okna, żeby koty nie wchodziły.
~~JA~~
Jak to było z tymi oknami?
~~MAMA~~
Niedaleko nas była taka firma od okien. Ktoś zamówił u nich antywłamaniowe okna, nie odebrał i tata je wykupił. Bardzo tanio. I wstawił je w byłym garażu. Nie wiem, co sobie myśleliśmy, że tam będzie…
~~JA~~
Nic nie było. Rower tam stał jakiś.
~~MAMA~~
No zrobiła się z tego przechowalnia. Ale niepotrzebne nam to było. Nie korzystaliśmy z altany i nie korzystaliśmy z ogrodu.
~~JA~~
Altana była też ciemna.
~~MAMA~~
Była na granicy działek, więc nie można było tam więcej okien wstawić.
~~JA~~
Okej.
~~MAMA~~
Ja za to coś płaciłam w podatkach dwa razy więcej, niż za cały dom.
~~JA~~
Jak to?
~~MAMA~~
Takich rocznych podatków. Dwa razy więcej.
~~JA~~
O matko…
~~MAMA~~
Są przepisy, że jeżeli garaż nie wchodzi w skład mieszkania, to znaczy nie przylega, to płaci się za niego inny podatek. Zawsze mnie to dziwiło. Za niewykorzystaną przestrzeń płaciłam większy podatek, niż za miejsce, w którym mieszkam.
~~JA~~
To dlaczego tego nie zburzyliście?
~~MAMA~~
Nie wiem. Zawsze można było coś tam wstawić.
***
*Jesteś w altanie. Za Tobą jest wyjście do **[[ogrodu->OGRÓD9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51537672232/in/dateposted-public/" title="DOM 9_I piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51537672232_2c5e53c2a9_o.png" width="950" height="586" alt="DOM 9_I piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest przedpokój. Stoi tu, po lewej, bardzo stara skrzynia, taka, którą można kupić na targu antyków. Nad nią obraz — krajobraz. Po prawej stronie półeczki zrobione z kafelków, jedyne w swoim rodzaju. Na nich ustawione moździerze. Nie było tutaj ściany, tylko kilka poziomów półek z moździerzami.
Drzwi wejściowe zasłaniała duża kapa z wyszywanymi wymyślnymi wzorami. Bardzo ciężka.
Na środku dywan.
Skojarzenia związane z tą przestrzenią dotyczą głównie witania gości. To też miejsce, przez które przechodziło się, kiedy szło się gdziekolwiek w domu. Pamiętam też sytuacje związane z dywanem, był bardzo często zalewany jakimiś napojami, więc musiał być często prany.
W skrzyni, która była zamykana na klucz, była trzymana pościel. Chyba taty.*
***
~~JA~~
Co pamiętasz z przedpokoju?
~~MAMA~~
Wisiała zasłona.
~~JA~~
Szyta ręcznie.
~~MAMA~~
Szyta ręcznie. Był też wielki kufer, a nad nim obraz.
~~JA~~
Krajobraz.
~~MAMA~~
To była Wenecja. I artystka, która uszyła tę zasłonę, inspirowała się motywami z tego obrazu. Maskami i tak dalej… Musieliśmy zasłonić drzwi, bo były bardzo brzydkie. Obite ceratą, nie wiem, dlaczego ich nie wymieniliśmy. W każdym razie przy suficie wisiał karnisz i na całości tej ściany wisiała zasłona — gruba i ciężka. Nawiązująca do obrazu.
~~JA~~
Tak.
~~MAMA~~
A to dużej klasy artystka.
~~JA~~
Ona szyła też kapy na łóżka. Do **[[pokoju taty->TATA9]]** na przykład.
***
*Jesteś w przedpokoju. Za Tobą jest wyjście na **[[klatkę schodową->KLATKA9]]**. Po lewej, kolejno, wejście do **[[kuchni->KUCHNIA9]]**, do **[[toalety->WC9]]**, drzwi do **[[łazienki->ŁAZIENKA9]]**. Na wprost dwoje drzwi — po lewej do **[[pokoju mamy->MAMA9]]**, po prawej do **[[pokoju taty->TATA9]]**. Po prawej stronie przejście do **[[salonu->SALON9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51538700153/in/dateposted-public/" title="DOM 9_II piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51538700153_929df91e7b_o.png" width="950" height="623" alt="DOM 9_II piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Nie pamiętam przejściowego okresu między **[[strychem->STRYCH9]]** a urządzonym drugim piętrem. Mam w pamięci po prostu już gotowe mieszkanie. Zaczyna się tutaj, w miejscu, które można nazwać przedpokojo-kuchnią. Albo kuchnią na górze.
To było bardzo przestrzenne pomieszczenie. Cała góra wyglądała, jakby dopiero co ktoś się tam wprowadził. Wykończona, ale bez atrybutów dłuższego bycia tam. Czysta przestrzeń.
Naprzeciwko wejścia, po lewej, była kuchnia. Długi zestaw mebli kuchennych z ciemno-bordowym marmurowym blatem. Meble były kremowe. Była tu lodówka, z której mama korzystała, jeśli brakowało jej miejsca w lodówce w **[[kuchni na dole->KUCHNIA9]]**.
Może ze dwa razy w roku korzystaliśmy z drugiego piętra, przy okazji Wigilii albo innej uroczystości. Wtedy ta kuchnia normalnie funkcjonowała. Pamiętam też, że jak miałam komunię, to tu było przyjęcie. Na tym blacie odpakowywałam prezenty komunijne. Medaliki, książki i tak dalej.
Podłoga była chyba drewniana. Ale nie jestem pewna.*
***
~~MAMA~~
Tata w rozliczeniu za coś dostał niemiecką kuchnię wystawową. I ona została zainstalowana na górze. W zasadzie całe to pomieszczenie było planowane pod tę kuchnię. Ja z niej nie korzystałam. Jak mieliśmy gości, to może, ale generalnie prowadziłam gospodarstwo **[[na dole->KUCHNIA9]]**.
Była tu zmywarka. Stare zmywarki — jak ta tutaj — miały na wierzchu spirale grzewcze. Pamiętam, że kiedyś postanowiłam uprać w tej twoje klocki Lego. W trakcie prania wypadły z siatki i oblepiły te spirale. Musiałam je skrobać.
~~JA~~
Nie pamiętam tego. Biedne moje klocki…
~~MAMA~~
Biedne.
~~JA~~
Pamiętasz jaka była tutaj podłoga?
~~MAMA~~
Wszędzie był parkiet dębowy. Na całej górze. Poza **[[łazienką->ŁAZIENKA GÓRA9]]**.
~~JA~~
Bordowy marmurowy blat….
~~MAMA~~
Tutaj, przy kanapie, była jeszcze wyspa kuchenna.
~~JA~~
Tak?
~~MAMA~~
Tak. Tu była lodówka, za nią zlewozmywak — złoty z odpryśniętym złotem. Zakamieniony bardzo. I średnio działający. Blat był piękny.
~~JA~~
Marmurowy.
~~MAMA~~
Bordowo-czerwony. Była mikrofala, wszystko. Niemiecka kuchnia wystawowa.
~~JA~~
Hit.
~~MAMA~~
Hit, ale nie umiałam z tego korzystać. Chociaż ładna była ta kuchnia. Biała MDF, na wysoki połysk. Ja bym sobie jej pewnie nie kupiła. Była taka nowobogacka. W szufladach było czterdzieści kryształowych butelek na zioła, pojemniki na mąkę, cukier. Wypasione czujniki do mierzenia temperatury i tak dalej… Ja nie wiedziałam za bardzo jak z tego korzystać. Poza tym miałam **[[kuchnię->KUCHNIA9]]** na dole.
~~JA~~
Więc się korzystało tylko dwa razy w roku.
~~MAMA~~
W Święta, jak było tu więcej osób.
***
*Jesteś w kuchni na górze. Za Tobą jest wyjście na **[[klatkę schodową->KLATKA9]]**. Po prawej jest przejście do **[[salonu na górze->SALON GÓRA9]]**, po lewej do **[[łazienki->ŁAZIENKA GÓRA9]]**, na wprost drzwi do **[[pokoju gościnnego->GOŚCINNY9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51537672232/in/dateposted-public/" title="DOM 9_I piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51537672232_2c5e53c2a9_o.png" width="950" height="586" alt="DOM 9_I piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był pokój taty. Dosyć duży. Chyba trochę większy, niż **[[salon->SALON9]]**.
Po lewej stronie od wejścia stała ciężka drewniana szafa. Za nią półki z moździerzami. Obok ustawiony na ukos fotel, w którym siedział tata — rozwiązywał krzyżówki albo czytał książki.
Naprzeciwko fotela stało coś w rodzaju tronu. Takie dziwne krzesło, bardzo wysokie. Tam siadałam, kiedy przychodziłam na audiencję do taty. Przepytywał mnie z angielskiego na przykład.
Tata miał bardzo duże łóżko. Pod materacem trzymał kasztany, bo to podobno dobre na kręgosłup. Pod materacem albo pod łóżkiem, nie pamiętam dokładnie. Pamiętam, że te kasztany tam były.
Naprzeciwko łóżka duże biurko, bardzo długie, w nim szafki, w których tata trzymał swoje dokumenty. Jesienią robiliśmy przy tym biurku ludziki z kasztanów.*
***
~~JA~~
Pokój taty.
Jest tu też wyjście na **[[balkon->BALKON9]]**.
~~MAMA~~
Tak.
Bardzo dobrze zapamiętałaś ten układ. Tak. Stała tu ta żuławska szafa i biurko robione przez stolarza. Ta artystka, która szyła zasłonę do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ9]]**, zrobiła też narzutę na łóżko taty. W żuławskie wzory, nawiązujące do szafy.
~~JA~~
Pamiętam, że tata trzymał kasztany pod łóżkiem.
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
O co z nimi chodziło?
~~MAMA~~
O zdrowie i jonizację.
~~JA~~
Gdzie je trzymał?
~~MAMA~~
Pod materacem chyba. A propos kasztanów…
~~JA~~
Ludziki jeszcze robiliśmy.
~~MAMA~~
Tak. Ale mam wspomnienie, jak przychodzisz o 20. i oznajmiasz, że potrzebujesz kasztanów na zajęcia techniczno-praktyczne. Pamiętam, jak szliśmy we trójkę z latarkami i szukaliśmy kasztanów na Kasprowicza. Deszcz padał. I chyba później rzeczywiście robiliśmy z nich ludziki.
***
*Jesteś w pokoju taty. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ9]]**. Po prawej stronie jest wyjście na **[[balkon->BALKON9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51537672232/in/dateposted-public/" title="DOM 9_I piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51537672232_2c5e53c2a9_o.png" width="950" height="586" alt="DOM 9_I piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To mały kibelek. Na przeciwko drzwi ściana, a na niej półki z moździerzami i papierem toaletowym.
Mam wspomnienie, jak czytam tu „Pana Tadeusza” pierwszy raz w życiu.*
***
~~JA~~
Jeszcze był kibelek.
~~MAMA~~
No tak. Dobrze, że był oddzielnie.
~~JA~~
Tak. Ale nie było tam umywalki, więc i tak trzeba było iść do łazienki, żeby umyć ręce.
~~MAMA~~
Albo do kuchni. No ale nie było tu miejsca na umywalkę.
***
*Jesteś w toalecie. Za Tobą wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51537672232/in/dateposted-public/" title="DOM 9_I piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51537672232_2c5e53c2a9_o.png" width="950" height="586" alt="DOM 9_I piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Łazienka wyłożona była jasnymi kafelkami. Był tutaj prysznic i wanna. Kąpałam się zawsze w wannie, a jako dziecko bawiłam się w niej lalkami. Pamiętam też, że jak miałam ospę, to mama kąpała mnie w krochmalu. Stała tu też pralka, kiedy kończyło się pranie, hałasowała jak startujący samolot. Był też piecyk gazowy, w którym widać było ogień. Jako dziecko bałam się go, bo słyszałam o historiach z wybuchem gazu. Nad wanną półeczki z mnóstwem kosmetyków.
Był tutaj też jeszcze jeden istotny element — farelka. Często pojawiały się konflikty o łazienkę, czego byłam częściową przyczyną. Jak byłam w później podstawówce, kiedy szłam się myć, ukrywałam w ubraniach książkę. Wchodziłam do łazienki, włączałam farelkę, siadałam i czytałam. Tata strasznie sie wkurzał, że tam siedzę i zajmuję łazienkę na półtorej godziny.
Kiedyś też urwałam umywalkę.*
***
~~JA~~
Masz jakieś wspomnienia z łazienki? Ja pamiętam, jak kąpałaś mnie w krochmalu.
~~MAMA~~
Było coś takiego.
~~JA~~
Stała tam też pralka, która strasznie głośno chodziła.
~~MAMA~~
To nie tutaj.
~~JA~~
Jak to.
~~MAMA~~
**[[Na górze->ŁAZIENKA GÓRA9]]**.
~~JA~~
Ale ta tutaj też.
~~MAMA~~
Ale nie tak, jak **[[na górze->ŁAZIENKA GÓRA9]]**.
~~JA~~
Były też wojny o łazienkę. Bo w niej przesiadywałam.
~~MAMA~~
To prawda. Bardzo długo potrafiłaś tam siedzieć.
~~JA~~
Czytałam książki.
~~MAMA~~
Była tu kabina i wanna. Nie wiem, z czego ty częściej korzystałaś…
~~JA~~
Ja nigdy nie używałam prysznica, bo był zarezerwowany dla taty. Mogłam tylko z wanny korzystać.
~~MAMA~~
A. Już wiem dlaczego. Ja nie pozwalałam ci wchodzić pod prysznic. Ale nie dlatego, że był zarezerwowany dla taty. Po prostu jak byłaś mała, jeszcze w mieszkaniu na Żoliborzu, wsadziłam cię pod prysznic, żebyś się trochę polewała wodą, a ty w pewnym momencie przekręciłaś rączkę w baterii i trochę się poparzyłaś. I stąd miałam ten uraz, żebyś nie wchodziła pod prysznic, bo możesz sie poparzyć.
~~JA~~
Rozumiem.
~~MAMA~~
Może w twoich wspomnieniach zostało, że prysznic był zarezerwowany dla taty, może zresztą tak ci powiedziałam, ale to nie była do końca prawda.
~~JA~~
Obok wanny była półka, na której stało mnóstwo rzeczy.
~~MAMA~~
Tak. Pralka była ładowana od góry. Nie polecam. Jak się wyjedzie i zapomni otworzyć, to później strasznie śmierdzi. Pralka musi się wietrzyć.
~~JA~~
Masz jeszcze jakieś skojarzenia z łazienką?
~~MAMA~~
Sąsiedzi mieli łazienkę pod nami — w takim samym układzie. Tylko od nich można było jeszcze przejść do małego pokoju.
~~JA~~
Czyli tak, jakby do **[[mojego->MAGDA9]]**?
~~MAMA~~
Tak.
~~JA~~
U nas nie było nigdy tego przejścia?
~~MAMA~~
Nie, bo był zrobiony prysznic. A we wnęce drzwiowej w **[[twoim pokoju->MAGDA9]]** stoi szafa.
~~JA~~
Rzeczywiście. Zapomniałam o niej.
***
*Jesteś w łazience. Za Tobą są drzwi do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51537672232/in/dateposted-public/" title="DOM 9_I piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51537672232_2c5e53c2a9_o.png" width="950" height="586" alt="DOM 9_I piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*W salonie przyjmowani byli goście. Najpierw kolacja w **[[kuchni->KUCHNIA9]]**, a potem kawa i koniaczek w salonie.
Była tu drewniana podłoga, drewniane okno, półka z moździerzami, kanapa i fotel. Szeroka ława. Za kanapą szafki — dużo szufladek, dużo drzwiczek. Wszystko stylizowane na stare.
Pod oknem stał fotel, trochę dizajnerski, można było na nim siedzieć albo klęczeć i patrzeć przez okno.
Pamiętam sytuacje, kiedy pojawiało się pytanie przy okazji wizyty gości: „Magdusiu, zaśpiewasz nam piosenkę?”. I ja wtedy przynosiłam radio z **[[kuchni->KUCHNIA9]]** albo z **[[mojego pokoju->MAGDA9]]**, włączałam kasetę z muzyką, stawałam przed ławą i śpiewałam.
Rodzice grali tu wieczorami w Scrabble.
Ciepło mi się kojarzy to pomieszczenie. Chociaż nie korzystałam z niego za bardzo. Nawet wtedy, kiedy rodziców nie było.
Przypomina mi się jeszcze historia z dzieciństwa… Jak byłam malutka, to nie raczkowałam, tylko się turlałam. A potem już chodziłam. I kojarzę taką sytuację, że wturlałam się do kominka. Niezapalonego na szczęście. Wszędzie był popiół. Ale to nie mogło być chyba w tym domu…*
***
~~MAMA~~
Najpierw kanapa stała pod oknem.
~~JA~~
Nie pamiętałam tego. Dlaczego się zmieniło ustawienie?
~~MAMA~~
Właśnie nie wiem.
~~JA~~
A powiedz, czy tutaj był kominek, do którego się wturlałam?
~~MAMA~~
Nie. To było w Izabelinie. Tutaj stała zielona komoda, która stoi teraz u nas w salonie.
~~JA~~
Okej.
~~MAMA~~
Między przedpokojem a salonem były te półki z hiszpańskiej terakoty. Znajomy glazurnik nam je zrobił.
~~JA~~
Myślałam, że to tata wymyślił.
~~MAMA~~
Wymyślił, ale dał glazurnikowi wolną rękę przy wykonaniu. Trudno było wytynkować równo te ściany…
~~JA~~
Pamiętam, że graliście tutaj w Scrabble wieczorami. Że bywali tu goście. W sumie całkiem sporo się tu działo.
~~MAMA~~
Byli goście i siedzieliśmy, tak. Taki pokój gościnny. I do czytania.
~~JA~~
Czytałaś tam?
~~MAMA~~
Tak. Nic więcej się tu nie działo. Ty się tu nie bawiłaś, bo on był taki… czysty.
~~JA~~
No właśnie.
***
*Jesteś w salonie. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51537672232/in/dateposted-public/" title="DOM 9_I piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51537672232_2c5e53c2a9_o.png" width="950" height="586" alt="DOM 9_I piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Z własnej woli nigdy nie wychodziłam na balkon. Czasem tata prosił mnie, żebym wyciągała igły z rynny, bo tylko moja rączka mogła się tam zmieścić. Więc zakładałam rękawiczkę i przeklinając świat odtykałam rynnę.*
***
~~MAMA~~
Nasz dom był bliźniakiem. Bokiem przylegał do nas drugi dom, gdzie na górze była kancelaria notarialna, więc spokojne sąsiedztwo. Ale na dole sąsiedzi często się zmieniali. Mieszkała tam kiedyś chora psychicznie pani, która krzyczała dużo przez okno. Trwało to kilka lat i przez te kilka lat tata nie otwierał balkonu, bo słychać było te przekleństwa i krzyki. Później wprowadzili się tam ludzie, którzy wiecznie grillowali. Wszystko. Nie gotowali, tylko robili grilla. I wszystko było czuć w naszym mieszkaniu. Pamiętasz to?
~~JA~~
Nie bardzo.
~~MAMA~~
No a balkon… Nie był często używany. Pewnego razu chciałam mieć tu dużo roślin, więc wstawiłam tu mnóstwo doniczek, ale przyleciały sroki i wszystko mi wydziobały.
~~JA~~
Ja tylko pamiętam, jak niczym niewolnik wyciągałam igły z rynny.
~~MAMA~~
Bo tylko twoja rączka tam wchodziła. A trzeba było to zrobić.
~~JA~~
Dawaliście mi gumowe rękawiczki.
~~MAMA~~
No dawałam ci. Przecież nie kazałabym ci tego gołymi rękami robić.
***
*Jesteś na balkonie. Za Tobą jest wejście do **[[pokoju taty->TATA9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51538700153/in/dateposted-public/" title="DOM 9_II piętro"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51538700153_929df91e7b_o.png" width="950" height="623" alt="DOM 9_II piętro"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Pokój gościnny był rzeczywiście miejscem, w którym zdarzało mi się przebywać. Czasami przyjeżdżała do nas babcia i mieszkała tu przez tydzień. Czasami mój wujek tu nocował.
Był to faktycznie pokój gotowy do mieszkania: wygodny materac, szerokie łóżko, drewniana podłoga i telewizor.
Kiedy rodzice oglądali coś w telewizji na dole, a ja chciałam obejrzeć coś innego, to przychodziłam tutaj. Pamiętam, że obejrzałam tutaj „Maskę” z Jimem Carrey’em. Telewizor był zamykany w szafce — żeby z niego korzystać, trzeba było rozsunąć drzwi. Znajdował się w takiej jakby meblościance, za którą była garderoba. Tam znajdowały się rzeczy, z których nie korzystaliśmy na codzień.
Przy wejściu do pokoju stała mała rzeźbka. Były tu też dwa okna wychodzące na ulicę.
Kanapa i łóżko. Na łóżku kolorowa kapa szyta na zamówienie.*
***
~~JA~~
Na wejściu stała mała rzeźba.
~~MAMA~~
Tak. Tutaj była garderoba.
~~JA~~
A ta ściana z szafkami dochodziła do sufitu?
~~MAMA~~
Tak. Za nią była normalna garderoba. Szafka na telewizor z rozsuwanymi drzwiami. Wtedy najcieńszy telewizor miał czterdzieści centymetrów głębokości, więc tak głęboka musiała być szafka.
~~JA~~
Przychodziłam tu oglądać telewizję. Kiedy wy zajmowaliście telewizor na dole.
~~MAMA~~
Było też łóżko z kapą artystyczną. Małą. Nie wiem, co się z nią stało.
~~JA~~
Coś jeszcze ci się przypomina?
~~MAMA~~
Akwarele z motywami morskimi. Morze, żaglówki, ryby, mewy. Motyw ryb i żaglówek był na tej kapie, więc obrazki do niej pasowały. Pierwotnie te akwarele były na **[[klatce schodowej->KLATKA9]]**, ale okazało się, że z braku dostatecznego ogrzewania zaczynały się marszczyć, bo zbierały wilgoć ze ścian. Więc tam powiesiliśmy jakieś talerze i skorupy, a akwarele przyszły tutaj.
~~JA~~
Okej.
A w garderobie?
~~MAMA~~
Co było w garderobie? Rzeczy. Rzadko używane. Raczej taty.
~~JA~~
Garnitury taty. Tata nie lubił chodzić w garniturach, zakładał je raz na sto lat. Więc wisiały tutaj.
***
*Jesteś w pokoju gościnnym. Za Tobą jest wyjście do **[[kuchni na górze->KUCHNIA GÓRA9]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Mój dom to dwa mieszkania w tym samym bloku na warszawskim Mokotowie. Pierwsze, to, w którym mieszkałem od urodzenia, było dwupokojowe i znajdowało się na pierwszym piętrze. Natomiast kiedy moja siostra przestała być dzieckiem i zaczęła być młodzieżą, a nam przybyło trochę pieniędzy, byliśmy w stanie zamienić dwupokojowe mieszkanie na trzypokojowe — siedem pięter wyżej. Układ obu mieszkań był w zasadzie identyczny, z tą różnicą, że w drugim znajdował się po prostu jeszcze **[[jeden pokój->KASIA10]]**. Dlatego tak chciałbym o moim domu opowiedzieć — jako o jednej, ale podwojonej przestrzeni. Bo tak to pamiętam.
Mieszkanie zmieniliśmy kiedy miałem jakieś czternaście-piętnaście lat — między drugą a trzecią klasą gimnazjum. Moja siostra miała jakieś dziewięć-dziesięć lat i ten moment przeprowadzki był dla nas obojga idealny, bo mieszkaliśmy w **[[jednym pokoju->MAŁY I10]]**, ale nie wchodziliśmy sobie jeszcze na głowę. Więc dobry czas na uniezależnienie przed pojawieniem się jakichkolwiek konfliktów. Teraz, w drugim mieszkaniu, kiedy ja mam dwadzieścia pięć, a moja siostra dziewiętnaście lat, oddzielne pokoje są niezbędne.
Pierwsze mieszkanie składało się z **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ I10]]**, którzy przechodził w **[[kuchnię->KUCHNIA I10]]**, z którego wchodziło się do **[[łazienki->ŁAZIENKA I10]]**, do **[[małego (mojego i mojej siostry)->MAŁY I10]]** i do **[[dużego pokoju (salonu i sypialni rodziców w jednym)->DUŻY I10]]**. Z **[[dużego pokoju->DUŻY I10]]** można było wyjść na **[[balkon->BALKON I10]]**, bardzo mały, ale też aktywnie wykorzystywany.
Nasze obecne miejsce, to powtórzenie tego poprzedniego, z dodanym **[[pokojem siostry->KASIA10]]**, do którego wchodzi się z **[[dużego pokoju->DUŻY II10]]**. Wydaje mi się to bardzo zgrabne, bo przybył nam po prostu jeden pokój, jakby go ktoś dokleił, a przeprowadzka była właśnie z powodu Kasi — mojej siostry — która zajęła tę przestrzeń. Od momentu przeprowadzki i ja, i ona mogliśmy tworzyć własne mikroklimaty. **[[Mój pokój->MAŁY II10]]** pozostał mój. Tylko teraz na wyłączność.
Przeprowadzka trwała dość krótko. W końcu nie musieliśmy wynajmować ekipy przeprowadzkowej, tylko po prostu nosiliśmy rzeczy do windy.Wiązała się w moim przypadku raczej z ekscytacją i radością. Miałem oczywiście pewną nostalgię do **[[swojej przestrzeni->MAŁY I10]]**. Moment zmiany mieszkania to był czas rozwoju relacji towarzyskich. Środek gimnazjum, sporo spotykania się ze znajomymi i mnóstwo miłych wspomnień z **[[mojego pokoju->MAŁY I10]]**. Kilka miesięcy przed wyprowadzką zacząłem swój pierwszy poważniejszy związek i on też zaczął się w **[[moim pokoju->MAŁY I10]]**. Ale to wszystko nie funkcjonowało jako smutek, raczej jako myśl o momencie przejścia z czegoś do czegoś. Pamiętam, że z tyłu głowy miałem myśl, że kiedyś odkupię to mieszkanie. Myśl o tym, żeby tej przestrzeni raz na zawsze nie tracić. Ale te wszystkie uczucia nie czyniły mnie nieszczęśliwym. Ekscytowało mnie rozpoczęcie nowego etapu w życiu. Po przeprowadzeniu się na ósme piętro przez krótki czas myślałem jeszcze o **[[swoim pokoju->MAŁY I10]]**, ale bardzo szybko przestawiłem się na bycie tu i teraz w nowej przestrzeni. Może właśnie to, że miała ten sam rozkład, co poprzednia, znacznie to przestawienie się ułatwiło. W starym mieszkaniu byłem ze dwa razy. Poznaliśmy się z osobą, która je od nas kupiła. To była pani, jakieś dziesięć lat starsza ode mnie, więc miała wtedy około dwadzieścia pięć lat — tyle, ile ja teraz (swoją drogą właśnie teraz, kiedy jestem w jej wieku, powoli przeprowadzam się do mieszkania po naszym dziadku). Ta pani mieszka tam nadal, zdążyła przez ten czas wyjść za mąż i urodzić dziecko. To jest jej dom.
Nasz dom — jako składową pierwszego i drugiego mieszkania — wspominam jako miejsce, w którym dużo się dzieje. Wypełnialiśmy sobą całą przestrzeń. Bardzo lubię w nim to, że wszystko jest żywe. Da sie w nim odszukać ciszę, ale dużo łatwiej jest znaleźć gwar.
Mieszkam i mieszkałem tu z siostrą Kasią i rodzicami.
Dom, w przypadku pierwszego i drugiego mieszkania, zaczyna się za drzwiami do mieszkania. Oczywiście mam relację z innymi przestrzeniami w bloku i dookoła niego, ale nie nazwałbym ich domem. W budynku jest ponad sto dwadzieścia mieszkań, więc trudno mówić o szczególnej relacji z ogółem sąsiadów. Jeśli chodzi o okolice, to na pewno można znaleźć w niej kilka miejsc, które są mi bliskie. Mógłbym opowiedzieć o piaskownicy, która była tuż obok bloku albo o huśtawkach, które były kawałek dalej, z którymi mam dużo miłych wspomnień, na przykład jak wracaliśmy z mamą z przedszkola i chodziliśmy najpierw tam, mama mnie huśtała, a ja opowiadałem, co się działo w przedszkolu. Ale znowu, to nie jest dom. Te miejsca się też z czasem zmieniały, starzały się, były odświeżane albo wymieniane na nowe. Więc często nie mam możliwości podejścia i pokazania palcem, mówiąc, że to jest to, bo to nie jest to, to już coś innego.*
***
*To jest mój dom. To dwa mieszkania.*
*Zaczyna się w **[[przedpokoju pierwszego mieszkania->PRZEDPOKÓJ I10]]**, albo w **[[przedpokoju drugiego->PRZEDPOKÓJ II10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Pokój mojej siostry. Jej świat.
Przechodząc z **[[mojego pokoju->MAŁY II10]]**, przez **[[salon->DUŻY II10]]**, do pokoju Kasi, odczuwalna jest zmiana składających się na pokoje mikroklimatów.
Ten pokój jest mniejszy od mojego, jest tu też **[[loggia->LOGGIA10]]**, która wgryza się w część pokoju, więc to wszystko czyni go przytulniejszym. Kasia ma bardziej rozwiniętą potrzebę samotności, zaszycia się w swojej przestrzeni i wyraźnie to tutaj widać. Pojawiają się motywy świeczek zapachowych, lampek, które świecą w wyciemnionej przestrzeni. Jest tutaj cieplej i bardziej duszno niż w reszcie mieszkania, a już zupełnie inaczej, niż **[[u mnie->MAŁY II10]]**. Inny pomysł na swoje miejsce. Mikroklimat rodziców jest czymś pomiędzy. Ale to też nie jest tak, że jedno z nas poszło w upodobania taty, a drugie w mamy. Raczej to są dwie skrajności, spotęgowanie tego, co lubią rodzice. Mama lubi rześkie powietrze, ale nie zimne, czyli nie takie, które ja uwielbiam. Tata lubi ciepło, ale nie upał, a Kasia mogłaby właściwie w takim gorącu żyć.
Kiedy zaczęliśmy się do siebie zbliżać wiekiem, to znaczy kiedy różnica wieku była coraz mniej odczuwalna i istotna, zaczęliśmy spędzać ze sobą coraz więcej czasu. Wytworzyliśmy między sobą więź, taką komitywę poza rodzicami. I ten pokój jest miejscem dziania się tej relacji. Kiedy jesteśmy oboje w domu, to bardzo często siedzimy tu po nocach, czasem wieczorami, oglądamy coś wspólnie, rozmawiamy. Rodzice w **[[dużym pokoju->DUŻY II10]]**, my tutaj. Kasia siedzi przy biurku, ja na łóżku. Czasami każde z nas robi coś swojego, ale przebywamy ze sobą — pozostajemy w łączności. I wydaje mi się to dosyć ważne. To tworzy moją relację z tym miejscem. Wcześniej ta relacja była raczej wymuszona okolicznościami. Chociaż nie wiązała się nigdy z trudem czy niechęcią, wynikała po prostu z dzielenia ze sobą pokoju. Teraz to kwestia świadomej decyzji wynikającej z tego, że po prostu dobrze nam się ze sobą spędza czas.
Po prawej od wejścia stoi szafa narożnikowa z lustrem. Przed nią, w rogu pokoju jest łóżko, które można złożyć do postaci fotela. Po lewej stronie stoi biurko, zastawione różnymi rzeczami — laptopem, kosmetykami, herbatą, książkami. Mnóstwo tego jest. Po lewej od biurka jest wyjście na **[[loggię->LOGGIA10]]**, a obok stoi komoda na ubrania.*
***
~~KASIA~~
Mój pokój. Wydaje mi się, że jest całkiem przestrzenny. Można rozłożyć ręce i się zakręcić wokół siebie.
Po lewej stronie, pod ścianą, stoi komoda. To znaczy taka szafka…
~~JA~~
Komódka.
~~KASIA~~
Z ubraniami. Muszę mieć dużo mebli w pokoju, bo mam dużo ubrań.
Więc jest komoda, w której jest duże pudło z kosmetykami i rzeczami do makijażu. Stoją na niej kwiaty, które ostatnio dostałam. Jest tam też biżuteria.
Po prawej stoi szafka, w której są ubrania. Są tam też książki i znowu kosmetyki. Ta szafka przechodzi w szafę narożną. Całkiem sporą, chyba drugą pod względem wielkości w domu.
~~JA~~
Po mojej czy tej w **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II10]]**?
~~KASIA~~
Po twojej. Jest w niej pudło z pamiątkami i rzeczami, do których na codzień nie mam ochoty wracać. Często takich, których nie chcę widzieć, które mogłyby być na zewnątrz, ale wiążą się ze złymi wspomnieniami, więc muszą zostać w tym pudle w szafie.
Szafa przechodzi w półkę obok łóżka. Taką szafkę nocną. Tam też są ubrania. Na górze stoi lampka i radio, z radia kiedyś często korzystałam. To był ważny element mojej codzienności. Teraz praktycznie w ogóle go nie używam.
Obok szafki nocnej jest łóżko. Składa się w…
~~JA~~
Fotel.
~~KASIA~~
Fotel?
~~JA~~
A co, w kanapę?
~~KASIA~~
Małą kanapę?
~~JA~~
Jednoosobową.
~~KASIA~~
Półtoraosobową. I ma trzy wyłamane deski. Łóżko jest głównym elementem pokoju. Spędzam w nim właściwie większość życia. To znaczy leżąc na nim, siedząc na nim albo obok niego.
Naprzeciwko łóżka jest biurko. Jest dosyć małe. Mam tam laptopa i lusterko.
~~JA~~
Powiedziałaś, że w **[[dużym pokoju->DUŻY II10]]** jest syf na komodzie, a u ciebie na biurku tylko laptop i lusterko.
~~KASIA~~
No i co?
~~JA~~
Przecież na twoim biurku jest cały świat!
~~KASIA~~
Jest laptop, lusterko, kosmetyki, których używam na codzień. Lampka. Często stawiam tam też talerze jedzenia i po jedzeniu, różne kubki, wody… Bardzo dużo tam siedzę. Po prostu cały czas z czegoś tam korzystam, więc często jest tam bałagan, ale nie do tego stopnia, żebym nie mogła działać.
Pod nim też jest dużo rzeczy. Przedłużacz, książki, z których nie korzystam. Różne pudełka, deskorolka…
Biurko często zmienia położenie. To znaczy jest albo przy grzejniku pod oknem, albo na tej ścianie, gdzie stoi łózko. To zależy od sezonu. Na zimę często przesuwałam je pod ścianę, żeby grzejnik był odsłonięty. Żeby było cieplej.
~~JA~~
Przecież ono od zawsze stoi tam, gdzie stoi. Ruszasz nim czasem?
~~KASIA~~
Przecież ono większość czasu stało pod ścianą.
~~JA~~
Może raz. Przez chwilę.
~~KASIA~~
Przecież stało tam długo po tym, jak się przeprowadziliśmy… Dobra, nieważne.
Nad biurkiem są dwie półki na których stoją zeszyty, pamiątkowe figurki z różnych miejsc. Jest tam też wazonik z różami, które dostawałam w różnych momentach życia. Nostalgiczna rzecz.
Na parapecie stoi keyboard. Ale nie jest mój, więc już niedługo go nie będzie.
~~JA~~
Masz jakieś konkretne wspomnienie z tego pokoju?
~~KASIA~~
Tak naprawdę trudno mówić o wspomnieniach, nie wiedziałabym od czego zacząć. Spędziłam w tym pokoju właściwie całe świadome życie i wydarzyło się tam bardzo dużo rzeczy.
Jak tak teraz o nim myślę, to kojarzy mi ze złymi przeżyciami i złym okresem w życiu. To znaczy oczywiście były tam też dobre chwile, ale jakoś bardziej pamiętam te złe. Kiedy spędzałam tam czas sama, zamknięta…
~~JA~~
To ciekawe. Bo ja kojarzę ten pokój bardziej z psychiczno-duchowymi przeżyciami. Jest dla mnie głębszy właśnie w tym znaczeniu, że patrzę na niego bardziej przez pryzmat wydarzeń niż codzienności.
~~KASIA~~
Na pewno mogę powiedzieć, że czuję się w nim bezpiecznie. Już nie boję się spać sama.
***
*Jesteś w pokoju mojej siostry Kasi.*
*Tego pokoju nie było w pierwszym mieszkaniu.*
*Za Tobą jest przejście do **[[dużego pokoju->DUŻY II10]]**, po lewej jest wyjście na **[[loggię->LOGGIA10]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To mały pokój — mój pokój. Ale nie tylko mój. Później też mojej siostry. A po drodze tak samo mojej chrzestnej Ani, która tu z nami mieszkała. Nie pamiętam dokładnie, jak to było z tą chrzestną. W sensie kiedy dokładnie tutaj mieszkała. Ale bardzo podobał mi się ten czas.
Bywało tutaj dość tłoczno, ale ja nigdy nie miałem dużej potrzeby samotności, więc też potrzeby określania, czy to jest mój pokój, czy wspólny. Czy to moje krzesło, czy nasze krzesło. Potrzebę samotności realizowałem codziennie przez te pół godziny po powrocie ze szkoły, a przed powrotem rodziców z pracy.
Pierwsze wspomnienie być może nie jest wspomnieniem. Nie jestem pewien, czy to opowieść, którą przerobiłem na wspomnienie, czy wspomnienie uzupełniane opowieściami. W każdym razie pamiętam, jak stało tutaj moje dziecinne łóżeczko — pojedyncze ze szczebelkami. Stało po prawej stronie, tam gdzie później stało biurko. To wspomnienie, to widok tego łóżeczka.
Później było tutaj podwójne łóżko. Takie, z którego wysuwała się szuflada, na której można było spać. I ono stało tutaj aż do wyprowadzki. Pamiętam, że mieliśmy taki przedsnowy rytuał — przychodzili tu rodzice, ja leżałem na jednym z tych łóżek, oni na drugim i coś mi czytali albo opowiadali.
Nie spędzałem w tym pokoju bardzo dużo czasu. I nauka, i zabawa, i większość aktywności działa się w **[[dużym pokoju->DUŻY I10]]**. W małym spędzałem czas, kiedy przyjeżdżali moi kuzyni z rodzicami. Wtedy dorośli imprezowali sobie za ścianą, a my siedzieliśmy w moim pokoju i bawiliśmy się wspólnie. Graliśmy na tej dość małej przestrzeni w rzutki albo na komputerze, pojawiały się też planszówki, figurki, mnóstwo różnych zajawek. Mówimy w końcu o przestrzeni kilkunastu lat.
Więc nie mam skojarzeń dotyczących małego pokoju i codzienności. Raczej wiąże się on w mojej pamięci z wydarzeniami, kiedy w mieszkaniu było więcej osób. Bo na codzień spędzałem czas raczej w dużym pokoju i to tam miałem swoją, a zarazem wspólną przestrzeń. Na przykład było w małym pokoju biurko do nauki, ale uczyć się i tak wolałem na kolanie w **[[salonie->DUŻY I10]]**.
Po lewej od wejścia do pokoju stoi wbudowana szafa. Naprzeciwko jest okno, a pod oknem łóżko. Przypomina mi się zabawa z dzieciństwa, wkładałem pluszaki pod okno, między łóżko a kaloryfer i bawiłem się w sklep. Wykładałem pluszaki na parapet, który stawał się wtedy ladą i sprzedawałem je rodzicom.
Też z wiekiem działo się tu więcej. Jak miałem kilkanaście lat, to faktycznie częściej przychodzili do mnie znajomi. Wtedy siadaliśmy tu i działy się szkolne projekty na przyrodę, granie na komputerze, otwieranie chipsów i tak dalej.
Po drodze pojawiła się Kasia. Wspominam to bardzo dobrze. Nigdy nie miałem poczucia zagrożenia albo strachu przed odtrąceniem czy mniejszą ilością uwagi. Kiedy się dowiedziałem, że będę miał siostrę, nie mogłem się doczekać. I później, kiedy już się pojawiła, kiedy tu mieszkaliśmy, nigdy nie było okresu, żeby było między nami źle. Na początku to była dziecięca fascynacja, że mam siostrzyczkę. Później ta różnica wieku była na tyle duża, że za bardzo nie było co ze sobą robić, bo mnie w wieku dziesięciu lat zajmowały raczej spotkania z kolegami niż spędzanie czasu z będącą w pierwszej grupie przedszkolnej siostrą. Ale przez cały okres mieszkania w tym pokoju byliśmy wobec siebie nieinwazyjni, a w sytuacji, która by tego wymagała, zawsze bym się za siostrą wstawił. Więc myślę, że mieliśmy bardzo dobrą i naturalną relację. Może nie przyjacielską, bo trudno o takiej na tamtym etapie mówić — na tę przyszedł czas w drugim mieszkaniu.
Więc tak — naprzeciwko wejścia stało łóżko. Pamiętam, że jak byłem w przedszkolu, to sporo chorowałem. No i na tym łóżku odrabiałem zaległe elementarze w ostatniej grupie przedszkolnej. To było bardzo fajne, bo byłem ciekawy świata i zawsze chciałem wiedzieć co robiły dzieci podczas mojej nieobecności, wyprzedzałem materiał i tak dalej. Też bardzo wcześnie nauczyłem się czytać.
Ten pokój to też komputer stacjonarny, który stał przy biurku. Teraz mam laptopa, wiec komputerowe rzeczy też robię w dużym pokoju, bo jest mi tam przyjemniej, ale wcześniej odbywało się to tutaj. Wspomnienie o komputerze ożywia też wspomnienia, jak graliśmy na kompie z tatą. Najpierw on mnie uczył i kiedy czegoś nie potrafiłem przejść, to mi pomagał; później, kiedy byłem starszy, to ja mu pomagałem. Fajna sprawa. Też mam wspomnienia momentów, kiedy byłem mały, graliśmy sobie w coś i tata mówił, że już późno i musimy iść spać, a ja na to, że nie, że jeszcze chwilę, i graliśmy dalej, aż nie przyszła mama i nie powiedziała, że obaj jesteśmy nienormalni. Super to było. Niczego nie żałuję. Mama nie grała. Pracuje przy komputerze i zawsze twierdziła, że nie miałaby z tego żadnej przyjemności, gdyby w czasie wolnym też siadała przed monitorem. Ale tata bardzo się wkręcił. Wcześniej mieliśmy jeszcze Pegasusa w **[[dużym pokoju->DUŻY I10]]**, ale komputer to była poważniejsza zabawka. Ergpegi, strzelanki… Na początku to były gry w stylu „Kangurka Kao”. Byłem w stanie przejść dwa poziomy, potem tata przejmował stery, a ja patrzyłem. Później przechodzenie „Far Cry’ów”, „Wolfensteina” też lepiej ogarniał tata. Ale kiedy pojawił się „Gothic” albo „Oblivion” to już ja byłem tym, który doradzał i pomagał.*
***
~~JA~~
Co pamiętasz z naszego pokoju w pierwszym mieszkaniu?
~~KASIA~~
Pamiętam, że było jedno duże łóżko. Rozkładane, takie jakby dwupiętrowe.
~~JA~~
W sensie to rozsuwane — z szufladą.
~~KASIA~~
Tak. I było też biurko z komputerem.
~~JA~~
To samo, które jest teraz w **[[moim pokoju->MAŁY II10]]**.
~~KASIA~~
Kojarzę też, że mogły tam być książki, zabawki… Jak to w dziecięcym pokoju.
~~JA~~
Mnie się przypomina, jak przyjeżdżali do nas Patryk z Magdą i graliśmy w rzutki.
~~KASIA~~
To też było. Pamiętam, jak graliście na komputerze.
~~JA~~
Ja pamiętam, jak graliśmy z tatą do piątej rano, a ty spałaś.
~~KASIA~~
Tego nie pamiętam. Ale mam wspomnienia, jak grałam na tym komputerze i uczyłam się angielskiego z gier.
~~JA~~
Masz jeszcze jakieś wspomnienia?
~~KASIA~~
A bierzmowanie miałeś jak mieszkaliśmy na górze czy na dole?
~~JA~~
Na górze.
~~KASIA~~
Okej, to przy okazji **[[tamtego drugiego->MAŁY II10]]** opowiem. Tutaj pamiętam, że zawsze jak zasypiałam — spałam chyba na tym wyższym łóżku — i czasami nie mogłam zasnąć, to rodzice kładli się ze mną i opowiadali bajki. Tata opowiadał o kwiatkach. A jak byłam już trochę starsza, to mama włączała na komputerze jakąś płytę DVD z bajką, jakieś „Barbie”, coś w tym stylu, odwracała monitor w moją stronę i miałam kino do zasypiania.
~~JA~~
Nie pamiętam tego.
~~KASIA~~
Tak było. Zasypiałam sobie przy tych bajach.
***
*Jesteś w małym pokoju w pierwszym mieszkaniu.*
*W drugim mieszkaniu, w tym samym miejscu też jest **[[mały pokój->MAŁY II10]]**.*
*Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ I10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Znajdujemy się w przedpokoju. Rozpoczynający się za drzwiami dość mały korytarzyk skręca w prawo i prowadzi prosto do **[[kuchni->KUCHNIA I10]]**.
Przedpokój to przestrzeń przelotowa. Jest wąski, nie ma miejsca, żeby się w nim rozgościć. To też miejsce żegnania gości.
Było tutaj lustro. Chyba. Na pewno w drugim mieszkaniu mamy lustro, ale czy tutaj też było? Tak. Po lewej była wysoka, wbudowana szafa i na niej lustro, które optycznie wydłużało cały przedpokój.
Za drzwiami wejściowymi wiszą kurtki, stoją buty. To przestrzeń, w której można się rozebrać i przejść dalej. Właściwy przedpokój zaczyna się dopiero za rogiem i dopiero po tych dwóch krokach od drzwi widać, co tak naprawdę będziemy zwiedzać.
Na końcu korytarza widać **[[kuchnię->KUCHNIA I10]]**. Rodzice uznali kiedyś, że przestrzenniej będzie, jeśli usuną drzwi do **[[kuchni->KUCHNIA I10]]**. Wspominali też, że kiedy byłem mały, to trzaskałem tymi drzwiami. Więc tak, drzwi do **[[kuchni->KUCHNIA I10]]** były, ale zostały usunięte. Rozumiem tę decyzję, bo rzeczywiście, kiedy bywałem w mieszkaniach znajomych z bloku, którzy mieli te drzwi, ich przestrzeń wydawała mi się optycznie mniejsza.
Z korytarza widać pralkę, która w starym mieszkaniu stała w **[[kuchni->KUCHNIA I10]]**, bo nie mieściła się w **[[łazience->ŁAZIENKA I10]]**.
Po lewej stronie są drzwi do mojego pokoju — tak zwanego **[[małego pokoju->MAŁY I10]]**. Najpierw mojego, potem mojego i mojej siostry. Urodziła się, kiedy miałem sześć lat. Przez pierwsze miesiące spała w **[[dużym pokoju->DUŻY I10]]** z rodzicami, potem wprowadziła się do mnie. W tym czasie przez jakiś czas mieszkała z nami moja matka chrzestna Ania. Spała w **[[moim pokoju->MAŁY I10]]**, więc te drzwi prowadziły w pewnym momencie też do jej przestrzeni.
Po prawej stronie drzwi do **[[łazienki->ŁAZIENKA I10]]**.
Za drzwiami do **[[małego pokoju->MAŁY I10]]** są drzwi do **[[dużego->DUŻY I10]]** — czyli pokoju dziennego, salonu, pokoju rodziców, jadalni, bawialni i pokoju telewizyjnego w jednym.
Kiedy miałem jakieś siedem lat miałem taką zabawę… w sumie nigdy tego nikomu nie opisywałem. Dziwne. Generalnie w tamtym czasie byłem bardzo zajarany piłką i chciałem być bramkarzem. Zabawa polegała na tym, że rzucałem pluszakami i je łapałem. Sam rzucałem i sam łapałem. Świetna zabawa. Rodzice się irytowali, kiedy robiłem to późnym wieczorem, skakałem po mieszkaniu i nie dawałem żyć pani z dołu. Oczywiście musiało się to odbywać w miejscu, które mogłoby być bramką, więc zazwyczaj to było to miejsce między **[[pokojem rodziców->DUŻY I10]]** a przedpokojem.*
***
~~KASIA~~
Do pierwszego mieszkania wchodziliśmy zawsze po schodach. Była winda, ale to pierwsze piętro, więc bez sensu było z niej korzystać. Zawsze chodziłam na nogach. No, chyba, że jak byłam taka mega mała… Ale wózek chyba nie był wożony windą na pierwsze piętro?
~~JA~~
Twój wózek?
~~KASIA~~
Chyba tata go wnosił na piętro.
~~JA~~
Dało się to zrobić, więc całkiem możliwe.
~~KASIA~~
Wejście do mieszkania było zaraz przy schodach. Pamiętam, że drzwi były chyba ciemnobrązowe.
~~JA~~
Mogło tak być.
~~KASIA~~
Za drzwiami zaczyna się przedpokój, który jest dość mały. Naprzeciwko było lustro?
~~JA~~
Właśnie też to kminiłem. Teraz lustro wisi naprzeciwko drzwi, ale w pierwszym mieszkaniu wisiało po lewej.
~~KASIA~~
Naprawdę?
~~JA~~
Tak. I wydłużało optycznie przestrzeń.
~~KASIA~~
Możliwe.
Za drzwiami wszystko było zajęte kurtkami i butami, więc zostawiało się rzeczy, żeby nie robić zamieszania i szło się dalej. Za rogiem w prawo ciągnęła się reszta przedpokoju. Były tam drzwi do **[[łazienki->ŁAZIENKA I10]]**, do **[[małego->MAŁY I10]]** i do **[[dużego pokoju->DUŻY I10]]**. Na wprost była **[[kuchnia->KUCHNIA I10]]**.
***
*Jesteś w przedpokoju w pierwszym mieszkaniu.*
*W drugim mieszkaniu jest taki sam **[[przedpokój->PRZEDPOKÓJ II10]]**.*
*Stojąc w miejscu, w którym korytarz skręca w lewo, można iść na wprost — do **[[kuchni->KUCHNIA I10]]**. Po prawej są drzwi do **[[łazienki->ŁAZIENKA I10]]**, po lewej do **[[małego pokoju->MAŁY I10]]**, a za nimi do **[[dużego->DUŻY I10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Jesteśmy w kuchni. Jeszcze z **[[korytarza->PRZEDPOKÓJ I10]]** widać stojącą tu pralkę. Pod koniec naszego mieszkania tu miała jakieś przebicie w przewodach i trochę się baliśmy jakiegoś wypadku z tym związanego. Ale na szczęście nigdy nic złego się nie wydarzyło.
Są tu szafki kuchenne, jest kuchenka gazowa, po prawej stronie stoi lodówka. Podłoga jest inna niż w **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ I10]]**. Tutaj to chyba czerwona terakota, tam panele.
Przez paręnaście lat kilka razy zdarzało się nam odświeżanie tej przestrzeni. Wymieniane były szafki, tapeta kilka razy. Ostatnia tworzyła obraz kuchni, jaki pamiętam. To była tapeta imitująca cegły. Ładnie się tu komponowała.
Kuchnię z **[[dużym pokojem->DUŻY I10]]** łączy okno. To jest cecha mieszkań w tym bloku. Między kuchnią a **[[salonem->DUŻY I10]]** jest otwór w ścianie. Niektórzy wstawiali sobie tam szybę i firanki, niektórzy robili z niego przejście. My zostawiliśmy okno, ale bez szyby. Było to bardzo wygodne, bo tworzyło możliwość kontaktu między kuchnią a **[[dużym pokojem->DUŻY I10]]**. Można było rozmawiać, podawać herbatę, posiłki. Jak byłem mały, potrafiłem przeskoczyć przez to okno. Oczywiście często stał tam jakiś wazon albo dzbanek, więc przez te wszystkie lata parę rzeczy stamtąd poleciało i się potłukło. Ale taka jest kolej rzeczy. Jak się gdzieś mieszka, to się tam niszczą rzeczy.
Kuchnia nie jest widna, bo nie ma w niej okna na świat. Była też mała, więc nie siedziało się w niej na zasadzie spędzania czasu. Jak mama coś gotowała, to często tam stawałem, mogliśmy sobie wtedy pogadać, mogłem jej opowiadać co u mnie i tak dalej. Ale to miało charakter takiego „przy okazji”. Łączenie użytkowego z towarzyskim.
Pamiętam też, że nad szafkami było dużo miejsca i zawsze stawialiśmy tam słoiki. Mama pochodzi ze wsi, więc zawsze robiła bardzo dużo przetworów. Tak samo jej siostry i jej mama — moja babcia. Jak byłem jeszcze mały, ale już w sumie wysoki, to moim zadaniem było wchodzenie na szafkę i sięganie po słoiki. Odpowiedzialne zadanie. Lubię to wspomnienie.
Generalnie u nas wszyscy lubią gotować. I też nie w takim charakterze, że robią to, bo muszą. Głównie mówię o mamie, ale tata też fajnie gotował i nadal gotuje. Kuchnia jest i była miejsce, w którym trudno robić coś w parę osób. Ale właśnie ta formuła gdzie jedna osoba gotuje, a druga jest dochodząca i z nią rozmawia, się bardzo fajnie sprawdzała. Ja też trochę pomagałem, ale nie miałem do tego aż takiego zacięcia. Rodzice mnie też uczyli innych rzeczy w kuchni, ale takich, które się ze sobą nie kłócą, tylko uzupełniają. Ze strony taty to były rzeczy o charakterze bardziej użytkowym, a z mamy nieco bardziej subtelnym i wysublimowanym. Z jednej strony zmywanie po sobie, z drugiej próbowanie potraw.*
***
~~KASIA~~
Wydaje mi się, że kiedy mieszkała tu Ania, to działy się tu bardziej domowe rzeczy.
~~JA~~
W sensie?
~~KASIA~~
No wspólne pieczenie ciast, gotowanie, sprzątanie… Ale też budowanie, zabawa klockami. Nie wiem…
~~JA~~
Ale uważasz, że jak Ania się wyprowadziła, to to się skończyło? Ja wiem, o czym mówisz, ale nie widzę tego związku czasowego.
~~KASIA~~
Nie pamiętam momentu jej wyprowadzki.
~~JA~~
Mnie się wydaje, że ta zmiana wynikała bardziej z naszego dorastania. Byliśmy później starsi i mieliśmy inne zajawki.
~~KASIA~~
Nie wiem.
***
*Jesteś w kuchni w pierwszym mieszkaniu.*
*W drugim mieszkaniu **[[kuchnia->KUCHNIA II10]]** jest w tym samym miejscu.*
*Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ I10]]**. Po lewej okno — otwór w ścianie. Jeśli się postarasz, uda Ci się przejść tędy do **[[dużego pokoju->DUŻY I10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Łazienka w jednym i drugim mieszkaniu jest naprawdę mała (w końcu taka sama i tu, i tu). Ale to też w żadnym wypadku mi nigdy nie przeszkadzało. Nie jestem wymagający, jeśli chodzi o przestrzeń. Zrozumiałem to, kiedy poznałem dużo później ludzi wychowanych w domach jednorodzinnych, przyzwyczajonych do większej przestrzeni.
Po wejściu do łazienki po lewej spotykało się wannę, z przodu była umywalka, po prawej toaleta i kosz na pranie. Nad wanną były sznurki na pranie.
Faktycznie, u kogoś tak małe pomieszczenie mogłoby wzbudzać klaustrofobiczne odczucia, ale dla mnie to wszystko było absolutnie wystarczające.
Łazienka kojarzy mi się ze spadającymi sznurkami na pranie. To nie były w zasadzie jedynie sznurki, ale takie jakby wieszaki…? W każdym razie często spadały, a ja byłem za mały, żeby samemu je odwieszać, więc zawsze musiałem prosić kogoś o pomoc. Lubiłem też kąpać się z pianą i mieć zabawki w wannie — ale to standardowo, jak każde dziecko.
Mam z łazienką jeszcze jedno wspomnienie. W dzieciństwie raczej nie lubiłem bawić się samochodzikami, ale miałem krótki epizod jarania się nimi. Pamiętam, że pewnego razu poszliśmy z tatą do łazienki i szukaliśmy lakierów do paznokci, żeby pomalować autka tak, żeby wyglądało, jakby miały włączone światła.*
***
~~JA~~
Łazienki nie pamiętasz pewnie?
~~KASIA~~
Nie.
~~JA~~
No to chyba nie ma się co rozwodzić…
~~KASIA~~
Pamiętam, że mieliśmy wannę. To było charakterystyczne. I bardzo za nią tęskniłam w nowym mieszkaniu. Bo tam też chciałam wannę, a został zainstalowany prysznic.
~~JA~~
Tak.
~~KASIA~~
No i przez to, że nie było miejsca na pralkę, pralka stała w **[[kuchni->KUCHNIA I10]]**.
***
*Jesteś w łazience w pierwszym mieszkaniu.*
*W drugim mieszkaniu **[[łazienka->ŁAZIENKA II10]]** jest w tym samym miejscu.*
*Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ I10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Duży pokój. Zawsze działo się tutaj najwięcej. To punkt centralny całego domu.
Układ mebli się zmieniał przez te lata, więc trudno wskazać taki typowy. Zawsze telewizor był naprzeciwko łóżka, stół stał głównie przy oknie do **[[kuchni->KUCHNIA I10]]**. Pamiętam też, że na początku stały tu inne meble. To nie była taka typowa gierkowska meblościanka, ale coś meblościankowatego.
Stół był ważny, ale nie tyle do wspólnych posiłków, co jako miejsce do przysiadania się. Jadaliśmy często oddzielnie, bo wracaliśmy do domu o różnych porach. Ale wspólne posiłki oczywiście też się zdarzały.
Kiedy wracałem ze szkoły do pustego mieszkania, bo rodzice na przykład jeszcze nie wrócili z pracy, to domyślnym miejscem, do którego się kierowałem, nie był **[[mój pokój->MAŁY I10]]**, tylko właśnie ten. Włączałem sobie telewizor albo radio, do tego robiłem lekcje i esemesowałem ze znajomym.
W tym miejscu przecinały się drogi wszystkich domowników. Każdy mógł znaleźć sobie tutaj swój kąt i coś swojego robić.
Pamiętam, że dla małego mnie główną atrakcją było siadanie na dywanie, rozsypywanie klocków i bawienie się nimi. To nie były klocki Lego, tylko takie większe — plastikowe. Nie wiem, czy mają jakąś swoją nazwę… Znajomi mieli Lego i z rozmów z rodzicami dało się czasem wyczuć jakiś żal, że ja tych Lego nie miałem, ale ja zawsze uważałem, że te duże były właśnie fajniejsze. Tata mógł zbudować z nich pieska, na którym mogłem usiąść, mogliśmy wybudować wieżę większą ode mnie. Mam takie zdjęcie, kiedy stoję obok wielkiej wieży z klocków. Wybudowanie takiej konstrukcji z Lego na pewno przerosłoby nas finansowo i to nie tylko nas, ale pewnie większość Polaków w tamtych czasach. No więc duże klocki. Ulubiona zabawka. W telewizji leciały bajki, ja trochę się nimi w tym układaniu klocków inspirowałem. Miałem dużo ludzików z Kinder Niespodzianek (kiedyś w Kinder Niespodziankach były dużo fajniejsze figurki) i przez wiele lat moją ulubioną zabawą było budowanie domków i statków, i przeżywanie przygód tymi ludzikami. Potrafiłem siedzieć po kilka godzin — sam z tymi klockami. Jak rozmawiałem z chrzestną po latach, to wyznała, że zastanawiała się, czy nie jestem lekko autystyczny, bo serio potrafiłem przez trzy godziny siedzieć i układać klocki albo karty, bez żadnego kontaktu z tym, co dookoła mnie. Ale ja właśnie, przez to, że to działo się w dużym pokoju, czułem, że spędzam czas z rodzicami. Robię swoje, ale w razie potrzeby kontaktu czy czegokolwiek, zawsze mogę podejść. Bo jest bliżej. I ta obecność, też w późniejszych latach, kiedy po prostu siedziałem i czytałem albo pisałem SMS-y z koleżanką, była bardzo stymulująca i pomocna. Duży pokój to była zawsze przestrzeń otwarta. Przestrzeń współbycia.
Pamiętam, jak stało tu pierwsze łóżko, które połamałem skacząc po nim.
Z dużym pokojem kojarzy mi się jeden też element przy oknie i wyjściu na balkon — zasłony. I firanka. Podobało mi się, że mogliśmy dzięki nim oddzielić ten pokój od zewnętrznej przestrzeni. Mamie się podobały, bo część z nich była uszyta przez babcię. Ja uwielbiam opcję ciężkich zasłon, które wiszą po bokach okien i czekają na swoją kolej, kiedy zrobi się ciemno i oddzielą dom od reszty świata. Nasz blok nie był budowany we współczesnym, patodeweloperskim stylu "okno w okno", więc prywatność była i jest tu na wyższym poziomie, ale pierwsze mieszkanie na pierwszym piętrze było jednak w jakimś stopniu dostępne dla obserwatorów z zewnątrz. Więc zasłony spełniały w tym sensie swoją rolę idealnie. Bardzo były dla mnie ważne.*
***
~~KASIA~~
Między **[[kuchnią->KUCHNIA I10]]** a **[[małym pokojem->MAŁY I10]]** jest salon. Tak zwany duży pokój.
~~JA~~
Co z niego pamiętasz?
~~KASIA~~
Komody ustawione po lewej stronie. Szereg komód i telewizor. Też taka… nie meblościanka, ale…
~~JA~~
No ja właśnie też nie potrafię tego nazwać. Duża szafa.
~~KASIA~~
Czarna.
~~JA~~
Tak i takie coś meblościankowatego.
~~KASIA~~
Na tym stało mnóstwo moich zabawek. O! Przy wejściu stał duży wiklinowy kosz. No nie? Czy u nas to było?
~~JA~~
Chyba w dużym.
~~KASIA~~
Tak. To był taki gigantyczny kosz z zabawkami. Wielkości dużej komody.
Naprzeciwko telewizora stało łóżko. Pamiętam też, że była za nim szafa. Chociaż też zmieniała często położenie.
~~JA~~
Dosyć często zdarzały się tam przemeblowania.
~~KASIA~~
Ta szafa stała bliżej okna, jakby najdalej od wejścia.
~~JA~~
Przemeblowania były przy okazji każdych świąt, przy ustawianiu choinki. Potem wychodziło różnie, meble wracały na swoje miejsca albo i nie.
~~KASIA~~
Pamiętam taką scenę, że raz obudziłam się w środku nocy, właśnie koło Świąt, weszłam do pokoju i zastałam włączony telewizor. Leciało Comedy Central.
Duży pokój kojarzy mi się głównie z wieczorami, kiedy na przykład wychodziłam z wanny, kładłam się na łóżku, albo rodzice mnie kładli i oglądałam telewizję. Pamiętam stamtąd stare ramówki telewizyjne, reklamy Polsatu z motywem słoneczek. Pamiętam z tych scen charakterystyczny zapach takiego… jakby jedwabiu? Takiego olejku. Mama zawsze wcierała mi we włosy taki olejek jedwabny. I potem czesała mi tutaj włosy, a ja oglądałam telewizję. Leciały na przykład te losowania…
~~JA~~
Lotto.
~~KASIA~~
No, no.
~~JA~~
To zabawne, bo to trwało jakieś trzy minuty. Wiesz, w przerwie reklamowej w czasie trwania filmu.
~~KASIA~~
Serio?
~~JA~~
Serio. Maks dziesięć minut.
~~KASIA~~
A ja pamiętam przede wszystkim to. Dziwne.
~~JA~~
Śmieszne.
~~KASIA~~
Pamiętam też filmy. Komedie romantyczne na Polsacie. Generalnie kojarzę głównie Polsat. Jakieś stare bajki też, Jetix albo Boomerang… I naszą uwagę skupioną na telewizorze.
Kojarzę też ten motyw, często się o nim słyszy, że jako dziecko zasypiasz w jakimś miejscu na końcu świata i budzisz się w swoim łóżeczku. Dobrze to pamiętam. Oglądam telewizję, a za chwilę budzę się w swoim łóżku.
~~JA~~
Też to pamiętam, jak rodzice cię nosili, bo zasypiałaś w dużym.
~~KASIA~~
Też noszenie z samochodu…
~~JA~~
To też klasyk.
***
*Jesteś w dużym pokoju w pierwszym mieszkaniu.*
*W drugim mieszkaniu **[[ten pokój->DUŻY II10]]** jest w tym samym miejscu.*
*Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ I10]]**. Przed Tobą wyjście na **[[balkon->BALKON I10]]**. Po prawej od wejścia jest okno do **[[kuchni->KUCHNIA I10]]** — jeśli się postarasz, uda Ci się przez nie przejść.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Kiedy byłem mały, ten balkon wydawał mi się duży. A był w rzeczywistości bardzo niewielki.
Pamiętam, jak sobie na nim siedziałem i robiłem piknik. Miałem jedną czy dwie zabawki i patrzyłem na chodnik, mówiłem „dzień dobry” przechodniom. Balkon wychodzi na park między blokami, więc było cicho i spacerowo. Fajny klimat. To wczesne wspomnienie, miałem może pięć lat, ale czyni to miejsce miłym w mojej pamięci. Pamiętam jeszcze, że mieszkaliśmy na rogu bloku. Że kiedy spojrzałem w lewo, widziałem inne balkony, ale po prawej blok się kończył. I ta świadomość, że za ścianą już nikogo nie ma, rozbudzała moją wyobraźnię przestrzenną. Bycie niby w domu, niby na zewnątrz.
Patrząc przed siebie widzę inne bloki. Ale nie są bardzo blisko. Może sześćdziesiąt metrów stąd. Pomiędzy blokami sporo drzew. Teraz jest ich mniej, jest więcej samochodów, postawiono parking… Ale to nadal przyjemna okolica.*
***
~~KASIA~~
Balkon był tam po tej samej stronie, co w drugim mieszkaniu?
~~JA~~
Tak.
~~KASIA~~
Okej, to coś mi się pomyliło.
***
*Jesteś na balkonie w pierwszym mieszkaniu.*
*W drugim mieszkaniu **[[balkon->BALKON II10]]** jest w tym samym miejscu.*
*Za Tobą jest wejście do **[[dużego pokoju->DUŻY I10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*W dużym pokoju oblicze mebli przeszło duży lifting. Nowe meble są świeższe, ale pozostają nadal podobnym co siedem pięter niżej układzie. I spełniają tę samą funkcję.
Duży pokój to nadal główna przestrzeń życia i przebywania ze sobą. Teraz może nie rozsypuję klocków na dywanie, ale nadal tam przebywam, z tą samą intensywnością.
Jedną z głównych dyskusji rodzinnych jest to, że zamiast większego mieszkania przydałaby się większa kanapa w salonie. No bo każde z nas chce poleżeć i odpocząć.
Przestrzeń bycia ze sobą.
Różnicą w porównywaniu **[[tamtego->DUŻY I10]]** i tego salonu jest przejście do **[[pokoju mojej siostry->KASIA10]]**, którego nie było w starym mieszkaniu. Kasia spędza w nim sporo czasu, co oczywiste, a to, że te pokoje są połączone, niweluje poczucie jej wyobcowania. Kiedy zamknie drzwi do siebie, to rzeczywiście jej tu nie ma, ale kiedy zostawi otwarte, a ja jestem w dużym, nadal tworzy się wrażenie przebywania razem.*
***
~~KASIA~~
Układ salonu się zmienił, bo przez większość czasu mieszkania tutaj kanapa stała pod oknem do **[[kuchni->KUCHNIA II10]]**. Teraz stoi tu stół, przy którym jemy, co jest według mnie lepszym rozwiązaniem. Podoba mi się to połączenie z **[[kuchnią->KUCHNIA II10]]**. Stół stał wcześniej na końcu pokoju pod oknem. I tam teraz stoi narożnik, który zastąpił kanapę. Spędzamy na nim większość czasu, chociaż wydaje mi się, że mniej niż na kanapie. Pewnie przez to, że jest mniej miejsca.
~~JA~~
Wiesz, że on jest tej samej wielkości, co kanapa?
~~KASIA~~
Ale poduszki zajmują dużo miejsca.
~~JA~~
No może…
~~KASIA~~
I generalnie spędzamy w tym pokoju sporo czasu, ale osobno.
~~JA~~
To znaczy?
~~KASIA~~
Plany nam się rozjechały, więc rzadziej jesteśmy wszyscy w domu. Spędzamy czas w dużym pokoju, ale nie symultanicznie.
~~JA~~
Okej.
~~KASIA~~
Po lewej od wejścia jest komoda, na której zawsze jest syf i trudno cokolwiek tam znaleźć.
~~JA~~
Kasia, „syf” brzmi, jakby się tam coś zalęgło. A tam są czyste i fajne rzeczy, tylko w nadmiarze…
~~KASIA~~
No dobrze, może to za mocne słowo.
~~JA~~
Nie no, dobrze, to są przecież twoje skojarzenia, nie moje.
~~KASIA~~
Ta komoda zmienia miejsce często. Głównie za sprawą Świąt i choinki.
~~JA~~
To prawda, jak pojawia się choinka, to meble są przestawiane.
~~KASIA~~
Za komodą wisi też obraz, który do mnie nie przemawia. Nie podoba mi się. Mogłoby tutaj wisieć coś fajniejszego. Ale to był prezent dla mamy, więc pewnie dlatego…
~~JA~~
Od kogo?
~~KASIA~~
Z pracy chyba. Nie wiem.
Tuż obok komody, pod ścianą, stoi podłużna niska szafka na telewizor. Stoi na niej też radio. Za telewizorem leży zawsze pranie. Czasem w niektórych domach nie ma nigdzie żadnej zbędnej rzeczy, wszystko, jeśli chodzi o przestrzeń, jest perfekcyjne. I czasem wydaje mi się, że to sprawia, że bywa w takich mieszkaniach smutno. U nas właśnie to leżące pranie wprowadza pewne ożywienie, znak, że jesteśmy trochę zabiegani. I to nie czyni tego domu smutnym. Takie mam wrażenie.
Nad szafką z telewizorem wisi półka, na której stoi zastawa — filiżanki z tym…
~~JA~~
Imbryczkiem.
~~KASIA~~
Imbryczkiem. Nawet mi się podoba. Stoi tam też rzecz, która mi się nie podoba i nie mam pojęcia, co to jest.
~~JA~~
Dziwna karafka. Ale nawet z niej korzystamy. Raz do roku.
~~KASIA~~
Do czego.
~~JA~~
Do wina.
~~KASIA~~
Wyobrażam sobie, że mogłoby tam jej nie być.
Do półki przylega szafa — podłużna, wysoka.
Meble generalnie do siebie pasują i to też mi się podoba. Na dole mieliśmy większą losowość w tej kwestii.
Na podłodze leży dywan. Wprowadza element wygody. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło go nie być. Zawsze tutaj był.
Za oknem kwiatki. Rośliny. Ale mogłyby być jakieś inne, o tych nie mogę powiedzieć, że mi się podobają.
Przy oknie firanki. Nie ma sytuacji, żeby okna były zupełnie odsłonięte. I to też wzbudza uczucie wygody i komfortu.
~~JA~~
Przytulności.
~~KASIA~~
Przytulności. Wygody psychicznej.
~~JA~~
Tak.
~~KASIA~~
To miejsce jest bardzo codzienne. Na pewno w mniejszym stopniu niż **[[twój->MAŁY II10]]** czy **[[mój pokój->KASIA10]]** wiąże się ważnymi wydarzeniami… psychicznymi? Tak bym to nazwała.
Pamiętam, że kiedy przeprowadziliśmy się tutaj, długo bałam się spać sama. Miałam **[[swój pokój->KASIA10]]**, ale w nocy przemykałam po cichu, kładłam się na brzegu łóżka, obok mamy i zasypiałam. Było mi tu bezpieczniej.
~~JA~~
A co myślisz, o mikroklimacie tego miejsca?
~~KASIA~~
Generalnie nie lubię, kiedy są tu odsłonięte rolety. Ale ja nie lubię światła dziennego. Więc zasłaniam okna dosyć często i denerwuje mnie, kiedy ktoś je zasłania, ale nie w pełni. Że dostaje się tutaj odrobina światła. Najgorsze…
~~JA~~
Inaczej kwiaty umierają.
~~KASIA~~
Nieważne. Inaczej ja umieram.
~~JA~~
Ale to jest właśnie ta różnica między nami. Ja lubię przestrzeń na przestrzał, dużo światła, wiatru, mieszkanie jak pokład statku podczas sztormu. Ty z kolei zamykasz się na świat w największym możliwym stopniu.
~~KASIA~~
Najlepiej bym wszystko zamknęła, zapaliła lampkę albo świeczkę… Chociaż nie sprawdza się to, kiedy jestem sama. Bo zdarza mi się wtedy bać. Na przykład kiedy zostaję sama na dłużej, kiedy nie widzę nikogo przez cały dzień.
***
*Jesteś w dużym pokoju w drugim mieszkaniu.*
*W pierwszym mieszkaniu **[[ten pokój->DUŻY I10]]** był w tym samym miejscu.*
*Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II10]]**. Przed Tobą wyjście na **[[balkon->BALKON II10]]**. Po prawej przejście do **[[pokoju mojej siostry->KASIA10]]**.
Po prawej od wejścia jest okno do **[[kuchni->KUCHNIA II10]]** — jeśli się postarasz, uda Ci się przez nie przejść.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To jest mały pokój. Tym razem mam większe poczucie, że jest mój, bo już go z nikim nie dzielę. I spędzam w nim dość dużo czasu, troszkę więcej, niż w **[[tym samym pokoju w starym mieszkaniu->MAŁY I10]]**. Chociaż znowu — domyślne miejsce przebywanie to nadal jest dla mnie **[[duży pokój->DUŻY II10]]**.
Łóżko, już nie to z szufladą, jest nadal pod oknem.
W tym pokoju zgromadziłem nieco rzeczy, które są rzeczywiście moje. Mam tu kolekcje breloczków z miejsc, w których byłem — jest ich jakieś pięćdziesiąt. Są tu też nagrody, które dostawałem w szkole, statuetki, puchary i tym podobne. Są tu rzeczy, które kojarzą mi się z różnymi ludźmi. Bibeloty, drobiazgi, mające duże znaczenie sentymentalne. To miłe dla mnie miejsce. Pozwala wracać do wspomnień i przemyśleń.
Biurko stoi na swoim miejscu. To znaczy po prawej od wejścia. I to to samo biurko, które było w tym pokoju siedem pięter niżej. Siadam przy nim jednak dużo rzadziej. W zasadzie wszystko, co mam do zrobienia, robię na łóżku. Tam odpoczywam, uczę się, czytam… Nie jest to dobre dla higieny snu, ale tak już mam. Z biurka częściej korzystałem w starym mieszkaniu, bo stał przy nim komputer. A teraz mam laptopa, więc to wzbudziło większą mobilność w pracy przy komputerze.
Jeżeli kogoś zapraszam, to też siedzimy właśnie tutaj. Ale sam z siebie nie mam potrzeby się tu zamykać.
Wydaje mi się, że powinna rysować się granica między życiem w starym mieszkaniu, gdzie dzieliłem pokój z Kasią, a tym tutaj, ale nie odczuwam tego jakoś szczególnie. Stoi tu na przykład szafa, w której jest wiele wspólnych rzeczy wszystkich domowników. Więc ta łączność z innymi nadal jest. Może to przez to… W każdym razie to nie jest jakaś szczególna przestrzeń, żeby odbywały się tu ważne czy mniej ważne rozmowy, czy coś w tym stylu.
Mam to wspomnienie, związane z **[[małym pokojem w starym mieszkaniu->MAŁY I10]]**, w którym wrzucam pluszaki za łóżko — pod parapet — i bawię się nimi w sklep. Analogicznie do tego, w tym pokoju za łóżkiem już nie ma pluszaków, ale są rakiety tenisowe, pompka do roweru, tarcza, do której rzucaliśmy z kuzynostwem (nie używałem jej jakieś dziesięć lat). Więc ta przestrzeń za łóżkiem pokazuje zmianę w składzie rzeczowym tego pokoju. Zmienił się jego profil.
Jest jedna rzecz, specyficzna dla małego pokoju w tym mieszkaniu. Otóż z biegiem lat wykształciłem, zresztą moja siostra też, swój charakterystyczny mikroklimat. Jestem dość zimnolubną osobą. Lubię otwieranie okien, wietrzenie, wychładzanie pomieszczeń. Kiedy byłem mniejszy, ta kwestia była raczej neutralna. Ale z wiekiem ta zimnolubność postępowała. Więc będąc tu, bardzo często otwieram okna na oścież. To jest bardzo moje. Mój mikroklimat. Kasia ma na odwrót, ale do tego przejdziemy przy okazji **[[jej pokoju->KASIA10]]**.*
***
~~KASIA~~
Wcześniej łóżko stało przy wejściu. Teraz jest na samym końcu, przy oknie. W identycznym położeniu, jak w naszym starym mieszkaniu na dole. Biurko stoi też w ten sam sposób. I jest tam też ten sam komputer, chociaż nikt z niego już nie korzysta.
A ta komoda była na dole?
~~JA~~
Była chyba inna…
~~KASIA~~
A nie było szafy?
~~JA~~
No właśnie kompletnie nie mogę sobie tego przypomnieć.
~~KASIA~~
Przy wejściu stoi u ciebie narożna szafa z zepsutymi drzwiami. Nikt nie chce ich naprawić. I w tym pokoju nie ma dużo miejsca, chociaż da się swobodnie poruszać. Na pewno jest więcej miejsca, niż w **[[łazience->ŁAZIENKA II10]]**.
Jest tu też często bałagan.
~~JA~~
**[[U ciebie->KASIA10]]** jest bałagan.
~~KASIA~~
Ale teraz mówimy o twoim pokoju.
~~JA~~
No okej, okej.
~~KASIA~~
Twój pokój kojarzy mi się z firankami. Zawsze miałeś tu powieszone jakieś dziwne firanki
~~JA~~
O, ja w opisie bardziej zwracałem uwagę na zasłony i firany w **[[dużym pokoju->DUŻY II10]]**.
~~KASIA~~
To też. Ale to w **[[dużym->DUŻY II10]]**.
Z tym jeszcze mi się kojarzy jakaś możliwość zamiany naszych pokojów. Na początku. Ale chyba po prostu stwierdziłam, że wolę mieć **[[ten, który mam->KASIA10]]**.
~~JA~~
Masz z tym małym jeszcze jakieś wspomnienia albo skojarzenia?
~~KASIA~~
Pamiętam początek pandemii i przeżywaną tu swoją giga depresję. Nie wiem, dlaczego cię tu nie było…
~~JA~~
Może studia miałem?
~~KASIA~~
Mam wspomnienia takich sytuacji, że budzę się w tym łóżku i później przez cały dzień tylko leżę, płaczę i gram na komputerze. Na zmianę.
Z wcześniejszych rzeczy pamiętam, że przeżyłam tu jedną ze swoich najwcześniejszych traum. Kiedy mnie wystraszyłeś z naszym kuzynem. Po twoim bierzmowaniu. Nie wiem, ile wtedy miałeś…
~~JA~~
Szesnaście. A ty dziesięć.
~~KASIA~~
Super. Dzięki Tomek.
Z początku lockdownu pamiętam jeszcze nasze siedzenie po nocach, granie, jakieś winka…
~~JA~~
Fajna sprawa.
~~KASIA~~
Bardzo dużo czasu spędzam też tam w wakacje, kiedy przyjeżdża do nas kuzyn, którym się opiekuję. Śpimy u ciebie w pokoju, bo **[[u mnie->KASIA10]]** jest za małe łóżko.
***
*Jesteś w małym pokoju w drugim mieszkaniu.*
*W pierwszym mieszkaniu, w tym samym miejscu też był **[[mały pokój->MAŁY I10]]**, który dzieliłem z siostrą.*
*Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj, podobnie, jak w pierwszym mieszkaniu, zaczyna się dom.
Po przeprowadzce zmieniła się perspektywa wejścia do mieszkania. Wcześniej nigdy nie jeździłem windą, bo nie miałem potrzeby w sytuacji, kiedy mieszkaliśmy na pierwszym piętrze. Wydaje mi się, że nawet, jak miałem złamaną nogę w podstawówce, to chodziłem po schodach. Ale teraz winda jest obowiązkowa, bo trzeba mieć naprawdę ochotę i siły, żeby wbiec na to ósme piętro.
Mieszkanie już nie znajduje się na skraju budynku a bliżej środka, ale układ pomieszczeń jest identyczny, więc przedpokój też jest na tym samym miejscu.
Po wejściu nadal mija się miejsce na buty i kurtki. Widać też lustro, które wisi naprzeciwko drzwi — przy skręcie korytarza w prawą stronę.
To miejsce służy do witania gości. Otwierasz drzwi, witasz i odsuwasz się, żeby osoba odwiedzająca miała więcej miejsca.
W dalszej części przedpokoju, po skręcie w prawo, tak jak w pierwszym mieszkaniu, widać przejścia do innych pomieszczeń. Na wprost nadal pozbawiona drzwi **[[kuchnia->KUCHNIA II10]]**, po lewej dwa pokoje — **[[mały->MAŁY II10]]** i **[[duży->DUŻY II10]]** — po prawej **[[łazienka->ŁAZIENKA II10]]**. Za drzwiami do **[[łazienki->ŁAZIENKA II10]]** a przed wejściem do kuchni jest biblioteczka. Nie jestem pewien, ale chyba nie było jej w starym mieszkaniu.
Przestrzeń raczej przelotowa. Jak byłem mały i potrzebowałem przestrzeni do zabawy, przedpokój był całkiem wygodny. Teraz już nie mam potrzeby biegania po domu, więc to miejsce wydaje mi się mniej użytkowe. Przestrzeń do przechodzenia. I tyle.*
***
~~KASIA~~
Dom jest na ósmym piętrze, więc trzeba jeździć windą. Ciężko byłoby wchodzić codziennie schodami.
Po wejściu znajdujemy się w miejscu do szybkiego zdjęcia kurtki i butów, i pójścia dalej. Naprzeciwko drzwi lustro — często robimy sobie przy nim zdjęcia. To znaczy ja sobie robię. Przy lustrze skręt w prawo i dalszy korytarz. Stoi tutaj biblioteczka, czyli szafa z książkami, których jest strasznie dużo. Zawsze myślałam, że je wszystkie przeczytam, ale nie przeczytałam.
~~JA~~
Bywa.
***
*Jesteś w przedpokoju w drugim mieszkaniu.*
*W pierwszym mieszkaniu był taki sam **[[przedpokój->PRZEDPOKÓJ I10]]**.*
*Stojąc w miejscu, w którym korytarz skręca w lewo, można iść na wprost — do **[[kuchni->KUCHNIA II10]]**. Po prawej są drzwi do **[[łazienki->ŁAZIENKA II10]]**, po lewej do **[[małego pokoju->MAŁY II10]]**, a za nimi do **[[dużego->DUŻY II10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Łazienka.
Układ podobny do tego w starym mieszkaniu. Ale zamiast wanny mamy prysznic. To też pozwoliło zmieścić w łazience pralkę, która w pierwszym mieszkaniu stała w **[[kuchni->KUCHNIA I10]]**.
Tym razem nie ma tu też sznurków na pranie, więc musimy korzystać z suszarki, która stawiana jest na balkonie albo w dużym pokoju.
Zbyt wiele się tutaj nie dzieje. Już nie malujemy z tatą samochodzików lakierem do paznokci. Nie mam tej potrzeby. Łazienka jest bardzo użytkowym miejscem i jest za mała, żeby działo się tutaj cokolwiek innego niż to, do czego została stworzona.*
***
~~KASIA~~
Przed biblioteczką, po prawej stronie, znajdują się drzwi do łazienki. Chyba jest tutaj mniej miejsca, niż było na dole. Mam takie wrażenie… Jak staniesz na środku, to możesz się obrócić, ale żeby rozłożyć ręce i się obrócić, to już niezupełnie.
~~JA~~
Jest mała, to fakt.
~~KASIA~~
Naprzeciwko wejścia jest lustro. Duże. Poza tym wszystko, co w zwykłej łazience: umywalka, toaleta, pralka, która zajmuje trochę miejsca. I prysznic, którego za bardzo nie lubiłam. I generalnie nie chciałam prysznica w tym mieszkaniu i błagałam o wannę, ale nic z tego nie wyszło. Byłam dzieckiem i miałam mało do mówienia.
~~JA~~
Byłaś po prostu w mniejszości. Dopiero później wszyscy uznaliśmy, że wanna też jest spoko.
~~KASIA~~
Naprawdę?
~~JA~~
Tak. I wanna, i prysznic mają swoje plusy i minusy.
~~KASIA~~
Ja w każdym razie miałam straszne schizy z tym prysznicem. I nadal się boję tej łazienki. Nie lubię do niej chodzić.
~~JA~~
Naprawdę?
~~KASIA~~
Tak. Mam z nią duże problemy, od dawna. To chyba przez obejrzane horrory mi się tak źle kojarzy…
***
*Jesteś w łazience w drugim mieszkaniu.*
*W pierwszym mieszkaniu **[[łazienka->ŁAZIENKA I10]]** była w tym samym miejscu.*
*Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Jesteśmy w kuchni.
Po tym, jak pozbyliśmy się stąd pralki, kuchnia stała się nieco przestronniejszym miejscem. No, może bez przesady, ale na pewno spędzam tam więcej czasu, niż wcześniej. Na przykład na pogaduchach z mamą przy gotowaniu.
Z tym pomieszczeniem mam podobne odczucia, jak w stosunku do pozostałych: świeższe meble, wszystko bardziej nowoczesne, ciut bogatsze, ale relacja z przestrzenią pozostaje w gruncie rzeczy taka sama. Ale to dobrze. Wtedy była przyjemna i teraz też jest.
Zacząłem trochę gotować. Można tak powiedzieć, bo w pierwszym mieszkaniu moje „gotowanie” to było po prostu odgrzewanie posiłków. Oczywiście chciałbym mieć do tego większą pasję. W moim przypadku gotowanie to nie jest rzecz, którą robię sam i codziennie. To się wydarza, ale nie jest czymś regularnym. Mam z tym trochę tak, jak z wychodzeniem do kina. Mogę iść sam i jest to okej, ale znacznie bardziej lubię wybrać się z kimś. I nie robię tego codziennie. Dziwne porównanie. Ale tak jest. Lubię gotować, ale robię to od czasu do czasu i przeważnie z kimś. Czasem gotujemy z siostrą. Ona też czasem ugotuje coś z chłopakiem. Wydaje mi się, że Kasia ma do gotowania podobny stosunek co ja.
Miejsce słoików na szafkach zajęły inne rzeczy: młynek do kawy, blender, dzbanek… Słoiki przeniosły się do piwnicy, która jest dla nas po prostu składem rzeczy. Są tam słoiki, sanki i wszystkie inne graty. Nie występuje w tym spacerze, bo nie traktuję jej jako części domu.
W ścianie miedzy **[[dużym pokojem->DUŻY II10]]** a kuchnią jest okno. Bardzo praktyczne. Lubię to rozwiązanie. Kojarzę je głównie z podawaniem rzeczy i skrótem drogi z kuchni do **[[jadalni (rozumianej jako fragment dużego pokoju)->DUŻY II10]]**. Ułatwia też rozmowę, bo siedząc w **[[pokoju->DUŻY II10]]** mogę rozmawiać z kimś, kto robi coś w kuchni. Mogę tę osobę widzieć i mieć właściwie uczucie przebywania w jednej przestrzeni.*
***
~~KASIA~~
Mam wrażenie, że nikt z nas nie spędza tam jakoś dużo czasu. No, chyba, że przy okazji świąt.
Ale lubię spędzać tu czas wieczorem. Generalnie lubię wieczór. Nie przepadam za dziennym światłem. Więc jak wejdę sobie wieczorem do kuchni, zapalę lampki schowane pod szafkami, to udaje się wytworzyć bardzo fajny klimat.
Jak siedzę w kuchni, to muszę mieć włączoną muzykę. Lubię gotować, ale raczej z kimś, niż sama.
Męczy mnie metraż tego pomieszczenia. Zawsze myślałam i nadal myślę, że jak w jakimś moim przyszłym mieszkaniu będzie kuchnia, to będzie ogromna, z wysepką do gotowania i tak dalej…
~~JA~~
Z czymś jeszcze ci się kojarzy to miejsce?
~~KASIA~~
Między kuchnią a **[[salonem->DUŻY II10]]** jest okienko. W ścianie. I na lodówce mamy mnóstwo magnesów. Lubię je oglądać i przypominać sobie, gdzie byliśmy. Jak ktoś do mnie przychodzi, to zawsze mówię: „Ej, patrz, jakie mamy magnesy!”. To jest bardzo spoko.
***
*Jesteś w kuchni w drugim mieszkaniu.*
*W pierwszym mieszkaniu **[[kuchnia->KUCHNIA I10]]** była w tym samym miejscu.*
*Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II10]]**. Po lewej okno — otwór w ścianie. Jeśli się postarasz, uda Ci się przejść tędy do **[[dużego pokoju->DUŻY II10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Balkon w naszym obecnym mieszkaniu to przede wszystkim zmiana perspektywy. Teraz wydaje mi się naprawdę maleńki. Kiedy mieszkaliśmy na dole i wychodziłem na balkon, patrząc w dół widziałem ludzi naturalnej wielkości, przed sobą widziałem drzewa i inne bloki. Tutaj, kiedy wychodzę, widzę pałac kultury, wieżowce, odległe osiedla i lądujące samoloty. Perspektywa jest dalsza i szersza. Widok ładny, ale też z innej kategorii. Różnica leży też w tym, że tutaj po jakimś czasie potrafi mi się włączyć lęk wysokości, co było nie do pomyślenia na dole.
Balkon jest atrakcją dla odwiedzającej nas rodziny. Dzieci, które mieszkają w domach jednorodzinnych mają nagle dostęp do tarasu widokowego na całą Warszawę. Hit, ale też frustracja rodziców, którzy cały czas muszą mówić, żeby dzieci się nie wychylały przez barierkę.*
***
~~KASIA~~
**[[Balkon na pierwszym piętrze->BALKON I10]]** to coś innego niż balkon na ósmym piętrze. Pamiętam, że tata na początku strasznie się bał na niego wychodzić, a kiedy ja wychodziłam, to też krzyczał, żebym uważała.
***
*Jesteś na balkonie w drugim mieszkaniu.*
*W pierwszym mieszkaniu **[[balkon->BALKON I10]]** był w tym samym miejscu.*
*Za Tobą jest wejście do **[[dużego pokoju->DUŻY II10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51648476802/in/dateposted-public/" title="DOM 10"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51648476802_48ba807886_o.png" width="700" height="464" alt="DOM 10"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Z pokoju mojej siostry wychodzi się na loggię.
Kiedy się tu przeprowadzaliśmy, byłem przekonany, że będę z niej dużo korzystał, ale jakoś tak wyszło, że raczej nie jest w użytku. Trudno powiedzieć dlaczego. Po prostu intuicyjnie tego nie robimy.
Jest tam trochę kwiatków, stoi mały stolik, dwa krzesła. Czasem rodzice wychodzą tam wypić kawę w cieplejszy dzień. Tata wychodzi zapalić. Ale to na pewno nie jest intensywna codzienna eksploatacja.
Ta przestrzeń na pewno ma potencjał. Można by tam usiąść, odpocząć, odpłynąć od codzienności. Są ku temu warunki. Ale nikt tego nie robi. Mając do wyboru inne miejsca w tym domu, wybór przeważnie nie pada na loggię.
To loggia, więc w odróżnieniu od balkonu, który jest wypukły, jest otoczona ścianami, co tworzy poczucie większej przytulności, któremu pomagają też rosnące tam rośliny.
Najbliżej ma do niej Kasia, bo na loggię wchodzi się z **[[jej pokoju->KASIA10]]**. Ale głównymi użytkownikami są rodzice.*
***
~~KASIA~~
Obok biurka jest wyjście na loggię, która jest większa od balkonu w **[[dużym pokoju->DUŻY II10]]**. Uważam, że ma potencjał, niestety średnio wykorzystany. Jest tam stolik, dwa krzesła, kwiaty, zioła… Latem rośnie tam lawenda.
Nie mam w zwyczaju dużo tam przebywać.. Poza tym z tym miejscem związana jest moja początkowa niechęć do życia w **[[moim pokoju->KASIA10]]**, bo kiedy się wprowadziliśmy, miały tu gniazdo jakieś ptaki. Nie wiem, gołębie?
~~JA~~
Tak, to były gołębie.
~~KASIA~~
I mnie to strasznie zraziło, zniechęciło i obrzydziło do tego miejsca. Gniazdo zostało usunięte i na codzień już raczej o tym nie pamiętam, co pozwoliło mi się przekonać do **[[mojego pokoju->KASIA10]]**, ale do tej pory bardzo często przylatują tu gołębie, co jest uciążliwe i denerwujące.
***
*Jesteś na loggii. Tego miejsca nie było w pierwszym mieszkaniu.*
*Za Tobą jest wejście do **[[pokoju Kasi->KASIA10]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Mój dom, to mieszkanie na trzynastym (ostatnim) piętrze bloku na osiedlu po prawej stronie Wisły. Mieszkam tam ja — Klara — z rodzicami, młodszym bratem Antkiem, kotką i rybkami.
Jesteśmy tam… niedługo będą dwadzieścia trzy lata. Mieszkamy tam od czasu, kiedy moja mama była w ciąży z bratem. Więc Antek to jedyny członek rodziny, który nie mieszkał w innym mieszkaniu niż to.
Ten blok jest z lat osiemdziesiątych. Ciekawostka: jest taki polski film „Dyrygent”, Andrzej Seweryn i Krystyna Janda grają tam małżeństwo. Żyją w dworku w mojej dzielnicy. W każdym razie jest w tym filmie scena, jak idą ulicą, przy której obecnie stoi mój blok.
Mieszkanie jest na ostatnim piętrze i jest to ostatnie-ostatnie mieszkanie w bloku, bo nie mamy za ścianą żadnych sąsiadów. Wiele razy zdarzało się, że sąsiedzi w windzie pytali, czy na górze bardzo nam wieje. „Pani Kochana, trzynaste piętro, olaboga…” Także tak.
Ja mieszkam tu od trzeciego roku życia. Wcześniej mieszkaliśmy w dwóch mieszkaniach.
Pierwszym była kawalerka wynajmowana w bloku dziadków. Przynajmniej z tego, co pamiętam z opowiadania rodziców. Sama raczej nie mam stamtąd wspomnień. Może jakieś urywki…
Później przeprowadziliśmy się na kilka miesięcy do mieszkania po moich pradziadkach na Grochowie. To było dwupokojowe mieszkanie na parterze. No i mam stamtąd wyraźniejsze wspomnienia. Bardzo często mi się śni to mieszkanie. Szczególnie jeden pokój, długi i wąski, którego okna wychodziły na podwórko czy jakąś wąską uliczkę. Miałam tam początkowo urządzony pokój, ale pamiętam, że bałam się tam sama spać. Mroczna przestrzeń. Latarnia, która stała na ulicy, bardzo często była zepsuta i migała przez całą noc, więc byłam mocno tymi okolicznościami przestraszona. Bardzo wczesne doświadczenia lynchowskie. To mieszkanie było przejściowe. Nie wiem, co się stało z nim później, czy zostało sprzedane, czy ktoś inny tam zamieszkał… Mam jeszcze jedno wspomnienie z tamtego miejsca. Mama musiała wyjść do sklepu i nie mogła mnie zabrać, więc powiedziała, żebym stała w oknie, żeby mogła mnie cały czas widzieć. I pamiętam tę sytuację, mama w sklepie naprzeciwko, machająca do mnie, a ja w domu, w oknie, machająca do niej.
Wydaje mi się, że w czasie mieszkania w tym drugim mieszkaniu, nasze obecne było już remontowane. Moje pierwsze wspomnienie z domu pochodzi właśnie z remontu i ma miejsce w **[[moim pokoju->KLARA MAMA11]]**. Ale opowiem o tym, kiedy tam przejdziemy.
Kiedy się wprowadziliśmy, miałam trzy lata. No, prawie cztery.
W mieszkaniu, jak pamiętam, została część wystroju po byłych mieszkańcach. Na przykład boazeria na ścianach… Remont nie był generalny. Odmalowane zostały ściany i inne drobniejsze rzeczy. Wniesione zostały nasze meble, łóżko, na którym spałam w zasadzie przez większość swojego życia.
Po trzech miesiącach urodził się mój brat i ustalony został skład osobowy domu na następne dwadzieścia trzy lata. No, może nie do końca, bo z kolei ja miałam epizod wyprowadzkowy. To było jakoś w okolicach 2019 roku. Wyprowadziłam się na Wolę. Zaczęłam wynajmować mieszkanie, kawalerkę z moim ówczesnym chłopakiem. Na początku w starej kamienicy, później przenieśliśmy się do nowszego mieszkania na strzeżonym osiedlu.
To doświadczenie wyprowadzki było dość specyficzne, bo mimo, że mieszkałam już gdzieś indziej, to nadal zdarzało mi się pomieszkiwać u rodziców. Ta przeprowadzka następowała po prostu stopniowo. Stopniowo zmniejszała się częstotliwość bycia w domu rodzinnym, a zwiększała częstotliwość mieszkania na Woli.
Ale życie moje potoczyło się w ten sposób, nie wchodząc w szczegóły, że wróciłam do tego domu. I jest to generalnie dość ciekawe, bo mimo, że rzeczywiście nie nastąpiło takie konkretne odcięcie od tej przestrzeni, to relacja z tym miejscem na pewno się zmieniła. To znaczy to nadal jest mój dom rodzinny, ale traktuje go z pewnego dystansu. Wydaje mi się, że wyprowadzka stworzyła ten dystans, którego nie da się ignorować. Mieszkam tu, cały czas w **[[swoim pokoju->KLARA MAMA11]]**, wśród swoich rzeczy, ale też jestem jakby gościem. Nie myślę o byciu tutaj w wymiarze długodystansowym. Zastanawiam się nad przeprowadzką, ale nie umiem określić, czy nastąpi ona wcześniej, czy później. Ale nastąpi na pewno. Powrót tutaj wiąże się z uczuciem powrotu do miejsca z dalekiej przeszłości, obudziły się we mnie wspomnienia z dzieciństwa, chociaż w rzeczywistości nie było mnie tu tylko jakieś dwa-trzy lata.
Inne jest odbieranie przestrzeni. Kiedy mieszkałam sama, inaczej ją sobie organizowałam. Rzeczy było mniej, miejsca wokół było więcej. Więcej wolnej przestrzeni. To mieszkanie jest pełne różnych ciekawych i specyficznych artefaktów. Na początku dostawałam wręcz oczopląsu od nadmiaru przedmiotów: książek, obrazów, pamiątek, mebli, wszystkiego… Ktoś kiedyś powiedział mi, że do naszego mieszkania wchodzi się jak do antykwariatu. Że wieje duchem czasów. I jak zaczęłam tu znowu mieszkać, to przez kilka dni rzeczywiście to czułam. Ale później zainstalowałam się na nowo w tutejszej codzienności i rytmie tego domu. Może też bardziej doceniam to, czym to mieszkanie w sensie przestrzennym i rzeczowym jest… W każdym razie nie czuję się tu źle.
Kiedy myślę o tym, co będzie kiedyś… Moi rodzice pewnie tu zostaną. Może już na zawsze. Mój brat prawdopodobnie się stąd wyniesie. To jest oczywiście droga i dojrzewanie do usamodzielnienia, ale jestem przekonana, że za jakiś czas to nastąpi. A w moim przypadku to jest cały czas ta myśl o wyprowadzce. Pewnie przez doświadczenie z mieszkaniem gdzie indziej. Myślę, że gdyby pojawiła się okazja, ktoś znajomy szukałby chętnej osoby do wynajmowania mieszkania, to na pewno bym skorzystała.
Bycie młodym człowiekiem, który chce się usamodzielnić jest w Warszawie dość specyficznym doświadczeniem. Bardzo często moi rówieśnicy dopiero teraz, w okolicach dwudziestego szóstego roku życia, nabierają możliwości do stabilnego mieszkania gdzieś indziej. Ale też ta perspektywa powrotu jest charakterystyczna. W przypadku jakichś perturbacji życiowych ta droga przeważnie jest otwarta. Można znowu i znowu wracać do domu.*
***
*To jest mój dom. Zaczyna się na **[[klatce schodowej->KLATKA SCHODOWA11]]**, po wyjściu z windy.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był kiedyś **[[mój pokój->KLARA11]]**. Wcześniej **[[pokój dziecięcy->DZIECIĘCY11]]**, a na samym początku **[[pokój nas wszystkich->WSZYSCY11]]**.
Po mojej wyprowadzce, kiedy odwiedzałam ten pokój, nadal miałam poczucie, że jest mój. Ale stan faktyczny był taki, że przejęła go mama, która korzystała z niego w funkcji gabinetu. Po moim powrocie na nowo stał się mój, ale jednocześnie nie przestał być mamy. Więc teraz to nasz pokój.
Trochę się pozmieniało, ale niezbyt wiele. Moje stare projekty ze studiów wylądowały w stojącym tu koszu na bieliznę. Nadal stoi tu nieszczęsna i nieużywana gitara, na której nie umiem grać. Nad biurkiem wisi półka — kupiona jeszcze w czasie remontu — a na niej figurki i inne bibeloty. Bazar. Mama w czasie mojej nieobecności powywalała trochę rzeczy z szaf, w jej opinii niepotrzebnych, ale większość zostawiła. W każdym razie nie wnikam w to.
Roślinność została znacznie rozwinięta — teraz mamy tutaj dżunglę. Stoi tu na przykład bananowiec. Właściwie dwa, bo rodzice zaczęli je rozmnażać — zajmują sporą część pokoju, bo są bardzo rozłożyste. Stoją tu rośliny pnące i zwisające. Jest tu drewniany pieniek, na którym stoi roślina wypuszczająca pędy we wszystkie strony. Dżungla. W zasadzie już się pogodziłam, że któregoś dnia obudzę się opleciona tymi roślinami. Jak w tym odcinku „Muminków” o dżungli. Dokładnie tak wygląda mój pokój.
Mama tu głównie pracowała. Korzystała z komputera stacjonarnego, który stał przy moim biurku. Miała i nadal ma tutaj pomoce dydaktyczne i książki. Na biurku i pod biurkiem. Jest tutaj też jej fotel biurowy.
To pokój mamy i mój. Śpię tu tylko ja — na wersalce. Ale kiedy mnie nie ma w domu, korzysta z niego mama. Ma na to przyzwolenie z mojej strony. Przygotowuje się tu do pracy albo po prostu spędza sobie czas. Robi co chce. Całkiem zabawne było tych kilka pierwszych dni po moim powrocie, kiedy mama wchodziła tu jak do siebie. Musiała się przestawić, bo wróciliśmy do stanu sprzed wyprowadzki, ale jest też inaczej, niż wtedy. Mamy teraz umowę, że jak jestem na przykład na imprezie i nie mam zamiaru wracać na noc, to mama może sobie tu spać. Więc żyjemy tu w zgodzie. I będziemy, aż do mojej kolejnej wyprowadzki. Więc to jest taka przestrzeń pomiędzy. Jeszcze moja, ale już nie tylko moja.*
***
*Jesteś w pokoju moim i mojej mamy. Wcześniej to był **[[mój pokój->KLARA11]]**, a jeszcze wcześniej **[[pokój dziecięcy->DZIECIĘCY11]]** i **[[pokój wszystkich->WSZYSCY11]]**.
Za Tobą jest wyjście do **[[drugiego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Dla mnie dom zaczyna się na klatce schodowej. Na tym piętrze mieszkamy tylko my, więc poza nami i facetami od wind, którzy chcą dostać sie do pomieszczenia technicznego, które też jest na naszym piętrze, nikt tutaj nie chodzi.
Po prawej jest wejście do naszego mieszkania. Zaczyna się kratą. Brzydka, stara krata, za nią malutki korytarz. Zdarzało mi się zapominać klucza do mieszkania i przesiadywać między drzwiami a kratą. Wyglądałam wtedy, jakbym siedziała na dołku i czekała, aż ktoś mnie wypuści.
Po lewej, naprzeciwko kraty, są drzwi. Za nimi mroczne, metalowe schodki — jakieś trzy stopnie. Prowadzą do pomieszczenia technicznego do obsługi wind, z której korzystają serwisanci. Kiedy tu stoję, słychać, jak ta cała maszyneria pracuje.
Na klatce schodowej jest też moje tajemnicze wyjście na **[[dach->DACH11]]**. Nie mogę opisać, gdzie jest. Bo jest TAJEMNICZE.*
***
*Jesteś na klatce schodowej. Po prawej, za kratą, jest wejście do mieszkania — do **[[pierwszego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ I11]]**. Gdzieś tutaj jest też tajemne wejście na **[[dach->DACH11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Wejście na dach jest tajemne, więc procedura też musi taka pozostać. Weszliśmy tutaj specjalną drogą, specjalnym wejściem, używając specjalnego klucza.
Jesteśmy na dachu.
Składa się z dwóch poziomów. Najwyższym punktem jest dach naszego mieszkania. Prowadzi na niego metalowa drabinka, ale nigdy na nim nie byłam. Weszłam tylko po drabince i spojrzałam przed siebie, nie schodząc z niej. Ale to tam jest najwyżej.
Z dachem mam mnóstwo bardzo miłych wspomnień. Najwięcej z siedzenia tu z samą sobą. Przychodziłam tu, słuchałam Myslovitz, pisałam, patrzyłam na Warszawę, na zachód słońca, na gwiazdy. Często przychodziłam tu też z moim przyjacielem ze studiów Michałem. Siedzieliśmy, słuchaliśmy muzyki i piliśmy wino. Mam nawet zdjęcie, które zrobiłam mu, kiedy wszedł po drabince na ten najwyższy dach.
O dachu wiedzą wszyscy w rodzinie. Tata raczej nie jest nim zainteresowany. Antek też nigdy się nie garnął. Mama jest fanatyczką gwiazd i kosmosu, więc snułyśmy kiedyś plan przyjścia tu z teleskopem, ale nic z tego nie wyszło. To kawał ciężkiej tuby z jeszcze cięższym i mniej poręcznym statywem, więc… chociaż pewnie jakbyśmy się uwzięły, to na pewno by nam się udało. Ale koniec końców wyszło na to, że tylko ja tutaj przychodzę, zazwyczaj w tajemnicy przed wszystkimi.
Ten dach to dla mnie bardzo ważne miejsce. On i **[[mój pokój->KLARA MAMA11]]** to moje ulubione miejsca w domu.*
***
*Jesteś na dachu. Prowadzi stąd tajemna droga powrotna na **[[klatkę schodową->KLATKA SCHODOWA11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Otwieramy drzwi. Nad zamkiem przyklejone są plastikowe oczka, które witają nas zdziwione.
Za drzwiami jest pierwszy przedpokój. Pierwszy, bo jest odróżnialny od **[[drugiego->PRZEDPOKÓJ II11]]**, który zaczyna się na wprost, za rogiem.
Ta przestrzeń to miejsce, w którym zostawia się wszystkie ciuchy, buty, parasolki, wszystko, co przynosimy z zewnątrz, a nie chcemy tego nosić wewnątrz.
Po lewej stronie jest szafa wnękowa. Co ciekawe i charakterystyczne dla tego mieszkania, nie ma w niej rzeczy spodziewanych, czyli kurtek i płaszczy. Są za to książki. Rodzice trzymają tu te, których akurat nie czytają. Poniżej jest dolna szafka. Tutaj akurat są buty. Całkiem normalna sprawa. Za tą szafą jest kolejna. Z rozsuwanymi drzwiami, na których jest lustro, więc można się przeglądać przy wejściu lub wyjściu z domu. W tej szafie można znaleźć marynarki i krawaty taty oraz półkę — składowisko czapek, których od lat nikt nie nosi. Myślę, że znalazłabym tam jakąś swoją z dzieciństwa.
Po prawej stronie jest wieszak na kurtki i płaszcze. Drewniany i stary. Za nim, też po prawej, jest lustro, a obok niego jeszcze jeden wieszak, tym razem mniejszy, metalowy i naścienny. Pod nim stoi stary stoliczek. Po prababci chyba. Ale nie powiem, że na pewno, bo nie chcę zmyślać. Taki jakby sekretarzyk… Na nim lądują zazwyczaj czapki, maseczki, szaliki, rzeczy, które ktoś wyciągnie z kieszeni, na przykład klucze. To wszystko znajduje się w tym miejscu.
Obok lustra wisi obraz jakiejś kobiety. Lekko secesyjny… Nie wiem jak go zaklasyfikować. W każdym razie jest na nim ciemnowłosa kobieta ubrana w suknię. Jako dziecko zawsze byłam przekonana, że to portret mojej mamy. Wierzyłam w to głęboko, a babcia, której kiedyś to powiedziałam, nie wyprowadziła mnie z błędu, tylko potwierdziła — tak, to mama. Później okazało się, że to jakaś losowa kobieta. Nie wiem skąd jest ten obraz.
Po lewej stronie, pod sufitem, też są szafki. Tam znajdują się wszystkie artykuły malarskie mojej mamy, pigmenty do robienia farb i tak dalej. Są tam też rzeczy, których się szuka i nie można nigdzie znaleźć. Śrubokręty, taśmy i bombki choinkowe.*
***
*Jesteś w pierwszym przedpokoju. Za Tobą jest wyjście na **[[klatkę schodową->KLATKA SCHODOWA11]]**, przed Tobą zaczyna się **[[drugi przedpokój->PRZEDPOKÓJ II11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj zaczyna się drugi przedpokój. To miejsce, z którego można wejść do każdego pomieszczenia w mieszkaniu. Stojąc tyłem do drzwi wejściowych mamy po lewej drzwi do **[[łazienki->ŁAZIENKA11]]** i **[[toalety->WC11]]**. Na wprost widać wejście do **[[pokoju mojego brata Antka->ANTEK11]]**. Skręcając w prawo mamy na wprost siebie drzwi do **[[salonu->SALON11]]**, a obok nich wejście do **[[kuchni->KUCHNIA11]]**. Po lewej stronie są drzwi do **[[pokoju mojego i mojej mamy->KLARA MAMA11]]**.
Wejście do mojego pokoju jest pomiędzy dwoma wnękowymi szafami. Są tam między innymi kiecki i spódnice mojej mamy. Mam z tymi szafami fajne wspomnienia. Przede wszystkim ważną ich cechą jest wnękowość. Te szafy jakby wchodzą w **[[pokój za nimi->KLARA MAMA11]]**. Oczywiście nie ma wyjścia z drugiej strony, ale zawsze było to dla mnie smutne, bo zawsze marzyłam o możliwości przechodzenia przez szafę z pokoju do przedpokoju. Kiedy byliśmy dziećmi, to oczywiście łaziliśmy po szafach. Często wchodząc do którejś z nich czułam się jak Łucja z „Opowieści z Narnii” — rozgarniałam spódnice i liczyłam, że jak wyciągnę rękę, to zacznie na nią padać śnieg. Nigdy się to nie zdarzyło. To znaczy zdarzało się wielokrotnie, ale tylko w mojej wyobraźni.
Ta przestrzeń kojarzy mi się z boazerią. Teraz już jej nie ma, ale przez całe dzieciństwo była, jako pozostałość po poprzednich mieszkańcach. Parę lat temu rodzice robili generalny remont mieszkania. Były wymieniane płytki w **[[łazience->ŁAZIENKA11]]** i **[[toalecie->WC11]]**, i zrywana była boazeria. Rodzice chyba nawet sami to robili. W sensie: sami zrywali boazerię. Płytki kładli specjaliści. Cyklinowana i lakierowana była tu też drewniana podłoga. Ja w tym czasie mieszkałam u babci, bo jestem alergiczką i nie dawałam rady z kichaniem.
Tak więc nie ma boazerii, są ściany pomalowane przez mamę na kremowo. Mama zrobiło to w stylu przecieranki… Tak to się nazywa? W każdym razie polega to na tym, że na jedną warstwę farby nakładana jest gąbką druga — ciemniejsza. Robi się tą gąbką takie ciapy, daje to całkiem ładny efekt. Dodatkowo na ścianie miedzy łazienką a ubikacją są poprzyklejane zaschnięte plasterki pomarańczy i kawałki jakiegoś szkiełka. To artystyczna wizja mamy — moim skromnym zdaniem bardzo ładna. Pod tym względem mama jest właściwie autorką całego mieszkania. Tata potrafi się burzyć, bo wolałby, żeby przestrzeń była bardziej funkcjonalna. Ale mama dba, żeby wszystko miało duszę.
Ważną cechą drugiego przedpokoju jest też to, że prawie każdą ścianę zajmują półki z książkami. Na tych półkach siedzą różni autorzy. Mija się ich, przechodząc z pokoju do pokoju. I tak, na półce przy wejściu do salonu siedzą psychoanalitycy. Freud i inni. Za rogiem, przy przejściu z pierwszego przedpokoju, siedzi Józef Mackiewicz. Mnóstwo jego książek — tata jest fanem. A naprzeciwko **[[toalety->WC11]]**, obok **[[pokoju brata->ANTEK11]]**, siedzą na półce ojcowie kościoła, święci i papieże.*
***
*Jesteś w drugim przedpokoju. Za Tobą jest **[[pierwszy przedpokój->PRZEDPOKÓJ I11]]**. Po lewej są kolejno: drzwi do **[[łazienki->ŁAZIENKA11]]** i do **[[toalety->WC11]]**. Na wprost jest **[[pokój mojego brata->ANTEK11]]**. Odwracając się w prawo widać drzwi do **[[salonu->SALON11]]** i **[[kuchni->KUCHNIA11]]**. Po lewej jest **[[pokój mój i mojej mamy->KLARA MAMA11]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Łazienka jest bardzo mała. Mieści się tam wanna i umywalka. Wanna stoi przy ścianie, jest chyba od początku naszego mieszkania ta sama. Ale sama łazienka była remontowana — w czasie tego generalnego remontu kilka lat temu. Zostały położone nowe płytki w odcieniach beżowych.
Pod umywalką jest szafka — składowisko szamponów. Nad umywalką lusterko, a nad lusterkiem kinkiet. Poza tym jest tutaj też grzejnik łazienkowy, szafka na kosmetyki i kosz na pranie. Pralka natomiast nie zmieściła się w łazience. Można ją znaleźć w **[[kuchni->KUCHNIA11]]**.
Łazienka jest całkiem zwyczajna. Fajna, ale mała.
Mam z nią jedno skojrzenie-wspomnienie. Przez to, że to mieszkanie w bloku z wielkiej płyty, często słychać co się dzieje u sąsiadów na dole. Czasami, jak brałam kąpiel, zanurzałam się cała w wannie pełnej wody — dzięki temu dźwięki z dołu niosły się jeszcze bardziej, a ja słyszałam rozmowy sąsiadów. Wspaniała sprawa. To było moje ulubione zajęcie w łazience.*
***
*Jesteś w łazience. Za Tobą jest wyjście do **[[drugiego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Toaleta. Podobnie do **[[łazienki->ŁAZIENKA11]]** niewielka. Jest tutaj umywalka, kibelek i szafka nad kibelkiem.
Pamiętam, jak toaleta była remontowana i mama poprosiła faceta, który kładł płytki, żeby zostawił na ścianie miejsce, tak na szerokość dwóch-trzech płytek, bo ona chce tam wkleić swoją płaskorzeźbę. Do tej pory tam nic nie ma, co często owocowało sporami, dlaczego mamy w toalecie taką brzydką dziurę. Miała być sztuka, nie ma nic. Mama przez jakiś czas mówiła, że ta płaskorzeźba powstanie, a teraz już wstrzymuje się od głosu. I chyba wszyscy do tego przywykli.*
***
*Jesteś w toalecie. Za Tobą jest wyjście do **[[drugiego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Jesteśmy w pokoju mojego brata Antka. Ale nie zawsze był to jego pokój. Wcześniej była tu **[[sypialnia rodziców->RODZICE11]]**, a na samym początku mieścił się tutaj **[[składzik na rzeczy po wyprowadzce poprzednich lokatorów->SKŁADZIK11]]**.
Teraz to królestwo Antka. Jest to dosyć intymna przestrzeń, więc z szacunku nie będę o niej za dużo opowiadać.
Co tutaj jest… Ściany pomalowane są na zielono przez mamę, tą samą metodą, którą malowała przedpokój. Namalowała też tutaj wzory — różyczki. Ta estetyka to jeszcze pozostałość po **[[sypialni rodziców->RODZICE11]]**. Pewnie malowanie pokoju dla małego chłopca miałoby inny efekt.
Ten pokój jest nieduży. Z ciekawych rzeczy jest tutaj akwarium. Antek co jakiś czas sprawia swoim rybkom nowe atrakcje. Ostatnio jakiś system podświetlenia i wulkan. Są tu też kwiatki. Epipremnum, które dostałam od kolegi z pracy — zwisa tu z szafy na ubrania. Jest też biurko i łóżko. Normalka.
To miejsce kojarzy mi się z kinem domowym. Od jakiegoś czasu oglądamy tu sobie filmy — całą rodziną albo tylko we dwoje. Antek stawia rzutnik na specjalnej konstrukcji złożonej z krzeseł, rozwieszamy kawałek materiału na ścianie i mamy kino. Widownia mieści się na łóżku i na fotelach.*
***
*Jesteś w pokoju mojego brata. Wcześniej była tu **[[sypialnia rodziców->RODZICE11]]**, a jeszcze wcześniej **[[składzik->SKŁADZIK11]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[drugiego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Nie pamiętam za dobrze salonu z czasów, kiedy się wprowadziliśmy.
Do czasu wyprowadzki mojego brata z **[[pokoju dziecięcego->DZIECIĘCY11]]** do byłej **[[sypialni rodziców->RODZICE11]]** to rzeczywiście był tylko salon. Później rodzice przenieśli się ze spaniem tutaj, więc przyjął również funkcję ich sypialni. Ale tak naprawdę niewiele to zmieniło.
Przez lata zmieniały się tutaj na przykład meble, ale nie klimat pokoju, który od początku wydaje mi się być niezmiennie taki sam.
Z czasów **[[pokoju dziecięcego->DZIECIĘCY11]]** miał dla mnie funkcję użytkowo-naukową, bo kiedy mój brat chciał już spać, a ja musiałam się uczyć do klasówki, mogłam przyjść tutaj i siedzieć do nocy.
Ten pokój to też pokój ze ścieżką mrówek. Pewnego razu pojawiły się w naszym domu mrówki. Prawdziwe utrapienie. Udało nam się zlokalizować ich ścieżkę, która prowadziła z balkonu — wzdłuż ścian salonu (za szafką, półką z książkami, kanapą, biurkiem, za komodą, za kolejną półką z książkami) — do **[[kuchni->KUCHNIA11]]**. Tam mróweczki kradły nam cukier i zanosiły z powrotem do swojej donicy na **[[balkonie->BALKON11]]**. Na szczęście już z nami nie mieszkają.
W salonie jest stół, przy którym jemy rodzinne posiłki, bo w **[[kuchni->KUCHNIA11]]** nie ma na to za bardzo miejsca. Te wspólne obiady odbywają się zazwyczaj w weekendy, zwłaszcza w niedziele. Kiedy byliśmy dzieciakami, to zdarzały się też śniadania, teraz jest ich mniej. Każdy ma swój tryb, więc nie tak łatwo się złapać. Jako nastolatka byłam… dość specyficznym człowiekiem i nie bardzo lubiłam te wspólne posiłki. Wkurwiało mnie to, co tu dużo mówić. Ale teraz bardzo to lubię. Dzieją się też w święta — wiadomo.
Stół jest sosnowy. W pewnym momencie był na tyle zniszczony, ze śladami kubków, plamami, odchodzącym lakierem i tak dalej, że mama oddała go do stolarza do renowacji. Przeprowadziła na nim też zabieg, który nazywa się chyba igłowaniem. W każdym razie polega na tym, że szoruje się powierzchnię drewnianą takimi specjalnymi metalowymi szczotami. Drewno dzięki temu uzyskuje naturalną fakturę i uwydatnia słoje. Później mama pomalowała stół brązową bejcą i zawoskowała, więc prezentuje się on teraz olśniewająco, szczególnie kiedy nie ma na nim żadnego obrusa. Ale wtedy trzeba bardzo uważać. Stół jest w tym domu świętością i należy mu się szacunek.
Przy stole są krzesła, za którymi też stoi historia. Przyjechały do nas z Holandii. Dziadek kiedyś załatwiał tam coś w sprawach zawodowych. W Holandii jest ponoć zwyczaj sprzedawania mieszkań z całym wyposażeniem. I dziadek kiedyś trafił na wyprzedaż rzeczy z takiego kupionego mieszkania, na której znalazł te krzesła. A że rodzice byli na początku przeprowadzki, to dał im cynk, że są fajne krzesła i czy rodzice chcą. Chcieli. To są krzesła z obrazów van Gogha. Chyba dębowe. Miały na początku siatkowane siedziska, ale brudne i zniszczone, więc zostały wymienione na drewniane. I są u nas. Bardzo je lubię. Według mnie są niezwykle wygodne, według mojego taty nadzwyczaj niewygodne.
Stoi tu kanapa, która pełni też funkcję łóżka rodziców. Kojarzy mi się z czasem, kiedy był tu telewizor — ze wspólnym oglądaniem filmów. Teraz to miejsce integracji rodzinnej. Wieczory przy herbacie. Ktoś na kanapie, ktoś przy stole.
Przy oknie, które wychodzi na **[[balkon->BALKON11]]**, jest parapet — cały zastawiony kwiatami. Zawsze tak było. Okno, tak samo jak w pokojach **[[moim->KLARA MAMA11]]** i **[[mojego brata->ANTEK11]]**, wychodzi na południe.
W salonie od lat stoi też biurko. Oczywiście nie pełni funkcji biurka, tylko kolejnej półki na książki. Książki zajmują też bardziej standardowe miejsca, jak trzy wysokie do sufitu regały.
Na jednej ze ścian stoi mebel, który wyglądem przypomina mi stary autobus. Jest to kredens po mojej prababci. Rodzice trzymają w nim swoje dokumenty, w części mama, w części tata. Ogromna kolumbryna — kawał litego drewna. Zajmuje bardzo dużo miejsca i stanowi wystawę różnych pierdółek poustawianych misternie przez mamę. Świeczniki, figurki, bibeloty. Stoi tam też radio. I książki, a jakże. Między innymi — mój ulubiony — C.S. Lewis.
Charakterystyczne dla tego pokoju są obrazy. Większość autorstwa mamy, które namalowała kiedy miała dziewiętnaście-dwadzieścia lat. Martwe natury i pejzaże. Są tam też dwa małe obrazki mojego pradziadka ze strony mamy. Był z zawodu rzeźnikiem, ale też, co może właśnie przez to zabawne, bardzo wrażliwym człowiekiem. I malarzem. Zostały po nim te obrazki, których niestety nie konserwował, więc część po prostu spłynęła z płótna. Na przykład chryzantemy, bardzo intensywnie opłatkowane, które postanowiły płacząco opuścić obraz. Mamy tych obrazów pradziadka kilka, a dwa wiszą na ścianie w salonie.
Na ścianie wisi też duży i bijący zegar. Co godzinę bije odpowiedną ilość razy, chociaż pamiętam, że kiedyś był zepsuty i bił za każdym razem tylko raz. Wygląda na stary i wiele razy goście chwalili jego starość i stylowość. Rodzice chichotali wtedy, bo dostali go od babci, która kupiła go w sklepie jako nowy, ale specjalnie wystylizowany na stary. Fajna sprawa ten zegar. Ale jeśli ktoś ma nerwicę i zacznie się w to jego tykanie wsłuchiwać, to jest szansa, że oszaleje.
Kolejna ściana to góra od kredensu — tej kolumbryny po prababci. Taka nadstawka, częściowo przeszklona. Jest w niej zarówno mydło, jak i powidło. Kubeczki, filiżanki, pamiątki z wycieczek, na przykład miniaturowy Światowid przywieziony przez mamę z Gniezna. Jest tam też zasuszony bukiet kwiatów i wianek ślubny mojej mamy. Ta nadstawka wisi nad komodą, w której są ręczniki, poszewki, pościel i inne podobne sprawy.
Na tej ścianie wisi też paleta malarska mojej mamy, którą sobie sama zrobiła.
Tak, to jest chyba najbardziej antykwaryczny pokój w całym mieszkaniu. I to tutaj toczy się życie. Pokój życia codziennego. Czasem jest spokojniej, kiedy któreś z rodziców ucina sobie drzemkę po powrocie z pracy. Ale generalnie dzieje się tutaj nasza rodzina. Na przykład rozmowy z moim tatą o literaturze. Tata często siedzi sobie w kąciku, na kanapie, przy stosie książek do przeczytania i czyta, ja siadam przy stole i z nim gadam. Tak samo z mamą — rozmowy o życiu i śmierci. Albo z obojgiem.*
***
*Jesteś w salonie. Za Tobą jest wyjście do **[[drugiego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II11]]**. Po lewej, przy oknie, jest wyjście na **[[balkon->BALKON11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Kuchnia. Pomalowana na kolor dziko-błękitno-brązowy.
Szafki zrobił wujek stolarz. To składowisko talerzy i kubków. Mamy sporo bardzo ładnych kubeczków. Kilka z nadrukami znanego malarstwa: Klimt, Mucha. Tradycyjni malarze kubków. Kubiści. Jest tu też kolekcja herbat i puszek do herbat — zdobytych w prezencie i kupionych. Na przykład puszka w kwiatki… albo z Moną Lisą.
Najwięcej gotuje mama, chociaż wszyscy jesteśmy po trosze gotujący. Ja ze względu na dietę wegetariańską często sama przyrządzam dla siebie jedzenie.
Przy ścianie jest stolik. Tworzy tu czasami gabinet taty, kiedy mama już śpi, a tata musi jeszcze popracować na laptopie. Stolik kojarzy mi się też z przysiadaniem z kanapką i rozmową z osobą, która akurat gotuje. Jest tu też wodopój i jadłodajnia dla naszej kotki.
Generalnie kuchnia to jej terytorium. Chociaż właściwie cały dom jest jej terytorium. Śpi sobie na grzejniku w **[[salonie->SALON11]]**, na grzejniku **[[u mnie->KLARA MAMA11]]**, czasem ze mną na kanapie, **[[u Antka->ANTEK11]]** na szafce albo oparciu krzesła. Ale kuchnia to jej królestwo. Poruszysz miską, która tu stoi, a ona od razu przybiega i zaczyna się drzeć, bo oczywiście chce jeść.
Kuchnia to też miejsce, w którym robi się pranie. Pralka nie mieści się w **[[łazience->ŁAZIENKA11]]**, więc stoi tutaj — przy oknie.
Okno wychodzi na zachód, a w kuchni dzieją się dzięki temu piękne zachody słońca. Jest stąd widok na Cmentarz Bródnowski, a w dalszej perspektywie na bielany. Widać stąd też fabrykę na Żeraniu. Słońce zachodzi za drzewami i kominami. Bardzo ładny widok.*
***
*Jesteś w kuchni. Za Tobą jest wyjście do **[[drugiego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Wcześniej, przed wprowadzeniem się tu Antka, była tutaj sypialnia rodziców: łóżko, biurko, jakieś drobne meble.
Kiedy byłam dzieckiem i rodzice tu mieszkali, ten pokój wydawał mi się ogromny. Rodzice mieli duże łóżko i ono sprawiało, że miałam wrażenie, że tam jest strasznie dużo miejsca. Chociaż dzisiaj bym na pewno tego o tym pomieszczeniu nie powiedziała.
Lubiłam tu przebywać jako dziecko. W sobotę rano, jak wszyscy byli w domu, lecieliśmy z bratem do sypialni rodziców i tam, w łóżku, tata czytał nam książki albo po prostu sobie gadaliśmy całą rodziną. Bardzo miły czas.
Ten pokój kojarzy mi się też ze słuchaniem słuchowisk dla dzieci. Rodzice mieli tu na półce kolekcję bajek audio i odtwarzacz płyt. Więc często te sobotnie poranki były też czasem słuchania bajek. Najbardziej pamiętam „O dwóch takich, co ukradli księżyc” i „Calineczkę”. I jeszcze jedną bajkę o gąsieniczce, która nie wierzyła, że zamieni się w motyla. Ale nie pamiętam jej tytułu.*
***
*Jesteś w sypialni rodziców. Tego pokoju już nie ma.
Teraz jest tutaj **[[pokój mojego brata->ANTEK11]]**. Wcześniej był tu **[[składzik->SKŁADZIK11]]**.
Za Tobą jest wyjście do **[[drugiego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II11]]**.* <a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Na samym początku było tu składowisko rzeczy po wyprowadzce poprzednich lokatorów. Nikt tu nie mieszkał. Potem rodzice zrobili sobie tu **[[sypialnię->RODZICE11]]**. Teraz jest tutaj **[[pokój mojego brata->ANTEK11]]**.
Mój dziadek miał kamerę, stąd, z jego nagrań, pamietam trochę to miejsce. Na przykład jak siedziałam tu z siostrą cioteczną podczas jakiejś imprezy rodzinnej i turlałam sobie piłkę między pudłami i szafkami.*
***
*Jesteś w składziku. Tego pokoju już nie ma.
Później była tu **[[sypialnia rodziców->RODZICE11]]**, a teraz jest **[[pokój mojego brata->ANTEK11]]**.
Za Tobą jest wyjście do **[[drugiego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*To mój pokój. Wcześniej był **[[pokojem dziecięcym->DZIECIĘCY11]]**, jeszcze wcześniej **[[wspólnym->WSZYSCY11]]**, a teraz jest **[[moim i mamy->KLARA MAMA11]]**.
Mam wrażenie, że kolejne etapy naszego życia w tym domu wyznacza kolor ścian. Tutaj, kiedy to zaczął być mój pokój, ściany zostały przemalowane na niebiesko-zielono.
Wystrój również się zmieniał. To znaczy zmieniał się układ mebli. Potrafiłam sobie z dnia na dzień przesunąć łóżko na drugi koniec pokoju, bo taką miałam fantazje. Generalnie te zmiany i płynność w aranżacji pokoju były chyba charakterystyczne dla mojego wieku. Człowiek, kiedy ma trzynaście-czternaście lat, podejmuje próby określania kim jest i kim chce być. I to się przekładało na mieszkanie w tym pokoju. Na ciągłe zmiany i ciągłe uczucie tego, że to jeszcze nie jest to.
Nigdy nie byłam typem nastolatki, która miałaby plakaty swoich idoli na ścianach. Ustawiałam za to w różnych miejscach swoje pierwsze prace malarskie. Albo wieszałam na jakimś znalezionym na ścianie gwoździku, wbitym tam sto lat temu. W tamtym czasie dostałam też swoją pierwszą studyjną sztalugę. Zagościła w kącie. Było tu trochę rzeczy z dzieciństwa. Gitara też się pojawiła i walała po kątach nieużywana. Pamiętam jednak to ciągłe poczucie, że ten pokój jest strasznie eklektyczny, że ciężko jest mi znaleźć jeden rytm w tym wszystkim. Na przykład meble były miksem tych z dzieciństwa i późniejszych. W pewnym momencie powiedziałam: dość!
Miałam wtedy jakieś dziewiętnaście-dwadzieścia lat i dział się generalny remont w domu. Dział się też w tym pokoju — rodzice wywalili te stare meble i kupili nowe, sosnowe i klasyczne. Takie typowe młodzieżowe meblościanki. Są tam do tej pory. Oczywiście i tutaj nie udało się uniknąć eklektyzmu, bo rodzice kupowali te nowe meble na kilka razy i jakoś tak wyszło, że miedzy jedną a drugą turą zakupów wycofano ten model ze sklepu. Więc jest tutaj miks dwóch podobnych, ale jednak innych stylów. Zawsze mnie to lekko denerwowało, chociaż bardziej czułam wdzięczność za wymianę tych starych mebli. Wtedy też sama pomalowałam swój pokój, co stało się dla mnie ważnym gestem i wydarzeniem.
Ustawiłam wszystkie meble na środku pokoju i okryłam folią malarską. Na początku chciałam usunąć ze ścian starą farbę, żeby nowa lepiej się przyjęła. Więc zaczęłam skrobać i odkrywać kolejne warstwy: najpierw niebieską, potem fioletowo-żółtą. W pewnym momencie doskrobałam się do warstwy z rysunkami, które mama zrobiła na ścianach. Do postaci z Kubusia Puchatka i do bajkowego miasteczka. Prehistoryczne malarstwo ścienne. Wspaniała sprawa. Przywołało to we mnie mnóstwo wspomnień z dzieciństwa. Zrobiłam im zdjęcie, po czym zagruntowałam ściany i zaczęłam malować. Farbę kupiłam szarą. Antek powiedział, że jest załamany tym wyborem i żebym się nie dziwiła, kiedy pośród takich depresyjnych kolorów nie będzie mi się chciało wychodzić z łóżka. Pokój został pomalowany. Nie jest to jednolita szarość, ale to wszystko przez patent mamy, która wymyśliła, żeby malować pokoje nierównomiernie, bo ukrywa to nierówności na ścianach. To stary blok i trochę ich jest. Trzeba kombinować. Inaczej musiałby ktoś przyjść, zaszpachlować wszystko, a nikomu nie chce się w to bawić. Więc pomalowałam ściany gradientem, na dole ciemniej, a im wyżej — tym jaśniej.
Renowację przeszło też łóżko. To samo, które wchodziło w skład piętrowego z czasów mieszkania tutaj z bratem. Całe w naklejkach i cukierkowo dziecięce zostało dostarczone do wujka stolarza, który profesjonalnie je zeszlifował. Później zostało przeze mnie pomalowane na niebiesko niekryjącą farbą, spod której widać było słoje na drewnie.
Później trafiła tu też stara kanapa mojego brata, a to dlatego, że u mnie było więcej miejsca, więc mogła sobie stać i pełnić funkcję miejsca do siedzenia dla ewentualnych gości. Ja przez długi czas spałam na materacu, bo łóżko stało niepomalowane, a kiedy już zaczęłam z niego korzystać, rodzice stwierdzili, że to skandal, że śpię nadal na łóżku z dzieciństwa i że powinnam mieć nowe — duże. Więc tak się stało. Materac został wyrzucony, stare łóżko rozkręcone i postawione w rogu pokoju. Starej kanapy brata też się pozbyliśmy.
Miałam tu swoje biurko, półki z książkami z różnych parafii, historycznymi, filozoficznymi i bajkami. Zaczęłam też inwestować w roślinność. Był tu miniaturowy storczyk o imieniu Vincent, który niestety dokonał żywota po kilku latach (co jest akurat naturalne dla tego gatunku). Później pojawiła się kawa, kasztanowiec australijski, kaktusy… Chciałam zrobić sobie tu dżunglę, ale wystarczyło się wyprowadzić na kilka lat, żeby mama pokazała, jak taka dżungla powinna wyglądać.
Po tych wszystkich zmianach wreszcie poczułam, że to jest mój pokój. To było wspaniałe uczucie, szczególnie, że to miejsce, w którym spędzałam praktycznie całe moje życie. Bo jestem człowiekiem, który przebywa raczej na swoim terytorium, rzadko wychodzącym gdzieś dalej. Więc chciałam, żeby to miejsce było naprawdę moje. Żeby było odzwierciedleniem mnie. I tak się stało. Moje obrazy na ścianach, sztaluga z malunkiem, nad którym aktualnie pracowałam, na ścianach też barokowe gipsowe główki aniołków, które malowałam, pomalowana rama od lustra i drewniana paleta. Lustro od babci oparte o ścianę, bardzo stare, z zaciekami, które tworzą się na starym srebrze. Na łóżku specjalnie dobrana pościel, która musiała pasować, kiedy łóżko było złożone, a poduszka zostawiona. Jest też tutaj fajna rzecz, którą bardzo lubię. Popiersie greckiego mężczyzny. Mój brat ma podobne, tylko należące do kobiety. Stoi sobie tutaj, a ja stroję je w zależności od okazji. W czapki zimowe albo okulary do pływania.
Więc tak wyglądał mój pokój w momencie wyprowadzki z domu.
Podczas mojej nieobecności stał się pokojem mamy/moim byłym pokojem. Teraz można powiedzieć, że to **[[pokój mój i mamy->KLARA MAMA11]]**.*
***
*Jesteś w moim pokoju. Tego pokoju już nie ma. Jest tutaj **[[pokój mój i mamy->KLARA MAMA11]]**.
Wcześniej był tutaj **[[pokój dziecięcy->DZIECIĘCY11]]**, a na samym początku **[[pokój wszystkich->WSZYSCY11]]**.
Za Tobą jest wyjście do **[[drugiego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*W pewnym momencie rodzice przenieśli się do najmniejszego pokoju, który później zajął mój brat, a ta przestrzeń stała się pokojem dziecięcym. Naszą wspólną sypialnią i placem zabaw.
Mieszkaliśmy tu razem przez jakieś sześć-siedem lat. Do skończenia przeze mnie podstawówki. Miałam jakieś dwanaście-trzynaście lat, kiedy ten pokój stał się **[[moim pokojem->KLARA11]]**.
Było tutaj wszystko, czego dzieci potrzebują do szczęścia. Stało tu łóżko piętrowe — w kącie. Spałam na górze. Pamiętam, jak tata przychodził wieczorami czytać nam książki. Najczęściej „Opowieści z Narnii”, ale też inne. Pamiętam, jak kiedyś czytał nam „Wyspę skarbów” i musiał przerwać, bo strasznie się przestraszyliśmy fragmentu, w którym Billy Bones szedł ciemną uliczką, stukał kijem i wszyscy byli przerażeni, że on nadchodzi. A to przez to, że mimo, że mieszkamy na trzynastym piętrze, to dźwięki z dołu strasznie się niosą — tak, że można czasem usłyszeć, że ktoś przechodzi i rozmawia. Naprzeciwko naszego bloku jest rząd bloków, takich tasiemców, które tworzą ścianę akustyczną — to dlatego. No więc Billy Bones stuka w ciemnej uliczce, a my z Antkiem trzęsiemy się ze strachu pod kołdrami, bo słyszymy jakieś głosy zza okna. Ale sam fakt czytania nam książek wspominam bardzo dobrze i jestem za to rodzicom wdzięczna. Niesamowicie rozwijało to wyobraźnię. Przez to, że mieliśmy piętrowe łóżko, bawiliśmy się, że płyniemy statkiem. Górne łóżko — to moje — było pokładem, a dolne — Antka — podpokładem.
W pokoju mieliśmy typowy wystrój przestrzeni dziecięcej. Dywanik z planem miasta. Ten, który był w każdym przedszkolu i w co drugim domu. Bawiliśmy się na nim samochodzikami. Mieliśmy też półki z książkami dziecięcymi, masę pluszaków i zabawek porozrzucanych po całym pokoju.
Pokój został pomalowany przez mamę na fioletowo i żółto. Na przeciwko ściany z bohaterami z Kubusia Puchatka mama namalowała widok na bajkowe miasteczko: zamek na wzgórzu, droga do kościółka, domki, górki, dołki słoneczko i tęczę. Oprócz tego powstały na ścianach też wzorki, zawijaski i ponaklejane kolorowe szkiełka.
Zdarzały się tutaj też przemeblowania. Na przykład rozłożenie piętrusa na dwa osobne łóżka i stworzeniem w pokoju osobnej strefy mojej i osobnej Antka.
Z biegiem czasu pojawiały się awantury — normalka. I tata stwierdził, że trzeba nas rozdzielić, bo całkiem możliwe, że się pozabijamy. Antek dostał mały pokój, byłą **[[sypialnię rodziców->RODZICE11]]**, rodzice przenieśli się ze spaniem do **[[salonu->SALON11]]**, a ja zostałam w tym pokoju.*
***
*Jesteś w pokoju dziecięcym — moim i Antka. Tego pokoju już nie ma.
Wcześniej był tu **[[pokój wszystkich->WSZYSCY11]]**. Póżniej **[[mój->KLARA11]]**, a teraz **[[mój i mojej mamy->KLARA MAMA11]]**.
Za Tobą jest wyjście do **[[drugiego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Pierwszym wspomnieniem z tego pokoju jest scena, w której moja babcia zeskrobuje starą farbę ze ściany podczas remontu mieszkania. I mała ja pyta ją, co robi i co to będzie za pokój. Okazało się, że to **[[ten, który był później mój->KLARA11]]**. Ale na samym początku mieszkaliśmy w nim wszyscy: ja, rodzice i mój brat-niemowlak. To był pokój wszystkich.
Pamiętam, że moja mama namalowała bohaterów z Kubusia Puchatka na ścianie przy której stało moje łóżko. Był Prosiaczek, Tygrysek, Puchatek… Niektóre postacie tylko w zarysie — mama chciała je dokończyć, ale nie miała czasu. Pamiętam, że z babcią kończyłam rysunek Prosiaczka.
No i tak sobie tutaj integracyjnie mieszkaliśmy.
Ze wspomnień z tego czasu mam obraz wanienki, w której kąpany był Antek. I opowiadanie mi bajek przez rodziców (które w sumie działo się tu też później). Pamiętam też bawienie się z malutkim bratem.*
***
*Jesteś w pokoju wszystkich. Tego pokoju już nie ma. Później był tutaj **[[pokój dziecięcy — mój i mojego brata->DZIECIĘCY11]]**. Później stał się **[[moim pokojem->KLARA11]]**, a teraz jest **[[pokojem moim i mojej mamy->KLARA MAMA11]]**.
Za Tobą jest wyjście do **[[drugiego przedpokoju->PRZEDPOKÓJ II11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51715931974/in/dateposted-public/" title="Dom 11"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51715931974_092f748825_o.png" width="950" height="707" alt="Dom 11"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Balkon nie jest duży. Wąski i na długość **[[salonu->SALON11]]**.
Zdarza mi się z niego korzystać i jest dość miłym miejscem na spędzanie czasu. Oczywiście w sezonie letnim, bo zimą pełni funkcję dopełniającą lodówkę. To znaczy wynosi się tutaj na przykład garnek z zupą, kiedy nie ma miejsca w lodówce.
Latem mama urządza tu ogród. Sieje zioła, czasem warzywa. Pomidorki koktajlowe na przykład. Pamiętam, jak jako dzieciak bawiłam się przy wielkiej doniczce z roślinami wodnymi. Przynosiłam sobie tu zabawki z Kinder Niespodzianki i bawiłam się w mieszkanie nad jeziorkiem. Bawiłam się też w tajemniczy ogród, kiedy mama urządzała bardziej kwiatową aranżację. Pamiętam stamtąd wylewające się z doniczek aksamitki, lwie paszcze i lobelie.
Balkon jest częściowo zadaszony betonem, a częściowo takim obskurnym falowanym daszkiem, o którym od zawsze się mówi, że trzeba go wymienić, bo chce się rzygać na jego widok. Kiedy jest mróz zwisają z niego sople. Pamiętam też, że kiedyś przylatywała tu wrona i codziennie pukała dziobem w jedno miejsce, aż w końcu powstała w tym daszku dziura. Nie mam pojęcia, jakie miała intencje. Może gniazdo chciała sobie tam urządzić… Kilka razy gołębie składały nam jaja na balkonie, ale gołębie tak naprawdę nie potrzebują do tego jakichś super warunków. Położą dwa patyki na krzyż i złożą na nich jajko. Mama znajdowała gołębie jaja w doniczkach. Kiedyś byliśmy świadkami, jak wrona wyrzuciła jedno gołębie jajko — właśnie z doniczki. Takie dramaty się dzieją na naszym balkonie.
Rodzice kupili kiedyś leżak, który później wywieźli na mazury. Można było go tu rozłożyć, pić kawusię i patrzeć na piękną panoramę centrum Warszawy, na którą mamy doskonały widok. I ta panorama to też ciekawa sprawa, bo przez lata się zmieniała i wydaje mi się, że mamy to całkiem nieźle udokumentowane. Na zdjęciach z balkonu widać na początku tylko pałac kultury i kilka wieżowców, z biegiem lat coraz więcej drapaczy chmur, a teraz cały Manhattan. Kiedyś mieliśmy stąd też bardzo ładny widok na Stare Miasto — na przykład na katedrę świętego Jana. Ale postawili nam naprzeciwko taki wielki chamski blok, który kompletnie zasłonił ten widoczek. Więc niestety Starego Miasta już tutaj nie ma.
Mama ma teleskop, z którego korzystamy na balkonie. Patrzymy na gwiazdy, ale zdarzało się też — przez specjalny filtr — na słońce. Moja mama jest fanatykiem gwiazd i kosmosu.
Natomiast wracając do roślin i donic… Pewnego razu znaleźliśmy tutaj gniazdo mrówek. To znaczy najpierw znaleźliśmy je wewnątrz, ale po ich ścieżce dotarliśmy na balkon. Do tej pory nie wiem, skąd się tutaj wzięły. No ale skąd mam wiedzieć? Mogły wejść tu po ścianie bloku. Albo były w ziemi, którą mama kupiła w ogrodniczym. W każdym razie któregoś lata zabrałyśmy wszystkie donice i na kilka razy, windą, wywiozłyśmy je, razem z mrówkami w środku, na trawnik przed blok.*
***
*Jesteś na balkonie. Przed Tobą panorama centrum Warszawy. Za Tobą wejście do **[[salonu->SALON11]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Mój dom rodzinny to mieszkanie na szóstym piętrze w bloku na warszawskiej Woli. Żyłem tam od mniej więcej szóstego do dwudziestego trzeciego roku życia. Zdecydowanie największy ułamek mojego życia.
Nie mam rodzeństwa. Mieszkaliśmy tam we trójkę: ja — Tomek — i moi rodzice. Od pewnego momentu właściwie w czwórkę, bo pojawił się piesek — suczka Kora.
Z poprzedniego mieszkania mam w pamięci jedynie jakieś przebłyski. Jego układ… ale to takie bardzo niewyraźne powidoki. Sama wprowadzka też nie ostała się w mojej pamięci jakoś bardzo szczegółowo. To wrażenia i obrazy. Pamiętam mieszkanie z gołymi ścianami, pamiętam przychodzenie tu z rodzicami na jakieś oglądanie przestrzeni podczas remontów i wykończeń. To było wtedy nowe osiedle. Pamiętam też wrażenie ekscytacji. To był dobry czas dla mojej rodziny. Na pewno mieliśmy wszyscy poczucie wchodzenia w jakiś nowy etap. Oczywiście każdy na swoją miarę — sześcioletni ja na pewno przeżywałem to inaczej niż rodzice. Natomiast zdarzeniowo przeprowadzki raczej nie pamiętam. Nie wiem ile trwało przeprowadzanie się, jak to wyglądało, czy przy tym byłem i tak dalej.
Mam w pamięci obraz nierozbudowanej dzielnicy. Dużo trawy, zielonych obszarów. Niedaleko nas, w miejscu, w którym stoją teraz wieżowce mieszkalne, była górka, z której zjeżdżałem na sankach. I generalnie, było bardzo mało bloków. Teraz to trudne do wyobrażenia. Pamiętam zmienianie się przestrzeni. Pamiętam hejt na likwidację tej górki.
Z wspomnień należących do początków bycia w tym domu pamiętam — ale to było już po wprowadzeniu się — kupowanie łóżka do **[[mojego pokoju->TOMEK12]]**. O dziwo. Chociaż to w sumie ważny mebel, może dlatego. Pamiętam faceta, który nam to łóżko sprzedawał. Scenę, w której opowiada o łóżku, rodzice z nim rozmawiają, pada moje imię…
Z wrażeń, jakie robiło to mieszkanie, pamiętam zajawkę związaną z układem pomieszczeń. Można tutaj chodzić w kółko: idąc drogą spod drzwi wejściowych w **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ12]]**, przez **[[kuchnię->KUCHNIA12]]**, **[[jadalnię->JADALNIA12]]** i z powrotem **[[korytarzem->PRZEDPOKÓJ12]]** pod drzwi. Więc można było się gonić. Kiedy pojawiła się Kora, wielokrotnie wykorzystywana była ta możliwość. Ona zabierała nam kapcie albo skarpetki, a my za nią ganialiśmy. Świetna sprawa. Na pewno dla mnie.
Dom przez te dwadzieścia trzy lata nie zmienił swojego wizualnego oblicza. Pomieszczenia niemal w stu procentach zachowały swój charakter i swoją funkcję. To generalnie było bardzo ciepło urządzone mieszkanie i właśnie bardzo w stylu lat, w których było urządzane. Sprawia teraz wrażenie niemal skansenu późnych lat dziewięćdziesiątych — wczesnych dwutysięcznych. Dzisiaj to szczególnie odczuwalne, kiedy królują style skandynawskie, minimalistyczne, puste blaty, roślinność, drewno. A tam — stylowy luksus połowy lat dziewięćdziesiątych. Skórzane brązowe kanapy, ogromne fotele, na każdej szafce i półce poustawiane jakieś figurki i bibeloty, aniołki porcelanowe, pełno mebli, antyków, sekretarzyków, szafek przeszklonych… Mam do tego wszystkiego uśmiech i sentyment.
Żeby było zabawniej, do braku konkretnych wspomnień z wprowadzania się do mieszkania, mogę dołożyć brak wspomnień z mojej wyprowadzki. Wszystko działo się bardzo szybko. Byłem wtedy na studiach i przez ich intensywny tryb wszystko inne działo się jakby w tle, w międzyczasie i w sile rozpędu. Przeprowadzałem się też do mieszkania, które było stosunkowo niedaleko, więc może przez to gładkie przejście z jednego domu do drugiego nie mam szczególnych wspomnień z zamknięcia rozdziału pod tytułem „dom rodzinny”. Oczywiście trudno powiedzieć, żebym nie zwrócił uwagi na wyprowadzkę, ale chyba przez okoliczności trochę ją wyparłem z pamięci.
Mieszkałem tu siedemnaście lat. Moja relacja z tym miejscem jest… złożona. Na mój związek z przestrzenią wpływały bardzo relacje ze współmieszkańcami. I to rodzaj relacji w określonych momentach życia wpływał na to, jak w tych momentach odczuwałem przestrzeń. Jak odczuwałem dom.
Mój ojciec pił. To zaczęło się, kiedy byłem w liceum — z mojej perspektywy nie wiadomo skąd i nie wiadomo dlaczego. Przez to historia tego domu dzieli się w pewnym sensie na wcześniejszą — jasną, i późniejszą — ciemną. I to sprawia, że w opisie relacji z tym miejscem muszę powiedzieć o swego rodzaju uwolnieniu. Oczywiście, żebyśmy się źle nie zrozumieli. Nie uwolniłem się od domu w tym sensie, że odciąłem się od rodziców. Chodzi mi bardziej o rodzaj emancypacji. Ten dom stał się w pewnym momencie innym miejscem. Moje życie stało się w pełni moje, przestało być uwikłane w to konkretne życie domowe. Mam swoje życie, a domem jest dla mnie teraz inne miejsce. To mieszkanie zmieniło swoje miejsce w układzie moich relacji z przestrzenią. I tym właśnie jest to uwolnienie. Zrzuceniem ciężaru, jakim było bycie tutaj, powiązane z konkretną kwestią — moim pijącym ojcem.
Obok wszystkich miłych wspomnień, które działy się na planie tego mieszkania, były te złe. Cień, w którym musiałem żyć. To na przykład to, że od pewnego momentu bałem się zapraszać znajomych do domu, bo nie wiedziałem, w jakim stanie będzie ojciec. To nie była jakaś gruba patologia… ale po prostu widać było, że jest pijany. Więc miejsce, które było przez moich przyjaciół i mnie postrzegane jako dobra towarzyska przystań, przestało nią być. Na pewno w sytuacjach, kiedy moi rodzice byli w domu.
Emocjonalne wyjście z tego uwikłania jest dla mnie bardzo ważne. Oczywiście to był proces. Przez pewien czas po wyprowadzce miałem problem z długotrwałym przebywaniem w tym domu. Po prostu bycie tam, zwłaszcza w obecności rodziców, było dla mnie nieprzyjemne emocjonalnie. Chciałem stamtąd wychodzić jak najszybciej. Teraz, na szczęście, jest inaczej — przebywanie tam teraz z moją własną dwuosobową rodziną jest dla mnie miłe. Oczywiście pojawia się pytanie, gdzie między konfliktem a pogodzeniem się z tym domem jestem. Myślę, że gdzieś w połowie. Jestem pogodzony, ale nie mogę mówić o puszczeniu przeszłości w niepamięć. Nadal mam w sobie pewną dozę wkurwienia na ten dom, ale pozostaje to w ramach doświadczenia, które po prostu mam. Bycie tam nie jest już dla mnie kłopotliwe — tak jak bywało wcześniej. Stoi za tym szereg przyczyn, przede wszystkim to, że w rodzinie nie jest tak źle, jak wcześniej bywało. Jest bardzo dużo zmian na lepsze. Ale też ja jestem innym człowiekiem. Mam wrażenie, znacznie dojrzalszym. Łatwiej przychodzi mi akceptacja niektórych rzeczy. Ona pomaga w afirmacji tego całego dobra, które dostawałem i dostaję w tym domu, które w pewnym momencie przyćmiły te złe rzeczy, ale które przecież nie przestało istnieć. Mam świadomość, że bardzo wiele dostałem i nadal dostaję od tego domu. Dużo zrozumienia, wsparcia na dosłownie każdym polu mojego życia. To zawsze było i — jestem przekonany — zawsze będzie. Dojrzałość to chyba zauważanie, że obok słusznych pretensji może równolegle istnieć wdzięczność za realne dobro. Mam świadomość, że z perspektywy dziecka, dla którego czymś naturalnym jest doskonałość rodziców, zauważenie rys na tej doskonałości może być czymś traumatycznym. Ale dorosła perspektywa to empatia wobec tego, że dom jest po prostu miejscem, w którym dzieją się i dobre, i złe rzeczy, a rodzice po prostu ludźmi, którym zdarza się czasem pogubić. I tyle.*
***
*To jest mój dom. Zaczyna się po wyjściu z windy na szóstym piętrze. Obok drugiego mieszkania jest nasze.
Za drzwiami wejściowymi jest **[[przedpokój->PRZEDPOKÓJ12]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj był mój pokój.
Przy drzwiach stało łóżko. Kojarzy mi się z czytaniem. Różnych rzeczy, ale na przykład z okresem czytania wszelkich książek fantasy, wiedźminów i innych takich. Obok szafka nocna. Była też szafa z ubraniami i jeszcze jedna… taki kredensopodobny mebel. Ze sklejki. Naprzeciwko drzwi stało biurko, za nim okno. Przez pewien czas stał tutaj komputer, później został umiejscowiony na osobnym stoliku — pod ścianą z lewej strony.
Nie odbywały się tutaj jakieś szczególne remonty. Zresztą w całym mieszkaniu nic takiego na większą skalę się nie działo. Jedynie wymiany i przestawienia mebli. Na przykład biurko i stoliczek komputerowy zostały wymienione na komplet narożnikowy. Pamiętam scenę, w której odrabiam lekcje przy tej części pod oknem, kończę, zamykam zeszyt i przejeżdzam fotelem na kółkach przed komputer. Nie wiem, czy kiedykolwiek coś takiego się wydarzyło, ale na pewno miałem w sobie takie wyobrażenie siebie w tej sytuacji biurkowej. Lekcje — koniec lekcji — Warcraft.
Rzecz jasna ta przestrzeń była z całego domu najbardziej moja i to tutaj spędzałem najwięcej czasu. Ciężko tak naprawdę to opowiedzieć, bo to całe moje życie. Dzieciństwo, dojrzewanie, książki, filmy, gry, nauka. Wszystko.
Nie potrafiłbym wyznaczyć punktów granicznych pomiędzy etapami życia tam. To wszystko się zlewa, bycie dzieckiem z byciem nastolatkiem. Nie było tam nigdy poważnego remontu, więc charakter tego pokoju dość łagodnie fluktuował. Też nigdy nie zwracałem uwagi na to, czy pokój odzwierciedla to, kim jestem. Nigdy nie miałem skłonności dekoratorskich i nadal nie mam.
To było miejsce spotkań z kumplami. Kiedy przychodzili, siedzieliśmy głównie tutaj, szczególnie, kiedy w domu byli rodzicie. Rodzice z kolei nie odwiedzali mnie często. To znaczy nie mieliśmy w zwyczaju siedzieć tutaj we trójkę. Raczej to ja stąd wychodziłem i szedłem do **[[kuchni->KUCHNIA12]]** albo **[[salonu->SALON12]]**. W tym pokoju odbywały się też wszelkie zajęcia dodatkowe. Nie korepetycje, bo raczej ich nie potrzebowałem, ale dodatkowe lekcje matematyki albo kursy językowe.
Pamiętam etap pod tytułem „będę grał w grę”. Gdzieś w połowie gimnazjum działo się to najintensywniej. Później mi przeszło, poznałem życie towarzyskie i wyszedłem z piwnicy. Ale gry lubiłem w sumie od podstawówki. Mało kto zresztą nie lubił. W połowie gimnazjum wkręciłem się w gry multiplayer, w World of Warcraft na przykład. Został mi z tego sentyment do oglądania zwiastunów nowych części. Natomiast samo granie było dla mnie chyba dobrą odskocznią w tamtym okresie życia. Okresem chyba wzmożonej wstydliwości… Jak człowiek ma czternaście lat, to doświadcza pewnego etapu granicznego, widzi, że niektórzy dojrzewają społecznie wcześniej, inni później… I dla mnie te gry, zanim nie zaktywizowałem się społecznie i wyszedłem z tego czasu wstydu, były wręcz terapeutyczne. Nie wiem, jak to się stało, ale w pewne wakacje to się po prostu skończyło i moje zainteresowania radykalnie przeniosły się na życie towarzyskie. To było, zdaje się, na przełomie gimnazjum i liceum. Zaczął się okres imprez w moim mieszkaniu, a komputer służył coraz częściej do oglądania „Friendsów” na kacu.
Na tym łóżku po raz pierwszy całowałem się z dziewczyną. To w sumie ważne.
Ale bycie tutaj, to też awantury słyszane przez drzwi. W gorszych czasach bywało tak, że wczesnym rankiem często słyszałem kłótnie rodziców. Może specjalnie to odkładali na tę porę, żeby mi tego oszczędzić za dnia… nie wiem. Ale było to bardzo nieprzyjemne.
Z milszych wspomnień — kiedyś paliliśmy tutaj sziszę z kumplami. Jakoś w tamtym czasie, w okolicach gimnazjum-liceum, była to dość popularna wśród młodzieży rozrywka, a sprzedawcy jakoś nie zwracali uwagi na naszą pełnoletniość, więc w zasadzie nie było dla nas żadnych przeszkód. No, może przed rodzicami trzeba było się kitrać. To była nowa sprawa, więc mogliby się przerazić widząc ten sprzęt, myśląc, że palimy heroinę czy coś w tym stylu. Dlatego moją sziszę chowałem na klatce schodowej. Na parterze było w ścianie wgłębienie na wąż przeciwpożarowy, dość głębokie, gdzie trzymałem cały sprzęt do palenia. Pewnego dnia ktoś mi to wszystko ukradł. Ale wracając: mam wspomnienie ze spalenia podłogi podczas palenia sziszy. Oczywiście ja byłem uważny, ale moi koledzy-geniusze wrzucili żarzące się węgielki do plastikowego worka na śmieci. Worek zaczął się jarać, my zaczęliśmy to wszystko zbierać, parzyć się, upuszczać te węgielki na drewnianą podłogę. Nie wiedzieliśmy co z tym zrobić, bo na podłodze natychmiast pojawiły się ślady spalenia, zaczęliśmy zeskrobywać je, żeby chociaż kolor podłogi pozostał… Traf chciał, że przed paleniem odsunęliśmy dywanik, który zazwyczaj leżał w tym miejscu. Nie wiem, pewnie po to, żeby szisza stała stabilniej. W każdym razie ostatecznie na te wypalone w podłodze ślady położyliśmy dywanik. Pogodziłem się z tym, że wkrótce ktoś go odsunie, zobaczy i zacznie zadawać pytania, ale jakoś tak się stało, że przez lata nikt o zwinięciu tego dywanika nawet nie pomyślał. Dopiero po latach rodzice zapytali mnie, co tu się wydarzyło, więc już mogłem już z lekkim sercem opowiedzieć im: „Wiecie, kiedyś w gimnazjum…”. Więc mi się upiekło.
Mój pokój. Kawał historii. Później, po mojej wyprowadzce, ten pokój stał się **[[pokojem mojego ojca->TATA12]]**.*
***
*Jesteś w moim pokoju. Teraz jest tutaj **[[pokój mojego ojca->TATA12]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ12]]**.*<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Przedpokój to jedno pomieszczenie, które zaczyna się prostokątną częścią przy drzwiach wejściowych. Stąd można wejść (po prawej) do **[[kuchni->KUCHNIA12]]** albo (po lewej) do **[[salonu->SALON12]]**. Oraz oczywiście można wyjść z mieszkania. Przedpokój następnie zwęża się do korytarza. Idąc nim, mamy po lewej wejście do **[[jadalni->JADALNIA12]]**, a naprzeciwko niego drzwi do **[[toalety->WC12]]**. Na końcu znów rozszerzenie z drzwiami dookoła: do **[[gabinetu->GABINET12]]**, do **[[mojego pokoju->TOMEK12]]** (który jest teraz **[[pokojem mojego taty->TATA12]]**), do **[[łazienki->ŁAZIENKA12]]** i do **[[sypialni rodziców->RODZICE12]]**.
W początkowej części standard: miejsce wieszania kurtek. To miejsce, tu, przy drzwiach wejściowych, to też miejsce prawdy. Jak wracałem pijany z imprez i mama się budziła, to właśnie tutaj odbywała się konfrontacja i odpowiedź na pytanie, czy będę w stanie udawać trzeźwego. Po prawej od wejścia stała stara skrzynia. Jarałem się ją jako dziecko, bo miała klimat skrzyni ze skarbem. Otwierana od góry zawierała szereg nieużywanych na codzień, wakacyjnych rzeczy — płetwy i inne takie. Po lewej od wejścia do **[[kuchni->KUCHNIA12]]** stał fotel. Chyba wtedy nie rozumiałem po co tu był, ale wydaje mi się, że po prostu spełniał swoją funkcję przy zakładaniu butów. Później został przeniesiony gdzieś indziej, a w jego miejscu powstało mieszkanie psa. Kora miała tu swoje posłanie i zazwyczaj tu urzędowała.
Rozbudza to szereg wspomnień związanych z naszą suczką… Pies marzył mi się odkąd pamiętam. W końcu, kiedy miałem jedenaście lat, to marzenie zostało zrealizowane. Pojawienie się Kory nie było niespodzianką, pamiętam dokładne przemyślenie sprawy, długie poszukiwania i w końcu wybór tego konkretnego psa. Świadoma decyzja.
Same drzwi do **[[kuchni->KUCHNIA12]]** były dość fascynujące dla dziecka. Imponujące i dwuskrzydłowe.
Naprzeciwko nich, po prawej od wejścia, przejście do **[[salonu->SALON12]]** — głównego (po **[[moim pokoju->TOMEK12]]**) miejsca mojego przebywania.
Idziemy dalej korytarzem — arterią mieszkania. Podłoga jest drewniana. To chyba parkiet? Takie klepki.
W przedpokoju nie ma okien, więc to miejsce jest dosyć ciemnawe. Czasem wyjście w nocy do **[[toalety->WC12]]** było wyzwaniem, ale generalnie aura mieszkania nie wzbudzała strachów, nawet w nocy. Nie było strasznych miejsc, a ja nie miałem rodzeństwa, co, po tym, co opowiada moja żona, jest istotną okolicznością w budowaniu dziecięcych strachów. Po prostu nie miałem się z kim straszyć nawzajem.
Mijamy szafę z lustrem i wejście do **[[toalety->WC12]]**. Przy wejściu do **[[jadalni->JADALNIA12]]** stoi przeszklona szafa. W niej znajdował się między innymi koszyk z narzędziami, z którego nikt nigdy nie korzystał, bo wszyscy mieliśmy dwie lewe ręce.
Docieramy do rozszerzenia na końcu. Tutaj robi się jaśniej. To większa przestrzeń, jest więcej wejść do innych pomieszczeń, więc światło, które jest w nich, wpada czasem tutaj. Po lewej drzwi do **[[gabinetu->GABINET12]]** i **[[mojego pokoju->TOMEK12]]**. Pomiędzy nimi stoi szafeczka kredensowa. Taki kredensik. Po prawej od drzwi do **[[mojego pokoju->TOMEK12]]** wisiał przez pewien czas obraz z gołą panią. Akt, znaczy się. Nie należał do niesamowicie wysokiej sztuki, ale muszę przyznać, że był całkiem ładnie namalowany. Z gustem. I ta pani też była całkiem ładna. W każdym razie zapamiętałem ją i chyba miałem z tym obrazem jakąś relację — za każdym razem, idąc korytarzem do **[[swojego pokoju->TOMEK12]]**, mój wzrok zatrzymywał się na tym akcie.
Jeśli chodzi o wspomnienia i wrażenia z bycia w tej przestrzeni… To, tak samo jak relacje z każdą inną przestrzenią tego domu, zmieniało się na przestrzeni lat. Mam na pewno bardzo miłe skojarzenie z wracaniem do domu. Wchodzę, zdejmuję czapkę, rzucam plecak: uff. Bezpieczna przestrzeń. Pamiętam też gonienie się z psem. Tak, bardzo często przedpokój był miejscem zabaw z Kamą.
Przy drzwiach do **[[sypialni rodziców->RODZICE12]]** stoi też szafeczka, w której były klucze na działkę. Często tam jeździliśmy, więc mebel kojarzy mi się dość przyjemnie. Oznaka weekendu. Rodzice nadal mają tę działkę i często tam jeżdżą. Ja zresztą też, szczególnie ostatnio zacząłem ją bardziej doceniać. Może to kwestia wieku. To, że działka wygrywa z bieganiem po imprezach na mieście.
Przedpokój to przestrzeń komunikacyjna. To jest bardzo duże mieszkanie. Jakiś rok temu zamieszkaliśmy w nim pod nieobecność rodziców z moją żoną. Mieliśmy remont, a było lato, więc rodzice mieszkali na działce… W każdym razie uderzyła mnie wtedy wielkość tego mieszkania, nieodczuwalna aż tak, kiedy byłem tu domownikiem. W końcu ponad sto metrów. Bez przerwy gdzieś zostawiałem telefon i musiałem go szukać. I wybrzmiała wtedy funkcja korytarza, jako miejsca, które spaja dużą przestrzeń.
Oczywiście do głowy przychodzą też wspomnienia z gorszych czasów. Na przykład z drzwiami wejściowymi. Pamiętam bardziej hardkorowy okres chyba trzech miesięcy picia mojego ojca. Mam bardzo mocne wspomnienie tego, że po samym dźwięku klucza wkładanego do zamka potrafiłem ocenić, w jakim stanie ojciec wraca do domu. Czy kompletnie nieprzytomny, czy w miarę okej, czy będzie gnój… Tak, ta relacja z dziurką od klucza to jest coś, co ze mną zostanie do końca życia.*
***
*Jesteś w przedpokoju, przy drzwiach wejściowych do mieszkania.
Po lewej stronie są drzwi do **[[kuchni->KUCHNIA12]]**. Po prawej — do **[[salonu->SALON12]]**. Idąc dalej, korytarzem, mijasz po lewej drzwi do **[[toalety->WC12]]**, a po prawej do **[[jadalni->JADALNIA12]]**. Na końcu, w miejscu, gdzie korytarz się rozszerza, są kolejno drzwi do **[[gabinetu->GABINET12]]**, **[[pokoju ojca->TATA12]]** (byłego **[[mojego pokoju->TOMEK12]]**), **[[łazienki->ŁAZIENKA12]]** i **[[sypialni rodziców->RODZICE12]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Kuchnia. Przestrzeń kojarząca się z mamą. Ale też nie jest tak, że mam w głowie obraz mamy przy garach. Nie była kurą domową — po prostu lubiła tu spędzać czas. I to miejsce, to też miejsce rozmów z mamą. Łączy się ze wspomnieniem naszej relacji, która była bardzo dobra. To wspomnienia z czasów, kiedy wracałem późno ze studiów, mama wstawała z łóżka i mieliśmy tu takie dwadzieścia minut na rozmowę, herbatę i jakąś kanapkę. Bardzo przyjemna sprawa. Pamiętam, że wszyscy na roku zazdrościli mi tych powrotów do domu, a szczególnie właśnie do kuchni, w której stała pełna lodówka. W czasie studiów ma to ogromne znaczenie. To, że czeka na ciebie to pół bułki i ktoś, do kogo możesz się odezwać.
Mam stąd też gorsze wspomnienia. Po prawej od wejścia była wmontowana w blat kuchenka. Nie zapomnę do końca życia, jak pewnego dnia wróciłem do domu, miałem może szesnaście-siedemnaście lat, mamy nie było. Wracam — ojciec pijany. Wchodzę do kuchni. Widzę odkręcony gaz. Nie jakoś mocno, ale jednak. Patrzę na parapet. Widzę zapaloną świeczkę. I mam takie: kurwa. To znaczy, jeśli coś takiego dzieje się przy alkoholu, to znaczy… no, to znaczy, że może się dziać. Oczywiście to jest pytanie, jak do tego doszło. Ta kuchenka była w takim miejscu, że można było przypadkowo odkręcić gaz przez zwykłe oparcie się o blat. Pamiętam zresztą sytuację z pierwszej imprezy w tym domu, kiedy zauważyłem odkręcony przez to gaz. Serce do gardła. No ale to wspomnienie ze świeczką… To zmienia relację z przestrzenią. Jeśli myśli się, że dom może po prostu wylecieć w powietrze, to trudno mieć w nim absolutne poczucie bezpieczeństwa.
Po prawej był ten blat z kuchenką. Po lewej, przy przejściu do jadalni, stał stół, przy którym jadaliśmy w fajniejszych czasach. Większe obiady weekendowe. Albo pizza w kartonach. Pamiętam obraz, jak siedzimy tu, każdy ze swoim kartonem z pizzą. Bardzo śmieszne. Niedzielny obiad. Pamiętam, jak śmialiśmy się, że powinniśmy się do tego odgrodzić od siebie tymi kartonowymi ściankami.
Za stołem wiszące szafeczki, w nich kuchenne rzeczy. Normalna sprawa.
W domu gotowała mama. Mnie się nigdy nie zdarzało i nadal się nie zdarza. Nie jestem z tego dumny, chciałbym gotować, ale jakoś nie mam do tego serca. Może kiedyś przyjdzie na to czas.*
***
*Jesteś w kuchni. Z jednej strony są drzwi do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ12]]**, z drugiej przejście do **[[jadalni->JADALNIA12]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Jadalnia. Nazwa zabawna, bo nikt nigdy w niej nie jadł. Jadalnia była głównie miejscem zabaw z psem i gonienia się z nim dookoła mieszkania.
Stoi tu duży stół. Ciężki i skomplikowany w rozkładaniu, więc kiedy zdarzała się u nas wigilia, musiał być rozkładany i była to sytuacja typu „rodzinna akcja”. Dwóch mężczyzn w domu musiało podejść do tej złożonej operacji logistycznej. Sporo zachodu i śmiechu przy tym było. Świetne wspomnienie i bardzo zespojone ze wspomnieniem Świąt w tym domu.
W jadalni stoi też kredens, bardzo ładny, z lat dziewięćdziesiątych. Ciemne drewno. Oczywiście wypełniony srebrami, paterami, nie-paterami i tak dalej. Rzeczami. Stoi tu też taka przeszklona narożnikowa szafka. Do pewnego momentu było tu też radio stylizowane na stare, może z lat pięćdziesiątych, do którego po naciśnięciu przycisku można było załadować płytę CD. Śmieszne bardzo.*
***
*Jesteś w jadalni. Z jednej strony jest przejście do **[[kuchni->KUCHNIA12]]**, z drugiej do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ12]]**. Naprzeciwko wejścia z przedpokoju jest wyjście na **[[balkon->BALKON12]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Wchodzimy do salonu. Miejsce zabaw i wspólnego spędzania czasu, głównie za lepszych czasów.
W salonie odbywały się nasze domowe uroczyste kolacje. Przynosiło się stół z **[[kuchni->KUCHNIA12]]** i jedliśmy tutaj.
Stoi tu kanapa, od zawsze ta sama — duża, obita brązową skórą. To obicie było tylko wymieniane. Naprzeciwko niej, w różnych układach stały kiedyś dwa fotele, podobnie obite brązową skórą. Później zostały wymieniona na inne.
Pod kanapą klasyczny dywan w stylu polskiego orientalizmu. No klasyk. Na tym dywanie leżałem i bawiłem się: sam albo później z psem.
Dla mnie salon był najważniejszym, po **[[moim pokoju->TOMEK12]]**, pomieszczeniem w domu. Tutaj spędzałem czas z rodzicami, z naszą suczką, sam. Telewizor stał zawsze w rogu pokoju. Rodzice oglądali bardzo dużo kina klasycznego, polskiego, ale nie tylko. Przez to, że to się tutaj działo, też się na to załapywałem. „Ojca chrzestnego” widziałem chyba ze czterdzieści razy… Tak samo całą trylogię Sienkiewicza. Z ojcem regularnie walczyliśmy tu na szable odtwarzając pojedynek Kmicica z Wołodyjowskim. To znaczy na szable… Na jedną szablę i jedną ciupagę.
Ponieważ to mieszkanie jest dość blisko centrum, był taki czas w liceum, że po powrocie z imprezy nocowałem tu jakiegoś kumpla. I to było normalne, że w te weekendy ktoś tu spał. Bardzo fajne też ze strony rodziców było ich ciepłe podejście do tych znajomych i przyjaciół — po prostu cieszyli się, że mam życie towarzyskie i nie odbierali tego, jako naruszania przestrzeni domowej czy czegoś w tym stylu.
Naprzeciwko drzwi jest balkon. Malutki, trójkątny, w żadnym wypadku nie jest osobnym pomieszczeniem. Należy do salonu. Raczej z niego nie korzystaliśmy. Wyrzucaliśmy przez niego choinkę po Świętach. Albo wychodziło się tu na fajkę na imprezach.
Bo choinka stała też w salonie. Po prawej stronie od wejścia. Stała tu, nadal stoi olbrzymia juka. To też zabawna historia: tata w pewne walentynki oświadczył, że wychodzi po kwiaty dla mamy i wrócił z drzewem. Ta juka ma już ze dwadzieścia lat. Stoi tu i się rozrasta.
Po prawej od wejścia jest półka, na której stoją szachy. Wiąże się z nimi szereg miłych wspomnień, bo bardzo często z ojcem w nie grywaliśmy. Regularnie, najpierw uczył mnie grać, a potem graliśmy. W pewnym momencie to ustało i już nigdy się nie wydarzyło. Ale szachy chyba nadal tam są.
W salonie też po raz pierwszy widziałem mojego ojca pijanego. I było to dość traumatyczne przeżycie. Pamiętam, byłem w liceum, miałem wychodzić na jakąś imprezę, urodziny koleżanki zdaje się. Mieliśmy wcześniej zjeść z rodzicami uroczystą kolację. Mama zrobiła pieczoną kaczkę — danie, które przyrządzała na te nasze odświętne wieczory. I stało się to… właściwie nie mam pojęcia kiedy. W jednym momencie rozmawiamy, wszystko jest w porządku, a w drugim patrzę na siedzącego w fotelu ojca i widzę, że zupełnie nie kontaktuje. W pierwszym momencie myślałem, że dostał udaru. Zero kontaktu, jakby nieprzytomny, ale z otwartymi oczami. Zero reakcji na bodźce. Więc ja mówię do mamy, że chyba po karetkę trzeba dzwonić, ale mama, jakby już wiedziała, co się dzieje, wiedziała, że ojciec jest po prostu pijany. Straszne to było. Pierwsza taka sytuacja — dla mnie kompletne zaskoczenie. Siedział, tu, w fotelu, którego już nie ma, jak sparaliżowany człowiek, który może się porozumiewać tylko mrugnięciami. Zawsze będę pamiętał ten obraz.*
***
*Jesteś w salonie. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ12]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj jest toaleta. Mała. Jest toaleta, ręcznik. Płytki, od podłogi do sufitu, granatowe z takimi białymi ozdobnymi pęknięciami. Czymś w rodzaju maźnięć, albo mgiełki. W **[[łazience->ŁAZIENKA12]]** podobne, tylko zielone. Bardzo w klimacie modnych wnętrz początku lat dwutysięcznych.
W toalecie wiszą też różne anty-pisowskie rysunki Mleczki. Wydrukowane, albo wycięte z Polityki. Przez lata wisiały tu podobne, ale w ogólnej tematyce korzystania z toalety. Teraz raczej polityczne.*
***
*Jesteś w toalecie. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ12]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Tutaj jest gabinet. Rodzice są notariuszami, więc korzystają z niego do swojej pracy.
Ciekawą rzeczą, która tu stoi, jest prehistoryczny Macintosh. Totalnie przedpotopowy, jeszcze w formie, w której wszystkie elementy zestawu komputerowego były zawarte w jednym urządzeniu. Z białego, lekko żółtawego plastiku. Pamiętam, jak rodzice go jeszcze używali, ale teraz raczej jest jedynie elementem wystroju. Absolutnie nadawałby się do muzeum techniki albo dizajnu.
Tutaj stoi też stare biureczko mojego ojca. Stylowe, PRL-owskie z lat pięćdziesiątych-sześćdziesiątych. Jest tutaj też zabytkowa maszyna do pisania, chyba przedwojenna.
To wspólny gabinet rodziców. Ale na przykład ojciec tutaj też spał. Rodzice sypiali od pewnego momentu osobno. Ale niekoniecznie było to związane z konfliktami w domu. Może po prostu było im tak wygodniej, to całkiem zrozumiałe. Więc stoi tutaj leżanka, na której spał ojciec. Malutka, trudno uwierzyć, że się na niej mieścił.
Jest tu też krzesło, jakiś wieszak na marynarki… Stoi duży regał z książkami.
Ten pokój był przeze mnie najmniej uczęszczany. Jeżeli już się tutaj pojawiałem, to po jakąś książkę. Od pewnego momentu miałem swój komputer, więc starożytny Macintosh nie był mi potrzebny, a wcześniej po prostu nie musiałem korzystać z komputera.*
***
*Jesteś w gabinecie. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ12]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Mój ojciec zaadaptował sobie ten pokój po mojej wyprowadzce. Wcześniej był tutaj **[[mój pokój->TOMEK12]]**.
Zostało wywalone biurko i wymienione na bardzo ładne, chyba nawet przedwojenne. Bardzo ładny mebel. Jest tutaj też maszyna do pisania. Kilka innych oldskulowych rekwizytów. Atmosfera skansenu. Ale całkiem przyjemna.
Co do mojej relacji z tą przestrzenią… na pewno nie mam jakichś szczególnych odczuć związanych z tym, że to był **[[mój pokój->TOMEK12]]**, a już nie jest. Na pewno nie można mówić o smutku. Tak naprawdę, jeśli miałbym powiedzieć, co czuję, to absolutną akceptację takiego stanu rzeczy. Tak naprawdę cieszę się, że ten pokój nie jest już **[[mój->TOMEK12]]**.*
***
*Jesteś w pokoju mojego ojca. To był kiedyś **[[mój pokój->TOMEK12]]**. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ12]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Łazienka. Pralka, wanna, prysznic, umywalka. Korzystałem raczej z prysznica. Zielone kafelki z białymi wzorami — podobne do tych granatowych w **[[toalecie->WC12]]**.
Po dwóch stronach wisiały lustra. Pamiętam z wczesnego dzieciństwa, że strasznie mnie fascynowała sytuacja odbicia w odbiciu. Jak spojrzało się pod odpowiednim kątem, można było zobaczyć coś w rodzaju fraktala nieskończoności.
Oczywiście moja relacja z łazienką zmieniała się na przestrzeni lat — inna była w dzieciństwie, inna kiedy byłem nastolatkiem albo prawie dorosłym.*
***
*Jesteś w łazience. Za Tobą jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ12]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Sypialnia rodziców. Większość miejsca zajmuje tutaj podwójne łóżko. Pod ścianą, po lewej stronie od wejścia, stoją szafy. Za łóżkiem jest wejście na **[[balkon->BALKON12]]**.
Kiedyś to łóżko stało w miejscu szaf, ale musiało zostać przestawione. Był taki okres, że mieliśmy za sąsiadów rodzinę koszykarza — Amerykanina, który przyjechał do Warszawy grać w kosza dla Polonii. Zresztą chodziliśmy wtedy na te mecze. Więc mieszkaliśmy z nimi po sąsiedzku, a problem z tym był taki, że oni, nie wiem do końca dlaczego, prowadzili nocne życie. Nie wiem, może to jakiś przedłużony jet lag… W każdym razie moja mama przez kilka miesięcy nie mogła spać, bo za ścianą sąsiedzi się darli, bawili z dziećmi, grali w jakieś kręgle, czy co tam jeszcze. Trzeba było zrobić podmiankę i przestawić łóżko z szafami. Później ta ściana była jeszcze wyciszana, ale na niewiele się to zdało. Taka przygoda kilkumiesięczna. Potem sąsiedzi się wyprowadzili i cisza nocna została przywrócona.
Ta historia przywodzi na myśl inną, niedawną. Kiedy mieszkaliśmy tu z moją żoną, zauważyliśmy, że codziennie, z ogromną regularnością o godzinie szesnastej na osiedlu rozlega się przeciągły krzyk jakiejś osoby — w naszym mieszkaniu słyszalny właśnie w sypialni. I była to zagadka, bo to dość osobliwe, szczególnie ze względu na tę regularność. Potem dowiedzieliśmy się, że na osiedlu mieszka jakaś chora psychicznie czy upośledzona umysłowo osoba, która jest źródłem tego codziennego krzyku.
Inne dźwięki związane z tą przestrzenią: stało tu sporo przyrządów do ćwiczeń. Na przykład zakupione w telezakupach urządzenie, na którym ćwiczyło się mięśnie nóg. Dwie płozy, na których stawało się i jeździło poprzecznie na wyprostowanych nogach. Codziennie budził mnie dźwięk tych szyn, na których mama ćwiczyła każdego ranka. I więcej było tych sprzętów. Kupionych w telezakupach, internecie… Były używane. Nie cały czas, ale okresowo na pewno.
W tym pokoju spaliśmy z żoną, kiedy mieszkaliśmy tu, gdy rodzice gdzieś wyjeżdżali.
Tutaj też spędziłem moją noc przed ślubem. To chyba najświeższe wspomnienie. Wymyśliliśmy sobie, że noc przed ślubem spędzimy oddzielnie, więc ja miałem spać w tym mieszkaniu. Jakoś tak wyszło, że zostałem zainstalowany w tym pokoju.
Z najstarszych wspomnień mam w pamięci spanie z rodzicami po wprowadzeniu się do tego mieszkania. Jako dziecko, w zasadzie od niemowlaka miewałem różne niepokoje, budziłem się w nocy i tak dalej… Więc pamiętam siebie, z poduszką na plecach, tuptającego z **[[mojego pokoju->TOMEK12]]**, przez **[[korytarz->PRZEDPOKÓJ12]]**, do sypialni rodziców. Pamiętam też niedzielne poranki, kiedy wszyscy leżymy w tym łóżku do późna, wygłupiamy się. W końcu ktoś stwierdzał: dobra, wstajemy; a pozostała dwójka miała takie: nieee, jeszcze chwilę. To miłe wspomnienie. Fajnie się tam leżało.
To miejsce kojarzy mi się też z zapachem przewietrzonego pokoju. Świeżej pościeli, zasłon. Bardzo przyjemnym.*
***
*Jesteś w sypialni rodziców. Z jednej strony jest wyjście do **[[przedpokoju->PRZEDPOKÓJ12]]**, naprzeciwko niego wyjście na **[[balkon->BALKON12]]**.*
<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/51788092209/in/dateposted-public/" title="Dom 12"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/51788092209_cb9b3ebfbf_o.png" width="950" height="624" alt="Dom 12"></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>
*Balkon. Można tu wejść z **[[jadalni->JADALNIA12]]** albo z **[[sypialni rodziców->RODZICE12]]**.
Stoi tu mały stoliczek, stoją skrzynie, w których trzymane są rzadko używane sprzęty, związane z latem, więc kojarzące się dobrze. Kwiaty, bluszcz. Czasami musiałem chodzić je podlewać.
Balkon wychodzi do wnętrza osiedla. Dookoła są po prostu inne bloki. Mnie to nigdy nie przeszkadzało ani nie szokowało, ale moja żona kiedyś powiedziała, że ma tutaj poczucie lekkiego przytłoczenia zabudową dookoła. No bo rzeczywiście: patrzysz przez balkon, widzisz studnię otoczoną blokami. Taki układ wpływa na pewno na koegzystencję sąsiedzką. Sąsiedzi często mieli pretensje o imprezy urządzane w mieszkaniu, więc też na balkonie.
I właśnie główne skojarzenia z balkonem dotyczą czasu, kiedy zacząłem urządzać w domu imprezy. Rodzice regularnie wyjeżdżali na weekendy na działkę, więc w czasach liceum, w zasadzie co piątek odbywała się tu domówka. Od pewnego momentu stało się to tak regularne, że nikt już nie pytał — ludzie po prostu się pojawiali. I na balkonie dużo się działo. Kojarzy mi się z imprezami. Z piciem i paleniem.
Dla rodziców balkon spełniał podobną funkcję. Może z wyłączeniem palenia. Ale dla nich też to była najlepsza przestrzeń, jeśli przychodziło do sytuacji towarzyskich. Jest duża, przyjemna. W obrębie naszej trójki aż tak często nie zdarzało nam się tu bywać, chociaż nie jest też tak, że nie zdarzało się to w ogóle.*
***
*Jesteś na balkonie. Można stąd wejść do **[[jadalni->JADALNIA12]]** albo do **[[sypialni rodziców->RODZICE12]]**.*